Trzeci
mecz międzyuczelniany w semestrze zakończył się zdecydowanym
zwycięstwem uniwersytetu Keio. Radość ze zwycięstwa była tym
większa, że przeciwnikiem była drużyna z Todai.
Żeby
uczcić zwycięstwo, samorząd studencki we współpracy z
cheerleaderkami zorganizował nadprogramową imprezę w siedzibie
bractwa studenckiego.
Temari
miała z tego powodu mnóstwo roboty. Sakura, skoncentrowana na
studiach i randkowaniu z Sasorim, zrzucała na nią tyle obowiązków
związanych z prowadzeniem drużyny, ile tylko się dało.
Sasori
również z ochotą przerzucał większość odpowiedzialności za
zespół na oficjalnego kapitana, czyli Sasuke. W tym semestrze
wszystko odwróciło się do góry nogami.
Budynek
na zewnątrz i wewnątrz był ozdobiony balonami i girlandami. To był
autorski pomysł Temari i z tego, co zaobserwowała, wszystkim się
spodobał. Do kategorii „wszyscy” nie należał jej brat, ale on
zawsze grymasił.
Zawodnicy
nagle poczuli się jednością i nikt nie zwracał już uwagi, do
której połowy drużyny należy. Jak zawsze na dużych imprezach,
zajęli sobie kilka stolików, a w trakcie imprezy rozproszyli się
tak, by nie przyciągać zbyt dużej uwagi. Temari chciała
popracować nad integracją wśród cheerleaderek i próbowała
zgromadzić je w jednym miejscu, ale zupełnie się to nie powiodło.
Była
pewna, że za ten stan rzeczy należy winić Sakurę, która jako
formalna liderka powinna dawać dobry przykład, ale nie usiadła
nawet przy wspólnym stoliku, bo wybrała towarzystwo Sasoriego.
Temari
siedziała przy wyznaczonym stole w pobliżu parkietu razem z Ino.
Koleżanka obiecała jej, że przynajmniej przez część imprezy
wesprze ją w nadzorowaniu całości. Temari miała rozproszoną
uwagę, starając się jednocześnie obserwować
parkiet i kontrolować, czy w pobliżu baru z alkoholem panuje
spokój. W pewnym momencie Ino oderwała jej uwagę od otoczenia.
-
Jaka ona jest?
Temari
nie musiała pytać, o kogo chodzi.
-
Wygląda na to, że masz obsesję – powiedziała patrząc na nią
lekceważąco.
Za
wszelką cenę chciała udowodnić Ino, że nie ma o czym mówić.
Recz jasna, na to było już za późno, bo jej pierwsza reakcja była
zbyt podejrzana.
Temari
nie znosiła Fumi i nie potrafiła tego ukryć, gdy Ino pierwszy raz
o nią zapytała.
-
Być może moje zainteresowanie zaczyna się przeradzać w obsesję –
odpowiedziała Ino, patrząc na nią przenikliwie, - a to dlatego, że
dziwnie się zachowujecie.
-
Dziwnie? – powtórzyła Temari.
-
Tak. Gaara powiedział o niej, że jest tylko koleżanką. Potem, że
się z nią spotykał w gimnazjum. A potem, że była jego pierwszą
miłością. Cokolwiek to znaczy.
Temari
przygryzła wargi, wciąż unikając kontaktu wzrokowego. Wolała nie
rozmawiać o Fu. Prędzej czy później poleciałyby inwektywy.
-
Jeśli jesteś tak ciekawa, wypytaj Gaarę.
-
Pomyśli, że jestem zazdrosna.
-
Nie jesteś?
-
Chodzi o coś innego – odpowiedziała dziewczyna wymijająco.
Temari
w końcu popatrzyła jej bezpośrednio w twarz.
-
O co?
-
O szczerość. Dlaczego nie mówić prosto z mostu jak się sprawy
mają?
Temari
zawahała się. No tak, dlaczego nie mówić prosto z mostu.
-
Był taki mały epizodzik, ale zupełnie niewinny. To nie był etap
na związki tylko na spacerki za rączkę i mówienie, że się z
kimś chodzi. No i kilka tygodni niby ze sobą chodzili, ale potem
wyniknęła… kłótnia. I od tego czasu się kumplują.
Ino
nic na to nie powiedziała. Temari uznała za stosowne dodać kilka
zdań od siebie.
-
Na mnie Fu robi wrażenie niezrównoważonej emocjonalnie. Sprawiała
za dużo kłopotów. Raczej nikt się nie zmartwił, gdy wyjechała
na studia, a jeśli ktoś za nią tęskni to tylko jej stuknięte
koleżanki – oceniła. – Dla Gaary była ciężarem, chociaż on
nigdy tego nie przyzna ze względu na lojalność.
Ino
przymrużyła oczy, jakby coś analizowała.
-
Dla mnie to nie brzmi jak przyjaźń.
Bo
przyjaźń to niewłaściwe słowo. Prędzej rodzaj symbiozy. Fu
uczepiła się Gaary, wykorzystując go jakby był jej prywatnym
ochroniarzem, chociaż bardziej przydałby jej się psychiatra. I
kaftan bezpieczeństwa, bo głupie pomysły powstające w głowie tej
dziewczyny stanowiły zagrożenie dla niej i dla otoczenia.
Temari
była przekonana, że Gaara odetchnął, gdy postanowiła wyjechać
za granicę, bo wreszcie się od niego odczepiła. Nigdy tego nie
przyznał, ale nawet dla niego Fumi była uciążliwa. Zwłaszcza dla
niego.
-
Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, bo…? – spytała Ino.
Temari
wzruszyła ramionami, starając się robić wrażenie wyluzowanej.
-
Osobiście mam ciekawsze zajęcia niż myślenie o jej osobie. I nie
tylko ja. Fumi nie należy do osób, za którymi się tęskni. Raczej
do tych, które tak absorbują własną osobą otoczenie, że aż
przytłaczają. Określenie „męcząca” w odniesieniu do niej to
eufemizm.
-
Więc najlepiej unikać tematu – odpowiedziała Ino. Trudno było
powiedzieć, czy w tym zdaniu kryje się pretensja.
Temari
oparła łokieć o stół i zabębniła palcami w drewno.
-
Ty też niechętnie mówisz o byłym, chyba nie z powodu afektu –
skomentowała.
Ino
uśmiechnęła się kwaśno.
-
Tak uważasz? Wiesz o nim całkiem sporo, zwłaszcza jeśli chcemy
porównywać. Ty mi nie opowiadałaś o żadnym twoim eks.
-
Żaden nie był ważny – odpowiedziała Temari obojętnie.
Chłopcy,
z którymi się spotykała, pojawiali się i znikali nie zostawiając
żadnego znaczącego śladu w jej życiu. Nie była pewna, czy to
dlatego, że żaden nie był wystarczająco interesujący, czy to ona
jest wybrakowana emocjonalnie. Nawet jeśli facet jej się bardzo
podobał, obsesyjnie szukała u niego cech wspólnych z jej ojcem, a
jeśli coś znalazła, był to wystarczający powód do zerwania.
-
Gdyby był, tym bardziej byś nic nie powiedziała- stwierdziła Ino.
Prawdopodobnie miała rację. – Macie poważny problem, gdy chodzi
o rozmawianie o rzeczach ważnych. Pewnie wszyscy troje. Dlatego
Gaara i Kankuro poróżnili się o głupotę, a teraz nie potrafią
się porozumieć.
Bardzo
odważna ocena sytuacji.
Ino
mogła tak mówić, bo nie miała pojęcia, o co chodzi.
-
Może wystarczyłoby stworzyć okazję, żeby porozmawiali? –
zasugerowała, chcąc drążyć temat. – Mam wrażenie, że Kankuro
byłby chętny spotkać się z Gaarą na neutralnym gruncie.
Temari
popatrzyła na nią ze zdziwieniem.
-
Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
Ino
przygryzła wargi.
-
Rozmawiałam z nim jakiś czas temu. Chciałam się zorientować, kto
podsyca konflikt.
Temari
powinna być zdziwiona, a jednak nie była.
Nie
zaskakuje, że Ino próbuje się wtrącać. Temari wiedziała, że
koleżanka ma dobre intencje. Ale Gaara tak nie pomyśli.
-
Nie kombinuj. Twoje wtrącanie się nie przyniesie nic dobrego, a
spotykanie się za plecami Gaary z Kankuro to jest naprawdę głupi
pomysł.
Ino
potrząsnęła głową.
-
Nie spotykam się z nim, raz się z nim umówiłam.
-
I więcej tego nie rób – odparła Temari szorstko. – Gaara się
wścieknie i dopiero wtedy zrobi się nieprzyjemnie.
Ino
prezentowała wyjątkowo naiwny punkt widzenia. Temari wątpiła w
to, by Kankuro był bardziej ugodowo nastawiony niż Gaara. Obydwaj
byli uparci. No i teraz jeszcze była nierozwiązana sprawa sukcesji,
która sprawiała, że Kankuro zaczął traktować brata jak
naturalnego wroga.
Temari
cały czas miała w głowie słowa Gaary – ojciec
ma zupełnie inne plany niż ci się wydaje – ale
nie miała pojęcia, jak to powinna zinterpretować. Szkoda, że
Kankuro był tak niechętny do dzielenia się z nią sprawami firmy.
-
Kiedyś też mi się wydawało, że można na nich wpłynąć, ale na
siłę nic nie zrobisz.
Ino
pewnie była przekonana, że cała sprawa rozbija się o to, komu
ojciec planuje przekazać firmę, o rywalizację, która przybrała
nieco spaczoną formę. Jednak Kankuro i Gaara byli do siebie wrogo
nastawieni prawie od zawsze. I była to wina matki, która
prawdopodobnie nieświadomie, ale konsekwentnie, faworyzowała Gaarę.
Kankuro miał z tym większy problem niż Temari, pewnie dlatego, że
ona jako dziewczynka była traktowana przez rodziców bardziej
pobłażliwie. Kankuro starał się zapracować na uznanie rodziców
i na pewno czuł się ignorowany. Zawsze we wszystkim najlepszy, ale
nie zauważony.
Temari
nie dziwiła się jego rozgoryczeniu, ale sądziła, że jako starszy
powinien też być mądrzejszy. Po śmierci matki Kankuro powiedział
Gaarze przykre słowa wytykając mu pochodzenie i Temari była
przekonana, że to nigdy nie zostanie zapomniane. Dlatego od lat ze
sobą nie rozmawiają, co najwyżej skaczą sobie do oczu w mniej lub
bardziej zawoalowany sposób.
Można
było się zastanawiać, czy przypadkiem niepewność Kankuro co do
jego pozycji w firmie nie wynikała z obawy przed zemstą. Wyglądało
na to, że dla Kankuro przejęcie obowiązków pierworodnego syna to
była sprawa honoru.
-
Będziemy tutaj siedzieć całą imprezę? – odezwała się nagle
Ino.
Temari
uśmiechnęła się kwaśno.
-
A co, nie możesz godziny wytrzymać bez drugiej połówki? –
zapytała ironicznie.
Ino
przymrużyła oczy z irytacją, jednak nie odpowiedziała na
zaczepkę.
-
Pokłóciliście się, tak? – spytała Temari, chcąc wydobyć od
niej jakieś informacje.
Ino
potrząsnęła głową.
-
Nie. – Gdy Temari posłała jej niedowierzające spojrzenie,
dodała: - Jestem natarczywa z moimi pytaniami, więc teraz daję mu
przestrzeń.
-
Czyli jednak.
Ino
fuknęła ze złością.
-
Unikanie rozmowy oznacza brak okazji, żeby się kłócić.
***
Sasuke
był pod wrażeniem pracy, którą Temari włożyła w zorganizowanie
imprezy. Jednak jak na jego gust, wszystko było aż zbyt dokładnie
zaplanowane. Temari wyznaczyła nawet strefy dla vipów i opisała
stoliki, przy których nie wolno siadać zwykłym śmiertelnikom.
Ona
po prostu uwielbia zarządzać ludźmi i słabo to ukrywa.
Na
imprezie nic się nie działo i Sasuke nie bawił się zbyt dobrze.
Jednak miał wreszcie okazję pogadać z Gaarą, którego ostatnio
trudno było namówić na jakiekolwiek wyjście. Gaara chętnie
komentował mecz, ale zagadnięty o to, czy nie miałby ochoty wrócić
do drużyny, bez wahania zaprzeczył.
Szkoda,
bo nie będzie już okazji pokonać go na boisku.
DJ-em
był Shino Aburame z wydziału biologii – wyjątkowo aspołeczny i
podejrzanie prezentujący się typek, który nawet w zimie chodził w
okularach przeciwsłonecznych. Grał całkiem dobrą muzykę,
niestety pod dyktando Temari, która postanowiła podzielić imprezę
na muzyczne segmenty. Sasuke nie przeszkadzały różne gatunki rocka
ani nawet disco, ale gdy Temari zaanonsowała pół godziny ballad,
postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza. I dostarczyć swojemu
organizmowi dawkę nikotyny.
Gaara
nie pogardził papierosem, a Sasuke nie wahał się tego skomentować.
-
Znów palisz? – zapytał.
-
Ograniczyłem, nie rzuciłem – odpowiedział Gaara nie dając po
sobie poznać, czy zirytowało go to pytanie.
No
tak, podobno. Gaara nigdy nie przyznałby się, że rzucił palenie
dla dziewczyny. Ale widywał się z Ino codziennie, więc unikał
papierosów.
Sasuke
uśmiechnął się drwiąco.
-
Nie możesz dzisiaj liczyć na buziaka?
Gaara
spojrzał na niego wrogo.
-
Zostaw komentarze dla siebie – odpowiedział.
Sasuke
wzruszył ramionami.
Gdyby
chciał być złośliwy powiedziałby koledze, że zbiera żniwo
własnej głupoty. Ale nie potrafiłby określić, w którym
dokładnie momencie Gaara popełnił błąd, więc wolał się nie
odzywać.
Jasne,
że Ino się złości na wspomnienie o jakiejkolwiek jego byłej.
Sasuke potrafił zrozumieć jej punkt widzenia. Nawet przy dużej
dozie dobrej woli, Gaara słabo wypadał w statystykach lojalności.
Sasuke nie był pewny, komu z tej dwójki powinien bardziej
współczuć.
Mimo
wszystko, nie mógł powstrzymać się od komentarza.
- Masz poważny
problem, stary. Miałeś w życiu trochę rozrywki, a teraz na każdym
kroku będziesz musiał udowadniać, że nie jesteś wielbłądem -
podsumował.
***
Sasori
usiadł za kierownicą i spojrzał na siedzenie obok. Sakura była
przekonana, że sprawdza, czy zapięła pasy. To na swój sposób
miłe. Ale gdy spojrzał szybko na zegarek, poczuła irytację.
-
Zdążymy co do minuty? - zapytała.
Sasori
potwierdził skinieniem głowy. Chyba nie zauważył ironii w tym
pytaniu.
Był
bardzo punktualny i słowny. Powiedział, że po imprezie odwiezie ją
przed północą, więc zapewne tak zrobi. Chociaż Sakura mogłaby
napisać rodzicom sms, że wróci później.
Sasori
nie przyjął takiej możliwości do wiadomości. Uważała, że nie
było to spowodowane obawą przed narażaniem się jej rodzicom.
Raczej tym, że zmiana planów powodowałaby chaos, którego nie
lubił. Sakura nie od dziś miała wrażenie, że Sasori żyje według
grafika. Bardzo dokładnie wszystko planował, nawet wtedy gdy mieli
całe popołudnie na randkę planował gdzie pójdą i konsekwentnie
realizował kolejne punkty.
Sprawiał
wrażenie osoby, na której można polegać bez względu na wszystko.
Jednak ten poziom obowiązkowości i szczegółowego planowania był
denerwujący. Sasori osiągnął w tym zakresie dużo wyższy poziom
niż Ino.
-
Czy czasami zdarza ci się zrobić coś niezgodnie z wcześniejszym
założeniem? - zapytała, nie kryjąc irytacji.
Sasori
spojrzał na nią uważnie, tym razem nie potrafiąc zignorować
poziomu niezadowolenia w jej głosie. Pas bezpieczeństwa, który
miał wpiąć w sprzączkę, nadal trzymał w dłoni.
-
Nie, raczej mi się to nie zdarza. To dla ciebie problem?
Sakura
miała ochotę krzyknąć z frustracji.
Często
zadawał takie bezpośrednie pytania: czy to ci przeszkadza, czy to
dla ciebie problem. A ona nie wiedziała co odpowiedzieć, bo
potwierdzenie brzmiałoby kapryśnie. Więc zaprzeczała albo nic nie
mówiła. Nie chciała wyjść przed nim na dzieciaka.
Sasori
był kilka lat starszy, a ponadto sprawiał wrażenie dojrzalszego
niż jego koledzy z rocznika. To pewnie dlatego, że od dawna musiał
dbać nie tylko o siebie, ale też o schorowaną babcię. Sakurze
imponowała jego obowiązkowość i zdecydowanie. Był jedyną osobą
w jej otoczeniu, która tak dobrze wie, czego chce. Sprecyzowane
plany na przyszłość i konsekwencja w ich realizowaniu – to było
chyba jedyne, co ją z nim łączyło. Oprócz tego byli bardzo
różni. Ona była niezorganizowana i impulsywna. On miał dokładnie
odwrotne cechy. Między innymi to sprawiało, że był tak
pociągający. To i jego nieskłonność do okazywania emocji, która
intrygowała kobiety, bo trudno było odczytać jego intencje.
To,
co było atrakcyjne na początku, z czasem zaczynało przeszkadzać.
Sakura umawiała się z nim od kilku tygodni, miło spędzała czas,
ale dalej nie była pewna, dlaczego właściwie Sasori ją
gdziekolwiek zaprasza. Nie była pewna, czy mu się chociaż podoba.
-
Tak, to jest dla mnie problem – powiedziała z nieoczekiwaną nawet
dla siebie napastliwością. - Czy tobie zdarza się czasem zrobić
coś spontanicznie? - prychnęła ze złością, widząc jego
niewzruszoną minę. - Jesteś taki uporządkowany, zrównoważony,
nudny... Nie obraź się, ale dla odmiany lepiej czasem nic nie
planować i pójść na żywioł.
Sasori
patrzył na nią z osobliwą uwagą i to sprawiło, że poczuła się
głupio, jak dzieciak grymaszący przy stoisku z czekoladą.
Na
dodatek najechała na niego ad personam, a wcale nie zamierzała go
obrazić.
Odwróciła
wzrok i wyjrzała przez szybę, skupiając wzrok na trawniku przed
siedzibą samorządu. Wszystkie światła były zapalone, impreza
trwała w najlepsze.
-
Jedźmy już – powiedziała, zła na siebie.
Jednak
Sasori nie zapalił silnika.
-
Sakura – odezwał się.
Wzięła
głęboki wdech, żeby stłumić złość. Odwróciła się do niego
ze zniecierpliwieniem.
-
Co?
Spodziewała
się, że Sasori powie coś zdroworozsądkowego, coś, co ją
utemperuje. Sasori nie mówił wiele, ale miał dar przekonywania,
jak typowy prawnik. A może zawsze miał rację. Zwykle wygrywał z
nią w sporach.
Jednak
tym razem nic nie powiedział. Ledwie się odwróciła, poczuła jego
wargi na własnych. Z wrażenia zaparło jej dech. Zamknęła oczy,
spodziewając się, że Sasori zaraz się odsunie – chociaż od
pierwszej chwili ten pocałunek był zupełnie inny niż buziak,
którym ją kiedyś obdarował. Odpowiedziała na niego zupełnie
bezwiednie próbując objąć jego usta własnymi. Poczuła jego
palce na swojej skórze, gdy odgarnął jej kosmyk włosów z
policzka i przesunął dłoń na jej szyję.
O
rany, pomyślała, zanim całkowicie zatopiła się w tym pocałunku.
Chłopak ma w sobie ogień, wystarczyło go zmotywować.
***
Ino
odłożyła kubek z herbatą na niski stolik. Siedziała po turecku
na zabutonie.
Wychowała
się w domu, w którym wszystko, od mebli po dywany, było urządzone
w zachodnim stylu. Ojciec po rozwodzie urządził dom znacznie
bardziej tradycyjnie. U niego zawsze spożywano posiłki na podłodze.
Może dlatego w mieszkaniu Gaary najbardziej podobała jej się ta
część salonu, którą można było uznać za jadalnię. I dlatego
nie chciała pić herbaty przy stole w kuchni.
Gaara
siedział obok i nie odrywał wzroku od tabletu. Czuła się
dotknięta tym, że nie zwracał na nią uwagi, ale nie mogła tego
okazać. Powiedziała mu, żeby jej nie dotykał i najlepiej się do
niej nie odzywał – skąd mogła wiedzieć, że to potraktuje
dosłownie.
Dopiero
teraz podniósł wzrok znad ekranu.
-
Trochę lepiej? – spytał.
Teraz
sobie przypomniał o trosce, wspaniale.
Oczywiście,
gdzieś na obrzeżach świadomości zdawała sobie sprawę, że Gaara
niczym nie zawinił. Ale racjonalna strona jej umysłu była
przytłumiona przez tę, która miała ochotę się na kimś wyżyć,
bo może wtedy przejdzie jej złość.
Pieprzone
pigułki. Gaara z pewnością miał rację mówiąc, żeby poszła do
lekarza i zmieniła je na inne. Ale w tym momencie nie mogła
przyznać mu racji.
-
Czytałaś ulotkę? Możliwe skutki uboczne są zatrważające –
powiedział Gaara.
Jakby
ją musiał uświadamiać. Mógłby tak się nie wymądrzać.
-
Przejdzie mi po jakimś czasie – powiedziała bez przekonania.
Brzuch bolał ją prawie tak jak przy menstruacji, więc musiała
wziąć dwie tabletki przeciwbólowe. Przynajmniej były skuteczne.
Gaara
spojrzał na nią w sposób, który uznała za protekcjonalny i
przesunął palcem po tablecie.
-
Możliwe powikłania: wzrost ciśnienia krwi, ryzyko choroby
niedokrwiennej serca, zaburzenia pracy wątroby, powikłania
zakrzepowe – wyrecytował. – To tylko niektóre. Zwykła bomba
hormonalna. Po co się truć?
Gdyby
nie czuła się tak podle, może nawet byłaby rozbawiona jego
wypowiedzią.
-
To pytanie retoryczne, prawda?
Gaara
posłał jej zniecierpliwione spojrzenie, a potem przesunął się
bliżej i podsunął jej tablet w pole widzenia.
-
Nie możesz brać dłużej tabletek. Są metody nieinwazyjne,
niektóre tak samo skuteczne.
Ino
spojrzała na ekran i uśmiechnęła się z rozbawieniem.
-
Czytasz forum dla kobiet? – zapytała, zaintrygowana. Na chwilę
zapomniała o złości.
Gaara
spojrzał na nią jakby mu coś zarzucała.
-
Jeśli już szukać informacji, to z najpewniejszego źródła –
oświadczył. – I jedno wiem na pewno: koniec z tabletkami, dopóki
nie wyniszczyły ci organizmu.
Ino
uznała, że to tylko takie gadanie. Gaara na pewno nie był
zwolennikiem prezerwatyw w większym stopniu niż ona.
-
Dopasuję inne – zadeklarowała. Widząc jego niezadowoloną minę
dodała: - Nie martw się, nie spadnie mi ochota na seks… przy
twoich technikach uwodzenia.
Gaara
pokręcił przecząco głową.
-
Wybierzemy coś innego. Wyślę ci link do artykułu, a ty go
przeczytasz i wtedy się na coś zdecydujemy – powiedział tonem,
który nie pozostawiał miejsca na dyskusję. – Hormony to
przestarzała metoda. Moim faworytem jest komputer cyklu, ale możemy
przedyskutować inne opcje jeśli chcesz.
Ino
nie potrafiła opanować zaskoczenia. Widać, że się przygotował
zanim w ogóle poruszył temat.
-
Minąłeś się z powołaniem skoro masz takie zainteresowania –
oceniła. Wychodziło na to, że ona jest niedoinformowana, ale to
nie była prawda. Jej wiedza była powierzchowna, ale na pewno nie
zerowa. – Przy komputerze trzeba czasem używać gumek.
-
Straszne – skomentował Gaara, uznając widocznie, że nawet nie
warto polemizować.
-
I sporo kosztuje – dodała, chociaż widząc jego minę zdała
sobie sprawę, że argument finansowy do niego nie przemawia. –
Chcesz być moim sponsorem?
Chłopak uśmiechnął
się zarozumiale
- Wolę być centrum
twojego świata, ale od czegoś trzeba zacząć – odpowiedział z
nonszalancją. - To wspólna inwestycja. Umówmy się, że
przeczytasz to, co ci wyślę i jutro wrócimy do tej rozmowy. A
tabletek od dzisiaj już nie bierzesz. – Popatrzył na nią
wyczekująco. – Obiecaj.
Pomyślała, że
szykuje się ciężki miesiąc, ale wiedziała, że Gaara ma rację,
więc upieranie się przy swoim nie ma sensu.
-
Obiecuję – zadeklarowała.
-
Świetnie. Skoro mamy jedną sprawę omówioną może powiesz mi
jasno: o co się złościsz?
Ino
spodziewała się takiego pytania, ale nie wiedziała jak na nie
odpowiedzieć.
Nie
była pewna, o co, ale miała powody i Gaara powinien to rozumieć.
Nawet nie był z nią do końca szczery.
-
Słonko – odezwał się, jakby tłumaczył coś dziecku. –
Ustaliliśmy, że nie będę cię wprowadzał w szczegóły. Nie
musisz wiedzieć, co, gdzie i z kim. To byłoby nieprzyjemne dla
ciebie i dla mnie.
Ino
usiadła bokiem do niego i podciągnęła kolano pod brodę,
świadomie chcąc się od niego oddzielić. Z łatwością mógł
odczytać emocje z jej twarzy, a ona nie chciała, żeby w tym
momencie to robił.
Wcale
nie zamierzała dopytywać się o jego przygody. Co robił z i z kim
– to jej tak bardzo nie absorbowało. Ale wśród wielu
powierzchownych znajomości były takie, które angażowały uczucia.
I przeszkadzało jej, że Gaara nie chce o nich mówić. Zwykle unika
się tych tematów, które wciąż budzą emocje.
-
Chronisz przede mną swoją prywatność, jakbyś nie chciał mnie
zbyt blisko dopuścić – oceniła starając się zabrzmieć
rzeczowo. Nie zamierzała eksponować rozgoryczenia. Z wyrazu twarzy
Gaary odczytała, że zamierza zdecydowanie zaprzeczyć. – Nie chcę
być wścibska… Ale chciałabym wiedzieć, kto był w twoim życiu
ważny. Poza tym… Nie zaprzeczysz, że ona dalej jest ważna.
-
W innym sensie niż myślisz – zripostował Gaara, badawczo jej się
przyglądając. – Mam wrażenie, że uczepiłaś się myśli, żeby
myśleć o Fu jak o mojej byłej, ale to jest błędna interpretacja.
Traktuję ją jak przyjaciółkę. Bliską, ale bez podtekstów.
Spotykaliśmy się krótko i to było zupełnie niewinne.
Ino
nie miała wątpliwości, że dla Gaary słowo niewinne było
przyporządkowane do relacji bez seksu, ale oprócz tego niewiele jej
to mówiło. Nie uszło jej uwagi, że Gaara podkreślał to słowo w
odniesieniu do Fumi, jakby tym miał udowodnić, że nie traktuje jej
jak dziewczynę.
-
W gimnazjum dziewczyny były ostatnim, co miałem w głowie.
Interesowała mnie tylko wspinaczka, baseball i ustawki –
oświadczył Gaara, przesuwając dłonią po jej łydce.
-
Później to sobie zrekompensowałeś z nadwyżką – odpowiedziała
bez zastanowienia.
Było
jej głupio, że to powiedziała, dlatego odwróciła od niego wzrok.
- Tak – przyznał. –
Ale każdy medal ma dwie strony. Miałem wystarczająco dużo wrażeń.
– Pogłaskał ją po policzku, prowokując, żeby na niego
spojrzała. – Wiem, że jest ci trudno. Teraz niczego już nie
cofnę. Oddzieliłem przeszłość grubą kreską, ale jeśli ty nie
potrafisz jej zaakceptować, ciężko będzie nam się porozumieć.
Rozumiała
to. Starała się nie myśleć o dziewczynach takich jak Tayuya,
które mogły pojawić się znikąd i rzucać dwuznaczne uśmiechy.
Gdy byli sami łatwo było odsunąć takie myśli, jednak one same
pchały się do jej głowy, gdy ktokolwiek wspominał o jakiejś jego
eks. I wtedy, gdy byli na jakiejś imprezie, a któraś z dziewczyn
zbyt natarczywie na niego patrzyła. Przychodziły jej do głowy
irracjonalne myśli, które szybko odsuwała. Jak za każdym razem,
gdy Gaara rozmawiał z Ran. Nie miał z nią nic wspólnego, ale czy
na pewno nie chciał? Gdyby nie był z nią w związku, czy
dziewczyna musiałaby się specjalnie wysilać, żeby go poderwać? A
teraz, gdy jest z nią, jakich okoliczności potrzebował, żeby o
tym zapomnieć?
Przesadzone,
wydumane myśli, do których nawet nie mogła się przyznać, bo
Gaara by się wtedy poczuł dotknięty brakiem zaufania. Ona
wiedziała, że może na nim polegać i wcale nie wątpiła w
szczerość jego uczuć. Ale w jej głowie kryła się uporczywa
myśl, że Gaara jest dla niej za dobry i że to się skończy.
Nieracjonalne
przekonanie, że jeśli jest zbyt pięknie nie może to trwać długo,
tkwiło gdzieś w podświadomości i odzywało się, gdy okoliczności
temu sprzyjały. Istniała możliwość, że Gaara zapomni o niej dla
chwili przyjemności z przypadkową panienką.
Dookoła
jest wiele atrakcyjnych dziewczyn, które nie wahają się butnie
przystawiać do chłopaków, nawet jeśli wiedzą, że są zajęci.
Ino widziała je wczoraj na imprezie, gdy kręciły się w pobliżu
chłopaków z drużyny. Wiedziała, że w klubach, do których Gaara
chadza czasem z Sasuke, łatwo jest spotkać bardziej nachalne
egzemplarze.
Jednak
obok tych niesprecyzowanych myśli była jeszcze inna, bardziej
sprecyzowana i budząca większy niepokój. Myśl, że wśród
dziewczyn, z którymi Gaara się spotykał, była jedna wyjątkowo
ważna, która go oszukała i wpłynęła na jego cyniczne podejście
do związków uczuciowych. Wcześniej wydawało jej się, że tak
mogło być z Hotaru, ale chyba się pomyliła.
Miała
wrażenie, że coś jest na rzeczy z Fumi. Pojawiało się jednak
pytanie, dlaczego nadal się z nią przyjaźnił, jeśli go zraniła.
Jednak
nie powinna drążyć tematu tej dziewczyny. Gaara mówił, że
traktuje ją jak koleżankę, a przecież by jej nie okłamał.
Ino
wyrwała się z zamyślenia. Nie była pewna, jak długo milczeli.
Gaara pewnie czekał na jakąś odpowiedź z jej strony, masując jej
łydkę. Przerwał tę czynność i spojrzał jej w twarz.
-
Nie masz powodu czuć się zagrożona, bo nie interesują mnie inne
dziewczyny. Masz mnie na własność.
Dotychczas podkreślał,
że ona do niego należy, ale nie powiedział nic, co by wskazywało,
że to działa w dwie strony. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak
bardzo potrzebowała takiej deklaracji.
- Nie skrzywdzę cię.
Możesz mi ufać.
Nie
wiedziała, dlaczego łzy nabiegły jej do oczu. Miała nadzieję, że
tego nie zauważył.
-
Ufam ci.
Nauczy
się mu wierzyć. Czuła, że może na nim polegać i tylko złośliwy
chochlik w jej podświadomości poddawał to w wątpliwość. Dobrze
wiedziała, że problem leży w jej głowie, nigdzie indziej.
Cudownie jest, kiedy klikasz na link z przyzwyczajenia i natrafiasz na nowy rozdział ;) cieszę się, że Sasori w końcu wziął się w garść, na początku opowiadania kibicowałam SasuSaku ale teraz SasoSaku rządzi!!! :P
OdpowiedzUsuńDobrze, że Gaara i Ino się godzą, ostatnia scena była słodka :D (pytanie, czy rozwiniesz wątki: Hotaru lub nawet bardziej absorbujący - Fumi? bo jestem tego na prawdę ciekawa i to co powiedziała Temari jakoś do mnie nie przemawia :D)
Pozdrawiam. DB.
PS. I oby częściej takie niespodzianki z szybszym dodawaniem rozdziału :D
Czyli udało mi się zainteresować kogoś ich wątkiem :D Mnie się też spodobali jako para, z początku nie planowałam rozwijać ich znajomości tak daleko. I teraz mam rozkminkę jak pokierować obydwiema relacjami, biedna Sakura :P
UsuńWątki Hotaru i Fumi miała rozwinąć już dawno... Niestety jestem niezdyscyplinowana i wciąż wtrącam nowe sceny. Obie dziewczyny się pojawią, a jak to wpłynie na związek głównych bohaterów - zobaczycie :D
Też wątpię w prawidłowość osądu Temari :P
Dziękuję i pozdrawiam^
Fumu coś namiesza, prawda? Mam takie dziwne przeczucie, chociaz nie hcce wybiegac myslami do przodu. Relacjs Sasoriego z Sakurą coraz bardziej mi się podoba! I to oni dziś przykuli moją uwagę, chociaż jestem fanką SasuSaku. Czy Sasori pokochał Sakurę, czy stara się nia "sterować" i poskromić, by stała się uległą?
OdpowiedzUsuń1. http://media.tumblr.com/tumblr_m9c27gmhgJ1qgdhmm.png
2. http://data.whicdn.com/images/113221606/superthumb.jpg
3. http://s938.photobucket.com/user/KimberlyFarron_23/media/Naruto/megift-1.jpg.html
4. http://40.media.tumblr.com/c80f5e21b0ca3c7fcaf299c08b61b3ea/tumblr_mj10kqafkC1s653zjo1_500.png
Hanabi.
Ano zauważam że SasoSaku zyskuje tutaj fanów XP Sama stałam się trochę ich fanką, ale to nie znaczy, że porzuciłam wątek z Sasuke. Obrazek z trojgiem dobrze pasuje do sytuacji. Fumi wprowadzi zamieszanie i to już wkrótce
UsuńWszyscy tak za Sasorim? Cóż, muszę zmienić stronę, żeby dodać trochę smaczku" "Dalej palancie, rudy zabiera Ci laskę!". Nie no, Sasuke to dupek, więc sobie poradzi bez mojego kibicowania ;D Wyczuwam toksyczny trójkącik i śmierć któregoś z kapitanów - tak, za dużo horrorów o beznadziejnej miłości.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozwinęłaś scenę z postacią Sasoriego. Wciąż podoba mi się jego opanowanie i namiętność, ukryta pod maską bardzo odpowiedzialnego studenta.
Wprowadziłaś postać Fumi niespodziewanie, za to z pazurem. Czy Gaara w jakiś sposób "zdradzi" Ino? Wiadomym jest, że zdrada nie musi być czysto fizyczna. A może Fumi poprowadzi atak w koalicji z Kibą? Ten ma powody, by ukarać Gaarę i zdobyć Ino, niczym trofeum.
Chociaż nie przepadam w tym opowiadaniu za Temari, muszę przyznać, że pełni tu ona rolę dobrego duszka. Wrednego, owszem, jednak dobrego.
Dobra Słońce, zlituj się i dodaj dziś rozdział ;)
Co tam, dobrze :P
UsuńNie, nie, nie. To, "nie" aż we mnie krzyczy. Myslałam, że może jakoś strawie paring Sasoriego, ale nie mogę tego spokojnie znieść. Serio. Sakura? Nigdy! Ta scena niszczy moje estetyczne i nie tylko wrażenia. Bleeeh.
OdpowiedzUsuńChyba będę sobie musiała z Tobą porozmawiać prywatnie :P
PS: patrząc na moje komenatzre powinnas być dumna z mojego progresu :)