wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 30. Miłość daje szlachetność nawet tym, których natura pozbawiła tej cechy




Bura pręgowana kotka machnęła ze złością ogonem.
Przycupnęła na końcu sofy i wpatrywała się w upatrzony cel. Z pewnością miała złe zamiary.
Gaara próbował ją ignorować. Odgarnął Ino włosy z ramion i całował ją po szyi.
Jednak wciąż czuł na sobie wzrok tej dzikiej bestii.
Spojrzał w jej kierunku i napotkał drapieżne spojrzenie zielonych oczu, ze źrenicami zwężonymi w szparki.
- Na czym polega jej problem? – zapytał.

    Ino, która siedziała z głową na oparciu kanapy, otworzyła oczy i popatrzyła na niego, potem na kota.
Przebiegłe stworzenie przybrało postawę niewiniątka, podeszło do niej i położyło się tuż przy jej udzie. Zaczęło mruczeć, gdy pomiziała je za uchem.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Jest słodka, czyż nie?
Gaara miał inne zdanie na ten temat, ale wolał go nie wyrażać.
Koty to przebiegłe i wredne stworzenia. Wszędzie rozsiewają sierść i wprawiają w ruch pazury w najmniej oczekiwanym momencie.
Najlepiej je ignorować i skoncentrować się na czymś przyjemniejszym.
- Ty jesteś słodka – powiedział, licząc, że Ino oderwie uwagę od futrzaka.
Była ubrana w kremową luźną bluzkę i czarne spodenki eksponujące zgrabne nogi.
Położył dłoń na jej kolanie i zaczął przesuwać palce wzdłuż uda.
Malinka zrobiła to, co zwykle robią koty – zaatakowała łapą, wysuwając przy tym pazury.
Gdy cofnął rękę, kotka wyciągnęła łapy na kolanach Ino, posyłając mu spojrzenie pełne antypatii.
Ino zaśmiała się i pocałowała go w policzek.
- Ona cię lubi. Chce się bawić.
Akurat. Chce się go pozbyć.
Jakby w potwierdzeniu dla tych przypuszczeń, kotka wstała i weszła Ino na kolana, ocierając się pyszczkiem o jej nogi.
Tego było za wiele. Gaara wziął ją na ręce i wyniósł do przedpokoju. Gdy postawił kotkę na ziemi, prychnęła, po czym machnęła ogonem, odwróciła się i zniknęła za uchylonymi drzwiami pokoju.
Gaara wrócił do salonu i zamknął drzwi.
Ino obdarzyła go pełnym potępienia spojrzeniem, gdy usiadł przy niej na kanapie.
- Jesteś straszny – powiedziała.
Odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy.
- Być może. Ale żaden osobnik, płci obojętnej, nie będzie traktować cię jak swojego terytorium.
Ino uśmiechnęła się sceptycznie.
- Niestety, będzie. To typowo kocie zachowanie.
- W takim razie – powiedział, przysuwając się bliżej – nie w mojej obecności. Może nie wyraziłem się dość jasno, ale jesteś moja. Tutaj. – Złożył kilka pocałunków na jej szyi i dekolcie. – Tutaj. – Dotknął dłonią biustu ukrytego pod cienkim materiałem bluzki. – I znacznie niżej. - Dodał, zsuwając rękę i wodząc palcami po wewnętrznej stronie jej uda.
- Przestań – powiedziała słabo.
Ale jej ciało mówiło zupełnie coś innego. Wyczuwał jej przyspieszony oddech, niemal idealnie zsynchronizowany z jego własnym. Czuł, jak drży z podekscytowania, gdy jego dłonie przesuwały się po jej udach. Odchyliła głowę, pozwalając by smakował skórę jej szyi.
Od dawna wiedział, że jest bardzo wrażliwa na pieszczoty szyi i ramion. Żałował, że nie miał dotąd wielu okazji, by sprawdzić podatność innych fragmentów jej ciała na dotyk. By przekonać się, jak i gdzie lubi być dotykana.
Uwielbiał pieścić jej ciało, nie tylko dlatego, że była tak przyjemna w dotyku, ale także dlatego, że bawiły go jej reakcje. Gdy obserwował jej wzrastające podniecenie, jego zmysły wariowały.
Im była bliżej, tym bardziej jej pragnął. Im dokładniej ją poznawał, tym większy czuł niedosyt.
A ona wciąż mu się opierała.
- Nie chcę cię martwić, ale Temari zaraz wróci z uczelni – powiedziała.
Gaara oderwał się od niej i przyglądał się jej twarzy z odległości kilku centymetrów, bawiąc się kosmykiem blond włosów.
- To do przewidzenia.
- Pewnie przyprowadzi towarzystwo – dodała Ino.
- To też jest do przewidzenia.
W tym mieszkaniu zawsze było tłoczno. Dwie wiecznie niezadowolone kotki czające się do ataku. Dwie nieprzewidywalne kocice. I tabuny sąsiadów, którzy przyzwyczaili się, że zawsze można liczyć na jakieś przekąski. Karui uwielbiała piec, Ino gotować, a Temari obsesyjnie kupowała słodycze „na wszelki wypadek” – więc znajomi wpadali tłumnie i bez żadnej zapowiedzi. Wieczory z grami planszowymi zaczęły wchodzić do tradycji.
To było gorsze od akademika.
- Pojedźmy do mnie – zaproponował, owijając sobie kosmyk jej włosów wokół palca.
Ino popatrzyła na niego sceptycznie.
- Nie chcesz zobaczyć, jak mieszkam? – spytał.
- Chcę. Ale…
Popatrzył na nią wyczekująco.
Zawsze było jakieś „ale”. Zawsze miała coś ważnego do zrobienia, jakieś zajęcia dodatkowe za godzinę albo musiała zerwać się wcześnie rano na uczelnię.
Zupełnie jakby mieszkał na drugim końcu metropolii, a nie dwadzieścia minut jazdy samochodem od kampusu.
Oczywiście te dwadzieścia minut czasami zamieniało się w godzinę, zależnie od tego, jaki był ruch na drogach. W godzinach szczytu zawsze były korki.
- Odwiozę cię przed północą, kopciuszku. Pewnie myślisz, że nie będę chciał cię wypuścić. Co, szczerze mówiąc, jest prawdą, ale Temari na pewno by cię odbiła. Za bardzo się przyzwyczaiła, że dla niej gotujesz.
Właściwie, miał wrażenie, że jego siostra zaczęła traktować Ino jak prywatny serwis gotująco-sprzątający. Ilekroć do nich przychodził, Ino robiła porządki.
Będzie musiał wytłumaczyć rozpieszczonej księżniczce, żeby zmieniła nastawienie.
Ino nie odpowiedziała na jego sugestię. Sięgnęła po telefon, bo właśnie dostała smsa.
- Temari przyjdzie ze znajomymi – oznajmiła. – Pisze, że są głodni.
Gaara wyjął jej komórkę z ręki.
- Będzie musiała zamówić pizze.

***

Gaara mieszkał na cichym osiedlu, na uboczu dzielnicy, w domku szeregowym. Przed budynkiem była wąska uliczka, a za blokiem skwerek, na którym rosła trawa i kilka gatunków drzew i krzewów.
Zaskoczył ją wygląd mieszkania.
Nie to, że był tam idealny porządek, bo niczego innego się nie spodziewała. Gdy Gaara pomagał jej przenosić rzeczy przy przeprowadzce, nawet płyty DVD ułożył w kolejności alfabetycznej. Wiedziała więc, że w jego domu wszystko będzie mieć swoje miejsce.
Ona była bałaganiarą, a współlokatorki jej nie ustępowały. Dlatego zawsze gdy zapraszała Gaarę, ogarniała na szybko mieszkanie, upychając wszystkie niepotrzebne przedmioty w szafach.
Skutkiem była nieustanna wojna z Karui o to, że przekłada jej rzeczy. Temari nie zabierała głosu w konflikcie – ona i tak nigdy nie wiedziała, gdzie co położyła. Było widać, że nigdy nie musiała po sobie sprzątać, bo robiła to za nią służba. Albo macocha.
Ino z trudem mogła uwierzyć, że Temari i Gaara wychowali się w jednym domu.
Tym, co zaskoczyło ją w jego mieszkaniu, była duża przestrzeń.
- Sasuke mówił, że mieszkasz w klitce – powiedziała.
Mieszkanie nie było duże, ale też zdecydowanie nie było małe. Kuchnia była mniejsza niż w jej obecnym mieszkaniu, ale większa niż u jej matki. Łazienka bardzo duża, jak na jej przyzwyczajenia. Pokój dzienny też był spory, a złudzenie wolnej przestrzeni było spotęgowane przez oszczędność wyposażenia. Kilka regałów, sofa i telewizor pod ścianą. Nie było europejskiego stołu i krzeseł, tylko tradycyjny stolik z poduszkami do siedzenia na podłodze. W sypialni biurko, komoda i dwuosobowe łóżko, które zajmowało połowę pokoju.
Teraz wiedziała, co miał na myśli mówiąc, że myślał o niej wybierając meble.
- Uchiha ma dziewięćdziesięciometrowy apartament – skomentował swobodnie, zajmując miejsce na sofie. – Oczywiście, że mieszkam w klitce.
Mogła się domyślić, że Sasuke posługuje się innymi kategoriami oceny niż normalny człowiek. I to w wielu różnych sprawach.
Usiadła obok Gaary, rozglądając się dookoła. Bardzo podobał jej się kolor ścian w salonie – ciepły odcień piaskowego, wpadający prawie w pomarańcz. Pokój wydawał się bardzo jasny, nawet teraz, gdy słońce wisiało już nisko na niebie i chyliło się  ku zachodowi.
Gaara przysunął się do niej i zaczął wodzić palcami po jej ramieniu, wywołując dreszcze.
- To wszystko musiało drogo kosztować. Twój ojciec wyciąga kasę z kieszeni kiedy tylko chcesz, nie pyta na co? - zapytała, próbując jakoś odwrócić swoją uwagę od jego dłoni.
    Dłoni, które mogły zrobić z nią wszystko.
Zawsze był spięty, gdy pytała o jego ojca, nawet gdy było to zupełnie niewinne pytanie bez intencji dociekania czegokolwiek.
- Nie wziąłem od niego pieniędzy. Uszczupliłem trochę fundusz powierniczy – odpowiedział.  – Nasza matka była bardzo zapobiegawczą kobietą i na kilka sposobów zabezpieczyła nas finansowo. Pewnie po to, żeby nie mógł na nas naciskać, na przykład nie płacąc czesnego. Kankuro tylko dzięki temu skończył takie studia, jakie sobie wybrał.
- Czyli jakie? – zapytała, zadowolona, że sam powiedział cokolwiek o bracie.
- Architekturę.
Tak, jak Temari. Tylko, że Temari studiowała ten kierunek na życzenie ojca i nie była nim zachwycona.
Trochę to pokręcone.
- Skończył też zarządzanie, wieczorowo – uzupełnił Gaara. Mimochodem pocałował jej ramię. Drgnęła, gdy poczuła jego usta na skórze. – Ojciec może się wściekać, ale chociaż wydawało mu się, że ma władzę, matka zawsze była krok przed nim.
- Nie ufała mu – oceniła Ino, trochę zszokowana.
Może nic jej nie powinno dziwić. To było strasznie dziwne małżeństwo.
Nie potrafiła sobie wyobrazić, jak to jest dorastać w domu, w którym rodzice prowadzą ze sobą nieustanną wojnę.
Jej rodzice byli zgodną parą. Potem się poróżnili i rozwiedli. Czuła się wtedy pokrzywdzona, ale może to jest właściwy sposób, żeby załatwiać takie sprawy. Bo gdyby zwlekali z rozwodem, jak bardzo zdążyliby się znienawidzić zanim znaleźliby jakieś rozwiązanie?
- Mój ojciec nie jest człowiekiem godnym zaufania – odpowiedział Gaara. – I nie doceniał kobiety, z którą się ożenił, a która była dla niego zbyt inteligentna.
Ino w tej sytuacji nasuwało się jedno uporczywe pytanie.
- Dlaczego się z nim nie rozwiodła?
Gaara przypatrywał jej się przez chwilę z zastanowieniem. Wydawało się, że myślami był zupełnie gdzieś indziej.
- Nie wiem – odpowiedział. Podniósł jej dłoń i pocałował ją w nadgarstek. – To jest naprawdę nudny temat. Zaplanowałem na dzisiaj wiele ciekawych zajęć, więc szkoda czasu.
Z łatwością mogła się domyślić, jakie zajęcia ma na myśli. I miała ochotę mu ulec.
    Teraz jej nie dotykał, ale patrzył na nią w sposób, który spowodował, że ciarki przebiegły jej po plecach.
Ale wiedziała, że taka fascynacja z czasem minie i że na im więcej sobie pozwolą, tym szybciej on się znudzi.
Coś w wyrazie jej twarzy musiało zdradzać niepewność, skoro popatrzył na nią podejrzliwie.
- Uważasz, że się pospieszyliśmy? Na tym polega problem?
- Nie ma żadnego problemu – odpowiedziała szybko.
Oczywiście, że nie uwierzył.
- Aniele. – Uwielbiała, gdy tak do niej mówił. Ciekawe, czy był tego świadomy. Jeśli tak, odkrył łatwy środek perswazji. – Jeśli mi nie powiesz, nie będę wiedział, o co chodzi. Ty będziesz się bardziej stresować.
Zaiste, logiczne rozumowanie.
- Nie stresuję się – zaprzeczyła.
- Stresujesz. Dlatego wysyłasz sprzeczne sygnały. – Nie miała pojęcia, o jakich sygnałach on mówi. – Jeśli masz… specyficzne upodobania, wystarczy powiedzieć.
Patrzyła na niego z konsternacją.
Czy on sugeruje, że podniecają ją jakieś perwersyjne zachowania seksualne?
- Stosuję upatrzoną taktykę, żebyś się nie znudził – powiedziała szybko, zanim zdążyła się zastanowić.
Właściwie, nie miała żadnej taktyki. Ale Gaara na szczęście nie przywiązał zbyt dużej uwagi do tego słowa.
- Znudził? – powtórzył, widocznie zdezorientowany.
Ino przygryzła wargi. Nie wiedziała, jak ma wyrazić swoje wątpliwości.
Tymczasem Gaara intensywnie myślał, ale sprawiał wrażenie, jakby nie przynosiło to żadnych wniosków.
- W sensie, że seks mi się znudzi? – zapytał.
Chyba robił sobie z niej żarty.
- Nie – powiedziała ze zniecierpliwieniem. – W sensie, że mną się znudzisz.
Gaara przyglądał jej się, jakby zastanawiał się, czy potraktować jej słowa poważnie.
- Uważasz mnie za ksenofila?
- A co to takiego? – spytała, zanim ugryzła się w język. Nie była pewna, czy chce wiedzieć.
- To taka dewiacja, która polega na szukaniu sobie wciąż nowych partnerów. Nieznanych, bo tylko z obcym jest ekscytująco. – Zawahał się. – Mimo wszystko mnie to obraża. Nie jestem dewiantem seksualnym.
- Nic takiego nie powiedziałam – żachnęła się z oburzeniem.
Całkiem przekręcił wszystko, co mówiła.
- Sugerujesz, że coś jest ze mną nie tak. Ale co? – zapytał Gaara. Bez gniewu, za to widocznie zmieszany.
Nie rozumiała, dlaczego jego myśli idą w tak pokrętnym kierunku.
Przecież to zupełnie jasne.
- Po prostu wiem, że – te słowa z trudem chciały jej przejść przez gardło – miałeś wiele dziewczyn, więc masz porównanie, a ja nie jestem jakaś nieprzeciętna, więc wkrótce zauważysz, że nie ma się za bardzo…
- Czym podniecać – dokończył za nią.
Ona nie ujęłaby tego tak bezpośrednio, ale… No tak, mniej więcej o to chodziło.
Wcześniej ją frustrowało, że nie wiedział, o czym mówi, ale teraz czuła się całkiem zdeprymowana. Bo jednak wiedział.
- Zadziwiasz mnie – przyznał. – Moje… bujne życie towarzyskie może ci przeszkadzać, ale w tym kontekście? Twój psycholog schrzanił sprawę, nie widzę innego wytłumaczenia.
Ona nie widziała potrzeby, żeby we wszystko wciągać psychologów.
Gaara był bardzo niezadowolony. Widziała to po jego minie.
- Zmuszasz mnie, żebym to powiedział. Nie lubię się powtarzać, więc dobrze zapamiętaj. – Wziął ją za rękę. – Oprócz innych znaczących zalet, jesteś śliczna. Nigdy nie widziałem piękniejszej dziewczyny. A to oznacza, że nigdy się tobą nie znudzę.
Wbiła wzrok w swoje kolana, starając się ukryć zażenowanie.
- Mogłeś tak mówić od razu.
- Jestem tylko mężczyzną. Nie odbieram zaszyfrowanych wiadomości. Musisz mi wysyłać proste komunikaty.
Takie rozwiązanie bardzo jej odpowiadało.
- W takim razie wysyłam najprostszy komunikat: prysznic – powiedziała.
- Wiesz, gdzie jest łazienka. Czuj się jak u siebie.
Przymrużyła ze złością oczy.
- Idziesz ze mną, geniuszu.

***

Ino wtuliła twarz w jego klatkę piersiową.
- Chyba powinieneś mnie już odwieźć – powiedziała cicho.
Gaara objął ją mocniej.
- Jeszcze pięć minut.
Lubił ją przytulać, ale trzymanie jej nagiej w ramionach to było doświadczenie na zupełnie innym poziomie.
- Następnym razem muszę uprowadzić cię na cały dzień – ocenił.
Ino odchyliła głowę i popatrzyła na niego.
- I co będziemy robić cały dzień?
- Zgadnij.
- Jesteś niewyżyty.
- To tylko jedna z moich zalet – odpowiedział bez skrępowania i pocałował ją w usta. – Cudownie smakujesz.
Uśmiechnęła się, trochę zmieszana, ale zadowolona.
Odgarnęła mu włosy z czoła i przebiegła palcem wzdłuż linii tatuażu.
- Kiedy to sobie zrobiłeś?
No, tak. Nie powinien się dziwić, że to budzi jej zainteresowanie.
- W gimnazjum, w trzeciej klasie.
Przez jej twarz przebiegł cień.
- Musiało strasznie boleć.
Ocena trochę na wyrost. Był zamroczony.
- Nie pamiętam, zrobiłem go po pijaku.
- W gimnazjum, po pijaku – powtórzyła.
- Tak. – Udawał, że nie dostrzegł potępienia w jej głosie. – Jak zawsze, chodziło o zakład. Wygrałem.
Ino zawahała się.
- Zakład. Myślałam, że zrobiłeś go dla kogoś. Taki symbol…
Jakie to słodko naiwne.
- Nie, chodziło o miłość własną.
- Zawód miłosny – sprecyzowała, uparcie drążąc temat.
On by tak tego nie nazwał. Chociaż z pewnej perspektywy tak to mogło wyglądać.
- Powiedzmy. Uczyniłem wtedy pewne założenie. Kochać tylko siebie. Złamałem tę obietnicę. - W jej wzroku dostrzegł podekscytowanie. - Kocham cię. 
    Na jej policzkach wykwitł śliczny rumieniec. Pocałowała go, chyba po to, żeby to ukryć. Potem odsunęła się i spojrzała mu w oczy.
    - Ja ciebie też kocham. 
    Kiedyś mu się wydawało, że takie słowa nic nie znaczą.
Teraz wiedział, że znaczą wszystko.
 

7 komentarzy:

  1. Jaaakieeeee to sweetaśne... Kocham takie akcje. No i Gaara wreszcie pokazał że bardzo zależy mu na Ino. Podsumowując, rozdział świetny. Oby tak dalej..
    Pozdrawiam i przesyłam zapas weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Łapię tę wenę, next jest w fazie produkcyjnej :D

      Usuń
  2. Ojć noo, bardzo mi się podoba ten twój nawyk publikowania przed terminem :) ja tutaj czekam, ciekawość zżera i potem widzę: Rozdział. Dalej już tylko radocha, pisk, ogólnie szaleństwo.
    Owszem, wyszło romantycznie i słodko, ale jest to romantyzm podszyty mega ilością napięcia.Pikantniejsze scenki nie były nawet potrzebne, to co działo się w domyśle, pomiędzy fragmentami jest wystarczająco, jakby to określić, inspirujące.
    Architektura - masz plusa :) to jest mój kierunek, konik i tak dalej, wszyscy architekci to bałaganiarze co wyjaśnia nieporządek autorstwa Temari. (Swoją drogą japońscy architekci są świetni)
    Wredny kotek, oj wredny. Przeszkadza zakochańcom, ale taki już ten koci urok. W starciu z kotkiem Gaara raczej nie ma szans więc musi się jakoś z Maliną zaprzyjaźnić.
    Końcowe wyznanie... On TO powiedział. Nie sądziłam, że słówko na "k" (to ładne, nie brzydkie) przejdzie mu przez gardło.
    Zastanawiam się którą bombę zdetonujesz jako następną. Znaczy, jaka będzie następna przeszkoda na drodze do szczęścia Gaary oraz Ino. Przeszłość Yamanaki? Przeszłość Gaary? Ewentualnie rodzinne konflikty naszego amanta? Bo nawet jeżeli zostaną razem już na stałe to z takim bagażem będzie pod górkę i to całkiem stromą.
    Powodzenia i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem zbyt dobra w trzymaniu się planów :P Dobrze, że niedotrzymywanie terminów jak na razie funkcjonuje tylko w jedną stronę ;]
      Architektura to Twój kierunek? Wybrałam go ze względu na charakter ich firmy (budowlana), ale musze przyznać, że uważam go za fascynujący :P Ja mam dwie lewe ręce do jakichkolwiek projektów, ale i pomysłów brak, a to jest kierunek dla ludzi kreatywnych.
      Scenę z kotem zainspirowała moja kotka :P
      Zdecydowałam, że Gaara nie będzie jak dzieciak wzbraniać się przed powiedzeniem tych słów, skoro i tak już się przyznał do uczuć :P Chociaż chwilę się nad tym wahałam.
      Dzięki :)

      Usuń
    2. Tak, to mój kierunek :) I serio, zakładając, że akcja toczy się we współczesnej Japonii, to zazdroszczę Temari - japońscy architekci są świetni. Wystarczy wziąć byle gazetkę tematyczną żeby się przekonać (rany, nie podpuszczaj mnie, bo cie zaraz zaleję potokiem zdjęć fajnych budynków i linków do stron topowych projektantów).

      Usuń
  3. Jestem urzeczona!
    Powiem Ci, że tak emocjonalnej strony Gaary, nie spodziewałam się zobaczyć zbyt szybko w opowiadaniu. Byłam zaskoczona, kiedy wyznał jej miłość. Co więcej wyznał to szczerze, czyli ogromna ulga dla wszystkich fanów Gaara x Ino. Okrągła cyferka w rozdziale, musiała przynieść jakieś zaskoczenie i odrobinę "słodyczy" jak mówisz. Czyżby to koniec kłód, rzucanych pod nogi byczkowi i blondi? Jestem ciekawa jak zareagują wszyscy, kiedy teraz czerwonowlosy, będzie się obchodził z tymi swoimi uczuciami :D
    Wybacz, że tak mało piszę, jednak mam dosłownie chwilkę wolnego. Postaram się nadrobić pod następnym rozdziałem.
    Pisz szybciutko, bo te procenty stoją! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wszyscy będą zaskoczeni, zwłaszcza jego była. A Sasuke zirytowany :P
      Teraz to będzie słodko-gorzki romans, mam nadzieję, że ciekawy :D
      Procenty stały, ale ruszyły z kopyta.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń