Uwaga, rozdział +18 (jak cały fick, więc nie wiem po co ostrzegam odważnych, którzy tak daleko dotrwali w śledzeniu tej historii. Przy okazji, składam wyrazy uznania^)
Ino usilnie
próbowała skoncentrować się na czytaniu. Przez kilka minut jej to
nie najgorzej wychodziło, jednak teraz jej wzrok tkwił w jednym
miejscu i chociaż widziała słowa, nie potrafiła złożyć ich w
głowie w spójną całość.
Czuła oddech Gaary
na karku. Jego usta niemal dotykały jej skóry, ale jej nie całował.
Obiecał poprzestać na masażu. Nie była już przekonana, czy to
jej odpowiada.
Jego dłonie jeszcze
przed chwilą przesuwały się wzdłuż jej talii, ale przeniósł
zainteresowanie na piersi. Pieszczoty były niespieszne i delikatne,
lecz w niej gwałtownie wzrastało podniecenie. Miała dreszcze, już
nie tylko tam, gdzie jej dotykał. Uczucie mrowienia w podbrzuszu
całkiem wytrąciło ją z równowagi.
Zamknęła książkę
i odłożyła ją na skraj łóżka, a potem odwróciła się na
drugi bok, twarzą do Gaary. Pocałowała go, płytko, by po chwili
zwiększyć nacisk. Pewnie objął jej usta i przesunął się tak,
by znaleźć się nad nią.
Jego ręce nawet na
chwilę nie wyślizgnęły się spod jej bluzki. Przebiegł palcami
wzdłuż jej talii, a potem znów sięgnął biustu, najpierw
głaszcząc, a potem bezceremonialnie ją obłapiając. Tłumiąc
jęk, mimowolnie przygryzła jego wargę.
- Przepraszam –
wyszeptała przerywając pocałunek.
Gaara uśmiechnął
się zuchwale.
- Podoba mi się
twoja… Impulsywność – odpowiedział i pocałował ją w
policzek, a potem przebiegł językiem po jej skórze. Gwałtownie
nabrała powietrza w płuca. – Jest taka obiecująca – mruknął
do jej ucha.
Spróbowała zdjąć
z siebie bluzkę, ale była w zbyt niedogodnej pozycji. Gaara
ściągnął z niej kłopotliwy element garderoby. Potem przewrócił
ją na plecy i usiadł na niej okrakiem. Z entuzjazmem odpowiedziała
na kolejny pocałunek, w międzyczasie wsuwając dłonie pod jego
koszulkę.
Zawsze ją
zaskakiwało, jak gorąca była jego skóra. Przez chwilę wodziła
po niej palcami, a potem przerwała pocałunek i lekko go odepchnęła.
Miał na sobie zdecydowanie zbyt dużo ubrań. Musiał odgadnąć jej myśli, bo zdjął
koszulkę i rzucił ją na podłogę. Mimowolnie przygryzła wargi na
widok jego nagiego torsu. Nie pozwolił jej długo cieszyć się tym
widokiem. Zamiast tego przesunął się niżej, rozpiął spódnicę
i zsunął ją z jej ciała. Powiódł palcami w górę jej ud,
zatrzymując je na krawędzi majtek.
- Czerwień. Dobry
wybór – powiedział zanim je z niej zdjął.
Powinna coś na to
odpowiedzieć, ale nie była w stanie sformułować spójnego zdania.
Ani teraz, ani tym bardziej chwilę później, gdy zaczął całować
jej stopę. Niespiesznie, jego usta przesunęły się po jej nodze i
powędrowały w górę uda. Z rozmysłem wysunął język i przebiegł
nim blisko wrażliwego punktu. Zatrzymał się dłuższą chwilę na
pępku, by kontynuować wyżej.
Ino miała
świadomość, że drży i podbudowuje tym jego rozbuchane ego. Nie
dbała o to. Wydała z siebie pomruk rozkoszy, gdy dosięgnął
językiem piersi. Jedną dłonią dotykał biustu, podczas gdy druga
przesuwała się między jej udami. Bezwolnie wyszeptała jego imię,
gdy wsunął w nią palec. Oderwał usta o od jej
ciała i spojrzał jej w oczy. Uśmiechnął się z satysfakcją.
- Mój aniele –
szepnął. Próbowała skupić na nim wzrok, podczas gdy manewrował
dłonią między jej udami. Zagłębiał się we wnętrze, nie
zapominając o pieszczeniu jej kciukiem na zewnątrz. To było niemal
zbyt wiele dla jej zmysłów. – Jesteś upojnie wilgotna. Cudowna.
Stłumiła
westchnienie i spróbowała sięgnąć dłonią do jego spodni. Gaara
posłał jej zuchwały uśmiech i pocałował ją w czubek nosa.
- Musisz być
cierpliwa. Najpierw obsypię cię pieszczotami i zasmakuję każdego
centymetra twojego zjawiskowego ciała.
Zaśmiał się, gdy
zadrżała pod wpływem tej obietnicy i wrócił do poprzedniego
zajęcia. Podczas gdy palcami jednej dłoni penetrował ją w środku
a drugą pieścił biust, jego język zataczał kręgi wokół jej
sutka. Gdy przeszedł do ssania, zupełnie straciła nad sobą kontrolę.
Była całkowicie
bezbronna, obnażona w pozazmysłowym sensie. Czuła bliskość Gaary
całą sobą. Jego usta, dłonie, jego rozżarzona skóra były
jedynym, co docierało do niej ze świata zewnętrznego… Była
tylko ona i on i te niesamowite uczucia, które w niej wywoływał.
Miała świadomość, że wydaje z siebie spazmatyczne dźwięki, które eksponują jej bezbronność,
otwartość na jego dotyk. Całkowicie odsłoniła przed nim emocje… Nie musiała się tego bać. To było naturalne i właściwe.
Krzyk rozkoszy
uwiązł jej w gardle, gdy ekstatyczny dreszcz przeniknął ciało. Opanowało ją
uczucie euforycznej przyjemności. Dopiero po chwili
zorientowała się, że Gaara przygląda się jej z boku podpierając się na łokciu.
- Patrzenie na
ciebie to najlepsza rozrywka – ocenił.
Ino odwróciła się
twarzą do niego.
- Daj mi minutę –
szepnęła. – Odwdzięczę się.
Gaara pokręcił
głową z rozbawieniem.
- Później. Jeszcze
nie spełniłem obietnicy. Mamy mnóstwo czasu… Chyba, że masz
ważniejsze rzeczy do zrobienia – powiedział.
- Botanika nie zając
- zauważyła. – Ale wiesz… Napracowałeś się, a ja…
Gaara położył jej
palec na ustach.
- Powinnaś więcej
wymagać, promyczku. Dopiero zamierzam się postarać i wierz mi…
Ty będziesz bardziej wyczerpana.
***
Gaara wziął klucze
ze stolika w salonie i schował je do kieszeni. Ino była już gotowa
do wyjścia, ale cofnęła się z przedpokoju i stanęła w progu
pokoju.
- Dobrze, że w
końcu zdecydowaliście się porozmawiać. Może posłuchaj co
Kankuro ma ci do powiedzenia zanim cokolwiek ty mu powiesz?
Gaara popatrzył na
nią podejrzliwie.
- Uważasz, że mam
zamiar wszczynać awanturę? Zapewniam cię, że nastawiam się na
słuchanie, gdyż jego natarczywość w tym przypadku jest
interesująca – odpowiedział.
Oczywiście nie mógł
obiecać, że nie skończy się awanturą. Kankuro prawdopodobnie
chciał mu przedstawić jakąś absurdalną propozycję, jak zawsze
opowiadając się po stronie ojca. Gaara uważał to za dowód, że
jego bratu brakuje kręgosłupa – w końcu im więcej Gaara miał
wspólnego z rodzinnym biznesem, tym gorzej dla niego. Wolałby, żeby
Kankuro zawalczył o swoje prawa w firmie, bo jemu by to także
przyniosło korzyść – może ojciec by się od niego definitywnie
odczepił.
- Umówiliście się
o szesnastej?
- Na żadną
konkretną godzinę, na pewno później – odpowiedział Gaara. –
Przyjedziemy do domu i wtedy się z nim zdzwonię.
- Nie musisz mnie
odbierać z pracy – odpowiedziała szybko Ino. Wydało mu się to
podejrzane, szczególnie, że sprawiała wrażenie jakby była
niepewna jego reakcji na te słowa. – Umówiłam się na
popołudnie... z Tayuyą i ona mnie pewnie podwiezie.
- Okej –
powiedział, chociaż zaintrygowało go, skąd ta nagła chęć na
spotkanie. Gdy podszedł do Ino, miał wrażenie, że unikała jego
wzroku. – To jest coś, czym powinienem się martwić?
- Nie. – Ino
zawahała się, po czym dodała: - Wyznaczyli datę ślubu i Tay
pewnie chce nas zaprosić. Albo nieoficjalnie wybadać, czy w ogóle
jest sens nas zapraszać.
- Nie ma nic dziwnego w tym, że
chcesz pójść – odpowiedział, kładąc
dłonie na jej biodrach i korzystając z okazji, by pocałować ją w
czoło. – Weź sobie jakąś osobę towarzyszącą. Moja obecność
na tym ślubie byłaby niezręczna, nie uważasz?
Ino sprawiała
wrażenie skonsternowanej.
- Kimimaro dał mi
do zrozumienia, żebyśmy przyszli razem – odpowiedziała. –
Wolałabym, żebyś poszedł ze mną.
Gaara powstrzymał
się przed wypowiedzeniem komentarza, że wolałby dostać od kolesia
zaległe kilka strzałów w twarz aniżeli zaproszenie na wesele. Nie
lubił czuć się winny.
- Nie nalegaj.
Wiesz, że nie potrafię ci niczego odmówić – powiedział. –
Nie musisz korzystać z uprzejmości Tayuyi, zadzwoń to po ciebie
przyjadę.
Ino popatrzyła na
niego spod przymrużonych powiek.
- Szukasz pretekstu,
żeby kazać Kankuro na siebie czekać i pokazać, jak mało cię
obchodzi czego on od ciebie chce – skomentowała. W jakiejś części
miała rację. – Wolałabym, żebyś umówił się z nim o normalnej porze i w miarę wcześnie wrócił do domu.
- Dlaczego? –
zapytał z intencją, żeby się z nią podroczyć.
Cały tydzień
wracał wcześnie. Ino zbyt łatwo potrafiła wpłynąć na
jego plan dnia. Nie, żeby mu to jakoś specjalnie przeszkadzało,
ale nie powinna się przyzwyczajać, że zawsze ulega jej prośbom.
- Lubię, gdy jesteś
wcześnie w domu – odpowiedziała Ino z niewinną miną i uchwyciła
go za nadgarstek, żeby ściągnąć jego dłoń ze swojego biodra. –
Gwarantuję, że nie pożałujesz – dodała patrząc mu w oczy, gdy
wsunęła sobie jego palec do ust.
- Grasz nie fair –
skomentował. Z takimi argumentami trudno było dyskutować. –
Uwielbiam, kiedy to robisz.
***
Ino wyszła z centrum handlowego i stanęła twarzą w twarz z
Sasuke.
Może nie powinna być zdziwiona. Jeśli miała szansę spotkać
kogoś znajomego w jednym z najdroższych miejsc w Gizie, to tylko
jego.
Sasuke za to musiał być bardzo zaskoczony i wyraźnie odmalowało
się to na jego twarzy. Spojrzał na nią jakby chciał coś
powiedzieć, potem rzucił okiem na sklep, a potem znów skierował
wzrok na nią.
- Już planujecie wesele? - zapytał z widoczną konsternacją.
- Co? - zapytała, nie będąc pewną, czy dobrze zrozumiała treść
pytania.
Chłopak widocznie odnalazł się w sytuacji, na co wskazywał cyniczny
uśmiech, który przywołał na twarz.
- Ta galeria ma dość wąski profil działalności , więc nie
ściemniaj – powiedział złośliwie.
Ino przymrużyła oczy.
- Tak, a mnie stać, żeby robić w niej zakupy. Pracuję tutaj,
geniuszu. W salonie fotograficznym na trzecim piętrze.
Sasuke przypatrywał jej się przez chwilę z zastanowieniem.
- Nie tak łatwo dostać tu pracę.
To stwierdzenie z jego strony ją zirytowało. Jakby gdziekolwiek
łatwo było dostać pracę w branży, nie mając znajomości ani
doświadczenia zawodowego. Zawsze się okazywało, że może liczyć
tylko na staż na umowie krótkoterminowej.
- Właściciel tego salonu jest kolegą mojego ojca – przyznała
niechętnie, przekonana, że ją wyśmieje. - Oszczędź mi
komentarze o zdobywaniu pracy po znajomości.
Słysząc to zdanie, chłopak uśmiechnął się bardziej szczerze,
widocznie rozbawiony.
- Serio, uważasz, że będę z ciebie kpić? Jak dotąd, nie
przepracowałem ani jednego dnia w moim życiu.
Ino otworzyła usta, żeby coś na to odpowiedzieć, ale natychmiast
je zamknęła. Uderzyła ją prawdziwość tej wypowiedzi. Ale nawet
doskonale wiedząc, że Sasuke nie robi nic innego poza odcinaniem
kuponów od dorobku życia rodziców, spodziewała się po nim
uszczypliwych komentarzy. Kiedyś na pewno by ich nie oszczędził.
- Z tego co mówił mi Gaara, to się ma niedługo zmienić –
skomentowała.
- Tak, właśnie dlatego muszę kupić sobie krawat na rozmowę
kwalifikacyjną.
Popatrzyła na niego podejrzliwie.
- Coś mi ściemniasz. Masz pracować w twojej własnej firmie.
Jestem pewna, że co miesiąc miliony spływają od nich na twoje
konto.
Sasuke wzruszył ramionami.
- Mój wuj ma dość osobliwe poczucie humoru. Jeśli będzie zadawać
głupie pytania na rozmowie, postaram się, żeby nie dostał premii
przez najbliższe pół roku. Tak to działa.
- Brzmi jak rodzina patologiczna – skomentowała bez zastanowienia.
Sasuke spojrzał na nią w sposób, który sprawił, że poczuła się
niepewnie.
- Nawet nie wiesz, jak blisko prawdy jesteś.
Nie wiedziała, co na to odpowiedzieć, a Sasuke nie kontynuował
rozmowy. Postanowiła więc poruszyć inny temat, który ostatnio ją
nurtował. Chciała poszukać okazji, żeby z nim porozmawiać – a
teraz, dzięki zbiegowi okoliczności, okazja znalazła się sama.
- Słyszałam, że umówiłeś się z Sakurą – powiedziała
neutralnym tonem.
- Od kogo?
- Może od niej? - odpowiedziała, urażona, że na wstępie posądza
ją o słuchanie plotek.
- Gdyby tak było wiedziałabyś, że umówiliśmy się na kawę,
nie na randkę. Nie miałabyś takiego oskarżycielskiego wyrazu
twarzy.
- Wcale nie... - chciała zaprzeczyć, ale zmieniła zdanie. - Nie
zamierzam cię krytykować, mam do ciebie tylko jedną prośbę.
Sakura zasługuje na to, żeby być traktowana poważnie. Nie wywiń
znowu jakiegoś numeru poniżej ludzkiej godności.
Spodziewała się, że Sasuke uniesie się złością, ale on
sprawiał wrażenie jakby zastanawiał się nad jej
słowami.
- Dobrze, będę pamiętać. Szczerze, kto rozsiewa plotki?
- To chyba pytanie retoryczne.
- Temari.
Ino postanowiła nie odpowiadać, i tak wiedząc, że głośne
potwierdzenie nie jest potrzebne.
Niemal podskoczyła, gdy spośród przechodniów wyłoniła się
Tayuya i podeszła do nich.
- Cześć – powiedziała i powiodła spojrzeniem od niej do Sasuke.
- Uchiha, bardzo miło cię znowu widzieć.
Brunet uśmiechnął się kwaśno.
- Wybacz, ale nie powiem tego samego. Twoje maniery wobec gości
pozostawiają bardzo wiele do życzenia.
***
Ino zamieszała łyżeczką w filiżance i odłożyła ją na spodek.
Zamówiła już drugą herbatę, bo chociaż nie były
przyjaciółkami, nagle okazało się, że ona i Tayuya mają sobie
dużo do powiedzenia.
Właściwie, to Tayuya dużo mówiła. Była podekscytowana ślubem,
wyglądało na to, że naprawdę dogadała się z Kimimaro. Ino nie
była tym bardzo zdziwiona, bo od dawna uważała, że najważniejszy
problem w ich związku da się rozwiązać, jeśli tylko Kimimaro
wykaże dobrą wolę i znajdzie sobie terapeutę.
Miło było widzieć zmianę w zachowaniu Tayuyi, ale teraz coś
innego zaprzątało Ino głowę. Gdy koleżanka sprawiała wrażenie,
że już się wygadała, Ino postanowiła dotknąć tego tematu.
- O co chodziło z Sasuke?
Tayuya była w widocznie dobrym humorze i pewnie dlatego nie
pilnowała się z tym, co mówi. Zwykle było inaczej. Ino nigdy nie
zdołała wydusić z niej żadnych pożytecznych informacji.
- Szczerze nie wiem, dlaczego jest taki nadwrażliwy –
odpowiedziała swobodnie. - Byłam dla niego bardzo uprzejma,
poczęstowałam go najlepszym likierem. Kimimaro w ogóle się do
niego nie odezwał, rozmawiał tylko z Gaarą.
Mniej więcej takiej odpowiedzi można było się spodziewać.
- Kiedy?
Tayuya spojrzała na nią uważniej, jakby teraz dopiero uprzytomniła
sobie, że rozmowa schodzi na grząski grunt.
- Myślałam, że Gaara ci o tym powiedział.
Ino wiele kosztowało zapanowanie nad nerwami.
- Nie, ale ty się wygadałaś, więc mogłabyś mi to wyjaśnić.
Tayuya przez chwilę patrzyła na nią z wahaniem. W końcu jednak
podjęła decyzję i powiedziała:
- Doskonale wiesz, jak nieciekawe były okoliczności. I, przyznaję,
miałam swój udział w podkręceniu atmosfery. Ostatecznie jednak
wszystko dobrze się skończyło, prawda? Widocznie w opinii Kimimaro
twój chłopak zdał test pozytywnie.
Może Tayuya chciała w ten sposób obrócić wszystko w żart, ale
Ino nie było w tym temacie do śmiechu. Szczególnie, że zawsze
nurtowało ją jedno pytanie, którego nawet nie odważyła się
zadać. I które przywodziło na myśl zupełnie inne, na które
przynajmniej od Tayuyi mogła usłyszeć odpowiedź.
- A gdyby go nie zdał?
***
Gaara spotkał się z Kankuro w pubie. Szybko zorientował się, że
liczenie na rozmowę na normalnym poziomie było z jego strony
przesadnym optymizmem. Kankuro, jak zwykle, występował w roli
rzecznika ich ojca.
- Ja nie zmieniłem zdanie i nie mam takiego zamiaru. Szczerze,
naprawdę tego ode mnie oczekujesz? - zapytał, starając się
zachować zimną krew.
- Tak. Gdybyś w końcu zainteresował się sprawami firmy i
zaakceptował, że jesteś za nią odpowiedzialny, ja miałbym
problem z głowy. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale
sprawowanie roli substytutu i pilnowanie twojego dziedzictwa jest
cholernie frustrujące. Robiłem to wystarczająco długo.
Gaary taka odpowiedź w ogóle nie zdziwiła.
- Uważasz, że pewnego dnia zmienię zdanie i wygryzę cię ze
stanowiska? To się nie stanie, nawet gdybym chciał cię upokorzyć.
Nie jestem zainteresowany prowadzeniem tego biznesu, przyjmij to do
wiadomości.
To była z jego strony oferta zawarcia pokoju i Kankuro powinien to
zauważyć, mimo że nic nie zostało powiedziane wprost. Jednak
szatyn sprawiał wrażenie, jakby go to zirytowało.
- Tak? To co będziesz robić po studiach, wrócisz do narażania
życia za pieniądze? Co na to twoja dziewczyna?
Tym razem Gaara musiał się bardziej wysilić, żeby zachować zimną
krew i nie strzelić mu w ryj.
- Nie interesuj się Ino. Jeszcze raz spróbujesz ją nagabywać i
zapomnę, że jesteś moim bratem.
Kankuro wahał się przez chwilę nad odpowiedzią.
- Wierz lub nie, ale dla mnie też to ma znaczenie. Nie zarywałbym do twojej
dziewczyny. Wcześniej
czy później będziesz musiał ją przedstawić rodzinie, więc warto zadbać o dobre pierwsze wrażenie. Kiedy zaprosisz ją do domu, może być trochę gorsze.
Gaara nigdy nie uważał Kankuro za skłonnego do cynizmu, ale w tym
przypadku trudno było nie doszukiwać się drugiego dna w jego
wypowiedzi.
- To nie jest mój dom. Rodziną jesteśmy tylko na papierze.
- Może dla ciebie, ale ja uważam inaczej. Możesz myśleć, że
jestem bezwolną marionetką na usługach naszego ojca, ale nie
zajmowałbym się rzeczami, które nie są warte mojego czasu. Mimo
to nie zamierzam ugrzęznąć na stanowisku, które ty powinieneś
wziąć, bo zamierzam zajmować się tym, co naprawdę mnie
interesuje, czyli projektowaniem.
Gaarze jakoś trudno było uwierzyć w jego słowa, ale też trudno
byłoby posądzić go o kłamstwo.
- Nawet jeśli nie chcesz tej firmy, mnie to nie interesuje. Nie będę
grał według zasad narzuconych przez niego.
- Nigdy cię nie zastanowiło, dlaczego ojciec tak bardzo chce cię
wywindować do kierowania biznesem?
- Zawsze uważałem, że tylko dlatego, by udowodnić, że ma władzę.
Ty jesteś innego zdania?
Kankuro milczał przez chwilę z zastanowieniem zanim udzielił
odpowiedzi.
- Ja wiem, że jest inaczej, bo słyszałem, o czym rozmawiał z
naszą matką. Wymogła na nim obietnicę, że nie będzie nas
faworyzować twoim kosztem. Wtedy czułem się osobiście urażony,
pewnie dlatego powiedziałem ci, że jesteś bękartem uzurpującym
sobie prawo do miejsca w rodzinie, do której nie należy. - Zawahał
się przez chwilę, a Gaara nie wtrącał się w jego wypowiedź,
pewny, że ma coś do dodania. - Teraz tego żałuję, ale nie
zamierzam kajać się za to, że będąc dzieciakiem odreagowywałem
w taki sposób. Wszyscy byliśmy przytłoczeni jej śmiercią, nie
tylko ty. Powinieneś wiedzieć, że ojciec nie odpuści tak łatwo
tematu, bo dał naszej matce słowo, że przekaże firmę tobie, a
nie mnie.
***
Klub bilardowy był prawie pusty, jeśli nie liczyć czterech
mężczyzn skoncentrowanych na grze. Ciemnoskóry Brazylijczyk
właśnie wbił ostatnią bilę.
- Sorry, Kaguya, ale na tym polu mnie nie pokonasz – stwierdził
buńczucznie, wyciągając rękę po pieniądze.
Kimimaro nie czuł się urażony, ale postanowił mu przypomnieć o
dobrych manierach.
- Nie tym tonem. A pieniądze dostaniesz w formie premii do wypłaty.
- Kidomaru wyglądał na niezadowolonego. - Jakiś problem?
Mężczyzna nic nie powiedział, zamiast tego podszedł do baru by
nalać sobie piwo. Odwrócił wzrok w kierunku drzwi chwilę
wcześniej nim pozostali usłyszeli kroki na schodach.
Kimimaro nie był zaskoczony, gdy do pomieszczenia weszła Tayuya.
Nie była zaproszona, ale to nie mógł być powód jej podminowania.
Tayuya nie należała do osób, które łatwo poczuwają się do
winy, tym bardziej nie do tych, które to okazują. Mimo to teraz
emanowała z niej skrucha.
Przestało go to dziwić, gdy za nią do baru weszła Ino.
- Nie miałam innego wyjścia niż ją tu przyprowadzić –
powiedziała Tayuya, podchodząc do baru i siadając na ladzie,
ignorując przy tym całkowicie obecność osób trzecich.
Uwierzył jej na słowo.
- Aut – rzucił w bliżej nieokreślonym kierunku, zupełnie
niepotrzebnie, bo Kidomaru, Jirobu i Sakon byli już niemal za
drzwiami. Dopiero wtedy podszedł do Ino, która sprawiała wrażenie,
jakby nie wiedziała, gdzie ma się podziać. - Usiądziesz?
Dziewczyna nie zareagowała na propozycję, ale spojrzała
bezpośrednio na niego pierwszy raz odkąd weszła do lokalu. Nie
trzeba było być specjalnie wrażliwym na cudze emocje, żeby
zauważyć jej rozżalenie.
- Tayuya nie odpowiedziała na pytanie, więc chcę się dowiedzieć
od ciebie. Szczerze. Miałeś coś wspólnego ze śmiercią Juna?
Kimimaro nawet w takich okolicznościach nie spodziewał się tego
pytania i przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć. Przeniósł
wzrok na Tayuyę.
- Przysięgam, że miałam dobre intencje – skomentowała. Nie
wyjaśniało to, z czym się wygadała, ale w tym momencie nie miało
to dużego znaczenia.
- Wyjdź, proszę.
Tayuya przez moment sprawiała wrażenie, jakby zamierzała
polemizować, ale potem zeskoczyła z lady i podeszła do drzwi,
zamykając je za sobą nieco zbyt energicznie.
Gdy Ino ponownie się odezwała, z trudem panowała nad głosem.
- To znaczy: tak? Sfałszowałeś wyniki sekcji? - Pytała z
niedowierzaniem, ale i tak nie widział sensu w kłamstwie,
szczególnie, że i tak prędzej czy później wróciłaby do tematu.
- To nie było konieczne – odpowiedział chłodno. Liczył, że
może jego opanowanie ją uspokoi. - I nie mów mi proszę, że go
żałujesz. Zrobiłem co było trzeba, żeby cię chronić.
Ino odwróciła od niego wzrok i wbiła go w podłogę,
prawdopodobnie zbierając myśli.
- Nie prosiłam cię o to.
- Nie, więc nie powinno to obciążać twojego sumienia -
odpowiedział.
Ino przez chwilę milczała, a kiedy spojrzała na niego, miała łzy
w oczach.
- A twoje sumienie? W ogóle masz jakieś? Nie możesz tak po prostu
decydować....
Nie skończyła zdania, więc pozwolił sobie wyjaśnić.
- Nie, nie roszczę sobie prawa do decydowania kto ma żyć, a kto
nie i nigdy wcześniej nie wydałem zlecenia na nikogo. Ale tak
długo, jak przestrzegam zasad przyzwoitości, nie mam wyrzutów
sumienia. W tym przypadku żadnych.
Ino potrząsnęła głową, jakby chciała zaprzeczyć – ale nie
wiedział, czy jego słowom czy własnym myślom.
- Nie rozumiem. On... Jun podobno był czysty. Nie ćpał, więc może
zrobiłby jeszcze coś dobrego ze swoim życiem. Ty mu nie
pozwoliłeś. Z zemsty?
Kimimaro zdecydował nie odpowiadać wprost. Nie był pewny, czy może
jednoznacznie zaprzeczyć. W jakimś stopniu chyba chodziło o
zemstę, chociaż bardziej o to, by zmyć własne poczucie winy po
tym, gdy zbyt długo ignorował oczywiste sygnały.
- Gwałcił cię tylko kiedy był na prochach? Musiałem się
upewnić, że więcej cię nie skrzywdzi. I nie żałuję tego, nawet
jeśli mnie znienawidzisz.
***
Gaara wracał do domu później niż obiecał, ale nawet jeśli Ino
miała być o to zła był pewien, że znajdzie sposób, żeby się
zrehabilitować.
Spodziewał się, że usłyszy jakieś wymówki, bo do niej nie
zadzwonił, ale gdy wszedł do mieszkania miał wrażenie, że nie ma
w nim żywego ducha – mimo że w salonie paliło się światło.
Ino siedziała oparta na sofie z zamkniętymi oczami i w pierwszej
chwili pomyślał, że może zasnęła ze zmęczenia, ale kiedy do
niej podszedł, spojrzała na niego.
- Hej. Coś się stało? - Chociaż wyglądała normalnie, z jakiegoś
powodu czuł się zaniepokojony.
- Przyjaźniłam się z Kimimaro połowę mojego życia, a teraz
odkryłam, że wcale go nie znam. Więc, tak, chyba coś się stało.
- Co? - zapytał automatycznie, nawet nie próbując zgadywać, co
mogło spowodować, że nagle zaczęła mówić o Kaguyi w czasie
przeszłym.
Ino patrzyła na niego z napięciem, jakby biła się z myślami.
- On... Zabił człowieka i cokolwiek ma na swoje usprawiedliwienie,
jest mordercą. Jeśli to zaakceptuję, kim mnie to czyni?
Gaara może powinien udawać, że nie wie o co chodzi, ale nie był
zaskoczony. Ani tym, co powiedziała o Kimimaro, ani jej reakcją.
Z własnych egoistycznych powodów wolałby, żeby zareagowała inaczej.
#########
Wreszcie pojawił się rozdział. Tym razem znacznie dłuższy, mam nadzieję, że się ucieszycie :) Historia wchodzi na ostatnią prostą, może więc warto ją skomentować?^^
Przepraszam, że nie komentuję. Straciłam dane do konta i staram się je odzyskać, więc wstrzymuję się jeszcze z czymś lepszym. Jeśli nie odzyskam swoich danych to i tak dodam komentarz z moimi wrażeniami. W końcu na to zasługujesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Kwiat Konohy
O rany, nawet nie wiesz jak mnie raduje, że Cię widzę. Martwiłam się, że zraziłaś się do ficka po wprowadzeniu Fu i więcej się do mnie nie odezwiesz. Okaerinasai :)
UsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rodział. Mimo że czytam zazwyczaj blogi o paringu sasusaku tak Twój mnie wciągnął. Jestem ciekawa o co chodzi z tym morderstwem którego dopuścił się Gara i dlaczego to zrobił. Uwielbiam postać Sasuke w Twoim opowiadaniu. Świetnie go wykreowałaś i mam nadzieję że zwyjdzie mu z Sakurą;)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny! :)
Rozdział świetny. Mam nadzieję, że Ino przestanie zadawać się z takimi śmieciami jak Kimimaro. Niech Gaara wreszcie pogada szczerze z ojcem, bo to robi się irytujące. Relacje w rodzinie tylko się walą przez to. I ja chcę Naruto i Hinatę. Nie lubisz blondyna, że w ogóle o nim nie piszesz? Oho, czyżby Sasuke spokorniał? Liczę na drugą część.
OdpowiedzUsuńNie mogę powiedzieć, że nie lubię Naruto :) Po prostu byłam zbyt zajęta innymi postaciami, żeby wymyślić dla niego jakiś przyciągający uwagę wątek. Nie jestem jego fanką, ale lubię Hinatę, więc powinnam rozbudować ich historię. Nie w tej serii, w drugiej, która - nie wiem kiedy, ale będzie. Dziękuję za komentarz ^
UsuńO Boże! Ta historia robi się coraz bardziej napięta. A co do Naruto i Hiny to ja tam jakoś nie odczuwam ich braku. W końcu może będzie ich przez to więcej w drugiej serii?
OdpowiedzUsuńSasuke i Sakura się przyjaźnią. Le, le. Ulala! Mam nadzieję, że w drugiej serii będzie widać pracę Haruno nad jej charakterem. To nie ona ma latać za Saskiem. To Sasek powinien łapać króliczka : p
U Gaary i Ino jest słodko. Do czasu. Coś mi się wydaje, że reakcja blondynki tylko zniechęciła jeszcze bardziej partnera do mówieniu o swej przeszłości. Kimciu nieźle sobie pogrywa.
No i może Kiba niech odnajdzie w drugiej serii szczęście? Szkoda mi go po tym jak zarywał do Ino tylko po to, żeby okazał się jej przyrodnim bratem.xD A potem jeszcze ta rpzmowa z Fuu, która jest fu z charakteru. No i po cichu liczę na jakąś akcję z Sasorim, Sakurą i Sasuke, i babcią Chiyo. Już to sobie wyobrażam. xD.
Pozdrawiam L.Z :)
Co do NaruHina to właśnie się poważnie zastanawiam - może dam im istotniejszy wątek w drugiej serii, a może napiszę nową historię z tym paringiem. Dojrzewam do decyzji :D
UsuńCo do Twojej refleksji o SasuSaku nie mogłaś tego lepiej ująć :P Dla Sakury nadszedł czas żeby dojrzała emocjonalnie :D
Więcej nic nie powiem, także pozdrawiam :)
O. To życzę przede wszystkim, żebyś tą decyzję jeszcze na spokojnie przemyślała. Jak będziesz wiedziała, co o jak dah mi znać. ;)
UsuńWłaśnie jeśli to będzie nowa seria to będzie na tym blogu?
Podeślij mi linka jakoś jeżeli zdecydijesz się na nową historię z NaruHina, chętnie będę ją dls odmiany komentować od początku. xD
Heh. Coś czuję, że jeżeli w drugiej serii Sasek zacznie latać za Saki będę miała niezły ubaw. Jak z jego scen pt. "Nie jestem zazdrosny, ale i tak przeszkadza mi ich towarzystwo."
W zakładce bohaterowie wszysy wyglądaja dojrzale. Nawet Lee wygląda całkiem na ty obrazku jaj przystojniak.xD Ale ja nie o to się chciałam spytać. Man kiepską pamięć, więc czy Sakura ma tu kompletnie krótkie włosy ? Czy może je dopiero zetnie? Nie chciałbym się sugerować samą zakladką bohaterów, bo tam wygląda tak pół na pół. Nie za długie o nie za krótkie.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Sakura ma długie włosy. A co do drugiej serii - nie jestem jeszcze pewna, ale raczej będzie na nowym blogu. Tak mi się wydaje logiczniej, chociaż z drugiej strony nie chce mi się bawić w zakładanie, więc nie wiem jeszcze na pewno :P NaruHina to jeszcze bardzo ogólnikowy pomysł, ale o ewentualnym nowym fanficku powiadomię na pewno :)
UsuńSeksy, seksy, seksy wszędzie! <3 Nie mam czasu na dłuższy komentarz, ale znalazłam bardzo istotny błąd. W pewnm momencie masz zwrot "Pytanie teoretyczne" a powinno chyba być "pytanie retoryczne" :D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMasz rację, gapa ze mnie. Dzięki za komentarz:)
Usuń