Ino
odłożyła torebkę na krzesło i zajęła miejsce obok.
Była
pora lunchu. O tej porze oblegane były tanie restauracje, a kawiarnie niemal
świeciły pustkami. Kankuro właśnie wtedy zwykł wychodzić na kawę. Lunch jadał w pracy,
między jednym a drugim spotkaniem.
Sprzyjającym
zbiegiem okoliczności było, że jego ulubiona kawiarnia znajdowała się blisko
wydziału sztuk pięknych uniwersytetu Keio. Ino na strzelnicy wygadała się,
kiedy ma tam zajęcia, więc nie wahał się do niej zadzwonić.
-
Macchiato.
Kankuro
spojrzał na kelnerkę. Była mu znana, bo pracowała tutaj od dawna.
-
Dwa razy. I dwia razy szarlotka.
-
Sam zjesz – oświadczyła Ino z rozdrażnieniem mrużąc oczy.
Kankuro
pozwolił sobie na kpiący uśmiech.
-
Należysz do dziewczyn na wiecznej diecie?
-
Nie lubię, kiedy się za mnie decyduje.
-
Zapamiętam – zadeklarował. – Ale musisz wiedzieć, że takiej szarlotki jak tutaj
nie ma w całej Shibuyi.
Ino
złagodniała, ale trudno było powiedzieć, czy ją przekonał.
- Jak zajęcia na uczelni? – zapytał.
Blondynka
popatrzyła na niego podejrzliwie.
-
Możesz zadawać precyzyjne pytania. Chcesz wiedzieć, co u Temari. Nie
rozmawiacie o studiach?
Nawet
o tym nie wiedziała, ale trafiła w sedno.
-
Studia to dla niej drażliwy temat.
-
Więc ja mam być twoim źródłem informacji.
Kankuro
nie był pewny, czy ma to potraktować jako zarzut.
Skrytość
Gaary i Temari tym razem działała na jego korzyść. Kankuro nie miał jeszcze planu,
ale dysponował czasem, by się nad nim zastanowić. W przyszłości powinna nadarzyć
się okazja, żeby dzięki dziewczynie dotrzeć do Gaary.
Jednak
to nie był jedyny powód, dla którego postanowił skorzystać z okazji, żeby
rozwinąć przypadkową znajomość. Był zaintrygowany. Za pierwszym razem, gdy
spotkał Ino u Temari, jedynie zdziwiony. Ale za drugim rzeczywiście
zaintrygowany. Na pierwszy rzut oka widać, że Ino nie jest kolejną panienką do
wypełnienia czymś samotnych wieczorów. Zastanawiał się, czy to w niej jest coś
wyjątkowego, czy może Gaara dojrzał i z rozwydrzonego dzieciaka stał się… nieco
mniej rozwydrzonym dzieciakiem.
Niezależnie
od przyczyny, dziewczyna może być przydatna.
-
Widzisz, Temari teraz stoi na życiowym rozdrożu. Jestem przekonany, że nie wie,
co ze sobą zrobić, gdy skończy studia. Wolę mieć oko na to, jak kształtują się
jej plany, bo ma tendencję do podejmowania złych decyzji pod złymi wpływami.
Ino
zastanowiła się.
-
Masz na myśli, pod wpływem Gaary.
Tak,
dokładnie to miał na myśli, ale nie zamierzał tego potwierdzać.
W
tym momencie kelnerka przyniosła zamówienie. Ino odsunęła talerzyk z ciastem na
bok.
-
Popraw mnie, jeśli się mylę. Utworzyliście dwa obozy tylko ze względu na osobę
twojego ojca. Ty wybierasz lojalność bez względu na wszystko, w zamian za prawo
do dziedziczenia?
Uprościła
i to bardzo. Nawet nie wiedział, co powinien sprostować jako pierwsze.
Bezpieczniej
było nie wyjaśniać nic.
-
To kwestia odpowiedzialności, a nie lojalności. Najłatwiej jest się zwinąć i
powiedzieć, że nic nas nie dotyczy. Ale jest to również najgłupsze wyjście.
Zresztą, Gaara korzysta z półśrodków. Najchętniej odciąłby się od naszego ojca, ale
na dłuższą metę to nie wyjdzie. Istnieją inne środki nacisku niż kasa.
Ino
patrzyła na niego w sposób, który mu się nie podobał. Oceniający. A nie miała
żadnych przesłanek, żeby oceniać.
-
Pasuje ci taka rola? Jedynego rozsądnego?
Kankuro
uśmiechnął się ironicznie.
-
Jak na razie, tak. Ale nie będę o tym z tobą rozmawiać.
Dziewczyna
przymrużyła oczy z widoczną irytacją.
-
Właściwie, nie powinnam ci podawać mojego numeru ani się z tobą umawiać – przyznała.
-
W takim razie, dlaczego się umówiłaś?
Ino
przypatrywała mu się przez chwilę, jakby się wahała.
-
Sądziłam, że odpowiesz na parę pytań. Że ty będziesz moim źródłem informacji.
Nie
było dla niego zaskoczeniem, że Ino spotkała się z nim z określonego powodu,
ale nie spodziewał się, że przyzna to wprost. W takiej sytuacji trudniej mu
będzie podjąć decyzję, jak to rozegrać.
-
Pytaj – powiedział. Dostrzegł szansę, żeby wzbudzić w niej zaufanie.
Ino
potrząsnęła głową.
-
Uzyskiwanie informacji od ciebie byłoby nie fair. Gaara byłby wściekły. – Zastanowiła się. – Mogę pomóc, jeśli chcesz
się z nim dogadać.
-
Skąd wiesz, że chcę się dogadać? – zapytał.
-
Nie wierzę, że ta sytuacja wam pasuje – odparła z przekonaniem. – Zresztą,
Temari dała mi do zrozumienia, że chodzi o dziedziczenie… Sam musisz przyznać,
że to głupio brzmi. Chyba nie będziecie sobie we troje skakać do gardeł ze
względu na pieniądze?
Kankuro
opanował szyderczy uśmiech.
-
Temari jest kobietą. Nie liczy się przy wyborze stanowisk, musi się zadowolić
kilkoma procentami udziałów – wyjaśnił.
Nawet
dla niego brzmiało to małostkowo. Ale tak właśnie było.
Ino
przewróciła oczami.
-
W twojej rodzinie jeszcze nikt nie zauważył, że żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku?
Ewidentnie
nie i jeszcze długo się to nie zmieni. Gdyby dziadek wcześniej dostrzegł zmianę
obyczajów przekazałby firmę córce zamiast zięciowi i Gaara byłby w zupełnie innej sytuacji. Nie stwarzałby problemu.
Zaś ojciec nie mógłby się odgrażać, że przekaże władzę pasierbowi, jeśli jego
synowie się nie dogadają. Kankuro przyznawał, że Gaara ma pewne prawa, ale już syna
Mei na czele firmy by nie ścierpiał. To byłoby jawne znieważenie pamięci matki.
-
Naprawdę poróżniliście się z takiego powodu? Wiem, że ludzie głupieją, gdy w
grę wchodzą duże pieniądze, ale…
Kankuro
przerwał jej, mimo że było to nieuprzejme.
-
Co to są dla ciebie duże pieniądze? Sto milionów, miliard? Nie jesteś sobie w stanie wyobrazić, jakimi pieniędzmi co roku obracamy. Budujemy rocznie
tyle budynków, że można z nich stworzyć małe miasto. Sądzisz, że chodzi o to
komu kasa będzie wpływać na konto? Kierowanie firmą nie polega na odcinaniu
kuponów, odpowiadamy za dziesiątki tysięcy ludzi, którzy mają rodziny na utrzymaniu.
Na czele firmy nie może stać ktoś, kto ma siano w głowie.
Ino
popatrzyła na niego niechętnie, jakby uważała, że próbuje obrazić jej chłopaka.
Zapewne nie miała pojęcia, jak lekkomyślny bywa Gaara.
-
Brzmisz jak właściwy człowiek na właściwym miejscu, bardzo przekonująco.
Dlaczego więc jesteś taki niepewny swojej pozycji? Jesteś starszy, masz
pierwszeństwo, a poza tym Gaara wcale nie chce waszej firmy.
Tylko
do czasu. W końcu zmieni zdanie.
***
Temari
po powrocie z zajęć chciała na szybko coś zjeść. Była zdziwiona, gdy w kuchni spotkała Gaarę.
Widziała
przed budynkiem jego samochód, ale nie spodziewała się, że ze wszystkich
pomieszczeń w mieszkaniu kuchnia będzie interesować go najbardziej.
Gaara
przeglądał zawartość szafek i wydawał się ucieszony na jej widok. Jak się
okazało, nie dlatego, że tęsknił.
-
Gdzie trzymacie garam masalę? Cokolwiek to jest – powiedział z miną człowieka zagubionego.
Temari
przewróciła oczami i zajrzała do szuflady z przyprawami, po czym podała mu
właściwe opakowanie. Gaara zamierzał wyjść, ale go
zatrzymała.
-
Mnie również bardzo miło cię widzieć – powiedziała z przekąsem. – Jeśli już
ograbiasz mnie z jedzenia, mógłbyś się chociaż przywitać. Gdzie jest Ino?
-
Pakuje się – odpowiedział Gaara z niezadowoloną miną. - Jakby wyjeżdżała co najmniej na
tydzień.
-
Mam farta, bo jak widzę nawet nie zamierzałeś się przywitać – skomentowała Temari
z niezadowoleniem. - Jak było na wyjeździe?
Gaara
wzruszył ramionami.
-
Pilnowanie grupy amatorów, żeby nie połamali sobie karków? Nie zaliczyłbym tego
do ciekawych zajęć.
-
Ale wciąż lepsze niż spotkania rady nadzorczej? – zapytała niewinnie.
Gaara
zmierzył ją spojrzeniem.
-
Masz do mnie jakąś sprawę?
Temari
zawahała się.
-
Ojciec zaproponował, żebym po otrzymaniu dyplomu zaczęła pracę… u nas.
Na
Gaarze ta informacja nie zrobiła żadnego wrażenia.
-
Jesteś zdziwiona?
-
Zaproponował mi inne stanowisko niż się spodziewałam. Specjalista do spraw
rekrutacji.
Gaara
zastanowił się.
-
To znaczy, że jest zdecydowany zatrzymać cię za wszelką cenę. Chcesz znać moje
zdanie?
Temari
milcząco skinęła głową. Oczywiście, że chciała znać jego zdanie.
-
Jeśli zarządzanie jest tym, co chcesz robić, u konkurencji nie masz czego
szukać. Ponadto, głupio byłoby pracować na cudzy sukces.
-
Czyli ty nie masz nic przeciwko – podsumowała Temari. Miło było wiedzieć, że
tak przedstawia się sytuacja. Spodziewała się krytyki.
Wolałaby jednak,
żeby jej coś doradził zamiast pozostawać neutralnym. Naiwnością byłoby na to
liczyć.
-
To jest twoja decyzja i nie mnie oceniać. Coś jeszcze?
Temari
nerwowo przygryzła wargi.
-
Jestem ciekawa, czy dziadek złożył ci jakąś propozycję… współpracy?
Gaara
sprawiał wrażenie zaskoczonego tym pytaniem.
-
Twój dziadek? Dlaczego miałby to robić?
Odpowiedź
wydawała się tak oczywista, że zaczęła podejrzewać, że brat sobie z niej kpi.
-
Bo musiałby się dogadać z kimś z nas, żeby zyskać przewagę w głosowaniach. –
Gaara wydawał się zupełnie nieprzekonany do jej punktu widzenia, więc dodała: -
W końcu złoży ci jakąś propozycję. Nie wierzę, że pozwoli, żeby wszystko
układało się po myśli ojca.
-
Nasz ojciec zapewnił sobie poparcie większości rady nadzorczej. Ma zupełnie
inne plany niż ci się wydaje. Jeśli nie wierzysz, spytaj Kankuro.
Temari
potrząsnęła głową z frustracją. Najwidoczniej wszyscy w tej rodzinie są lepiej
poinformowani od niej.
-
Dlaczego ty mi nie wyjaśnisz, o co chodzi?
-
Bo mnie to nie interesuje – oświadczył Gaara. - Sami się dogadajcie. Zawsze
możesz negocjować warunki zatrudnienia, żeby zapewnić sobie udział w decyzjach.
Aspiruj na stanowisko kierownicze zamiast specjalistki od HR.
Jasne, bo ojca zainteresują jej ambicje.
Tak jakby kiedykolwiek ktoś liczył się z jej zdaniem.
Nie
w tej dziedzinie. Gdy chodziło o pieniądze i biznes, ojciec zawsze spychał ją
na dalszy plan, bo jego zdaniem tylko mężczyźni nadawali się do prowadzenia
firmy. Gdy wchodziło w grę dziedziczenie stanowiska, mógł wybierać tylko między
Kankuro i Gaarą.
Decyzja wydawała się wyjątkowo prosta.
***
Ino
bywała bezkompromisowa i potrafiła bronić swojego terytorium. Objawiało się to
w kuchni.
Kroiła,
mieszała, zaglądała do przepisów i powtarzała półgłosem magiczne inkantacje.
Nie znosiła, gdy jej przeszkadzano.
Gaara
lubił na nią wtedy patrzeć, chociaż było to swego rodzaju torturą – odpędzała
od siebie jego ręce i czasem groziła mu nożem, kiedy próbował jej dotknąć.
Szczególnie
lubił ją obserwować, gdy rządziła się w jego kuchni. Po kilku wizytach nie
miała z tym żadnego problemu. Tak samo było teraz.
Pod
pewnym względem inaczej niż zwykle, bo ustalili, że zostanie na weekend. Wiedział
więc, że całe dwa dni będzie miał ją dla siebie. Powinien być bardziej
cierpliwy. Jednak dopiero rano wrócił z
wyjazdu, nie widział Ino od pięciu dni i jego cierpliwość szybko się
wyczerpała.
Ino
przyprawiała zapiekankę warzywną przed włożeniem do piekarnika. Tak
skoncentrowała się na tym zajęciu, jakby było najważniejsze na świecie. Ale
jego naprawdę nie interesowało jedzenie. Nie teraz.
Podszedł
do niej i splótł ręce wokół jej talii.
-
Śliczna, nie każ mi czekać – wyszeptał jej do ucha. – To ciebie mam ochotę
schrupać.
Z
satysfakcją patrzył, jak różowieją jej policzki. Jednak
przegnała go bezwzględnie, jakby był intruzem. Założył sobie, że zaczeka pięć
minut.
Nie,
trzy. Trzy minuty zanim użyje innych środków perswazji niż słowa.
Minęły
dwie minuty, po których przyszła do salonu i popchnęła go na kanapę. Był
zaskoczony jej zdecydowaniem.
Przeszkadzanie
jej w gotowaniu chyba stanie się normą.
Ino
miała na sobie kremową bluzkę i krótką granatową spódniczkę, która podwinęła się
odsłaniając uda, gdy na nim usiadła.
Teraz
już wiedział, że przeszkadzanie jej w kuchni z pewnością stanie się normą.
-
Mamy czterdzieści minut, rycerzu – powiedziała kokieteryjnie.
-
Rycerzu? – powtórzył nieuważnie. Był zajęty rozplataniem jej włosów,
zaczesanych w warkocz.
-
Tak – potwierdziła i seksownie przygryzła wargi, potęgując jego podniecenie. –
Rycerzu w lśniącej zbroi… Z potężnym mieczem.
Pomyśleć,
że jeszcze przed chwilą sądził, że pogrywa ostro.
Ino
była dość nieśmiała – nie do jakiegoś ekstremalnego poziomu, ale nieśmiała, jak
na jego doświadczenia. Co dziwne, nie drażniło go to, przeciwnie. To było
wyjątkowo interesujące: patrzeć, jak otwiera się na przyjemność. Jak otwiera
się na niego.
Teraz
mieli na to cały weekend i wykorzystali go w pełni. Co nie znaczy, że spędzali
czas tylko na jednym. W
sobotę nawet pozwoliła, żeby pomógł jej zrobić sałatkę.
Jednak gotowanie
zabrało im niewielką część czasu. Więcej poświęcili go na rozmowy. Wspólne
kąpiele. Seks. Więcej rozmów. Dużo więcej seksu.
Odkrywał
w niej coraz nowe rzeczy, co więcej – dowiedział się nowych rzeczy o sobie.
Pozwalał jej przejąć kontrolę w znacznie większym stopniu niż komukolwiek do
tej pory. Ino intuicyjnie odkrywała wrażliwe punkty, których istnienia nawet u
siebie nie podejrzewał.
Na
przykład uszy. Potrafiła go rozpalić nie dotykając nigdzie, z wyjątkiem
pieszczenia językiem małżowin usznych. Droczyła się z nim udając, że nie wie skąd się bierze jego gwałtowna reakcja.
Ona
miała wiele miejsc wyjątkowo czułych na jego dotyk, mimo to wciąż poznawał
nowe.
Okazało
się, że wbrew początkowym oporom Ino bardzo lubiła być na górze. Nie miał nic
przeciwko takiej formie dominacji z jej strony. Mógł wtedy uważnie ją obserwować i swobodnie dotykać jej ciała. Była zjawiskowo piękna, gdy łączyła się z nim w rozkoszy, a złote włosy opadały jej na plecy i
piersi.
Nauczył
się, jak postępować, żeby spotęgować jej doznania. Wiedział, jak rozpoznać jej
oczekiwania, żeby nie narzucać zbyt wysokiego tempa. Czasami robili to powoli,
dokładnie badając swoje ciała i reakcję na bodźce. Czasami znacznie szybciej,
niecierpliwie, jakby chcieli pochłonąć siebie nawzajem. Upajał się jej
dotykiem, lecz jeszcze chętniej sprawiał jej przyjemność. Uwielbiał czuć
dreszcze przenikające jej ciało, słuchać spazmatycznych westchnień, które
stawały się coraz głośniejsze, aż do granicy krzyku.
Czerpał
ogromną satysfakcję z odgadywania i spełniania jej zachcianek. Zaczęła się
przed nim odsłaniać, chociaż wciąż nie mówiła wprost, na co ma ochotę.
-
Kwiatuszku – wyszeptał jej do ucha, gdy wtulała się w niego leżąc nago w łóżku.
– Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. Zrobię cokolwiek zechcesz.
Używał
wielu sposobów, żeby doprowadzić ją na szczyt rozkoszy i wyczerpywały mu się
już pomysły. Stymulacja palcami lub językiem nie dawała takich efektów, jak
powinna. Może miała fetysz, o którym nie chciała powiedzieć. Nie liczył, że sam
to odkryje. Nie chciał postępować z nią ostro, chyba, że powie dokładnie, czego
oczekuje.
-
Wiem – odpowiedziała.
Nie
zrozumiała, o co mu chodzi.
-
Jeśli dasz mi dokładne wskazówki, ja dam ci znacznie większą przyjemność. –
Wiedział, że ona wciąż jest zbyt wstydliwa, żeby mówić bezpośrednio, ale musiał
ją trochę zachęcić. Nie przekroczył z nią pewnego poziomu i zaczynało go to
frustrować. Nie chodziło tylko o ambicję, chociaż – musiał sam przed sobą
przyznać - ona też wchodziła w grę.
W
przypadku większości dziewczyn, z którymi był, nie interesowała go ich
przyjemność. Dawanie im orgazmu było kwestią ambicji i wyrachowania. W większym
stopniu wyrachowania. Było oczywiste, że w uczciwym układzie dziewczyna musi
zyskiwać tyle samo, inaczej nie będzie jej się to opłacać. Gdyby była
niezadowolona musiałby inwestować czas w znalezienie innej, a na to szkoda mu
było zachodu.
Seks
nie był specjalnie ważnym elementem jego życia, nie zamierzał poświęcać czasu
na uganianie się za kobietami. Wolał więc dbać o jedną, nawet jeśli była dość
wymagająca. Przynajmniej do czasu, gdy zaczynała oczekiwać od niego czegoś
więcej niż seksualnego spełnienia. To była prosta kalkulacja na podstawie
kosztów, ewentualnych zysków i strat.
Ino
nie stawiała przed nim żadnych żądań, wydawała się w pełni zadowolona, ale jego
to nie satysfakcjonowało.
Gdyby
tylko nie była taka nieśmiała. Pod innymi względami była bardzo gadatliwa, a o
seksie nie chciała rozmawiać. To strasznie utrudniało mu zadanie.
-
Chciałbym, żebyś mi powiedziała, co sprawia ci największą przyjemność. Co
powinienem zrobić, żebyś osiągnęła szczyt – powiedział wprost.
Nie musiał na nią patrzeć, żeby wiedzieć, że się
rumieni.
-
Cały czas to robisz. Jest wspaniale – powiedziała z zawstydzeniem.
Gaara
odsunął się minimalnie, żeby na nią spojrzeć. W takiej sprawie nie powinna
kłamać, nawet jeśli chciała mu podbudować ego. Zwłaszcza wtedy.
Sprawiała
jednak wrażenie szczerej.
-
Nie miałaś nigdy orgazmu? – zapytał, zszokowany tą myślą.
Nie
wypytywał o to, co robiła z eks chłopakiem, nawet się nad tym nie zastanawiał.
Wolał nie zaprzątać sobie głowy tym gościem, bo to go drażniło, z kilku powodów.
Uprawiając z nią miłość czuł się jakby był jej pierwszym i to mu ułatwiało
odepchnięcie innych myśli.
- Nie wiem – powiedziała niepewnie.
To
tylko zwiększyło jego konsternację.
Z pewnością by wiedziała. Ale nie powiedział tego na głos. Ino wydawała
się wystarczająco speszona, jakby uważała, że rozmawiają o czymś, za co ją
można winić.
-
W seksie nie chodzi o orgazm. Chodzi o bliskość – dodała po chwili.
Zgadzał
się z nią, chociaż kiedyś myślał inaczej. Jednak nie w tym rzecz. Nie chodziło nawet
o jego ego. Jedyną korzyścią, jaką mogła mieć Ino z jego niezbyt chwalebnego stylu życia, było nabyte doświadczenie. Niewiele warte skoro sprawdzone tricki nie
wystarczały, żeby doprowadzić ją do ekstazy.
Ino
widocznie się spłoszyła, więc przytulił ją mocniej licząc, że poczuje się
pewniej.
-
Ufasz mi? – wyszeptał jej do ucha.
Ino
wtuliła twarz w jego szyję, jej ciepły oddech wywoływał delikatne łaskotanie.
-
Ufam – powiedziała.
Na
razie te słowa musiały mu wystarczyć, bo nie chciał naciskać na nią za bardzo.
Później będzie musiał się dowiedzieć, co ją blokuje.
***
-
Jeśli chcesz być w domu na czas musimy już wychodzić, więc odklej się od
komputera – powiedział Gaara wchodząc do kuchni.
Ino uznała, że stół kuchenny to najlepsze miejsce, żeby ulokować na nim laptop. Wydała z siebie pomruk niezadowolenia. Skoro już Gaara pozwolił jej przejrzeć foldery ze zdjęciami, chciała wyzyskać okazję do końca.
- Która to twoja eks? – zapytała. Była przekonana, że zna odpowiedź na to pytanie i zdziwiła się, że jednak nie.
Ino uznała, że stół kuchenny to najlepsze miejsce, żeby ulokować na nim laptop. Wydała z siebie pomruk niezadowolenia. Skoro już Gaara pozwolił jej przejrzeć foldery ze zdjęciami, chciała wyzyskać okazję do końca.
- Która to twoja eks? – zapytała. Była przekonana, że zna odpowiedź na to pytanie i zdziwiła się, że jednak nie.
Gaara
usiadł obok niej i wziął ją za rękę, a drugą dłonią wskazał na dziewczynę w
środku zdjęcia, która stała obok wysokiego ciemnowłosego chłopaka.
-
To jest Hotaru – powiedział od niechcenia.
Dziewczyna
miała jasnobrązowe długie włosy i wyglądała… sympatycznie. Ino spodziewała się
czegoś innego. Bez zastanowienia powiedziała to na głos.
-
Zależy od kryteriów oceny, bywa miła – odpowiedział chłopak. – Powinna sprawiać
gorsze wrażenie, bo…?
Odpowiedź
na to pytanie była oczywista.
-
Sprowokowała poważny konflikt.
Gaara
uśmiechnął się, jakby go to bawiło.
-
Nie ma żadnego konfliktu. To Sasuke ma jakiś problem, ale on ma tendencję do
wyolbrzymiania – ocenił.
Ino
odsunęła komputer nieco dalej, położyła na stole łokieć i oparła na nim głowę,
przyglądając się Gaarze uważnie. Zastanawiała się, czy chłopak próbuje nadrabiać
miną.
Nie
wierzyła, że obaj z Uchihą mają taki lekki stosunek do życia, jaki zawsze
prezentowali na zewnątrz. Zbyt wiele razy słyszała o Hotaru, by sądzić, że to
był epizod bez znaczenia. Miała pewne wyobrażenie o tamtej sytuacji i wcale nie oceniała Sasuke jako głównego winnego. Z jej perspektywy jego prowokujące
zachowanie było podyktowane głównie wyrzutami sumienia.
Jeśli Sasuke przespał się z dziewczyną, z którą Gaara długi czas się spotykał, miał do nich powód. Jednak to by znaczyło, że kłamał odpowiadając na chamskie pytanie Kiby, a kłamstwo było podobno poniżej jego godności. Sprawa może być bardziej skomplikowana niż się wydawało.
Jeśli Sasuke przespał się z dziewczyną, z którą Gaara długi czas się spotykał, miał do nich powód. Jednak to by znaczyło, że kłamał odpowiadając na chamskie pytanie Kiby, a kłamstwo było podobno poniżej jego godności. Sprawa może być bardziej skomplikowana niż się wydawało.
Gaara
zawahał się.
-
Chcesz wiedzieć, jak było?
To
było pytanie retoryczne. Oczywiście, że chciała znać odpowiedź i to nie tylko z
powodu ciekawości.
-
Hotaru chciała się na mnie odegrać i uznała, że Sasuke jej się do tego przyda.
Pozwolił się wykorzystać, ale to jedynie zasługa jego naiwności.
Gaara
z pewnością jest mistrzem odpowiadania na pytania tak, by nie ujawniać
szczegółów. Ale nie wypadało o nie wypytywać.
Tak
czy inaczej, dziwiło ją, że to Uchiha nie potrafi zapomnieć o sprawie, podczas
gdy Gaara deklaruje, że go to nie rusza.
-
Może on ją traktował poważnie – zasugerowała.
Gaara
żachnął się.
-
Uchiha? Hotaru? Ona nawet nie jest w jego typie.
Nie
zdziwiło jej to twierdzenie. Sasuke gustował w wymalowanych pannach, na dodatek
takich o powierzchownym stylu bycia. Twierdził, że im dziewczyna jest
inteligentniejsza, tym więcej z nią problemów.
-
Właśnie dlatego mówię, że traktował ją poważnie – przyznała.
Gaara
spochmurniał.
-
Może, ale to świadczyłoby, że jest głupszy niż się wydaje.
Ino
zorientowała się, że temat zaczyna być niewygodny. Może kiedyś będzie okazja,
żeby podpytać o to Sasuke. Teraz coś zupełnie innego przyciągnęło jej uwagę.
Spojrzała na ekran komputera.
-
A ta dziewczyna z farbowanymi włosami to kto? – spytała.
Teraz
była poważnie zaintrygowana. Na zdjęciach z wypraw w góry pojawiały się trzy
dziewczyny i dwie z nich wyglądały dość przeciętnie. Trzecia miała niebieskie włosy,
ale fryzura nie była jedynym, co ją wyróżniało. W jej postaci było coś trudnego
do określenia, co stawiało ją w centrum zainteresowania. Była pierwszą osobą, która przyciągała uwagę
na każdym zdjęciu, mimo że zwykle była gdzieś z boku grupy. Zawsze blisko
Gaary.
- Fu. Przyjaciółka, nic ponad to – odpowiedział Gaara i wypuścił jej dłoń, żeby wyłączyć
komputer.
Miała
wrażenie, że rozdrażniła go tym pytaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz