sobota, 16 maja 2015

Rozdział 21. Miłość jest pożądaniem ciała i duszy



Temari uśmiechnęła się z ponurą satysfakcją.
- Powiedzmy to sobie wprost. Nie mam się w co ubrać – podsumowała. Niespecjalnie ją to martwiło. – Po prostu powiem temu bałwanowi, żeby wybrał jakieś normalne miejsce, albo nici z rendez-vous.
Ino i Karui wymieniły spojrzenia.
Niezbyt dobrze się dogadywały, ale w temacie jej garderoby nagle obrały wspólny front.
- To jest niemożliwe. Przewinęła mi się wczoraj przed oczami jakaś fioletowa sukienka – powiedziała Karui, marszcząc czoło w wyrazie zamyślenia.

Siedziały w niewielkim saloniku ich niewielkiego mieszkania. Wspólnie próbowały dobrać ubiór wyjściowy dla Temari. Koleżanki wydawały się znacznie bardziej zaangażowane od niej.
- Dlaczego nie weźmiesz sukienki z balu? – spytała Ino, wstając z sofy. Wyszła z pokoju, jakby nie oczekiwała odpowiedzi.
- Nie, bo nie – odparła Temari. – Jest za krótka, nie nadaje się do restauracji. Poza tym, czym ja się mam przejmować? Sasuke chyba zwariował, żeby zapraszać mnie w takie snobistyczne miejsce.
- Próbuje być oryginalny, to chyba liczy się na plus? – zripostowała natychmiast Ino. Była irytująca, nagle zaczęła brać stronę Uchihy.
Wróciła do pokoju z jasnofioletowym materiałem w rękach.
Karui zerwała się z miejsca i podeszła do niej.
- Wiedziałam, że nie mam omamów!
Ino rozłożyła sukienkę na oparciu fotela i obie zaczęły się jej przyglądać. Temari podeszła do nich, ciekawa, co wymyślą. Nie było szans, żeby zmieściła się w kieckę Ino. Były podobnego wzrostu, ale posturą trochę się różniły.
- Dość szykowna, ale na co są te falbany? – odezwała się Karui z pewnym rozczarowaniem.
- To sukienka do tańców latino – uświadomiła ją Ino jakby dziwiła się tak naiwnemu pytaniu. – Najprostsza jaką mam, więc może miałam dobre przeczucie, żeby ją spakować?
Karui potrząsnęła głową.
- To nie jest prosta sukienka.
- Widziałaś kiedyś turniej taneczny? Jest niewyobrażalnie prosta. Falbany są drapowane od spodu, przerobienie jej to nie będzie dla ciebie żaden problem.
Karui spojrzała na nią z większą sympatią, jakby połechtana uznaniem dla jej umiejętności krawieckich. Zaczęła obracać materiał na wszystkie strony, widocznie układając już sobie w głowie wizję przeróbek.
- Darujcie sobie, nie ma szans, żebym się w to wcisnęła. A już na pewno nie w biuście. Bez urazy - powiedziała szybko.
Karui, nie zwracając uwagi na tę subtelną próbę przywołania jej do rzeczywistości, przyłożyła jej sukienkę na wysokości ramienia.
- Ale ja już mam wizję! To jest zdecydowanie twój kolor. Zrobię z tego spódnicę. Będzie pasować jak ulał do fioletowego sweterka, całość wystarczająco elegancka do restauracji, ale nie będzie sprawiać wrażenia, jakbyś za bardzo się starała – wysnuła ostateczny argument. – Tylko, że muszę zniszczyć fajną kieckę – powiedziała, posyłając Ino przepraszające spojrzenie.
Temari nie dała się zwieść. Myśl o zniszczeniu Ino sukienki musiała jej być nadzwyczaj miła – przynajmniej tak mogła sobie zrekompensować bezowocne wysiłki przyciągnięcia uwagi Inuzuki.
- Rób z nią, co chcesz – odpowiedziała blondynka bezbarwnym tonem. Temari miała wrażenie, że prezentuje obojętność na pokaz.
W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Karui pognała do przedpokoju, zabierając ciuch ze sobą.
- Chyba nie przyniosłaś jej dla mnie – powiedziała Temari, patrząc na koleżankę podejrzliwie.
Ino wzruszyła ramionami.
- Zapakowałam ją razem z innymi rzeczami, nie wiem właściwie po co. Nie jest mi potrzebna.
Temari potrząsnęła głową bez przekonania. Wolałaby nie korzystać z tej opcji, ale w tych okolicznościach wyrwanie  Karui zdobyczy może być trudne.
- Nie ma czasu: albo to, albo idziemy do sklepu – oznajmiła Ino.
- O, nie – wzdrygnęła się Temari. – Nie będę nic kupować specjalnie na randkę z Uchihą.
- Masz randkę z Uchihą?
Temari spojrzała w kierunku drzwi. Stał w nich Kankuro.
Cholera.
- Co ty tu robisz? Przychodzisz zdecydowanie za często – oceniła nieuprzejmie.
- Bo mam za zadanie cię pilnować. Staruszek się martwi – powiedział szatyn. – I widzę, że słusznie, skoro umawiasz się z Uchihą. Gaara o tym wie?
- Ani słowa Gaarze – syknęła.
- Podobno nie miałby nic przeciwko – odezwała się Ino, przypominając o swojej obecności.
Temari popatrzyła na nią zszokowana, że można nie pojmować tak prostych rzeczy.
- Nie dałby mi żyć, miałby temat do docinek na całe następne stulecie. Ani słowa Gaarze, nie przed etapem drukowania zaproszeń ślubnych.
Kankuro wydał z siebie dźwięk, jakby się dusił.
- Bierzesz ślub z Uchihą? Chyba mi słabo – powiedział i bez pytania usiadł w fotelu. – Ciebie nie można wypuścić na chwilę z domu.
- To była ironia, geniuszu – powiedziała Temari opryskliwie. – I w ogóle, nie próbuj mnie zagadywać. Nie możesz sobie tu wpadać ot, tak, bez uprzedzenia.
- Napisałem smsa – odparł chłopak obojętnie. Spojrzał na lekko zdezorientowaną Ino i wstał z miejsca. – Przepraszam, gdzie moje maniery. Jestem Kankuro.
- Miło mi – odpowiedziała dziewczyna. Spojrzała na Temari pytająco. Jednak ona nie wiedziała, co powiedzieć, więc blondynka znów zwróciła spojrzenie na Kankuro. – Jesteś jakimś kolegą Temari?
Szatyn patrzył na nią przez chwilę ze zdumieniem. Temari zaklęła w myślach. No, mógłby nie dramatyzować.
- Jakimś kolegą? Bratem – wyjaśnił, patrząc na nią oskarżycielsko. – Teraz zraniłaś moje uczucia.
Ino sprawiała wrażenie nieco zdezorientowanej. Nic dziwnego.
- Okej, zrozumiałam. Jesteś dla niej jak brat. Zapomniała wspomnieć. Zdarza się – powiedziała szybko.
Kankuro przypatrzył jej się z zastanowieniem. Prawdopodobnie przyszło mu do głowy, że jest obiektem żartu.
- A kim ty jesteś? – Uznał za stosowne przypomnieć, że się nie przedstawiła.
- Ja właściwie tu mieszkam. To znaczy, wkrótce będziemy zgodnymi współlokatorkami – powiedziała, odzyskując rezon. – Mam na imię Ino.
- Okej, koleżanko mojej siostry – odpowiedział Kankuro. – Zastanawiam się, dlaczego Temari cię przede mną chowała.
- Ale w jakim sensie?
Temari czuła, że za chwilę głowa jej eksploduje od tej pełnej niedopowiedzeń konwersacji.
- Stop – powiedziała, i podeszła bliżej do koleżanki. – Wyjaśnijmy coś sobie. Ino, to jest mój brat. Rodzony. Kankuro: to jest moja przyjaciółka. Mogę cię tak nazwać, prawda? – zwróciła się do Ino z przymilnym uśmiechem. Dostrzegła szansę, żeby zapunktować.
- Ależ oczywiście – odpowiedziała blondynka odwzajemniając gest.
- Jaki to słodki, cieszący oko obrazek – skomentował Kankuro, widocznie niezadowolony, że jego obecność zeszła na dalszy plan. – Temari, przedstawiłaś mi dziesiątki koleżanek, dlaczego najładniejsze zachowujesz dla siebie?
Temari zwróciła twarz w jego stronę.
Co za buc, pomyślała niechętnie.
- Pozwól, że skończę mówić – syknęła, starając się zabrzmieć zjadliwie. Miała nadzieję, że Kankuro zrozumie, że z kim jak z kim, ale z nią nie należy zadzierać. – Ino, dziewczyna Gaary.
Kankuro najpierw uniósł brwi w wyrazie zdziwienia, a później przeniósł spojrzenie na Ino. Tym razem nie krępował się dokładnie jej przyjrzeć.
Ino była ubrana w granatową sukienkę przewiązaną w pasie szeroką tasiemką stylizowaną na pas obi. Sukienka miała półokrągły dekolt, ale nie przesadny, i sięgała powyżej kolan, ale nie była zbyt krótka. Jednak Ino równie dobrze mogłaby mieć na sobie t-shirt i dżinsy, a i tak wyglądałaby uroczo. Rozpuszczone włosy sięgały jej prawie do pasa. Nie musiała wkładać żadnego wysiłku w to, żeby wyglądać kobieco.
Temari czasami nawet w mini czuła się przy niej jak chłopczyca.
Nietrudno było się domyślić, co pomyślał sobie Kankuro. Zresztą, nie wahał się wyrazić tej myśli na głos.
- Żartujesz. Gaara uderzył się ostatnio w głowę czymś ciężkim?
Ino sprawiała wrażenie dotkniętej, jakby sądziła, że z niej szydzi.
- Nie mam nic złego na myśli – powiedział szybko Kankuro, który nagle zrozumiał swój błąd. – Mój brat zawsze był ślepy na subtelne piękno. Może jest jeszcze dla niego nadzieja.
Ino, do tej chwili nieco zbita z tropu, odzyskała werwę.
- Możesz sobie darować tanią bajerkę.
Kankuro miał minę, jakby poczuł się urażony.
- Dobra, chodź – powiedziała szybko Temari i pociągnęła go za rękę w stronę drzwi. – Idziemy do kuchni.
- To wasze tajne miejsce narad? – zapytał Kankuro, gdy niemal przemocą posadziła go przy stole.
- Coś w tym rodzaju – odparła Temari, przystawiając sobie krzesło obok. – Opanuj się, chłopcze. Widzę, że oczy ci się świecą, ale Ino jest zajęta.
- Na jak długo? – spytał Kankuro automatycznie.
Temari zwężyła oczy w szparki.
- Mówię poważnie.
- Teraz dopiero mnie zaintrygowałaś.
Miała ochotę strzelić go w gębę. Nie wiedziała, czy mówi tak poważnie, czy postanowił się z nią droczyć.
- Okej, mówiąc serio. Dlaczego jesteś taka spięta? Gaara z nią kręci na poważnie?
Zignorowała powątpiewanie w jego tonie.
- Nie wiem. – Coś ją podkusiło do szczerości. – Ale nawet gdybym wiedziała, nie powiedziałabym.
Kankuro zmarszczył brwi.
- No, wiesz. Nie korzystałbym z takich prymitywnych metod, żeby go pognębić.
- Mam nadzieję.
Kankuro żachnął się gniewnie.
- Dlaczego zachowujesz się, jakbym to ja go prowokował?
Temari zauważyła, że jest zirytowany, ale nie mogła się powstrzymać od komentarza.
- Bo go prowokujesz. To ty zaczynasz konflikty.
- Nieprawda – warknął Kankuro. – Gaara jest jak chodzący konflikt, nie trzeba żadnej prowokacji.
Temari zacisnęła usta. Nie było sensu się z nim przegadywać. Obaj bracia zachowywali się równie niedojrzale.
- Nie możesz tutaj wpadać, kiedy ci się żywnie podoba. Co to w ogóle za pomysł, masz mnie sprawdzać? – zmieniła temat.
Kankuro zawahał się.
- No tak, właściwie tak to wygląda. Ojciec martwi się, że ulegniesz złym wpływom. Lepiej, że doszło to do niego późno niż wcale.
Temari przygryzła wargi. Uczyniła sobie założenie, że nie będzie z nim dyskutować.
- Poważnie, chce żebym się zorientował jakie masz plany. Zamierzasz aplikować na studia drugiego stopnia? – zapytał Kankuro.
Właściwie, dlaczego mu nie powiedzieć?
- Nie. Pójdę do pracy.
Chyba się tego spodziewał.
- Gdzie?
- Nie wiem. Jest mnóstwo firm na rynku.
- Czyli u konkurencji? Chciałaś studiować architekturę, żeby pracować w naszej firmie.
Temari prychnęła.
- Takie plany to ja porzuciłam dziesięć lat temu – oznajmiła z przekąsem.
Kankuro nerwowo przeczesał włosy palcami i znów skierował na nią spojrzenie. Wydawało się wręcz błagalne.
- Teraz to ty wymyślasz konflikty. Mama chciała, żebyś pracowała w naszej firmie.
- Nie odwołuj się do takich argumentów.
- Czemu nie? Wybierasz lojalność wobec Gaary?
Temari przymknęła oczy. Czuła się przytłoczona ciężarem tej rozmowy.
Popatrzyła na Kankuro wyzywająco.
- Staram się być neutralna. – Chciał jej przerwać, ale nie dała mu dojść do słowa. I tak wiedziała, że najpewniej będzie dowodzić, że neutralność nie istnieje. – Ale jeśli mam się opowiedzieć po czyjejś stronie to zawsze wybiorę Gaarę. Przykro mi, że odbierasz to jako działanie przeciw tobie.
 Liczyła, że Kankuro zaprzeczy; powie, że nie traktuje tego osobiście. Jednak on milczał.

***

Tenten zamieszała łyżeczką w filiżance z kawą. Potem odłożyła ją z brzękiem na talerzyk i spojrzała na Ino, która pisała smsa.
Siedziały w kawiarni blisko wydziału artystycznego. Spotkały się przypadkiem. Ino miała zajęcia z ikebany, a Tenten przez wakacje pracowała w kawiarni w pobliżu kampusu.
- Mam pewien dylemat – odezwała się Tenten, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Ino zrozumiała, że wypada oderwać się od rozmowy elektronicznej na rzecz realnej, i odłożyła telefon na bok.
- Słucham cię – zachęciła.
- Neji zaproponował, żebyśmy na weekend pojechali do Kioto. Ale nie wiem, czy się zgodzić.
Przez twarz Ino przebiegła mieszkanka emocji, coś pomiędzy zaciekawieniem i poczuciem winy.
- Wybacz. Jestem tak zajęta sobą, że nawet nie zauważyłam, kiedy wasza znajomość wkroczyła na ten poziom.
Tenten zaczerwieniła się.
- Ależ nie, no… jeszcze nie – powiedziała szybko.
Ino przymrużyła oczy.
- Tenten, ty chyba nie chcesz, żebym ci doradziła, czy masz się z nim przespać.
Zabrzmiało to jak zarzut.
- Chciałam, żebyś mi doradziła, czy pojechać – wymamrotała niepewnie.
- Przecież to na jedno wychodzi.
Tenten musiałaby przyznać jej rację, więc zamiast się odezwać, znowu zaczęła mieszać w filiżance z kawą.
- Na czym polega problem? – zapytała Ino. – Chcesz, ale się boisz, nie chcesz tylko nie wiesz jak się wykręcić czy może wcale nie wiesz czy chcesz, czy nie chcesz?
Tenten popatrzyła na nią w szoku i potrząsnęła z frustracją głową.
- Teraz to już nic nie wiem.
Ino sprawiała wrażenie równie zdezorientowanej.
- Dlaczego mnie pytasz?
- A kogo mam spytać? Sakurę? – odparła szatynka bez zastanowienia.
Ino nie skomentowała, wolała skoncentrować się na głównej treści pytania.
- Nie wiem. Zapytaj Temari.
Tenten niemal zakrztusiła się kawą.
- Temari? Dlaczego jej? – zapytała z zaskoczeniem.
Ino chyba zapomniała, że jej koleżanka nie jest przyjaciółką wszystkich. Co to za pomysł, traktować osobę o najostrzejszym języku na całej uczelni jak doradcę personalnego.
- Nie wiem, rzuciłam pierwsze, co mi przyszło do głowy. Zna Nejiego, może powie ci, jak z nim postępować.
- Jak z nim postępować… Że co?!
Ino rzuciła jej paniczne spojrzenie.
- Jakaś ty nadwrażliwa, przecież nie o to mi chodziło.
- Nie o co?
- O to, o czym pomyślałaś.
- To znaczy? – drążyła temat Tenten z narastającą paniką w głosie.
- Ty mu w ogóle nie ufasz, prawda? – zapytała nagle Ino.
Tenten speszyła się.
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo nadinterpretujesz, doszukujesz się drugiego dna. Gdyby Neji miał kiedykolwiek coś wspólnego z Temari chyba by tobie o tym powiedział, prawda?
 Tenten zacisnęła usta w wąską kreskę.
- Może i prawda.
Ino zastanowiła się.
- Może Temari by podpowiedziała, jak ostudzić jego zapał, żeby nie poczuł się urażony. Innego pomysłu nie mam.
Tenten prychnęła ze zniecierpliwieniem. Doprawdy, dziewczyna mogłaby nie traktować Temari jak wyroczni.
- Gdy ja wcale nie chcę wiedzieć, jak się wykręcić, bardziej… czego się spodziewać.
Ino patrzyła na nią z dość nieszczęśliwym wyrazem twarzy, jakby żałowała, że zadano jej to pytanie.
Tenten też zaczęła wątpić w sensowność tej rozmowy. Nie sądziła, że sytuacja będzie do tego stopnia krępująca. Była skłonna winić za ten stan rzeczy Ino. Ostatecznie, co jej szkodziło wypowiedzieć kilka mało znaczących słów otuchy?
- Rozumiem. Chcesz konkretnej rady? – spytała Ino nagle pewniejszym tonem.
Tenten skinęła głową.
- Zaniż oczekiwania.
- Co? – Nie wiedziała za bardzo czego się spodziewała, ale na pewno nie czegoś takiego.
Ino żachnęła się ze zniecierpliwieniem.
- Seks jest przereklamowany. Jeśli nie chcesz się rozczarować, przyjmij to do wiadomości i nie spodziewaj się fajerwerków. I tyle. Za pierwszym razem nie jest tak źle jak straszą niektórzy, więc nie powinnaś się tym za bardzo martwić.
- Jesteś straszna – odparła Tenten z frustracją. – Nie musisz mnie dołować.
- Ale czy ja powiedziałam coś dziwnego? To nie jest tylko moje zdanie, wystarczy zajrzeć do Internetu.
Tenten westchnęła głęboko.
- Przesadzasz. Jeśli seks jest przereklamowany to dlaczego ludzie w ogóle go uprawiają? – zdała sobie sprawę, jak naiwnie to zabrzmiało. – No, w sensie…
- Tenten – przerwała jej Ino. – Wybacz, że cię sprowadzam na ziemię, ale powinnaś wyrosnąć już z bajek Disneya. Facet chce rozładować napięcie, a kobieta nie chce, żeby poszedł do innej. Według statystyk kilkanaście procent kobiet ani razu w życiu nie ma orgazmu. Pozostałym czasem się przytrafi. Tak czy inaczej statystyki są miażdżące, większość i tak robi to tylko dla osiągnięcia korzyści innych niż przyjemność, bo ta wcale nie jest taka niesamowita.
- O, rany – wydukała z siebie Tenten.
Ino przyjrzała się jej minie i widocznie uznała, że popadła w przesadę.
- Źle też nie będzie, raczej… Umiarkowanie, więc się nie przerażaj, po prostu nie oczekuj cudów. Wiedziałam, że nieprecyzyjnie ci to przedstawię.
To stwierdzenie o precyzyjności do reszty wytrąciło Tenten z równowagi.
- Wiesz, statystyki to ja sobie mogę sama poczytać, spodziewałam się bardziej osobistej rady, ale ty jesteś jakaś niechętna dzielić się doświadczeniami.
Ino przymrużyła oczy. Chyba była rozzłoszczona.
- Właśnie dzielę się doświadczeniami. Dlaczego nie spojrzysz na to z jasnej strony? Skrajności nigdy nie są dobre. – Widząc nieprzekonaną minę Tenten dodała: - Ważniejsza jest twoja motywacja niż szczegóły. Czy ty w ogóle chcesz być z Nejim na stałe?
Tenten oburzyło to pytanie.
- Oczywiście, a co myślałaś?
Ino zignorowała krytykę zawartą w tym zdaniu.
- To zacznij od zbudowania elementarnego zaufania, bo wydajesz się strasznie niepewna. Jak mogło ci to przyjść do głowy, on i Temari? Nawet się nie lubią.
- Nie takie rzeczy się zdarzają– odparła Tenten mimowolnie.
Oczywiście, Ino miała rację mówiąc jej, że najważniejsze jest zaufanie. Ale z drugiej strony dziewczyny kręcące się wokół Nejiego ją niepokoiły, a Temari szczególnie. Może właśnie dlatego, że byli tacy neutralni wobec siebie, idealna równowaga między sympatią i antypatią.
- W takim przypadku byłyby między nimi jakieś emocje, a nie kompletne zero – odpowiedziała Ino, która widocznie miała podobny tok myślenia, ale prowadziło ją to do zupełnie innych wniosków. – Wyobrażasz to sobie, kochać się z kimś zupełnie bez emocji? To chore, zupełne wypaczenie jakiejkolwiek idei miłości. Chyba tylko układy na zasadzie fucking friendship są bardziej patologiczne.
Tenten wolała nie zagłębiać się w temat, bo nie miała zdania. Jak na razie trudno jej było wyobrazić sobie seks w jakiejkolwiek wersji.
Ino tylko wprowadziła większy zamęt do jej głowy.

***

Temari musiała przyznać sama przed sobą, że potrzebowała takiego wieczoru. Oburzała się na ekstrawagancję Sasuke, ale wieczór w ekskluzywnej restauracji, z wyszukanymi potrawami, winem i muzyką okazał się zaskakująco odprężający. Nie przeszkadzało jej, że lokal jak na jej gust był zbyt elegancki, a spódnica przeistoczona z sukienki zupełnie nie w jej stylu. Wyjątkowa elegancja i trochę nienaturalne zachowanie Sasuke też jej nie raziły. Zgodnie z radą Ino postanowiła docenić, że chłopak się stara. Dla niego to też była niekomfortowa sytuacja.
Myślała, że na randce z Sasuke będzie bardziej skrępowana, ale to uczucie szybko ustąpiło – w jego towarzystwie nie mogła nie czuć się swobodnie.
Postanowiła więc cieszyć się wieczorem. Dzięki nietypowej oprawie przez większość czasu bez problemu odpędzała myśli o rzeczach, które ostatnio aż za bardzo ją absorbowały.
Po pierwsze – utajona, ale dość łatwo widoczna wzajemna niechęć jej współlokatorek. Ino przeniosła już dużą część rzeczy i wkrótce będzie z nimi mieszkać, i Temari zastanawiała się, czy nie dojdzie wtedy do eskalacji konfliktu. Karui robiła jej na złość, a Ino nie pozostawała dłużna. Temari zastanawiała się, czy w ogóle można coś z tym zrobić. Nie była pewna, czy Ino zauważyła, że Karui jest zazdrosna o Kibę, ale jeśli to zauważy pewnie tylko ją to bardziej rozdrażni.
W tej sytuacji Temari zrezygnowała z pomysłu urządzenia jakiejkolwiek domowej imprezy, bo ze względu na bliskość miejsca zamieszkania trudno byłoby uniknąć obecności Inuzuki. Znając wybuchowy charakter Karui można było się spodziewać, że w końcu doprowadzi do konfrontacji, więc lepiej żeby ona, Kiba, Gaara i Ino nie przebywali w jednym pomieszczeniu. Gaara i tak ledwie tolerował Kibę i lepiej było, żeby nie miał okazji tego wyrazić, a Karui mogła z łatwością dolać oliwy do ognia.
Pomysł urządzenia parapetówki odszedł w niebyt. Może to i lepiej, bo rola gospodyni była na dłuższą metę męcząca, a także zupełnie niepotrzebna, gdy mieszka się na osiedlu, na którym prawie codziennie jest okazja do wbicia się na imprezę.
Drugim niepokojącym tematem była postawa Kankuro i nagłe naciski ojca, żeby spróbowała sił w rodzinnej firmie. Myślała, że to dla wszystkich jest jasne – nie zamierzała mieć z konfliktotwórczym biznesem nic wspólnego. Nie była pewna, jak jest w przypadku Gaary, ale Kankuro traktował ten temat zdecydowanie zbyt ambicjonalnie. Zupełnie jakby sądził, że młodszy brat czeka tylko na okazję, żeby pozbawić go przyszłego stanowiska. To, że Kankuro nie wierzył w kompletny brak zainteresowania firmą ze strony Gaary nie było dziwne. Ale powinien być pewien swojej pozycji skoro ojciec go popierał, a jego głos w radzie nadzorczej wciąż najbardziej się liczył.
Jasne, dziadek miał spore wpływy wśród udziałowców i mógł wywierać na nich presję. Ale czy był aż tak cięty na byłego zięcia, żeby zaszkodzić własnemu wnukowi przez faworyzowanie obcej krwi? On nawet nie lubił Gaary.
Należałoby odpowiedzieć sobie pytanie, do kogo żywił większą niechęć – do wiarołomnego zięcia, czy jego marnotrawnego syna.
Tak ją frapowało to pytanie, że zastanawiała się nad zapytaniem Gaary, czy dostał od dziadka jakąś propozycję. Nie zrobiła tego, bo była pewna, że nic w ten sposób nie osiągnie, poza rozzłoszczeniem Gaary.
- Nad czym się zastanawiasz? – dopiero gdy usłyszała głos Sasuke uświadomiła sobie, że jej myśli poszły w niepożądanym kierunku.
Sasuke otworzył drzwi do samochodu.
- Zastanawiam się, dokąd teraz jedziemy – odpowiedziała nieszczerze.
I uświadomiła sobie, że odpowiedź na to pytanie powinna ją znacznie bardziej interesować.
- Gdzie sobie życzysz – odpowiedział Sasuke, rozbawiony tym pytaniem. – Cały wieczór czekam, żeby napić się wina, którego mam cały zapas. Jeśli wypiłaś za dużo, odwiozę cię do domu.
Temari uśmiechnęła się złośliwie.
- A co, jeśli wybiorę drugą opcję? Masz cykora?
Z twarzy Sasuke trudno było cokolwiek odczytać. Jak zawsze chował się za zarozumiałym uśmiechem.
- To się okaże. Na razie ty się na coś zdecyduj.
A więc rzucił rękawicę. Ciekawe, czy sądził, że jej nie podejmie.
- Najpierw rozpatrzę wszystkie argumenty – oświadczyła i podeszła do niego. Starała się ukryć stres.
Oczywiście, że się denerwowała. Co prawda, całowała się z nim kiedyś, ale to było w szkole średniej i miało charakter niefrasobliwego eksperymentu. Chociaż jej się fizycznie podobał próbowanie z nim czegokolwiek niosło ze sobą za duże ryzyko. Zależało jej na jego przyjaźni, i była pewna, że Sasuke myślał podobnie.
Jednak kości zostały rzucone. Pozostawało zobaczyć, co z tego wyniknie. 




### 
PS 1: Jak myślicie, trolluję Was czy zrobię SasuTema? Ciekawa jestem, ile osób zirytowała ostatnia scena. Nie będę Was długo trzymać w niepewności, następny rozdział wkrótce! Ostatnio mam wenę, więc idę za ciosem.
PS 2: Wybaczcie mi brak sceny GaaIno w tym rozdziale. Za bardzo się rozpisałam i zwyczajnie się nie zmieściła. W kolejnych trzech rozdziałach nastąpi intensywny progres i... Tak, Tayuya czai się za rogiem###

7 komentarzy:

  1. 1. Szczerze wciąż liczę na SasuSaku, ale wszystkie Twoje pomysły są na tyle ciekawe, że spodoba nam sie każda kombinacja. Albo małe zwroty akcji.Kiedy więc spodziewać się nowego rozdziału?
    2. Wiesz.. mam pomysł jak temu zaradzić. Pisz dłuższe rozdziały i częściej! ;D Jedno co mogę obiecać, to że wszyscy twoi czytelnicy, ze mną na czele, będą szczęśliwi ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oO, a ja mam wrażenie, że i tak ostatnio się rozpisuję. I dodaję często ;) Mam dużo pomysłów, więc nie będzie długich przerw. Dziękuję za budujący komentarz!

      Usuń
  2. Wkroczył brat numer dwa :) obecność Kankuro trochę mnie zaskoczyła, przy okazji zostało przybliżone kilka elementów odnośnie rodziny Gaary, która jest bezsprzecznie toksyczna. Temari ma w tym wszystkim zdecydowanie najgorzej, jeden Gaara jako brat to już wystarczające skaranie boskie a Kankuro ma widać równie kłopotliwy charakterek. Ona jedna normalna.
    Temcia i Sasuke? Oni tak serio? No że Sasuke posłuchał rady Ino to jest wystarczająco dziwne, ale... Serio? Mi się zdawało, że Temcia będzie takim wolnym ptakiem, co zawsze robi co chce i non stop kaprysi. W ogóle jej sobie nie wyobrażam z Sasuke, jak dotąd zachowywała zdrowy rozsądek i ograniczała relacje do przyjaźni. W ogóle sądzę, że Sasuke szybko się znudzi. Atrakcyjność Temari wynika w jakimś stopniu z tego, że dziewczyna była dotychczas niedostępna. Jeśli będą razem, czar minie. Rozwalił mnie tekst o zaproszeniach ślubnych.
    GaaIno rządzi, ale chociaż nie występowali osobiście, przewijali się w domyśle :)
    Ej no jak to jest możliwe, że Ty potrafisz tak pisać naprzód? Widzę, że kolejna cześć już czeka a jeszcze następna jest prawie gotowa. Podziwiam.
    Powodzenia i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, z tym pisaniem naprzód mało kiedy mi się udaje. SasuTema... Tak, myślę że dla większości osób ten paring jest dość trudny do zaakceptowania, nie pasują do siebie ni w ząb, również w mandze - a jednak gdy go pierwszy raz zobaczyła pomyślała, że jest słodki, pamiętasz?:P I stąd w ogóle pomysł, żeby coś tam między nimi iskrzyło. Jak będzie dalej... Szybko się przekonacie, ciekawa jestem oceny tego wątku :D

      Usuń
    2. Aż nawet mnie podkusiło i sprawdziłam ten fragment. Eureka, rzeczywiście coś takiego Temci przeszło przez myśl. Jakoś wcześniej nie zwróciłam uwagi...
      W każdym razie ta para jest szokująca, a już na pewno w kontekście tego opowiadania. Wątek zapowiada się interesująco, chociaż burzliwie. Lubię Temari, więc będzie mi szkoda jeśli Sasuke złamie jej serce - z jego charakterkiem to całkiem prawdopodobne. Stąd szok.

      Usuń
  3. Twoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i opublikowane! Bardzo dziękuję za dołączenie swojego bloga do Szafy Blogów o Naruto. Zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcę Sasusaku! A nie SasuTema. Mam nadzieje że będzie po mojej myśli. A na brak scen z Gaaino to ja się fochne. Ale dobra... Rozdzial jak.zwykle świetny... Przesyłam Ci dużo weny i liczę na jakąś ostra jazdę z gaaino. ;-)

    OdpowiedzUsuń