Kiba z konsternacją popatrzył na Fumi, gdy usiadła przy stoliku
naprzeciw niego.
Byli w pubie, do którego przyszli z Karin i kilkorgiem znajomych z
uczelni. Nie pierwszy zadał sobie pytanie, co właściwie robi. Nie
w tym miejscu, tylko w takim towarzystwie.
Fumi napiła się piwa z kufla i spojrzała na niego wyzywająco.
Była bardzo zadowolona z siebie i, zdaje się, jeszcze bardziej z
tego, że wprawiła go w zakłopotanie.
Najpierw bawiła się na parkiecie z dość nieszkodliwie
wyglądającym kolesiem, a potem go obraziła, bez żadnego powodu. Chłopak skapitulował, a Fu sprawiała
wrażenie, jakby liczyła raczej na sprowokowanie bójki niż
załagodzenie sytuacji.
Od początku miał wątpliwości, co o niej myśleć, bo czasami
zachowywała się nieprzewidywalnie, choć na ogół wydawała się
spokojna. Teraz wydawało mu się, że ma pewną teorię.
Było w niej sporo agresji i szukała okazji, żeby ją wyładować.
- Ktoś zrobił ci poważną krzywdę, że tak nienawidzisz mężczyzn?
– zapytał swobodnym tonem, żeby nie pomyślała, że to go
specjalnie interesuje.
- Nienawiść to duże słowo – odpowiedziała, nie sprawiając
wrażenia zaskoczonej pytaniem.
- Wiem, szczególnie gdy dotyczy tak dużej grupy. Ale wyżywasz się
tylko na przedstawicielach jednej płci.
- Kobiety są inteligentniejsze – odpowiedziała. – I wiarygodne. Faceci z kolei są wybrakowani,
macie tylko jedno w głowie. Wszyscy, bez wyjątku. – Kiba nie
ryzykowałby polemiki z tym zarzutem, wolał to zignorować. Jednak,
gdy nie odpowiedział, Fumi sama kontynuowała temat. – Gaara był
lojalny i można było na nim polegać, dopóki pożądanie go nie
zamroczyło.
Wydawało się, że mówi poważnie, chociaż dla Kiby to był bardzo
skrzywiony pogląd.
- Większość moich znajomych nazywa to miłością – odpowiedział
z kpiną.
Fumi zaśmiała się szyderczo.
- Miłość? Nie ma czegoś takiego.
- Jakaś ty cyniczna – skomentował bez większego zastanowienia.
Fu przymrużyła powieki, jakby ją zirytował. Ale rysy jej twarzy
szybko złagodniały.
- Ty uważasz inaczej? Zapewne mówisz z doświadczenia. Spójrz na
siebie krytycznie i przyznaj szczerze, co jest powodem, dla którego
wodzisz za Ino wzrokiem? Wielka miłość? Czy może masz ochotę ją
bzyknąć?
Dogryzła mu, oczywiście. Mógł się czegoś podobnego spodziewać.
Jednak mógł się pocieszyć, że mimo tego, co powiedziała, raczej
nie wyciągnęła wniosków z jego zachowania. Był skłonny zrzucić winę na
gadatliwość Karui.
- Twoim zdaniem te dwie rzeczy się wykluczają? – odpowiedział,
nie pozwalając, by uzyskała nad nim przewagę.
Nie odpowiedziała na pytanie, zresztą wcale tego nie oczekiwał.
- Więc uważasz, że masz dobre intencje, bo chciałbyś więcej niż tylko
zaciągnąć ją do łóżka. Jaka szkoda, że jesteś taki
nieporadny.
- Musisz się bardziej postarać, jeśli chcesz mnie obrazić –
odpowiedział z lekceważeniem.
Chociaż czuł się urażony, że posądzała go o płytkie ambicje i
nadmiernie rozbuchane ego.
- Wcale nie chcę cię obrażać – odpowiedziała obronnym tonem. –
Próbuję ci uświadomić, że słabo się starasz. Nie ma dziewczyn
nie do zdobycia, to tylko kwestia użytych środków.
Kiba skrzywił się z niesmakiem. Zaczynał rozumieć, do czego jego
rozmówczyni zmierza i nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jednak
źle ją ocenił.
Dotąd uważał, że jest lekko stuknięta, ale nie perfidna.
- Pomogę ci, jeśli ładnie poprosisz. – Próbowała go podjudzić.
- Żartujesz, prawda? – odpowiedział niechętnie.
Fumi wzruszyła ramionami.
- Oczywiście – odpowiedziała swobodnie.
Nie był w stanie domyślić się, co jej chodzi po głowie, ale wiedział na pewno, że nie chciałby mieć w niej wroga.
Przyjaciółki też nie.
*********************************************************
Fumi siedziała na ławce przed szkołą i za wszelką cenę starała
się nie rozpłakać.
Gaara, który zajmował miejsce obok niej, dla odmiany był wyjątkowo
spokojny. Zachowywał się, jakby mu nie zależało, chociaż ona
wiedziała, że przyjmuje tylko obojętną pozę.
Nigdy wcześniej nie próbował przed nią grać. Chyba dlatego tak
świetnie się dogadywali. Nigdy nie ukrywał przed nią, co naprawdę
myśli... Aż do tej pory.
Dwa tygodnie temu zabił człowieka i udawał, że w ogóle go to nie
rusza. Wolałaby, żeby tak było. Lub żeby przynajmniej był z nią
szczery.
Wiedziała, że przyjął taką, a nie inną postawę, żeby ją
chronić, ale to tylko pogarszało sytuację. Twierdził, że jej nie
wini za to, co się stało, ale nawet nie zareagował, kiedy Sasuke
na nią najeżdżał. Chyba nawet tego nie zauważył.
Sasuke wkurzał ją strasznie. Obsesyjnie próbował wymusić na
Gaarze przyznanie się do poczucia winy. Fumi uważała, że powinien
zostawić tę sprawę, lecz on, oczywiście, nie mógł tego zrobić.
Jeszcze nie przeszedł do porządku nad sprawą z Itachim i była
przekonana, że to jest jedyny powód, dla którego jest taki uparty.
Chciał usłyszeć od Gaary, że kłamie mówiąc, że niczego nie
żałuje – albo, że próbował oszukać sam siebie. Sasuke
poczułby się lepiej, gdyby mógł sobie ten przykład przełożyć
na swojego brata.
W końcu, Itachi już nigdy nie okaże skruchy.
Uchiha lepiej by zrobił, gdyby to zostawił, bo jego święte
oburzenie mogło wszystko rozpieprzyć.
Niestety, wiedziała też, że prawdziwy problem leży poza nim.
Uchiha nie sprowokował tej nieszczęsnej sytuacji, ona to zrobiła.
I na początku nie zdawała sobie sprawy, jak poważne będą
konsekwencje.
Teraz już zawsze będzie dla Gaary częścią czegoś, co musiał uważać za
najgorszy dzień swojego życia. Na razie sobie tego nie
uświadamiał, ale jeśli pewnego dnia to zauważy... I dostrzeże jej winę, nic już nie będzie jak dawniej.
Zresztą, co ona próbowała sobie wmówić. Nie było żadnej szansy
na to, żeby było jak dawniej.
- Nie bądź taka przybita. To nie jest żadna tragedia –
powiedział oschłym tonem.
- Może dla ciebie. Mam nadzieję, że nie – odpowiedziała,
przywołując na twarz grymas, który przy dużej dozie dobrej woli
mógł być uśmiechem. – Bo dla mnie... Nie wiem, co mam
teraz robić. To po prostu się nie uda.
- Rozumiem.
W rzeczywistości, nic nie rozumiał. Ale wolała, by myślał, że
zrywa z nim z powodu czegoś, co zrobił, niż z powodu obawy, że
zacznie ją traktować jak najgorsze przekleństwo swojego życia.
- Możemy być przyjaciółmi. Chciałabym, żeby tak było. Chociaż,
z drugiej strony... Może lepiej nie.
- Dlaczego? – spytał lakonicznie. Wcześniej sprawiał wrażenie,
jakby wszystko działo się poza nim, teraz przynajmniej zdradził
jakieś zainteresowanie.
- Bo za jakiś czas przygruchasz sobie jakąś dziewczynę, a ja tego
nie zniosę. Taki mam charakter, jestem piekielnie zazdrosna.
Gaara żachnął się, jakby go to rozbawiło.
- Co ty opowiadasz. Nie interesują mnie dziewczyny.
Fumi prychnęła z irytacją.
- Teraz tak mówisz. Potem się zakochasz i zapomnisz o mnie.
- Niemożliwe – skomentował z lekceważeniem.
- Nie?
- Nie. Kocham tylko siebie.
- Wytatuuj to sobie na czole, może uwierzę.
Gaara popatrzył na nią, jakby rzuciła mu wyzwanie.
- Kto wie, może to zrobię.
- Koniecznie – odpowiedziała, uśmiechając się drwiąco. –
Wtedy ja się zafarbuję na niebiesko. Będziemy do siebie pasować,
dwoje stukniętych furiatów. Versus normalna reszta świata.
**************************************************
Temari mieszkała już w nowym mieszkaniu, chociaż wciąż coś
jakiś czas bywała w starym. W wygodnym apartamencie czuła się
nieswojo, a oprócz tego... Było tam strasznie pusto.
Dlatego też zobowiązała się posprzątać po piątkowej imprezie.
Karui, nietypowo, nie była zwolenniczką organizowania czegokolwiek,
bo planowała pojechać na weekend do rodziców. Zwinęła się
zaraz jak tylko wyszli goście, żeby zdążyć na nocny pociąg.
Ino w ogóle nie przyszła na spotkanie, bo, jak twierdziła, miała
tego dnia mnóstwo innych spraw. Temari była rozczarowana -
impreza, którą zainicjowała, pierwotnie miała być spotkaniem na
jej pożegnanie. To była znacząca data, gdyż właśnie dzisiaj
Ino zabrała ze sobą koty. Wiadomo, że teraz już nie ma odwrotu.
Etap wspólnego studiowania, imprez, kłótni o rozdzielenie obowiązków – był bezpowrotnie zamknięty.
I teraz, gdy Ino już zabrała wszystkie swoje rzeczy, oba wolne
pokoje zostaną zajęte przez nowe lokatorki. Fu co prawda jednak się
tu nie wprowadza, ale i tak... To już nie było ich mieszkanie. Dla
Temari oznaczało to koniec z weekendowym pomieszkiwaniem, będzie
musiała oddać klucze.
Te niewesołe myśli skłoniły ją do wyjścia na papierosa.
Nieformalna palarnia na półpiętrze nie była wolna... Oczywiście,
mogła to przewidzieć.
- Nara. Jak zawsze tam, gdzie jesteś pożądany – powiedziała
opryskliwie.
Shikamaru zgasił papieros w popielniczce leżącej na parapecie i
odwrócił się od okna.
- Wiesz, że to już nie jest twój korytarz? – przypomniał.
Przymrużyła ze złością oczy.
- Świetnie. Dzięki za przypomnienie.
Z pewnością nie spodziewał się po niej kapitulacji, taka
odpowiedź musiała go zaskoczyć. Temari, w pewnym sensie, poczuła
się zwyciężczynią w tej krótkiej wymianie słownej. Zamierzała
okazać swoją wyższość, więc się odwróciła, ale wtedy
Shikamaru złapał ją za łokieć. Odwróciła się i spojrzała na
niego hardo.
- Co ty sobie wyobrażasz, bezczelny...
Nie dokończyła wypowiedzi, bo zamknął jej usta pocałunkiem.
***
Temari próbowała nie zdradzać, że ta nocna wizyta jej
przeszkadza.
- Jaka pilna sprawa przygnała cię tu o dziesiątej w nocy? –
zapytała.
Ino była zajęta przekopywaniem szuflad w salonie.
- Pluszowa mysz - oznajmiła. – Malinka bez niej nie zaśnie.
Temari miała się roześmiać z tego nieco dziwacznego żartu, ale
zorientowała się, że dziewczyna mówi serio. Spojrzała na Gaarę,
który stał w progu pokoju i przyglądał się wysiłkom Ino z nieco
zniecierpliwioną miną.
- To jest lekkie wariactwo. I ty jej na to pozwalasz?
Gaara wzruszył obojętnie ramionami.
- Wszystko, byle futrzaki nie pchały nam się do łóżka –
skomentował.
Temari nie zdążyła wymyślić żadnej złośliwej odpowiedzi. Ino
przyciągnęła jej uwagę triumfalnym okrzykiem.
- Mam! Wiedziałam, że gdzieś tu będzie – powiedziała i wstała
z podłogi, podnosząc do góry szarą maskotkę wielkości ludzkiej
pięści. – Wybacz, że ci przeszkodziliśmy.
- W niczym mi nie przeszkodziliście – odburknęła Temari
niechętnie.
Gdy za uroczą parką zamknęły się drzwi wejściowe, Shikamaru
wychynął z jej pokoju.
Nawet się nie ubrał, arogancki palant.
- Nasz związek wkracza na nowy etap skoro muszę ukrywać się
przed twoim bratem – ocenił.
Temari spiorunowała go wzrokiem.
- Jaki związek. To jednorazowy numerek.
- Rzeczywiście? Powinnaś uprzedzić, nie czekałbym na ciebie nago.
Zlustrowała go wzrokiem.
No, dobrze... Może nie tak bardzo jednorazowy. Z pewnych okazji
grzechem byłoby nie skorzystać.
***
Ino usiłowała zachować zimną krew i nie drżeć, ale to było z
góry skazane na niepowodzenie.
W pewnym sensie była przyzwyczajona do jego dotyku, ale wciąż, nie
robiąc nic innego niż tylko wodząc dłońmi po jej skórze,
potrafił sprawić, że wszystko w niej wrzało.
- O czym myślisz? – zapytała, próbując skierować uwagę na coś
innego. Gaara delikatnie muskał palcami zewnętrzną stronę jej
uda, ale miała wrażenie, że jego dłoń nie pozostanie w tym
miejscu zbyt długo.
Na łóżku była rozłożona pościel w kolorze ecru. Porzucona
kołdra leżała na podłodze. Jej by to nie przeszkadzało, bo w
mieszkaniu było naprawdę gorąco – ale podczas gdy ona spała w
bieliźnie, Gaara nie podjął trudu, by okryć się czymkolwiek.
To ją tak strasznie rozpraszało, że po przebudzeniu nie mogła już
ponownie zasnąć, chociaż to właśnie powinna zrobić o czwartej
rano.
- Myślę o tym, że odniosłem znaczące zwycięstwo. Może jeszcze
nie dostrzegłaś, jak znaczące – odpowiedział Gaara.
- Tak? – spytała zaczepnie.
Gaara uniósł się lekko na łóżku i podparł głowę na ręce
zgiętej w łokciu. Druga z jego dłoni niespiesznie przesunęła się
w górę jej biodra.
- Tak. Gdyż dzisiaj, jutro, za tydzień, za miesiąc i za rok...
Codziennie będę się budzić rano, a ty będziesz obok, w moim...
przepraszam, naszym, łóżku.
Ino w pierwszej chwili nie wiedziała, co odpowiedzieć, gdy dotarło
do niej, jak prawdziwe są te słowa.
- Masz niewielką wyobraźnię, skoro dobrnąłeś tylko do roku –
oceniła ze złośliwym uśmiechem.
Gaara nie pozwolił się zbić z tropu tym zdaniem.
- O nie, mam bardzo bujną wyobraźnię – te słowa wypowiedział
cichszym tonem, nachylając się tuż do jej ucha. – Biorąc pod
uwagę to i ograniczoną wytrzymałość materialnych wytworów
ludzkiej kreatywności, nie liczę, że to łóżko będzie nam służyć
dłużej niż rok.
Ino przymrużyła powieki, mając nadzieję, że to odwróci jego
uwagę od rumieńca, który na pewno wykwitł na jej policzkach.
Gaara uwielbiał wprawiać ją w zażenowanie, a ona tak łatwo
dawała się podejść.
- Nie bądź taka nieśmiała, różyczko – powiedział z
rozbawieniem. Jego palce powędrowały w górę jej ramienia. Dotknął
dłonią obojczyka, delikatnie pogłaskał szyję i sięgnął
policzka. Ino bezwiednie przymknęła na moment powieki, gdy musnął
palcami jej wargi. – W tej wersji podniecasz mnie najbardziej.
Oczywiście, próbował wprawić ją w tym większą konsternację.
Ino obróciła się i usiadła na nim okrakiem, wcale nie unikając
miejsca, które – tak, jak przewidziała – w kontakcie z jej
prawie niczym nie osłoniętym ciałem zauważalnie zesztywniało.
- Jesteś pewny? – spytała prowokacyjnie.
Wyraz jego twarzy sugerował, że nie spodziewał się takiego obrotu
sytuacji.
- Mówiłaś, że nie jesteś w nastroju.
Tak, ale to było dobre dziesięć minut temu.
- Jesteś romantyczny, chociaż starasz się to ukryć za frywolnymi
żartami – odpowiedziała, nachylając się, żeby go pocałować.
– I mam dla ciebie złą wiadomość: właśnie odkryłam, jak
bardzo mnie to podnieca.
###
Możecie mi zarzucić, że rozdział jest dość krótki - też tak uważam :) Nawet myślałam o dodaniu jeszcze jednej sceny, ale to by mi trochę zaburzyło konstrukcję kolejnych rozdziałów.
Nie skończę ficka w magicznej liczbie 50, szacuję 52-53. Sceny do drugiej serii mnie prześladują, więc pewnie jednak ją napiszę... Ale na odrębnym blogu i zważywszy moje kiepskie wyczucie estetyki poszukałabym tym razem pomocy na szabloniarni. Możecie kogoś polecić, jakieś pozytywne doświadczenia? ^^
###
Możecie mi zarzucić, że rozdział jest dość krótki - też tak uważam :) Nawet myślałam o dodaniu jeszcze jednej sceny, ale to by mi trochę zaburzyło konstrukcję kolejnych rozdziałów.
Nie skończę ficka w magicznej liczbie 50, szacuję 52-53. Sceny do drugiej serii mnie prześladują, więc pewnie jednak ją napiszę... Ale na odrębnym blogu i zważywszy moje kiepskie wyczucie estetyki poszukałabym tym razem pomocy na szabloniarni. Możecie kogoś polecić, jakieś pozytywne doświadczenia? ^^
Faktycznie trochę krótkie... Ale to nic. Mam tylko nadzieję że znajdziesz trochę czasu i napiszesz jak najszybciej nowy rozdział... I jak najwięcej GaaIno plisssss... A tak poza tym to bardzo interesuje mnie wątek z Shikamaru i Temari, dlaczego ona jest taka uparta... Ale facet też nie pomaga, oby jak najszybciej się zeszli. Co do Gaary i Ino to bardzo ale to bardzo mnie ucieszył tok wydarzeń w rozdziale, oby tak dalej. Czekam na nexta z niecierpliwością i pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńAno nie miałam czasu na ten weekend napisać. Ale postaram się ;) Dziękuję:)
UsuńPrzeczytałam całość już z 3 razy, a do napisania komentarza zbierałam się jeszcze dłużej :D
OdpowiedzUsuńFantastyczna historia, wciągająca, lekka i zaskakująca :) Dlatego zapewne tyle razy do niej wracałam ^^
Ja jestem bardzo nie wymagającym czytelnikiem jeżeli chodzi o długość rozdziałów :D Ważne żeby był, a czy krótki czy mega długi... bez różnicy ^^
Jeszcze życzeń Bożo Narodzeniowych nie składam, bo zapewne wrócę :D
Pozdrawiam :*