czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 9. Chcesz się dowiedzieć prawdy o sobie - pokłóć się z przyjacielem



Sakura zwykle spotykała się w czasie przerwy na lunch z przyjaciółkami. Tenten i Hinata studiowały na innych wydziałach, miały różne plany zajęć, dlatego trudno było umówić się we czwórkę. Tym razem spotkały się we trzy, z Ino i Tenten, i poszły do baru samoobsługowego.
Sakura pierwsza poszła do kasy i usiadła z tacą przy stoliku. Po chwili podeszły do niej koleżanki. Sakura krytycznie popatrzyła na tacę Ino, która nałożyła sobie na talerz trzy rodzaje sałaty.
Tym razem nie mogła powstrzymać się od komentarza.
- Twój ojciec dzwoni do mnie co tydzień, żeby cię skontrolować, co niby mam mu powiedzieć, że znowu świrujesz? – zapytała grobowym tonem.
Ino popatrzyła na nią niechętnie spod przymrużonych oczu. Nie udawała, że nie wie o co chodzi – to już jakiś sukces.
- Powiedz mu, co chcesz – odrzekła. – Tylko, żebyś potem nie żałowała, że przesadzasz. Też jesteś na diecie, prawda? Biorę to, co jest najciekawsze w menu.
Sakura przygryzła wargi. Ino w ogóle jej nie przekonała, ale nie chciała dyskutować na ten temat przy Tenten. Będzie musiała z nią później porozmawiać.
Tymczasem Yamanaka zmieniła już obiekt zainteresowania i spojrzała na szatynkę.
- Jesteś strasznie przygaszona – oceniła. – Nie powiesz, o co chodzi?
Tenten popatrzyła na nią, a potem przeniosła wzrok na Sakurę. Rzeczywiście była zamyślona; nawet nie zwróciła uwagi, o czym wcześniej rozmawiały. Wyglądało na to, że chce coś powiedzieć, ale waha się.
- Hinata nie pójdzie ze mną, jeśli wy nie pójdziecie– wydukała w końcu, przenosząc spojrzenie na swój talerz. Teraz nagle unikała patrzenia na nie. – Wiecie, że ona nie lubi takich imprez. Bez was będę tam sama.
No tak, mogły się domyślić, że chodzi o imprezę na koniec semestru.
Każdy z trzech semestrów w roku kończył się meczem między drużynami bejsbolowymi – ważnym dlatego, że zwycięska drużyna zacznie w nowym semestrze ze statusem tryumfatora poprzedniego. Sakura wiedziała, że to doniosłe wydarzenie, bo dużo o tym mówiono. Rywalizacja między zespołem z wydziału prawa a „Lisami” sięgała tradycją do początków uniwersytetu. Sakura, mimo wszystkiego co słyszała, nie wierzyła, że ta rywalizacja może mieć ogólnouczelniany wymiar, dopóki nie zaczęła tu studiować. Rzeczywiście, chyba prawie każdy student identyfikował się z z którąś z drużyn - Tanukimi lub Lisami – i pod koniec semestru było to widać, bo wszyscy dyskutowali o tym, kto wygra ostatni mecz.
Było jednak wiadomo, że niezależnie od zwycięzcy wieczorem odbędzie się wielka impreza, na którą przyjdzie pewnie ponad połowa studentów, a przynajmniej – studentek. W trakcie semestru na pomeczowe imprezy nie wszyscy mieli wstęp, ponieważ odbywały się w "elitarnej" Triadzie. Żeby wejść do klubu w weekend trzeba było być jakoś powiązanym z drużynami bejsbolowymi lub piłkarskimi. Cheerleaderki były tam mile widziane, ale dziewczyny niezrzeszone w żadnych organizacjach studenckich już nie. Jednak impreza po ostatnim meczu miała inny charakter. Odbywała się za każdym razem w domu stowarzyszenia studentów, zapraszano bardzo dużo ludzi. Tenten była przekonana, że przyjdzie mnóstwo dziewczyn, które będą zaczepiać zawodników obu drużyn.
Sakura przyznawała jej rację – pewnie tak będzie, ale nie powinna się aż tak stresować. Gdyby miała trochę więcej pewności siebie nie myślałaby, że Neji skorzysta ze sposobności, żeby ją zdradzić.
- Tenten – powiedziała bez cienia złości w głosie. Postanowiła być wyrozumiała. – A ty się nami nie przejmowałaś, gdy proponowałyśmy, żebyś przyszła na piątkowy bal naszego wydziału, żebyśmy nie musiały być tam same. We dwie będziemy wyglądać jak lesbijki, nie wzrusza cię to?
Rozbawił ją zbolały wyraz twarzy dziewczyny.
- Nie myślałam, że to dla was ważne – powiedziała szatynka zawstydzona.
Sakura machnęła ręką.
- Nie przejmuj się, drażnię się z tobą tylko. I tak nie ma mowy, żebyśmy poszły. Ty będziesz się bawić ze swoim chłopakiem, a co my będziemy robić?
Tenten podniosła wzrok i popatrzyła na nią z żarem w oczach.
- Ale tak wcale nie będzie. Nie będę tam siedzieć z tymi kolesiami z drużyny, a Neji zapewne tak. Będę sama. Ratujcie – powiedziała błagalnie.
Sakura przewróciła ze zniecierpliwieniem oczami. Zaczynało ją to irytować, że Tenten za wszelką cenę próbuje forsować swoje zdanie, chociaż wie, że dla nich to niewygodne. Ostatnio przestały chodzi do „Triady” i nie zamierzały iść na ten spęd uczelniany, gdzie Sasuke i jego koledzy będą gwiazdorzyć.
- Masz przecież wśród nich kumpla, Lee, niech on ciebie ratuje. Poza tym chyba nie musisz iść na imprezę, na którą nie chcesz, tylko po to, by kontrolować chłopaka. Sorry, ale tak to wygląda – dodała, widząc niezadowoloną minę koleżanki.
Jednak dziewczyna nie zamierzała się poddać bez walki.
- Dałybyście spokój. Będziecie jedynymi cheerleaderkami, które nie przyjdą. Pozwalacie, żeby Sasuke wami sterował. I pewnie ma satysfakcję, bo to zbyt oczywiste, dlaczego nie przychodzicie do klubu.
Sakura przymrużyła ze złością oczy. Niedawno Tenten ją krytykowała, że wciąga przyjaciółki do osobistej zemsty, a teraz sama nie liczyła się z ich zdaniem.
- Masz rację – powiedziała nagle Ino. – Nie ma powodu, żebyśmy puściły płazem takie wydarzenie. Jeśli nie będzie fajnie, możemy zawsze wyjść wcześniej.
Sakura popatrzyła na nią w szoku. Przecież to ona wolała siedzieć w domu zamiast wychodzić wieczorem do klubu, w którym mogła spotkać Gaarę.
- To jest zły pomysł – zaoponowała, patrząc na blondynkę.
- Ależ bardzo dobry – odparła Ino. – Jeśli zapomniałaś o Sasuke, nie masz powodu go unikać. Poza tym zostawienie Tenten w takiej sytuacji byłoby chamskie.
Sakura obruszyła się. Znów wychodziło na to, że jest egoistką. A przecież właśnie teraz starała się nie myśleć o sobie.
­- Ino, próbuję ci zrekompensować to, że cię niepotrzebnie wciągnęłam w całą tę historię – powiedziała. – Nie chcę, żebyś płaciła za moją głupotę.
- Ale ze mną jest wszystko w porządku – odpowiedziała blondynka.
Sakura mocno w to wątpiła, choć dotąd nie mówiła o tym głośno, bo nie chciała jej jeszcze bardziej drażnić.
- Nie wydaje mi się – powiedziała. – Zachowujesz się inaczej. Na dodatek zaczęłaś się zadawać z tą Temari…
Ino potrząsnęła szybko głową.
- A co w tym złego? Nie jest taka zła jak się wydaje, wręcz przeciwnie, jest w porządku – powiedziała z przekonaniem.
- Być może – odparła Sakura. Osobiście nie miała nic przeciwko tej dziewczynie, choć denerwowało ją, że była tak blisko z Sasuke. – Ale akurat teraz się zaprzyjaźniacie?
- Tak, akurat teraz – zapewniła Ino. – To nie ma nic wspólnego z Gaarą.
Sakura przygryzła wargi. Nie wiedziała, co ma jej odpowiedzieć, żeby nie wyszło na to, że się czepia. Zresztą, liczyła, że temat sam się jakoś zdezaktualizuje. Ino nie chciała jej powiedzieć, dlaczego nagle zaczęła unikać Gaary, a to tylko powodowało, że czuła się bardziej winna.
- Jest tylko zwykłym kretynem, przekonanym o własnej wyjątkowości – dodała blondynka, widząc, jak Sakura jej się przygląda. – Nie zamierzam się nim przejmować i właśnie dlatego pójdziemy na tę imprezę.

***

Lee przyszedł na bal z Karui. Wcześniej nie zamierzał w nim uczestniczyć, bo nie miał kogo zaprosić, a całe to zamieszanie i kreowanie corocznej imprezy wydziału biologii na wydarzenie elitarne uważał za śmieszne. Jednak zaprosiła go Karui, studentka dziennikarstwa, którą słabo znał i której nie miał powodu nie lubić, więc zgodził się. Dziewczyna od razu powiedziała, że zależy jej by być na tym przyjęciu, gdyż chce napisać artykuł do gazety uczelnianej. Lee nie był osobą, która obraziłaby się na kogoś, kto mu wytyka, że nie jest popularny i nie ma z kim pójść na imprezę. Zresztą to ostatnie to nie była do końca prawda – mógłby zaprosić Tenten, która pewnie zgodziłaby się ze względu na ich przyjaźń. Nie zapytał jej o to, bo nie chciał jej stawiać trudniej sytuacji. Tenten uważała, że w związku obowiązują pewne zasady i nie należy doprowadzać do niejasnych sytuacji.
Lee znał Nejiego i wiedział, że ów nie byłby zazdrosny o imprezę i kilka tańców. Uważał jednak, że nie ma powodu tłumaczyć tego Tenten i zmuszać jej, żeby dopasowywała się do swojego chłopaka. Ona na pewno byłaby niezadowolona, gdyby Neji chciał pójść gdzieś z koleżanką.
Karui była szczęśliwa, że się zgodził, więc i Lee był zadowolony, że komuś pomógł. Nie myślał o tym, że będzie się piekielnie nudzić na tej imprezie, bo nikt z jego dobrych znajomych się na nią nie wybierał. Większość chłopaków z jego drużyny, i z przeciwnej również, uważała bal biologii za strasznie lamerską imprezę, więc pewnie wszyscy odrzucali zaproszenia, których musieli dostać wiele. 
Lee był jedynym facetem, którego dziewczyny nie postrzegały jako bardziej atrakcyjnego tylko dlatego, że jest sportowcem. Miało to swoje zalety i o nich starał się myśleć, gdy koledzy odrzucali wciąż ponawiane zaproszenia na bal.
Wydawało mu się, że nie zobaczy tutaj nikogo z drużyny oprócz Sasoriego, którego dziewczyna studiowała biologię, więc nie miał jak się wykręcić. Dlatego był bardzo zdziwiony, gdy nagle podszedł do niego Sasuke, jeszcze bardziej odpicowany i pachnący niż zwykle, przez co oglądały się za nim chyba wszystkie dziewczyny na sali – nie wyłączając dziewczyny kapitana drużyny, co Lee odnotował z pewnym niesmakiem. Była obiektem niechęci wielu, bo Sasori pociągał dziewczyny chyba nawet bardziej niż Uchiha, lecz mając jednego - zawieszała oko na drugim. Kobiet nie da się zrozumieć.
- Uchiha – powiedział Lee na powitanie. – Co tutaj robisz?
Sasuke obejrzał się za siebie.
- Przyszedłem z jedną taką… nie pamiętam imienia. W każdym razie jest strasznie nudna, chyba udało mi się ją spławić. Ty także zgubiłeś swoją dziewczynę?
Lee uniósł jedną brew. Był to odruch bezwarunkowy, zwykle tak robił gdy coś go zirytowało lub zainteresowało. Dlatego koledzy dali mu przydomek „Brewka”.
- To nie jest moja dziewczyna.
- To wyrwij jakąś – odparł Sasuke niedbale. – Inaczej będziesz podpierać ściany – chociaż mówił do niego, patrzył gdzieś w odległy kąt sali. Lee obejrzał się i zobaczył Sakurę z Ino.
- Koleś – odezwał się, pełen złych przeczuć. – Nie mów mi, że tego nie odpuściłeś.
Sasuke spojrzał na niego tak jak zwykle patrzył na fanki lub kolegów, którzy próbowali prawić mu kazania – jakby przez przypadek utkwił wzrok akurat w tym punkcie, zero zainteresowania.
- Nie wiem, o co ci chodzi. Przyszedłem potańczyć.
Lee zmełł w ustach przekleństwo. Były momenty, w których nie potrafił zdzierżyć jego zachowania, ale powstrzymywał się od komentarza. I bynajmniej nie chodziło o traktowanie dziewczyn jak zdobyczy.
- Czy mi się wydaje, czy nie możesz odżałować zaprzepaszczonej okazji i szukasz teraz następnej? – zapytał ponuro.
Tym razem udało mu się przyciągnąć uwagę Uchihy.
- Co konkretnie mi zarzucasz? – zapytał.
- Doskonale wiesz. Chcesz koniecznie sprowokować Gaarę, żeby zaatakował cię pierwszy. Skoro w ten sposób musisz sobie udowadniać, że masz silniejsze nerwy, twój wybór. Ale zastanów się, czy na pewno jesteś zdolny do każdego świństwa, żeby tylko coś udowodnić.
Sasuke zmierzył go spojrzeniem.
- Hotaru bym nie tknął. Teraz jest inna sytuacja.
- Nie szkodzi, że inna – Lee sam był zdziwiony swoją śmiałością. – W ostatecznym rozrachunku wyjdziesz na śmiecia. Nie wymyśliłbyś tego głupiego zakładu, gdybyś nie wiedział, że Gaara zwrócił na nią uwagę. Nie przyszedłbyś dzisiaj, gdybyś zakładał, że jego to nie obejdzie. Postanowiłeś udowodnić, że z niczym się nie liczysz oprócz własnego ego, a to tylko z tego powodu, że laska zaczęła traktować cię jak powietrze, a Gaara wciąż nie dał się sprowokować – Sasuke chyba pierwszy raz słuchał go uważnie, więc Lee postanowił nie tracić okazji. – Powiem ci, jak będzie. Ty zbajerujesz dziewczynę, Gaara tym razem nie zdzierży i będziesz miał dowód na to, że potrafisz go sprowokować. Będziesz miał swoją odpowiedź, kto wygra w walce na poważnie. Ale odpowiedz mi, tak szczerze, czy jak już połamiecie sobie nawzajem kości, będziesz mógł bez obrzydzenia spojrzeć w lustro?
Sasuke nic nie odpowiedział. Przyglądał się koledze, jakby trochę nie dowierzał, że odważył się mówić do niego tym tonem. Przynajmniej arogancki uśmiech spełzł mu z twarzy.
- Kwestii wykorzystania dziewczyny nie biorę pod uwagę, bo to przecież nie jest dla ciebie żadna nowość. Sakurę chyba ceniłeś trochę wyżej, a świadomość, że ją poniżyłeś, nie obniża ci dobrego samopoczucia, prawda? – na twarzy Lee pojawił się grymas wściekłości, którego w ogóle nie kontrolował.
Sasuke obejrzał się na rozmawiające kilka metrów dalej dziewczyny, po czym skierował spojrzenie z powrotem na kolegę.
- Masz do mnie o to pretensje? Trzeba było wcześniej coś powiedzieć. Gdybym podejrzewał, że coś do niej…
- Bzdura – odpowiedział Lee, zaciskając pięści. – Zrobiłbyś dokładnie to samo. Wychodzisz z założenia, że każda, która na ciebie leci, jest żałosną idiotką i jest sama sobie winna, jeśli pozwoli się przelecieć.
Sasuke zacisnął szczęki. Może zrobiło mu się trochę głupio, a może wcale nie - trudno było to ocenić.
- Możesz mnie za to sprać, nie będę się bronił – powiedział.
- Nie. Wolę, żebyś wiedział, że masz u mnie kilka zaległych strzałów w ryj, na przyszłość. Poza tym Sakura była twoją koleżanką, a nie moją, więc nie mam podstaw cię bić. Sam sobie odpowiedz na pytanie, czy tym razem nie przegiąłeś.
- Lee – odezwał się Sasuke, - ona wiedziała, na co się pisze.  Zawsze wiedzą. Więc jeśli chcesz walnij mnie w ryj, ale nie ucz mnie, co wolno, a czego nie.
- Szkoda mi ciebie – skwitował Brewka.
Wolał zwycięstwo moralne od siłowego.

4 komentarze:

  1. Współczuję Lee bardzo, widać, że chłopak ma naprawdę dobre serce, które bije mocniej w kierunku pewnej wisienki. Wątpię, by Sasuke nagle zdał sobie sprawę z tego jak ją zranił. Może nawet nie tym, jak ją potraktował, tylko późniejszym zachowaniem, kiedy kpił z Sakury wraz z kolegami. A bardzo szkoda, według mnie pasują do siebie, ona juz by go utemperowała. Zastanawia mnie też co zrobi Gaara, jeśli Sasuke wygra zakład? Mają podobna naturę skurwieli, więc idąc tokiem myślenia Sasuke, powinien (z zemsty na Ino), wykorzystać Sakurę. Aj, aj! Pisz szybko dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także współczuję Lee ;] To niestety chłopak o dobrym sercu, tacy mają zawsze pod górę :P Obaj maja naturę skurwieli... Mocno powiedziane, ale nie mogę się z tym nie zgodzić :D

      Usuń
  2. Tak sobie z ciekawości weszłam na Twojego bloga. Powiem tylko, że historia jest całkiem ciekawa i z przyjemnością przeczytam kontynuację, szczególnie że uwielbiam Naruto. Podobają mi się dialogi, są zabawne, ale nie przesadzone.
    Słabością są za to niekiedy opisy, nie chodzi o to, że ich nie ma, bo są i to całkiem niezłe. Parę razy miałam jednak wrażenie że bohaterowie siedzą sobie w barze i z opisu wiem jak ten bar funkcjonuje, jacy ludzie tam przychodzą oraz co robią - fajnie, ale nie wiem kompletnie jak ta knajpa wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opisy to moja słaba strona :) Czasami zapominam o nich, bo skupiam się na dialogach. Już mi to wytykano ;) Postaram się poprawić. Dziękuję bardzo za komentarz:)

      Usuń