- Wiedziałam, że to nie jest zbyt dobry pomysł –
westchnęła Ino. – Trzeba było pójść potańczyć w klubie albo nawet w domu. Tutaj
wszyscy będą gapić się na nas jak na ostatnie ofiary, ponieważ nie mamy
partnerów.
Sakura w duchu przyznała jej rację, ale nie mogła
tego zrobić głośno. W końcu to ona naciskała, żeby przyszły na bal. To było
wielkie wydarzenie dla studentów wydziału, wszyscy z pierwszego roku koniecznie
chcieli w nim uczestniczyć i zobaczyć, co jest w nim niezwykłego. Dlatego jej
także na tym zależało. Yamanace też, przynajmniej do pewnego momentu.
Koniec końców okazało się, że tylko eleganckie
wdzianka i snobistyczna atmosfera
odróżniają tę imprezę od zwykłych dyskotek w klubie studenckim.
Poświęciły dużo czasu, żeby wybrać ciuchy, ale cóż z tego, skoro nikogo nie obchodziło, czy ładnie wyglądają.
Sakura zauważyła, że Ino skrzywiła twarz ze złością.
Była ciekawa, co takiego ją zainteresowało.
- Nie odwracaj się – przestrzegła blondynka. – Ten
kretyn tu jest i patrzy w naszą stronę.
Sakura powstrzymała się przed obejrzeniem się za
siebie. Ino wzięła ją za rękę i poprowadziła kawałek dalej, w miejsce, gdzie
było więcej ludzi. Sakura zatrzymała się i oswobodziła dłoń.
- Przestań. Nie musisz mnie chronić. Niech sobie
patrzy, nie obchodzi mnie co myśli – oświadczyła, choć nie do końca była to
prawda. Wiedziała jednak, że ostentacyjnie unikając Sasuke daje mu do
zrozumienia, że nadal ją obchodzi. Obiecała sobie, że zacznie go traktować tak
samo jak innych.
- Wcale ciebie nie chronię, po prostu nie mam ochoty
przebywać w pobliżu tego gada – odpowiedziała dziewczyna.
- To trochę nieuprzejmie z twojej strony, przezywać kogoś za plecami.
Usłyszawszy te słowa, obie się odwróciły. Sasuke był tuż przy nich.
- Nawet pojawiasz się bezszelestnie jak wąż –
skomentowała Ino. – Czego chcesz?
- Nie denerwuj się. Nic od ciebie nie chcę –
odpowiedział chłopak i spojrzał na Sakurę. – Możemy porozmawiać?
- Porozmawiać – powtórzyła głucho. Ta propozycja
brzmiała teraz kuriozalnie.
Ino stanęła naprzeciw niego z zaciętym wyrazem
twarzy.
- Nie. Poszukaj sobie innej ofiary – odezwała się
zdecydowanie.
Sasuke popatrzył na nią zaciekawieniem.
- Jesteś jej ochroniarzem? – zapytał.
Sakura pociągnęła koleżankę za rękę, zmuszając, by
ta na nią spojrzała.
- Daj spokój. Pogadam z nim. Nie poradzisz sobie
przez chwilę sama?
***
Ino była pełna złych przeczuć. Ani trochę nie ufała
Sasuke i była zdania, że czegokolwiek chce, nie wyniknie z tego nic dobrego.
- Masz minę jak na pogrzebie – usłyszała głos z
boku, gdy patrzyła w stronę oddalającej się Sakury.
Podeszła do niej Temari. Była ubrana w obcisłą fioletową sukienkę i miała wysoko upięte włosy. Prezentowała się znacznie
bardziej elegancko niż zwykle. Towarzyszył jej Kiba, który zupełnie nie pasował
do niej strojem. Ubrał na bal luźną koszulę i ciemne dżinsy.
- Widzę, że nawet Uchiha zaszczycił nas obecnością –
powiedziała Temari. – A po ostatniej twierdził, że biolodzy to nudziarze.
Pozer.
Ino nic nie odpowiedziała. Wiedziała, że Temari
również uważała imprezę wydziału biologii za zbyt oficjalną, ale lubiła być
tam, gdzie coś się dzieje. Zapytała Kibę, czy ją zaprosi. Ledwie go znała
i niezbyt lubiła, zresztą z wzajemnością.
W tym momencie podeszła do nich Karui, energiczna
studentka dziennikarstwa. Pociągnęła Temari za ramię.
- Masz okazję spełnić obietnicę – powiedziała konspiracyjnym
tonem. – Laska Sasoriego gdzieś się zmyła, zagadajmy do niego.
Temari popatrzyła na nią ze zniecierpliwieniem.
- Sama do niego zagadaj.
- Ale o czym? Ty masz pretekst, pogadajmy o
najbliższym meczu. Zyskasz moją dozgonną wdzięczność.
Temari wzruszyła ramionami.
- Wyróżnię cię w artykule podsumowującym sezon. Zostaniesz najbardziej zachwycająca cheerleaderką semestru. Albo coś w tym rodzaju.
Temari popatrzyła na nią.
- Proponujesz mi taką tanią łapówkę i sądzisz, że
się zgodzę? – odparła, mrużąc oczy. – Zbyt dobrze mnie znasz. Chodźmy –
spojrzała szybko na Ino i Kibę. – Zostawiam was. Wkrótce wrócę. Rozumiecie:
muszę się wypromować.
Ino
roześmiała się widząc zszokowaną minę Kiby, gdy patrzył na odchodzące
dziewczyny.
- Nie chwytam tego – powiedział. – W jednej chwili
jest normalna, a w następnej kreuje się na księżniczkę. To będzie ciężki
wieczór.
- Nie przesadzaj, nie jest taka zła – odparła Ino.
Kiba posłał jej spojrzenie pełne powątpiewania.
Wypadało rozpocząć jakąś rozmowę. Zorientowała się,
że nie wie, o czym mogłaby rozmawiać z Kibą, chociaż teoretycznie nie był jej
obcy. Gdy chodziły z dziewczynami do „Triady” Kiba często podchodził do nich,
żeby pogadać z Hinatą. Znali się z liceum. Ino wiedziała, że Kiba również
należy do „złotych chłopców” bujających się z Uchihą, chociaż zupełnie do nich
nie pasował. Nawet nie grał w bejsbol. Należał za to do uczelnianej drużyny
piłki nożnej i dlatego miał nieograniczony wstęp do klubu.
- Studiujesz weterynarię, prawda? – odezwała się,
żeby znaleźć jakiś punkt zaczepienia. I tak znała odpowiedź na to pytanie - Kiba zawsze
dużo mówił o zajęciach.
- Nie udawaj, że masz co do tego jakieś wątpliwości.
Wiem, że wszyscy uważają, że mam fioła na punkcie zwierząt.
Właściwie dokładnie tak o nim myślała, ale nie mogła
mu przecież tego powiedzieć w oczy.
- To fajne. Przynajmniej masz sprecyzowane plany, co
będziesz robić – powiedziała.
- Co ty studiujesz?
- Florystykę – uśmiechnęła się na widok jego miny. –
Tak, mamy taki niszowy kierunek na wydziale. Botanika połączona z estetyką,
dlatego mamy część zajęć na wydziale biologicznym, a część na wydziale sztuk
pięknych.
- I co potem będziesz robić? Otworzysz kwiaciarnię?
- Z dyplomem po tym
kierunku ludzie zwykle otwierają jakieś pracownie, dekorują wnętrza na eventy. Nie
wiem, czy studia mi się do czegoś przydadzą. Raczej zajmę się czymś związanym z
tańcem. Albo fotografią – dodała po chwili wahania.
Kiba popatrzył
na nią ze zdziwieniem.
- Nie wiesz, co wolisz? – zapytał.
Nie wiedziała, co na to odpowiedzieć.
Gdyby z tych trzech rzeczy
wybrała fotografię, to byłoby jak zdrada wobec matki.
***
Sasuke wydawał się nietypowo spięty, gdy odwrócił
się twarzą do niej. Rozmawiali w odległym kącie sali, gdzie nikt nie mógł ich
usłyszeć.
- Jest coś, co powinnaś zrozumieć.
Nie coś, co musi jej wyjaśnić, ale coś, co ona
powinna zrozumieć. Mogła się spodziewać, że cokolwiek ma do powiedzenia,
przedstawi to właśnie w ten sposób.
- Powiedz. Może zrozumiem - odpowiedziała.
Sasuke wahał się przez chwilę.
- Nie owijając w bawełnę – uprzedził. – Złapanie
faceta, jakiegokolwiek, na seks… jest słabe. Pomyliłaś się sądząc, że będę się
czuć zobowiązany wobec ciebie.
- Nic takiego nie myślałam. Nie
próbowałam cię tą metodą usidlić – odparła. Chociaż wcale jej nie dziwiło, że
tak wszystko zinterpretował. – Ja też byłam pijana i też straciłam nad sobą
panowanie. Co wcale nie znaczy, że żałuję.
Sasuke milczał, lustrując ją spojrzeniem.
- To ciekawe – odpowiedział tonem, jakby jej nie
dowierzał. – Stracić… no wiesz… po pijaku… nawet ja myślę, że to nieciekawe.
Sakura przygryzła wargę ze zdenerwowania. Zaczynała
rozumieć, co sobie o niej myślał.
- I dlatego zachowywałeś się jakbyś sądził, że się
na ciebie rzucę? Nie potrzebuję na tobie wyładowywać frustracji. Jakkolwiek to
dla ciebie niewygodne cieszę się, że ty byłeś pierwszy. Mimo, że nawet przez
chwilę nie myślałeś o mnie poważnie.
Sasuke nic nie powiedział. Wyglądał na speszonego,
co pewnie nieczęsto mu się zdarzało.
- Jestem dorosła i potrafię wziąć odpowiedzialność
za to, co robię. Przy okazji wyciągnęłam bardzo cenną nauczkę na przyszłość i
czegoś się o sobie dowiedziałam.
- Niby czego? – zapytał Sasuke.
Postanowiła, że zdobędzie się na szczerość. Chociaż
nie mogła liczyć na to samo z jego strony.
- Podkochiwałam się w tobie przez całą szkołę
średnią i myślałam, że zgodzę się na wszystko, jeśli tylko pozwolisz mi być
przy tobie – chciał jej przerwać, ale mu nie pozwoliła. – Nawet na te twoje
panienki. I że wcale nie potrzebuję, żeby ci na mnie zależało. Ale myliłam się,
bo wcale nie chciałabym być twoją zabawką albo… nie wiem, odskocznią od całej
reszty. Skoro nie mogę być dla ciebie kimś wyjątkowym wolałabym… jakąś formę
przyjaźni, o ile to jeszcze możliwe. Niż być tylko jedną z wielu albo zastępstwem
za kogoś – tej ostatniej myśli wolała nie rozwijać, bo pewnie by się wściekł.
Było dla niej oczywiste, że tylko jednej dziewczyny nie traktował tak jak
innych. – Kiedyś, za jakiś czas, to będzie już tylko miłe wspomnienie, chociaż
teraz jeszcze trochę boli.
Sasuke był zaskoczony jej bezpośredniością.
- Ale zachowywałaś się, jakbym cię strasznie
skrzywdził.
- Bo to zrobiłeś mówiąc, że jestem nic nie wartą
zabawką na jeden raz! – odpowiedziała, nieświadomie podnosząc głos o pół tonu.
Nie mogła myśleć o tym, nie czując jednocześnie wściekłości.
- Nic takiego nie powiedziałem – odrzekł Sasuke spokojnie.
- To miałeś na myśli.
- Nie. Miałem na myśli, że dla mnie… Nie wiem, jak
ci to wytłumaczyć. Użyłem tego niefortunnego sformułowania, żebyś wiedziała, że
na nic nie możesz liczyć, bo nic więcej nie mam do zaoferowania. Jesteś
nieodpowiednia dla mnie… Albo, jak wolisz, ja jestem nieodpowiedni dla ciebie. Nawet
mnie dobrze nie znasz.
- Bo ty nikomu nie pozwalasz się poznać –
odpowiedziała z rozgoryczeniem. Szybko się opanowała i dodała spokojniej: -
Nienawidzisz samotności, a jednocześnie nie chcesz wypuścić jej z rąk, dlatego…
korzystasz z takich pokrętnych form wypełnienia pustki. Każdy potrzebuje kogoś
bliskiego, więc nie można…
- Wszystko można – odpowiedział Sasuke. – Żyję tak,
jak mi się podoba, nie dorabiaj sobie do tego filozofii. Mimo wszystko nie
chciałem ciebie skrzywdzić i za to przepraszam.
- Nie powinieneś – odpowiedziała, chociaż miło, że
potrafił się zdobyć przynajmniej na takie słowa. Nigdy nie myślała, że będzie
potrafiła rozmawiać z Sasuke na spokojnie, jeszcze na tak poważne tematy. – Ani
siebie, ani nikogo innego, nie da się zmusić do miłości.
Wooooooooooooooooo takie słowa po Uchiha. Wooooo, lekkie uszanowanko, no bo jak na takiego zgreda, jakim jest to jednak niesamowite. A no i Sakura jest dziwna. Jej zachowania akurat nie rozumiem, ale cóż. Czekam na Gaarę i Ino.
OdpowiedzUsuń[Przepraszam, że tak krótko, ale telefon, a później bym zapomniała skomentowac ;/]
Pozdrawiam ;)
O kurczę, kurczę!!!!!
OdpowiedzUsuńAle rozdział, czekam niecierpliwie na więcej! Och, ta rozmowa Sakury z Sasuke, normalnie wielbię cię za nią, bo dałaś mi promyk nadziei na ich jakąś normalną relację.
Najwyraźniej ani Sasuke nie jest tak pozbawiony uczuć ani Sakura nie jest tak infantylna jak mogłoby się wydawać. Przyjemna odmiana :)
OdpowiedzUsuńZnowu się czegoś przyczepię. Chodzi o długość rozdziałów, nie tyle może o samą objętość co fakt, że są jakby poucinane. Np. bal wydziału biologii trwa już przez drugi rozdział mimo, że treść zawarta w obu częściach jest ze sobą mocno związana, nie ma pomiędzy nimi przeskoku czasowego ani właściwie żadnej wynikającej z fabuły granicy. To trochę tak jakbyś napisała cały rozdział a potem sztucznie postanowiła podzielić go na kawałki. Czytanie takich poszatkowanych fragmentów jest trochę irytujące. Wolałabym nawet żeby notki pojawiały się rzadziej, ale żeby każda była w jakimś sensie zamkniętym rozdziałem.
Rozumiem. Wynika to z założenia, żeby rozdziały były długości 4-7 stron w wordzie, wydaje mi się że dłuższe mogą zmęczyć czytelnika. Nie wzięłam w ogóle pod uwagę, że może to być traktowane jako rozerwanie całości. Teraz wezmę ;]
UsuńNa serio robię sobie zaległości przez tą cholerną sesję. :< No, ale w ten weekend znalazłam chwilę na czytanie i pisanie, bo zaliczyłam chemię, której się szczerze obawiałam :c Bardzo pięknych słów użyłaś na zakończenie tego rozdziału. Pomimo, że za Sasuke jakoś specjalnie nie przepadam i bardzo często mnie denerwuje, wiem, że jest osobą, która mimo arogancji ma drugą twarz. :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, że znalazłaś czas na przeczytanie i komentarz mimo zapracowania. Sasuke jak to on, musi być irytujący, a czy mimo to wzbudza sympatię... Jak widzę po komentarzach niektórych bardzo odrzuca, a innych nie, ja się sama zastanawiam czy polubię go w tym opowiadaniu :P
UsuńTeraz Sakura powinna sobie kogoś znaleźć. Najlepiej z drużyny. Niech Uchihę krew zaleje, w końcu zostanie urażona jego duma xD Strasznie go nie lubię przez to opowiadanie. Sasuke FUJ!
OdpowiedzUsuń