niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 39. Nic nie czyni człowieka bardziej tchórzliwym i pozbawionym sumienia niż chęć podobania się wszystkim


Fu była w poczekalni, przepełnionej ludźmi. Mimo to Sasuke nie miał problemu ze znalezieniem jej. Rzucała się w oczy, absurdalnie lekko ubrana – w cienką bluzkę i spodenki w kolorze khaki. Wyglądała jakby wybierała się na trekking w górach, wiosną.
I wciąż obstawała przy tym niedorzecznym niebieskim kolorze włosów.

    Musiała być zmęczona podróżą, ale kiedy zobaczyła ich z daleka, poderwała się z miejsca. Gdy do niego podbiegła, cofnął się o krok, wiedziony przeczuciem, że zamierza go uściskać. Fumi zatrzymała się i przymrużyła oczy w wyrazie irytacji.
- Sasuke! Jak dobrze cię widzieć! Nie uwierzysz, ale nawet twojej wrednej buźki mi brakowało.
- Chciałbym powiedzieć to samo, ale jestem słabym kłamcą – odpowiedział z wymuszonym uśmiechem.
Fumi przeniosła spojrzenie na stojącą obok niego Karin.
- Czarujący, jak zawsze – oceniła. - Kim jest twoja urocza koleżanka?
Karin patrzyła na nią z konsternacją. Wiele rzeczy można było o niej powiedzieć, ale określenie "urocza" z pewnością do niej nie pasowało.
- Jestem Karin – powiedziała i wyciągnęła rękę.
Fumi uścisnęła jej dłoń entuzjastycznie.
- Dziewczyna, koleżanka, kochanka? - zapytała z szerokim uśmiechem.
- Trzy w jednym – odpowiedziała natychmiast dziewczyna.
Sasuke był już tym zniecierpliwiony. Tylko tego mu brakuje, żeby te dwie się dogadały.
- Nie bądź taka wścibska – powiedział do wciąż uśmiechającej się dziewczyny. - I daruj sobie długie prezentacje, nie mam na to czasu.
Fu wzruszyła ramionami.
- Powinieneś być milszy. Gdybym wiedziała, że będziesz pierwszą osobą, która przywita mnie na ojczystej ziemi... - nie dokończyła zdania. - Tak czy inaczej, dobrze być w domu. Powiedz, kiedy Gaara wraca?
Nie był tak głupi, żeby udzielać jej jakichkolwiek informacji. Odebrać ją, podwieźć gdziekolwiek sobie zażyczy i umyć od tego ręce. Nie zamierzał nawet z nią rozmawiać.
- Dzisiaj, za parę godzin – wtrąciła się Karin.
Spojrzał na nią z irytacją. W tym momencie rozumiał, dlaczego kiedyś kobiety nie mogły odzywać się bez pozwolenia.
Czy tylko mu się wydawało czy Karin już dała się złapać na ten sympatyczny kamuflaż?
- Rewelacyjnie – skonstatowała Fu i znów na niego spojrzała. - Umieram z głodu. Nakarmisz mnie, Sasuke?
Jasne. Najchętniej wątrobą ryby fugu.

***

- Mam nadzieję, że Sasuke nie wpadnie na pomysł poprawki z sylwestra. Jedziesz prosto do domu, prawda? W końcu powinieneś się wyspać – powiedziała Ino z troską w głosie.
Gaara pocałował ją w policzek.
- Nie zamieniaj się w niańkę – upomniał ją. Zamierzała zaprotestować, ale dodał: - Tak, jadę do domu. Również się wyśpij.
On nie czuł się bardzo zmęczony, ale po niej widać było wyczerpanie. Pocałowała go na pożegnanie i wróciła do mieszkania. Gaara idąc do samochodu wyciągnął z kieszeni komórkę.
Dwa nieodebrane połączenia od Sasuke. Zaintrygowany, nacisnął słuchawkę połączenia.
- No, wreszcie – usłyszał poirytowany głos kolegi.
- Czego chcesz?
- Mam problem. I ty musisz go rozwiązać.

***

Uchiha otworzył drzwi zanim Gaara zdążył nacisnąć dzwonek.
- Szybciej się nie dało? - warknął. - Wryła się do mojego mieszkania, jakby to były jej pieprzone włości. Przez ciebie straciłem pół dnia.
Gaara zlekceważył go i bez pytania wszedł do środka. Gdy przestąpił próg salonu, Fu rzuciła mu się na szyję. Ledwie ją zobaczył, już uwiesiła się na nim całym ciężarem ciała. Oszołomiony odwzajemnił uścisk, ale gdy nie wypuszczała go z objęć, odsunął ją delikatnie.
- Dramatyzujesz – zauważył.
Fu spojrzała za jego plecy.
- Drań nie chciał mi podać twojego adresu.
- Słusznie, bo do niczego by ci się nie przydał – zauważył przytomnie.
- Mogła spać na twoich schodach zamiast w moim łóżku – wtrącił Sasuke wchodząc do salonu. - Wisisz mi butelkę dobrego whisky.
Fu spojrzała na Uchihę i potrząsnęła głową.
- Spoko, Sasuke, dzisiaj pijemy na mój koszt.
- Nie – odpowiedział szybko Gaara. - Nie dzisiaj. Odwiozę cię do domu.
Fu popatrzyła na niego z rozczarowaniem.
- Żartujesz? Mam tyle do opowiedzenia, nie będę siedzieć w domu.
- Jest mnóstwo ludzi, z którymi musisz się przywitać. Jeśli chcesz, zawiozę cię do klubu. Dzwoniłaś już do Jugito?
Pokręciła przecząco głową.
- Więc zadzwoń – powiedział i podał jej swój telefon.
Fu wzięła komórkę, ale spojrzała na niego jakby z wahaniem.
- Jeśli nie dzisiaj to kiedy?
- Będzie okazja, żeby się napić – udzielił wymijającej odpowiedzi.
Wciąż przyglądała mu się badawczo.
- Cieszysz się, że wróciłam, prawda?
Przewrotne pytanie, na które nie ma prostej odpowiedzi.
- Jasne, że tak.
Dobrze było ją zobaczyć na żywo, ale wolał relację na odległość. Miał wrażenie, że przez ostatnie półtorej roku Fu się nie zmieniła. On tak. Przynajmniej taką miał nadzieję.

***

Sakura mało spała w tym roku i powinna odpocząć. Mimo to nie mogła doczekać się, by zobaczyć Ino – była podekscytowana perspektywą zdania jej relacji z wycieczki na Kiusiu. Wiedząc, że Ino wróciła około szesnastej, wpadła do niej wieczorem zapowiedziawszy się wcześniej smsem.
Miała przyjaciółce sporo do opowiedzenia, w większości pozytywy. Chociaż pod niektórymi względami zachowanie Sasoriego ją dziwiło i chciała zapytać przyjaciółkę o zdanie.
Karui wpuściła ją do mieszkania i zaprowadziła do kuchni. Ino siedziała przy stole przed laptopem.
- Co robisz? - zapytała Sakura siadając na krześle naprzeciw niej.
- Szukam pomysłu na prezent. Gaara ma urodziny za trzy tygodnie i chciałabym mu sprawić jakąś niespodziankę – odpowiedziała Ino, przenosząc na nią wzrok znad ekranu komputera. Wyglądała na zniechęconą.
Sakury nie zdziwiło, że przyjaciółka chce wymyślić coś nietypowego. Jednak Gaara nie sprawiał wrażenia osoby, która hucznie obchodzi urodziny. O ile w ogóle.
- Wiesz, nie każdy lubi niespodzianki... - zaczęła, ale przerwała wypowiedź. Bezwiednie złapała Ino za prawą rękę, w której dzierżyła myszkę do komputera.
Tak, to niegrzeczne i w ogóle... Ale musiała natychmiast przyjrzeć się pierścionkowi na jej serdecznym palcu.
- O rany, śliczny – powiedziała. Okrągły topaz oprawiony w srebro. Niebieski kamień zdecydowanie pasował do Ino. - Prezent? - zapytała patrząc na nią podejrzliwie.
Zanim blondynka zdążyła odpowiedzieć, Karui podeszła do niej, zaintrygowana i przechwyciła jej dłoń z ręki Sakury.
- Spokojnie, czuję się molestowana – powiedziała Ino, cofając rękę.
Sakura uśmiechnęła się złośliwie, nie zwróciwszy uwagi na jej protest.
- Od Gaary?
- Tak – odpowiedziała Ino, przewracając ze zniecierpliwieniem oczami.
Karui usiadła na krześle obok niej.
- Ja bym nie przyjęła niczego poniżej platyny i szafirów – oświadczyła z emfazą.
Ino spojrzała na nią spod przymrużonych oczu.
- To nie jest pierścionek zaręczynowy – powiedziała i dla podkreślenia swych słów pokazała jej lewą dłoń, na której nie miała biżuterii.
Karui wzruszyła ramionami.
- Tak czy inaczej.
Sakura popatrzyła na nią z potępieniem. Nie była pewna czy Karui się zgrywa, czy mówi poważnie. Czasami zachowywała się jak suka.
- Jesteś zazdrosna – wyraziła opinię. - Pewnie nigdy nie dostałaś biżuterii od faceta.
Karui uśmiechnęła się szeroko.
- Łatwo się pomylić – oświadczyła i złapała Ino za rękę, żeby przyjrzeć się bliżej. - Założę się, że Gaara nawet nie wie, na której ręce nosi się pierścionki zaręczynowe.
- Teraz już wie – odpowiedziała Ino, cofając dłoń. Ona chyba też była zmieszana zachowaniem koleżanki, nie będąc pewną jej intencji.
- W takim razie jest sprytny, broni terytorium przed konkurencją niczego nie deklarując. Większość facetów naprawdę nie wie, która to powinna być dłoń. - Po minie Ino poznała, że mówi rzeczy co najmniej kontrowersyjne. - Żartuję, oczywiście że jestem zazdrosna. Tylko troszeczkę. Jedyny pierścionek jaki dostałam od chłopaka, był dołączony w gratisie do gumy do żucia.
- Ach, to twoje bogate życie uczuciowe w podstawówce – skomentowała Sakura.
- Żebyś wiedziała – odpowiedziała Karui ze śmiechem. Obróciła się w krześle słysząc, że Temari wchodzi do kuchni. - Czy wiesz, co zrobił twój brat?
Temari skierowała się wprost do lodówki i wyjęła z niej mleko. Wyglądała dość nieszczęśliwie. Sakura wiedziała, że wraz z Karui blondynka była na "poprawce" z sylwestra u koleżanki i wróciły dopiero niedawno. Mimo to Karui wyglądała dużo lepiej, podczas gdy Temari prezentowała się jak zombi.
- Urodził się i wtedy zaczęły się problemy – powiedziała niechętnie. Nalała sobie mleko do szklanki i oparła się o blat szafki przy przeciwnej ścianie, patrząc na nie. Sakura musiała odwrócić się w krześle, żeby nie być zwróconą do niej plecami. - Wiecie już? - Ta wypowiedź była skierowana do Karui albo Ino, a może do obu. Patrzyła w pustą przestrzeń między nimi. - Fu wróciła do Tokio. Szlag by ją trafił.
Karui i Ino patrzyły na nią z szokiem wymalowanym na twarzy.
- Nie przesadzaj – powiedziała Ino. - Dlaczego tak jej nie lubisz?
Musiała być w świetnym nastroju skoro wspomnienie o Fu jej nie zmartwiło.
- To oczywiste – wtrąciła się Karui. - Fu robi jej konkurencję w towarzystwie. Nasza Temari nie lubi, gdy ktoś odwraca od niej uwagę.
Temari zmierzyła ją bazyliszkowym spojrzeniem.
- Znasz ją? - zwróciła się Sakura do Karui, lekceważąc rozzłoszczoną koleżankę. Uważała, że każda informacja o tej dziewczynie, której nigdy nie widziała, a która budzi tak duże emocje, może być na wagę złota.
Karui skinęła twierdząco głową.
- Parę razy ją spotkałam. Jest zabawna, najsympatyczniejsza z całego towarzystwa – oceniła. Sakura nie była pewna, jakie towarzystwo ma na myśli. - Może wybierze się z nami na jakiś koncert? Będzie zabawa.
Temari wydała z siebie wściekłe prychnięcie.
- Jak w cyrku – skwitowała opryskliwie. - Kiedy widzisz się z Gaarą, Ino?
- Jutro – odpowiedziała blondynka. - Idziemy na kolację do mojego ojca, będzie moja być-może-przyszła macocha.
- Brzmi jak świetna zabawa – zauważyła Karui, która chyba nie zdecydowała się jeszcze czy powinna kpić, czy współczuć.

***

Ino stresowała się na myśl o tym spotkaniu. W drodze na kolację próbowała odwrócić swoją uwagę od myślenia o tym, jak może potoczyć się ten wieczór. Próbowała wypytać Gaarę o Fu i dała do zrozumienia, że chciałaby ją poznać, ale chłopak nie wysunął żadnej propozycji spotkania. W końcu porzuciła ten temat i resztę drogi samochodem odbyli w milczeniu.
Przed drzwiami do mieszkania Inoichiego przypomniała Gaarze, żeby nie pozwolił się prowokować.
- Mój ojciec będzie testować twoją cierpliwość. Uważa, że to zabawne – ostrzegła.
- Nie stresuj się tak, promyczku. Wyjdziemy z tego żywi - zapewnił i nachylił się, żeby ją pocałować.
Wtedy otworzyły się drzwi, chociaż jeszcze nie zdążyli zadzwonić. Gaara zatrzymał się ułamki centymetrów od jej ust. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że Inoichi Yamanaka ma wyjątkowe wyczucie chwili. Odchrząknął i szerokim ruchem ramion zaprosił ich do środka.
Kobieta, która wyłoniła się zza jego pleców, była ubrana w długą granatową sukienkę, która leżała idealnie, a jednak wydawała się do niej nie pasować. Staranny makijaż, wysoko upięte ciemnobrązowe włosy – wszystko w niej było eleganckie i jednocześnie nienaturalne. Ino w ciemno oceniła, że kobieta nie jest przyzwyczajona do tego stylu ubierania.
Pomyślała, że prawdopodobnie wybranka ojca okaże się sympatyczna i to dodało jej pewności siebie. Jednocześnie miała dziwne wrażenie, że ta kobieta jej kogoś przypomina.
- To moja córka, Ino – powiedział Inoichi prześlizgując się spojrzeniem między nimi obiema. Przeniósł spojrzenie na Gaarę, który stał tak blisko Ino, jak to możliwe bez dotykania. – I jej adorator.
- Chłopak, tato – poprawiła go po złożeniu uprzejmego ukłonu. Popatrzyła na ojca z potępieniem.
Inoichi uśmiechnął się złośliwie, jak chłopiec, który spłatał komuś psikusa i jest tym bardzo usatysfakcjonowany. Ale gdy się odezwał, mówił poważnym tonem.
- Chłopcy są w gimnazjum. Jesteś pełnoletnia, możesz mieć adoratora albo męża. Na to drugie nie wyraziłem zgody. – Spojrzał znacząco na dłoń, na której miała pierścionek.
- To prezent, nie pierścionek zaręczynowy – poinformowała.
Ojciec uśmiechnął się w sposób, który można było odczytać dwojako – jako ukontentowanie lub groźbę.
- To dobrze, bo zdanie ojca jest decydujące – stwierdził.
Ino nie miała pojęcia, czy jak zwykle pół-żartuje czy jest urażony.
- A więc, absztyfikant – potwierdził i przeniósł spojrzenie z Gaary na swoją towarzyszkę. – Co myślisz?
- Dziewięć na dziesięć – odpowiedziała kobieta uśmiechając się szeroko.
Inoichi pokręcił przecząco głową.
- Najwyżej pięć. Ale doceniam twoje poczucie humoru – powiedział. Znowu spojrzał na Ino. – Przedstawię was oficjalnie...
- Jestem Tsume – weszła mu w słowo szatynka. – Proponuję, żebyśmy mówiły sobie po imieniu.
Ino miała już pewność, że ją polubi. Popatrzyła złośliwie na ojca, decydując, że może się zemścić za żartowanie sobie na jej temat.
- Jesteś pełnoletni, a więc raczej nie dziewczyna. Narzeczona?
Strzał był celny, ojciec widocznie się speszył. Ino była usatysfakcjonowana, bo nieczęsto udawało jej się zbić go z tropu.
- Wspólniczka zbrodni – odpowiedziała Tsume, wprowadzając wszystkich w konsternację.
- Nie chcę znać szczegółów – odpowiedziała Ino szybko. – Więc jak, jemy obiad?
Zdaje się, że ojciec był zadowolony z wysuniętej propozycji.
- Zapraszam – powiedział. – Panie przodem.
Tsume skierowała się do jadalni, a Ino poszła tuż za nią. Tak jak podejrzewała, przy stole zastała dzieci swojej prawie-macochy. Oboje siedzieli na tradycyjnych poduszkach.
Ino zobaczyła ich i zdrętwiała.
- Prosiłam, żeby jeszcze nie jeść – odezwała się kobieta z naganą w głosie.
Chłopak podniósł głowę nad stołem i zakrztusił się paluszkiem krabowym, podczas gdy jego siostra wstała, żeby się przywitać.
- Miło cię poznać – powiedziała, uśmiechając się szeroko jak jej matka. Obeszła naokoło stolik i podeszła do Ino, żeby podać jej rękę.
Jej brat dopiero wtedy zerwał się z miejsca.
- Ino.
- Kiba.

***

Karui umówiła się ze znajomymi z roku w "Hipnozie", popularnym klubie w centrum Shibuyi. Nie była pewna czy zaleczenia kaca nową dawką alkoholu jest dobrym rozwiązaniem, ale postanowiła zaryzykować.
Od jutra wróci do normalnego trybu życia. Obiad u rodziców. Drugi u dziadków. Wkrótce początek nowego semestru. Ale na razie pozwoli sobie na jeszcze jeden wieczór czystej rozrywki.
To było dość przypadkowe towarzystwo i nie bawiła się zbyt dobrze. Żałowała, że nie ma tutaj Temari. Jednak ona stwierdziła kategorycznie, że musi dojść do siebie po sylwestrowych szaleństwach. Karui uznała to za kiepskie wytłumaczenie. Koleżanka nie ukrywała, że wieczorem wybiera się do Sasuke, a co oni mogą robić jeśli nie pić?
Karui siedziała samotnie przy stoliku i sączyła piwo przez słomkę, gdy nagle zbliżyła się do niej wysoka dziewczyna z blond włosami związanymi w kucyk.
- Wolne? - spytała i nie czekając na odpowiedź zajęła krzesło obok niej. Jej brzuch był wymownie zaokrąglony pod bluzką.
Właściwie to miejsce było zajęte, ale Karui postanowiła machnąć na to ręką. Grupka rozproszyła się – jedni na parkiecie, inni poszli grać w bilard. Nie będzie przecież wredna każąc dziewczynie w ciąży szukać wolnego stolika gdzieś w głębi sali.
- Pewnie – odpowiedziała Karui.
Dziewczyna pomachała ręką w kierunku wejścia. Karui dostrzegła grupkę osób i nagle uświadomiła sobie, że ich zna. Jeszcze raz spojrzała na blondynkę.
- Jesteś Jugito, prawda? - odezwała się. Dziewczyna spojrzała na nią ze zdziwieniem. - Ja jestem Karui, spotkałyśmy się kiedyś na koncercie w Rock Clubie. Który to miesiąc? - zapytała z uprzejmym zainteresowaniem.
- Piąty – odpowiedziała dziewczyna przyglądając jej się jakby zastanawiała się, czy powinna uznać jej zachowanie za wścibstwo. - Ach, jesteś koleżanką Temari, prawda?
Karui rozpromieniła się, dostrzegając szansę na koleżeńską konwersację.
- Zgadza się.
- Suka, odrzuciła moje zaproszenie na ślub – powiedziała Jugito. Uśmiech spełzł Karui z twarzy.
- Ty zawsze wiesz, jak zadzierzgnąć miłą konwersację, bellissima – odezwała się dziewczyna z zafarbowanymi na niebiesko włosami. Fu. Usiadła naprzeciwko i uśmiechnęła się szeroko. - Szmat czasu, Karui. Witaj.
Karui uśmiechnęła się do niej. Krzesło obok zajął wysoki chłopak z ciemnymi włosami, Utakata. A obok niego Hotaru, była dziewczyna Gaary. Była ubrana identycznie jak Fu – w czarne spodnie z błyszczącego materiału i czarny top wiązany na szyi.
- Idziemy zagrać w bilard? - odezwała się Jugito. Karui miała wrażenie, że dziewczyna patrzyła na nią z niechęcią. Tylko dlatego, że jest koleżanką Temari, która popełniła wobec niej nietakt. Rany.
Hotaru i Fu zgodnie pokręciły głowami, ale Utakata wstał i wraz z Jugito oddalił się w kierunku stołów bilardowych.
- Przyszłaś sama? - zapytała Fu, mieszając słomką w wysokiej szklance z colą.
- Właściwie to nie – odparła Karui, wzruszając ramionami. - Podobno byłaś za granicą. Wróciłaś na stałe?
Fu skinęła głową. Na jej twarzy przez cały czas gościł wesoły uśmiech.
- Studiowałam rok we Włoszech, potem semestr w Barcelonie. Ale znudziło mi się, więc wróciłam.
- W środku semestru?
- I tak nie chodziłam w tym semestrze na zajęcia, zwiedzałam Hiszpanię. Uznałam, że i tak nie zaliczę wszystkiego, więc od marca będę powtarzać rok.
- A jaki jest twój kierunek?
- Turystyka. Co słychać u Temari, wciąż się przyjaźnicie?
- Jasne, teraz wynajmujemy wspólnie mieszkanie – odpowiedziała Karui.
-  Papużki nierozłączki przez całe studia.
- To pewnie przyjaźń na całe życie – wtrąciła się Hotaru. W przeciwieństwie do koleżanki nie uśmiechała się. Była znacznie bardziej powściągliwa w wyrażaniu emocji. Na Karui te dwie zawsze sprawiały wrażenie całkowitych przeciwieństw, jak ogień i woda. - Mieszka z wami dziewczyna Gaary, prawda?
Karui przyszło do głowy, że w tym pytaniu może tkwić jakiś haczyk. W przeciwieństwie do Fu, Hotaru nigdy nie budziła jej zaufania. Wydawała się osobą trudną do rozgryzienia, nigdy nie można było się domyślić, jakie myśli ukrywa pod płaszczykiem obojętności.
- Tak – odpowiedziała lakonicznie
- Jestem jej bardzo ciekawa – oznajmiła Fu z entuzjazmem. - Sasuke powiedział, że nie mamy co liczyć na imprezy z Gaarą, bo on teraz się ustabilizował. - Karui nie miała pojęcia, jak powinna interpretować ostatnie słowo. Sasuke mógł mu nadawać wiele znaczeń. - Co trochę mnie rozczarowało, ale bardziej zaintrygowało.
- Rzeczywiście? - odparła Hotaru zaciskając usta w wąską kreskę. - Moim zdaniem nie ma w tym nic specjalnie ciekawego.
Fu wzruszyła ramionami.
- Sprawdza się moja teoria – oznajmiła z samozadowoleniem i skierowała wzrok na Karui. - Zawsze mówiłam, że nasz Gaara jest możliwy do usidlenia, tylko trzeba znaleźć na niego sposób. Jak myślisz, Karui, kto dominuje w tym związku?
Karui jakoś nigdy nie przyszło do głowy takie pytanie.
- Zawsze ktoś musi dominować?
Fu uniosła znacząco brwi.
- Sasuke sprawia wrażenie przygaszonego, założę się, że dziewczyna założyła Gaarze smycz.
Karui wzruszyła ramionami. Zaczynała się czuć trochę jak na przesłuchaniu.
- Pewnie źle się czuje jako samotna konstelacja - powiedziała, uznając, że lepiej obrać Sasuke za temat plotek. - Wiesz, jak to jest. On, ona, potem długo długo nic i reszta świata.
Fu przymrużyła powieki, nie przestając się uśmiechać.
- Aż tak?
- Są jak układ podwójny – oświadczyła Karui, sama nie wiedząc skąd jej się wzięły te kosmologiczne metafory.
Fu spojrzała na Hotaru.
- Układ podwójny, gwiazdeczko. To słodkie, nie uważasz?
Szatynka nie skomentowała jej wypowiedzi. Odsunęła krzesło.
- Idę do baru, może mają dobrą wódkę – oznajmiła.
Fu oparła łokieć na stole i zgięła palce dłoni, machając jej na pożegnanie. Chociaż wyglądało to, jakby ją odprawiała.
- A presto, bambina. - Przeniosła wzrok na Karui. - Znasz włoski? Piękny język. Główna korzyść, jaką wyniosłam z podróży.
Karui potrząsnęła przecząco głową.
Nie wiedziała czy to kwestia jej spowolnienia umysłowego, czy Fu na wszystkich robi takie wrażenie. Chyba zawsze skakała z tematu na temat i mówiła w szybkim tempie. Trudno było za nią nadążyć.
Jednak zdecydowanie była najsympatyczniejszą osobą w tym towarzystwie.

13 komentarzy:

  1. Nie wiem dlaczego ale jakoś ta Hotaru i Fu nie przypadły mi do gustu. Jednak bardzo interesujący jest wątek z Kiba...
    Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały i życzę dużo weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiba został strollowany trochę przypadkiem. Zastanawiałam się jaką kobietę dobrać Inoichiemu i od razu nasunęła mi się Tsume. Moim zdaniem pasuje do niego kobieta z silnym charakterem :P

      Usuń
  2. Po tym rozdziale jestem już pewna, że do gustu bardziej przypadła mi Hotaru niż Fu.
    Mini analiza Hotaru:
    Widać, że dziewczyna podchodzi do tematu Gaary sceptycznie. Wcale jej się nie dziwię, ponieważ musiała przez niego zostać mocno zraniona. Inna sprawa, iż się z tym nie ukrywa, natomiast przy imieniu Gaary dostaję jakiejś wścieklizny. Coś czuję jakiś wkład/pomoc z jej strony jeśli chodzi o Ino. Bo cholera babka zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie kilkoma słowami niż Fu przez cały rozdział. I cholera jak można opuścić Włochy?! No jak! Ja bym za wyjazd do Włoszech dała się pociąć. Nawet się tego języka kiedyś uczyłam, ale dawno, więc pamiętam kilka słówek, nie wszystkie jednakże większość z nich rozumiem. Czuję, żem dogadałabym się z Hotaru, ot tak.
    Zastanawia mnie dlaczego Temari i Sasuke, aż tak niechętnie podchodzą do niebieskowłosej duszy towarzystwa. Oni zawsze dobrze wyczuwali do których osób lepiej nie podchodzić, więc w tej sprawie najbardziej ufam ich zdaniu.
    Buhahahahahaha! Kiba, Ino i Gaara będą rodziną. Cały czas przed oczami widzę tą minę Kiby i wyrobić ze śmiechu nie mogę.
    A propos najdziwniejszych rozkminek mego życia jeśli chodzi o "Naruto" to, to czy chciałabym, żeby Naruciak miał czarne włosy, czy może blond. Bo cholercia tak sexy wyglądał w czarnych włosakach, jednakże blond też mu pasują. Mam na myśli film "Road To Ninja", aż żałuję, że Kishimoto mu czarnego koloru włosów nie dał.
    Przepraszam za względny chaos. Przeziębiłam się. W LECIE. Nie ma to jak hasać se zdrowym przez największe zimnice w roku i być zdrowym, a jeśli jest ciepło złapać przeziębienie.xD Dobijam siebie samą,
    Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fu będzie dość dobrze przedstawiona w kolejnych rozdziałach, więc będzie szansa wyrobić sobie o niej opinię ;] Temari i Sasuke jak widać są co do niej zgodni, mogliby stworzyć anty-fumowy klub :P
      Biedny Kiba, i tak uważam, że go skrzywdziłam, ale nie mogłam się postrzymać, by nie dobić leżącego :D
      Teraz pogoda jest tak zdradziecka, że nietrudno się przeziębić :P Wracaj do zdrowia

      Usuń
  3. Ja na chwilkę. Chciałam się pochwalić, że z obrony dostałam 5.0 - można mnie chwalić i wysyłać pocztówki, które zbieram ;D Teraz idę świętować, nie wiem w jakim stanie, kiedy i czy w ogóle wrócę, więc na konstruktywny komentarz musisz poczekać :D Ale podobała się ta część, oj podobala. Be FumI!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałam właśnie na jakiś znak od Ciebie. Gratuluję, baw się :D Jeśli faktycznie zbierasz i chcesz wyślę Tobie pocztówkę - z Gliwic ;]

      Usuń
    2. Przyłączam się do gratulacji :) więc wszystkiego dobrego dla najnowszej Pani Magister :)

      Usuń
  4. Jak dla mnie Fumi wydaje się całkiem fajna, to znaczy sprawia wrażenie bardzo energicznej osóbki. Gdybym ją spotkała w realu pewnie bym ją nawet polubiła. Mam wrażenie, że Sasuke ją jak mini potworka tylko dlatego, że dziewczyna nie daje sobie w kasze dmuchać - zresztą ona jest jak żeńska wersja Uchihy, lekkoduch.
    Ej no, faceci naprawdę nie wiedzą na którym palcu się nosi pierścionki :) jak kiedyś przyszłam na imprezę z pierścionkiem na środkowym palcu, to ludzie pytali czy wychodzę za mąż :) jejć, fajnie tak dostawać od faceta biżuterię, zazdroszczę :)
    Uwielbiam Inoichiego. Uwielbiam. Ma genialne poczucie humoru , chociaż Gaara zapewne uważa go za psychopatę (wyobraźnia podsuwa mi obrazek jak tatuś czai się z dubeltówką na wielbicieli córeczki i potem pif-paf zza węgła). Ale Kiba w roli brata? To już było okrutne. Błagam opisz jak przebiegała reszta kolacji, bo mnie aż ciekawość zżera. Gaara minę musiał mieć nieziemską.
    Jestem bardzo ciekawa w jakie też ciemne sprawki jest zamieszana stara ekipa Gaary z Fumi na czele.
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reszta kolacji... Będę miała kłopot z realizacją tego postulatu :P
      Ja sobie tę scenę wyobraziłam tak - Kiba i Ino z szokiem na twarzach nie wiedzą gdzie podziać oczy, a Gaara zachował kamienną twarz śmiejąc się w duchu z rywala :D
      A propo wcześniejszych Twoich postów o architekturze nie wiem co dokładnie miałaś na myśli pisząc o japońskiej architekturze, czy tak fantastyczne projekty jak ten? http://resources.realestate.co.jp/report/unique-homes-in-japan-living-inside-a-mountain-in-kagawa-prefecture/
      Bardzo mi się podoba :P Chętnie sobie pooglądam fotki japońskich domów jeśli masz linki.

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy domek, bardzo sprytnie wykorzystana pochyłość terenu. Chyba coś podobnego jest we Włoszech, ale bez zielonego dachu
    Moim ulubionym jest np, port w yokochamie
    https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/46/f4/8a/46f48ad58a152e1dc5c7ff07a36c5a43.jpg
    bardzo bym chciała go kiedyś zobaczyć i przekonać sie jak to w praktyce działa. Nie tylko wygląda pięknie, ale też jest bardzo funkcjonalnie zaplanowany. Np. ta schodkowa forma pełni rolę jednocześnie ławek i ciągu komunikacyjnego, ma też odzwierciedlenie we wnętrzu budynku.
    Przede wszystkim uwielbiam projekty Sou Fujimoto
    http://www.domusweb.it/content/dam/domusweb/en/architecture/2013/06/7/sou_fujimoto_serpentinegallery/Serpentine%20SFA%202832.jpg - to jest pawilon wystawowy sprzed zdaje się dwóch lat (chociaż głowy nie dam)
    Ale przede wszystkim jego domy:
    http://api.ning.com/files/kV4MbYiv7oRI1wuUb7GEOnFQyuKADI80Jevp*Xb538puVLu8LIHi2Z4LnckesVExgOOGSheGQQ4DkMxjpqnORon4ivbX2snw/1082096143.jpeg
    http://www.todayandtomorrow.net/wp-content/uploads/2009/11/Sou-Fujimoto-House-H-05.jpg
    https://www.japlusu.com/sites/default/files/news/Remarkable%20Japanese%20Timber%20Structures/Final%20Wooden%20House%20by%20Sou%20Fujimoto%20Architects01.jpg - klocki jenga :) w tym nikt nie mieszka.
    Domki są szalone, ale mają sens i jest w tym wszystkim jakaś idea.
    Poza tym jest też Toyo Ito, laureat nagrody Pritzkera, Tadao Ando (też pritzker) - jego projekty tez uwielbiam (jakbyś miała czas to zwyczajnie wpisz w google grafika nazwisko i powinny się pokazać co ciekawsze budynki. Jestem za leniwa żeby wyszukiwać linki :(). A to są tylko moi ulubieńcy, bo jest jeszcze wielu, wielu innych wartych uwagi. Naprawdę, co kupuję jakąś gazetę tematyczną, połowa projektów jest z Japonii.
    Nie no serio mnie tak nie podpuszczaj (tak mówię, ale naprawdę mam mega zaciesz). Tak najogólniej rzecz biorąc w japońskiej architekturze podoba mi się pewnego rodzaju swoboda. Oni tworzą takie nielogiczne, szalone, genialne domy a potem je budują. I jeszcze później prawdziwi ludzie w tym mieszkają i to działa. Gdzieś czytałam że w Japoni kawałek niezabudowanej ziemi jest droższy niż działka z już wybudowanym domem, bo każdy nowy właściciel chce mieć coś nowego. Może dlatego ludzie są tam bardziej otwarci na innowacje? Bo ja wiem?Właściwie wszędzie na świecie powstają ciekawe budynki, mam jednak wrażenie, że w Japonii jest to właśnie bardziej powszechne.
    Okeej... właśnie się złapałam na tym, że właśnie zaczęłam się szykować żeby zgrabnie przejść do wywodów filozoficznych a potem coś bąknąć o "less is more" (no tak, van der Rohe też uwielbiam) i bardziej europejskich klimatach. Polska też ma kilka ciekawych punktów.
    To ja na tym skończę nim jeszcze bardziej się rozkręcę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak kochana. Pocztówki zbieram z nawet największych wiosek, więc każda sprawia mi ogromna radość <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli podasz mi adres na adres email kareenasurabiku@gmail.com wyślę Ci radiostację gliwicką :D

      Usuń
  7. Kochana <3
    Już wysyłam, a Ty dawaj rozdział :D

    OdpowiedzUsuń