Ino znała Sasuke wystarczająco długo, by uważać, że wie jak z
nim postępować. Wychodząc z klubu uświadomiła sobie, że nie do
końca tak jest – potrafi radzić sobie z nim, gdy zachowuje się
ze zwykłą dla siebie arogancją i bezczelnością, ale nie teraz. Wychodząc za nią z klubu bez zadawania pytań, wyglądał jak zbity
pies.
Przez chwilę przeszło jej na myśl, że może przez ostatnie kilka dni traktowała go zbyt oschle. Szybko jednak uznała, że przesadza – nic, co zrobiłaby czy powiedziała nie mogło
sprawić, żeby wyzbył się zuchwałości, z jaką traktował
innych.
Pomyślała, że musiało stać się coś, co wyprowadziło go z
równowagi i wraz z powiewem chłodnego powietrza, które uderzyło
ją w twarz po wyjściu na zewnątrz, poczuła niepokój. Sasuke, jak
każdy, musiał miewać chwile słabości, ale ona nie chciała być
tego świadkiem. Sasuke był gotowy
znienawidzić każdego, przed kim za bardzo się odsłonił.
Zaczęła się więc zastanawiać, czy nie wrócić do klubu, dając
Sasuke szansę, żeby sam ochłonął. Jednak gdy brunet sięgnął
do kieszeni i odpalił papierosa, coś w jego postawie sugerowało,
że wrócił do swojego wyniosłego „ja”.
- Skoro lubisz spacery, powinnaś sobie kupić psa – zauważył
nonszalancko, opierając się o skraj najbliższej ławki i
eksponując tym samym, że nigdzie się nie wybiera. - Jak się
zastanowić, to byłoby dobre dla ciebie rozwiązanie również z
innych powodów. Zaspokoiłoby twoja niezaspokojoną potrzebę
kontroli.
Gdyby miała jakieś wątpliwości, czy Sasuke jest gotowy odeprzeć
jej ewentualny atak, teraz mogła się ich pozbyć. Ale wcale jej to
nie cieszyło, bo straciła ochotę na to, by wyładowywać na nim
frustracje. Niepotrzebnie go wcześniej zaczepiała. Mimo tej
świadomości nie mogła puścić mu płazem oczywistej prowokacji.
- A więc teraz jestem kobietą z obsesją sprawowania kontroli –
skomentowała, licząc na to, że Sasuke zagadnięty wprost zastanowi
się i cofnie nie do końca wyartykułowane oskarżenie.
Może
nie powinna dbać o jego zdanie, a jednak potrzebowała jego
spojrzenia na sprawę, potrzebowała jego oceny sytuacji i to chyba
irytowało ją najbardziej. Była zła na
Sasuke, ale jednocześnie był on jedyną osobą, do której
potrafiła się zwrócić. Mimo jego trudnego charakteru, w ciągu ostatnich kilku miesięcy zaczęła mu ufać, wprowadzając go czasem w sprawy, o których do
niedawna nie powiedziałaby nikomu z wyjątkiem Gaary. Z jakiegoś
powodu czuła, że jest godny zaufania, co było absurdalne w
połączeniu ze świadomością, że on nigdy jej nie zaufa.
Wątpiła, by przed kimkolwiek potrafiłby się otworzyć i później
tego nie żałować.
-
Wszystkie macie obsesję na punkcie kontroli – odpowiedział
Sasuke z cynicznym uśmieszkiem. Spowodowało to, że miała ochotę
nim potrząsnąć, bo nie znosiła, gdy rozmawiał z nią w ten
sposób.
- Nie wrzucaj mnie do twojego worka ze stereotypami, z łaski swojej
– odpowiedziała, nieco bardziej napastliwie niż zamierzała.
Jego
to oczywiście rozbawiło.
- To nie stereotypy, a jedynie zdeterminowane biologicznie fakty.
Jestem przekonany, że już panie w czasach neolitu suszyły głowy
swoim samcom w przypadku najdrobniejszego spóźnienia. To nawet logiczne, zawsze istnieje możliwość, że delikwent ogrzewa się
obcym ciałem w pobliskiej jaskini.
Ino nie znalazła na to odpowiedzi. Powinna była wymyślić
coś złośliwego, co ukryłoby to, jak się czuła – a odczuwała
bezsilną złość, bo nie wiedziała na ile poważnie traktować
jego słowa. Nie chciała zapytać wprost. Może świadomie
sugerował, że Gaara wcale nie wychodził z nim na piwo w te
wszystkie wieczory, które spędzał poza domem. Wcześniej taka
ewentualność nawet nie przyszła jej do głowy, i może właśnie
dlatego bezsensowna gadka Sasuke podziałała na nią z taką siłą.
Prawdopodobnie o to mu chodziło. Wysiłkiem woli powstrzymała chęć, żeby strzelić go w
twarz.
Zamiast tego podeszła do niego, ignorując kłęby dymu papierosowego, które
normalnie by jej przeszkadzały. Patrzył na nią wyzywająco,
najwyraźniej świetnie się bawiąc.
I właśnie ta jego pełna samozadowolenia mina sprawiła, że łzy
nabiegły jej do oczu. Zaczęła go traktować jak przyjaciela, a on
sobie z nią pogrywał, bo tego wieczoru coś go wyprowadziło z
równowagi i chciał się na kimś wyżyć. Dotarło do niej, że w
takim momencie jest mu wszystko jedno, w kogo uderzy – to ją zabolało
- Wal się – powiedziała z rozmysłem dobierając słowa. Nie
chciała, by pomyślał, że mówi w złości coś, czego naprawdę
nie myśli. - Nie oczekuj, że ktokolwiek potraktuje cię poważnie
skoro jedyne, co potrafisz, to deptanie po innych, gdy potrzebuje
tego twoje niebotycznie rozdmuchane ego.
Miałaby do powiedzenia znacznie więcej, ale obawiała się, że
zrobi się z tego awantura, więc postanowiła zakończyć temat i
odwróciła się. Zlekceważyła, gdy zawołał ją po imieniu
i skierowała się wprost do drzwi, zamierzając wrócić do klubu i zostawić Uchihe sam na sam z jego frustracjami. Jednocześnie
powtarzała sobie w myśli, że nie jest wart jej łez.
Zagrodził jej drogę, opierając dłoń o framugę.
- Żartowałem. Dżizas, dlaczego jesteś taka nadwrażliwa?
Bez zastanowienia postanowiła sforsować sobie przejście,
odpychając go na bok. Sasuke cofnął się, z miną totalnego
zaskoczenia, ale kiedy jej dłoń naciskała już klamkę złapał ją
za nadgarstek i pociągnął tak, by odwróciła się twarzą do
niego. Był tak blisko, że nie mogła się ruszyć w żadnym
kierunku i poczuła panikę. Trwało to ułamki sekund, bo w
następnej chwili wyzwolił jej rękę i cofnął się.
- Przepraszam – powiedział, nie precyzując, czy żałuje
naruszenia jej przestrzeni osobistej, czy prostackiego zachowania w
ogóle. W tej chwili nie wydawało jej się to ważne, ponieważ była
zszokowana, że słowo „przepraszam” przeszło mu przez gardło.
Po krótkim wahaniu dodał: - Odzywam się bez zastanowienia, nie
sądziłem, że potraktujesz to poważnie. Gaara nigdy by cię nie
zdradził.
- Myślisz, że potrzebuję twojego zapewnienia? - odcięła się ze
złością, dopiero po chwili się reflektując. - Nie chodzi o to,
że tak myślę. Twoim zdaniem to jest w porządku, co drugi dzień
popijawa? Nie moglibyście się jakoś ograniczyć?
Sasuke żachnął się, sprawiając wrażenie dotkniętego.
- Jaka popijawa. Dwa piwa do sesji w LOL-a to nie przestępstwo.
- Mniejsza z tym – odparła niechętnie, świadoma że ta rozmowa
do niczego nie prowadzi. Nie miała już ochoty z nim rozmawiać. Nie
miała też ochoty wracać na imprezę i, niezdecydowana, skierowała
się w stronę ławki. Potrzebowała chwili, żeby zebrać myśli i
zastanowić się, co ze sobą zrobić. Usiadł obok nie
zaproszony.
- Nie chcę słuchać twoich komentarzy – oświadczyła. Kątem oka
zauważyła, że Sasuke oparł się plecami o ławkę, patrząc
wprost na alejkę przed sobą.
- Trudno. Zachowam je dla siebie – odpowiedział. - Pewnie za to
chętnie powiesz mi, co ci leży na sercu, nie krępuj się. Wyzwiska
nie zaszkodzą mojej miłości własnej, w razie gdybyś się zastanawiała.
Ino zbyła jego słowa milczeniem, zaciskając usta w kreskę.
Dopiero po chwili odwróciła się, by na niego spojrzeć.
- Czasami aż się prosisz, żeby ci dowalić. Poprawiłoby ci to
humor?
- Może – odparł, wzruszając lekceważąco ramionami, ale
gdy przeniósł na nią spojrzenie sprawiał wrażenie poważnego. -
Masz rację, z łatwością depczę po cudzych uczuciach. Może to
dlatego, że nie znam tematu od drugiej strony?
Ino nie zrozumiała, do czego zmierza.
- To miałaby być przyczyna? Nie sprawiasz wrażenia, jakby życie
obchodziło się z tobą łaskawie.
- Może nie. Ale ludzie – zawiesił głos, jakby ważył słowa –
ludzie zawsze traktowali mnie jakbym był warty więcej niż inni, na
wyrost oczywiście.
Ino nie była w stanie ocenić, w jakim stopniu mówił serio.
Odniosła jednak wrażenie, że coś się za tym kryje.
- Nie pochlebiaj sobie – skomentowała kwaśno. - Dziewczyny cenią
sobie twoje ciało, to jeszcze nie znaczy, że mają cię za boga.
Sasuke skinął głową, jakby aprobował jej punkt widzenia.
- Nie sądzę, by bycie obiektem czci miało wiele
zalet – ocenił. - A wracając do meritum. Wiem, dlaczego się
złościsz. Pewnie nawet masz rację. Ale nie przenoś na mnie swojej
złości, bo sama jesteś sobie winna. Osaczyłaś chłopaka, a dla
nas wycofanie się i przeczekanie jest naturalną strategią przetrwania.
Ino postanowiła zignorować uszczypliwy ton jego wypowiedzi i
wyłuskać z niej główny przekaz. Przyzwyczaiła się już, że
rozmawiając z nim nie należy czepiać się formy, bo on
lubi wszystko ubrać w sarkazm, żeby odsunąć od siebie ewentualne
oskarżenia o refleksyjność albo – o zgrozo – zdolność do
wnikliwej analizy otoczenia.
- Co masz na myśli przez „osaczyłaś”? - zapytała, nastawiając
się na słuchanie. Jeśli będzie z niej kpić, jeszcze zdąży mu
powiedzieć, co o tym myśli.
Sasuke milczał przez chwilę zastanawiając się najwyraźniej, jak
ubrać myśli w słowa. Jeśli się zastanawiał zamiast werbalizować
cokolwiek ślina na język przyniesie, zawsze zasługiwało to na
uwagę.
- Ino, zgodzisz się ze mną, że jeśli z kimś jesteś nie znaczy
to, że musicie mieć taką samą opinię na każdy temat. Dlatego
odpuść sobie.
***************************
Choć jeszcze niedawno sytuacja była zupełnie inna, teraz Sasuke
nie był zadowolony trzecią wizytą Gaary w ciągu tygodnia. Nawet
nie dlatego, że następnego dnia musiał wcześnie wstać do pracy,
a wuj rozpętałby piekło gdyby pojawił się na kacu.
- Nie zrozum mnie źle, ale można by pomyśleć, że nie masz
gdzie mieszkać – skomentował uszczypliwie, gdy Gaara bez
ceregieli rozgościł się w jego kuchni, wyciągając piwo z lodówki
i siadając na stołku przy wyspie kuchennej.
Kolega spojrzał na
niego z antypatią. Sasuke postawił sobie krzesło po drugiej
stronie lady. Zważywszy na to, co miał do powiedzenia, nie chciał
znaleźć się w zasięgu pięści Gaary.
- Ja po nadgodzinach w
pracy mogę szukać miejsca do zabicia czasu, ale na chacie czeka na mnie tylko kanapa i telewizor. Ogarnij się.
Gaara nawet nie zaszczycił go spojrzeniem, apatycznie i jakby bez
przekonania otwierając butelkę i nalewając sobie piwa do
najbliższej szklanki.
- Nie strzęp sobie języka – odpowiedział, dając
przynajmniej znak, że usłyszał co się do niego mówi. - Zostaw
swoje mądrości na dyskusję o wychowaniu w trzeźwości,
nigdy nie wiesz jak skończysz.
Sasuke nieświadomie wygiął wargi w pogardliwym półuśmiechu.
Normalnie Gaara doczepiłby się o niewyartykułowane myśli, ale
teraz nie zwracał na niego uwagi.
- Mówiąc szczerze, mam twoją trzeźwość w głębokim
poważaniu – powiedział ze sztuczną uprzejmością. - Ale nie
lubię robić za chłopca do bicia, a Ino już rzuca mi nienawistne
spojrzenia jakbym co najmniej otruł jej kota.
Gaara podniósł wzrok, patrząc na niego chyba pierwszy raz od
początku tej jałowej przegadywanki.
- Od kiedy zrobiłeś się taki wrażliwy? Myślałem, że dla
ciebie rybka, ile osób cię nienawidzi – zauważył.
Dla Sasuke pozorne zobojętnienie kolegi na wszystko wokół stało
się nagle irytujące.
- Stul dziób – powiedział i wyciągnął rękę, odsuwając
najpierw szklankę, a potem butelkę na bok lady. I tak był
to tylko symboliczny gest, bo Gaara kontemplował alkohol wzrokiem
zamiast napić się jak człowiek. Jego życiowe rozkminki byłyby
łatwiejsze do zniesienia, gdyby się schlał. Wyglądało jednak na
to, że za bardzo się przejmuje reakcją swojej lubej, żeby wrócić
do domu w stanie wskazującym na nadmierne spożycie. Albo – co
nawet bardziej prawdopodobne – nie chciał się za bardzo spić,
żeby przypadkiem nie powiedzieć za dużo. Kobiety bywają namolne,
a Ino nie jest pod tym względem wyjątkiem, co udowodniła
wielokrotnie. - Rozumiem, że przezywasz dylematy moralne et cetera,
ale ja nie chcę brać w tym udziału, więc zamelinuj się gdzieś
indziej. A najlepiej przejdź do porządku nad nadszarpniętym ego i
przestań robić uniki.
Gaara popatrzył na niego z niepokojącym wręcz ożywieniem.
- Masz na myśli, wyłożyć karty na stół.
Ton, jakim Gaara wypowiedział te słowa – było to bardziej
stwierdzenie niż pytanie – wywołał w Sasuke zaniepokojenie. Jego
intencje zostały najwyraźniej opacznie odczytane.
- Jasne, że nie – powiedział lekceważącym tonem. Wyraz
twarzy kolegi spowodował, że taki komentarz wydawał się
niewystarczający. - Pojebało cię? Wolisz dalej żyć w swojej
bajce mimo obciążonego sumienia czy pozbyć się ciężaru i przy
okazji związku? Bo chyba nie spodziewasz się wyrozumiałości, to
tak nie działa.
Na twarzy Gaary pojawiła się drwina.
- Z ciebie jednak jest pieprzony hipokryta. Ile czasu trułeś na
temat tajenia faktów?
Sasuke przeszedł do porządku dziennego nad obraźliwym epitetem
decydując, że ważniejsze jest uświadomienie Gaarze błędu w
myśleniu.
- Faktów, które mieszczą się w granicach. Pukanie laleczek to
nie to samo co zabójstwo, obojętnie czy z premedytacją czy nie. -
Ponieważ na Gaarze jego słowa w ogóle nie zrobiły wrażenia,
musiał rozwinąć temat, chociaż nie miał na to ochoty. - Nie
kapujesz? Nikt nie chce mieć w najbliższym otoczeniu kogoś z krwią na
rękach, dlatego samosądy są nielegalne od czasów plemiennych.
Stworzyliśmy instytucje prawa i policji, bo nawet w przypadku kary
śmierci bezpieczniej jest zrzucić odpowiedzialność na system niż
na pojedynczego człowieka.
Gaara skrzywił się z niesmakiem.
- Daruj mi kawałki o moralności. Nie czuję się winny.
Sasuke prychnął ze zniecierpliwieniem. Kiedyś był zdolny
uwierzyć w absolutną odporność Gaary na społeczne normy
postępowania, ale teraz wydawało mu się, że jest to bardziej
kwestia uporu niż rzeczywistych przekonań. Gaara mógł bardziej
niż inni kłaść nacisk na względność ustalonych zasad, ale to
nie znaczy, że nie miały na niego żadnego wpływu.
- Gdybyś nie czuł się winny, nie miotałbyś się teraz jak rak we wrzątku – skomentował Sasuke kwaśno. - Wyciągnij z
tego naukę, żeby trzymać się z dala od kłopotów. Ale też
trzymaj język za zębami, bo twoje wyznanie winy nikomu nie
przyniesie korzyści.
- Powinieneś zostać prawnikiem – odparł Gaara. - Wierzysz w
twoją własną wizję rzeczywistości, dopasowaną dla własnej
wygody?
- Tak to widzisz? Że chodzi mi o twoją wygodę? - odpowiedział
Sasuke, niezamierzenie ironicznym tonem. - Bo ja to oceniam inaczej.
Chcesz uwolnić się od odpowiedzialności, przerzucając ją na
kogoś innego. Wtajemniczony zawsze staje się współwinny zbrodni,
nie udawaj, że tego nie zauważyłeś.
Gaara sprawiał wrażenie jakby chciał powiedzieć coś
obraźliwego, ale zamiast tego wstał i sięgnął po szklankę, żeby
napić się piwa. Prawdopodobnie wiedział, że nie zbije ostatniego
argumentu.
Sasuke nie lubił stawiać siebie w pozycji autorytetu, ale akurat
o zagadnieniu współwiny wiedział więcej niż by chciał.
****************************
- Niepotrzebnie suszysz mu głowę, żeby przeforsować
swoje zdanie. Nie widzisz, że lepiej zostawić temat? Dlaczego tak
bardzo potrzebujesz jego aprobaty?
Sasuke zdał sobie sprawę z celności zadanego pytania dopiero
wtedy, gdy zobaczył minę Ino.
- Może dlatego, że Gaara nawet nie lubi Kimimaro – skomentowała.
Sasuke prychnąl lekceważąco.
- O to akurat trudno mieć pretensję. Ja także uważam, że gość
ma nie po kolei w głowie, na dodatek wsiowy gust do alkoholu.
Ino zmroziła go wzrokiem jakby chciała mu niewerbalnie przekazać,
żeby spoważniał.
- Nie udawaj, że nie wiesz, o co mi chodzi. Gaara nawet go nie lubi,
a zachowuje się jakby uważał, że popełniam niesprawiedliwość.
Chyba miałam prawo oczekiwać, że mnie poprze?
Sasuke wzruszył ramionami, chcąc sprawiać wrażenie, że
przywiązuje do jej słów mniejsze znaczenie niż w rzeczywistości.
- Różnice w światopoglądzie czasem trzeba po prostu zaakceptować.
Ino żachnęła się.
- To nie jest kwestia światopoglądu. - Zawahała się, po czym
dodała: - Gaara zachowuje się jakby uważał, że... nie wiem,
decyduję pochopnie albo pod wpływem emocji, że przesadzam. Ale jak
w tym przypadku może być mowa o przesadzie? - Urwała, by dopiero
po chwili uzupełnić: - Z drugiej strony, to sprawia, że zaczynam
się zastanawiać... Może faktycznie zachowuję się jak sędzia,
zawłaszczam sobie... nie wiem, prawo do oceny moralnej. Ale ja wcale
nie ograniczyłam kontaktu z Kimimaro, żeby go ukarać. Po prostu
nie wiem jak miałabym się w jego obecności zachowywać. Nie
mogłabym spojrzeć mu w oczy i nie myśleć... I tak nie potrafię
przestać myśleć o tym, co zrobił i...
Urwała wypowiedź, a Sasuke milczał wyczekująco, licząc, że dokończy. Jednak Ino się zacięła i nie zamierzała
kontynuować.
- Możesz przyznać przynajmniej sama przed sobą. To, co siedzi w
twojej głowie, i gwarantuję, że już tam pozostanie, to fakt, że
brałaś w tym udział. Żadne ucięcie kontaktów tego nie zmieni.
Widząc wyraz twarzy Ino pożałował, że wyraził to na głos.
Jednak były to słowa, których nie mógł już cofnąć. Zresztą,
uważał, że czasami niewypowiedziane myśli tworzą mniejszą
szkodę, gdy się je wyartykułuje.
Ino przygryzła wargi i szybko zamrugała oczami. Sasuke, gdyby
poddał się impulsowi, w tym momencie by ją objął, ale miał
wystarczająco dużo rozsądku, żeby tego nie zrobić.
- Nie prosiłam go, żeby interweniował w sprawie Juna –
powiedziała Ino, takim tonem jakby bardziej próbowała przekonać
siebie niż kogokolwiek innego. - Nawet nie dałam mu powodu, żeby
myślał, że powinien. - Popatrzyła na niego jakby spodziewała się
oskarżenia. - Nie jestem głupia, wiem jaki Kimimaro odziedziczył
biznes.
- Świetnie. W takim razie wiesz, że ciebie to nie obciąża –
skomentował Sasuke, przyglądając jej się badawczo.
Ino, z godnie z przewidywaniem, nie potwierdziła. Zamiast powiedzieć
cokolwiek, zaczęła przyglądać się własnym, pomalowanym na
fioletowo paznokciom.
- Przyjęło się uważać, że dorosły człowiek sam odpowiada za
swoje czyny – powiedział Sasuke oznajmiającym tonem, patrząc
przed siebie i udając, że nie zauważył drżenia jej ramion. -
Kaguya jest dorosły, wiedział co robi, a to co ty teraz zrobisz i
jak go będziesz traktować... To wyłącznie kwestia twojej
uczciwości wobec siebie. Nie jesteś mu nic winna, wiesz dlaczego?
Ino nie odpowiedziała, a on wcale nie chciał na nią patrzeć,
mając wrażenie, że sam mógłby nie opanować emocji i złamać
własne postanowienie. Mimo to wiedział, że jego słowa nie wywrą
zamierzonego wrażenia jeśli wypowie je w przestrzeń, dlatego
popatrzył na Ino upewniając się, że go słucha.
- Myśli nie mają mocy sprawczej. Nawet jeśli życzyłaś komuś
śmierci, raz, dwa albo tysiąc razy, i ktoś wziął sprawy w swoje
ręce, żeby ciebie chronić, to nie znaczy, że ty zrobiłaś z niego
mordercę.
Ino przez moment sprawiała wrażenie jakby miała się rozpłakać,
ale zapanowała nad nerwami. Sasuke w głębi ducha odczuł ulgę, bo
nie miał pojęcia jak by się zachował. Może zwyczajnie dałby
nogę.
Ino milczała przez dobrych parę minut, ogarniając emocje, a on nie
zamierzał jej w tym przeszkadzać. Nie zdziwił się jednak, gdy po
pewnym czasie odezwała się słabym głosem, jakby nie była pewna,
czy chce być usłyszana.
- Mogę zadać ci osobiste pytanie?
Zawahał się. Mógł się
spodziewać takiego obrotu sytuacji, ale wcześniej jakoś o tym nie
myślał. Ingerując w jej prywatne sprawy, tak dalece jak mu na to
pozwoliła, nie zastanawiał się nad tym, gdzie wytyczyć własną
granicę. Czasem wydawało się to zupełnie bez znaczenia.
- Możesz, najwyżej na nie nie odpowiem – oświadczył
asekuracyjnie.
Na pewno nie zabrzmiało to zachęcająco. Ino sprawiała wrażeni
jakby miała zmienić zdanie, a on zaczął się zastanawiać, czy życzyłby sobie, żeby się rozmyśliła.
- Czy życzyłeś śmierci swoim rodzicom?
Z jego perspektywy pytanie było naiwne, może dlatego odpowiedział
bez zastanowienia i bardziej lekkim tonem niż sam by się
spodziewał.
- Skąd ci to przyszło do głowy? Nie, nie życzyłem śmierci moim
rodzicom. - Ze zmieszanego wyrazu twarzy Ino wywnioskował, że
poczuła się spłoszona, i chyba tylko dlatego dodał po chwili
zastanowienia: - Życzyłem śmierci Itachiemu. Ale z praktycznego
punktu widzenia to bez znaczenia, tak czy inaczej dostałby czapę.
- Był przynajmniej pełnoletni?
Sasuke pomyślał, że powinien wytknąć jej wścibstwo. Nie zrobił tego.
- Tak, w chwili ogłoszenia wyroku, ale do wykonania daleka droga. Nie wykazał skruchy. - Zorientował się, że Ino przyglądała mu się uważnie, zbyt
uważnie, jakby za bardzo ją to obchodziło. - Nie drąż tematu, to
łzawa historia, a ja nie chcę być odpowiedzialny za twoją
depresję.
**************************************
Sasuke skorzystał z nieuwagi gosposi, żeby przemknąć do drugiego skrzydła domu, gdzie był gabinet i biblioteka. Normalnie nie szukał okazji do ucieczek, ale kiedy
zobaczył, że samochód ojca stoi na podjeździe, nie mógł nie
wykorzystać okazji. Może ojciec go zauważy,
może będzie miał chwilę czasu i zapyta, jak idzie mu w szkole.
Mógłby wtedy pokazać pracę z kaligrafii, za którą dostał maksymalną liczbę punktów.
Istniała bezwzględna zasada, żeby nie przeszkadzać tatusiowi w
pracy i nie ważyłby się jej złamać. Mógł się jednak pokręcić
po korytarzu, a ojciec na pewno wyszedłby w końcu z pokoju. Jednak
drzwi, które zwykle były zamknięte, tym razem były uchylone, a z
gabinetu dobiegały podniesione głosy.
Brat znowu kłóci się z
ojcem.
Sasuke wiedział, że najlepiej będzie się oddalić, jednak
zanim się na to zdecydował podszedł wystarczająco blisko, by
usłyszeć wyraźnie, o czym mówią, i usłyszał własne imię.
Stanął pod ścianą, niezdecydowany.
Wiedział, że nie wolno podsłuchiwać, ale jakoś trudno było
mu się odwrócić na pięcie i odejść. Poza tym – czy występek
jest równie ciężki, gdy usłyszy się coś przypadkiem? Nie stał
przecież pod drzwiami. I najwyraźniej on był tematem rozmowy.
Nagle poczuł się ważny, bo jakoś nigdy nie miał powodu myśleć,
że zajmuje myśli ojca dłużej niż minutę po tym, jak zejdzie
sprzed jego oczu. Nie był też pewny, czy jest wystarczająco ważny,
by przez chwilę zająć myśli brata.
Wydało mu się, że w tym momencie prowadzona jest jakaś
wyjątkowo ważna – bo nigdy wcześniej niespotykana – rozmowa.
Ale gdy chwilę się przysłuchiwał okazało się, że temat jest
typowy – pieniądze. I firma rodziców, która była drugim
najczęstszym tematem dorosłych.
- Nie myśl, że kiedykolwiek będę dla ciebie pracować. Nie
przyłożę ręki do tego biznesu, to nie jest rodzinna inwestycja.
Wszystkie pieniądze pakujesz w tę bandę oszołomów, nawet nie
zauważyłeś, jak stałeś się sekciarskim trybikiem do dostarczania mamony. -
Itachi mówił do ojca w znacznie ostrzejszym tonie niż
kiedykolwiek, nie używał nawet grzecznościowego języka. Sasuke
był tym przerażony, czym taka bezczelność może się skończyć? - Chcę się wynieść do wuja, a Sasuke zabieram ze sobą.
- Nie, nigdzie go nie zabierasz – odpowiedział ojciec, tonem
jak zwykle nie znoszącym sprzeciwu. - Rozumiem, że jesteś w
trudnym wieku i musisz pewne rzeczy przemyśleć. Sam się z czasem
przekonasz, że omamił cię konsumpcjonistyczny styl życia, który
nie ma nic do zaoferowania. Droga wolna, pozwolę ci zrobić co
zechcesz, ponieważ wiem, że i tak wrócisz do Kościoła. Nie
pozwolę jednak, żeby twój bunt wpłynął na Sasuke. To właśnie
teraz kształtuje się jego osobowość.
- Chcesz powiedzieć, jest najbardziej podatny na pranie mózgu –
odpowiedział Itachi, tym razem chłodniejszym tonem, jakby ochłonął. Zwykle był bardzo opanowany. - Na twym miejscu, ojcze, nie byłbym tak pewny siebie. Nie
udało ci się ze mną, nie uda ci się z Sasuke.
- W twoim przypadku popełniłem błąd zaniechania, którego nie
powtórzę. - Głos ojca był jak zwykle spokojny i wyważony. Ojciec nigdy nie zadawał pytań i nie wyrażał
wątpliwości – zawsze na wszystko miał gotową odpowiedź. Itachi
twierdził, że nie zawsze tak było, ale dla Sasuke to była rzecz
trudna do uwierzenia. Zdawało mu się, że właśnie tym wyróżniają
się ojcowie – zawsze wiedzą, o czym mówią, i dlatego wymagają
bezwzględnego posłuszeństwa.
Brat milczał, a Sasuke pomyślał, że to koniec
rozmowy i powinien czmychnąć póki nie został zauważony. Jednak zanim
się na to zdecydował, Itachi odezwał się znowu, znacznie ciszej,
tak że z trudem można było usłyszeć, co mówi. Ale jednocześnie
w jego głosie brzmiało to samo bezwzględne zdecydowanie, jakie
charakteryzowało każdą wypowiedź ojca.
- Nie umieścisz go w RPF.
- Tak się składa, że już jest zapisany, wkrótce zostanie
wyznaczony termin audytu.
Sasuke, choć mgliście, wiedział o czym jest mowa. Nie rozumiał
jednak, dlaczego Itachi chce go pozbawić zaszczytu. Ojciec osobiście
poinformował go, jakie spotkało go wyróżnienie – że zostanie
przyjęty do elitarnej (bardzo podobało mu się to słowo, ojciec
używał go wobec wszystkich rzeczy, które uważał za godne uwagi)
grupy w Kościele i że dzięki temu stanie się wartościowszym
człowiekiem.
Ojciec powiedział też, że wcześniej będzie
musiał odpowiedzieć szczerze na wiele pytań i że jakieś
urządzenie o śmiesznej nazwie będzie sprawdzać , czy na pewno
mówi prawdę. To go trochę przerażało, ale myślał o tym jak o
trochę trudniejszym niż zwykle teście.
W szkole zawsze przykładał
się do sprawdzianów, i miał najwyższe oceny. Ojciec nie zwracał na to
specjalnej uwagi, bo wysokie noty w szkole były oczywistością. Elitarny test w elitarnej organizacji – to na pewno zauważy.
Może nawet zabrałby go w nagrodę do parku i kupiłby watę cukrową.
Sasuke uważał, że brat nie ma powodu do złości, nawet jeśli nigdy nie miał podobnej szansy. Przecież
podzieliłby się z nim watą.
Jednak dla Itachiego to widocznie był powód do złości, większy
niż wtedy, gdy Sasuke niechcący pomazał mu po książce.
Nie wiedział, że brat dostał ją w prezencie od kogoś ważnego, i
że wyrządzi nieodwracalną szkodę. Ale chociaż wtedy Itachi się
rozzłościł, to szybko mu wybaczył. Nie odmówił nawet pomocy w
zadaniu domowym.
Itachi zawsze mu wybaczał i zawsze pomagał, dlatego Sasuke teraz
ledwie mógł uwierzyć, że wypowiada te wszystkie słowa, że chce
go czegoś pozbawić.
- Nie pozwolę ci go w to wszystko wciągnąć – oświadczył, a
Sasuke mógł sobie tylko wyobrazić jaką minę musiał mieć
ojciec, gdy ktoś ośmielił się twierdzić, że mu na coś „nie
pozwoli”. Brat posunął się za daleko i Sasuke bał się, że
skończy się awanturą, ojciec nie wytrzyma i go uderzy. Jednak
usłyszał tylko jego słowa:
- Nie znajdziesz żadnego sposobu, żeby mnie powstrzymać.
I równie chłodną odpowiedź brata:
- Znajdę. Możesz być pewien, że znajdę.
(przypis:
RPF – sekcja dziecięcia w elitarnej organizacji kościoła
scjentologicznego, Sea Org. RPF jest uważany za odpowiednik
chińskiego obozu reedukacji, w którym wyznawcy są poddawani
intensywnej indoktrynacji, mającej wykształcić bezwzględne
posłuszeństwo wobec przywódców sekty).
**************************************
Fu, zanim weszła do kawiarni, bezwiednie przejrzała się w szybie i
poprawiła włosy. Ten nawyk, próżny i dziecinny, został jej
jeszcze z gimnazjum. Zwykle ani jej nie przeszkadzał, ani go sobie
nie uświadamiała, ale tym razem zauważyła przez szybę Gaarę i
wydawało jej się, że spojrzał na nią z dezaprobatą. Obiecała
sobie, po raz kolejny, bardziej się kontrolować. Dojrzeć.
Zastanawiała się nawet., czy nie powinna czegoś na ten temat
powiedzieć, gdy przysiadała się do stolika, ale zdecydowała
przeciw temu. Gdyby chciał, sam by coś powiedział.
- Zamówiłeś coś dla nas? - zapytała.
- Dwa razy darjeeling – odpowiedział Gaara.
Przyszło jej do
głowy, że rzeczowy ton ma w jego zamyśle uciąć wszelkie komentarze, że jednak nie zapomniał, nawet tego jaki
jest jej ulubiony gatunek herbaty.
Przez telefon brzmiał podobnie rzeczowo, jakby umawiał się na
rozmowę biznesową. Ale jej to nie psuło humoru. Wiedziała, że
nawet jeśli jeszcze nie wygrała, piłka jest po jej stronie.
Musiała tylko dobrze to rozegrać.
…................................................................
Szczerze mam nadzieję, że coś Was w tym rozdziale zaskoczyło lub
zainteresowało i nie muszę namawiać do zostawiania komentarzy. A
jeśli nie wiecie, co pisać, jestem otwarta na Wasze opinie: czy
druga seria powinna być prowadzona na tym samym blogu czy zrobić
nowy? I możecie zasugerować ładne imiona dla dzieci :)
Kurde a już myślałam że Sasuke pocałuje Ino :) Nie zdziwiłabym się jakby Gaara obudzil sie w łóżku z Fu :) o kurka to by dopiero bylo :)prosze cie zrob jakis taki maly epizodzik SasuIno xd Co do drugiej seri mozesz tu pisac :) a imie moze dla chlopca Natsuo? :) Oj Sasuke moglby nie byc juz takim dupkiem :) Ino za bardzo bierze wszystko do siebie. A niech sie tak spije i po pijaku wszystko wygarnie i Sasuke i Gaarze :) kurde mam tyle mysli co by moglo sie wydarzyc :) Ale rozdział jak zwykle super dla mnie wiele wyjasnij :) hmm co mnie zainteresowalo? To Ze moze Sasuke powoli sie otwiera i chce moim zdaniem sie jakos otworzyc ale ciezko mu to idzie :) no nic czekam na nastepny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że na opko przemówiło Ci do wyobraźni podpowiadając możliwe scenariusze. To znaczy, że wciąga :D Ano, Sasuke przynajmniej próbuje ;)
UsuńKurde a już myślałam że Sasuke pocałuje Ino :) Nie zdziwiłabym się jakby Gaara obudzil sie w łóżku z Fu :) o kurka to by dopiero bylo :)prosze cie zrob jakis taki maly epizodzik SasuIno xd Co do drugiej seri mozesz tu pisac :) a imie moze dla chlopca Natsuo? :) Oj Sasuke moglby nie byc juz takim dupkiem :) Ino za bardzo bierze wszystko do siebie. A niech sie tak spije i po pijaku wszystko wygarnie i Sasuke i Gaarze :) kurde mam tyle mysli co by moglo sie wydarzyc :) Ale rozdział jak zwykle super dla mnie wiele wyjasnij :) hmm co mnie zainteresowalo? To Ze moze Sasuke powoli sie otwiera i chce moim zdaniem sie jakos otworzyc ale ciezko mu to idzie :) no nic czekam na nastepny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie no, przyznać należy, że bardzo mnie zaciekawilas. Ogólnie rzecz biorąc interesuje mnie przede wszystkim sprawa Sasuke i Itachiego oraz Gaary i Ino. Szykuje się kłótnia? Czyżby ich związek przeszedł na wyższy poziom a Gaara mając dosyć kłamstw wyjawi prawdę? Aj... Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. No cóż czekam na next a co do imion dzieci 😃 to bardzo mi się podoba Yoshi i Toshik 😃 powodzenia życzę z następnym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńToshik to zdrobnienie? Też mi się podoba :)Czy Gaara postanowi zdradzić prawdę... Okaże się już wkrótce :D
UsuńAajajaj czekałam i się doczekalam. Teraz kolejne czekanie :P jest super. Również uważam że sasuino powinno się pojawić : D
OdpowiedzUsuńOjj, SasuIno chodzi mi po głowie od dawna, chyba od 16. rozdziału, widzę że nie tylko mnie. W pewien sposób rozwinę ich relację, choć nie wiem czy zgodnie z Twoimi oczekiwaniami. W drugiej serii^
Usuńdziewczyno, cierpię na brak tego opowiadania! :C
OdpowiedzUsuńprzeczytałam w ciągu tygodnia całe Gaaino dwa razy i jestem absolutnie zachwycona ♥
czekam tylko na dalsze rozdziały, wreszcie niech będzie jakiś wątek SasuSaku bo chyba umrę :D
nie chcę się chamsko reklamować, ale naprawdę genialnie piszesz, więc czy w wolnym czasie mogłabyś zerknąć na moje opowiadanie o Kaszalocie? będę bardzo wdzięczna, bo wiem jak to motywuje :>
http://senshi-opowiadanie.blogspot.com/ ♥
Bardzo mi miło :) I oczywiście, zajrzę na bloga, dziękuję za zaproszenie ;)
UsuńJak tam wakacje? Wena dopisuje ? ;p
OdpowiedzUsuńAno nie całkiem, już dawno miałam napisać nowy rozdział :) Mam nadzieję, że nadejdzie z końcem wakacji :D
Usuń