wtorek, 19 maja 2015

Rozdział 22. Aby zaufali ci inni, musisz zaufać sam sobie



Wyprawa do parku linowego była dobrym pomysłem przynajmniej w teorii. Zaproponował to Gaara, który widocznie nie przewidział, że jeśli rzuci taką myśl w obecności kilku osób i poda termin, wywoła reakcję łańcuchową. 
Wszyscy byli spragnieni atrakcji, świadomi, że zostały tylko dwa tygodnie do rozpoczęcia roku akademickiego. Lee wciąż był na wyjeździe, ale reszta ekipy już skończyła urlopy. Sasuke pozwolił sobie odłożyć wczasy na później. Pastwienie się nad zawodnikami na boisku było ciekawszą atrakcją niż Malediwy, szczególnie, że nie miałby z kim pojechać.
Normalnie mógłby zabrać Temari, ale przy stanie rzeczy z ostatnich tygodni wysuwanie propozycji wyjazdu wobec niej wydawało się nie na miejscu. Wcześniej nie miałby z tym problemu.

    W ostatnich miesiącach coś się zmieniło. Nieświadomie zaczął brać pod uwagę różne możliwości. I właściwie dlaczego? Chyba po sprawie z Sakurą uznał, że wypada przystopować na jakiś czas. A może to Ino namieszała mu w głowie? Zasugerowała, że jego relacja z Temari zmierza w zupełnie nieprzewidywalnym kierunku, i on zaczął myśleć, że trzeba to jakoś uporządkować.
Źle się za to zabrał. Jak w ogóle mogło mu przyjśc do głowy namyślić się na jedną dziewczynę? Już samo to było głupie, a wybieranie Temari to najgorsza możliwa opcja.
Szkoda, że dwa dni temu nie było to dla niego tak jasne.
Teraz Temari go ignorowała i był zupełnie przekonany, że będzie to stan permanentny. Nie ma mowy, by wytłumaczył jej coś, czego sam sobie nie potrafił wytłumaczyć.
Dlaczego w ogóle postrzegał ją jako seksowną? Lata temu powinna mu się zmienić perspektywa.
Z powodu uporczywych myśli, niezbyt dobrze bawił się na tym wypadzie. Park linowy zupełnie go nie kręcił. Na dodatek zabawy na świeżym powietrzu niosą ryzyko przypadkowych scysji.
Nie wszyscy miło spędzali czas. Neji i Tenten jak zwykle o coś się poprztykali. Temari była obrażona na wszystkich, chociaż jedyną słowną utarczkę miała z Sakurą. Najbardziej zadowolony musiał być Naruto, gdy okazało się, że Hinata ma lęk wysokości. Asystował jej przy wspinaczce na najprostszej konstrukcji linowej. To była tak przesłodzona scenka, że można było dostać mdłości.
Z kolei Ino, jak zwykle w podobnych okolicznościach, i jak zawsze w Triadzie, stanowiła przygnębiający widok.
Nie było specjalnie dziwne, że przeszkadzały jej dziewczyny, które zagadywały do Gaary – ale dlaczego nic z tym nie próbowała zrobić, to stanowiło zagadkę. Nie musiała trzymać się z boku. Może wydawało jej się, że postępuje rozsądnie dając chłopakowi tyle swobody, ile mu się podoba, ale była w błędzie. Tylko patrzeć, jak Gaara zapragnie tej swobody jeszcze więcej. 
    On nigdy nawet nie próbował sprawiać wrażenia, że liczy się z uczuciami jakiejkolwiek dziewczyny. Nie wtedy, gdy dała mu wszystko, czego chciał i zdradziła intencję, żeby dać więcej. 
    Sasuke uważał, że w przypadku Hotaru to Gaara zachował się bardziej nieuczciwie. Zdeptał jej uczucia. No, a teraz trafiła się Ino, która nawet nie wiedziałaby, jak zawalczyć o swoje.
Nie, żeby go to cokolwiek obchodziło. Nie, żeby nagle stał się wrażliwy. Ale chwilami interesowało go, kto wmówił jej, że jest nic nie warta i nie ma prawa wymagać.
Trzeba będzie coś z tym zrobić.
- Kiba na ciebie leci. Dlaczego tego nie wykorzystasz? – zapytał, gdy usiadła obok niego na ławce, w pewnej odległości od linowych konstrukcji. Gaara rozmawiał z jakąś dziewczyną, więc Ino wybrała zastępcze towarzystwo, żeby uciec od Inuzuki. Przynajmniej tak to wyglądało.
Gaara stosował taktykę ignorowania Kiby, zapewne uważając, że okazanie zazdrości godziłoby w jego godność. Szczególnie, że według jego skrzywionych poglądów na jakiekolwiek związki – każdy może robić, co mu się podoba. Wydawało mu się, że jeśli on chce mieć maksymalną swobodę i na to samo pozwala drugiej stronie – postępuje uczciwie. 
Tak, jakby wszystko można było określić umownie i w ten sposób pozbyć się odpowiedzialności.
Ino popatrzyła na Sasuke sceptycznie.
- Kiba wie, że spotykam się z Gaarą - powiedziała. – Nie startuje do mnie, nie wydaje ci się, że to byłoby gorzej niż niemoralne? W końcu jest waszym kolegą.
Sasuke zlekceważył ostatnią część jej wypowiedzi.
- A, więc jego poinformowałaś. Uczciwie. Dziunia na godzinie trzeciej jest prawdopodobnie nieświadoma, dlaczego jej nie oświecisz?
Ino uśmiechnęła się nieszczerze.
- Twoim zdaniem powinnam założyć Gaarze smycz?
- Kaganiec – odparł Sasuke swobodnie. Nie chciał jednak, żeby coś źle zrozumiała, więc dodał: - Gdyby mu się podobała, utrzymywałby kontakt wzrokowy. To ty jesteś nieuczciwa, bo nie zdradzasz się z tym, co ci nie pasuje.
Ino zacisnęła usta, jakby chciała zatrzymać dla siebie przychodzącą jej do głowy odpowiedź.
- Sasuke – powiedziała po chwili, - kto cię mianował specjalistą w relacjach damsko-męskich? Z tego, co widzę, sam sobie nie radzisz. Co zrobiłeś?
Sasuke uśmiechnął się cynicznie.
- Temari ci nie powiedziała?
- Tak się składa, że nie. Czym się jej naraziłeś? – zadała to pytanie zupełnie swobodnie, ale gdy nie odpowiedział, nagle stała się podejrzliwa. – Co zrobiłeś?
Nie musiał zgadywać, co przyszło jej do głowy. Oczywiście, oskarżenia pod jego adresem można było wysuwać zupełnie bezkarnie, jakby żaden zarzut nie mógł go obrazić.
 - Nic nie zrobiłem. Pewnie dlatego Temari rzuciła fochem – ocenił.
- Cóż, skoro nic nie zrobiłeś, to to nic możesz wyjaśnić – odpowiedziała Ino.
- Wtedy dopiero się poważnie obrazi.
Ino patrzyła na niego z kompletnym brakiem zrozumienia.
- Jeśli mi wyjaśnisz, porozmawiam z nią i jakoś załagodzę sytuację.
Sasuke nie miał zwyczaju tłumaczyć się przed kimkolwiek, ale chcąc to wyprostować potrzebował Ino, żeby zorientowała się, co myśli Temari i jak bardzo jest wściekła.
Poza tym kto, jeśli nie Ino, miałby rozwiązać tą sytuację, skoro to właśnie ona ją sprowokowała.
Podpuściła go, żeby umówił się z Temari. Nie uważał, by to usprawiedliwiało jego głupotę, ale przynajmniej mogła się na coś przydać.
- Wtajemniczę cię, na pewno chętnie się pośmiejesz – zdecydował. Zakładał jednak, że Ino potraktuje sprawę poważnie. – Nie zaiskrzyło. Odwiozłem ją do domu. Teraz jest urażona.
Ino wcale nie okazała zdziwienia, za to wydawała się podejrzanie zadowolona.
- Co to znaczy: nie zaiskrzyło? – drążyła, widoczne uważając, że wypada jej kopać leżącego.
Niechętnie przywołał to w pamięci.
- Czułem się, jakbym całował własną siostrę.
Zapadła niezręczna cisza.
- Nie patrz tak na mnie. Nie mam siostry – zapewnił.
Ino uśmiechnęła się złośliwie.
- Wyświadczę ci przysługę i porozmawiam z Temari. Ciekawe, co powie na to, że żywisz do niej takie występne uczucia.

***

Temari przymrużyła ze złością oczy.
- Siostra? Myślisz, że w takich okolicznościach, jak go zabiję, wsadzą mnie za bratobójstwo? – syknęła.
Ino była rozbawiona jej oburzeniem.
- Nie czepiaj się słów. Wychodzi na to, że myślicie tak samo.
Ino jeszcze w parku linowym skorzystała z pierwszej okazji, żeby poprosić koleżankę na słowo i zapytać o jej wersję wydarzeń. Była bardzo ciekawa, czy dobrze zinterpretowała sytuację.
- Absolutnie nie – zaperzyła się Temari, urażona. – Jestem z porządnej rodziny, i taka sugestia mnie obraża. A ciebie to bawi – fuknęła z pretensją.
Ino przybrała poważny wyraz twarzy i potrząsnęła głową.
- Nie, nie bawi mnie. Ale też nie ma nad czym biadolić. Teraz wszystko jest jasne, prawda?
Temari przyjrzała jej się krytycznie.
- Specjalnie sprowokowałaś tę sytuację.
- Nie – zaprzeczyła natychmiast. – Ale nie jestem specjalnie zaskoczona. Bardziej mnie dziwi, że mieliście taki kłopot z określeniem się. Ile lat się znacie? Dziesięć? Jakby coś miało być, byłoby już dawno.
Temari wzruszyła ramionami.
- Jakoś nigdy o tym nie pomyślałam.

***

Ino była zaskoczona, gdy w drodze powrotnej padła propozycja pójścia na strzelnicę – tym bardziej, że była to inicjatywa Sasuke. Nagle wykazał zainteresowanie czymś innym niż imprezy, dziewczyny i baseball.
Wybrali się tam w mniejszej grupie, bo nie wszyscy byli zainteresowani. Ino nie bawiło strzelanie, ale nie protestowała. Rozbawiła ją nagła zmiana zachowania Uchihy i Temari – wcześniej przez pół dnia się unikali, a wystarczyło pięć minut rozmowy, żeby odzyskali dawną nić porozumienia. To niezwykłe, że wcześniej nie przyszło im do głowy porozmawiać poważnie – zabawne, ale jednocześnie przerażające.
Strzelnica znajdowała się w pobliżu parku linowego i była dość duża, złożona z kilku pomieszczeń rozdzielonych szklanymi szybami. W niektórych boksach były dwie, a w innych trzy stanowiska strzeleckie.
O tej porze, późnym popołudniem, klientów było aż zbyt wielu, więc musieli chwilę zaczekać.
Gaara i Sasuke widocznie bywali tutaj dość często, skoro wdali się w rozmowę z pracującym przy wejściu chłopakiem. Temari, Sakura i Tenten poszły dalej, do dużego holu służącego za poczekalnię, i wdały się w rozmowę na temat zbliżającego się festiwalu w parku Yoyogi.
Ino poczuła się nieco rozdarta. Chętnie przysłuchałaby się rozmowie chłopaków i zorientowała się, czy wiedzą, o czym mówią – Sasuke nagle okazał się fanem militariów, ale równie dobrze mógł mieć tylko powierzchowną wiedzę. Pomyślała jednak, że lepiej kontrolować sytuację u dziewczyn. Temari i Sakura mogły wdać się w kłótnię pod byle pretekstem, a Tenten była w złym humorze i pewnie dodałaby swoje trzy grosze.
Najpierw jednak poszła do automatu z napojami, który stał w odległym kącie sali wejściowej, obok kilku stolików z krzesłami.
Zanim wybrała, co kupić, usłyszała swoje imię.
Odwróciła się i zobaczyła Kankuro z dwoma chłopakami. 
Starszy brat Temari poprzednim razem był ubrany w garnitur, jak typowy pracownik biurowy. Teraz miał na sobie dżinsy i ciemny sweter. Pewnie dlatego skojarzyła go dopiero po kilku sekundach.
Podczas gdy koledzy żywo dyskutowali o jakichś spornych punktach, Kankuro podszedł do niej z zaintrygowanym wyrazem twarzy.
- Ostatnio mam do ciebie wyjątkowe szczęście – powiedział. – Nie spodziewałbym się takiej dziewczyny w takim miejscu.
Bajerant.
- Ciekawsze jest to, że strzelnica staje się miejscem spotkania rodzinnego – odpowiedziała.
Rzeczywiście, ciekawy zbieg okoliczności. Przez cały ubiegły semestr nie zorientowała się, że Temari i Gaara mają brata, a teraz natknęła się na niego drugi raz w ciągu dwóch dni.
Kankuro zwrócił głowę w kierunku wyjścia, po czym odwrócił się do niej, jakby obecność rodzeństwa niezbyt go interesowała.
Ino była zaintrygowana. Ciekawiło ją, dlaczego ani Temari, ani Gaara przez tyle czasu nawet nie zająknęli się na jego temat. 
Temari sprawiała wrażenie bardzo niezadowolonej z tego przypadkowego spotkania przed dwoma dniami. Niechętnie odpowiedziała na zupełnie naturalnie nasuwające się pytania dotyczące jej brata, jakby w ogóle nie chciała poruszać jego tematu.
Gdy Ino zapytała o niego Gaarę, otrzymała enigmatyczną odpowiedź, że owszem, tak się składa, że są z Kankuro spokrewnieni. Gaara wypowiedział te słowa takim tonem, że straciła ochotę na jakiekolwiek dodatkowe pytania.
- Nie powiesz im cześć? – zapytała. Uznała, że jeśli ma szansę na uzyskanie jakiegokolwiek wyjaśnienia, otrzymać je może tylko od Kankuro.
Szatyn uśmiechnął się cierpko.
- Temari ostatnio uraziła moje uczucia. Niech teraz ona o mnie zabiega – odparł.
Miał ciekawy sposób wyrażania się, zupełnie inny niż tamtych dwoje. Na pierwszy rzut oka wydawał się całkowitym przeciwieństwem Gaary. Zaskoczyło ją, że taka myśl przychodzi jej do głowy nawet teraz, gdy jest ubrany normalnie, nie jak pracownik korporacji.
Trudno było uwierzyć, że ma tylko dwadzieściapięć lat, tak jak Kimimaro. Był to efekt biznesowego imidżu. Tym razem wyglądał znacznie młodziej, z powodzeniem można było wziąć go za studenta.
- Można odnieść wrażenie, że jesteś w tej rodzinie persona non grata – zauważyła mimowolnie.
Kankuro prychnął śmiechem, niby rozweselony tą myślą - a jednak miała wrażenie, że w większym stopniu jest to wyraz irytacji.
- Ja jestem persona non grata? Intuicja mocno cię zawodzi.
Ino nie wiedziała, co myśleć o takiej odpowiedzi. Kankuro ewidentnie wyrażał słowami znacznie mniej niż miał do przekazania.
Ostatnio też miała wrażenie, że posługuje się półsłówkami, wiele rzeczy pozostawiając niedopowiedzianych. Ciekawe, czy taki jest jego zwykły sposób bycia.
Ludzie raczej nie wypowiadają się naturalnie w taki sposób, a jednak nie odnosiła się wrażenia, ze to z jego strony pozerstwo.
W tym momencie przyglądał jej się dość dziwnie, jakby stanowiła jakąś osobliwość – i nie przyszła jej do głowy żadna odpowiedź, więc zapadła niezręczna cisza. Kankuro jej nie przerwał, miała wręcz wrażenie, że bawi go ta sytuacja.
Może to była z góry ułożona taktyka – powiedzieć coś i pozostawić ewidentne niedopowiedzenia, żeby musiała się nad tym zastanawiać.
Ino drgnęła, gdy poczuła, jak ktoś objął ją ramieniem w talii. Odwróciła głowę, żeby na niego spojrzeć. Dopiero po chwili opanowała uczucie zaskoczenia.
Gaara nigdy dotąd nie obejmował jej w miejscach publicznych. Zapewne miało to wiele wspólnego z niechęcią do okazywania uczuć w ogóle, ale także z tym, że nie chciał pokazać, że do niego należy. Można wątpić, czy chciałby, żeby tak było. Wprost przyznawał, że unika nawiązywania trwałych więzi, w których wytwarzają się relacje współzależności. To ona chciała takiego związku. On wolał podkreślać swoją niezależność.
- Podbijaj do kogoś innego – zwrócił się do Kankuro nieprzyjaźnie.
Szatyn był bardziej opanowany. Patrzył na Gaare z rodzajem uprzejmego zainteresowania.
- Wybacz, bracie – powiedział z naciskiem, a jej przyszło do głowy, że kryje się w tym obelga. – Nie wpadłbym na to, że to twoja dziewczyna. Od kiedy to gustujesz w kobietach, a nie wulgarnych…
 Gaara mocniej zacisnął ramię na jej talii. Jego twarz stężała z gniewu.
- Daruj sobie – wycedził przez zaciśnięte zęby.
W tym momencie pojawiła się Temari, która wręcz doskoczyła do Kankuro, witając się z nim serdecznie i odciągając go za ramię w kierunku kolegów, którzy – jak się okazało – byli jej dobrze znani.
Ino była zszokowana tym poziomem wrogości.
Miała potwierdzenie swoich przypuszczeń – coś było ewidentnie nie tak. I nie mogła o to nie zapytać.
- Zawsze się tak traktujecie?
Gaara nawet nie zawracał sobie głowy odpowiedzią. Odsunął się od niej, mając zamiar jakby nigdy nic pójść za Sasuke i dziewczynami do wolnych stanowisk strzeleckich.
Ino złapała go za ramię.
- Dlaczego udajesz, że nie masz brata?
Gaara popatrzył na nią ze zniecierpliwieniem.
- Mamy tylko wspólne nazwisko. Nie interesuj się. To nie jest twoja sprawa.
Ino przymrużyła oczy ze złości, ale puściła go wolno.
Trudno było z nim dyskutować. Skoro uważał, że jego życie jej nie dotyczy.
A ją to rozdrażniło bardziej niż się spodziewała. Bolało ją to, że nie okazuje jej nawet w połowie tyle zaufania, ile ona mu okazała, i bardzo niewiele mówi o swojej rodzinie, zbywając ją powierzchownymi informacjami.
Na pewno uważał, że jak zawsze się dostosuje. Ino jednak wiedziała, że musi dowiedzieć się, o co chodzi – na pewno znajdzie na to jakiś sposób.
Dołączyła do reszty jednocześnie z Temari. Sasuke był pierwszym, który dorwał się do tarczy – jednej z trzech w ich boksie – i właśnie oceniał efekty.
Tarcze były typowe, okrągłe, z dziesiątką w środku i kolejnymi cyferkami malejącymi do zewnątrz. Dość mało wymagające, przeznaczone dla amatorów. Sasuke trafił dwa razy w ósemkę i raz w dziewiątkę, i wydawał się zadowolony.
Podczas gdy pysznił się sukcesem, chwalony przez Sakurę i Temari, Ino założyła okulary ochronne, wzięła do ręki pistolet i zajęła jedno z dwóch wolnych stanowisk.
Przysługiwały jej trzy naboje, więc wykorzystała je. Gdy tarcza podjechała do niej, dookoła zebrała się publiczność.
Sasuke gwizdnął przeciągle.
- Stary, nie wiem jak ty, ale ja więcej nie będę jej drażnił – powiedział do Gaary, który – mimo dotychczas umiarkowanego zainteresowania – podszedł bliżej i popatrzył na nią z uznaniem.
Trafiła dwa razy w środek tarczy i raz na linię z dziewiątką.
- Kłamałaś – oceniła Temari z pretensją.
Ino jednak nie czuła się winna – pytali ją jedynie, czy była na tej konkretnej strzelnicy sportowej, a nie o to, czy potrafi posługiwać się bronią palną.
Ojciec uczył ją strzelać do znacznie trudniejszych celów.

***

Ino cofnęła się jeszcze zanim Gaara zbliżył się na tyle, żeby ją pocałować.
- Masz gumy? – zapytała.
Tym pytaniem udało jej się go wprawić w zakłopotanie.
- Do żucia. Przed chwilą paliłeś.
- Nie – zaprzeczył. – Nie paliłem.
Co było prawdą, bo starał się szanować jej zrozumiałą niechęć do tytoniu.
Ino przymrużyła oczy, jakby mu nie dowierzała. Podeszła i wzięła głęboki wdech.
- Impreza u Sasuke? – zapytała z potępieniem.
Tym razem się nie myliła.
- Musiałem wyjść zanim się rozkręciła, doceń – odparł, rozbawiony jej poirytowaniem.
Ino cofnęła się o dwa kroki.
- Ale masz koszulę przesiąkniętą dymem – skomentowała.
- Mogę ją zdjąć – zaproponował.
- Nie! – sprzeciwiła się. Żeby ukryć zażenowanie, odwróciła się i zaczęła zbierać porozrzucane na biurku notatki.
Jak na grzeczną i rzekomo poukładaną dziewczynę, była wyjątkową bałaganiarą.
Gaara, nie przejmując się jej zmieszaniem, rozpiął guziki i rzucił koszulę na krzesło. Usiadł na łóżku, bynajmniej nie wybierając tego miejsca złośliwie. W pokoju Ino były tylko dwa krzesła, obydwa zawalone ubraniami. Zdaje się, że próbowała porządkować szafę, żeby pozbyć się zbędnych rzeczy przed wyprowadzką, ale ten ambitny plan nie doczekał się realizacji.
- Chodź – zachęcił, gdy podejrzanie długo układała książki na półce.
Ino odwróciła się i podeszła do niego jakby z wahaniem.
- To molestowanie – oceniła, wyciągając dłoń i zatrzymując ją centymetr od jego klatki piersiowej.
- Głodnemu chleb na myśli – skomentował, po czym złapał ją za rękę i posadził sobie na kolanach.
Widziała go już półnago; on także miał okazję całkiem dużo zobaczyć, gdy grali w siatkówkę na plaży. Skutecznie go rozpraszała, odziana tylko w górę od bikini i krótkie spodenki. Dlatego jej zażenowanie uważał za zabawne. 
Ino konsekwentnie unikała kontaktu wzrokowego.
- Musimy coś ustalić – powiedziała wreszcie.
To powinno być ciekawe.
Domyślał się, o co chodzi, ale postanowił zaczekać aż Ino to wyartykułuje.
- Więc? – ponaglił, wodząc palcem po jej odsłoniętej nodze.
Gdyby zdawała sobie sprawę, jak ponętnie wygląda w szortach, z pewnością założyłaby coś innego zanim wpuściła go do mieszkania. W tych okolicznościach dobrze, że nigdy nie pochwalił jej za zgrabne nogi.
- Więc – odezwała się w końcu i spojrzała na niego – rzecz w tym, że się z tobą nie prześpię. To znaczy… nie teraz. Nie za szybko. Rozumiesz?
Była tak spięta mówiąc te słowa, jakby uważała, że on nie zrozumie. Godziło to w jego dumę – ostatecznie był dość wysoko na drabinie ewolucji i potrafił zapanować nad instynktami. Zazwyczaj.
- Rozumiem, że potrzebujesz… czasu – odpowiedział. Miał użyć sformułowania „kilku tygodni”, ale się zreflektował.
Nie chciał, by czuła presję. Chociaż dla niego kilka tygodni wydawało się nieskończenie odległym okresem, w jej uszach mogłoby to zabrzmieć inaczej.
Obiecał sobie, że nie będzie naciskać. Nie miał prawa jej ponaglać, tym bardziej, że dotąd nie zrobił wiele, by zasłużyć na jej zaufanie.
W tej sytuacji mógł jedynie posługiwać się metodami perswazji na tyle subtelnymi, żeby nie przerodziły się w nacisk.
Granice, które w teorii było łatwo określić, w praktyce stawały się trudne do urzeczywistnienia.
Ino wysyłała mu sprzeczne sygnały zatrzymując go wtedy, gdy zaczynał tracić nad sobą kontrolę. Czasami wręcz przychodziło mu do głowy, że świadomie go zwodzi. Jednak patrząc na to racjonalnie musiał przyznać, że nie każda dziewczyna od razu chce seksu, i nie każda zdaje sobie sprawę, jak kuszące są drobne gesty. A jego wzrastająca frustracja seksualna nie ułatwiała obiektywnej oceny w tym względzie.
Niedopowiedzenia też wszystko mogą zagmatwać.
- Masz czas, a jeśli potrzebujesz czegoś więcej, możesz powiedzieć wprost – zachęcił. Gdyby jakaś inicjatywa wyszła od niej przynajmniej wiedziałby, że jest zainteresowana.
Cokolwiek przyszło jej do głowy, nie była zdecydowana tego ujawnić. Odwróciła wzrok i wpatrzyła się w swoje dłonie.
- Jestem czysty, mam to na papierze – powiedział. Nawet jeśli myślała o czymś innym, to był dobry moment na takie wyjaśnienie.
Ino popatrzyła na niego, jakby nie wiedziała, o co chodzi.
- Co masz na myśli?
- HIV, chlamydia, cały komplet badań. Nie mam ich przy sobie, dam ci następnym razem. – Wyniki testów od dwóch tygodni leżały w skrytce w samochodzie, bo nie miał okazji ich jej przekazać. Trudno, żeby wcisnął jej to do ręki przy byle rozmowie.
Ino zamrugała szybko oczami, przypatrując mu się, jakby to oświadczenie ją zszokowało.
- Wierzę ci na słowo – powiedziała.
Wcale go tym nie zaskoczyła.
- Nie powinnaś.
Ino prychnęła.
- Nie spotykałabym się z tobą, gdybym ci nie ufała.
- To piękne, ale wtedy, gdy chodzi o twoje bezpieczeństwo, nie ufaj nikomu na słowo – odpowiedział, starając się brzmieć spokojnie i nie ujawniać irytacji.
Powinna chcieć dowodu. On nie był na tyle głupi, żeby kiedykolwiek zapomnieć o zabezpieczeniu, ale Ino nie powinna przyjmować tego za pewnik. Zresztą, nigdy nawet o to nie zapytała.
- Dziękuję, że o mnie myślisz. – Takiej odpowiedzi z jej strony się nie spodziewał. – Robiłam kiedyś test na HIV. To zawsze stres, nieważne jak małe jest prawdopodobieństwo.
Dla niego nie był, bo dbał o ostrożność. Nie kręciły go już ryzykowne zabawy.
- To formalność – powiedział.
Ino wpatrywała się w niego intensywnie.
- Jeśli tak, to dlaczego nie powiedziałeś, żebym ja zrobiła sobie test? Masz do tego prawo. Przez cztery lata spotykałam się z ćpunem.
Mówiła zupełnie poważnym tonem, jakby uważała, że stopień ryzyka jest taki sam. Ale jemu nie przyszłoby do głowy jej sprawdzać.
- Ty także wierzysz w zaufanie. Tylko z jakiegoś powodu nie chcesz, żeby tobie wierzono – oceniła.
Nie skomentował, chociaż jej uwaga była trafna. Nie był pewien własnych reakcji. 
    Wolał, żeby nie ufała mu za bardzo.


##### Wiem, że mnożę trochę niewyjaśnione wątki - ale nie mogę wszystkiego od razu podawać na tacy, bo nie chciałoby Wam się czytać :P Jeśli są jakieś kwestie, których wyjaśnienia chcielibyście szczególnie szybko możecie to zasygnalizować w komentarzu. Mogę pewne rzeczy przyspieszyć, o ile nie popsują mi fabuły.
Wyjaśnienia sytuacji z prologu nie zamierzałam przeciągać na aż tyle rozdziałów, szacowałam je na 15-16 rozdział - ale nie wiedziałam, że się aż tak rozpiszę. Myślałam, że całość będzie mieć 25 rozdziałów. Wyjaśnienie tego wątku musi być osadzone w odpowiednim czasie względem całej fabuły, przepraszam ^^
Aa, co do wyników ankiet: oczywiście nie zrobiłam ich bez powodu. SasuSaku jeszcze będzie, ale czy z happy endem? Nie powiem, sama jeszcze tego nie wiem :P Większą ilość opisów z punktu widzenia Gaary macie jak w banku, Sasuke też udzielam głosu, co do Sakury... Tu mam rozkminkę, może mi się uda poszerzyć jej rolę, ale nie obiecuję. Generalnie należy pamiętać, że wszystkie poboczne postaci są... Poboczne, a główny wątek jak w adresie www :D
Za to ten ff sprawił, że zaczął mi kiełkować w głowie pomysł na SS, może go kiedyś rozbuduję? (haha, pisarstwo i czytelnictwo naprawdę zmienia punkt widzenia  :P)###


10 komentarzy:

  1. Huraaaaaaaa! No nareszcie coś więcej o Gaaino. Oby tak dalej. Rozdział super, a co do sasusaku to ja jestem za ta para. Mam tylko nadzieję że nowy rozdział pojawi się już nie długo. Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a więc zobaczymy, czy przypadnie Ci do gustu to co dla nich przygotowałam. Tyle, że na ten wątek trzeba poczekać - teraz koncentruję się na innym, generalnie wymyśliłam ich za dużo i największym moim problemem jest jak je wszystkie zgrać.

      Usuń
  2. Kocham Cię za ten rozdział! I za nadzieję na wątek SasuSaku ;D A najbardziej podoba mi się to, co znajduje się w lewym, górnym rogu strony. Widzę, że wena Cię dopadła ;) I życzę Ci jej jak najwięcej, gdyż mogę się już przyznać - to moje ulubione opowiadanie, jak do tej pory ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. !! Co mogę napisać, podbudował mnie Twój komentarz. I faktycznie wena mnie dopadła, dlatego pisze kiedy tylko mogę :D

      Usuń
  3. To ja może zacznę od bardzo prostego stwierdzenia: Kareena Surabiku zamorduję Cię. Totalnie.
    Ty sobie chyba za cel postawiłaś doprowadzić mój mózg do stanu przegrzania.
    Sasuke i Temari, no ja rozumiem. Najpierw cały jest ambaras żeby dwoje chciało na raz. Potem idą na randkę. Całują się . Kłócą. Zostają przybranym rodzeństwem/przyjaciółmi. The End. Finito.
    Okrutna jesteś, żeby tak ludzi wkręcać.
    A tak poza tym to bardzo mnie zainteresował Kankuro. Czego ten koleś chce? Cała rodzinka Gaary wydaje się ogólnie coraz bardziej patologiczna. A z kolei sam główny bohater coraz częściej pokazuje się z lepszej strony. Na swój sposób jest uroczy.
    To by było na tyle.
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę prowokację z SasuTema wymyśliłam w ostatniej chwili. Tak jakoś mnie natchnęło, od początku pisałam że na siebie lecą i musiałam jakoś zakończyć ten wątek, żeby zrobić miejsce innym ;]
      Nie umiem myśleć o rodzinie Gaary inaczej niż jak o patologicznej, pewnie głównie przez to jakiego mają ojca - nienawidzę tego gościa, po prostu :P Mam nadzieję, że Kankuro będzie dość ciekawą postacią, chociaż nie będzie się często pojawiać. Ich historia rodzinna jest dość skomplikowana i Ino odkryje ją stopniowo. Nic nie jest takie jakie się wydaje na pierwszy rzut oka :P

      Usuń
    2. Ok, już się nie złoszczę. Przy okazji uruchomił mi się tryb teorii spiskowych i odczuwam nagłą, palącą potrzebę uzewnętrznienia przemyśleń. Teraz może przypadkiem wyjść dość długi komentarz.
      Jak już pewnie zauważyłaś, motyw SasuTema dał mi w kość. Dosłownie szczena w dół, jebs o podłogę. Potem szczenę sklejam i czytam dalej. Tak to dokładnie wyglądało. Przy motywie kiedy Temari planuje "bratobójstwo" szczena zaliczyła kolejne spotkanie z gruntem i doznała złamania numer dwa.
      Teraz tajemnica numer jeden. Jak to jest z tą rodzinką Gaary. Temari zdaje się utrzymuje w miarę możliwości pozytywne relacje z krewnymi, ale jej braciszkowie to już inna sprawa. Po pierwsze, czemu Gaara dostaje kota na samo wspomnienie o Kankuro. Z wzajemnością zresztą. Co pomiędzy nimi zaszło? Aż nawet głównemu bohaterowi zachciało się demonstrować związek z Ino, wiec coś musi być na rzeczy. Sprawa numer dwa, to tajemniczy ojciec rodziny. Jak wiadomo,tatuś Gaary w oryginale nie był zbyt przyjemną postacią, ale tutaj raczej własnego syna nie będzie próbował zamordować i z racji, że finansuje mu studia, wyjazdy w góry itd. to raczej nie darzy go bezinteresowna nienawiścią. Ciekawe czy jeszcze kiedyś ujawni się osobiście i jaką odegra rolę. Trzecim, nie mniej tajemniczym członkiem rodziny, jest wspomniany w poprzednim rozdziale dziadek, którego tożsamości wolę nie zgadywać. Do tego dochodzi sprawa dziedziczenia firmy (sztampowa sytuacja z koreańskich dram?). Ja mam takie przeczucie, ze ów dziadek jakoś wkręci Gaarę w wojnę o przejęcie władzy. Rodzinka na pewno interesująca.
      I jeszcze jedna osoba. Ojciec Ino. Kim on jest, że córkę uczy strzelać? Gangster, policjant, wojskowy?
      Takie mam dziwne przeczucie, że Gaara serio się w ten związek zaangażował. Jeśli koleś unika papierosów tyko dlatego, że dziewczyna czuje niechęć do fajek to musi mu zależeć. Plus deklaracja, że da Ino... czas i własna inicjatywa ze zrobieniem badań (szczena jebs o podłogę. Znowu). On ma jednak poważne problemy z okazywaniem uczuć. Rękami i nogami broni się przed zaufaniem komukolwiek.
      Jestem też ciekawa o co chodziło z sytuacją w prologu. Bo jak dotąd nawet o niej nie wspominano. Może to jedna z przyczyn postawy Gaary?
      Trochę się rozpisałam.
      To by było na tyle.

      Usuń
    3. Jak ja uwielbiam takie komentarze! Świadczą, że czytelnik faktycznie czyta uważnie i fabuła jest interesująca :D Odpowiadanie na nie to zawsze kłopot, jak nie ujawnić nic ważnego ;]
      No to tak: kim jest ojciec Ino dowiemy się w następnym rozdziale, bo wreszcie się pojawi :D
      Wyjaśnienie sceny z prologu - teraz własnie kminię jak je możliwie przyspieszyć, więc będzie... jakoś po rozwiązaniu sytuacji z Tayuyą, całego tego galimatiasu, który zajmie trochę miejsca. No, chyba że uda mi się to wtrącić jakoś wcześniej, bo w zasadzie czytelnicy mogą wiedzieć, a Ino jeszcze nie, prawda? :D (W sumie, o tej sytuacji w jednym z początkowych rozdziałów pomyślał Gaara - w jednym zdaniu, więc trudno o tym pamiętać :P - Otóż Gaara uważa, że powodem, dla którego Sasuke gra mu na nerwach i chciał wygrać zakład o Ino jest właśnie tamta sytuacja - tzn. to, że Gaara nie chce się przyznać, czy ma wyrzuty sumienia :D)
      Tak, oglądam koreańskie dramy i pewnie to mnie zainspirowało nadać konfliktowi rodzinnemu wymiar również-ekonomiczny. Ale dziedziczenie firmy to nie jest najważniejsza sprawa w tym wątku, ewentualny spór między synami to tylko jego pokłosie. Ten wątek będzie wyjaśniany stopniowo, bo sprawa sytuacji rodzinnej Gaary to długoterminowy wątek, jeden z ważniejszych w całej historii.
      Z rodzinki Gaary Kankuro będzie miał więcej miejsca niż tatuś, ale on też się przewinie, nie wiem jeszcze jak dużo go będzie :P Dziadek jest mało ważny dla opowiadania, chociaż ważny w sprawie decydowania o firmie.
      Dziękuję, że chciało ci się nad tym kminić :)

      Usuń
  4. Jak zwykle przeszłaś samą siebie ;)
    Czy masz w planach prowadzenie takiej samej ilości blogów z opowiadaniami, jak teraz, kiedy już zakończysz te? Najlepiej wgl ich nie kończ ;D
    Chciałam dodać komentarz na nakamę, ale niestety nie mogę z konta anonimowego :(

    Hanabi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Tam jest jakaś blokada? Muszę zajrzeć do ustawień :D Nie planuję prowadzić wielu blogów naraz - od natłoku już boli mnie głowa, w takim sensie że i tak na poważnie potrafię się skoncentrować tylko na jednej historii, więc reszta jest zaniedbana ;] Bardzo dziękuję za komplement :D

      Usuń