Sakura zwykle spotykała się w czasie przerwy na lunch
z przyjaciółkami. Tenten i Hinata studiowały na innych wydziałach, miały różne
plany zajęć, dlatego trudno było umówić się we czwórkę. Tym razem spotkały się
we trzy, z Ino i Tenten, i poszły do baru samoobsługowego.
Sakura pierwsza poszła do kasy i usiadła z tacą przy
stoliku. Po chwili podeszły do niej koleżanki. Sakura krytycznie popatrzyła na tacę
Ino, która nałożyła sobie na talerz trzy rodzaje sałaty.
Tym razem nie mogła powstrzymać się od komentarza.
- Twój ojciec dzwoni do mnie co tydzień, żeby cię
skontrolować, co niby mam mu powiedzieć, że znowu świrujesz? – zapytała grobowym
tonem.
Ino popatrzyła na nią niechętnie spod przymrużonych
oczu. Nie udawała, że nie wie o co chodzi – to już jakiś sukces.
- Powiedz mu, co chcesz – odrzekła. – Tylko,
żebyś potem nie żałowała, że przesadzasz. Też jesteś na diecie, prawda? Biorę
to, co jest najciekawsze w menu.
Sakura przygryzła wargi. Ino w ogóle jej nie
przekonała, ale nie chciała dyskutować na ten temat przy Tenten. Będzie musiała
z nią później porozmawiać.
Tymczasem Yamanaka zmieniła już obiekt
zainteresowania i spojrzała na szatynkę.
- Jesteś strasznie przygaszona – oceniła. – Nie powiesz,
o co chodzi?
Tenten popatrzyła na nią, a potem przeniosła wzrok
na Sakurę. Rzeczywiście była zamyślona; nawet nie zwróciła uwagi, o czym
wcześniej rozmawiały. Wyglądało na to, że chce coś powiedzieć, ale waha się.
- Hinata nie pójdzie ze mną, jeśli wy nie pójdziecie–
wydukała w końcu, przenosząc spojrzenie na swój talerz. Teraz nagle unikała
patrzenia na nie. – Wiecie, że ona nie lubi takich imprez. Bez was będę tam
sama.
No tak, mogły się domyślić, że chodzi o
imprezę na koniec semestru.
Każdy z trzech semestrów w roku kończył się meczem
między drużynami bejsbolowymi – ważnym dlatego, że zwycięska drużyna zacznie w
nowym semestrze ze statusem tryumfatora poprzedniego. Sakura wiedziała, że to
doniosłe wydarzenie, bo dużo o
tym mówiono. Rywalizacja między zespołem z wydziału prawa a „Lisami” sięgała
tradycją do początków uniwersytetu. Sakura, mimo wszystkiego co słyszała, nie
wierzyła, że ta rywalizacja może mieć ogólnouczelniany wymiar, dopóki nie
zaczęła tu studiować. Rzeczywiście, chyba prawie każdy student identyfikował
się z z którąś z drużyn - Tanukimi lub Lisami – i pod koniec semestru było to
widać, bo wszyscy dyskutowali o tym, kto wygra ostatni mecz.
Było jednak wiadomo, że niezależnie od zwycięzcy
wieczorem odbędzie się wielka impreza, na którą przyjdzie pewnie ponad połowa
studentów, a przynajmniej – studentek. W trakcie semestru na pomeczowe imprezy
nie wszyscy mieli wstęp, ponieważ odbywały się w "elitarnej" Triadzie. Żeby wejść do klubu w weekend
trzeba było być jakoś powiązanym z drużynami bejsbolowymi lub piłkarskimi. Cheerleaderki były tam mile widziane, ale dziewczyny niezrzeszone w żadnych organizacjach studenckich już nie. Jednak impreza po ostatnim meczu miała inny charakter. Odbywała się za każdym razem w domu stowarzyszenia studentów, zapraszano bardzo dużo ludzi. Tenten była przekonana, że przyjdzie
mnóstwo dziewczyn, które będą zaczepiać zawodników obu drużyn.
Sakura przyznawała jej rację – pewnie tak będzie,
ale nie powinna się aż tak stresować. Gdyby miała trochę więcej pewności siebie
nie myślałaby, że Neji skorzysta ze sposobności, żeby ją zdradzić.
- Tenten – powiedziała bez cienia złości w głosie.
Postanowiła być wyrozumiała. – A ty się nami nie przejmowałaś, gdy
proponowałyśmy, żebyś przyszła na piątkowy bal naszego wydziału, żebyśmy nie
musiały być tam same. We dwie będziemy wyglądać jak lesbijki, nie wzrusza cię
to?
Rozbawił ją zbolały wyraz twarzy dziewczyny.
- Nie myślałam, że to dla was ważne – powiedziała szatynka zawstydzona.
Sakura machnęła ręką.
- Nie przejmuj się, drażnię się z tobą tylko. I tak
nie ma mowy, żebyśmy poszły. Ty będziesz się bawić ze swoim chłopakiem, a co my
będziemy robić?
Tenten podniosła wzrok i popatrzyła na nią z żarem w
oczach.
- Ale tak wcale nie będzie. Nie będę tam siedzieć z
tymi kolesiami z drużyny, a Neji zapewne tak. Będę sama. Ratujcie – powiedziała
błagalnie.
Sakura przewróciła ze zniecierpliwieniem oczami.
Zaczynało ją to irytować, że Tenten za wszelką cenę próbuje forsować swoje
zdanie, chociaż wie, że dla nich to niewygodne. Ostatnio przestały chodzi do „Triady”
i nie zamierzały iść na ten spęd uczelniany, gdzie Sasuke i jego koledzy będą
gwiazdorzyć.
- Masz przecież wśród nich kumpla, Lee, niech on
ciebie ratuje. Poza tym chyba nie musisz iść na imprezę, na którą nie chcesz,
tylko po to, by kontrolować chłopaka. Sorry, ale tak to wygląda – dodała,
widząc niezadowoloną minę koleżanki.
Jednak dziewczyna nie zamierzała się poddać bez
walki.
- Dałybyście spokój. Będziecie jedynymi cheerleaderkami,
które nie przyjdą. Pozwalacie, żeby Sasuke wami sterował. I pewnie ma
satysfakcję, bo to zbyt oczywiste, dlaczego nie przychodzicie do klubu.
Sakura przymrużyła ze złością oczy. Niedawno Tenten
ją krytykowała, że wciąga przyjaciółki do osobistej zemsty, a teraz sama nie
liczyła się z ich zdaniem.
- Masz rację – powiedziała nagle Ino. – Nie ma
powodu, żebyśmy puściły płazem takie wydarzenie. Jeśli nie będzie fajnie, możemy
zawsze wyjść wcześniej.
Sakura popatrzyła na nią w szoku. Przecież to ona
wolała siedzieć w domu zamiast wychodzić wieczorem do klubu, w którym mogła
spotkać Gaarę.
- To jest zły pomysł – zaoponowała, patrząc na
blondynkę.
- Ależ bardzo dobry – odparła Ino. – Jeśli zapomniałaś
o Sasuke, nie masz powodu go unikać. Poza tym zostawienie Tenten w takiej
sytuacji byłoby chamskie.
Sakura obruszyła się. Znów wychodziło na to, że jest
egoistką. A przecież właśnie teraz starała się nie myśleć o sobie.
- Ino, próbuję ci zrekompensować to, że cię
niepotrzebnie wciągnęłam w całą tę historię – powiedziała. – Nie chcę, żebyś
płaciła za moją głupotę.
- Ale ze mną jest wszystko w porządku –
odpowiedziała blondynka.
Sakura mocno w to wątpiła, choć dotąd nie mówiła o
tym głośno, bo nie chciała jej jeszcze bardziej drażnić.
- Nie wydaje mi się – powiedziała. – Zachowujesz się
inaczej. Na dodatek zaczęłaś się zadawać z tą Temari…
Ino potrząsnęła szybko głową.
- A co w tym złego? Nie jest taka zła jak się
wydaje, wręcz przeciwnie, jest w porządku – powiedziała z przekonaniem.
- Być może – odparła Sakura. Osobiście nie miała nic
przeciwko tej dziewczynie, choć denerwowało ją, że była tak blisko z Sasuke. –
Ale akurat teraz się zaprzyjaźniacie?
- Tak, akurat teraz – zapewniła Ino. – To nie ma nic
wspólnego z Gaarą.
Sakura przygryzła wargi. Nie wiedziała, co ma jej
odpowiedzieć, żeby nie wyszło na to, że się czepia. Zresztą, liczyła, że temat sam
się jakoś zdezaktualizuje. Ino nie chciała jej powiedzieć, dlaczego nagle
zaczęła unikać Gaary, a to tylko powodowało, że czuła się bardziej winna.
- Jest tylko zwykłym kretynem, przekonanym o własnej wyjątkowości – dodała blondynka,
widząc, jak Sakura jej się przygląda. – Nie zamierzam się nim przejmować i właśnie
dlatego pójdziemy na tę imprezę.
***
Lee przyszedł na bal z Karui. Wcześniej nie
zamierzał w nim uczestniczyć, bo nie miał kogo zaprosić, a całe to
zamieszanie i kreowanie corocznej imprezy wydziału biologii na wydarzenie
elitarne uważał za śmieszne. Jednak zaprosiła go Karui, studentka
dziennikarstwa, którą słabo znał i której nie miał powodu nie lubić, więc
zgodził się. Dziewczyna od razu powiedziała, że zależy jej by być na tym
przyjęciu, gdyż chce napisać artykuł do gazety uczelnianej. Lee nie był osobą,
która obraziłaby się na kogoś, kto mu wytyka, że nie jest popularny i nie ma z
kim pójść na imprezę. Zresztą to ostatnie to nie była do końca prawda – mógłby
zaprosić Tenten, która pewnie zgodziłaby się ze względu na ich przyjaźń. Nie
zapytał jej o to, bo nie chciał jej stawiać trudniej sytuacji. Tenten uważała,
że w związku obowiązują pewne zasady i nie należy doprowadzać do niejasnych
sytuacji.
Lee znał Nejiego i wiedział, że ów nie byłby zazdrosny o imprezę i kilka tańców. Uważał jednak, że nie ma powodu tłumaczyć tego Tenten i zmuszać jej, żeby dopasowywała się do swojego chłopaka. Ona na pewno byłaby niezadowolona, gdyby Neji chciał pójść gdzieś z koleżanką.
Lee znał Nejiego i wiedział, że ów nie byłby zazdrosny o imprezę i kilka tańców. Uważał jednak, że nie ma powodu tłumaczyć tego Tenten i zmuszać jej, żeby dopasowywała się do swojego chłopaka. Ona na pewno byłaby niezadowolona, gdyby Neji chciał pójść gdzieś z koleżanką.
Karui była szczęśliwa, że się zgodził, więc i Lee
był zadowolony, że komuś pomógł. Nie myślał o tym, że będzie się piekielnie
nudzić na tej imprezie, bo nikt z jego dobrych znajomych się na nią nie
wybierał. Większość chłopaków z jego drużyny, i z przeciwnej również, uważała
bal biologii za strasznie lamerską imprezę, więc pewnie wszyscy odrzucali
zaproszenia, których musieli dostać wiele.
Lee był jedynym facetem, którego dziewczyny nie postrzegały jako bardziej atrakcyjnego tylko dlatego, że jest sportowcem. Miało to swoje zalety i o nich starał się myśleć, gdy koledzy odrzucali wciąż ponawiane zaproszenia na bal.
Lee był jedynym facetem, którego dziewczyny nie postrzegały jako bardziej atrakcyjnego tylko dlatego, że jest sportowcem. Miało to swoje zalety i o nich starał się myśleć, gdy koledzy odrzucali wciąż ponawiane zaproszenia na bal.
Wydawało mu się, że nie zobaczy tutaj nikogo z
drużyny oprócz Sasoriego, którego dziewczyna studiowała biologię, więc nie miał
jak się wykręcić. Dlatego był bardzo zdziwiony, gdy nagle podszedł do niego
Sasuke, jeszcze bardziej odpicowany i pachnący niż zwykle, przez co oglądały
się za nim chyba wszystkie dziewczyny na sali – nie wyłączając dziewczyny
kapitana drużyny, co Lee odnotował z pewnym niesmakiem. Była obiektem niechęci
wielu, bo Sasori pociągał dziewczyny chyba nawet bardziej niż Uchiha, lecz
mając jednego - zawieszała oko na drugim. Kobiet nie da się
zrozumieć.
- Uchiha – powiedział Lee na powitanie. – Co tutaj
robisz?
Sasuke obejrzał się za siebie.
- Przyszedłem z jedną taką… nie pamiętam imienia. W
każdym razie jest strasznie nudna, chyba udało mi się ją spławić. Ty także
zgubiłeś swoją dziewczynę?
Lee uniósł jedną brew. Był to odruch bezwarunkowy,
zwykle tak robił gdy coś go zirytowało lub zainteresowało. Dlatego koledzy dali
mu przydomek „Brewka”.
- To nie jest moja dziewczyna.
- To wyrwij jakąś – odparł Sasuke niedbale. –
Inaczej będziesz podpierać ściany – chociaż mówił do niego, patrzył gdzieś w
odległy kąt sali. Lee obejrzał się i zobaczył Sakurę z Ino.
- Koleś – odezwał się, pełen złych przeczuć. – Nie
mów mi, że tego nie odpuściłeś.
Sasuke spojrzał na niego tak jak zwykle patrzył na fanki lub kolegów, którzy próbowali prawić mu kazania – jakby przez
przypadek utkwił wzrok akurat w tym punkcie, zero zainteresowania.
- Nie wiem, o co ci chodzi. Przyszedłem potańczyć.
Lee zmełł w ustach przekleństwo. Były momenty, w
których nie potrafił zdzierżyć jego zachowania, ale powstrzymywał się od
komentarza. I bynajmniej nie chodziło o traktowanie dziewczyn jak zdobyczy.
- Czy mi się wydaje, czy nie możesz odżałować
zaprzepaszczonej okazji i szukasz teraz następnej? – zapytał ponuro.
Tym razem udało mu się przyciągnąć uwagę Uchihy.
- Co konkretnie mi zarzucasz? – zapytał.
- Doskonale wiesz. Chcesz koniecznie sprowokować
Gaarę, żeby zaatakował cię pierwszy. Skoro w ten sposób musisz sobie
udowadniać, że masz silniejsze nerwy, twój wybór. Ale zastanów się, czy na
pewno jesteś zdolny do każdego świństwa, żeby tylko coś udowodnić.
Sasuke zmierzył go spojrzeniem.
- Hotaru bym nie tknął. Teraz jest inna sytuacja.
- Nie szkodzi, że inna – Lee sam był zdziwiony swoją
śmiałością. – W ostatecznym rozrachunku wyjdziesz na śmiecia. Nie wymyśliłbyś
tego głupiego zakładu, gdybyś nie wiedział, że Gaara zwrócił na nią uwagę. Nie
przyszedłbyś dzisiaj, gdybyś zakładał, że jego to nie obejdzie. Postanowiłeś
udowodnić, że z niczym się nie liczysz oprócz własnego ego, a to tylko z tego
powodu, że laska zaczęła traktować cię jak powietrze, a Gaara wciąż nie dał się
sprowokować – Sasuke chyba pierwszy raz słuchał go uważnie, więc Lee postanowił
nie tracić okazji. – Powiem ci, jak będzie. Ty zbajerujesz dziewczynę, Gaara
tym razem nie zdzierży i będziesz miał dowód na to, że potrafisz go sprowokować.
Będziesz miał swoją odpowiedź, kto wygra w walce na poważnie. Ale odpowiedz mi,
tak szczerze, czy jak już połamiecie sobie nawzajem kości, będziesz mógł bez obrzydzenia spojrzeć w lustro?
Sasuke nic nie odpowiedział. Przyglądał się koledze,
jakby trochę nie dowierzał, że odważył się mówić do niego tym tonem.
Przynajmniej arogancki uśmiech spełzł mu z twarzy.
- Kwestii wykorzystania dziewczyny nie biorę pod
uwagę, bo to przecież nie jest dla ciebie żadna nowość. Sakurę chyba ceniłeś
trochę wyżej, a świadomość, że ją poniżyłeś, nie obniża ci dobrego
samopoczucia, prawda? – na twarzy Lee pojawił się grymas wściekłości, którego w
ogóle nie kontrolował.
Sasuke obejrzał się na rozmawiające kilka metrów
dalej dziewczyny, po czym skierował spojrzenie z powrotem na kolegę.
- Masz do mnie o to pretensje? Trzeba było
wcześniej coś powiedzieć. Gdybym podejrzewał, że coś do niej…
- Bzdura – odpowiedział Lee, zaciskając pięści. –
Zrobiłbyś dokładnie to samo. Wychodzisz z założenia, że każda, która na ciebie
leci, jest żałosną idiotką i jest sama sobie winna, jeśli pozwoli się przelecieć.
Sasuke zacisnął szczęki. Może zrobiło mu się trochę
głupio, a może wcale nie - trudno było to ocenić.
- Możesz mnie za to sprać, nie będę się bronił –
powiedział.
- Nie. Wolę, żebyś wiedział, że masz u mnie kilka
zaległych strzałów w ryj, na przyszłość. Poza tym Sakura była twoją koleżanką,
a nie moją, więc nie mam podstaw cię bić. Sam sobie odpowiedz na pytanie, czy
tym razem nie przegiąłeś.
- Lee – odezwał się Sasuke, - ona wiedziała, na co
się pisze. Zawsze wiedzą. Więc jeśli
chcesz walnij mnie w ryj, ale nie ucz mnie, co wolno, a czego nie.
- Szkoda mi ciebie – skwitował Brewka.
Wolał zwycięstwo moralne od siłowego.
Współczuję Lee bardzo, widać, że chłopak ma naprawdę dobre serce, które bije mocniej w kierunku pewnej wisienki. Wątpię, by Sasuke nagle zdał sobie sprawę z tego jak ją zranił. Może nawet nie tym, jak ją potraktował, tylko późniejszym zachowaniem, kiedy kpił z Sakury wraz z kolegami. A bardzo szkoda, według mnie pasują do siebie, ona juz by go utemperowała. Zastanawia mnie też co zrobi Gaara, jeśli Sasuke wygra zakład? Mają podobna naturę skurwieli, więc idąc tokiem myślenia Sasuke, powinien (z zemsty na Ino), wykorzystać Sakurę. Aj, aj! Pisz szybko dalej!
OdpowiedzUsuńJa także współczuję Lee ;] To niestety chłopak o dobrym sercu, tacy mają zawsze pod górę :P Obaj maja naturę skurwieli... Mocno powiedziane, ale nie mogę się z tym nie zgodzić :D
UsuńTak sobie z ciekawości weszłam na Twojego bloga. Powiem tylko, że historia jest całkiem ciekawa i z przyjemnością przeczytam kontynuację, szczególnie że uwielbiam Naruto. Podobają mi się dialogi, są zabawne, ale nie przesadzone.
OdpowiedzUsuńSłabością są za to niekiedy opisy, nie chodzi o to, że ich nie ma, bo są i to całkiem niezłe. Parę razy miałam jednak wrażenie że bohaterowie siedzą sobie w barze i z opisu wiem jak ten bar funkcjonuje, jacy ludzie tam przychodzą oraz co robią - fajnie, ale nie wiem kompletnie jak ta knajpa wygląda.
Opisy to moja słaba strona :) Czasami zapominam o nich, bo skupiam się na dialogach. Już mi to wytykano ;) Postaram się poprawić. Dziękuję bardzo za komentarz:)
Usuń