Ino nie do końca wiedziała, czego oczekuje składając Temari
niezapowiedzianą wizytę. Czuła się trochę jak opiekun w zoo
doglądający chorego lwa – niby oswojony, ale czy na pewno nie
ugryzie?
Temari, gdy nie była w humorze, potrafiła siać zniszczenie, a
ostatnio była wyjątkowo nerwowa. Ino domyślała się, że stres w
pracy źle na nią wpływa i że warto jej przemówić do rozsądku –
może stanowisko w firmie ojca wcale nie było dla Temari najlepszą
drogą ścieżki zawodowej – ale wciąż mijając się z nią, gdy
obie miały sporo obowiązków, nie miała kiedy z nią pogadać. Po
ostatniej imprezie postanowiła się zmobilizować i wybrała się do
koleżanki w niedzielę po pracy, zapowiedziawszy się raptem
dziesięć minut wcześniej.
Temari była tym razem w nie najgorszym humorze, skoro nawet się
ucieszyła z wizyty i poczęstowała gościa herbatą. Miały sporo do
obgadania i obie narzekały na natłok obowiązków. Chociaż Ino
godziła pracę na pół etatu ze studiami i zajęciami
fotograficznymi, rozmawiając z Temari miała wrażenie, że i tak w
porównaniu z nią ma dużo wolnego czasu.
Pierwszy raz pomyślała, że napięte relacje Gaary z ojcem są dla
niej sprzyjającym czynnikiem. Przynajmniej chłopak nie czuł się
zobowiązany do pracy w firmie, która w każdym detalu wpisywała
się w cechy korporacji, dla której pracownicy codziennie wypruwają
sobie żyły.
Ino własną przyszłość widziała mgliście, ale tego jednego była
pewna – nie chce żyć jak stereotypowa Japonka, która męża czy
partnera widuje przez parę godzin w tygodniu i to głównie wtedy,
gdy podaje mu posiłki. Nie wyobrażała sobie życia rodzinnego
podporządkowanego kultowi pracy. Na szczęście Gaara nie był kimś,
kto dałby się zaprząc w system, więc zakładała, że nie
popadnie w pracoholizm.
Ostatnio zaczął się do niego zbliżać, ze wszystkimi dodatkowymi
godzinami w pracy, ale optymistycznie zakładała, że to chwilowa
sytuacja.
Nawet nie zauważyła, kiedy Temari skierowała rozmowę właśnie na
ten temat – a może ona to nieświadomie zrobiła. Przyszła z
zamiarem naprostowania koleżanki, ale zbyt chętnie zaczęła jej
się żalić. Tak to pewnie z boku wyglądało.
- Doszłam do wniosku, że Sasuke ma rację; kiedy wkręcę
się w jakiś temat, za bardzo naciskam i staję się natarczywa –
odezwała się, uświadomiwszy sobie, że zaczyna narzekać, a
przecież miała podejść do sprawy pozytywnie. - Jeśli chcesz na
kogoś wpłynąć, najlepiej zacząć od zmiany własnego nastawienia.
Temari popatrzyła na nią sceptycznie znad filiżanki herbaty.
Obserwując, jak dziewczyna odkłada filiżankę na spodek przesadnie
wystudiowanym ruchem (czyżby nawyki z zebrań biznesowych zaczęły
jej wchodzić w krew), Ino spodziewała się, że zaraz usłyszy
jakąś kąśliwą uwagę na temat własnej skłonności do sypania
złotymi myślami, kiedy powinna działać. Lub że Temari zacznie
drążyć, jaki temat wałkowany zbyt wiele razy zdołał do tego
stopnia namieszać w jej relacji z Gaarą, żeby chłopak zaczął
szukać ucieczki w pracy, byle zbyt dużo nie przebywać w domu.
Ino
nie chciała dzielić się sprawą Kimimaro z kolejną osobą, zbyt
delikatny to był temat i wymagałby zbyt wielu wyjaśnień.
Jednak Temari nie była wścibska, kiedy zauważała, że jakiegoś
tematu lepiej jest nie poruszać. Może dlatego, że należała do
osób, które bardzo cenią sobie własną prywatność i nie lubią
być odpytywane.
- Sasuke teraz stał się guru w dziedzinie naprawiania cudzego
życia, przynajmniej jeśli chodzi o ciebie – powiedziała nie bez
złośliwości. Trudno jednak było powiedzieć, przeciwko komu ta
igiełka była wymierzona. - Błyskawicznie pnie się w rankingu;
nawet jak się narazi i notowania polecą w dół, nadrabia na innym
polu i wychodzi na plus. Jak będzie w takim tempie zyskiwał uznanie
w pracy co u ciebie, ani się nie obejrzymy i zostanie najmłodszym
prezesem w japońskiej branży motoryzacyjnej.
Ino odniosła niepokojące wrażenie, że przyjaciółka nawet na
chwilę nie przestaje myśleć o pracy, ale tym razem nie podejmowała
tematu.
- Brzmisz, jakbyś była zazdrosna – skomentowała uszczypliwie.
Temari zastanowiła się przez chwilę, jakby rozpatrywała jakiś
poważny problem.
- A wiesz, że zapewne jestem? - Na zdumioną minę koleżanki
zareagowała z nietypowym u siebie samokrytycyzmem: - Bez ściemy,
przyzwyczaiłam się do myślenia, że jestem jedyna i wyjątkowa.
Ale odkładając zranione ego na bok, dobrze jest widzieć, że
Sasuke jednak jest zdolny do tworzenia trwałych relacji nie opartych
na seksie ani na chorej rywalizacji.
Ino uśmiechnęła się, próbując dostrzegać tylko pozytywne
strony i nie doszukiwać się hipotetycznego drugiego dna w
wypowiedziach koleżanki – co normalnie by zrobiła, bo Temari była
mistrzynią szpikowania opinii ukrytymi podtekstami.
- Gratuluję; wygląda na to, że zostałaś kolejną osobą w ekipie
wkraczająca na wyboistą drogę duchowego samodoskonalenia –
skomentowała z delikatną uszczypliwością.
Temari nie zareagowała na zaczepkę, najwyraźniej domyślając się,
że jej samokontrola zostaje umyślnie wystawiona na próbę.
- Widać nawet głaz można skruszyć – oświadczyła z godnością.
Ino nie była już pewna, czy w tej chwili rozmawiają o Temari czy o
Sasuke, ale nie miało to w tej chwili ważne. Należało wykorzystać fakt, że Temari, która ostatnio była jak chodząca bomba
zegarowa – nawet delikatny ruch mógł spowodować nagły wybuch –
teraz wyraźnie się wyciszyła.
- Ciekawa jestem, czym ciebie można ugłaskać? - zapytała, robiąc
niewinną minę. - Czy masz chwilowe przebłyski i dalej zamierzasz
warczeć na wszystkich bez powodu?
Spodziewała się, że Temari się żachnie udając, że nie wie o co
chodzi, albo że ją zbędzie.
Ino nie miała jeszcze opracowanego planu działania, nie zamierzała
jednak łatwo się poddawać. Nabrała przekonania, że humory Temari
mają bezpośredni związek ze wzlotami i upadkami jej ściśle
tajnego, a jednocześnie powszechnie znanego romansu. Ciekawość
zaczęła wygrywać z instynktem samozachowawczym, dzięki któremu
do tej pory nie zadawała cisnących się na usta pytań.
Jednak Temari ją zaskoczyła. Popatrzyła na nią z napiętym
wyrazem twarzy i wyznała konspiracyjnym tonem:
- Okres spóźnia mi się dziesięć dni – powiedziała
szybko.
W ciszy, która zapadła, można było niemal poczuć wagę wypowiedzianych słów.
Ino przez dłuższą chwilę nie wiedziała, co odpowiedzieć, ale w
końcu się ocknęła.
- Zrobiłaś test? - zapytała, próbując podjąć decyzję, czy powinna
zacząć pocieszać koleżankę czy panikować razem z nią.
Temari przewróciła ze zniecierpliwieniem oczami, wyraźnie tracąc
w tym momencie swój niezachwiany spokój ducha.
- Oczywiście, że zrobiłam, trzy razy i każdy był negatywny –
powiedziała szorstko. Po chwili wahania dodała: - Nie jestem
głupia, zabezpieczam się, szansa jest jak... Nie wiem, jeden
procent? Nie mogę być w ciąży. Ale jednak wolałabym, żeby mój
organizm sobie o tym łaskawie przypomniał. - Zanim Ino zdążyła
odpowiedzieć, Temari dała wyraz swojej frustracji: -
Jakiego musiałabym mieć pecha, tabletki i gumki i wpadka? I trzy
wyniki negatywne.
- We wczesnej ciąży może wychodzić fałszywie negatywny. - Ino
powiedziała to właściwie bez zastanowienia i dopiero wyraz twarzy
koleżanki uświadomił jej, że takim nastawieniem wcale nie pomaga.
Temari potrząsnęła głową.
- To tylko panika, nakręcam się i całkiem rozstroiłam sobie
hormony – skomentowała.
Ino wiedziała, że koleżanka spodziewa się poparcia dla własnego
przekonania, ale z drugiej strony, w czym by tak wypowiedziane słowa
pomogły, gdyby jednak wpadła? Ino wolała skoncentrować się na
faktach niż pobożnych życzeniach.
- Zrób test beta hcg z krwi, zaraz, jutro z samego rana –
poradziła. - Będziesz wiedziała na pewno, zamiast dalej się
stresować. - I okłamywać samą siebie, miała ochotę dodać, ale
to już przemilczała.
- Pójdę w środę, już jestem umówiona, a jutro i pojutrze nawet
na godzinę nie wyrwę się z pracy – odparła Temari zdecydowanie.
Ton głosu koleżanki, oraz jej cholerne odwrócone priorytety, nie
dawały szansy na dyskusję w tym temacie, więc Ino nie próbowała
nalegać.
- Do tego czasu nerwy cię zeżrą, niech Shikamaru chociaż pójdzie
z tobą – zasugerowała zanim zdołała ugryźć się w język.
Temari żachnęła się.
- Tak, bo ja potrzebuję żeby trzymać mnie za rękę – warknęła,
a potem przymrużyła oczy. - A dlaczego zakładasz...?
Ino przerwała koleżance zanim ta miała szansę się nakręcić i
dać upust swojej irytacji.
- Błagam cię, Temari, oboje sądzicie, że jesteście super
dyskretni, ale wiedzą wszyscy – oświadczyła ponurym tonem.
Spodziewała się, że koleżanka się rozzłości. Temari przez
chwilę sprawiała wrażenie jakby naprawdę miała wybuchnąć, ale
potem machnęła ręką.
- Mniejsza z tym. Nie mieszaj w to Shikamaru, on nie ma z tym nic
wspólnego.
Ino prychnęła śmiechem nim zdążyła się powstrzymać.
- O, no proszę cię, ale za późno na bajki o pszczółkach.
Temari sięgnęła dłonią przez stół i złapała ją za
nadgarstek, jakby straciła nad sobą panowanie.
- Mówię poważnie, Ino, on nie ma o niczym wiedzieć, nie
potrzebuję jego asysty przy skrobance - syknęła.
Ino głośno wciągnęła powietrze.
Może nic w tym dziwnego, że Temari od razu rozpatrywała taką
opcję, ale dla Ino było zaskoczeniem z jaką pewnością o tym
mówiła, jakby już podjęła decyzję.
- Nie tak nerwowo, daj sobie chwilę na zastanowienie. I jemu. Nie
możesz zrobić czegoś takiego za plecami Shikamaru.
Temari cofnęła się na oparcie krzesła i założyła ręce na
siebie z wyrazem uporu.
- Ach, tak? A niby dlaczego nie?
Tym razem to Ino nie wytrzymała presji.
- Bo to też jego dziecko! - Niemal krzyknęła, ale po chwili się
zreflektowała. - Mam na myśli, jeśli się okaże, że jesteś w
ciąży, to on jest ojcem i ma prawo wiedzieć.
Temari prychnęła ze złością.
- Bzdura, nie ma i nie będzie żadnego dziecka. Jeśli wpadłam, to
ja mam problem i go rozwiążę – oświadczyła oschle.
Ino potrząsnęła tylko z uporem głową. Do ust cisnęło jej się
zbyt wiele słów, żeby od razu mogła je wyartykułować.
- Jaka z ciebie jest idealistka, co ty sobie wyobrażasz? - odezwała
się Temari, siląc się na spokojny ton, który jednak przychodził
jej z trudem. - Że to jest jeden na dziesięć przypadków gdzie
facet się poczuje do odpowiedzialności, dziecko, ślub z przymusu,
a potem nieoczekiwany happy ending? Zaczęła się burzliwie, żyli
długo i szczęśliwie? - Kiedy Temari wyrzucała z siebie ten potok
słów Ino zdała sobie sprawę, że przez te kilka dni niewątpliwie
dużo nad tym myślała i przerobiła wszystkie możliwe scenariusze.
- Wiesz co, ja wiem, Shikamaru to jest taki poczciwy chłopak, on
zapewne się poczuje, ale wtedy oboje jesteśmy udupieni. Ja go
ledwie znam, podoba mi się, jest inteligentny, a seks świetny, ale
czy na tym można budować związek? A tym bardziej, rodzinę? My
nawet nie jesteśmy razem, nie wiem, czy chcę z nim być na
poważnie, bo on tak mnie wkurwia swoim luzackim podejściem do
życia, że na dłuższą metę pewnie go nie zdzierżę. I miałabym
teraz się łudzić, że może wszystko będzie fajnie i mamy
wychowywać razem dziecko? To byłaby czysta głupota!
Temari sięgnęła po filiżankę i napiła się herbaty, chociaż
zapewne wolałaby piwo. Ino milczała, pozwalając koleżance wrócić
do równowagi.
Oczywiście, że Temari z punktu widzenia zdrowego rozsądku miała sporo racji. Mimo
wszystko rolą przyjaciółki było pokazać jej drugą stronę
medalu.
- Masz czas, nie decyduj o czymś takim pochopnie. I przynajmniej
pogadaj z Shikamaru, on powinien o tym wiedzieć.
Temari potrząsnęła głową.
- Nie ma mowy, nie ma się nad czym zastanawiać. Nawet nie wiem, czy
w ogóle chcę mieć dzieci, pewnie tak, ale za kilka lat, nie teraz
i nie w taki sposób. Mam za dużo do stracenia, wylecę z pracy,
stracę mieszkanie, udziały i zostanę z niczym.
- Teraz przesadzasz – zawyrokowała Ino i sięgnęła po czajnik ,
żeby nalać sobie herbaty. Czuła potrzebę zajęcia przez chwilę
uwagi czymś innym.
Nie spodziewała się po Temari, żeby było jej w takim momencie do
śmiechu, ale koleżanka zachichotała nerwowo.
- Od razu widać, że nigdy nie spotkałaś mojego ojca. W tej
rodzinie takich rzeczy jak ciąża pozamałżeńska się nie toleruje
– powiedziała gorzko. - Żadnych wybryków się nie toleruje,
kiedy ktoś jest kobietą, a ja dopiero co dostałam miejsce w firmie
i nie mogę zostać wyrzucona, nie teraz kiedy wreszcie mam to, na co ciężko pracowałam.
Niestety, mówiła śmiertelnie poważnie. Ino aż trudno było
uwierzyć, że słyszy coś takiego od Temari, która wśród jej
koleżanek była ostatnią osobą, jaka pozwoliłaby komuś sobą
rządzić.
- Przedstawiasz waszego ojca w takim świetle, jak gdyby był jakimś
potworem – oceniła, chcąc przywrócić rozmowie rzeczowy ton.
Temari popatrzyła na nią, jakby usłyszała mało śmieszny żart.
- Na pewno nigdy nie spotkałaś człowieka,
który tak potrafiłby narzucać innym swoją wolę. I bez wpadki mam
przechlapane, bo Kankuro jest coraz starszy, a jakoś nie pali się
do ożenku. Musimy mu znaleźć jakąś laskę, z nieskazitelnymi
przodkami – uzupełniła, przechodząc do konwersacyjnego tonu,
chcąc już zmienić temat na mniej drażliwy.
Ino prychnęła.
- To Kankuro jest w tarapatach, z takim ojcem i taką
siostrą – powiedziała z przekąsem.
Temari przymrużyła oczy.
- Wiesz, za jakiś czas Gaara postanowi ci się oświadczyć, a jak
problem będzie aktualny, tobie też nie będzie do śmiechu –
powiedziała żartobliwie, ale w jej tonie pobrzmiewała jednak
złowieszcza nuta. - Zakładam, że ty też nie chcesz zostać
niewolnicą, a w takiej sytuacji kogoś trzeba poświęcić, niech to
będzie dziewczyna Kankuro. Której pewnie jeszcze nie ma. Ale znajdę
mu jakąś.
Zanim Ino zdążyła to jakoś skomentować – dobrze wiedząc, że
zdradzając swoje myśli tylko narazi się Temari, już podburzonej
ponad miarę – w pomieszczeniu rozbrzmiały dźwięki „Shake it
off” Taylor Swift.
Temari wstała i wygrzebała komórkę spod poduszki leżącej na
sofie.
- Wywołałam wilka z lasu – powiedziała, zerknąwszy na Ino z
dość przerażonym wyrazem twarzy.
- Kankuro?
- A, skąd. To numer służbowy mojego ojca. Ale on nigdy nie dzwonił
do mnie z biura, nie jest moim bezpośrednim przełożonym.
- Jest przecież niedziela – zauważyła Ino z pewnym zdziwieniem.
Co jak co, ale chyba w niedzielę popołudniu nawet w ich firmie
ludzie mają wolne.
- Przecież mają jakąś ważną naradę, na którą oczywiście
tylko ja nie zostałam zaproszona – odpowiedziała Temari, jakby to
było coś oczywistego. - Gaara ci nie mówił?
Ino przygryzła wargi, nie zamierzając odpowiadać na to pytanie.
Może Gaara powiedziałby jej dokąd idzie, ale wczorajszego wieczoru
minęli się w drzwiach, a rano gdy wychodziła do pracy, już go nie
było. Wolała tego nie wyjaśniać Temari, która mogłaby dojść
do pochopnych wniosków i drążyć temat, choć teraz sama miała
poważniejsze problemy.
***
Godzinę wcześniej, w firmie rodziny Sabaku
Rasa Sabaku wstał zza biurka ze zniecierpliwionym wyrazem twarzy.
- Kontrahent z Nowego Jorku, muszę odebrać – powiedział w
przestrzeń. Zabrzmiało to prawie jakby czuł się zobowiązany do
wytłumaczenia się. Sama myśl o tym była zabawna.
Gaarę jednak bardziej ciekawił Kankuro, który
zachowywał się jakby był pewien sukcesu. Gdy ojciec zniknął za
drzwiami, spojrzał na Gaarę wyczekująco.
- Może w przyszłym tygodniu zaprosimy Ino i Temari i wybierzemy się
gdzieś, na przykład na kręgle? - zaproponował pojednawczo.
Gaara nie okazał zdziwienia.
- Jasne, czemu nie. Jeśli nadal będziesz chciał ze mną rozmawiać,
po tym, jak odmówię.
Kankuro popatrzył na niego przez stół z zagadkowym wyrazem twarzy,
coś między rozczarowaniem a niedowierzaniem.
- Będziesz na tyle bezczelny?
Gaara wyprostował się w krześle. Dla niego żarty się skończyły,
nie miał ochoty więcej brać udziału w tej ustawionej grze.
- Twoim zdaniem to bezczelność, ja mówię o wolności wyboru.
Naprawde sądzisz, że poddam się żałosnemu szantażowi
emocjonalnemu, bo powołujecie się na ostatnią wolę naszej matki?
Kankuro ścisnął w pięść dłoń położoną na blacie stołu
konferencyjnego.
- Miej więcej szacunku.
- To raczej tobie go brakuje, względem naszej matki i względem
siebie – zripostował Gaara. - Co próbujesz udowodnić, dając się wplątać w sieć cudzych oczekiwań albo raczej tego, co za
nie uważasz? Nasza matka mogła życzyć sobie, żebym przejął
firmę, ale bardziej niż wszystko inne życzyła sobie, żebyśmy
umieli żyć po swojemu. A tego najwyraźniej nie potrafisz.
Kankuro uśmiechnął się krzywo. Trudno było ocenić, czy w
tym grymasie było więcej goryczy czy niedowierzania.
- Zawsze byłeś takim niewdzięcznym bachorem. Może cię to dziwić,
ale ja też już mam dość i nie będę kultywował tej twojej
schedy, czekając aż się namyślisz. Nieważne co zdecydujesz, ja
nie będę już pełnić kierowniczych funkcji w firmie.
- Nie? - Gaara był raczej pozytywnie zaskoczony tym oświadczeniem,
ale pewnie jego pytanie zabrzmiało wrednie.
- Nie – potwierdził Kankuro. - Ale staruszek też jest już
zmęczony dreptaniem w miejscu. O ile się założysz, że spełni
swoje pogróżki i wszystko dostanie bękart naszej macochy? To jest
jedyna opcja, i twoja decyzja.
- Może wcale nie – odpowiedział Gaara. Był zadowolony, że
Kankuro traci swoje zwykłe opanowanie, to czyniło go bardziej
podatnym na perswazję.
- Masz jakiś genialny pomysł w zanadrzu? Podziel się. Skoro ja
chcę się zająć projektowaniem, a ty wolisz te swoje wycieczki
krajoznawcze, to nawet nie dajesz ojcu wyjścia.
- Jest trzecia możliwość – przypomniał Gaara. - Może jeśli
raz w życiu wypracujemy wspólne stanowisko, Rasa weźmie je pod uwagę.
***
Tego samego dnia wieczorem w mieszkaniu Gaary i Ino
- Sądziłem, że będziesz cieszyć się szczęściem Temari, ale
jesteś jak zwykle sceptyczna – skonstatował Gaara, widząc jej
minę.
Ino siedziała obok niego na sofie. Zdawała sobie sprawę, że musi
mieć niewyraźna minę. Chociaż wcześniej uznałaby pomysł Gaary
za genialny, a jego nagłą umiejętność do dogadania się z
Kankuro za zrządzenie losu, teraz już nie była tego taka pewna.
Temari marzyła o tym, żeby przejąć firmę, która – jak
wierzyła – należała się jej matce. I była teraz cała w
skowronkach, bo zarysowała się przed nią wyraźna szansa na
kierownicze stanowisko, a za ileś lat nawet awans na prezesa firmy.
Teraz było pewne, że nawet nie zadrży jej ręka przy zapisie na
zabieg terminacji ciąży. A przecież nie ma nic gorszego niż decyzja
podejmowana w pośpiechu.
Może Gaara wstrzymałby się ze swoją propozycją robienia
rewolucji kadrowej w firmie, gdyby znał sytuację – ale jej
wcześniej nie znał, a mówienie mu czegokolwiek teraz nic by już
nie zmieniło. Zresztą w Ino rozwinęła się niejasna obawa, że
miałby dokładnie takie samo zdanie jak Temari. W niektórych
sprawach ich światopogląd i hierarchia wartości były niepokojąco zbieżne.
- Jestem widać za mało empatyczna – skomentowała kwaśno. - Bo
bardziej niż obraz urobionej po pachy, lecz szczęśliwej Temari,
przemawia do mnie wizja twojej wiecznej nieobecności. Mam się
cieszyć, że postanowiłeś się dla niej poświęcić?
Gaara odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy. Tym razem był ugodowo
nastawiony i okazywał jej zainteresowanie, ale ona nie była w
romantycznym nastroju. Gdyby chciała się nad tym zastanowić,
uznałaby to za kpiny ze strony losu. W ostatnich tygodniach boleśnie
rozmijali się w oczekiwaniach. Kiedy chciała spędzić z Gaarą
trochę czasu, on był zmęczony albo zapracowany. Tymczasem w - nielicznych z
jej perspektywy – chwilach, kiedy sobie o niej przypominał, ona
chciała tylko, żeby zostawiono ją w spokoju. Do nieciekawej
sytuacji z Kimimaro dochodził problem w osiągnięciu jakiegokolwiek
porozumienia z matką i stres na uczelni. Gaara nie zauważał wielu absorbujących ją problemów. Był za bardzo skoncentrowany na swoich sprawach i na
unikaniu jakiejś poważniejszej rozmowy, bo – zapewne słusznie –
miał już dość wiecznego wałkowania tematu Kimimaro.
Ino, przy wydatnej pomocy Sasuke, dostrzegła, że była momentami
nie do zniesienia, ale to nie znaczyło, że potrafi całkiem stłumić
w sobie uczucie żalu do Gaary, za to, że w sytuacjach konfliktowych
po prostu się wycofuje i czeka, aż problem sam się rozwiąże.
- Nie powinnaś się tym martwić, bo nie zamierzam dla nich
pracować. To, że będę przychodzić na zebrania, jest chwilowym
kompromisem. I mało czasochłonnym -zapewnił Gaara.
Ino nie pozwoliła się w taki łatwy sposób przekonać i odwróciła
twarz, kiedy chciał ją pocałować. Gaara się nie rozzłościł,
ale zrobił minę jakby był zniecierpliwiony. Zachowywał się jak
zwykle, gdy uważał, że rzuciła nieuzasadnionym fochem.
- Rozumiem, że jesteś zła, bo przegiąłem. Koniec z nienormowanym
czasem pracy, obiecuję.
Ino spojrzała na niego, nie ukrywając zaskoczenia. Nie sądziła, że
Gaara wyjdzie z czymś takim sam z siebie, raczej spodziewała się
konieczności dłuższej walki. Można było wręcz pomyśleć, że
on sam z siebie zrozumiał popełnione zaniedbanie. Ino, częściowo
z obserwacji, a częściowo z własnego doświadczenia, wiedziała,
że mężczyźni rzadko dostrzegają swoje błędy jeśli im się ich
wprost nie wyłoży, a i wtedy niechętnie się do nich przyznają.
- Nie wydaje ci się, że klub wspinaczkowy splajtuje, kiedy
przestaniesz spędzać w pracy większość doby? - Jej pytanie było
z zamierzenia złośliwe, ale efekt końcowy został zniszczony, bo
bezwiednie się uśmiechnęła.
- Żadnych nadgodzin – odrzekł Gaara, ignorując prowokacyjne
pytanie. - Może weźmiesz jutro wolne popołudnie i pójdziemy do
kina?
Tym razem Ino uśmiechnęła się szeroko, nie kryjąc złośliwości.
- Rewelacyjny pomysł. Właśnie weszła ekranizacja mojego
ulubionego romansu.
Gaara skrzywił się.
- Co?
Ino popatrzyła na niego wyzywająco.
- Jeśli w ramach rekompensaty chcesz umawiać się na filmy akcji,
powinieneś zmienić zainteresować się chłopcami – oświadczyła bezwzględnie.
Gaara zapanował nad mięśniami twarzy, nie wyrażając, czy –
albo jak bardzo – jest niezadowolony.
- Poświęcę się – oświadczył, przysuwając się i muskając
ustami jej szyję. - Ostatecznie, twoje kiczowate love story
przynajmniej zbuduje odpowiedni nastrój.
***
Następnego dnia, kawiarnia na uczelni
Ino przyszła wypić szybką kawę między zajęciami. Miała
mieszane uczucia, gdy w kolejce do kasy natknęła się na Karui.
Oczywiście nie okazała tego po sobie i usiadła z koleżanką przy
stoliku.
Karui sprawiała wrażenie trochę zagubionej, Ino miała
wrażenie, że w pierwszym momencie rzuciła jej spojrzenie, jakby
spodziewała się po niej wrogości.
W ostatnim czasie ich kontakty bardzo się rozluźniły, bo dawna
paczka już się tak często nie spotykała. Karui coraz rzadziej
bywała w tych samych miejscach, a Ino nie była bynajmniej z tego
niezadowolona.
W żadnym momencie nie było między nimi otwartego konfliktu, ale od
czasu jak Fu zamieszkała z Karui ich relacje naturalną koleją
rzeczy się ochłodziły. Była to osobliwa ironia losu, bo przecież
między Ino i Fu nie było otwartego konfliktu, można było nawet
powiedzieć, że mają przyjazną relację – przyjazną, bo na
odległość. Ta sama odległość nie działała jednak dobrze na
relację z Karui. Ino nie miała do niej sprecyzowanych pretensji,
ale jednak nie czuła się z tym komfortowo, że dawna współlokatorka
zaczęła teraz praktycznie wszędzie bywać z z Fumi.
Widząc nienaturalnie zdystansowane zachowanie ze strony Karui, która
jakoś nie dawała się zaangażować w niezobowiązującą rozmowę,
Ino zrozumiała, że nie tylko ona dostrzega cała niezręczność
sytuacji.
A przecież wcale nie chciała, żeby Karui zadręczała się
hipotetycznymi podejrzeniami o nielojalność, właściwie nie o to
przecież chodziło.
- Przestań się tak zachowywać, jakbyś myślała, że zaraz cię
ugryzę. - Zdecydowała się powiedzieć wprost. - Wiem, że Temari
jest teraz na ciebie zła, ale ja uważam, że przesadza i nie mam
żalu – oświadczyła.
W tym zdaniu nie było kłamstwa. Ino uważała, że Temari jednak
mocno przesadza ochładzając stosunki z Karui, ale też już nie
próbowała jej czegokolwiek wyperswadować. Ostatecznie to nie ona była zarzewiem konfliktu. Temari po prostu szczerze nie znosiła
Fumi i uważała jej przyjaźń z Karui za
nielojalność.
W spojrzeniu Karui była pewna doza podejrzliwości, jakby
analizowała wiarygodność jej słów.
- Nie uważam, żebym musiała się komukolwiek tłumaczyć z tego, z
kim się zadaję. Temari przesadza, ale ona zawsze miała skłonności
do przesady - powiedziała nieco opryskliwie, ale zaraz potem dodała:
- Ale wiesz, teraz uświadomiłam sobie, że chwilami naprawdę czuję
się jakbym bratała się z wrogiem. I dlatego mam nadzieję, że
wszystko jest w porządku. Mam na myśli... Nic mnie nie ominęło,
prawda?
Karui wbiła w nią wyczekujące spojrzenie. Ino uświadomiła sobie,
że jej pytanie ma jakiś konkretny kontekst, ale za nic nie mogła
się domyślić, jaki.
Wiedziała, że Karui dopiero przed trzema dniami wróciła ze wsi,
gdzie była dwa tygodnie, bo jej babcia zachorowała. W takich
okolicznościach nie jest niczym niezwykłym pytać o nowości z
uczelnianego czy towarzyskiego podwórka. Jednak Ino żadnym sposobem
nie mogła się domyślić, dlaczego Karui miałaby zagadywać
właśnie ją.
- Pewnie wiele rzeczy cię ominęło, ostatecznie w Tokio aż zbyt
wiele się dzieje – odpowiedziała, nieco zbita z tropu.
Karui miała zniecierpliwioną minę, jakby sądziła, że jest zbywana niczym. Potem jednak się zreflektowała. Przez chwilę
wpatrywała się w Ino, przygryzając nerwowo dolną wargę.
- Nie chcę wyjść na plotkarę, dlatego nie rozpytuję się
wszystkich wokół, i chyba najuczciwiej będzie zapytać ciebie. Nie
rozeszłaś się z Gaarą ani nic takiego?
Napięcie w głosie Karui – jakby uważała, że dzieli się
całkowicie uzasadnionymi przypuszczeniami – sprawiło, że Ino
poczuła się przytłoczona. Kto jak kto, ale Karui nie miała
żadnego powodu dopatrywać się kryzysu w jej związku.
Albo tak się wydawało.
Ino oparła się na krześle i popatrzyła na nią z nieukrywanym
zdziwieniem, może nawet trochę oskarżycielsko. Czasami trudno było
jej panować nad emocjami.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - spytała.
Karui speszyła się jeszcze bardziej.
- Może wyciągam pochopne wnioski... Wiesz, ja miałam po prostu
wrażenie, że to jest taka niepisana umowa i Gaara uciął kontakty
z Fu, więc skoro się umówili, przyszło mi do głowy... Po prostu
chciałabym wiedzieć, czy wszystko w porządku – zakończyła
niemrawo.
Ino ledwie zarejestrowała ostatnie zdanie, bo była zbyt zajęta
przetwarzaniem poprzedniego.
- Gaara umówił się z Fu? - powtórzyła.
- Dwa dni temu byli gdzieś razem wieczorem, trudno byłoby nie
zauważyć, bo Fu zwykła obnosić się ze swoim szczęściem –
powiedziała szybko. Widząc minę Ino, poczuła się w obowiązku
dodać: - Pięknie, teraz wychodzi na to, że donoszę, ale nie rób
z tego sprawy. Pewnie coś od niego chciała i wolał milczeć, żeby
nie wyszło, że nie trzyma się zasad.
Ino żachnęła się, być może zbyt nerwowo.
- Jakich zasad? Nie ma takiej zasady, według której nie mógłby
się z nią spotykać – odpowiedziała, wyprowadzając koleżankę
z błędu.
Ale też jak już się z nią widział mógłby się z tym nie kryć,
przyszło jej do głowy. Nie powiedziała tego na głos.
Zabrzmiałoby to jak oskarżenie, i to podszyte najgorszymi
podejrzeniami. Zresztą nie musiała nic mówić. Karui i tak
patrzyła na nią ze źle ukrywanym współczuciem. I widocznym
wahaniem na twarzy, jakby zastanawiała się, czy zasypać ją pocieszającymi słowami, które nic nie znaczą.
Ino nieraz pocieszała koleżanki w nieudanych związkach, więc
mogła sobie bez trudu wyobrazić, co powiedziałaby Karui w tej
sytuacji. Na szczęście dziewczyna uznała, że najlepiej milczeć.
Ino dobrze wiedziała, co zrobiłaby w tej sytuacji każda dziewczyna
na jej miejscu. Robiłaby dobrą minę do złej gry i powiedziałaby:
a tak, mówił mi o tym, ale kompletnie wyleciało mi z głowy,
albo: No tak, na pewno masz rację, to i tak szczegół bez
znaczenia.
Kobiety mówią wiele rzeczy, w które same nie wierzą, żeby tylko zachować twarz w upokarzającej sytuacji. Ino wiedziała, że nie ma sensu analizować
swoich własnych hipotetycznych wypowiedzi, rzeczy, które wiedziała,
że mogłaby wyartykułować, ale tego nie zrobi, bo każda
zabrzmiałaby podobnie żałośnie.
Jednak i tak uporczywie
koncentrowała myśli na formułowaniu tego rodzaju pozbawionych
treści zdań. A wszystko tylko po to, żeby podjąć próbę –
oczywiście bezowocną – zagłuszenia słów matki, wypowiedzianych
dawno temu, które teraz kołatały się w jej
głowie jako bardzo przystające do sytuacji:
Nigdy nie daj się nabrać na nagłą naduprzejmość mężczyzny.
Niespodziewane miłe gesty zawsze są zasłoną przykrywającą
wyrzuty sumienia.
######################
Udało się! Wszelkie podobieństwo wątków do obecnej zawieruchy polityczno-społecznej w Polsce jest przypadkowe (chociaż to ironiczne, że akurat teraz publikuje ten rozdział). W razie jeśli ktoś ma wątpliwości natury prawnej, w Japonii aborcja do 3. miesiąca jest legalna, a nawet do 6. miesiąca w wielu przypadkach.
Co myślicie o rozdziale, jak i o kierunku w jakim zmierza fabuła? Czy Ino ma powody do tego, żeby się pieklić i czy rozpęta nieziemską awanturę?
Nawiasem pisząc nie wiem, czy gdzieś wspominałam, ale podstawową moją inspiracją są piosenki. Zawsze pisząc słucham ulubionej muzyki i jestem otwarta na nowe pomysły, tak więc jeśli chcecie podsyłajcie ciekawe linki :)
Nawiasem pisząc nie wiem, czy gdzieś wspominałam, ale podstawową moją inspiracją są piosenki. Zawsze pisząc słucham ulubionej muzyki i jestem otwarta na nowe pomysły, tak więc jeśli chcecie podsyłajcie ciekawe linki :)
KOCHAM! <3
OdpowiedzUsuńwreszcie się doczekałam jejku czekam na next <3!
CZEKALAM NA TO BOZE KOCHAM TO FF MOCNO JEZUS MARIA /julia
OdpowiedzUsuńWow Temari i ciąża... :D Jestem bardzo ciekawa jak to się zakończy, czy Shikimaru dowie się jeżeli jednak będzie dzidziuś? Chociaż może to przez stres związany z pracą :P
OdpowiedzUsuńDawaj ojca Gaary aż chce go poznać :D Swoją drogą Ino go pozna? ;)
Cieszę się z powrotu :* Weny życzę i czasu wolnego :*
No wreszcie rozdział. Jestem ciekawa co odwalł Gaara. Z tymi wyrzutami sumienia to prawda akurat. Mam nadzieję, że więcej nie będzie takich długich przerw bo już totalnie wyleciałam z historii i nie pamiętam o co chodziło ostatnio z Kimimaro.
OdpowiedzUsuńKurczę, słuszny zarzut. Sama bym nie pamiętała gdybym nie kminiła tyle nad tym wątkiem (Kimimaro był łaskaw zakończyć żywot byłego Ino, a ona po wyjściu faktu na jaw nie może się pogodzić, że jest mordercą - i że była taka naiwna,bo okłamywała się, że mimo podejrzeń Kimi nie ma z tym nic wspólnego). Też nie znoszę kiedy ktoś robi duże przerwy w historii i potem trudno mi się zorientować, co się w niej działo, to odbiera połowę magii z czytania :(
UsuńPrzeczytałam to w kilka dni choroby i powiem szczerze, że to opowiadanie jest... woah. Jedno z lepszych jakie czytałam! Mam nadzieję że zmieni się systematyczność wstawiania rozdziałów, bo to ff mi weszło w nałóg \_(*3*)_/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie x
http://kakazuki.blogspot.com/
O jaa zaraz mijają dwa miesiące a cały czas jest 60% </3
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
xoxo
-----------------
http://itachixizumi.blogspot.com
http://kakazuki.blogspot.com/
Widzę że nie tylko ja wyczekuje haha
UsuńPrzepraszam Was :) Mam więcej niż 60%, prawie końcówka, tylko mam problem z jednym dialogiem. Postaram się to dziś lub jutro doprowadzić do końca i opublikować :)
UsuńSpokojnie :) poprostu jesteśmy napastliwe- ale trzymamy kciuki :*
Usuń