sobota, 1 października 2016

Rozdział 53.


Ino nie do końca wiedziała, czego oczekuje składając Temari niezapowiedzianą wizytę. Czuła się trochę jak opiekun w zoo doglądający chorego lwa – niby oswojony, ale czy na pewno nie ugryzie?
Temari, gdy nie była w humorze, potrafiła siać zniszczenie, a ostatnio była wyjątkowo nerwowa. Ino domyślała się, że stres w pracy źle na nią wpływa i że warto jej przemówić do rozsądku – może stanowisko w firmie ojca wcale nie było dla Temari najlepszą drogą ścieżki zawodowej – ale wciąż mijając się z nią, gdy obie miały sporo obowiązków, nie miała kiedy z nią pogadać. Po ostatniej imprezie postanowiła się zmobilizować i wybrała się do koleżanki w niedzielę po pracy, zapowiedziawszy się raptem dziesięć minut wcześniej.
Temari była tym razem w nie najgorszym humorze, skoro nawet się ucieszyła z wizyty i poczęstowała gościa herbatą. Miały sporo do obgadania i obie narzekały na natłok obowiązków. Chociaż Ino godziła pracę na pół etatu ze studiami i zajęciami fotograficznymi, rozmawiając z Temari miała wrażenie, że i tak w porównaniu z nią ma dużo wolnego czasu.
Pierwszy raz pomyślała, że napięte relacje Gaary z ojcem są dla niej sprzyjającym czynnikiem. Przynajmniej chłopak nie czuł się zobowiązany do pracy w firmie, która w każdym detalu wpisywała się w cechy korporacji, dla której pracownicy codziennie wypruwają sobie żyły.
Ino własną przyszłość widziała mgliście, ale tego jednego była pewna – nie chce żyć jak stereotypowa Japonka, która męża czy partnera widuje przez parę godzin w tygodniu i to głównie wtedy, gdy podaje mu posiłki. Nie wyobrażała sobie życia rodzinnego podporządkowanego kultowi pracy. Na szczęście Gaara nie był kimś, kto dałby się zaprząc w system, więc zakładała, że nie popadnie w pracoholizm.
Ostatnio zaczął się do niego zbliżać, ze wszystkimi dodatkowymi godzinami w pracy, ale optymistycznie zakładała, że to chwilowa sytuacja.
Nawet nie zauważyła, kiedy Temari skierowała rozmowę właśnie na ten temat – a może ona to nieświadomie zrobiła. Przyszła z zamiarem naprostowania koleżanki, ale zbyt chętnie zaczęła jej się żalić. Tak to pewnie z boku wyglądało.
- Doszłam do wniosku, że Sasuke ma rację; kiedy wkręcę się w jakiś temat, za bardzo naciskam i staję się natarczywa – odezwała się, uświadomiwszy sobie, że zaczyna narzekać, a przecież miała podejść do sprawy pozytywnie. - Jeśli chcesz na kogoś wpłynąć, najlepiej zacząć od zmiany własnego nastawienia.
Temari popatrzyła na nią sceptycznie znad filiżanki herbaty. Obserwując, jak dziewczyna odkłada filiżankę na spodek przesadnie wystudiowanym ruchem (czyżby nawyki z zebrań biznesowych zaczęły jej wchodzić w krew), Ino spodziewała się, że zaraz usłyszy jakąś kąśliwą uwagę na temat własnej skłonności do sypania złotymi myślami, kiedy powinna działać. Lub że Temari zacznie drążyć, jaki temat wałkowany zbyt wiele razy zdołał do tego stopnia namieszać w jej relacji z Gaarą, żeby chłopak zaczął szukać ucieczki w pracy, byle zbyt dużo nie przebywać w domu. 
Ino nie chciała dzielić się sprawą Kimimaro z kolejną osobą, zbyt delikatny to był temat i wymagałby zbyt wielu wyjaśnień.
Jednak Temari nie była wścibska, kiedy zauważała, że jakiegoś tematu lepiej jest nie poruszać. Może dlatego, że należała do osób, które bardzo cenią sobie własną prywatność i nie lubią być odpytywane.
- Sasuke teraz stał się guru w dziedzinie naprawiania cudzego życia, przynajmniej jeśli chodzi o ciebie – powiedziała nie bez złośliwości. Trudno jednak było powiedzieć, przeciwko komu ta igiełka była wymierzona. - Błyskawicznie pnie się w rankingu; nawet jak się narazi i notowania polecą w dół, nadrabia na innym polu i wychodzi na plus. Jak będzie w takim tempie zyskiwał uznanie w pracy co u ciebie, ani się nie obejrzymy i zostanie najmłodszym prezesem w japońskiej branży motoryzacyjnej.
Ino odniosła niepokojące wrażenie, że przyjaciółka nawet na chwilę nie przestaje myśleć o pracy, ale tym razem nie podejmowała tematu.
- Brzmisz, jakbyś była zazdrosna – skomentowała uszczypliwie.
Temari zastanowiła się przez chwilę, jakby rozpatrywała jakiś poważny problem.
- A wiesz, że zapewne jestem? - Na zdumioną minę koleżanki zareagowała z nietypowym u siebie samokrytycyzmem: - Bez ściemy, przyzwyczaiłam się do myślenia, że jestem jedyna i wyjątkowa. Ale odkładając zranione ego na bok, dobrze jest widzieć, że Sasuke jednak jest zdolny do tworzenia trwałych relacji nie opartych na seksie ani na chorej rywalizacji.
Ino uśmiechnęła się, próbując dostrzegać tylko pozytywne strony i nie doszukiwać się hipotetycznego drugiego dna w wypowiedziach koleżanki – co normalnie by zrobiła, bo Temari była mistrzynią szpikowania opinii ukrytymi podtekstami.
- Gratuluję; wygląda na to, że zostałaś kolejną osobą w ekipie wkraczająca na wyboistą drogę duchowego samodoskonalenia – skomentowała z delikatną uszczypliwością.
Temari nie zareagowała na zaczepkę, najwyraźniej domyślając się, że jej samokontrola zostaje umyślnie wystawiona na próbę.
- Widać nawet głaz można skruszyć – oświadczyła z godnością.
Ino nie była już pewna, czy w tej chwili rozmawiają o Temari czy o Sasuke, ale nie miało to w tej chwili ważne. Należało wykorzystać fakt, że Temari, która ostatnio była jak chodząca bomba zegarowa – nawet delikatny ruch mógł spowodować nagły wybuch – teraz wyraźnie się wyciszyła.
- Ciekawa jestem, czym ciebie można ugłaskać? - zapytała, robiąc niewinną minę. - Czy masz chwilowe przebłyski i dalej zamierzasz warczeć na wszystkich bez powodu?
Spodziewała się, że Temari się żachnie udając, że nie wie o co chodzi, albo że ją zbędzie.
Ino nie miała jeszcze opracowanego planu działania, nie zamierzała jednak łatwo się poddawać. Nabrała przekonania, że humory Temari mają bezpośredni związek ze wzlotami i upadkami jej ściśle tajnego, a jednocześnie powszechnie znanego romansu. Ciekawość zaczęła wygrywać z instynktem samozachowawczym, dzięki któremu do tej pory nie zadawała cisnących się na usta pytań.
Jednak Temari ją zaskoczyła. Popatrzyła na nią z napiętym wyrazem twarzy i wyznała konspiracyjnym tonem:
- Okres spóźnia mi się dziesięć dni – powiedziała szybko.
W ciszy, która zapadła, można było niemal poczuć wagę wypowiedzianych słów.
Ino przez dłuższą chwilę nie wiedziała, co odpowiedzieć, ale w końcu się ocknęła.
- Zrobiłaś test? - zapytała, próbując podjąć decyzję, czy powinna zacząć pocieszać koleżankę czy panikować razem z nią.
Temari przewróciła ze zniecierpliwieniem oczami, wyraźnie tracąc w tym momencie swój niezachwiany spokój ducha.
- Oczywiście, że zrobiłam, trzy razy i każdy był negatywny – powiedziała szorstko. Po chwili wahania dodała: - Nie jestem głupia, zabezpieczam się, szansa jest jak... Nie wiem, jeden procent? Nie mogę być w ciąży. Ale jednak wolałabym, żeby mój organizm sobie o tym łaskawie przypomniał. - Zanim Ino zdążyła odpowiedzieć, Temari dała wyraz swojej frustracji: - Jakiego musiałabym mieć pecha, tabletki i gumki i wpadka? I trzy wyniki negatywne.
- We wczesnej ciąży może wychodzić fałszywie negatywny. - Ino powiedziała to właściwie bez zastanowienia i dopiero wyraz twarzy koleżanki uświadomił jej, że takim nastawieniem wcale nie pomaga.
Temari potrząsnęła głową.
- To tylko panika, nakręcam się i całkiem rozstroiłam sobie hormony – skomentowała.
Ino wiedziała, że koleżanka spodziewa się poparcia dla własnego przekonania, ale z drugiej strony, w czym by tak wypowiedziane słowa pomogły, gdyby jednak wpadła? Ino wolała skoncentrować się na faktach niż pobożnych życzeniach.
- Zrób test beta hcg z krwi, zaraz, jutro z samego rana – poradziła. - Będziesz wiedziała na pewno, zamiast dalej się stresować. - I okłamywać samą siebie, miała ochotę dodać, ale to już przemilczała.
- Pójdę w środę, już jestem umówiona, a jutro i pojutrze nawet na godzinę nie wyrwę się z pracy – odparła Temari zdecydowanie.
Ton głosu koleżanki, oraz jej cholerne odwrócone priorytety, nie dawały szansy na dyskusję w tym temacie, więc Ino nie próbowała nalegać.
- Do tego czasu nerwy cię zeżrą, niech Shikamaru chociaż pójdzie z tobą – zasugerowała zanim zdołała ugryźć się w język.
Temari żachnęła się.
- Tak, bo ja potrzebuję żeby trzymać mnie za rękę – warknęła, a potem przymrużyła oczy. - A dlaczego zakładasz...?
Ino przerwała koleżance zanim ta miała szansę się nakręcić i dać upust swojej irytacji.
- Błagam cię, Temari, oboje sądzicie, że jesteście super dyskretni, ale wiedzą wszyscy – oświadczyła ponurym tonem.
Spodziewała się, że koleżanka się rozzłości. Temari przez chwilę sprawiała wrażenie jakby naprawdę miała wybuchnąć, ale potem machnęła ręką.
- Mniejsza z tym. Nie mieszaj w to Shikamaru, on nie ma z tym nic wspólnego.
Ino prychnęła śmiechem nim zdążyła się powstrzymać.
- O, no proszę cię, ale za późno na bajki o pszczółkach.
Temari sięgnęła dłonią przez stół i złapała ją za nadgarstek, jakby straciła nad sobą panowanie.
- Mówię poważnie, Ino, on nie ma o niczym wiedzieć, nie potrzebuję jego asysty przy skrobance - syknęła.
Ino głośno wciągnęła powietrze.
Może nic w tym dziwnego, że Temari od razu rozpatrywała taką opcję, ale dla Ino było zaskoczeniem z jaką pewnością o tym mówiła, jakby już podjęła decyzję.
- Nie tak nerwowo, daj sobie chwilę na zastanowienie. I jemu. Nie możesz zrobić czegoś takiego za plecami Shikamaru.
Temari cofnęła się na oparcie krzesła i założyła ręce na siebie z wyrazem uporu.
- Ach, tak? A niby dlaczego nie?
Tym razem to Ino nie wytrzymała presji.
- Bo to też jego dziecko! - Niemal krzyknęła, ale po chwili się zreflektowała. - Mam na myśli, jeśli się okaże, że jesteś w ciąży, to on jest ojcem i ma prawo wiedzieć.
Temari prychnęła ze złością.
- Bzdura, nie ma i nie będzie żadnego dziecka. Jeśli wpadłam, to ja mam problem i go rozwiążę – oświadczyła oschle.
Ino potrząsnęła tylko z uporem głową. Do ust cisnęło jej się zbyt wiele słów, żeby od razu mogła je wyartykułować.
- Jaka z ciebie jest idealistka, co ty sobie wyobrażasz? - odezwała się Temari, siląc się na spokojny ton, który jednak przychodził jej z trudem. - Że to jest jeden na dziesięć przypadków gdzie facet się poczuje do odpowiedzialności, dziecko, ślub z przymusu, a potem nieoczekiwany happy ending? Zaczęła się burzliwie, żyli długo i szczęśliwie? - Kiedy Temari wyrzucała z siebie ten potok słów Ino zdała sobie sprawę, że przez te kilka dni niewątpliwie dużo nad tym myślała i przerobiła wszystkie możliwe scenariusze. - Wiesz co, ja wiem, Shikamaru to jest taki poczciwy chłopak, on zapewne się poczuje, ale wtedy oboje jesteśmy udupieni. Ja go ledwie znam, podoba mi się, jest inteligentny, a seks świetny, ale czy na tym można budować związek? A tym bardziej, rodzinę? My nawet nie jesteśmy razem, nie wiem, czy chcę z nim być na poważnie, bo on tak mnie wkurwia swoim luzackim podejściem do życia, że na dłuższą metę pewnie go nie zdzierżę. I miałabym teraz się łudzić, że może wszystko będzie fajnie i mamy wychowywać razem dziecko? To byłaby czysta głupota!
Temari sięgnęła po filiżankę i napiła się herbaty, chociaż zapewne wolałaby piwo. Ino milczała, pozwalając koleżance wrócić do równowagi.
Oczywiście, że Temari z punktu widzenia zdrowego rozsądku miała sporo racji. Mimo wszystko rolą przyjaciółki było pokazać jej drugą stronę medalu.
- Masz czas, nie decyduj o czymś takim pochopnie. I przynajmniej pogadaj z Shikamaru, on powinien o tym wiedzieć.
Temari potrząsnęła głową.
- Nie ma mowy, nie ma się nad czym zastanawiać. Nawet nie wiem, czy w ogóle chcę mieć dzieci, pewnie tak, ale za kilka lat, nie teraz i nie w taki sposób. Mam za dużo do stracenia, wylecę z pracy, stracę mieszkanie, udziały i zostanę z niczym.
- Teraz przesadzasz – zawyrokowała Ino i sięgnęła po czajnik , żeby nalać sobie herbaty. Czuła potrzebę zajęcia przez chwilę uwagi czymś innym.
Nie spodziewała się po Temari, żeby było jej w takim momencie do śmiechu, ale koleżanka zachichotała nerwowo.
- Od razu widać, że nigdy nie spotkałaś mojego ojca. W tej rodzinie takich rzeczy jak ciąża pozamałżeńska się nie toleruje – powiedziała gorzko. - Żadnych wybryków się nie toleruje, kiedy ktoś jest kobietą, a ja dopiero co dostałam miejsce w firmie i nie mogę zostać wyrzucona, nie teraz kiedy wreszcie mam to, na co ciężko pracowałam.
Niestety, mówiła śmiertelnie poważnie. Ino aż trudno było uwierzyć, że słyszy coś takiego od Temari, która wśród jej koleżanek była ostatnią osobą, jaka pozwoliłaby komuś sobą rządzić.
- Przedstawiasz waszego ojca w takim świetle, jak gdyby był jakimś potworem – oceniła, chcąc przywrócić rozmowie rzeczowy ton.
Temari popatrzyła na nią, jakby usłyszała mało śmieszny żart.
- Na pewno nigdy nie spotkałaś człowieka, który tak potrafiłby narzucać innym swoją wolę. I bez wpadki mam przechlapane, bo Kankuro jest coraz starszy, a jakoś nie pali się do ożenku. Musimy mu znaleźć jakąś laskę, z nieskazitelnymi przodkami – uzupełniła, przechodząc do konwersacyjnego tonu, chcąc już zmienić temat na mniej drażliwy.
Ino prychnęła.
- To Kankuro jest w tarapatach, z takim ojcem i taką siostrą – powiedziała z przekąsem.
Temari przymrużyła oczy.
- Wiesz, za jakiś czas Gaara postanowi ci się oświadczyć, a jak problem będzie aktualny, tobie też nie będzie do śmiechu – powiedziała żartobliwie, ale w jej tonie pobrzmiewała jednak złowieszcza nuta. - Zakładam, że ty też nie chcesz zostać niewolnicą, a w takiej sytuacji kogoś trzeba poświęcić, niech to będzie dziewczyna Kankuro. Której pewnie jeszcze nie ma. Ale znajdę mu jakąś.
Zanim Ino zdążyła to jakoś skomentować – dobrze wiedząc, że zdradzając swoje myśli tylko narazi się Temari, już podburzonej ponad miarę – w pomieszczeniu rozbrzmiały dźwięki „Shake it off” Taylor Swift.
Temari wstała i wygrzebała komórkę spod poduszki leżącej na sofie.
- Wywołałam wilka z lasu – powiedziała, zerknąwszy na Ino z dość przerażonym wyrazem twarzy.
- Kankuro?
- A, skąd. To numer służbowy mojego ojca. Ale on nigdy nie dzwonił do mnie z biura, nie jest moim bezpośrednim przełożonym.
- Jest przecież niedziela – zauważyła Ino z pewnym zdziwieniem. 
Co jak co, ale chyba w niedzielę popołudniu nawet w ich firmie ludzie mają wolne.
- Przecież mają jakąś ważną naradę, na którą oczywiście tylko ja nie zostałam zaproszona – odpowiedziała Temari, jakby to było coś oczywistego. - Gaara ci nie mówił?
Ino przygryzła wargi, nie zamierzając odpowiadać na to pytanie. Może Gaara powiedziałby jej dokąd idzie, ale wczorajszego wieczoru minęli się w drzwiach, a rano gdy wychodziła do pracy, już go nie było. Wolała tego nie wyjaśniać Temari, która mogłaby dojść do pochopnych wniosków i drążyć temat, choć teraz sama miała poważniejsze problemy.

***
Godzinę wcześniej, w firmie rodziny Sabaku

Rasa Sabaku wstał zza biurka ze zniecierpliwionym wyrazem twarzy.
- Kontrahent z Nowego Jorku, muszę odebrać – powiedział w przestrzeń. Zabrzmiało to prawie jakby czuł się zobowiązany do wytłumaczenia się. Sama myśl o tym była zabawna.
Gaarę jednak bardziej ciekawił Kankuro, który zachowywał się jakby był pewien sukcesu. Gdy ojciec zniknął za drzwiami, spojrzał na Gaarę wyczekująco.
- Może w przyszłym tygodniu zaprosimy Ino i Temari i wybierzemy się gdzieś, na przykład na kręgle? - zaproponował pojednawczo.
Gaara nie okazał zdziwienia.
- Jasne, czemu nie. Jeśli nadal będziesz chciał ze mną rozmawiać, po tym, jak odmówię.
Kankuro popatrzył na niego przez stół z zagadkowym wyrazem twarzy, coś między rozczarowaniem a niedowierzaniem.
- Będziesz na tyle bezczelny?
Gaara wyprostował się w krześle. Dla niego żarty się skończyły, nie miał ochoty więcej brać udziału w tej ustawionej grze.
- Twoim zdaniem to bezczelność, ja mówię o wolności wyboru. Naprawde sądzisz, że poddam się żałosnemu szantażowi emocjonalnemu, bo powołujecie się na ostatnią wolę naszej matki?
Kankuro ścisnął w pięść dłoń położoną na blacie stołu konferencyjnego.
- Miej więcej szacunku.
- To raczej tobie go brakuje, względem naszej matki i względem siebie – zripostował Gaara. - Co próbujesz udowodnić, dając się wplątać w sieć cudzych oczekiwań albo raczej tego, co za nie uważasz? Nasza matka mogła życzyć sobie, żebym przejął firmę, ale bardziej niż wszystko inne życzyła sobie, żebyśmy umieli żyć po swojemu. A tego najwyraźniej nie potrafisz.
Kankuro uśmiechnął się krzywo. Trudno było ocenić, czy w tym grymasie było więcej goryczy czy niedowierzania.
- Zawsze byłeś takim niewdzięcznym bachorem. Może cię to dziwić, ale ja też już mam dość i nie będę kultywował tej twojej schedy, czekając aż się namyślisz. Nieważne co zdecydujesz, ja nie będę już pełnić kierowniczych funkcji w firmie.
- Nie? - Gaara był raczej pozytywnie zaskoczony tym oświadczeniem, ale pewnie jego pytanie zabrzmiało wrednie.
- Nie – potwierdził Kankuro. - Ale staruszek też jest już zmęczony dreptaniem w miejscu. O ile się założysz, że spełni swoje pogróżki i wszystko dostanie bękart naszej macochy? To jest jedyna opcja, i twoja decyzja.
- Może wcale nie – odpowiedział Gaara. Był zadowolony, że Kankuro traci swoje zwykłe opanowanie, to czyniło go bardziej podatnym na perswazję.
- Masz jakiś genialny pomysł w zanadrzu? Podziel się. Skoro ja chcę się zająć projektowaniem, a ty wolisz te swoje wycieczki krajoznawcze, to nawet nie dajesz ojcu wyjścia.
- Jest trzecia możliwość – przypomniał Gaara. - Może jeśli raz w życiu wypracujemy wspólne stanowisko, Rasa weźmie je pod uwagę.

***
Tego samego dnia wieczorem w mieszkaniu Gaary i Ino

- Sądziłem, że będziesz cieszyć się szczęściem Temari, ale jesteś jak zwykle sceptyczna – skonstatował Gaara, widząc jej minę.
Ino siedziała obok niego na sofie. Zdawała sobie sprawę, że musi mieć niewyraźna minę. Chociaż wcześniej uznałaby pomysł Gaary za genialny, a jego nagłą umiejętność do dogadania się z Kankuro za zrządzenie losu, teraz już nie była tego taka pewna.
Temari marzyła o tym, żeby przejąć firmę, która – jak wierzyła – należała się jej matce. I była teraz cała w skowronkach, bo zarysowała się przed nią wyraźna szansa na kierownicze stanowisko, a za ileś lat nawet awans na prezesa firmy.
Teraz było pewne, że nawet nie zadrży jej ręka przy zapisie na zabieg terminacji ciąży. A przecież nie ma nic gorszego niż decyzja podejmowana w pośpiechu.
Może Gaara wstrzymałby się ze swoją propozycją robienia rewolucji kadrowej w firmie, gdyby znał sytuację – ale jej wcześniej nie znał, a mówienie mu czegokolwiek teraz nic by już nie zmieniło. Zresztą w Ino rozwinęła się niejasna obawa, że miałby dokładnie takie samo zdanie jak Temari. W niektórych sprawach ich światopogląd i hierarchia wartości były niepokojąco zbieżne.
- Jestem widać za mało empatyczna – skomentowała kwaśno. - Bo bardziej niż obraz urobionej po pachy, lecz szczęśliwej Temari, przemawia do mnie wizja twojej wiecznej nieobecności. Mam się cieszyć, że postanowiłeś się dla niej poświęcić?
Gaara odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy. Tym razem był ugodowo nastawiony i okazywał jej zainteresowanie, ale ona nie była w romantycznym nastroju. Gdyby chciała się nad tym zastanowić, uznałaby to za kpiny ze strony losu. W ostatnich tygodniach boleśnie rozmijali się w oczekiwaniach. Kiedy chciała spędzić z Gaarą trochę czasu, on był zmęczony albo zapracowany. Tymczasem w - nielicznych z jej perspektywy – chwilach, kiedy sobie o niej przypominał, ona chciała tylko, żeby zostawiono ją w spokoju. Do nieciekawej sytuacji z Kimimaro dochodził problem w osiągnięciu jakiegokolwiek porozumienia z matką i stres na uczelni. Gaara nie zauważał wielu absorbujących ją problemów. Był za bardzo skoncentrowany na swoich sprawach i na unikaniu jakiejś poważniejszej rozmowy, bo – zapewne słusznie – miał już dość wiecznego wałkowania tematu Kimimaro.
Ino, przy wydatnej pomocy Sasuke, dostrzegła, że była momentami nie do zniesienia, ale to nie znaczyło, że potrafi całkiem stłumić w sobie uczucie żalu do Gaary, za to, że w sytuacjach konfliktowych po prostu się wycofuje i czeka, aż problem sam się rozwiąże.
- Nie powinnaś się tym martwić, bo nie zamierzam dla nich pracować. To, że będę przychodzić na zebrania, jest chwilowym kompromisem. I mało czasochłonnym -zapewnił Gaara.
Ino nie pozwoliła się w taki łatwy sposób przekonać i odwróciła twarz, kiedy chciał ją pocałować. Gaara się nie rozzłościł, ale zrobił minę jakby był zniecierpliwiony. Zachowywał się jak zwykle, gdy uważał, że rzuciła nieuzasadnionym fochem.
- Rozumiem, że jesteś zła, bo przegiąłem. Koniec z nienormowanym czasem pracy, obiecuję.
Ino spojrzała na niego, nie ukrywając zaskoczenia. Nie sądziła, że Gaara wyjdzie z czymś takim sam z siebie, raczej spodziewała się konieczności dłuższej walki. Można było wręcz pomyśleć, że on sam z siebie zrozumiał popełnione zaniedbanie. Ino, częściowo z obserwacji, a częściowo z własnego doświadczenia, wiedziała, że mężczyźni rzadko dostrzegają swoje błędy jeśli im się ich wprost nie wyłoży, a i wtedy niechętnie się do nich przyznają.
- Nie wydaje ci się, że klub wspinaczkowy splajtuje, kiedy przestaniesz spędzać w pracy większość doby? - Jej pytanie było z zamierzenia złośliwe, ale efekt końcowy został zniszczony, bo bezwiednie się uśmiechnęła.
- Żadnych nadgodzin – odrzekł Gaara, ignorując prowokacyjne pytanie. - Może weźmiesz jutro wolne popołudnie i pójdziemy do kina?
Tym razem Ino uśmiechnęła się szeroko, nie kryjąc złośliwości.
- Rewelacyjny pomysł. Właśnie weszła ekranizacja mojego ulubionego romansu.
Gaara skrzywił się.
- Co?
Ino popatrzyła na niego wyzywająco.
- Jeśli w ramach rekompensaty chcesz umawiać się na filmy akcji, powinieneś zmienić zainteresować się chłopcami – oświadczyła bezwzględnie.
Gaara zapanował nad mięśniami twarzy, nie wyrażając, czy – albo jak bardzo – jest niezadowolony.
- Poświęcę się – oświadczył, przysuwając się i muskając ustami jej szyję. - Ostatecznie, twoje kiczowate love story przynajmniej zbuduje odpowiedni nastrój.

***
Następnego dnia, kawiarnia na uczelni

Ino przyszła wypić szybką kawę między zajęciami. Miała mieszane uczucia, gdy w kolejce do kasy natknęła się na Karui. Oczywiście nie okazała tego po sobie i usiadła z koleżanką przy stoliku.
Karui sprawiała wrażenie trochę zagubionej, Ino miała wrażenie, że w pierwszym momencie rzuciła jej spojrzenie, jakby spodziewała się po niej wrogości.
W ostatnim czasie ich kontakty bardzo się rozluźniły, bo dawna paczka już się tak często nie spotykała. Karui coraz rzadziej bywała w tych samych miejscach, a Ino nie była bynajmniej z tego niezadowolona.
W żadnym momencie nie było między nimi otwartego konfliktu, ale od czasu jak Fu zamieszkała z Karui ich relacje naturalną koleją rzeczy się ochłodziły. Była to osobliwa ironia losu, bo przecież między Ino i Fu nie było otwartego konfliktu, można było nawet powiedzieć, że mają przyjazną relację – przyjazną, bo na odległość. Ta sama odległość nie działała jednak dobrze na relację z Karui. Ino nie miała do niej sprecyzowanych pretensji, ale jednak nie czuła się z tym komfortowo, że dawna współlokatorka zaczęła teraz praktycznie wszędzie bywać z z Fumi.
Widząc nienaturalnie zdystansowane zachowanie ze strony Karui, która jakoś nie dawała się zaangażować w niezobowiązującą rozmowę, Ino zrozumiała, że nie tylko ona dostrzega cała niezręczność sytuacji.
A przecież wcale nie chciała, żeby Karui zadręczała się hipotetycznymi podejrzeniami o nielojalność, właściwie nie o to przecież chodziło.
- Przestań się tak zachowywać, jakbyś myślała, że zaraz cię ugryzę. - Zdecydowała się powiedzieć wprost. - Wiem, że Temari jest teraz na ciebie zła, ale ja uważam, że przesadza i nie mam żalu – oświadczyła.
W tym zdaniu nie było kłamstwa. Ino uważała, że Temari jednak mocno przesadza ochładzając stosunki z Karui, ale też już nie próbowała jej czegokolwiek wyperswadować. Ostatecznie to nie ona była zarzewiem konfliktu. Temari po prostu szczerze nie znosiła Fumi i uważała jej przyjaźń z Karui za nielojalność.
W spojrzeniu Karui była pewna doza podejrzliwości, jakby analizowała wiarygodność jej słów.
- Nie uważam, żebym musiała się komukolwiek tłumaczyć z tego, z kim się zadaję. Temari przesadza, ale ona zawsze miała skłonności do przesady - powiedziała nieco opryskliwie, ale zaraz potem dodała: - Ale wiesz, teraz uświadomiłam sobie, że chwilami naprawdę czuję się jakbym bratała się z wrogiem. I dlatego mam nadzieję, że wszystko jest w porządku. Mam na myśli... Nic mnie nie ominęło, prawda?
Karui wbiła w nią wyczekujące spojrzenie. Ino uświadomiła sobie, że jej pytanie ma jakiś konkretny kontekst, ale za nic nie mogła się domyślić, jaki.
Wiedziała, że Karui dopiero przed trzema dniami wróciła ze wsi, gdzie była dwa tygodnie, bo jej babcia zachorowała. W takich okolicznościach nie jest niczym niezwykłym pytać o nowości z uczelnianego czy towarzyskiego podwórka. Jednak Ino żadnym sposobem nie mogła się domyślić, dlaczego Karui miałaby zagadywać właśnie ją.
- Pewnie wiele rzeczy cię ominęło, ostatecznie w Tokio aż zbyt wiele się dzieje – odpowiedziała, nieco zbita z tropu.
Karui miała zniecierpliwioną minę, jakby sądziła, że jest zbywana niczym. Potem jednak się zreflektowała. Przez chwilę wpatrywała się w Ino, przygryzając nerwowo dolną wargę.
- Nie chcę wyjść na plotkarę, dlatego nie rozpytuję się wszystkich wokół, i chyba najuczciwiej będzie zapytać ciebie. Nie rozeszłaś się z Gaarą ani nic takiego?
Napięcie w głosie Karui – jakby uważała, że dzieli się całkowicie uzasadnionymi przypuszczeniami – sprawiło, że Ino poczuła się przytłoczona. Kto jak kto, ale Karui nie miała żadnego powodu dopatrywać się kryzysu w jej związku.
Albo tak się wydawało.
Ino oparła się na krześle i popatrzyła na nią z nieukrywanym zdziwieniem, może nawet trochę oskarżycielsko. Czasami trudno było jej panować nad emocjami.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - spytała.
Karui speszyła się jeszcze bardziej.
- Może wyciągam pochopne wnioski... Wiesz, ja miałam po prostu wrażenie, że to jest taka niepisana umowa i Gaara uciął kontakty z Fu, więc skoro się umówili, przyszło mi do głowy... Po prostu chciałabym wiedzieć, czy wszystko w porządku – zakończyła niemrawo.
Ino ledwie zarejestrowała ostatnie zdanie, bo była zbyt zajęta przetwarzaniem poprzedniego.
- Gaara umówił się z Fu? - powtórzyła.
- Dwa dni temu byli gdzieś razem wieczorem, trudno byłoby nie zauważyć, bo Fu zwykła obnosić się ze swoim szczęściem – powiedziała szybko. Widząc minę Ino, poczuła się w obowiązku dodać: - Pięknie, teraz wychodzi na to, że donoszę, ale nie rób z tego sprawy. Pewnie coś od niego chciała i wolał milczeć, żeby nie wyszło, że nie trzyma się zasad.
Ino żachnęła się, być może zbyt nerwowo.
- Jakich zasad? Nie ma takiej zasady, według której nie mógłby się z nią spotykać – odpowiedziała, wyprowadzając koleżankę z błędu.
Ale też jak już się z nią widział mógłby się z tym nie kryć, przyszło jej do głowy. Nie powiedziała tego na głos.
Zabrzmiałoby to jak oskarżenie, i to podszyte najgorszymi podejrzeniami. Zresztą nie musiała nic mówić. Karui i tak patrzyła na nią ze źle ukrywanym współczuciem. I widocznym wahaniem na twarzy, jakby zastanawiała się, czy zasypać ją pocieszającymi słowami, które nic nie znaczą.
Ino nieraz pocieszała koleżanki w nieudanych związkach, więc mogła sobie bez trudu wyobrazić, co powiedziałaby Karui w tej sytuacji. Na szczęście dziewczyna uznała, że najlepiej milczeć.
Ino dobrze wiedziała, co zrobiłaby w tej sytuacji każda dziewczyna na jej miejscu. Robiłaby dobrą minę do złej gry i powiedziałaby: a tak, mówił mi o tym, ale kompletnie wyleciało mi z głowy, albo: No tak, na pewno masz rację, to i tak szczegół bez znaczenia.
Kobiety mówią wiele rzeczy, w które same nie wierzą, żeby tylko zachować twarz w upokarzającej sytuacji. Ino wiedziała, że nie ma sensu analizować swoich własnych hipotetycznych wypowiedzi, rzeczy, które wiedziała, że mogłaby wyartykułować, ale tego nie zrobi, bo każda zabrzmiałaby podobnie żałośnie.
Jednak i tak uporczywie koncentrowała myśli na formułowaniu tego rodzaju pozbawionych treści zdań. A wszystko tylko po to, żeby podjąć próbę – oczywiście bezowocną – zagłuszenia słów matki, wypowiedzianych dawno temu, które teraz kołatały się w jej głowie jako bardzo przystające do sytuacji:
Nigdy nie daj się nabrać na nagłą naduprzejmość mężczyzny. Niespodziewane miłe gesty zawsze są zasłoną przykrywającą wyrzuty sumienia.


######################
Udało się! Wszelkie podobieństwo wątków do obecnej zawieruchy polityczno-społecznej w Polsce jest przypadkowe (chociaż to ironiczne, że akurat teraz publikuje ten rozdział). W razie jeśli ktoś ma wątpliwości natury prawnej, w Japonii aborcja do 3. miesiąca jest legalna, a nawet do 6. miesiąca w wielu przypadkach.
Co myślicie o rozdziale, jak i o kierunku w jakim zmierza fabuła? Czy Ino ma powody do tego, żeby się pieklić i czy rozpęta nieziemską awanturę?
 Nawiasem pisząc nie wiem, czy gdzieś wspominałam, ale podstawową moją inspiracją są piosenki. Zawsze pisząc słucham ulubionej muzyki i jestem otwarta na nowe pomysły, tak więc jeśli chcecie podsyłajcie ciekawe linki :)

10 komentarzy:

  1. KOCHAM! <3
    wreszcie się doczekałam jejku czekam na next <3!

    OdpowiedzUsuń
  2. CZEKALAM NA TO BOZE KOCHAM TO FF MOCNO JEZUS MARIA /julia

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow Temari i ciąża... :D Jestem bardzo ciekawa jak to się zakończy, czy Shikimaru dowie się jeżeli jednak będzie dzidziuś? Chociaż może to przez stres związany z pracą :P
    Dawaj ojca Gaary aż chce go poznać :D Swoją drogą Ino go pozna? ;)

    Cieszę się z powrotu :* Weny życzę i czasu wolnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No wreszcie rozdział. Jestem ciekawa co odwalł Gaara. Z tymi wyrzutami sumienia to prawda akurat. Mam nadzieję, że więcej nie będzie takich długich przerw bo już totalnie wyleciałam z historii i nie pamiętam o co chodziło ostatnio z Kimimaro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, słuszny zarzut. Sama bym nie pamiętała gdybym nie kminiła tyle nad tym wątkiem (Kimimaro był łaskaw zakończyć żywot byłego Ino, a ona po wyjściu faktu na jaw nie może się pogodzić, że jest mordercą - i że była taka naiwna,bo okłamywała się, że mimo podejrzeń Kimi nie ma z tym nic wspólnego). Też nie znoszę kiedy ktoś robi duże przerwy w historii i potem trudno mi się zorientować, co się w niej działo, to odbiera połowę magii z czytania :(

      Usuń
  5. Przeczytałam to w kilka dni choroby i powiem szczerze, że to opowiadanie jest... woah. Jedno z lepszych jakie czytałam! Mam nadzieję że zmieni się systematyczność wstawiania rozdziałów, bo to ff mi weszło w nałóg \_(*3*)_/

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie x
    http://kakazuki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O jaa zaraz mijają dwa miesiące a cały czas jest 60% </3
    Kiedy następny?

    xoxo
    -----------------
    http://itachixizumi.blogspot.com
    http://kakazuki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę że nie tylko ja wyczekuje haha

      Usuń
    2. Przepraszam Was :) Mam więcej niż 60%, prawie końcówka, tylko mam problem z jednym dialogiem. Postaram się to dziś lub jutro doprowadzić do końca i opublikować :)

      Usuń
    3. Spokojnie :) poprostu jesteśmy napastliwe- ale trzymamy kciuki :*

      Usuń