piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 8. Lubię, kiedy kobieta...



Gaara prosto z „Triady” poszedł do uczelnianego ośrodka sportowego, żeby odreagować. Na basenie trochę się zmęczył, dzięki czemu przeszła mu chęć na powrót do klubu i pobicie Uchihy. Nie był ciekaw, kto by wygrał. Chętnie poszedłby jeszcze na ściankę wspinaczkową – bo to był sprawdzony sposób na wymuszenie koncentracji i odpędzenie natrętnych myśli – ale zamykano ją o dwudziestej drugiej. Wrócił więc do akademika. Co prawda teoretycznie obowiązywała cisza nocna i po dwudziestej trzeciej nikt nie mógł wchodzić ani wychodzić z budynku, ale był to martwy przepis. Dlatego wybrał ten akademik mimo znacznej odległości od wydziału prawa – nie lubił, gdy próbowano mu coś narzucać.
O tej porze na czwartym piętrze prawie nigdy nie było cicho – dla studentów wychowania fizycznego  nie była to pora snu. Wiele osób kręciło się po korytarzu, w pokojach paliły się światła, w jednym z nich trwała w najlepsze impreza. Jemu to nigdy nie przeszkadzało, bo potrafił zasnąć nawet przy najgorszym hałasie.
Drzwi do pokoju, w którym mieszkał, nie były zamknięte na zamek. Spodziewał się tego, więc nawet nie wyjmował klucza. Natomiast to, co zastał w środku, przekraczało jego oczekiwania.
Na krześle przy biurku siedziała dziewczyna w samym ręczniku i piłowała sobie paznokcie. Widząc go uśmiechnęła się, ale nie przerwała swojego zajęcia.
Gaara zamknął drzwi, wykorzystując te kilka sekund, by przeanalizować sytuację. Kiedyś wysłał do niej smsa, a potem o tym zapomniał, ale wracał wtedy pijany z dużej imprezy. Dzisiaj nie pił prawie nic i na pewno by o podobnym fakcie pamiętał.
- Nie zapraszałem cię. Co robisz i jak się tu dostałaś?
Tayuya odłożyła pilnik do kosmetyczki leżącej na biurku, zanim udzieliła odpowiedzi.
- Twój współlokator mnie wpuścił.
- I wyrzuciłaś go stąd? Masz tupet.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- To nie jest tak, że nie ma gdzie spać. Byłabym zdumiona gdyby ktoś w tej jaskini rozpusty dwie noce przespał we własnym łóżku – odrzekła swobodnie. - Znajdzie sobie jakąś miejscówkę – dodała szybko, widocznie uznając, że musi się usprawiedliwić.
Gaary to zupełnie nie interesowało, czy chłopak będzie spać u kolegów czy pod schodami. Nie był to jego problem.
- Czy próbujesz mnie osaczyć? – zapytał wprost. Przystawił sobie krzesło i usiadł naprzeciwko dziewczyny – nie dlatego, że tak mu zależało by rozmawiać z nią twarzą w twarz, lecz dlatego, że prowokowała ubiorem, a raczej jego brakiem. Ręcznik niewiele zakrywał, podwinął się jeszcze odsłaniając jej uda, a Tayuya o tym wiedziała – i dlatego była tak pewna siebie.
- Nie – zapewniła, chociaż nie był skłonny jej uwierzyć. Złamała umowę pojawiając się tutaj bez żadnego uprzedzenia. – Naprawdę nie sprawdzam cię ani nic. Po prostu byłam w pobliżu, a że od tygodnia się nie widzieliśmy i nie dajesz znaku życia…
- Przyszłaś sprawdzić, co u mnie – odparł Gaara. – Świetnie. Jak widzisz żyję i mam się dobrze. Wiesz, gdzie są drzwi.
Tayuya mierzyła go wzrokiem, jakby oceniała, czy mówi poważnie. Nie ruszyła się jednak z miejsca.
- Wyrzucasz mnie?
- Możesz tu zostać jeśli chcesz, ja również mam dokąd pójść.
Widząc, że dziewczyna nadal nigdzie się nie wybiera, wstał z krzesła i podszedł do drzwi.
- Nie przyszłam tu z troski o ciebie, głąbie – usłyszał. Odwrócił się i spojrzał na nią.
- Więc dlaczego przyszłaś?
Był tego autentycznie ciekaw. Myśl, że instynkt aż tak go zawiódł, godziła w jego ocenę własnej inteligencji.
- Przyszłam, ponieważ ja również mam potrzeby – oświadczyła lodowatym tonem. – Wiem, że to cię nie interesuje, bo obchodzi cię wyłącznie własna osoba, ale mi to nie przeszkadza dopóki przestrzegasz umowy. Raz albo dwa razy w tygodniu mi pasuje, myślałam, że tobie także. Nie interesuje mnie co i z kim robisz kiedy się nie widzimy, ale nie będę twoim pogotowiem seksualnym, i nie będę przybiegać do ciebie na zawołanie, ignorując jednocześnie to, że raz na jakiś czas przepadasz jak kamfora. Oboje mamy mieć takie same korzyści, albo zrywam umowę. Mam wielu znajomych, którzy chcieliby być w twojej sytuacji, nie jestem skazana na ciebie. Dotarło?
- Tak – odpowiedział. Uspokoiła go, chociaż dalej się wahał, bo nie był pewien, czy można jej wierzyć. Słabo się znali; mógł nie odróżnić, czy mówi prawdę, czy kłamie. Wiedział jednak, że nie miała powodu, by wymyślać bajeczki. Jest taka sama jak on – dba tylko o siebie i wystrzega się ludzi, którym mogłaby zaufać, żeby nie mieli okazji jej zawieść. Idealna partnerka, z którą spędza się godzinę lub dwie, a potem nie myśli się o niej aż do następnego razu. Bez możliwości, że po pewnym czasie pojawią się wyrzuty sumienia.
- Więc zaproponuj jakieś rozwiązanie; jakiś dzień tygodnia, do którego na pewno się odezwiesz skoro nie lubisz, żeby do ciebie dzwonić – przeszła przez pokój kołysząc biodrami. Cały czas używała tych samych sztuczek, ale teraz mu to mniej przeszkadzało niż jeszcze przed chwilą. On też zachowywał się wobec niej w określony sposób, żeby dostać to, czego chciał. Wyproszenie jej z pokoju było częścią tej metody – zmusił ją do deklaracji, bo koniecznym było, żeby się określiła. Udzieliła takiej odpowiedzi, jakiej oczekiwał. Trudno byłoby znaleźć podobną dziewczynę.
- Powiedz od razu jeśli ci się znudziło, nie masz czasu, względnie że mam spadać – zażądała, wyciągając rękę i sięgając do paska jego spodni. – Tłumaczyć nic nie musisz, ale zadeklarować się tak. Gdyż jestem chętna tutaj i teraz, i wymagam, żebyś potraktował mnie poważnie – nie próbowała szarpać się z paskiem tylko powędrowała dłonią wyżej, pomogła sobie drugą ręką w rozpięciu dolnego guzika koszuli i koniuszkami palców wodziła po mięśniach brzucha. Doskonale wiedziała, co robić, żeby go rozpalić. Zbliżyła usta do jego ucha. – Zrobisz mi dobrze, albo się pożegnamy.
Gaara chwycił jej dłonie za nadgarstki i przygwoździł do ściany. Na skutek gwałtownego ruchu ręcznik, który Tayuya miała na sobie, sam się rozwinął i upadł na podłogę odsłaniając jej pełne kształty.
Popatrzył wprost w jej oczy, płonące pożądaniem.
- Nie rozkazuj – powiedział.
- Nie będę – szepnęła.
Gaara sięgnął ręką do zamka w drzwiach i przekręcił go. Następnie złapał ją za rękę i pociągnął w stronę łóżka. Tayuya posłusznie położyła się na pościeli i opierając ręce na łokciach przyglądała się, gdy zdejmował z siebie ubranie.
 Nie musiał się z nią obchodzić delikatnie, bo wiedział, że tego nie oczekiwała. To był jeden z powodów, dla których lepiej było mieć na stałe Tayuyę niż uganiać się wciąż za nowymi ciałami. Gra wstępna byłaby stratą czasu. Położył się na dziewczynie i parę razy musnął ustami jej szyję. Przeniósł swoje zainteresowanie niżej, złapał dłonią jedną z piersi i zaczął ją ugniatać, by po chwili ustami objąć sutek. Zaczął napierać na niego językiem, a dłonią dotykał drugiej piersi. Tayuya wydała z siebie jęk, który prawie natychmiast powstrzymała. Gaara cenił ją za umiejętność samokontroli. Nie lubił słuchać kobiecych jęków, które przypominały, że oprócz ciała, na którym się koncentruje, gdzieś obok jest także umysł i reszta osobowości. Nie zajmował się pieszczeniem jej całej, lecz tylko tymi punktami, które go interesują – duże i jędrne piersi, kształtne uda i to, co między nimi. Dziewczyna wiła się i naprężała pod wpływem dotyku. Gaara dokładnie pieścił jej piersi ustami, liżąc je i podgryzając, jednocześnie palcami wodząc po jej podbrzuszu i wewnętrznej stronie ud, by w końcu wsunąć palec do pochwy. Odtrącił jej dłonie, gdy zaczęła dotykać jego torsu. Była już gotowa, on także, więc przerwał pieszczoty i wyjął prezerwatywę z szuflady w szafce nocnej.
Dziewczyna musnęła palcami jego dłoń.
- Mogę ci pomóc – zaproponowała. Gaara to zlekceważył. Żadnej nie pozwalał kontrolować sytuacji, bo to by oznaczało, że jest od niej w jakiś sposób zależny. Szybko włożył prezerwatywę. Wsunął się między jej rozłożone nogi, wszedł w kobietę systematycznie pogłębiając nacisk. Teraz pozostały już tylko mechaniczne ruchy, nie musiał nawet myśleć nad tym, co robi. Tayuya leżała pod nim z półprzymkniętymi oczami i oddychała pospiesznie. Zachowywała się zgodnie z oczekiwaniami gdy penetrował jej wnętrze, ale jak zwykle pod koniec musiała coś zepsuć i w czasie orgazmu nie powstrzymała się od krzyku. Skoro dostała to, o co prosiła, Gaara przestał się powstrzymywać i doszedł parę sekund po niej. Gdy usiadł na brzegu łóżka, poczuł dotyk dłoni prześlizgujących się po jego plecach. Wstał, zanim zdążyła go objąć, i obejrzał się niechętnie.
Tayuya leżała na pościeli, jej nagość już nie robiła na nim wrażenia. Dostał to, czego chciał, i ona dostała czego chciała. Oparła głowę na podbródku.
- Nawet w łóżku jesteś zimny. Nie zaszkodziłaby odrobina czułości – powiedziała.
- Do czułości kup sobie kota.
Nie miał jej nic więcej do powiedzenia. Odezwała się ponownie zanim wszedł do łazienki.
- Eks dziewczynę też tak traktowałeś? Jeśli tak, nic dziwnego, że cię zdradziła.
Może chciała go urazić, ale jej się nie udało. Próbowała udowodnić, że coś o nim wie, posługując się jedynie strzępkami informacji.
- Zanim wyjdziesz upewnij się, że zabrałaś wszystkie swoje rzeczy.

2 komentarze:

  1. Przeczytane, ale komentarz dłuższy dodam jak znajdę więcej czasu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry rozdział choć mało sie dzieje. Ciekawi mnie bardzo co dalej będzie między Ino a Gaarą i czy wgl. coś będzie.... Czekam na nexta ;)
    Pozdrawiam

    www.wojowniczaraisa.blog.pl

    OdpowiedzUsuń