Ino,
gdy otrząsnęła się z szoku, nie była smutna ani rozżalona. Była wściekła.
Mijały
kolejne dni, a Gaara się do niej nie odzywał. Nawet nie zadzwonił, żeby
zaproponować rozmowę.
Potraktował
dosłownie to, co mu powiedziała. Zwinął żagle i uciekł. Widocznie tak mu było
wygodnie, unikać konfrontacji.
Na
dodatek próbował ją na odległość kontrolować.
Na
czwarty dzień po nieszczęsnym pokazie Temari radośnie oznajmiła, że pora
zacieśnić kontakty i jako współlokatorki będą jadać wspólne posiłki. Zmuszała
ją i Karui, by jadały z nią śniadania, a potem też późne obiady. Pierwszego
dnia nawet próbowała coś ugotować. Nie wyszło jej to zupełnie, więc ratowała
sytuację zamówionym telefonicznie suszi.
W
następnych dniach to Ino gotowała, bo inaczej Temari wtłaczałaby w nie
chińszczyznę albo wyciągałaby je do restauracji.
Ino
nie miała ochoty nigdzie wychodzić. Już wolała spędzić trochę czasu w
kuchni, wyżywając się kulinarnie.
Trochę
pomogło. Ale wciąż za mało.
Doskonale
wiedziała, że Gaara codziennie dzwoni do Temari. Wiedziała, że dzwoni, żeby się
upewnić, że ona nie robi nic głupiego i jada regularne posiłki. Może by ją
wzruszyła ta troska, gdyby nie była taka wściekła o to, że traktuje ją jak
dziecko. I o to, że jej unika.
Była
już chora od tej troski. Sakura nalegała, żeby się spotykały codziennie między
zajęciami, a wieczorami przychodziła pod pretekstem nauki lub ploteczek.
Najczęściej wpadali do nich Hinata i Naruto, z nimi Kiba, czasami ktoś jeszcze.
Grali w gry planszowe albo oglądali filmy. Mieszkanie stało się denerwująco
zatłoczone.
Ino
wolałaby być sama, ale wiedziała, jak inni potraktowaliby jej deklarację, że ma
dość ich obecności. Więc zaciskała zęby i udawała, że się dobrze bawi. Chwilę
na przemyślenia miała tylko wtedy, gdy robiła coś w kuchni.
Był
też oczywiście Kimimaro, który dzwonił do niej codziennie z propozycją zabrania
jej na lunch. Powiedziała mu wprost, że choćby chciała - nie będzie się
głodzić, bo ostatnio aż zbyt wiele osób chce w jej towarzystwie jadać posiłki.
Uwierzył, ale i tak dzwonił. Za każdym razem, gdy się widzieli, w normalną
niezobowiązującą rozmowę wtrącał dyskretne pytania, czy rozmawiała z Gaarą.
Więc odpowiadała zgodnie z prawdą, że nie rozmawiała.
On
nie chciał z nią rozmawiać. Widocznie nie miał jej nic do powiedzenia.
Pomijając krótkie wymiany zdań, nie rozmawiała z Kimimaro o Gaarze. Ani o Tayuyi.
Ale
w sobotę, gdy wyszli z kursu tańca, powiedział jej, że czas na poważną
rozmowę. Nie protestowała. Lepiej to mieć za sobą.
Nie
sądziła, że na tę rozmowę zostanie zaproszona Tayuya.
Czekała
na nich w mieszkaniu Kimimaro w centrum Shibuyi. Wyglądała na obrażoną.
-
Wyjaśnicie sobie parę rzeczy – powiedział chłopak tonem nie znoszącym
sprzeciwu, gdy Ino posłała mu pytające spojrzenie.- Ściślej mówiąc, Tay ci
wszystko wyjaśni.
-
Nie chcę tego słuchać – odpowiedziała automatycznie.
Nie
chciała poznać szczegółów. A już na pewno nie od niej.
-
Widzisz, mówiłam. Ona nie chce słuchać – podchwyciła natychmiast dziewczyna.
Stało
się jasne, że nie miała ochoty na żadne wyjaśnienia.
-
Nie pytałem cię o zdanie – odpowiedział Kimimaro.
Tayuya
zmierzyła go wzrokiem, jakby chciała się zbuntować. Potem podeszła do gablotki z trunkami.
-
Nie zniosę tego na trzeźwo – oświadczyła, gdy spostrzegła na sobie krytyczne
spojrzenie Kimimaro. - Ino pewnie też nie pogardzi kieliszeczkiem. Jednym –
podkreśliła, zanim chłopak się odezwał.
Kimimaro
odwrócił od niej spojrzenie i przeniósł je na Ino.
-
Jak skończycie, zadzwoń. Będę w pobliżu.
Ino
wiedziała, że musi się poddać. Gdy był w takim nastroju, nie sposób było z nim
dyskutować.
Usiadła
w fotelu przy stole. Tayuya zajęła miejsce naprzeciw niej, stawiając na stole
szkło i butelkę martini.
-
Zobaczmy, czy teraz mnie znienawidzisz.
***
Ino
wpatrywała się w stojący przed nią kieliszek.
Nie
była pijana. No, może troszeczkę. To był dla niej za mocny alkohol, chociaż nie
wypiła dużo.
Za
to Tayuya zupełnie się nie ograniczała. I dalej była trzeźwa.
-
Co teraz planujesz? – spytała Ino.
-
Z czym?
-
Ze ślubem… Z Kimimaro.
Tayuya
wzruszyła ramionami.
-
Cóż, dla niego nic się nie zmieniło. Nie jest wściekły, nie jest zazdrosny,
nic.
Ino
uważała, że to nieprawda. Nie widziała sensu w przekonywaniu o tym Tayuyi. Ona
przecież znała go najlepiej, wiedziała, że Kimimaro nie okazuje uczuć, ale to
nie znaczy, że ich nie ma.
Oczywiście,
są sytuacje, gdy wiedza, że te uczucia są, nie wystarcza.
-
Jestem ci winna przeprosiny – odezwała się rudowłosa, przygryzając nerwowo
wargi.
-
Nie jesteś. To niefortunny zbieg okoliczności – odpowiedziała Ino. Coś ją
skręcało w żołądku, gdy wypowiadała te słowa. Nazwanie całej sprawy w ten
sposób… w niczym nie pomagało.
Tayuya
potrząsnęła głową.
-
Nie za to. Tylko sposób, w jaki się ostatnio zachowałam… Myślałam, że coś na
tym ugram, nie wzięłam pod uwagę twoich uczuć – zawahała się. – Wiesz, to jest
jedyne, o co Kimimaro ma do mnie pretensje. Że powiedziałam kilka głupich słów
i zdeptałam twoje uczucia.
-
Może powiedz mu, jakie są twoje? – odpowiedziała Ino.
-
W jakim sensie?
Ino
wzięła głęboki wdech. Nie potrafiła o tym mówić bez uczucia duszności w
płucach.
-
Dlaczego chciałaś, żeby się dowiedział o tobie i… Że chcesz, żeby przestał
udawać, że mu to w ogóle nie przeszkadza.
Tayuya
wykrzywiła wargi z niesmakiem.
-
Co to da?
-
Może zgodzi się na terapię.
-
Nigdy go nie prosiłam, żeby się leczył.
To
było dla Ino zaskakujące.
-
Dlaczego?
-
Bo aseksualizm to jest… orientacja, to nie choroba.
Ino
pokręciła z powątpiewaniem głową.
-
Wiem, czytałam o tym, ale… Przecież wiesz, że w tym przypadku to nie jest
naturalne. Gdyby popracował nad pewnymi… wspomnieniami, mógłby inaczej spojrzeć
na różne rzeczy.
-
Może – odpowiedziała Tayuya bez przekonania.
-
Myślę, że zrobiłby to dla ciebie. Jeśli byś chciała.
-
Jeśli powiem, że musi się dla mnie zmienić.
-
Nie zmienić siebie tylko odblokować się psychicznie. To jest coś zupełnie
innego.
Tayuya
wbiła wzrok w stół. Po chwili spojrzała na Ino, jakby podjęła jakąś decyzję.
-
Wiesz, pomyślę nad tym. Dlaczego się mną przejmujesz, jednak mnie nie nienawidzisz?
Ino
uważała, że takie pytanie nawet nie ma uzasadnienia.
-
Nie mamy powodu się nienawidzić. Poza tym… szczerość za szczerość. Gdybyś
chciała mnie pognębić przedstawiłabyś wszystko inaczej.
Tayuya
uśmiechnęła się kpiąco.
-
To nie jest wyraz sympatii. Kimimaro byłby niezadowolony, lepiej go nie
drażnić.
-
Mimo wszystko.
Na
twarzy Tayuyi pojawiło się wahanie. Po chwili odezwała się.
-
Wiesz, nawet cię lubię, dlatego powiem ci, jakie jest moje zdanie. Potraktuj
to, jak chcesz.
Ino
bała się trochę tego, co może usłyszeć, ale jednak była ciekawa.
Nawet
więcej niż ciekawa. Wydawało jej się, że to może być ważne.
-
Nie udaję, że znam Gaarę, ale mam wyobrażenie o tym, jakim jest człowiekiem. Nie
takim najgorszym i widać, że traktuje cię poważnie, ale…
-
Ale? – ponagliła ją Ino.
Tayuya
jakoś nie kwapiła się jej tego powiedzieć.
-
Jest pozbawiony empatii. Zamknięty w swojej skorupie, patrzy tylko na siebie. To
nie jest chłopak do związku, zwłaszcza nie dla ciebie. Powinnaś dać sobie z nim
spokój.
To,
co powiedziała Tayuya, bolało. Ale było tak dlatego, że kryła się w tym
najprawdziwsza prawda.
Ino
nie powinna się godzić na taki układ, na jaki się zgodziła, tylko dlatego, że
Gaara nie chciał jej obiecać nic pewnego, a ona mimo to chciała go mieć. To
było nieuczciwe, wobec siebie i wobec niego.
On
w tym układzie dbał przede wszystkim o siebie. I ona także powinna chronić
siebie. Nie przed nim tylko przed uczuciami, które zaczynała do niego mieć.
Nie,
przed uczuciami, które już dla niego miała i które z każdym dniem były
silniejsze.
Skoro
nie chciał ich odwzajemnić, powinna je wyrwać z korzeniami.
***
To
był wyjątkowo spokojny wieczór. Pierwszy, gdy wszyscy znaleźli sobie inne
zajęcia i dali jej trochę spokoju.
Ino
była wstawiona po delikatnej popijawie z Tayuyą, ale nie na tyle, żeby położyć
się już spać. Przez głowę przebiegało jej bardzo dużo myśli.
Dlatego
rozłożyła w kuchni książki i próbowała się uczyć.
Słabo
jej to wychodziło, ale wciąż próbowała się skoncentrować na książkach.
Temari
w salonie oglądała telewizję. Gdy ktoś zadzwonił do drzwi, nawet się nie
ruszyła, więc oczywiście Ino musiała pójść otworzyć.
Była
nieco zdziwiona, widząc Kibę. Nie dlatego, że było późno – na osiedlu
zamieszkanym przez studentów rytm dobowy był znacznie zachwiany, goście nie mieli
nigdy wyczucia pory dnia. Próbowała się do tego przyzwyczaić, chociaż
utrudniało to naukę. Tęskniła za swoim pokojem w mieszkaniu matki. Tam nikt nie
wpadał bez zapowiedzi.
Dwudziestatrzecia
to nie była za późna godzina na wizyty, ale ludzie zwykle przychodzili w
grupie. Kiba dzisiaj był sam.
Wyszczerzył
się w uśmiechu, gdy patrzyła na niego ze zdziwieniem.
-
Mam coś dla kociaków – powiedział podnosząc do góry reklamówkę z zakupami. –
Makrela. Mam też piwo.
O
nie, definitywnie nie będzie już dzisiaj pić. Mimo wszystko wpuściła go do
kuchni i usiadła z powrotem do notatek.
Malinka i Brzoskwinka przybiegły jak na zawołanie i natychmiast zaczęły łasić się do nóg
Kiby. Z jakiegoś powodu go uwielbiały.
Wszystkie
zwierzęta przepadały za Kibą, tak jak on przepadał za nimi. Jego rodzice
prowadzili hodowlę psów rasowych, ale on potrafił się obchodzić nie tylko z
psami. Lubił nawet koty. Był jedynym znajomym Ino, który nie kpił z imion,
jakie nadała zwierzętom – wiedziała, że są głupie, ale wymyśliła je, gdy miała
siedem lat. Trudno ją winić.
Kiba
nakarmił kotki. Kolację już jadły, ale nie chciała mu sprawiać przykrości skoro
się pofatygował. Przemilczała fakt, że jeśli będzie przynosić tyle
przysmaków grozi im nadwaga.
Chłopak
zostawił koty przy misce i usiadł naprzeciw niej. Postawił na stole dwie puszki
z piwem.
-
Ja nie chcę, mam dość na dzisiaj – powiedziała Ino odrywając wzrok od notatek. Jeśli
wypije coś jeszcze, jutro kac murowany.
Kiba
wzruszył ramionami i otworzył swoją puszkę. Upił łyk piwa i odłożył je z boku
stołu.
-
Właściwie, koty to tylko pretekst. Przyszedłem do ciebie.
-
A nie powinieneś – odpowiedziała zanim zdążyła ugryźć się w język. – Nie mamy
takiej relacji.
Nie
wiedziała, dlaczego to powiedziała. Nie, żeby on składał jakąś deklarację. Mógł
wpaść do niej z piwem, jako kolega. Ostatecznie, dużo czasu spędzali razem,
przegadali wiele godzin, stał się dla niej ważny.
Uparcie
powtarzała sobie, że on nie daje jej sygnałów, jakoby chciał być kimś więcej.
-
Właściwie, dlaczego nie? Możemy spróbować… takiej relacji – powiedział nagle.
Ino
popatrzyła na niego w osłupieniu.
To
chyba alkohol uderzył jej do głowy.
On
naprawdę to powiedział, tak bezpośrednio?
-
Nie możesz do mnie podbijać – oświadczyła, zszokowana.
No,
nie może… To nielogiczne. Co za facet tak się zachowuje, jest wyszukanie
uprzejmy, ujmująco sympatyczny, a potem… otwarcie wyznaje uczucia?
-
Dlaczego nie? – spytał szokująco prostolinijnie. – Lubię cię. Więcej, podobasz
mi się. Jesteś świetną dziewczyną, więc mówię uczciwie, jak jest.
Ino
wpatrywała się w niego przez chwilę, zupełnie oniemiała.
Spotykała
się z kilkoma chłopakami. To było dość dawno, w gimnazjum, bo potem była w
związku z Junem. Ale zachowania nastolatków i dorosłych mężczyzn są do siebie
zadziwiająco podobne. Przynajmniej te w sferze flirtu. Kluczą, dają dwuznaczne
sygnały, niby żartują, żeby ich nie wyśmiano. Nie wszyscy są tacy zamknięci jak
Gaara – on jest ekstremalnym przypadkiem – ale żaden nie jest tak bezpośredni
jak Kiba. Jakby nie miał nic do ukrycia.
-
Ale przecież ja… - zaczęła, zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć.
Kiba
nie przerywał, czekał na reakcję. Oczywiście, dawał jej czas do namysłu, bo
powinna być zszokowana i potrzebować czasu na zebranie myśli.
Powinna
być ujęta jego szczerością.
Tak
to sobie wymyślił.
-
Doceniam ten komplement – powiedziała, wbrew intencjom, nieco zjadliwie. –
Chociaż to trochę nie fair. Nie powinieneś wykorzystywać sytuacji.
Kiba
był wyraźnie zaskoczony.
-
Nie wykorzystuję sytuacji. Po prostu… źle to interpretujesz.
Ino
przymrużyła ze złością powieki.
-
Dobrze interpretuję. Skoro masz mi coś takiego do powiedzenia, mogłeś to zrobić
w każdej chwili.
Był
wobec niej nieuczciwy. Ona też nie była bez skazy – miała pewne podejrzenia co
do podstaw jego zachowania, mogła mu powiedzieć wprost, że nie jest
zainteresowana zamiast zasłaniać się Gaarą. Jednak, gdzieś na obrzeżach
świadomości, chciała go wykorzystać. Niby go nie zachęcała, ale nie odpychała,
licząc, że Gaara zrobi to za nią.
Chciała
czerpać z tej sytuacji profity, dokładnie tak, jak sugerował jej Sasuke. Chociaż oficjalnie
odrzuciła jego pomysł, bo był nieetyczny.
Postępowała
nieuczciwie. Ale Kiba też grał w swoją gierkę, więc wina była obustronna.
-
Ty milczałeś i byłeś świetnym kumplem – kontynuowała, nie panując nad złością.
- I za to jestem ci wdzięczna, naprawdę. Ale nie możesz teraz nagle wyskakiwać
z tym… Nie wiem, co to jest, oferta pocieszenia? Dla twojej informacji, nie
potrzebuję pocieszenia. Nie potrzebuję troski. Wszyscy traktujecie mnie jak…
Jakbym nie wiem, była na skraju załamania nerwowego. Dla twojej informacji, nie
jestem. Nie pogrążę się w depresji, bo mi nie wyszło z facetem.
Kiba
wpatrywał się w nią, zszokowany tym wybuchem.
Trochę
przesadziła z reakcją. Ale potrzebowała wyzwolenia z siebie tych emocji,
które tłumiła przez ostatni tydzień.
Miała
już dość tego, jak traktują ją wszyscy dookoła. Jakby miała załamać się z
powodu chłopaka.
No
dobrze, była podłamana, trudno było jej się skoncentrować na czymkolwiek,
obecność przyjaciół w niektórych momentach bardzo pomagała – ale oni nie są całodobowymi
strażnikami. Nie muszą jej pilnować, jakby miała zaraz popełnić samobójstwo.
Nie jest taka słaba.
Nie
jest słaba i nigdy nie była, potrafiła o siebie zadbać... Powinna potrafić o
siebie zadbać. To tak ją ojciec wychował. Jak to się stało, że wszyscy zaczęli
traktować ją jak dziewczynę, którą trzeba nieustannie chronić, nawet przed samą
sobą?
Popełniła
błąd z Junem, dała się ogłupić – tak właśnie ujął to Gaara: dała się ogłupić, spotykała się z niewłaściwym chłopakiem i nie potrafiła go zostawić, podatna na szantaże.
Popełniła błąd, zapłaciła za niego. To nie czyni jej niezdolną do życia.
To nie czyni jej niezdolną do podejmowania
decyzji, nawet takich, komu zaufać. Chociaż tak chyba właśnie myśleli Sakura i
Kimimaro. I Tayuya.
I
Gaara. Szczególnie Gaara, który z jednej strony mówił jej, że jest silna, a
jednocześnie dawał do zrozumienia, że nie dość silna dla niego. Nie wolno jej
się angażować, bo on się nie zaangażuje. Nie wystarczająco.
Kim
on jest, do diabła, żeby decydować, co jej wolno, a czego nie?
-
No. To jest to, co chciałam usłyszeć.
Ino
obejrzała się na drzwi. Temari opierała się o framugę i uśmiechała się z
zadowoleniem.
Ino
speszyła się nieco, ale znacznie bardziej speszył się Kiba. Wstał z miejsca.
-
To ja już pójdę. Pogadamy później, Ino – powiedział. – Gdy się uspokoisz.
Zdecydowanie musimy pogadać.
Ino
nie odpowiedziała. W tej chwili nie miała ochoty z nim rozmawiać, ale później –
czemu nie. Gdy Kiba już się ogarnie. I ona także.
Szatyn
zwinął swoje rzeczy i wyszedł. Temari całkowicie go zlekceważyła. Gdy
drzwi zatrzasnęły się za nim, wzięła najbliższe krzesło i usiadła na nim okrakiem,
kładąc łokcie na oparciu.
-
To co? Dzwonisz do Gaary?
-
Tak.
Niech
tylko spróbuje nie odebrać.
***
-
Jutro? Dlaczego teraz tam nie pojedziesz? – zapytał Sasuke, gdy Gaara odłożył
telefon na bok.
Siedzieli
u niego w salonie na podłodze i pili piwo.
-
Nie mogę teraz prowadzić.
-
Weź taksówkę.
Gaara
spojrzał na niego, jakby te słowa były wymierzone przeciw niemu.
-
Jutro. Nie pali się.
-
Ale z ciebie szuja. I tępak. Dwa w jednym.
Gaara
nie zareagował na tę obrazę. Szczerze, zupełnie go to nie obeszło.
Tak,
postępował nieco chamsko. Ale zdecydowanie nie mógł rozmawiać z Ino dzisiaj.
Nie
był trzeźwy, mógł powiedzieć za dużo.
O
ile byłby w stanie powiedzieć cokolwiek. Nie miał pojęcia, jakie powinien zająć
stanowisko.
-
Co właściwie zamierzasz? – odezwał się Sasuke.
Świetnie
zadane pytanie. Gdyby to wiedział, byłaby to połowa sukcesu.
Kaguya
miał rację, to jest czas na podjęcie decyzji. Nie może wymagać od Ino, żeby
zapomniała mu tamtą wpadkę i nie dać jej
niczego w zamian. Nie ma takiej opcji, żeby dalej bawić się w krótkoterminową
relację.
Ale
związek na poważnie to było coś, na co on się nie chciał zdecydować. Cholera,
do niedawna nawet nie przyszłoby mu do głowy choćby zastanawiać się nad tą
opcją.
I
nie powinien jej brać pod uwagę z Ino. W taki związek wnosi się cały bagaż
doświadczeń, rzeczy, których ona nie powinna o
nim wiedzieć. Wśród nich takie, których pewnie nie potrafiłaby
zaakceptować.
On
nie nadawał się do takiego związku.
-
Stary, czy wy… Wiesz – odezwał się nagle Sasuke.
Jaki
on się zrobił nagle dociekliwy, zamiast chlać dalej piwo i milczeć.
-
Co?
-
Spałeś z nią?
Za
takie pytanie powinien dostać w ryj. Ale Gaara był zbyt zajęty własnymi
myślami, żeby reagować na jego głupie zaczepki.
-
To nie jest twoja sprawa – odpowiedział oschle.
Sasuke
zastanawiał się przez chwilę.
Nie
towarzyszył mu zwykły zjadliwy uśmiech. Sprawiał wrażenie, jakby chciał
rozmawiać poważnie.
-
Zastanawiam się, co tobą kieruje. Dlaczego sobie nie odpuścisz? Jeśli jej nie
chcesz na stałe to teraz masz okazję się z tego wyplątać, bez jakiegoś
wielkiego dramatu. Niech ona cię rzuci. Brnąc w to dalej, skrzywdzisz ją
bardziej.
Gaara
zmełł w ustach przekleństwo. Sasuke nie powiedział nic odkrywczego. A jednak
mógłby tego nie artykułować, wypowiedziane na głos brzmiało to znacznie gorzej.
-
Polubiłeś ją – skomentował sarkastycznie. – Wzruszające.
O
dziwo, Sasuke się tego nie wyparł.
-
Kpij, jeśli chcesz. Ja też nie jestem bez uczuć. I uważam, że jeśli robisz to
wszystko tylko po to, żeby ją zaliczyć, przeginasz. – Za dużo sobie pozwalał,
zdecydowanie. – A teraz jeszcze masz dodatkowy bodziec.
-
O czym ty mówisz? – zapytał Gaara niechętnie.
-
Kolega gangster, oczywiście. Nie włącza ci się żyłka hazardzisty?
Gaara
zacisnął szczęki.
-
Nie jestem hazardzistą.
-
Wiesz dobrze, o czym mówię. Ty nie wiesz, kiedy należy się wycofać. Nie mówię
tego, żeby cię obrazić, po prostu zastanów się nad tym, co robisz, żebyś potem
nie żałował. To nie jest taka sytuacja: wchodzisz wyżej albo spadniesz. To jest
sytuacja – zawahał się przez ułamek sekundy – kiedy możesz zepchnąć kogoś w
dół.
Gaara
miał ochotę obrzucić go stekiem wyzwisk. Albo walnąć mu na odlew, byleby się
zamknął.
Ale
nie zrobił tego.
Barwne metafory Uchihy miały swoje uzasadnienie.
Jakie
to frustrujące.
-
Nie. Nie o to chodzi – powiedział krótko.
Nie
musiał dużo analizować. Nie był do tego stopnia niezdolny do oceny własnych
emocji, żeby nie potrafić rozróżnić, kiedy chodzi o adrenalinę.
W
grę wchodzą związki chemiczne, ale zupełnie innego rodzaju.
Nigdy
nie przyszło mu do głowy, że miałby Ino zaliczyć. Nie bajerował dziewczyn, żeby
zaliczyć. Jeśli chodziło mu tylko o seks, przyznawał to uczciwie. Jeśli była
dziewczyna, z którą się jakiś czas spotykał – a zdarzały się takie sytuacje –
to nie dlatego, że interesował go seks. Mógł go mieć za darmo z kimś innym. Żeby
poświęcić czas, dziewczyna musiała go czymś zainteresować. Ale zwykle nie
zakładał tworzenia związku na dłuższą metę. W dłuższej perspektywie zawsze był
sam i tylko to mu odpowiadało. Próba stworzenia relacji z Hotaru to był błąd.
Może
w tym przypadku też od początku działał błędnie.
-
A może… – odezwał się Sasuke i skrzywił się, jakby połknął cytrynę. – Może się
zakochałeś?
-
Nie – odpowiedział Gaara natychmiast.
Bzdura.
Pożądał
jej, tak. Z każdą chwilą bardziej. Działała na niego silniej niż większość
dziewczyn. I z tego powodu ignorował głos rozsądku, który od
początku mówił mu, żeby się w to nie angażować.
Lubił
z nią spędzać czas, nawet jeśli nie robili nic konkretnego. Zawsze miała coś
ciekawego do powiedzenia. Nawet słuchając jak opowiadała o rzeczach, które w
ogóle go nie interesowały, nie miał poczucia, że traci czas.
W jej obecności nie myślał o nieprzyjemnych rzeczach,
nie rozpamiętywał przeszłości, nie czuł, że coś stracił. Nigdy nie przyszło mu
do głowy, że mógłby w tej chwili być gdzieś indziej, przekraczać kolejne
granice, żeby sprawdzić, czy to potrafi. Nie uważał, że powinien udowodnić swoją
wartość przez pokonanie trudnej trasy. Sam pomysł, że kolejny zdobyty szczyt
miałby coś udowadniać, wydawała się śmieszna.
Żadne
osiągnięcie we wspinaczce nie sprawiłoby, że stałby się godzien jej
zainteresowania.
Ze
swoimi niskimi potrzebami, chwiejnymi wartościami, tendencją do krzywdzenia
ludzi nawet bez zastanawiania się nad tym - stanowił dla niej zagrożenie, bo
była zbyt delikatna.
Zdawał sobie sprawę, że jest skrzywiony emocjonalnie, nie ma zahamowań, jakie ma normalny człowiek. I nigdy mu to nie przeszkadzało, dopóki nie zrozumiał, jak bardzo mógłby skrzywdzić Ino.
Zasługiwała na kogoś lepszego.
Zdawał sobie sprawę, że jest skrzywiony emocjonalnie, nie ma zahamowań, jakie ma normalny człowiek. I nigdy mu to nie przeszkadzało, dopóki nie zrozumiał, jak bardzo mógłby skrzywdzić Ino.
Zasługiwała na kogoś lepszego.
Ale
myśl o niej z kimś innym wywoływała w nim żądzę mordu.
- Przyjmij wyrazy współczucia – powiedział Sasuke, jak zwykle nieproszony, jak zwykle wkurwiająco
bezpośredni. – Wtopiłeś na maksa.
Ciekawi was, dlaczego Sasuke jest takim wkurzającym wszystkich gnojkiem, który na każdym kroku eksponuje, że ma wszystko gdzieś? :D Waham się, czy wyjaśniać jego historię, bo zaistniał w mojej głowie pewien pomysł na osobny ff z nim w roli głównej - ale nie wiem, czy kiedykolwiek go zrealizuję. Jak wiadomo, i Sasuke i Gaara są skrzywieni, ale każdy z innych powodów. Historia Sasuke jest nawet bardziej... hm ekstremalna, ciężko było wymyślić coś korelującego z jego traumą z mangi przy zachowaniu pewnego prawdopodobieństwa. Przynajmniej jest prostsza i nie wymaga wielu rozdziałów na wyjaśnienie. Zastanawiam się, czy bardzo zmyjecie mi głowę, jeśli ten wątek nie spełni waszych oczekiwań :D
Ciekawi was, dlaczego Sasuke jest takim wkurzającym wszystkich gnojkiem, który na każdym kroku eksponuje, że ma wszystko gdzieś? :D Waham się, czy wyjaśniać jego historię, bo zaistniał w mojej głowie pewien pomysł na osobny ff z nim w roli głównej - ale nie wiem, czy kiedykolwiek go zrealizuję. Jak wiadomo, i Sasuke i Gaara są skrzywieni, ale każdy z innych powodów. Historia Sasuke jest nawet bardziej... hm ekstremalna, ciężko było wymyślić coś korelującego z jego traumą z mangi przy zachowaniu pewnego prawdopodobieństwa. Przynajmniej jest prostsza i nie wymaga wielu rozdziałów na wyjaśnienie. Zastanawiam się, czy bardzo zmyjecie mi głowę, jeśli ten wątek nie spełni waszych oczekiwań :D
Nooo rozdzialik świetny.... Jak ja lubię takie wątki. Tylko mam prośbę, nie gmatwaj tego jeszcze bardziej ;-) świetnie a co do Sasuke to jestem bardzo ciekawa jego historii. Pozdro;-)
OdpowiedzUsuńWiesz... Słusznie zwróciłaś uwagę, rozwlekłam ostatnia sytuację na zbyt wiele rozdziałów. Wytnę zbędną scenę i zmieszczę się w dwóch :D
UsuńCzy Ciebie Bóg kobietko opuścił? Tak późno nowy rozdział? O, nie nie... Ja wiem, że ostatnio przeszłaś samą siebie z dodawaniem nowych części (za co jestem Ci stokrotnie wdzięczna), no ale wciąż mi mało i mało :) Tak więc z okazji zbliżającego się dnia dziecka, liczę na jakiś smaczek od Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńHistoria skazy na umyśle Sasuke? Może to być ciekawy wątek. To cholerny gnój i tylko czekam aż któraś panienka utrze mu nosa. Albo zmiażdży jego nabiał :D Tak, wizja +18 ;D Skoro Gaarze "włącza się żyłka hazardzisty", to może i my zaczniemy obstawiać? Zakładam, że albo jakaś dziewczyna bardzo go zraniła, albo.... był molestowany przez siostry zakonne w sierocińcu :D Zobaczymy co tam ciekawego wymyślisz ;) A teraz przejdźmy do rozdziału!
Widzę, ze cały wszechświat działa potajemnie na rzecz naszej kochanej parki. Z małą pomocą tam wysłanników piekła. Kwestia czasu nim znów rzucą się sobie w ramiona. Tylko, cholera jasna, dlaczego oni są oboje tacy dumni?! Byczku, spierdzieliłeś sprawę, to naprawiaj to! Z kwiatami, pod klatka, przy grających cyganach, w smugach deszczu. Uchiha miał tam kiedyś rację, postaraj się!
Tayuya.... nie wiem co o niej myśleć. Z rozdziału na rozdział diametralnie zmieniam o niej swoje zdanie. Typowa zimna suka, a jednak to właśnie takie kobiety budzą największy podziw i szacunek.
Dodaj szybko nowy watek, kochana!
Wiesz, jak kreśliłam sylwetkę Tayuyi do tego opowiadania miała być jednoznacznie wredną suką, a potem jakoś tak... inaczej się potoczyło. Nawet mam dla niej pewną sympatię :D Nie lubię jednoznacznych postaci. Prezent z okazji dnia dziecka będzie. A więc postaram się opublikować 28. w poniedziałek. Zmieniłam koncepcję, z trzech rozdziałów zrobię dwa, więc muszę ten 28. skończyć. Ale myślę, że zdążę :D
UsuńWłaśnie blogger zeżarł mi komentarz (dłuuugi).
OdpowiedzUsuńWiec tylko się zgłaszam, że byłam, przeczytałam, skomentowałam.
Jak znajdę chwilkę czasu, to spróbuję odtworzyć co blogger nieświadomie strawił
Pozdrawiam i weny życzę.
Mam wrażenie, że to się zdarza coraz częściej. Blogger ssie :P Doceniam wysiłek, nie czuj się zmuszona do powtórki ;]
UsuńEj no, ale ja lubię tworzyć teorie spiskowe. A na co by były te wszystkie rozkminy, skoro miałabym się nimi nawet nie dzielić? :) Chyba, że już Cię wykończyłam tymi wszystkimi szalonymi rozważaniami - w takim wypadku dla wspólnego dobra sobie daruję :) Tym razem pewnie i tak nie będzie tak rozwlekle jak w wersji początkowej.
UsuńIdąc od początku, bardzo mi się podoba tytuł rozdziału. Nie wiem czemu, po prostu ładnie brzmi.
Nie wiem czy powinnam Ino zazdrościć czy współczuć. Zewsząd troska, dokarmianie (dlaczego kiedy ja mam focha nikt nie wpadnie na pomysł żeby mnie nakarmić czekoladą?)
itd. ale jednocześnie bardzo dobrze rozumiem dlaczego takie zachowanie ze strony kolegów dziewczynę irytuje. W towarzystwie nawet się nie można załamać, bo wszyscy dostaną paniki.
W konsternację wprawiły mnie postacie Kimimaro oraz Tayuyi. Nadal twierdzę, że z Kaguyi trochę ciepłe kluchy, lecz ten koleś ma w sobie tez jakiś rodzaj siły. Odgrywa rolę po trosze starszego brata, po trosze ojca i przyjaciela, trochę taka szara eminencja. I co to u licha jest aseksualizm? Nieważne, wujek google zaraz podpowie...
Tayuya dotychczas kreowana była raczej na jędzę. Ogólne zła kobieta, tutaj widać, że również ma własne problemy i na swój sposób sobie z nimi radzi. Zyskała dodatkowy wymiar, nabrała ludzkich cech.
Zachowanie Kiby trudni mi skomentować. Jego wyznanie, jeśli dobrze zrozumiałam, pomogło Ino zrozumieć uczucia względem Gaary, któremu chyba już w głębi serca wybaczyła. W tym wszystkim bardzo zapunktowała Temari. Stala z boku, nienachalnie obserwując, wspierając dyskretnie przyjaciół. Doskonałe podejście.
Kiedyś pisałaś, że Sasuke będzie twoją dziką kartą i znowu muszę przyznać Ci rację.Totalnie mnie zaskoczył. Ostatnio pokazał się z lepszej strony, już go nie uważam za kompletnego dupka (nadal palant, ale nie totalny). Wyszedł wręcz na bardziej przyzwoitego w porównaniu z Gaarą, który jest... cóż, szują, tępakiem, dwa w jednym. Tyle. W głowie mu chyba jednak brakuje kilku ważnych śrubek.
To by było na tyle :)
Pozdrawia i weny życzę :)
Rozkminki nigdy nie są złe, a bywają inspirujące :D Sasuke czasem jest wredny a czasem zachowuje się w porządku. Pytanie, co przeważy :P Temari sama mi się wkradła do tej scenki, chyba chciała się pokazać z dobrej strony :P
UsuńJuż niedługo:
OdpowiedzUsuńhttp://fc07.deviantart.net/fs71/f/2013/278/a/e/gaaino_by_blackneko18-d6pdwhk.png
:D
A tymczasem:
1. http://sasusaku-real.blog.onet.pl/files/2013/08/blog_dr_5100292_8002494_tr_naruto_fash_series__ino_by_juhani-d4i0w32.jpg
2. http://ekladata.com/_KAyCptKOSyPpYHu5SJWQr_9V4M.png
Nie moge się doczekać jutrzejszego rozdziału! I bardzo chcę wiedzieć dlaczego Sasuke jest taki a nie inny. Czy Ino wybaczy Gaarze?
Hanabi.
Ciekawi mnie, nad czym kmini Sasuke na tym obrazku :P Intryguje czy może... Ma dobre intencje? Ten obrazek pasowałby do 29. rozdziału, a więc faktycznie niedługo :D
UsuńDaj Nowy rozdział :p
OdpowiedzUsuń