poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 41. Przyjaźń poznają po tym, że nic nie może jej zawieść; a prawdziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć


W sobotę przed południem Ino miała zajęcia angielskiego i ikebany, a popołudniu Gaara pracował. Dlatego umówienie się w mieście na obiad było jedyną okazją, żeby zobaczyć się w ten weekend.
    Ino z niechęcią myślała o jutrzejszej wyprawie z matką do centrum handlowego, ale nie mogła jej odmówić udziału w zakupach. Mako postanowiła urządzić na nowo mieszkanie i twierdziła, że jej opinia jest niezbędna przy zakupie nowych mebli i wyborze tapet. Może powinna czuć się doceniona, ale zamiast tego czuła irytację, że matka nie chce podejmować bez niej decyzji. I dostarcza sobie okazji, żeby ponarzekać na jej nieobecność w domu.
    Ino obawiała się, że jeśli po zakończeniu tego semestru Temari postanowi pójść za radą ojca i znaleźć sobie mieszkanie gdzieś bliżej siedziby ich firmy, matka zacznie tym bardziej robić aluzje, że może wystarczy tego studenckiego życia.
    Karui też kończy za niecałe dwa miesiące studia, ale ona od razu zadeklarowała, że nie zamierza się wyprowadzać. Jednak wahanie Temari sprawiało, że być może na wiosnę zostaną same w trzypokojowym mieszkaniu i będą dzielić opłaty na dwie. Co prawda Karui chciała wystawić ogłoszenie o poszukiwaniu współlokatorki, ale Ino nie podobała się ta możliwość. Nie chciała mieszkać pod jednym dachem z kimś, kogo w ogóle nie zna.
    Jednak jeśli matka nie zgodzi się na podwyżkę czynszu, nie będzie innego wyjścia niż znaleźć kogoś na miejsce Temari. Ino absolutnie nie mogła prosić ojca o pieniądze, bo i tak płacił jej czesne.
    Teraz jednak próbowała odciągnąć myśli od nieprzyjemnej rozmowy z matką, której zapewne i tak nie uniknie.
    Poszli do małej knajpki w Shibuyi i zamówili chirakizushi. Opowiadała Gaarze o nowym projekcie na ikebanę, starając się nie eksponować, że te zajęcia przestały jej odpowiadać. Zabierały jej za dużo czasu, przy okazji będąc w dużej części powieleniem tego, co robiła na uczelni. Spodziewała się, że Gaara potraktuje to jako okazję do przypomnienia jej, że bierze na siebie za dużo obowiązków, ale jego zainteresowało coś innego.
    - Nie masz pierścionka - zauważył.
    Ino mimowolnie spojrzała na swoją dłoń, chociaż i tak wiedziała, że Gaara ma rację.
    Może to było dziecinne zagranie z jej strony, ale świadomie nie założyła pierścionka, żeby zobaczyć, czy on w ogóle to zauważy.
    - Nie mam, ale to chyba nie jest problem? - odezwała się zanim zastanowiła się nad sensem tych słów. - Przecież nie jesteśmy zaręczeni.
    Świetnie, to dopiero dziecinne. Była pewne, że Gaara dokładnie to pomyślał. Odłożył na bok pałeczki i popatrzył na nią z większą uwagą.
    - Nie rozumiem. Chciałabyś, żebym ci się oświadczył?
    Zbił ją z tropu tym pytaniem. Trudno byłoby na nie odpowiedzieć, odwoływało się do zdrowego rozsądku, podczas gdy  ona - dobrze to wiedziała - nie myślała w tej sprawie zdroworozsądkowo.
    Jasne, że nie oczekiwała, że on jej się szybko oświadczy. Znali się od niecałego roku, byli w związku od kilku miesięcy i, jakby tego było mało, oboje jeszcze studiowali. Zresztą, ona była trochę przesądna i wolała nie prowokować losu. Wieloletnie narzeczeństwo podobno kończy się krótkim małżeństwem. 

 Nie szukając daleko, ta zasada się sprawdziła w przypadku jej rodziców.
    Więc nawet gdyby Gaara miał dokonać takiego poważnego kroku, tylko po to, żeby przekonać ją, że traktuje ją poważnie... Nie, nie chciałaby tego. Chciałaby, żeby decyzja była przemyślana i żeby naprawdę miał wtedy na myśli, że chce z nią być już zawsze.
    Jednak było jej przykro z powodu tego, co powiedział. I nawet nie wiedziała, jak to wytłumaczyć.
    - Nie - powiedziała. - Ale nie musisz podkreślać przed znajomymi, że sama myśl jest dla ciebie niemiła.
    Gaara przypatrywał jej się przez chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał.
    - Ino - odezwał się tonem, w którym zaintrygowanie mieszało się z rozbawieniem. -    Przyjęłabyś srebrny pierścionek zaręczynowy?
    Zaskoczyło ją to pytanie.
    Czy przyjęłaby? Gdyby naprawdę chciał się z nią ożenić, jasne, bo liczy się szczerość uczuć, a nie to, w co się je oprawi.
    Spojrzała na palec, na którym zawsze nosiła prezent od niego i który bez biżuterii wydawał jej się jakiś niekompletny.
    - Ten jest bardzo ładny.
    - Też tak uważam, ale pierścionki zaręczynowe robi się z platyny. Na pewno o tym nie zapomnę, po tym, gdy musieliśmy wysłuchać wynurzeń tego nadgorliwego jubilera.
    Jej też sprzedawca wydawał się trochę zbyt gadatliwy, ale nie poczytywała tego jako wadę.  Przynajmniej Gaara nie odczytał tego dwuznacznie, że jej uwagę pośród szerokiego wyboru biżuterii, przyciągnęły właśnie pierścionki.
    Ale to jej się wydawało najbardziej oczywistym wyborem, kiedy powiedział, że chce, żeby nosiła coś od niego.     

Teraz nagle poczuła się bardzo głupio, że zostawiła prezent w domu z powodu Fu.
    Gaara nie sprawiał wrażenia rozgniewanego.
    - Kiedy poproszę, żebyś została moją żoną, zrobię to jak należy i dostaniesz prawdziwy pierścionek.
    Nie uszło jej uwagi, że nie powiedział "jeżeli", ale "kiedy". Taka drobna kwestia sprawiła, że dwuznaczne zachowanie Fu i przewrażliwienie Temari na jej punkcie wydawały się niezwykle błahe.

***

- Zaczynam myśleć, że się przede mną chowasz – powiedziała Fu, mieszając łyżeczką w filiżance z kawą. - Robisz tajemnicę z tego, gdzie pracujesz i gdzie mieszkasz. Myślisz, że jak nie pojedziesz ze mną na obiecaną wspinaczkę, będę koczować pod twoim domem?
- Oczywiście, że nie. Na razie tylko koczujesz pod moim miejscem pracy, to radykalna różnica – odpowiedział Gaara, wkładając w te słowa tylko odrobinę ironii.
Fu oblizała łyżeczkę i odłożyła ją na spodek, po czym spojrzała na niego smętnie.
- Rozzłościłam cię?
- Nie.
Bardziej zaskoczyła. Utakata i reszta korzystali z innej ścianki wspinaczkowej, w odległej części miasta. Dlatego nie spodziewał się nikogo z nich zobaczyć w swoim miejscu pracy. Poza tym Fu nie ukrywała, że przyszła do niego. W tej chwili najbardziej interesowało go, kto jest jej informatorem, ale wiedział, że ona mu tego nie powie.
- Jedynym powodem, dla którego nie powiedziałem ci, gdzie pracuję, jest to, że nie chcę, abyście się tutaj kręcili.
Obdarzyła go spojrzeniem pełnym niedowierzania. Jej podejrzliwość była nieuzasadniona, bo mówił prawdę. Przy całej sympatii dla Fu nie liczył, że będzie trzymać język za zębami.
- Nie chcesz, żebym cię wsypała przed Hotaru. Czuję się urażona brakiem zaufania – powiedziała. - Wiesz, my już nie chodzimy wszędzie razem. Oni mają tyle własnych zajęć, że to aż dołujące.
- Ja też mam inne zajęcia – powiedział. - Bardzo wiele się zmieniło.
Nie był pewny, czego Fu od niego oczekuje. Gdy jasno powiedział, że nie ma czasu na imprezy, sądził, że się obrazi. I rzeczywiście, eksponowała, że jest jej przykro, ale dość dyskretnie, jak na jej możliwości. Sądził, że będzie na tyle zajęta odnawianiem starych przyjaźni, by go nie absorbować. Częściowo tak było, ale wciąż dopytywała się przez skype o Ino, więc w końcu je sobie przedstawił. Nie był pewien, czy to dobre posunięcie, ale nie miał innego wyjścia jeśli nie chciał zrywać przyjaźni z Fu.
- Tego mi nie musisz uświadamiać, zauważyłam. Masz teraz przyjaciół, na których ci zależy. Nie masz czasu na clubbing. Rozumiem, akceptuję. Ale mógłbyś mnie nie odsuwać całkowicie. Przy twoich znajomych będę grzeczna.
Ta deklaracja była na swój sposób urocza. I wydawała się możliwa do zrealizowania, o ile Fu będzie przestrzegać kilku prostych zasad. Ale czy to potrafi, zamierzał sprawdzić zanim pozwoli jej się zbliżyć do Ino.
- Co planujesz na urodziny? Możemy pójść na imprezę – zaproponowała. - W jakimś grzecznym klubie.
- Możemy gdzieś pójść w czwartek. Na środę mam już inne plany.
- Pomijając ubiegły rok to będą pierwsze twoje urodziny, których nie świętujemy razem – zauważyła.
- Tak – odpowiedział Gaara, nie widząc powodu, żeby to jakoś uzasadniać.
Spodziewał się, że się rozzłości, ale nie okazała oburzenia.
- No, trudno. Dostosuję się.

***

Ino siedziała po drugiej stronie stołu kuchennego. Przed nią leżały owoce do sałatki, ale w tej chwili straciła zainteresowanie krojeniem i patrzyła uważnie na Sakurę.
- Tak, ja uważam, że to jest moment, w którym należy odpuścić. Nie chodzi nawet o to, że Sasori tak późno ujawnia prawdziwe zamiary, co, nawiasem mówiąc, jest podłe...
- Ja też go wykorzystałam – odpowiedziała Sakura, sama nie wiedząc, dlaczego czuje potrzebę bronienia chłopaka. - Z początku... Liczyłam, że Sasuke będzie zazdrosny – powiedziała głośno, chociaż do niedawna nie chciała się przyznać do tego nawet przed sobą. - Potem, że jakoś odwrócę myśli... Co, nawiasem mówiąc, się udało. Więc też potraktowałam Sasoriego jako środek do osiągnięcia celu.
- Okej, oboje byliście nieuczciwi – odpowiedziała Ino. - Jednak, pomyśl przyszłościowo. Sasori ci się podoba, ale jest tak strasznie... Zamknięty. Co zrobisz jeśli się w nim zakochasz, a on nie odwzajemni uczuć? Angażuje się nie po to, żeby zrezygnować, więc pewnie się oświadczy. Zgodziłabyś się, mimo jego uczuć? Czy odmówiłabyś, wbrew twoim?
Sakura była zdumiona, że przyjaciółka tak przedstawia sytuację. Jest za szybko, żeby wybiegać tak daleko w przyszłość i to jeszcze wysuwać takie śmiałe tezy.
- Wiesz, na tym etapie... - odezwała się niepewnie.
- Potrafisz to sobie wyobrazić? - przerwała jej Ino.
Otóż potrafiła. Nie darzyła Sasoriego głębokim uczuciem, ale jednak działał na nią... Cóż, pewnie jak na wiele dziewczyn. Mimo zdystansowanego sposobu bycia miał w sobie pewien urok, coś, co do niego przyciąga. I nie opierało się to na atrakcyjności fizycznej, w każdym razie nie tylko. Spotykała się z nim od kilku miesięcy i wydawało jej się, że trochę go poznała. Jednak go nie rozszyfrowała. Wciąż stanowił dla niej tajemnicę. I rzeczywiście, istniało ryzyko, że chęć poznania go przerodzi się w coś więcej.
- Masz rację. Mogłabym się w nim zakochać – przyznała.
Ino przygryzła wargi, intensywnie się nad czymś zastanawiając.
- Więc angażowanie się w to jest bardzo ryzykowne. Do niego pewnie też można dotrzeć, podejrzewam, że można trafić do prawie każdego... Ale czy nie wydaje ci się, że już coś powinno zaskoczyć? Z jego strony. Ty już zaczęłaś się zangażować, inaczej byś się teraz nawet nie zastanawiała.
Sakura miała wątpliwości przed przyznaniem jej racji. Czy jej uczucia względem Sasoriego wykroczyły poza sympatię? Wydawało jej się to niemożliwe. Gdyby tak było, powinna bez trudu wyrzucić z głowy Sasuke. Wydawało jej się, że tak to właśnie działa. Podoba ci się jedna osoba, znajdujesz inną i ta pierwsza... Blaknie. Przestaje być tak ważna. Przestaje wywoływać skrajne emocje i mącić myśli w głowie.
Jeśli nie miała racji, ma teraz poważny problem, bo pozwoliła, żeby dwaj faceci zajmowali jej myśli. Była na najlepszej drodze do zakochania się w dwóch mężczyznach.
Czy to jest w ogóle możliwe?
- Masz rację – przyznała. - Po tym, co zostało powiedziane... Cóż, Sasori nie będzie zdziwiony, że nie chcę się już z nim widywać. - Chciała jak najszybciej zmienić temat. - Co myślisz o Fu?
Ino popatrzyła na nią jakby dziwiło ją to pytanie.
- W porządku. Ona jest zupełnie w porządku – powiedziała, jakby sama chciała się do tego przekonać.
- Ty... nie traktujesz poważnie tego, co powiedziała Temari? - zapytała Sakura, sama nie wiedząc, jaka odpowiedź powinna ją w tym przypadku zadowolić.
Słyszała jak Temari, widocznie rozzłoszczona, mówiła Ino, że nie powinna ufać Fumi. Najlepiej, gdyby ją odizolowała od Gaary.
Stało się oczywiste, że dziewczyna jest przewrażliwiona na punkcie dawnych przyjaciół brata. Jednocześnie nie miała żadnych argumentów na poparcie swoich uprzedzeń.
Sakurze wydawało się, że w Temari tkwi przekonanie, iż Gaara powinien być kontrolowany, inaczej zrobi coś głupiego. Ino, bardzo rozsądnie, nie dawała sobie tego wmówić. Ale jednak ostrzeżenia przyjaciółki trochę ją wytrąciły z równowagi. Może bardziej niż była skłonna przyznać.
- Nie ciekawi cię, dlaczego Temari tak nie znosi dziewczyny? - drążyła, gdy Ino nie zdradziła chęci, by odpowiedzieć na poprzednie pytanie.
- Oczywiście, że mnie ciekawi – odpowiedziała blondynka z widocznym zniecierpliwieniem. - Nie liczę na to, że powie prawdę, więc...
- Więc?
- Przychodzi mi do głowy tylko jedna osoba, którą mogę zapytać, w czym rzecz.

***

Kankuro był bardzo zdziwiony, gdy Ino nagle do niego zadzwoniła z sugestią spotkania. Było mu to na rękę, bo pojawiła się szansa na zmuszenie Gaary, żeby się z nim skontaktował. I żeby posłuchał, co ma mu do powiedzenia.
Do niedawna Kankuro zakładał, że młodszy brat może sobie szaleć dopóki nie skończy studiów, a potem zmusi się go do podjęcia decyzji, żeby podszedł poważnie do obowiązków wobec rodziny. I żeby jednoznacznie się zadeklarował. Z Temari to się sprawdziło. Jeszcze nie udzieliła ostatecznej odpowiedzi, ale gdy tylko zaczęła zastanawiać się nad pracą w rodzinnym biznesie, sprawa była wygrana. Od zawsze o tym marzyła, trzeba było tylko sprawić, by znów wzięła to pod uwagę na poważnie.
Jednak z Gaarą tak łatwo nie będzie. Tymczasem Kankuro tracił cierpliwość, bo miał poczucie, że traci czas na coś, co nie należy naprawdę do niego i ta tymczasowość go drażniła. A także presja ze strony ojca, który oczekiwał, że to on przekona Gaarę do jego pomysłów.
Może więc Ino odezwała się w idealnym momencie. No, prawie idealnym. Kankuro wyjeżdżał w następny dzień na konferencję biznesową w Sapporo, więc musiał przesunąć spotkanie o ponad tydzień.
Wrócił z pracy późno, a następnego dnia musiał wcześnie wstać, więc zamierzał pójść wprost na piętro. Jednak Mei zatrzymała go w holu.
- Rasa zaprosił inwestorów na kolację, pamiętasz? Wypada, żebyś się chociaż przywitał – zauważyła.
No, tak. Oczywiście, że wyleciało mu to z głowy. Ostatnio miał zdecydowanie zbyt dużo pracy, żeby mieć wszystko pod kontrolą.
Skinął jedynie głową i poszedł do jadalni. Ojciec pił sake w towarzystwie dwóch mężczyzn, których Kankuro znał z widzenia. Byli znajomymi z czasów szkolnych, a teraz także współpracownikami biznesowymi. Kankuro nie był pewny, która rola jest ważniejsza, skoro byli z jego ojcem po imieniu.
Ukłonił się nisko zgodnie z regułami i usiadł przy stoliku, gdy ojciec zaproponował mu kieliszek sake. Nie miał ochoty na jałowe konwersacje i liczył, że jego rola się skończy na kilku grzecznościowych uwagach.
- Rasa wspominał o kontrakcie, który ostatnio wynegocjowałeś. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Nie byłem przekonany, czy w tak młodym wieku poradzisz sobie na odpowiedzialnym stanowisku, ale coraz bardziej widać, że masz wrodzony talent.
Kankuro oczywiście zaprzeczył i podziękował, zgodnie z regułami dobrego wychowania. Jednak tym razem konieczność robienia dobrej miny do złej gry irytowała go bardziej niż zwykle. Naprawdę potrzebował przerwy.
- Zakładam, że Kankuro pewnego dnia przejmie stery? - zwrócił się mężczyzna do ojca.
- Na stanowisko prezesa wybrałem drugiego syna, który teraz koncentruje się na nauce, studiuje prawo – odpowiedział ojciec bez śladu wahania w głosie.
Kankuro opanował ironiczny uśmiech cisnący mu się na usta. Był pod wrażeniem zdolności ojca do kłamstwa. Można było pomyśleć, że nie wie, że studia są przedostatnią rzeczą, którą zajmuje się Gaara. Jedyną rzeczą, która interesuje go mniej niż nauka, są zobowiązania wobec rodziny.

***

Gaara wysiadł z auta i zauważył z pewnym zdziwieniem, że wszystkie okna w mieszkaniu są ciemne. To wzbudziło jego podejrzliwość.
Dał Ino klucze, bo powiedziała, że chce przygotować urodzinową kolację. Jemu ta idea bardzo odpowiadała, bo przez chwilę myślał, że będzie naciskać na przyjęcie w większym gronie, na które zdecydowanie nie miał ochoty.
Kiedy zapytała, co chciałby dostać w prezencie zasugerował, by kupiła sobie coś ładnego i się w tym zaprezentowała. Jednak Ino tak zdecydowanie odrzuciła ten pomysł, że nie liczył na jego realizację.
Nawet książka będzie dobrym prezentem, o ile Ino jest sama. Jednak zgaszone światła zmusiły go do wzięcia pod uwagę możliwości, że wprowadziła w życie najmniej trafiony pomysł czyli przyjęcie niespodziankę. Jak w jakimś beznadziejnym amerykańskim filmie, których tyle się naoglądała.
Nie miał nic przeciwko imprezom, jednak jasno jej przekazał, że w ten dzień chce ją mieć tylko dla siebie. Po Nowym Roku spędzali razem zdecydowanie zbyt mało czasu. Przez jego pracę w weekend, jej dodatkowe zajęcia i częste spotkania z Sakurą od soboty widzieli się tylko raz i to przez chwilę. Przez ostatnie trzy dni z rzędu Ino umawiała się z przyjaciółką codziennie, i chociaż domyślał się, że dziewczyna teraz potrzebuje kogoś, żeby wyżalić się na Sasoriego, odnowienia ich kontaktów w takim natężeniu nie zamierzał dłużej tolerować.
Trzy popołudnia. Sakura lepiej by zrobiła, gdyby skoncentrowała się na nauce, której rzekomo ma bardzo dużo.
Gdy wszedł do mieszkania, wbrew oczekiwaniom nie przywitały go dzikie okrzyki i smętne podśpiewywanie. W salonie paliło się nikłe światło z lampy pod ścianą. Może jednak Ino ograniczyła się do zrobienia kolacji. Miał nadzieję, że przygotowała coś, co można zjeść na zimno.
Zdjął buty i wszedł do salonu, spodziewając się zastać Ino przy stole. Jednak ona była po przeciwnej stronie pokoju, ubrana w krótkie spodenki i sportowy stanik. Włosy związała w wysoki kucyk. Chociaż miał inne wyobrażenie na temat seksownej bielizny ten widok podekscytował go bardziej niż, w teorii, powinien.
Opierała się o metalową rurę do pole dance.
- Postanowiłam zagospodarować niewykorzystaną przestrzeń w twoim salonie – powiedziała. - Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
- Nie – odpowiedział automatycznie.
Podszedł do niej, ale wyciągnęła przed siebie rękę i zatrzymała go zanim jej dosięgnął.
- W tym lokalu nie wolno dotykać tancerek. Musisz zachować przynajmniej metr odległości.
Mógł się spodziewać czegoś w tym rodzaju. To podłe z jej strony. I niewykonalne.
- Chcę negocjować – oświadczył.
Ino podeszła do niego i delikatnie go pocałowała. Gdy chciała się odsunąć, objął ją w talii i zachłannie wpił się w jej usta.
Nie całował jej od kilku dni. Niemal zapomniał, jak cudownie smakuje.
Przez długą chwilę pozwalała mu pieścić swój język, ale gdy zsunął dłonie z talii na biodra, odsunęła się.
- Musisz to zobaczyć, skarbie – powiedziała podekscytowanym tonem. - Wzięłam tylko dwie lekcje, ale nauczycielka powiedziała, że mam do tego naturalny talent. Nadrobię zaangażowaniem.
Nie wątpił w to.

***

Hotaru, opierając łokcie o blat stolika, wpatrywała się w spienione piwo i kreśliła palcem szlaczki na kuflu. Fu siedziała naprzeciwko niej.
Umówiły się na wieczorne wyjście do Rock Clubu, same, bo pozostali nie mieli czasu. Utakata ostatnio spławiał ją bez słowa wyjaśnienia, co go tak absorbuje. Narastało w niej niepokojące uczucie, że coś ukrywa. To mogło mieć coś wspólnego z wypadem do Francji, na który jej nie zaprosił. Na który, jak się okazało, pojechał z Gaarą.
- Nie bądź taka zdołowana. Serce mi się kraje, gdy na ciebie patrzę – powiedziała wesoło Fu. - O czym myślisz?
Hotaru odwróciła wzrok od piwa i popatrzyła na nią, mrużąc oczy.
Fu wczoraj przez cały wieczór próbowała pobudzić jej ciekawość pozornie nieznaczącymi uwagami. Hotaru założyła sobie, że nie da jej satysfakcji pytaniami. Ale teraz, gdy dziewczyna wydawała się zapomnieć o sprawie, ona była nawet bardziej zaintrygowana.
- Jakie wrażenie zrobiła na tobie dziewczyna Gaary? - zapytała w końcu, zapominając o dumie.
W zielonych oczach Fu błysnął triumf.
- Bardzo sympatyczna. Mam przeczucie, że się zaprzyjaźnimy.
Zupełnie nie zdziwiła jej taka odpowiedź.
Fu chyba spodziewała się dalszych pytań, a gdy ich nie usłyszała, sama kontynuowała temat.
- Jest śliczna jak z obrazka. Miła. Nie chce mi się wierzyć, że Gaara poleciał tylko na ładną buzię, więc pewnie może pokazać pazurki. Ale to na razie tylko założenie. - Napiła się przez słomkę soku pomarańczowego, a potem popatrzyła na nią wyczekująco. - W ogóle nie jestem zdziwiona, że jak już się wyszumiał, znalazł sobie dziewczynę. Czekając, na nic się nie doczekasz.
Hotaru obserwowała jej twarz spod przymrużonych oczu.
- Na nic nie czekam – poinformowała.
Fu uśmiechnęła się lekko.
- Pewnie, że nie. To tylko moje wrażenie – zawahała się, po czym dodała: - Gdybyś chciała, pomogłabym ci go odzyskać.
Hotaru oduczyła się traktowania takich deklaracji z jej strony poważnie. Zamiast dać jej satysfakcję, posunęła się do drobnej złośliwości.
- Naprawdę? A ja mam nieodparte wrażenie, że twoje notowania spadły.
Fu skrzywiła się jakby przełknęła coś kwaśnego.
Nie złościła się.
- Przyjaźń polega na tym, żeby dać drugiej osobie przestrzeń, której potrzebuje. Moje notowania mogą spaść, na chwilę. Nie chcę być wredna, ale ty też kiedyś myślałaś, że ze mną wygrasz. Zamiast ze mną walczyć, powinnaś słuchać moich rad, bo zawsze chciałam dla ciebie jak najlepiej. Ty wolałaś słuchać Uchihy, który ci wmówił, że możesz zrobić z Gaary swojego pieska. 
Hotaru przyglądała jej się i zastanawiała się, czy rzeczywiście wierzy w to, co mówi. Była ujmująco szczera, jak zawsze. Hotaru nigdy nie przypisywałaby jej obłudy, o którą oskarżał ją Sasuke, ale dawno przestała wierzyć w jej oceny.
Miała wrażenie, że Fu postrzega rzeczywistość w skrzywiony sposób. Sugerowała się jej radami tylko dlatego, że Gaara przejawiał podobny punkt widzenia. A może dlatego, że Fu była jedyną osobą, która potrafiła na niego tak bardzo wpłynąć i miała nadzieję, że się tego od niej nauczy.
W pewnym momencie posłuchała złego doradcy, ale nie była stuprocentowo pewna, czy był nim Sasuke. Tak, on powiedział jej, że jeśli chce mieć Gaarę dla siebie powinna postawić mu ultimatum i tak zrobiła. Ale gdyby nie posłuchała wcześniej Fu i nie zaproponowała mu otwartej relacji, tylko była od początku szczera, w ogóle nie musiałaby walczyć o wyłączność. Miałaby ją od początku. Albo Gaara dałby jej od razu kosza, co z obecnej perspektywy nie wydawało się takie złe.
- Kochałam go. Łatwo oceniasz, bo nic nie wiesz o miłości. Masz serce z lodu.
Fu prychnęła śmiechem.
- Z lodu? Naprawdę?
Hotaru nie miała nic więcej do powiedzenia w tej sprawie, nie zamierzała się z nią przegadywać.
Jednak Fu, widocznie zirytowana, spojrzała jej wyzywająco w oczy.
- Miłość jest egoistyczna. Chcesz drugą osobę tylko dla siebie i ograniczasz jej wolność. - Przechyliła głowę w bok, jakby się nad czymś zastanawiała. - Ale nie każdego można zniewolić. Gaara niedługo się znudzi i wszystko wróci do normy.


Gwoli wyjaśnienia: w Japonii w biżuterii zaręczynowej (i ślubnej) niepodzielnie króluje platyna, a nie złoto. I diamenty, zostawiając niewielką niszę dla szafirów :P Czerpałam informacje z bardzo ciekawego bloga Szamanki. Dowiedziałam się z niego m. in. że Japonki, podobnie jak Angielki, noszą pierścionek zaręczynowy na lewej dłoni, a potem na tym samym palcu noszą obrączkę (więc trzeba zawczasu brać pod uwagę obrączki, żeby było do pary).  
Jak widać Gaara ma o Fu znacznie lepsze zdanie niż Sasuke. Może dlatego, że zna ją lepiej, a może właśnie Sasuke ją przejrzał, bo jest bardziej obiektywny? Ciekawa jestem, czy Waszym zdaniem Fu okaże się godna zaufania. Zanim bliżej poznamy jej intencje, mam jeszcze inne wątki do zrealizowania, więc w najbliższych rozdziałach ten zejdzie na dalszy plan.
Jak pewnie zauważyliście, dodałam kolejną ankietę. Zastanawiam się, co po zakończeniu tego bloga, może Wasze podpowiedzi mi pomogą.

7 komentarzy:

  1. Sakura przecież (jeszcze?) nie zerwała z Sasorim. Co Ty mnie tu w błąd wprowadzasz. Juz myślałam, że nie doczytałam (albo zaraz sie okaże, że czytam i nie rozumiem).
    Jestem ciekawa co Fu wprowadzi do Twojej historii. Póki co intryguje mnie najbardziej.

    Zapowiadasz, że ewntualna druga część będzie za kilka lat. Nagle wyobraziłam sobie, gdzie wyląduje po zakończeniu studiów. Ale może lepiej nie wysuwać przypuszczeń?

    PS. Mówiłaś, że się bałaś, że Cię zjadę ?:P no to zapomniałam Ci powiedzieć, że nie jestem fanką tytułów. Mam wrażenie, że nie zawsze pasują do treści. Choć w wypadku tego rozdziału ma sens... pachnie wyświechtanymi frazesami. Nadanie tytułu jest natrudniejszą częścią kończenia rozdziału, ale... no, fanką nie jestem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba znów sobie oglądnę szkołę uwodzenia, ale pierwszą część ;D
    Zagranie Ino - dziecinne czy nie, powinno otworzyć byczkowi oczy na pewne sprawy. Niech wie, ze jest zazdrosna. W końcu to nie pierwsza lepsza laska, którą mógł sobie zdobyć ot tak, tylko jego perełka. Najcenniejsza ze wszystkich.Tak sobie pogrywa? Niech uważa, bo ktoś mu może ją odebrać. Albo gorzej, może sam ją oddać, nie zdając sobie sprawy jak wielki jest to skarb. No i czego się tak uwziął na tą Sakurę? Tak, tradycyjnie będę jej bronić. Trzy popołudnia? Niech będzie nawet i dziesięć, nie jego sprawa. Wymiataj do swojej fu Fu! ;D ("Ta deklaracja była na swój sposób urocza" - tak, nagrabił sobie!) Masz tolerować Wisienkę, ba! Ma ją uwielbiać, ot co! A Wisienka ma dwie opcje:
    1. Trwać u boku mężczyzny z którym będzie mieć piękną przyszłość, mimo iż bez miłości.
    2. Zaryzykować, skończyć to definitywnie i czekać na swoją prawdziwą, odwzajemnioną miłość, chociaż to loteria - trafi się, albo i nie.
    Kankuro zazdrosny o postrzeganie Gaary przez innych? Wydaje mi się, że on coraz bardziej czuje się jak ten gorszy. I mam wrażenie... że on naprawdę jeszcze namiesza ;O
    Co do samej Fu - nawet jeśli będzie dobrą osobą, to jej nie polubię. O nie!
    Zagłosowałam na pierwszą opcję - GaaIno po latach. Prowadziłyśmy o tym dyskusję i nie ukrywam, że ciekawi mnie jak radziliby sobie nasi bohaterowie po latach. Wiele filmów, których powstawały kolejne części, opierało się na podobnych zasadach - główne postacie stawały się drugoplanowymi. Więcej Sasuke i Temari? To mogłoby być ciekawe rozwiązanie, jeśli nie chcesz uśmiercić Shikamaru :D Nie ukrywam jednak, że jestem rozczarowana. Miałam nadzieję, że będziesz kilka blogów prowadzić jak do tej pory, a na każdym coś innego. Kolejne serie, albo nowe opowiadania. Brak czasu, kochana? Życzę dużo weny, bo te procenciki coś nie idą do góry! ;D Miłego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie czuję się mocna w prowadzeniu kilku blogów naraz, wiem ę niektórym to wychodzi, ale mnie zaczęło denerwować :D Nie tylko z braku czasu, ale też dlatego, że mam tendencję do zatopienia się w jednej historii i notki na inne są wtedy wymuszone albo nie ma ich wcale :D Mimo to chyba będę prowadzić dwa blogi. Zobaczę :P Widzę, że Gaara bardzo poważnie sobie u Ciebie nagrabił, ciekawe czy jeszcze zdoła się zrehabilitować. Na dniach powinnaś dostać pocztówkę:D

      Usuń
  3. Świetny rozdział. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nowy rozdział? ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Padłam. Nie rób tego Sakurze! Niech się uwolni od Sasoriego! Chociaż z drugiej strony ciekawie by było gdyby się zakochała i w jednym, i w drugim. Chociaż nieee. Powinna jednak zerwać z Sasorim. Tia.. Antypatia. Nie lubię gościa to jest główny powód. Pan plan na wszystko. Wątpię, że chciałby się otworzyć przed Haruno. Traktuję ją jak potencjalny obiekt, za który musi wyjść za mąż. Lepiej, żeby Sakurcia zakończyła tą znajomość zanim się wyniszczy. Albo niech dojdzie do scenki kiedy Sasori przejawia wobec niej agresję, natomiast ona w nerwach ucieka do Saska.xD No i ujawniła się ta ma sadystyczna strona. Zignoruj ją, choć nie pogniewałabym się gdyby tak było, ba! Byłabym bardzo zadowolona. A propos tej scenki to bardziej miałam na myśli, iż biegnie ona do Sasuke cała podenerwowana i mówi coś bezsensownego, a Uchiha nie wiedząc o co chodzi robi jakąś dziwną minę. Nie pytaj, ale wyobraziłam sobie tą scenkę po przeczytaniu rozmowy Sakury z Ino.xD
    Gaara i Ino jak zwykle są przesłodcy. Można, aż powiedzieć za słodcy. Do boju Fu! Namieszaj wreszcie coś z tą Hotaru, bo się nudno robi. Nigdy nie sądziłam, że będę ci kibicować, ale z drugiej strony jesteś tu po to, żeby namieszać, więc namieszaj!xD
    No i ShikaTema. Chciałabym chociaż jeden króciutki fragment z tą parką. Tak samo jak z Naruto i Hinatą. Zwykłe rozmowy wystarczą. Nie muszą być jakieś wspaniałe, ale takie relaksujące bardziej.
    No i ta osoba, którą muszą zapytać o co chodzi to pewnie Sasuke? Albo może Kankuro? Hm. zobaczymy.
    Pozdrawiam Lavana Zoro :)

    OdpowiedzUsuń