Gdy Ino wróciła
do domu po pracy, Gaara już na nią czekał. Jednak zamiast być zadowoloną, że
przynajmniej jest słowny, tylko się zirytowała. Fakt, że Gaara zdążył nawet
zrobić obiad, ostatecznie wyprowadził ją z równowagi.
Jego zachowanie
potwierdzało, że potrafi być fałszywy – tygodniami traktował ją jak mebel,
unikał jakiejkolwiek dłuższej rozmowy, rzekomo nie miał dla niej czasu z powodu
pracy. A jakoś na to, żeby spotkać się z Fu, znalazł czas. I czy tylko raz?
Naiwnością z jej
strony byłoby sądzić, że spotkanie, które przypadkiem wyszło na jaw, było
jedynym.
Oczywiście Ino
mówiła sobie, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków, ale dużo lepiej czułaby
się, gdyby wymyśliła chociaż jeden rozsądny powód, dla którego Gaara miałby
widywać się z dawną przyjaciółką i jej o tym nie powiedzieć. Kilka nawet
wymyśliła, ale żaden nie był wiarygodny. Oczywiście z wyjątkiem tych przyczyn,
które łączyły się z jego zdradą: zaplanowaną czy nie, wyrachowaną czy nie – to
już były detale.
Ino nie chciała
popadać w histerię i ani przez chwilę nie powiedziała sobie, że tak się
przedstawiają fakty i takimi je musi zaakceptować. Nie chciała dopuścić do
świadomości, że Gaara rzeczywiście mógł ją zdradzić, chociaż wiedziała, że
właściwie mówienie sobie, że to przecież niemożliwe jest czystą naiwnością.
Wszystko jest możliwe. Ludzie często robią rzeczy poniżej jakiegokolwiek
poziomu i zrzucają winę na okoliczności.
Wystarczającą
nielojalnością ze strony Gaary było spotkanie się z Fu i nie zająknięcie się o
tym choćby słowem. Ino chciała się na tym skoncentrować, nie dorabiając
czarnych scenariuszy, w których Gaara ją oszukał i teraz próbował to
zrekompensować, jak w najbardziej banalnej melodramie.
Tylko jak
odsunąć od siebie takie myśli, gdy on jest
dla niej tak wyszukanie miły, że nawet podał jej obiad!
Ino jak tylko
zobaczyła nakryty stół, wycofała się z kuchni i wmaszerowała do pokoju
dziennego, nie zdejmując przedtem płaszczyka ani butów. Szumiało jej w uszach i
miała wielką ochotę coś zniszczyć.
Gaara zupełnie
nie zauważył jej bojowego nastroju. Kiedy odwróciła się w kierunku drzwi, stał
oparty o framugę z założonymi rękami i przyglądał jej się z wyrazem
pobłażliwego zaciekawienia.
- Rozumiem, że
bardzo chcesz zobaczyć to arcydzieło kinematografii, ale może najpierw coś
zjemy – zasugerował swobodnie, frustrująco swobodnie, jakby nie miał żadnych
zmartwień i żadnych grzeszków na sumieniu.
To spowodowało,
że wszystkie wcześniejsze przemyślenia nad tym, jak go podejść lub zmusić, żeby się przyznał do przemilczenia,
na nic się nie zdały. Ino w tej chwili nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy.
Strasznie ją zirytowało jej własne zachowanie, to że po wejściu do domu wzrosła
w niej adrenalina i strach – bo przecież jeszcze niedawno potrafiła myśleć o
wszystkim spokojnie.
- Musi cię
bardzo gryźć sumienie, skoro zdecydowałeś się dla mnie gotować – powiedziała i
chociaż w zamierzeniu miało to brzmieć żartobliwie, wiedziała, że te słowa
wybrzmiały z całą ostrością.
Gaara popatrzył
na nią w sposób, który nie zdradzał poczucia winy, tylko zdziwienie, ale ona i
tak starała się dopatrzyć za tym czegoś więcej.
- O co ci
chodzi? - zapytał z widocznym niezadowoleniem, najwyraźniej widząc, do czego
rozmowa zmierza.
Ino nie
potrafiłaby prosto odpowiedzieć na to pytanie. Czy teraz miałaby się przyznać,
że lekceważyła jego zachowanie, ale to przecież nie znaczyło, że go nie widziała? Nie była przecież głupia, widziała kiedy jej unikał, uciekał w
pracę, jakby chciał się od niej uwolnić. Nie sposób było uniknąć myślenia, że
wspólne mieszkanie już go zmęczyło. Ona go zmęczyła. Oczywiście Sasuke miał na
to zachowanie inne wytłumaczenie, które ona błyskawicznie zaakceptowała.
Wiedziała, że chwilami była natarczywa. Ale Gaara ją do tego zmusił, bo tak
naprawdę wcale nie chciał z nią rozmawiać na temat, z którym ona nie potrafiła
sobie poradzić.
Nigdy wcześniej
nie zdarzyło się, żeby Gaara ją lekceważył, unikał rozmowy, a teraz nie miała w
nim żadnego wsparcia, bo rzekomo nie chciał wałkować tematu. Było to tym
dziwniejsze, że przecież nigdy nie lubił Kimimaro.
Ino musiała
przyznać sama przed sobą, że wyglądało to tak, jakby Gaara zbyt późno zauważył,
na co się zdecydował. I oczywiście, jak typowy facet, nie chciał przyznać się
do błędu. Był przyzwyczajony do tego, by wszystkich trzymać na dystans, nie
pozwalać ingerować w swoją przestrzeń, ale wydawało mu się, że zamieszkanie
razem nie obniży mu komfortu życia. Ale teraz, kiedy ona zaczęła go obarczać
swoimi problemami, próbował się nieudolnie wycofać. Pewnie poniewczasie zdał
sobie sprawę, że wspólne mieszkanie nie oznacza tylko, że będą mieć wspólną
lodówkę i łóżko, będą mieć wspólne życie, a on nie może tak po prostu wyłączyć
telefonu, kiedy nie chce rozmawiać. Teraz już nie mógł wybierać, kiedy chce z
nią spędzać czas; mógł wieczorem chcieć tylko odpocząć po pracy, ale wtedy ona
nurtowała go swoimi sprawami. Swoimi problemami, bo akurat miała taki okres w
życiu, kiedy wszystko wydawało się na siebie nakładać.
Oczywiście, że była
sfrustrowana i trudna do zniesienia, bo nagle straciła dwa dotąd najtrwalsze
punkty oparcia. Gdy zrezygnowała z profesjonalnego tańca, matka przestała z nią
rozmawiać. Ino w ogóle nie chciała poruszać tego tematu i zamiast tego
skoncentrowała się na tym, jak bardzo zawiodła się na Kimimaro, bo łatwiej było
jej o tym mówić. Co z tego, skoro Gaara wcale nie chciał jej słuchać.
Prawdopodobnie
za bardzo na nim polegała. Może to go spłoszyło. Nie chciała, by czuł, że
uwiesiła się jego ramienia, ale może i tak czuł zbyt dużą presję. Może
rzeczywiście była kobietą – bluszczem, może nieświadomie chciała być od kogoś
zależna, a Gaara rzecz jasna nie mógł tego znieść.
Łatwiej było jej
uwierzyć w taką wersję niż to, że Gaara wystraszył się, gdy zauważył, że w
związku problemy drugiej osoby stają się wspólne. Że decydując się z nią
zamieszkać, wziął na siebie znacznie więcej niż mu się wydawało.
Jednak teraz Ino
nie mogła się dłużej oszukiwać, udając, że nie widzi, jak zachowywał się
ilekroć wspomniała o Kimimaro. Wyglądało na to, że Gaara zauważył, że jedną
decyzją przekreślił beztroski styl życia, do którego był tak przywiązany.
Najwyraźniej zaczął za nim tęsknić, skoro teraz miał potrzebę spotykać się z
Fu. Pozostawało kwestią czasu, kiedy zacznie szukać sobie sposobu, żeby
wyplątać się z sytuacji, która zaczęła go ograniczać. Mężczyźni zwykle tak
robią.
- Za moimi plecami umawiasz się z Fumi –
odezwała się oskarżycielskim tonem, zanim zdążyła ugryźć się w język. Nie
powinna rozgrywać tego w tak oczywisty sposób, bo odcinała sobie drogę do
sprawdzenia, czy zamierzał ją okłamać. Z drugiej strony, jakie to miało teraz
znaczenie. Była przekonana, że intencją Gaary nie było ją oszukać czy zdradzić,
ale i tak wychodziło na to samo. Przecież nie było sposobu, żeby go zatrzymać,
skoro zaczął się z nią męczyć i szukał sposobu na odstresowanie w towarzystwie
osób, które go mniej męczyły. Tym bardziej, że Fu nie traktowała Gaary jak
przyjaciela i on dobrze o tym wiedział.
Przez twarz
Gaary przebiegł grymas zdziwienia i złości. Dla Ino to było jak uderzenie w
twarz - zdała sobie sprawę, że zależało mu, by się nie dowiedziała. Miała
odpowiedź w temacie, czy świadomie chciał ją oszukać.
- Skąd to wiesz?
- zapytał Gaara.
Jakby to było
najważniejsze.
Ino cofnęła się
i popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Nie tego się spodziewała.
- Skąd wiem? –
powtórzyła, cedząc słowa i jednocześnie walcząc ze łzami, - Ktoś mi powiedział.
Zastanów się, kto jeszcze wie, że robisz ze mnie idiotkę.
Z
niewyjaśnionych przyczyn przyszedł jej do głowy Sasuke. Zastanawiała się, czy
on wie, co jest grane. Z takim przekonaniem tłumaczył jej, że sama jest winna
zachowaniu Gaary, jakby sam w to wierzył lub bardzo chciał, żeby ona uwierzyła.
Nie chciała nawet myśleć, że mógłby ją z rozmysłem okłamać, ale jeśli Gaara
widywał się z Fu, jak Sasuke mógłby o tym nie wiedzieć? W końcu podobno
spędzali wieczory razem.
Gaara popatrzył
na nią jakby był zirytowany jej zachowaniem, a kiedy się odezwał, w jego głosie
było wyraźne rozdrażnienie.
- Nie
przesadzaj. Nie bzykałem się z nią.
Ino przez chwilę
nie potrafiła wydusić z siebie słowa, tak była zszokowana jego opryskliwą
odpowiedzią.
- Super, brawo.
Chcesz dostać medal? - Ostatnie słowa już wykrzyczała i zaczęła przedzierać się
do wyjścia, bo poczuła, że nie wytrzyma w tym domu nawet chwili dłużej. Skoro
Gaara chciał teraz bronić się mówiąc, że ona wyolbrzymia, skoro nic się nie stało jeśli – i o ile –
nie przespał sie z Fu.
Nie zdołała
przejść obok niego zanim zareagował i złapał ją za łokieć.
- O co mnie
oskarżasz? - zapytał, kiedy odwróciła do niego twarz. Nie potrafiła dłużej
powstrzymywać płaczu, więc zupełnie nie widziała jego miny. Poczuła jednak, że
Gaara rozluźnił uścisk na jej ręce. Wróciło jego opanowanie, przemówił do niej
łagodnie: - Uspokój się, Ino. Porozmawiamy, gdy ochłoniesz.
Ino wyszarpnęła
się. Już w tej chwili nienawidziła własnej reakcji; tego, że wpadła w histerię;
tego, że Gaara próbował ją uspokoić i tego, że nie czuła się zdolna do
opanowania emocji. Chciała tylko wyjść, żeby móc się uspokoić. Nagła troska w
głosie Gaary tylko ją rozwścieczyła. Nie znosiła tego, że tak łatwo się odsłania,
i tego, jak łatwo Gaara czyta jej emocje.
- Nie chcę!
Zostaw mnie! - Krzyknęła i wybiegła z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi.
Gaara przez
chwilę wahał się, czy powinien ją zatrzymać, ale szybko zrezygnował. Nie trzeba
było geniuszu, by wiedzieć, że Ino mówiła poważnie i nie miała ochoty go teraz
widzieć.
Poza tym było
jasne, że zanim z nią porozmawia musi się dowiedzieć, co ją tak poruszyło. Po
chwili zastanowienia wziął ze stolika komórkę i wybrał numer Fu.
Jej
rozentuzjazmowany ton głosu zirytował go bardziej niż kiedykolwiek.
- Gaara,
skarbie. Jednak tęsknisz? - zapytała beztrosko. W tle słychać było podniesione
głosy i muzykę.
- Nie jestem w
nastroju na gierki. Co powiedziałaś Ino?
Musiał zaczekać
kilka sekund na odpowiedź. Dziewczyna najwyraźniej nie wiedziała, co
powiedzieć.
- Uważasz, że na
ciebie doniosłam? - zapytała z oburzeniem.
- Nie wiem.
Pytam – odparł Gaara, siląc się na spokój. Zgrywanie urażonej z jej strony
tylko bardziej go wzburzyło, bo uświadomił sobie, że głupotą było zlekceważyć
jej ostatnie zachowanie. Przywykł traktować jej wyskoki jak nieszkodliwe
fanaberie, nie biorąc pod uwagę, że lekceważąc, może ją rozwścieczyć.
- Nigdy nie
zrobiłam nic, żeby ci zaszkodzić – odpowiedziała Fu przesłodzonym głosem. - A
teraz, kiedy sam włożyłeś mi broń do ręki, czemu nie miałabym tego wykorzystać?
Na kłamstwie nic nie zbudujesz. Ja nigdy nie kazałabym ci się tłumaczyć, bo cię
akceptuję niezależnie od tego, co zrobisz, nie rozumiesz tego? Może być jak
dawniej, z tą różnicą, że ja nie zamierzam już uciekać i udawać, że mi nie
zależy. Przestań teraz ty się zgrywać. Okłamujesz się...
Gaara
powstrzymał przekleństwo, które cisnęło mu się na usta.
- To ty się
okłamujesz – uciął, wiedząc, że zanosi się na dłuższy monolog. Fu ewidentnie
zaczęła tracić nerwy. On starał się zachować zimną krew, chociaż nie miał
pojęcia, jak wybrnąć z tej sytuacji. - Nie będzie jak dawniej. To twoja
piaskownica i twoje zabawki, ja nie mam już ochoty się z tobą bawić. Nie radzę
ci się wtrącać w moje życie.
- To tylko słowa.
Zmienisz zdanie – odpowiedziała Fu i rozłączyła się.
Co prowadziło do
wniosku, że nie chciała zrozumieć. Chciałby móc uznać, że to tylko jej problem,
ale w jednym miała rację – spotykając się z nią popełnił błąd. Teraz musiał znaleźć sposób, żeby ją powstrzymać przed
zdradzeniem Ino prawdy.
***
Hotaru odłożyła
na stolik właściwie nietknięty kufel piwa. Patrzyła na Kenjiego wzrokiem, który
miał wyrażać najwyższą dezaprobatę.
Drażniło ją jego
zachowanie. Próbowała z nim porozmawiać, a on za wszelką cenę starał się
rozproszyć jej uwagę. W klubie powinno to być łatwe, może właśnie dlatego
ostatnio udawał, że nie ma czasu spotykać się z nią inaczej niż w szerszym
gronie znajomych. Była głośna muzyka i wielu ludzi, jednak ona z łatwością odcięła się od tego całego zamieszania. Nie zamierzała dać się wyrolować. Co
to, to nie.
- Utakata Kenji
– powiedziała z potępieniem. - Nie interesuje mnie ta piosenka. Daruj sobie.
Chcę wiedzieć, co się z tobą dzieje.
Kenji popatrzył
na nią z pewnym zniecierpliwieniem. A może w jego wzroku było tylko zmęczenie.
Na ogół nie lubił, gdy ktokolwiek za bardzo na niego naciskał, naturalnie
utrzymywał dystans i ludzie nie próbowali się zanadto zbliżyć. Nie musiał się
przed nikim tłumaczyć. Ale, do diabła, ona nie była kimkolwiek.
- Mam już dosyć
tej sytuacji – powiedziała bez ogródek, nie kryjąc wzburzenia. - Dobra,
rozumiem, każdy czasem potrzebuje przestrzeni dla siebie. Nie musisz mi o
wszystkim mówić. Ale to już trwa za długo, myślisz, że jestem ślepa? Te twoje
ciągłe wyjazdy i chroniczne zmęczenie, co cię aż tak absorbuje, że nie masz dla
mnie czasu? - Zdała sobie sprawę, że zaczyna go atakować, więc wzięła głęboki
wdech i spróbowała stonować swoją wypowiedź. - Jeśli chodzi o jakąś dziewczynę,
możesz mi wprost powiedzieć. Nie izoluj mnie od ważnych spraw w twoim życiu. Powinieneś wiedzieć, że nie będę zazdrosna.
Cierpko
smakowały jej własne słowa, gdyż były bardzo nieszczere i oboje o tym
wiedzieli. Hotaru wiedziała, że to strasznie płytkie i egoistyczne z jej
strony, ale myśl o tym, że Kenji sobie kogoś znajdzie zawsze budziła w niej
niemal paniczny lęk. Sama przed sobą próbowała się tłumaczyć, że to normalne,
bać się utracić przyjaciela i nie chcieć się nim dzielić, czy po prostu – nie
chcieć znaleźć się na bocznym torze. Jednak zdawała sobie sprawę, że nie bez
znaczenia jest zwykła kobieca próżność, a nawet – jak w momentach słabości była
gotowa przyznać się sama przed sobą – pragnienie zachowania poczucia
bezpieczeństwa, dzięki wiedzy, że ma wiele możliwości.
Gardziła sobą,
od chwili, gdy musiała przyznać, że w jakimś okropnie uproszczonym wymiarze
Kenji jest dla niej „opcją zapasową”. Kiedyś nigdy by tak nie pomyślała. Teraz, gdy był
tak bardzo czymś zaabsorbowany i ewidentnie coś przed nią ukrywał, była zmuszona
do spojrzenia prawdzie w oczy: do uświadomienia sobie, dlaczego tak bardzo
raniła ją myśl, że mógłby się z kimś spotykać.
Myślała nawet o tym, żeby zrobić jakiś ruch,
dzięki któremu inne dziewczyny wywietrzałyby mu z głowy. Nie mogła. Nie
potrafiłaby cynicznie go okłamywać, a nawet gdyby próbowała nigdy by się na to
nie nabrał. Mieli ze sobą zbyt wiele wspólnego. Byli stali w uczuciach i w tej
sprawie niezdolni do kompromisu.
- Tracisz czas i
energię na wymyślanie nieistniejących problemów – odpowiedział Kenji, siląc się
na kpinę. Zaczynała się o niego poważnie martwić. Tak naprawdę wyglądał raczej
na chorego niż zakochanego. Ale Hotaru nie pozwalała tej myśli przebić się do
świadomości. - Gdy tymczasem Fu ewidentnie potrzebuje twojego pocieszenia.
Hotaru
niechętnie obejrzała się przez ramię. Fumi, która chwilę wcześniej wyszła z
telefonem w ręce, teraz wróciła do swojego stolika w rogu sali, a minę miała
jeszcze bardziej pochmurną niż wcześniej.
Utrzymujący się
zły nastrój to było u niej coś, co rzeczywiście mogło budzić niepokój. Ale
Hotaru nie miała zamiaru się tym przejmować. Nie miała ochoty choćby próbować
wniknąć, co dzieje się w jej głowie.
- Nie zasłaniaj
się Fu. Nie jestem jej psychoanalitykiem – odpowiedziała ostrym tonem. Kenji
spojrzał na nią z uniesionymi brwiami. - Nie patrz tak na mnie, ja też mogę
mieć jej dość. Szczególnie teraz. Nie może wyjść z szoku, że nie jest pępkiem
świata.
Kenji lekko
skinął głową, jakby chciał wyrazić, że się z nią zgadza.
- Rozumiem.
Jednak należałoby nad nią zapanować, bo nie wiadomo, co wymyśli.
Hotaru
uśmiechnęła się gorzko.
- I sugerujesz,
że to jest mój problem? Na pewno nie.
Chłopak patrzył
na nią przenikliwie – w taki sposób, jakby odczytywał wszystkie jej myśli. Co
prawdopodobnie nie było odległe od prawdy.
- Oczywiście.
Przecież na tym nie stracisz.
Hotaru
powstrzymała się przed jakąkolwiek reakcją, chociaż teraz już była zirytowana.
Kenji mówił neutralnym tonem, jakby stwierdzał fakt bez żadnej krytyki, ale i
tak nie sposób było przeoczyć kryjące się za tym zarzuty.
Postanowiła się
poddać.
- Niech ci
będzie, na ten moment. Ale i tak porozmawiamy.
- Tak.
Ta odpowiedź
zabrzmiała złowróżbnie, ale ona już wstawała od stolika – i wcale nie miała
ochoty drążyć tematu, przeczuwając nagle, że powinna odłożyć to na później.
Podeszła do Fumi niemal chętnie.
Dziewczyna
ledwie na nią spojrzała, gdy usiadła naprzeciw niej. Z trudnym do odczytania
wyrazem twarzy mieszała powoli w szklance z herbatą – wybór tego napoju w
klubie budził spore zdziwienie – i wpatrywała się uporczywie w leżący na blacie
stolika telefon.
Hotaru poczuła,
jak wzbierają w niej wszystkie frustracje – z powodu Gaary, z powodu
niepokojącego zachowania Utakaty, i teraz jeszcze tych para-depresyjnych stanów
niby-przyjaciółki – i że jak tak dalej pójdzie wyładuje się na najmniej winnej osobie.
- Przestań już,
Fu – powiedziała, starając się brzmieć na znudzoną i mało zainteresowaną
tematem. - Nawet ty musisz kiedyś pogodzić się z porażką.
Fumi oderwała
wzrok od komórki i spojrzała na nią ze sztucznym zdziwieniem.
- Sądzisz, że
przegrałam? Nie spieszyłabym się tak z oceną.
Hotaru
przygryzła wargi, starannie ukrywając irytację.
Generalnie
lubiła Fu. Uważała ją za rozkapryszoną, infantylną dziewczynę; przebywanie w
jej towarzystwie często było męczące; od dnia, w którym się poznały, zawsze ze
sobą rywalizowały. Mimo wszystko w jakiś pokręcony sposób ją lubiła. Jednak to była jedna z
chwil, gdy miała ochotę roztrzaskać jej popielniczkę na twarzy. Na szczęście nie miała nic odpowiedniego pod ręką. Już kiedyś
doszło do rękoczynów i nikt na tym nie skorzystał.
- A co, masz
jakąś broń w zanadrzu? Zakładam, że plan uwiedzenia Gaary nie zdał egzaminu.
Fumi wydęła
wargi, jak mała dziewczynka, której ktoś ośmielił się odmówić zabawki.
- Ja zawsze mam
plan. Na pewno lepszy niż ty. Twoja strategia „na lojalną przyjaciółkę” nie ma
szans powodzenia. Ale ty boisz się działać ofensywnie, prawda?
Hotaru
postanowiła nie odpowiadać. Zresztą, Fu wcale nie oczekiwała odpowiedzi.
- Wiem, że z
radością zatańczyłabyś na moim grobie, ale póki co wolisz poobserwować z
daleka. Nie zazdroszczę ci: nie możesz się zdecydować, czy
wolisz, żebym przyznała się do porażki, czy lepiej dla ciebie, żebym
powalczyła.
Hotaru
potrząsnęła lekko głową.
- Już przegrałaś
– oświadczyła, chociaż nie była pewna, czy nie mówi tego tylko po to, żeby ją
sprowokować.
Fu uśmiechnęła
się krzywo.
- Przyznałabym
to, gdybym uwierzyła, że Gaarze nagle zmieniły się priorytety. Ale to wszystko
poza. Znudziły mu się głośne imprezy i łatwe panienki, więc ja zostałam zdzirą,
a jego panna wzorem cnót wszelkich w białej woalce i z wiankiem na głowie. - Sięgnęła
po filiżankę i napiła się herbaty. Teraz sprawiała wrażenie pewnej siebie. -
Muszę mu tylko udowodnić, że takich cnotliwych dziewczyn nie ma, a to nie
będzie trudne. Z tobą byłoby więcej zabawy. Ale ty nie skorzystałaś z okazji,
kiedy ją miałaś, pozwoliłaś Gaarze się wymknąć. Tym mnie zdziwiłaś.
Hotaru inaczej
postrzegała tę sprawę, ale nie zamierzała się spierać. Nagle przyszło jej coś do
głowy i nie omieszkała się tym podzielić.
- I
rozczarowałam, prawda? Nie mogłaś się doczekać, żeby wrócić do Japonii i mnie
upokorzyć. Aż tak mnie nienawidzisz?
- Nie nienawidzę
cię.
- Nazwij to, jak
chcesz. Nigdy nie potrafiłaś się z tym pogodzić, że Gaara traktował mnie
inaczej.
Fu nie dała znać
po sobie, czy to stwierdzenie ją ubodło, ale już się nie uśmiechała.
- Czyli jak?
Czule? Tego rodzaju afekt ma to do siebie, że zawsze mija.
- Albo tylko tak
ci się wydaje – odparła Hotaru i miała wrażenie, że tym razem odniosła małe
zwycięstwo. Fu odwróciła wzrok i skierowała wzrok na telefon, którego
wyświetlacz rozjaśnił się jak na zawołanie. Fu zasłoniła aparat dłonią, zanim
Hotaru odczytała numer.
- Zakład o
butelkę Jacka Daniel'sa, że to Ino? - zapytała, biorąc telefon do ręki i
rzucając Hotaru wyzywające spojrzenie.
- Przyjmuję.
.................................
Przepraszam, że tak długo to trwało. Czymże mogę się usprawiedliwić - życie ;) Trochę spieszyłam się z kończeniem tego rozdziału, mam nadzieję, że wyszło możliwie. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, za te napominające również - czasem przydałby mi się kop dla motywacji ;)
Ten rozdział to wygryw. Czekałam na drame XDDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, zapraszam do mnie x
http://itachixizumi.blogspot.com
Jezu :) szkoda ze tak szybko zakonczylas :( Ciekawa jestem co zaś Fu kombinuje i o czym ma się Ino nie dowiedzieć :( Aj Ten Gaara :/
OdpowiedzUsuńTeż bym uważała, że szkoda, gdybym była czytelnikiem ;) Jednak musiałam jakoś zbudować napięcie przed następnym rozdziałem, Hitchckock by zaaprobował ;)
Usuńkocham kocham kocham <3!
OdpowiedzUsuńTez czuję niedosyt Ale wiadomo brak czasu to choroba 21 wieku :) super i czekamy ;)
OdpowiedzUsuńCzekamy czekamy Kochana ;)
OdpowiedzUsuńCzekamy czekamy Kochana ;)
OdpowiedzUsuńHej :) Trochę mi sie plany posypały, miałam silne założenie, żeby najpierw wstawić rozdział na Sunagakure, lecz utknęłam i nie umiem się zabrać za kończenie :P Tak że zajmę się wstawieniem notki tutaj, ale teraz wiadomo święta, pieczenie i gotowanie - może mi się uda przed Sylwestrem, ale nie obiecuję ;) Pozdrawiam :)
Usuń