Fu
była w poczekalni, przepełnionej ludźmi. Mimo to Sasuke nie miał
problemu ze znalezieniem jej. Rzucała się w oczy, absurdalnie lekko
ubrana – w cienką bluzkę i spodenki w kolorze khaki. Wyglądała
jakby wybierała się na trekking w górach, wiosną.
I
wciąż obstawała przy tym niedorzecznym niebieskim kolorze włosów.
-
Sasuke! Jak dobrze cię widzieć! Nie uwierzysz, ale nawet twojej
wrednej buźki mi brakowało.
-
Chciałbym powiedzieć to samo, ale jestem słabym kłamcą –
odpowiedział z wymuszonym uśmiechem.
Fumi
przeniosła spojrzenie na stojącą obok niego Karin.
-
Czarujący, jak zawsze – oceniła. - Kim jest twoja urocza
koleżanka?
Karin
patrzyła na nią z konsternacją. Wiele rzeczy można było o niej
powiedzieć, ale określenie "urocza" z pewnością do niej
nie pasowało.
-
Jestem Karin – powiedziała i wyciągnęła rękę.
Fumi
uścisnęła jej dłoń entuzjastycznie.
-
Dziewczyna, koleżanka, kochanka? - zapytała z szerokim uśmiechem.
-
Trzy w jednym – odpowiedziała natychmiast dziewczyna.
Sasuke
był już tym zniecierpliwiony. Tylko tego mu brakuje, żeby te dwie
się dogadały.
-
Nie bądź taka wścibska – powiedział do wciąż uśmiechającej
się dziewczyny. - I daruj sobie długie prezentacje, nie mam na to
czasu.
Fu
wzruszyła ramionami.
-
Powinieneś być milszy. Gdybym wiedziała, że będziesz pierwszą
osobą, która przywita mnie na ojczystej ziemi... - nie dokończyła
zdania. - Tak czy inaczej, dobrze być w domu. Powiedz, kiedy Gaara
wraca?
Nie
był tak głupi, żeby udzielać jej jakichkolwiek informacji.
Odebrać ją, podwieźć gdziekolwiek sobie zażyczy i umyć od tego
ręce. Nie zamierzał nawet z nią rozmawiać.
-
Dzisiaj, za parę godzin – wtrąciła się Karin.
Spojrzał
na nią z irytacją. W tym momencie rozumiał, dlaczego kiedyś
kobiety nie mogły odzywać się bez pozwolenia.
Czy
tylko mu się wydawało czy Karin już dała się złapać na ten
sympatyczny kamuflaż?
-
Rewelacyjnie – skonstatowała Fu i znów na niego spojrzała. -
Umieram z głodu. Nakarmisz mnie, Sasuke?
Jasne.
Najchętniej wątrobą ryby fugu.
***
-
Mam nadzieję, że Sasuke nie wpadnie na pomysł poprawki z
sylwestra. Jedziesz prosto do domu, prawda? W końcu powinieneś się
wyspać – powiedziała Ino z troską w głosie.
Gaara
pocałował ją w policzek.
-
Nie zamieniaj się w niańkę – upomniał ją. Zamierzała
zaprotestować, ale dodał: - Tak, jadę do domu. Również się
wyśpij.
On
nie czuł się bardzo zmęczony, ale po niej widać było
wyczerpanie. Pocałowała go na pożegnanie i wróciła do
mieszkania. Gaara idąc do samochodu wyciągnął z kieszeni komórkę.
Dwa
nieodebrane połączenia od Sasuke. Zaintrygowany, nacisnął
słuchawkę połączenia.
-
No, wreszcie – usłyszał poirytowany głos kolegi.
-
Czego chcesz?
-
Mam problem. I ty musisz go rozwiązać.
***
Uchiha
otworzył drzwi zanim Gaara zdążył nacisnąć dzwonek.
-
Szybciej się nie dało? - warknął. - Wryła się do mojego
mieszkania, jakby to były jej pieprzone włości. Przez ciebie
straciłem pół dnia.
Gaara
zlekceważył go i bez pytania wszedł do środka. Gdy przestąpił
próg salonu, Fu rzuciła mu się na szyję. Ledwie ją zobaczył,
już uwiesiła się na nim całym ciężarem ciała. Oszołomiony
odwzajemnił uścisk, ale gdy nie wypuszczała go z objęć, odsunął
ją delikatnie.
-
Dramatyzujesz – zauważył.
Fu
spojrzała za jego plecy.
-
Drań nie chciał mi podać twojego adresu.
-
Słusznie, bo do niczego by ci się nie przydał – zauważył
przytomnie.
-
Mogła spać na twoich schodach zamiast w moim łóżku – wtrącił
Sasuke wchodząc do salonu. - Wisisz mi butelkę dobrego whisky.
Fu
spojrzała na Uchihę i potrząsnęła głową.
-
Spoko, Sasuke, dzisiaj pijemy na mój koszt.
-
Nie – odpowiedział szybko Gaara. - Nie dzisiaj. Odwiozę cię do
domu.
Fu
popatrzyła na niego z rozczarowaniem.
-
Żartujesz? Mam tyle do opowiedzenia, nie będę siedzieć w domu.
-
Jest mnóstwo ludzi, z którymi musisz się przywitać. Jeśli
chcesz, zawiozę cię do klubu. Dzwoniłaś już do Jugito?
Pokręciła
przecząco głową.
-
Więc zadzwoń – powiedział i podał jej swój telefon.
Fu
wzięła komórkę, ale spojrzała na niego jakby z wahaniem.
-
Jeśli nie dzisiaj to kiedy?
-
Będzie okazja, żeby się napić – udzielił wymijającej
odpowiedzi.
Wciąż
przyglądała mu się badawczo.
-
Cieszysz się, że wróciłam, prawda?
Przewrotne
pytanie, na które nie ma prostej odpowiedzi.
-
Jasne, że tak.
Dobrze
było ją zobaczyć na żywo, ale wolał relację na odległość.
Miał wrażenie, że przez ostatnie półtorej roku Fu się nie
zmieniła. On tak. Przynajmniej taką miał nadzieję.
***
Sakura
mało spała w tym roku i powinna odpocząć. Mimo to nie mogła
doczekać się, by zobaczyć Ino – była podekscytowana perspektywą
zdania jej relacji z wycieczki na Kiusiu. Wiedząc, że Ino wróciła
około szesnastej, wpadła do niej wieczorem zapowiedziawszy się
wcześniej smsem.
Miała
przyjaciółce sporo do opowiedzenia, w większości pozytywy.
Chociaż pod niektórymi względami zachowanie Sasoriego ją dziwiło
i chciała zapytać przyjaciółkę o zdanie.
Karui
wpuściła ją do mieszkania i zaprowadziła do kuchni. Ino siedziała
przy stole przed laptopem.
-
Co robisz? - zapytała Sakura siadając na krześle naprzeciw niej.
-
Szukam pomysłu na prezent. Gaara ma urodziny za trzy tygodnie i
chciałabym mu sprawić jakąś niespodziankę – odpowiedziała
Ino, przenosząc na nią wzrok znad ekranu komputera. Wyglądała na
zniechęconą.
Sakury
nie zdziwiło, że przyjaciółka chce wymyślić coś nietypowego.
Jednak Gaara nie sprawiał wrażenia osoby, która hucznie obchodzi
urodziny. O ile w ogóle.
-
Wiesz, nie każdy lubi niespodzianki... - zaczęła, ale przerwała
wypowiedź. Bezwiednie złapała Ino za prawą rękę, w której
dzierżyła myszkę do komputera.
Tak,
to niegrzeczne i w ogóle... Ale musiała natychmiast przyjrzeć się
pierścionkowi na jej serdecznym palcu.
-
O rany, śliczny – powiedziała. Okrągły topaz oprawiony w
srebro. Niebieski kamień zdecydowanie pasował do Ino. - Prezent? -
zapytała patrząc na nią podejrzliwie.
Zanim
blondynka zdążyła odpowiedzieć, Karui podeszła do niej,
zaintrygowana i przechwyciła jej dłoń z ręki Sakury.
-
Spokojnie, czuję się molestowana – powiedziała Ino, cofając
rękę.
Sakura
uśmiechnęła się złośliwie, nie zwróciwszy uwagi na jej
protest.
-
Od Gaary?
-
Tak – odpowiedziała Ino, przewracając ze zniecierpliwieniem
oczami.
Karui
usiadła na krześle obok niej.
-
Ja bym nie przyjęła niczego poniżej platyny i szafirów –
oświadczyła z emfazą.
Ino
spojrzała na nią spod przymrużonych oczu.
-
To nie jest pierścionek zaręczynowy – powiedziała i dla
podkreślenia swych słów pokazała jej lewą dłoń, na której nie
miała biżuterii.
Karui
wzruszyła ramionami.
-
Tak czy inaczej.
Sakura
popatrzyła na nią z potępieniem. Nie była pewna czy Karui się
zgrywa, czy mówi poważnie. Czasami zachowywała się jak suka.
-
Jesteś zazdrosna – wyraziła opinię. - Pewnie nigdy nie dostałaś
biżuterii od faceta.
Karui
uśmiechnęła się szeroko.
-
Łatwo się pomylić – oświadczyła i złapała Ino za rękę,
żeby przyjrzeć się bliżej. - Założę się, że Gaara nawet nie
wie, na której ręce nosi się pierścionki zaręczynowe.
-
Teraz już wie – odpowiedziała Ino, cofając dłoń. Ona chyba też
była zmieszana zachowaniem koleżanki, nie będąc pewną jej
intencji.
-
W takim razie jest sprytny, broni terytorium przed konkurencją
niczego nie deklarując. Większość facetów naprawdę nie
wie, która to powinna być dłoń. - Po minie Ino poznała, że mówi
rzeczy co najmniej kontrowersyjne. - Żartuję, oczywiście że
jestem zazdrosna. Tylko troszeczkę. Jedyny pierścionek jaki
dostałam od chłopaka, był dołączony w gratisie do gumy do żucia.
-
Ach, to twoje bogate życie uczuciowe w podstawówce – skomentowała
Sakura.
-
Żebyś wiedziała – odpowiedziała Karui ze śmiechem. Obróciła
się w krześle słysząc, że Temari wchodzi do kuchni. - Czy wiesz,
co zrobił twój brat?
Temari
skierowała się wprost do lodówki i wyjęła z niej mleko.
Wyglądała dość nieszczęśliwie. Sakura wiedziała, że wraz z
Karui blondynka była na "poprawce" z sylwestra u koleżanki
i wróciły dopiero niedawno. Mimo to Karui wyglądała dużo lepiej,
podczas gdy Temari prezentowała się jak zombi.
-
Urodził się i wtedy zaczęły się problemy – powiedziała
niechętnie. Nalała sobie mleko do szklanki i oparła się o blat
szafki przy przeciwnej ścianie, patrząc na nie. Sakura musiała
odwrócić się w krześle, żeby nie być zwróconą do niej
plecami. - Wiecie już? - Ta wypowiedź była skierowana do Karui
albo Ino, a może do obu. Patrzyła w pustą przestrzeń między
nimi. - Fu wróciła do Tokio. Szlag by ją trafił.
Karui
i Ino patrzyły na nią z szokiem wymalowanym na twarzy.
-
Nie przesadzaj – powiedziała Ino. - Dlaczego tak jej nie lubisz?
Musiała
być w świetnym nastroju skoro wspomnienie o Fu jej nie zmartwiło.
-
To oczywiste – wtrąciła się Karui. - Fu robi jej konkurencję w
towarzystwie. Nasza Temari nie lubi, gdy ktoś odwraca od niej uwagę.
Temari
zmierzyła ją bazyliszkowym spojrzeniem.
-
Znasz ją? - zwróciła się Sakura do Karui, lekceważąc
rozzłoszczoną koleżankę. Uważała, że każda informacja o tej
dziewczynie, której nigdy nie widziała, a która budzi tak duże
emocje, może być na wagę złota.
Karui
skinęła twierdząco głową.
-
Parę razy ją spotkałam. Jest zabawna, najsympatyczniejsza z całego
towarzystwa – oceniła. Sakura nie była pewna, jakie towarzystwo
ma na myśli. - Może wybierze się z nami na jakiś koncert? Będzie
zabawa.
Temari
wydała z siebie wściekłe prychnięcie.
-
Jak w cyrku – skwitowała opryskliwie. - Kiedy widzisz się z
Gaarą, Ino?
-
Jutro – odpowiedziała blondynka. - Idziemy na kolację do mojego
ojca, będzie moja być-może-przyszła macocha.
-
Brzmi jak świetna zabawa – zauważyła Karui, która chyba nie
zdecydowała się jeszcze czy powinna kpić, czy współczuć.
***
Ino
stresowała się na myśl o tym spotkaniu. W drodze na kolację
próbowała odwrócić swoją uwagę od myślenia o tym, jak może
potoczyć się ten wieczór. Próbowała wypytać Gaarę o Fu i dała
do zrozumienia, że chciałaby ją poznać, ale chłopak nie wysunął
żadnej propozycji spotkania. W końcu porzuciła ten temat i resztę
drogi samochodem odbyli w milczeniu.
Przed
drzwiami do mieszkania Inoichiego przypomniała Gaarze, żeby nie
pozwolił się prowokować.
-
Mój ojciec będzie testować twoją cierpliwość. Uważa, że to
zabawne – ostrzegła.
-
Nie stresuj się tak, promyczku. Wyjdziemy z tego żywi - zapewnił i
nachylił się, żeby ją pocałować.
Wtedy
otworzyły się drzwi, chociaż jeszcze nie zdążyli zadzwonić.
Gaara zatrzymał się ułamki centymetrów od jej ust. Trudno było
oprzeć się wrażeniu, że Inoichi Yamanaka ma wyjątkowe wyczucie
chwili. Odchrząknął i szerokim ruchem ramion zaprosił ich do
środka.
Kobieta,
która wyłoniła się zza jego pleców, była ubrana w długą
granatową sukienkę, która leżała idealnie, a jednak wydawała
się do niej nie pasować. Staranny makijaż, wysoko upięte
ciemnobrązowe włosy – wszystko w niej było eleganckie i
jednocześnie nienaturalne. Ino w ciemno oceniła, że kobieta nie
jest przyzwyczajona do tego stylu ubierania.
Pomyślała,
że prawdopodobnie wybranka ojca okaże się sympatyczna i to dodało
jej pewności siebie. Jednocześnie miała dziwne wrażenie, że ta
kobieta jej kogoś przypomina.
-
To moja córka, Ino – powiedział Inoichi prześlizgując się
spojrzeniem między nimi obiema. Przeniósł spojrzenie na Gaarę,
który stał tak blisko Ino, jak to możliwe bez dotykania. – I jej
adorator.
-
Chłopak, tato – poprawiła go po złożeniu uprzejmego ukłonu.
Popatrzyła na ojca z potępieniem.
Inoichi
uśmiechnął się złośliwie, jak chłopiec, który spłatał komuś
psikusa i jest tym bardzo usatysfakcjonowany. Ale gdy się odezwał,
mówił poważnym tonem.
-
Chłopcy są w gimnazjum. Jesteś pełnoletnia, możesz mieć
adoratora albo męża. Na to drugie nie wyraziłem zgody. –
Spojrzał znacząco na dłoń, na której miała pierścionek.
-
To prezent, nie pierścionek zaręczynowy – poinformowała.
Ojciec
uśmiechnął się w sposób, który można było odczytać dwojako –
jako ukontentowanie lub groźbę.
-
To dobrze, bo zdanie ojca jest decydujące – stwierdził.
Ino
nie miała pojęcia, czy jak zwykle pół-żartuje czy jest urażony.
-
A więc, absztyfikant – potwierdził i przeniósł spojrzenie z
Gaary na swoją towarzyszkę. – Co myślisz?
-
Dziewięć na dziesięć – odpowiedziała kobieta uśmiechając się
szeroko.
Inoichi
pokręcił przecząco głową.
-
Najwyżej pięć. Ale doceniam twoje poczucie humoru – powiedział.
Znowu spojrzał na Ino. – Przedstawię was oficjalnie...
-
Jestem Tsume – weszła mu w słowo szatynka. – Proponuję,
żebyśmy mówiły sobie po imieniu.
Ino
miała już pewność, że ją polubi. Popatrzyła złośliwie na
ojca, decydując, że może się zemścić za żartowanie sobie na
jej temat.
-
Jesteś pełnoletni, a więc raczej nie dziewczyna. Narzeczona?
Strzał
był celny, ojciec widocznie się speszył. Ino była
usatysfakcjonowana, bo nieczęsto udawało jej się zbić go z tropu.
-
Wspólniczka zbrodni – odpowiedziała Tsume, wprowadzając
wszystkich w konsternację.
-
Nie chcę znać szczegółów – odpowiedziała Ino szybko. – Więc
jak, jemy obiad?
Zdaje
się, że ojciec był zadowolony z wysuniętej propozycji.
-
Zapraszam – powiedział. – Panie przodem.
Tsume
skierowała się do jadalni, a Ino poszła tuż za nią. Tak jak
podejrzewała, przy stole zastała dzieci swojej prawie-macochy.
Oboje siedzieli na tradycyjnych poduszkach.
Ino
zobaczyła ich i zdrętwiała.
-
Prosiłam, żeby jeszcze nie jeść – odezwała się kobieta z
naganą w głosie.
Chłopak
podniósł głowę nad stołem i zakrztusił się paluszkiem
krabowym, podczas gdy jego siostra wstała, żeby się przywitać.
-
Miło cię poznać – powiedziała, uśmiechając się szeroko jak
jej matka. Obeszła naokoło stolik i podeszła do Ino, żeby podać
jej rękę.
Jej
brat dopiero wtedy zerwał się z miejsca.
-
Ino.
-
Kiba.
***
Karui
umówiła się ze znajomymi z roku w "Hipnozie", popularnym
klubie w centrum Shibuyi. Nie była pewna czy zaleczenia kaca nową
dawką alkoholu jest dobrym rozwiązaniem, ale postanowiła
zaryzykować.
Od
jutra wróci do normalnego trybu życia. Obiad u rodziców. Drugi u
dziadków. Wkrótce początek nowego semestru. Ale na razie pozwoli
sobie na jeszcze jeden wieczór czystej rozrywki.
To
było dość przypadkowe towarzystwo i nie bawiła się zbyt dobrze.
Żałowała, że nie ma tutaj Temari. Jednak ona stwierdziła
kategorycznie, że musi dojść do siebie po sylwestrowych
szaleństwach. Karui uznała to za kiepskie wytłumaczenie. Koleżanka
nie ukrywała, że wieczorem wybiera się do Sasuke, a co oni mogą
robić jeśli nie pić?
Karui
siedziała samotnie przy stoliku i sączyła piwo przez słomkę, gdy
nagle zbliżyła się do niej wysoka dziewczyna z blond włosami
związanymi w kucyk.
-
Wolne? - spytała i nie czekając na odpowiedź zajęła krzesło
obok niej. Jej brzuch był wymownie zaokrąglony pod bluzką.
Właściwie
to miejsce było zajęte, ale Karui postanowiła machnąć na to
ręką. Grupka rozproszyła się – jedni na parkiecie, inni poszli
grać w bilard. Nie będzie przecież wredna każąc dziewczynie w
ciąży szukać wolnego stolika gdzieś w głębi sali.
-
Pewnie – odpowiedziała Karui.
Dziewczyna
pomachała ręką w kierunku wejścia. Karui dostrzegła grupkę osób
i nagle uświadomiła sobie, że ich zna. Jeszcze raz spojrzała na
blondynkę.
-
Jesteś Jugito, prawda? - odezwała się. Dziewczyna spojrzała na
nią ze zdziwieniem. - Ja jestem Karui, spotkałyśmy się kiedyś na
koncercie w Rock Clubie. Który to miesiąc? - zapytała z uprzejmym
zainteresowaniem.
-
Piąty – odpowiedziała dziewczyna przyglądając jej się jakby
zastanawiała się, czy powinna uznać jej zachowanie za wścibstwo.
- Ach, jesteś koleżanką Temari, prawda?
Karui
rozpromieniła się, dostrzegając szansę na koleżeńską
konwersację.
-
Zgadza się.
-
Suka, odrzuciła moje zaproszenie na ślub – powiedziała Jugito.
Uśmiech spełzł Karui z twarzy.
-
Ty zawsze wiesz, jak zadzierzgnąć miłą konwersację, bellissima –
odezwała się dziewczyna z zafarbowanymi na niebiesko włosami. Fu.
Usiadła naprzeciwko i uśmiechnęła się szeroko. - Szmat czasu,
Karui. Witaj.
Karui
uśmiechnęła się do niej. Krzesło obok zajął wysoki chłopak z
ciemnymi włosami, Utakata. A obok niego Hotaru, była dziewczyna
Gaary. Była ubrana identycznie jak Fu – w czarne spodnie z
błyszczącego materiału i czarny top wiązany na szyi.
-
Idziemy zagrać w bilard? - odezwała się Jugito. Karui miała
wrażenie, że dziewczyna patrzyła na nią z niechęcią. Tylko
dlatego, że jest koleżanką Temari, która popełniła wobec niej
nietakt. Rany.
Hotaru
i Fu zgodnie pokręciły głowami, ale Utakata wstał i wraz z Jugito
oddalił się w kierunku stołów bilardowych.
-
Przyszłaś sama? - zapytała Fu, mieszając słomką w wysokiej
szklance z colą.
-
Właściwie to nie – odparła Karui, wzruszając ramionami. -
Podobno byłaś za granicą. Wróciłaś na stałe?
Fu
skinęła głową. Na jej twarzy przez cały czas gościł wesoły
uśmiech.
-
Studiowałam rok we Włoszech, potem semestr w Barcelonie. Ale
znudziło mi się, więc wróciłam.
-
W środku semestru?
-
I tak nie chodziłam w tym semestrze na zajęcia, zwiedzałam
Hiszpanię. Uznałam, że i tak nie zaliczę wszystkiego, więc od
marca będę powtarzać rok.
-
A jaki jest twój kierunek?
-
Turystyka. Co słychać u Temari, wciąż się przyjaźnicie?
-
Jasne, teraz wynajmujemy wspólnie mieszkanie – odpowiedziała
Karui.
-
Papużki nierozłączki przez całe studia.
-
To pewnie przyjaźń na całe życie – wtrąciła się Hotaru. W
przeciwieństwie do koleżanki nie uśmiechała się. Była znacznie
bardziej powściągliwa w wyrażaniu emocji. Na Karui te dwie zawsze
sprawiały wrażenie całkowitych przeciwieństw, jak ogień i woda.
- Mieszka z wami dziewczyna Gaary, prawda?
Karui
przyszło do głowy, że w tym pytaniu może tkwić jakiś haczyk. W
przeciwieństwie do Fu, Hotaru nigdy nie budziła jej zaufania.
Wydawała się osobą trudną do rozgryzienia, nigdy nie można było
się domyślić, jakie myśli ukrywa pod płaszczykiem obojętności.
-
Tak – odpowiedziała lakonicznie
-
Jestem jej bardzo ciekawa – oznajmiła Fu z entuzjazmem. - Sasuke
powiedział, że nie mamy co liczyć na imprezy z Gaarą, bo on teraz
się ustabilizował. - Karui
nie miała pojęcia, jak powinna interpretować ostatnie słowo.
Sasuke mógł mu nadawać wiele znaczeń. - Co trochę mnie
rozczarowało, ale bardziej zaintrygowało.
-
Rzeczywiście? - odparła Hotaru zaciskając usta w wąską kreskę.
- Moim zdaniem nie ma w tym nic specjalnie ciekawego.
Fu
wzruszyła ramionami.
-
Sprawdza się moja teoria – oznajmiła z samozadowoleniem i
skierowała wzrok na Karui. - Zawsze mówiłam, że nasz Gaara jest
możliwy do usidlenia, tylko trzeba znaleźć na niego sposób. Jak
myślisz, Karui, kto dominuje w tym związku?
Karui
jakoś nigdy nie przyszło do głowy takie pytanie.
-
Zawsze ktoś musi dominować?
Fu
uniosła znacząco brwi.
-
Sasuke sprawia wrażenie przygaszonego, założę się, że
dziewczyna założyła Gaarze smycz.
Karui
wzruszyła ramionami. Zaczynała się czuć trochę jak na
przesłuchaniu.
-
Pewnie źle się czuje jako samotna konstelacja - powiedziała,
uznając, że lepiej obrać Sasuke za temat plotek. - Wiesz, jak to
jest. On, ona, potem długo długo nic i reszta świata.
Fu
przymrużyła powieki, nie przestając się uśmiechać.
-
Aż tak?
-
Są jak układ podwójny – oświadczyła Karui, sama nie wiedząc
skąd jej się wzięły te kosmologiczne metafory.
Fu
spojrzała na Hotaru.
-
Układ podwójny, gwiazdeczko. To słodkie, nie uważasz?
Szatynka
nie skomentowała jej wypowiedzi. Odsunęła krzesło.
-
Idę do baru, może mają dobrą wódkę – oznajmiła.
Fu
oparła łokieć na stole i zgięła palce dłoni, machając jej na
pożegnanie. Chociaż wyglądało to, jakby ją odprawiała.
-
A presto, bambina. - Przeniosła wzrok na Karui. - Znasz włoski?
Piękny język. Główna korzyść, jaką wyniosłam z podróży.
Karui
potrząsnęła przecząco głową.
Nie
wiedziała czy to kwestia jej spowolnienia umysłowego, czy Fu na
wszystkich robi takie wrażenie. Chyba zawsze skakała z tematu na
temat i mówiła w szybkim tempie. Trudno było za nią nadążyć.
Jednak
zdecydowanie była najsympatyczniejszą osobą w tym towarzystwie.
Nie wiem dlaczego ale jakoś ta Hotaru i Fu nie przypadły mi do gustu. Jednak bardzo interesujący jest wątek z Kiba...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następne rozdziały i życzę dużo weny ;-)
Kiba został strollowany trochę przypadkiem. Zastanawiałam się jaką kobietę dobrać Inoichiemu i od razu nasunęła mi się Tsume. Moim zdaniem pasuje do niego kobieta z silnym charakterem :P
UsuńPo tym rozdziale jestem już pewna, że do gustu bardziej przypadła mi Hotaru niż Fu.
OdpowiedzUsuńMini analiza Hotaru:
Widać, że dziewczyna podchodzi do tematu Gaary sceptycznie. Wcale jej się nie dziwię, ponieważ musiała przez niego zostać mocno zraniona. Inna sprawa, iż się z tym nie ukrywa, natomiast przy imieniu Gaary dostaję jakiejś wścieklizny. Coś czuję jakiś wkład/pomoc z jej strony jeśli chodzi o Ino. Bo cholera babka zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie kilkoma słowami niż Fu przez cały rozdział. I cholera jak można opuścić Włochy?! No jak! Ja bym za wyjazd do Włoszech dała się pociąć. Nawet się tego języka kiedyś uczyłam, ale dawno, więc pamiętam kilka słówek, nie wszystkie jednakże większość z nich rozumiem. Czuję, żem dogadałabym się z Hotaru, ot tak.
Zastanawia mnie dlaczego Temari i Sasuke, aż tak niechętnie podchodzą do niebieskowłosej duszy towarzystwa. Oni zawsze dobrze wyczuwali do których osób lepiej nie podchodzić, więc w tej sprawie najbardziej ufam ich zdaniu.
Buhahahahahaha! Kiba, Ino i Gaara będą rodziną. Cały czas przed oczami widzę tą minę Kiby i wyrobić ze śmiechu nie mogę.
A propos najdziwniejszych rozkminek mego życia jeśli chodzi o "Naruto" to, to czy chciałabym, żeby Naruciak miał czarne włosy, czy może blond. Bo cholercia tak sexy wyglądał w czarnych włosakach, jednakże blond też mu pasują. Mam na myśli film "Road To Ninja", aż żałuję, że Kishimoto mu czarnego koloru włosów nie dał.
Przepraszam za względny chaos. Przeziębiłam się. W LECIE. Nie ma to jak hasać se zdrowym przez największe zimnice w roku i być zdrowym, a jeśli jest ciepło złapać przeziębienie.xD Dobijam siebie samą,
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
Fu będzie dość dobrze przedstawiona w kolejnych rozdziałach, więc będzie szansa wyrobić sobie o niej opinię ;] Temari i Sasuke jak widać są co do niej zgodni, mogliby stworzyć anty-fumowy klub :P
UsuńBiedny Kiba, i tak uważam, że go skrzywdziłam, ale nie mogłam się postrzymać, by nie dobić leżącego :D
Teraz pogoda jest tak zdradziecka, że nietrudno się przeziębić :P Wracaj do zdrowia
Ja na chwilkę. Chciałam się pochwalić, że z obrony dostałam 5.0 - można mnie chwalić i wysyłać pocztówki, które zbieram ;D Teraz idę świętować, nie wiem w jakim stanie, kiedy i czy w ogóle wrócę, więc na konstruktywny komentarz musisz poczekać :D Ale podobała się ta część, oj podobala. Be FumI!
OdpowiedzUsuńCzekałam właśnie na jakiś znak od Ciebie. Gratuluję, baw się :D Jeśli faktycznie zbierasz i chcesz wyślę Tobie pocztówkę - z Gliwic ;]
UsuńPrzyłączam się do gratulacji :) więc wszystkiego dobrego dla najnowszej Pani Magister :)
UsuńJak dla mnie Fumi wydaje się całkiem fajna, to znaczy sprawia wrażenie bardzo energicznej osóbki. Gdybym ją spotkała w realu pewnie bym ją nawet polubiła. Mam wrażenie, że Sasuke ją jak mini potworka tylko dlatego, że dziewczyna nie daje sobie w kasze dmuchać - zresztą ona jest jak żeńska wersja Uchihy, lekkoduch.
OdpowiedzUsuńEj no, faceci naprawdę nie wiedzą na którym palcu się nosi pierścionki :) jak kiedyś przyszłam na imprezę z pierścionkiem na środkowym palcu, to ludzie pytali czy wychodzę za mąż :) jejć, fajnie tak dostawać od faceta biżuterię, zazdroszczę :)
Uwielbiam Inoichiego. Uwielbiam. Ma genialne poczucie humoru , chociaż Gaara zapewne uważa go za psychopatę (wyobraźnia podsuwa mi obrazek jak tatuś czai się z dubeltówką na wielbicieli córeczki i potem pif-paf zza węgła). Ale Kiba w roli brata? To już było okrutne. Błagam opisz jak przebiegała reszta kolacji, bo mnie aż ciekawość zżera. Gaara minę musiał mieć nieziemską.
Jestem bardzo ciekawa w jakie też ciemne sprawki jest zamieszana stara ekipa Gaary z Fumi na czele.
Pozdrawiam i weny życzę :)
Reszta kolacji... Będę miała kłopot z realizacją tego postulatu :P
UsuńJa sobie tę scenę wyobraziłam tak - Kiba i Ino z szokiem na twarzach nie wiedzą gdzie podziać oczy, a Gaara zachował kamienną twarz śmiejąc się w duchu z rywala :D
A propo wcześniejszych Twoich postów o architekturze nie wiem co dokładnie miałaś na myśli pisząc o japońskiej architekturze, czy tak fantastyczne projekty jak ten? http://resources.realestate.co.jp/report/unique-homes-in-japan-living-inside-a-mountain-in-kagawa-prefecture/
Bardzo mi się podoba :P Chętnie sobie pooglądam fotki japońskich domów jeśli masz linki.
Bardzo ciekawy domek, bardzo sprytnie wykorzystana pochyłość terenu. Chyba coś podobnego jest we Włoszech, ale bez zielonego dachu
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym jest np, port w yokochamie
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/46/f4/8a/46f48ad58a152e1dc5c7ff07a36c5a43.jpg
bardzo bym chciała go kiedyś zobaczyć i przekonać sie jak to w praktyce działa. Nie tylko wygląda pięknie, ale też jest bardzo funkcjonalnie zaplanowany. Np. ta schodkowa forma pełni rolę jednocześnie ławek i ciągu komunikacyjnego, ma też odzwierciedlenie we wnętrzu budynku.
Przede wszystkim uwielbiam projekty Sou Fujimoto
http://www.domusweb.it/content/dam/domusweb/en/architecture/2013/06/7/sou_fujimoto_serpentinegallery/Serpentine%20SFA%202832.jpg - to jest pawilon wystawowy sprzed zdaje się dwóch lat (chociaż głowy nie dam)
Ale przede wszystkim jego domy:
http://api.ning.com/files/kV4MbYiv7oRI1wuUb7GEOnFQyuKADI80Jevp*Xb538puVLu8LIHi2Z4LnckesVExgOOGSheGQQ4DkMxjpqnORon4ivbX2snw/1082096143.jpeg
http://www.todayandtomorrow.net/wp-content/uploads/2009/11/Sou-Fujimoto-House-H-05.jpg
https://www.japlusu.com/sites/default/files/news/Remarkable%20Japanese%20Timber%20Structures/Final%20Wooden%20House%20by%20Sou%20Fujimoto%20Architects01.jpg - klocki jenga :) w tym nikt nie mieszka.
Domki są szalone, ale mają sens i jest w tym wszystkim jakaś idea.
Poza tym jest też Toyo Ito, laureat nagrody Pritzkera, Tadao Ando (też pritzker) - jego projekty tez uwielbiam (jakbyś miała czas to zwyczajnie wpisz w google grafika nazwisko i powinny się pokazać co ciekawsze budynki. Jestem za leniwa żeby wyszukiwać linki :(). A to są tylko moi ulubieńcy, bo jest jeszcze wielu, wielu innych wartych uwagi. Naprawdę, co kupuję jakąś gazetę tematyczną, połowa projektów jest z Japonii.
Nie no serio mnie tak nie podpuszczaj (tak mówię, ale naprawdę mam mega zaciesz). Tak najogólniej rzecz biorąc w japońskiej architekturze podoba mi się pewnego rodzaju swoboda. Oni tworzą takie nielogiczne, szalone, genialne domy a potem je budują. I jeszcze później prawdziwi ludzie w tym mieszkają i to działa. Gdzieś czytałam że w Japoni kawałek niezabudowanej ziemi jest droższy niż działka z już wybudowanym domem, bo każdy nowy właściciel chce mieć coś nowego. Może dlatego ludzie są tam bardziej otwarci na innowacje? Bo ja wiem?Właściwie wszędzie na świecie powstają ciekawe budynki, mam jednak wrażenie, że w Japonii jest to właśnie bardziej powszechne.
Okeej... właśnie się złapałam na tym, że właśnie zaczęłam się szykować żeby zgrabnie przejść do wywodów filozoficznych a potem coś bąknąć o "less is more" (no tak, van der Rohe też uwielbiam) i bardziej europejskich klimatach. Polska też ma kilka ciekawych punktów.
To ja na tym skończę nim jeszcze bardziej się rozkręcę :)
Tak kochana. Pocztówki zbieram z nawet największych wiosek, więc każda sprawia mi ogromna radość <3
OdpowiedzUsuńJeśli podasz mi adres na adres email kareenasurabiku@gmail.com wyślę Ci radiostację gliwicką :D
UsuńKochana <3
OdpowiedzUsuńJuż wysyłam, a Ty dawaj rozdział :D