czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 35. Na fundamencie zaufania, cegłami zrozumienia i cementem miłości buduje się związek


Trzeci mecz międzyuczelniany w semestrze zakończył się zdecydowanym zwycięstwem uniwersytetu Keio. Radość ze zwycięstwa była tym większa, że przeciwnikiem była drużyna z Todai.

Żeby uczcić zwycięstwo, samorząd studencki we współpracy z cheerleaderkami zorganizował nadprogramową imprezę w siedzibie bractwa studenckiego.

Temari miała z tego powodu mnóstwo roboty. Sakura, skoncentrowana na studiach i randkowaniu z Sasorim, zrzucała na nią tyle obowiązków związanych z prowadzeniem drużyny, ile tylko się dało.

Sasori również z ochotą przerzucał większość odpowiedzialności za zespół na oficjalnego kapitana, czyli Sasuke. W tym semestrze wszystko odwróciło się do góry nogami.

    Temari była zmęczona, ale zadowolona z siebie. Na piątkowej imprezie zjawiły się tłumy. Mimo, że czasu na przygotowanie było niewiele, udało się zorganizować catering, wyznaczyć osoby do pilnowania porządku i zorganizować całą masę pomniejszych spraw.

Budynek na zewnątrz i wewnątrz był ozdobiony balonami i girlandami. To był autorski pomysł Temari i z tego, co zaobserwowała, wszystkim się spodobał. Do kategorii „wszyscy” nie należał jej brat, ale on zawsze grymasił.

Zawodnicy nagle poczuli się jednością i nikt nie zwracał już uwagi, do której połowy drużyny należy. Jak zawsze na dużych imprezach, zajęli sobie kilka stolików, a w trakcie imprezy rozproszyli się tak, by nie przyciągać zbyt dużej uwagi. Temari chciała popracować nad integracją wśród cheerleaderek i próbowała zgromadzić je w jednym miejscu, ale zupełnie się to nie powiodło.

Była pewna, że za ten stan rzeczy należy winić Sakurę, która jako formalna liderka powinna dawać dobry przykład, ale nie usiadła nawet przy wspólnym stoliku, bo wybrała towarzystwo Sasoriego.

Temari siedziała przy wyznaczonym stole w pobliżu parkietu razem z Ino. Koleżanka obiecała jej, że przynajmniej przez część imprezy wesprze ją w nadzorowaniu całości. Temari miała rozproszoną uwagę, starając się jednocześnie obserwować parkiet i kontrolować, czy w pobliżu baru z alkoholem panuje spokój. W pewnym momencie Ino oderwała jej uwagę od otoczenia.

- Jaka ona jest?

Temari nie musiała pytać, o kogo chodzi.

- Wygląda na to, że masz obsesję – powiedziała patrząc na nią lekceważąco.

Za wszelką cenę chciała udowodnić Ino, że nie ma o czym mówić. Recz jasna, na to było już za późno, bo jej pierwsza reakcja była zbyt podejrzana.

Temari nie znosiła Fumi i nie potrafiła tego ukryć, gdy Ino pierwszy raz o nią zapytała.

- Być może moje zainteresowanie zaczyna się przeradzać w obsesję – odpowiedziała Ino, patrząc na nią przenikliwie, - a to dlatego, że dziwnie się zachowujecie.

- Dziwnie? – powtórzyła Temari.

- Tak. Gaara powiedział o niej, że jest tylko koleżanką. Potem, że się z nią spotykał w gimnazjum. A potem, że była jego pierwszą miłością. Cokolwiek to znaczy.

Temari przygryzła wargi, wciąż unikając kontaktu wzrokowego. Wolała nie rozmawiać o Fu. Prędzej czy później poleciałyby inwektywy.

- Jeśli jesteś tak ciekawa, wypytaj Gaarę.

- Pomyśli, że jestem zazdrosna.

- Nie jesteś?

- Chodzi o coś innego – odpowiedziała dziewczyna wymijająco.

Temari w końcu popatrzyła jej bezpośrednio w twarz.

- O co?

- O szczerość. Dlaczego nie mówić prosto z mostu jak się sprawy mają?

Temari zawahała się. No tak, dlaczego nie mówić prosto z mostu.

- Był taki mały epizodzik, ale zupełnie niewinny. To nie był etap na związki tylko na spacerki za rączkę i mówienie, że się z kimś chodzi. No i kilka tygodni niby ze sobą chodzili, ale potem wyniknęła… kłótnia. I od tego czasu się kumplują.

Ino nic na to nie powiedziała. Temari uznała za stosowne dodać kilka zdań od siebie.

- Na mnie Fu robi wrażenie niezrównoważonej emocjonalnie. Sprawiała za dużo kłopotów. Raczej nikt się nie zmartwił, gdy wyjechała na studia, a jeśli ktoś za nią tęskni to tylko jej stuknięte koleżanki – oceniła. – Dla Gaary była ciężarem, chociaż on nigdy tego nie przyzna ze względu na lojalność.

Ino przymrużyła oczy, jakby coś analizowała.

- Dla mnie to nie brzmi jak przyjaźń.

Bo przyjaźń to niewłaściwe słowo. Prędzej rodzaj symbiozy. Fu uczepiła się Gaary, wykorzystując go jakby był jej prywatnym ochroniarzem, chociaż bardziej przydałby jej się psychiatra. I kaftan bezpieczeństwa, bo głupie pomysły powstające w głowie tej dziewczyny stanowiły zagrożenie dla niej i dla otoczenia.

Temari była przekonana, że Gaara odetchnął, gdy postanowiła wyjechać za granicę, bo wreszcie się od niego odczepiła. Nigdy tego nie przyznał, ale nawet dla niego Fumi była uciążliwa. Zwłaszcza dla niego.

- Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, bo…? – spytała Ino.

Temari wzruszyła ramionami, starając się robić wrażenie wyluzowanej.

- Osobiście mam ciekawsze zajęcia niż myślenie o jej osobie. I nie tylko ja. Fumi nie należy do osób, za którymi się tęskni. Raczej do tych, które tak absorbują własną osobą otoczenie, że aż przytłaczają. Określenie „męcząca” w odniesieniu do niej to eufemizm.

- Więc najlepiej unikać tematu – odpowiedziała Ino. Trudno było powiedzieć, czy w tym zdaniu kryje się pretensja.

Temari oparła łokieć o stół i zabębniła palcami w drewno.

- Ty też niechętnie mówisz o byłym, chyba nie z powodu afektu – skomentowała.

Ino uśmiechnęła się kwaśno.

- Tak uważasz? Wiesz o nim całkiem sporo, zwłaszcza jeśli chcemy porównywać. Ty mi nie opowiadałaś o żadnym twoim eks.

- Żaden nie był ważny – odpowiedziała Temari obojętnie.

Chłopcy, z którymi się spotykała, pojawiali się i znikali nie zostawiając żadnego znaczącego śladu w jej życiu. Nie była pewna, czy to dlatego, że żaden nie był wystarczająco interesujący, czy to ona jest wybrakowana emocjonalnie. Nawet jeśli facet jej się bardzo podobał, obsesyjnie szukała u niego cech wspólnych z jej ojcem, a jeśli coś znalazła, był to wystarczający powód do zerwania.

- Gdyby był, tym bardziej byś nic nie powiedziała- stwierdziła Ino. Prawdopodobnie miała rację. – Macie poważny problem, gdy chodzi o rozmawianie o rzeczach ważnych. Pewnie wszyscy troje. Dlatego Gaara i Kankuro poróżnili się o głupotę, a teraz nie potrafią się porozumieć.

Bardzo odważna ocena sytuacji.

Ino mogła tak mówić, bo nie miała pojęcia, o co chodzi.

- Może wystarczyłoby stworzyć okazję, żeby porozmawiali? – zasugerowała, chcąc drążyć temat. – Mam wrażenie, że Kankuro byłby chętny spotkać się z Gaarą na neutralnym gruncie.

Temari popatrzyła na nią ze zdziwieniem.

- Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Ino przygryzła wargi.

- Rozmawiałam z nim jakiś czas temu. Chciałam się zorientować, kto podsyca konflikt.

Temari powinna być zdziwiona, a jednak nie była.

Nie zaskakuje, że Ino próbuje się wtrącać. Temari wiedziała, że koleżanka ma dobre intencje. Ale Gaara tak nie pomyśli.

- Nie kombinuj. Twoje wtrącanie się nie przyniesie nic dobrego, a spotykanie się za plecami Gaary z Kankuro to jest naprawdę głupi pomysł.

Ino potrząsnęła głową.

- Nie spotykam się z nim, raz się z nim umówiłam.

- I więcej tego nie rób – odparła Temari szorstko. – Gaara się wścieknie i dopiero wtedy zrobi się nieprzyjemnie.

Ino prezentowała wyjątkowo naiwny punkt widzenia. Temari wątpiła w to, by Kankuro był bardziej ugodowo nastawiony niż Gaara. Obydwaj byli uparci. No i teraz jeszcze była nierozwiązana sprawa sukcesji, która sprawiała, że Kankuro zaczął traktować brata jak naturalnego wroga.

Temari cały czas miała w głowie słowa Gaary – ojciec ma zupełnie inne plany niż ci się wydajeale nie miała pojęcia, jak to powinna zinterpretować. Szkoda, że Kankuro był tak niechętny do dzielenia się z nią sprawami firmy.

- Kiedyś też mi się wydawało, że można na nich wpłynąć, ale na siłę nic nie zrobisz.

Ino pewnie była przekonana, że cała sprawa rozbija się o to, komu ojciec planuje przekazać firmę, o rywalizację, która przybrała nieco spaczoną formę. Jednak Kankuro i Gaara byli do siebie wrogo nastawieni prawie od zawsze. I była to wina matki, która prawdopodobnie nieświadomie, ale konsekwentnie, faworyzowała Gaarę. Kankuro miał z tym większy problem niż Temari, pewnie dlatego, że ona jako dziewczynka była traktowana przez rodziców bardziej pobłażliwie. Kankuro starał się zapracować na uznanie rodziców i na pewno czuł się ignorowany. Zawsze we wszystkim najlepszy, ale nie zauważony.

Temari nie dziwiła się jego rozgoryczeniu, ale sądziła, że jako starszy powinien też być mądrzejszy. Po śmierci matki Kankuro powiedział Gaarze przykre słowa wytykając mu pochodzenie i Temari była przekonana, że to nigdy nie zostanie zapomniane. Dlatego od lat ze sobą nie rozmawiają, co najwyżej skaczą sobie do oczu w mniej lub bardziej zawoalowany sposób.

Można było się zastanawiać, czy przypadkiem niepewność Kankuro co do jego pozycji w firmie nie wynikała z obawy przed zemstą. Wyglądało na to, że dla Kankuro przejęcie obowiązków pierworodnego syna to była sprawa honoru.

- Będziemy tutaj siedzieć całą imprezę? – odezwała się nagle Ino.

Temari uśmiechnęła się kwaśno.

- A co, nie możesz godziny wytrzymać bez drugiej połówki? – zapytała ironicznie.

Ino przymrużyła oczy z irytacją, jednak nie odpowiedziała na zaczepkę.

- Pokłóciliście się, tak? – spytała Temari, chcąc wydobyć od niej jakieś informacje.

Ino potrząsnęła głową.

- Nie. – Gdy Temari posłała jej niedowierzające spojrzenie, dodała: - Jestem natarczywa z moimi pytaniami, więc teraz daję mu przestrzeń.

- Czyli jednak.

Ino fuknęła ze złością.

- Unikanie rozmowy oznacza brak okazji, żeby się kłócić.

***

Sasuke był pod wrażeniem pracy, którą Temari włożyła w zorganizowanie imprezy. Jednak jak na jego gust, wszystko było aż zbyt dokładnie zaplanowane. Temari wyznaczyła nawet strefy dla vipów i opisała stoliki, przy których nie wolno siadać zwykłym śmiertelnikom.

Ona po prostu uwielbia zarządzać ludźmi i słabo to ukrywa.

Na imprezie nic się nie działo i Sasuke nie bawił się zbyt dobrze. Jednak miał wreszcie okazję pogadać z Gaarą, którego ostatnio trudno było namówić na jakiekolwiek wyjście. Gaara chętnie komentował mecz, ale zagadnięty o to, czy nie miałby ochoty wrócić do drużyny, bez wahania zaprzeczył.

Szkoda, bo nie będzie już okazji pokonać go na boisku.

DJ-em był Shino Aburame z wydziału biologii – wyjątkowo aspołeczny i podejrzanie prezentujący się typek, który nawet w zimie chodził w okularach przeciwsłonecznych. Grał całkiem dobrą muzykę, niestety pod dyktando Temari, która postanowiła podzielić imprezę na muzyczne segmenty. Sasuke nie przeszkadzały różne gatunki rocka ani nawet disco, ale gdy Temari zaanonsowała pół godziny ballad, postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza. I dostarczyć swojemu organizmowi dawkę nikotyny.

Gaara nie pogardził papierosem, a Sasuke nie wahał się tego skomentować.

- Znów palisz? – zapytał.

- Ograniczyłem, nie rzuciłem – odpowiedział Gaara nie dając po sobie poznać, czy zirytowało go to pytanie.

No tak, podobno. Gaara nigdy nie przyznałby się, że rzucił palenie dla dziewczyny. Ale widywał się z Ino codziennie, więc unikał papierosów.

Sasuke uśmiechnął się drwiąco.

- Nie możesz dzisiaj liczyć na buziaka?

Gaara spojrzał na niego wrogo.

- Zostaw komentarze dla siebie – odpowiedział.

Sasuke wzruszył ramionami.

Gdyby chciał być złośliwy powiedziałby koledze, że zbiera żniwo własnej głupoty. Ale nie potrafiłby określić, w którym dokładnie momencie Gaara popełnił błąd, więc wolał się nie odzywać.

Jasne, że Ino się złości na wspomnienie o jakiejkolwiek jego byłej. Sasuke potrafił zrozumieć jej punkt widzenia. Nawet przy dużej dozie dobrej woli, Gaara słabo wypadał w statystykach lojalności. Sasuke nie był pewny, komu z tej dwójki powinien bardziej współczuć.

Mimo wszystko, nie mógł powstrzymać się od komentarza.

    - Masz poważny problem, stary. Miałeś w życiu trochę rozrywki, a teraz na każdym kroku będziesz musiał udowadniać, że nie jesteś wielbłądem - podsumował.

***

Sasori usiadł za kierownicą i spojrzał na siedzenie obok. Sakura była przekonana, że sprawdza, czy zapięła pasy. To na swój sposób miłe. Ale gdy spojrzał szybko na zegarek, poczuła irytację.

- Zdążymy co do minuty? - zapytała.

Sasori potwierdził skinieniem głowy. Chyba nie zauważył ironii w tym pytaniu.

Był bardzo punktualny i słowny. Powiedział, że po imprezie odwiezie ją przed północą, więc zapewne tak zrobi. Chociaż Sakura mogłaby napisać rodzicom sms, że wróci później.

Sasori nie przyjął takiej możliwości do wiadomości. Uważała, że nie było to spowodowane obawą przed narażaniem się jej rodzicom. Raczej tym, że zmiana planów powodowałaby chaos, którego nie lubił. Sakura nie od dziś miała wrażenie, że Sasori żyje według grafika. Bardzo dokładnie wszystko planował, nawet wtedy gdy mieli całe popołudnie na randkę planował gdzie pójdą i konsekwentnie realizował kolejne punkty.

Sprawiał wrażenie osoby, na której można polegać bez względu na wszystko. Jednak ten poziom obowiązkowości i szczegółowego planowania był denerwujący. Sasori osiągnął w tym zakresie dużo wyższy poziom niż Ino.

- Czy czasami zdarza ci się zrobić coś niezgodnie z wcześniejszym założeniem? - zapytała, nie kryjąc irytacji.

Sasori spojrzał na nią uważnie, tym razem nie potrafiąc zignorować poziomu niezadowolenia w jej głosie. Pas bezpieczeństwa, który miał wpiąć w sprzączkę, nadal trzymał w dłoni.

- Nie, raczej mi się to nie zdarza. To dla ciebie problem?

Sakura miała ochotę krzyknąć z frustracji.

Często zadawał takie bezpośrednie pytania: czy to ci przeszkadza, czy to dla ciebie problem. A ona nie wiedziała co odpowiedzieć, bo potwierdzenie brzmiałoby kapryśnie. Więc zaprzeczała albo nic nie mówiła. Nie chciała wyjść przed nim na dzieciaka.

Sasori był kilka lat starszy, a ponadto sprawiał wrażenie dojrzalszego niż jego koledzy z rocznika. To pewnie dlatego, że od dawna musiał dbać nie tylko o siebie, ale też o schorowaną babcię. Sakurze imponowała jego obowiązkowość i zdecydowanie. Był jedyną osobą w jej otoczeniu, która tak dobrze wie, czego chce. Sprecyzowane plany na przyszłość i konsekwencja w ich realizowaniu – to było chyba jedyne, co ją z nim łączyło. Oprócz tego byli bardzo różni. Ona była niezorganizowana i impulsywna. On miał dokładnie odwrotne cechy. Między innymi to sprawiało, że był tak pociągający. To i jego nieskłonność do okazywania emocji, która intrygowała kobiety, bo trudno było odczytać jego intencje.

To, co było atrakcyjne na początku, z czasem zaczynało przeszkadzać. Sakura umawiała się z nim od kilku tygodni, miło spędzała czas, ale dalej nie była pewna, dlaczego właściwie Sasori ją gdziekolwiek zaprasza. Nie była pewna, czy mu się chociaż podoba.

- Tak, to jest dla mnie problem – powiedziała z nieoczekiwaną nawet dla siebie napastliwością. - Czy tobie zdarza się czasem zrobić coś spontanicznie? - prychnęła ze złością, widząc jego niewzruszoną minę. - Jesteś taki uporządkowany, zrównoważony, nudny... Nie obraź się, ale dla odmiany lepiej czasem nic nie planować i pójść na żywioł.

Sasori patrzył na nią z osobliwą uwagą i to sprawiło, że poczuła się głupio, jak dzieciak grymaszący przy stoisku z czekoladą.

Na dodatek najechała na niego ad personam, a wcale nie zamierzała go obrazić.

Odwróciła wzrok i wyjrzała przez szybę, skupiając wzrok na trawniku przed siedzibą samorządu. Wszystkie światła były zapalone, impreza trwała w najlepsze.

- Jedźmy już – powiedziała, zła na siebie.

Jednak Sasori nie zapalił silnika.

- Sakura – odezwał się.

Wzięła głęboki wdech, żeby stłumić złość. Odwróciła się do niego ze zniecierpliwieniem.

- Co?

Spodziewała się, że Sasori powie coś zdroworozsądkowego, coś, co ją utemperuje. Sasori nie mówił wiele, ale miał dar przekonywania, jak typowy prawnik. A może zawsze miał rację. Zwykle wygrywał z nią w sporach.

Jednak tym razem nic nie powiedział. Ledwie się odwróciła, poczuła jego wargi na własnych. Z wrażenia zaparło jej dech. Zamknęła oczy, spodziewając się, że Sasori zaraz się odsunie – chociaż od pierwszej chwili ten pocałunek był zupełnie inny niż buziak, którym ją kiedyś obdarował. Odpowiedziała na niego zupełnie bezwiednie próbując objąć jego usta własnymi. Poczuła jego palce na swojej skórze, gdy odgarnął jej kosmyk włosów z policzka i przesunął dłoń na jej szyję.

O rany, pomyślała, zanim całkowicie zatopiła się w tym pocałunku. Chłopak ma w sobie ogień, wystarczyło go zmotywować.

***

Ino odłożyła kubek z herbatą na niski stolik. Siedziała po turecku na zabutonie.

Wychowała się w domu, w którym wszystko, od mebli po dywany, było urządzone w zachodnim stylu. Ojciec po rozwodzie urządził dom znacznie bardziej tradycyjnie. U niego zawsze spożywano posiłki na podłodze. Może dlatego w mieszkaniu Gaary najbardziej podobała jej się ta część salonu, którą można było uznać za jadalnię. I dlatego nie chciała pić herbaty przy stole w kuchni.

Gaara siedział obok i nie odrywał wzroku od tabletu. Czuła się dotknięta tym, że nie zwracał na nią uwagi, ale nie mogła tego okazać. Powiedziała mu, żeby jej nie dotykał i najlepiej się do niej nie odzywał – skąd mogła wiedzieć, że to potraktuje dosłownie.

Dopiero teraz podniósł wzrok znad ekranu.

- Trochę lepiej? – spytał.

Teraz sobie przypomniał o trosce, wspaniale.

Oczywiście, gdzieś na obrzeżach świadomości zdawała sobie sprawę, że Gaara niczym nie zawinił. Ale racjonalna strona jej umysłu była przytłumiona przez tę, która miała ochotę się na kimś wyżyć, bo może wtedy przejdzie jej złość.

Pieprzone pigułki. Gaara z pewnością miał rację mówiąc, żeby poszła do lekarza i zmieniła je na inne. Ale w tym momencie nie mogła przyznać mu racji.

- Czytałaś ulotkę? Możliwe skutki uboczne są zatrważające – powiedział Gaara.

Jakby ją musiał uświadamiać. Mógłby tak się nie wymądrzać.

- Przejdzie mi po jakimś czasie – powiedziała bez przekonania. Brzuch bolał ją prawie tak jak przy menstruacji, więc musiała wziąć dwie tabletki przeciwbólowe. Przynajmniej były skuteczne.

Gaara spojrzał na nią w sposób, który uznała za protekcjonalny i przesunął palcem po tablecie.

- Możliwe powikłania: wzrost ciśnienia krwi, ryzyko choroby niedokrwiennej serca, zaburzenia pracy wątroby, powikłania zakrzepowe – wyrecytował. – To tylko niektóre. Zwykła bomba hormonalna. Po co się truć?

Gdyby nie czuła się tak podle, może nawet byłaby rozbawiona jego wypowiedzią.

- To pytanie retoryczne, prawda?

Gaara posłał jej zniecierpliwione spojrzenie, a potem przesunął się bliżej i podsunął jej tablet w pole widzenia.

- Nie możesz brać dłużej tabletek. Są metody nieinwazyjne, niektóre tak samo skuteczne.

Ino spojrzała na ekran i uśmiechnęła się z rozbawieniem.

- Czytasz forum dla kobiet? – zapytała, zaintrygowana. Na chwilę zapomniała o złości.

Gaara spojrzał na nią jakby mu coś zarzucała.

- Jeśli już szukać informacji, to z najpewniejszego źródła – oświadczył. – I jedno wiem na pewno: koniec z tabletkami, dopóki nie wyniszczyły ci organizmu.

Ino uznała, że to tylko takie gadanie. Gaara na pewno nie był zwolennikiem prezerwatyw w większym stopniu niż ona.

- Dopasuję inne – zadeklarowała. Widząc jego niezadowoloną minę dodała: - Nie martw się, nie spadnie mi ochota na seks… przy twoich technikach uwodzenia.

Gaara pokręcił przecząco głową.

- Wybierzemy coś innego. Wyślę ci link do artykułu, a ty go przeczytasz i wtedy się na coś zdecydujemy – powiedział tonem, który nie pozostawiał miejsca na dyskusję. – Hormony to przestarzała metoda. Moim faworytem jest komputer cyklu, ale możemy przedyskutować inne opcje jeśli chcesz.

Ino nie potrafiła opanować zaskoczenia. Widać, że się przygotował zanim w ogóle poruszył temat.

- Minąłeś się z powołaniem skoro masz takie zainteresowania – oceniła. Wychodziło na to, że ona jest niedoinformowana, ale to nie była prawda. Jej wiedza była powierzchowna, ale na pewno nie zerowa. – Przy komputerze trzeba czasem używać gumek.

- Straszne – skomentował Gaara, uznając widocznie, że nawet nie warto polemizować.

- I sporo kosztuje – dodała, chociaż widząc jego minę zdała sobie sprawę, że argument finansowy do niego nie przemawia. – Chcesz być moim sponsorem?

    Chłopak uśmiechnął się zarozumiale

   - Wolę być centrum twojego świata, ale od czegoś trzeba zacząć – odpowiedział z nonszalancją. - To wspólna inwestycja. Umówmy się, że przeczytasz to, co ci wyślę i jutro wrócimy do tej rozmowy. A tabletek od dzisiaj już nie bierzesz. – Popatrzył na nią wyczekująco. – Obiecaj.

    Pomyślała, że szykuje się ciężki miesiąc, ale wiedziała, że Gaara ma rację, więc upieranie się przy swoim nie ma sensu.

- Obiecuję – zadeklarowała.

- Świetnie. Skoro mamy jedną sprawę omówioną może powiesz mi jasno: o co się złościsz?

Ino spodziewała się takiego pytania, ale nie wiedziała jak na nie odpowiedzieć.

Nie była pewna, o co, ale miała powody i Gaara powinien to rozumieć. Nawet nie był z nią do końca szczery.

- Słonko – odezwał się, jakby tłumaczył coś dziecku. – Ustaliliśmy, że nie będę cię wprowadzał w szczegóły. Nie musisz wiedzieć, co, gdzie i z kim. To byłoby nieprzyjemne dla ciebie i dla mnie.

Ino usiadła bokiem do niego i podciągnęła kolano pod brodę, świadomie chcąc się od niego oddzielić. Z łatwością mógł odczytać emocje z jej twarzy, a ona nie chciała, żeby w tym momencie to robił.

Wcale nie zamierzała dopytywać się o jego przygody. Co robił z i z kim – to jej tak bardzo nie absorbowało. Ale wśród wielu powierzchownych znajomości były takie, które angażowały uczucia. I przeszkadzało jej, że Gaara nie chce o nich mówić. Zwykle unika się tych tematów, które wciąż budzą emocje.

- Chronisz przede mną swoją prywatność, jakbyś nie chciał mnie zbyt blisko dopuścić – oceniła starając się zabrzmieć rzeczowo. Nie zamierzała eksponować rozgoryczenia. Z wyrazu twarzy Gaary odczytała, że zamierza zdecydowanie zaprzeczyć. – Nie chcę być wścibska… Ale chciałabym wiedzieć, kto był w twoim życiu ważny. Poza tym… Nie zaprzeczysz, że ona dalej jest ważna.

- W innym sensie niż myślisz – zripostował Gaara, badawczo jej się przyglądając. – Mam wrażenie, że uczepiłaś się myśli, żeby myśleć o Fu jak o mojej byłej, ale to jest błędna interpretacja. Traktuję ją jak przyjaciółkę. Bliską, ale bez podtekstów. Spotykaliśmy się krótko i to było zupełnie niewinne.

Ino nie miała wątpliwości, że dla Gaary słowo niewinne było przyporządkowane do relacji bez seksu, ale oprócz tego niewiele jej to mówiło. Nie uszło jej uwagi, że Gaara podkreślał to słowo w odniesieniu do Fumi, jakby tym miał udowodnić, że nie traktuje jej jak dziewczynę.

- W gimnazjum dziewczyny były ostatnim, co miałem w głowie. Interesowała mnie tylko wspinaczka, baseball i ustawki – oświadczył Gaara, przesuwając dłonią po jej łydce.

- Później to sobie zrekompensowałeś z nadwyżką – odpowiedziała bez zastanowienia.

Było jej głupio, że to powiedziała, dlatego odwróciła od niego wzrok.

    - Tak – przyznał. – Ale każdy medal ma dwie strony. Miałem wystarczająco dużo wrażeń. – Pogłaskał ją po policzku, prowokując, żeby na niego spojrzała. – Wiem, że jest ci trudno. Teraz niczego już nie cofnę. Oddzieliłem przeszłość grubą kreską, ale jeśli ty nie potrafisz jej zaakceptować, ciężko będzie nam się porozumieć.

Rozumiała to. Starała się nie myśleć o dziewczynach takich jak Tayuya, które mogły pojawić się znikąd i rzucać dwuznaczne uśmiechy. Gdy byli sami łatwo było odsunąć takie myśli, jednak one same pchały się do jej głowy, gdy ktokolwiek wspominał o jakiejś jego eks. I wtedy, gdy byli na jakiejś imprezie, a któraś z dziewczyn zbyt natarczywie na niego patrzyła. Przychodziły jej do głowy irracjonalne myśli, które szybko odsuwała. Jak za każdym razem, gdy Gaara rozmawiał z Ran. Nie miał z nią nic wspólnego, ale czy na pewno nie chciał? Gdyby nie był z nią w związku, czy dziewczyna musiałaby się specjalnie wysilać, żeby go poderwać? A teraz, gdy jest z nią, jakich okoliczności potrzebował, żeby o tym zapomnieć?

Przesadzone, wydumane myśli, do których nawet nie mogła się przyznać, bo Gaara by się wtedy poczuł dotknięty brakiem zaufania. Ona wiedziała, że może na nim polegać i wcale nie wątpiła w szczerość jego uczuć. Ale w jej głowie kryła się uporczywa myśl, że Gaara jest dla niej za dobry i że to się skończy.

Nieracjonalne przekonanie, że jeśli jest zbyt pięknie nie może to trwać długo, tkwiło gdzieś w podświadomości i odzywało się, gdy okoliczności temu sprzyjały. Istniała możliwość, że Gaara zapomni o niej dla chwili przyjemności z przypadkową panienką.

Dookoła jest wiele atrakcyjnych dziewczyn, które nie wahają się butnie przystawiać do chłopaków, nawet jeśli wiedzą, że są zajęci. Ino widziała je wczoraj na imprezie, gdy kręciły się w pobliżu chłopaków z drużyny. Wiedziała, że w klubach, do których Gaara chadza czasem z Sasuke, łatwo jest spotkać bardziej nachalne egzemplarze.

Jednak obok tych niesprecyzowanych myśli była jeszcze inna, bardziej sprecyzowana i budząca większy niepokój. Myśl, że wśród dziewczyn, z którymi Gaara się spotykał, była jedna wyjątkowo ważna, która go oszukała i wpłynęła na jego cyniczne podejście do związków uczuciowych. Wcześniej wydawało jej się, że tak mogło być z Hotaru, ale chyba się pomyliła.

Miała wrażenie, że coś jest na rzeczy z Fumi. Pojawiało się jednak pytanie, dlaczego nadal się z nią przyjaźnił, jeśli go zraniła.

Jednak nie powinna drążyć tematu tej dziewczyny. Gaara mówił, że traktuje ją jak koleżankę, a przecież by jej nie okłamał.

Ino wyrwała się z zamyślenia. Nie była pewna, jak długo milczeli. Gaara pewnie czekał na jakąś odpowiedź z jej strony, masując jej łydkę. Przerwał tę czynność i spojrzał jej w twarz.

 - Nie masz powodu czuć się zagrożona, bo nie interesują mnie inne dziewczyny. Masz mnie na własność.

     Dotychczas podkreślał, że ona do niego należy, ale nie powiedział nic, co by wskazywało, że to działa w dwie strony. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo potrzebowała takiej deklaracji.

    - Nie skrzywdzę cię. Możesz mi ufać.

Nie wiedziała, dlaczego łzy nabiegły jej do oczu. Miała nadzieję, że tego nie zauważył.

- Ufam ci.

Nauczy się mu wierzyć. Czuła, że może na nim polegać i tylko złośliwy chochlik w jej podświadomości poddawał to w wątpliwość. Dobrze wiedziała, że problem leży w jej głowie, nigdzie indziej.


7 komentarzy:

  1. Cudownie jest, kiedy klikasz na link z przyzwyczajenia i natrafiasz na nowy rozdział ;) cieszę się, że Sasori w końcu wziął się w garść, na początku opowiadania kibicowałam SasuSaku ale teraz SasoSaku rządzi!!! :P
    Dobrze, że Gaara i Ino się godzą, ostatnia scena była słodka :D (pytanie, czy rozwiniesz wątki: Hotaru lub nawet bardziej absorbujący - Fumi? bo jestem tego na prawdę ciekawa i to co powiedziała Temari jakoś do mnie nie przemawia :D)
    Pozdrawiam. DB.
    PS. I oby częściej takie niespodzianki z szybszym dodawaniem rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli udało mi się zainteresować kogoś ich wątkiem :D Mnie się też spodobali jako para, z początku nie planowałam rozwijać ich znajomości tak daleko. I teraz mam rozkminkę jak pokierować obydwiema relacjami, biedna Sakura :P
      Wątki Hotaru i Fumi miała rozwinąć już dawno... Niestety jestem niezdyscyplinowana i wciąż wtrącam nowe sceny. Obie dziewczyny się pojawią, a jak to wpłynie na związek głównych bohaterów - zobaczycie :D
      Też wątpię w prawidłowość osądu Temari :P
      Dziękuję i pozdrawiam^

      Usuń
  2. Fumu coś namiesza, prawda? Mam takie dziwne przeczucie, chociaz nie hcce wybiegac myslami do przodu. Relacjs Sasoriego z Sakurą coraz bardziej mi się podoba! I to oni dziś przykuli moją uwagę, chociaż jestem fanką SasuSaku. Czy Sasori pokochał Sakurę, czy stara się nia "sterować" i poskromić, by stała się uległą?

    1. http://media.tumblr.com/tumblr_m9c27gmhgJ1qgdhmm.png

    2. http://data.whicdn.com/images/113221606/superthumb.jpg

    3. http://s938.photobucket.com/user/KimberlyFarron_23/media/Naruto/megift-1.jpg.html

    4. http://40.media.tumblr.com/c80f5e21b0ca3c7fcaf299c08b61b3ea/tumblr_mj10kqafkC1s653zjo1_500.png

    Hanabi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano zauważam że SasoSaku zyskuje tutaj fanów XP Sama stałam się trochę ich fanką, ale to nie znaczy, że porzuciłam wątek z Sasuke. Obrazek z trojgiem dobrze pasuje do sytuacji. Fumi wprowadzi zamieszanie i to już wkrótce

      Usuń
  3. Wszyscy tak za Sasorim? Cóż, muszę zmienić stronę, żeby dodać trochę smaczku" "Dalej palancie, rudy zabiera Ci laskę!". Nie no, Sasuke to dupek, więc sobie poradzi bez mojego kibicowania ;D Wyczuwam toksyczny trójkącik i śmierć któregoś z kapitanów - tak, za dużo horrorów o beznadziejnej miłości.
    Cieszę się, że rozwinęłaś scenę z postacią Sasoriego. Wciąż podoba mi się jego opanowanie i namiętność, ukryta pod maską bardzo odpowiedzialnego studenta.
    Wprowadziłaś postać Fumi niespodziewanie, za to z pazurem. Czy Gaara w jakiś sposób "zdradzi" Ino? Wiadomym jest, że zdrada nie musi być czysto fizyczna. A może Fumi poprowadzi atak w koalicji z Kibą? Ten ma powody, by ukarać Gaarę i zdobyć Ino, niczym trofeum.
    Chociaż nie przepadam w tym opowiadaniu za Temari, muszę przyznać, że pełni tu ona rolę dobrego duszka. Wrednego, owszem, jednak dobrego.
    Dobra Słońce, zlituj się i dodaj dziś rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie, nie. To, "nie" aż we mnie krzyczy. Myslałam, że może jakoś strawie paring Sasoriego, ale nie mogę tego spokojnie znieść. Serio. Sakura? Nigdy! Ta scena niszczy moje estetyczne i nie tylko wrażenia. Bleeeh.
    Chyba będę sobie musiała z Tobą porozmawiać prywatnie :P

    PS: patrząc na moje komenatzre powinnas być dumna z mojego progresu :)

    OdpowiedzUsuń