sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 48.


Kiba z konsternacją popatrzył na Fumi, gdy usiadła przy stoliku naprzeciw niego.
Byli w pubie, do którego przyszli z Karin i kilkorgiem znajomych z uczelni. Nie pierwszy zadał sobie pytanie, co właściwie robi. Nie w tym miejscu, tylko w takim towarzystwie.
Fumi napiła się piwa z kufla i spojrzała na niego wyzywająco. Była bardzo zadowolona z siebie i, zdaje się, jeszcze bardziej z tego, że wprawiła go w zakłopotanie.

Najpierw bawiła się na parkiecie z dość nieszkodliwie wyglądającym kolesiem, a potem go obraziła, bez żadnego powodu. Chłopak skapitulował, a Fu sprawiała wrażenie, jakby liczyła raczej na sprowokowanie bójki niż załagodzenie sytuacji.
Od początku miał wątpliwości, co o niej myśleć, bo czasami zachowywała się nieprzewidywalnie, choć na ogół wydawała się spokojna. Teraz wydawało mu się, że ma pewną teorię.
Było w niej sporo agresji i szukała okazji, żeby ją wyładować.
- Ktoś zrobił ci poważną krzywdę, że tak nienawidzisz mężczyzn? – zapytał swobodnym tonem, żeby nie pomyślała, że to go specjalnie interesuje.
- Nienawiść to duże słowo – odpowiedziała, nie sprawiając wrażenia zaskoczonej pytaniem.
- Wiem, szczególnie gdy dotyczy tak dużej grupy. Ale wyżywasz się tylko na przedstawicielach jednej płci.
- Kobiety są inteligentniejsze – odpowiedziała. – I wiarygodne. Faceci z kolei są wybrakowani, macie tylko jedno w głowie. Wszyscy, bez wyjątku. – Kiba nie ryzykowałby polemiki z tym zarzutem, wolał to zignorować. Jednak, gdy nie odpowiedział, Fumi sama kontynuowała temat. – Gaara był lojalny i można było na nim polegać, dopóki pożądanie go nie zamroczyło.
Wydawało się, że mówi poważnie, chociaż dla Kiby to był bardzo skrzywiony pogląd.
- Większość moich znajomych nazywa to miłością – odpowiedział z kpiną.
Fumi zaśmiała się szyderczo.
- Miłość? Nie ma czegoś takiego.
- Jakaś ty cyniczna – skomentował bez większego zastanowienia.
Fu przymrużyła powieki, jakby ją zirytował. Ale rysy jej twarzy szybko złagodniały.
- Ty uważasz inaczej? Zapewne mówisz z doświadczenia. Spójrz na siebie krytycznie i przyznaj szczerze, co jest powodem, dla którego wodzisz za Ino wzrokiem? Wielka miłość? Czy może masz ochotę ją bzyknąć?
Dogryzła mu, oczywiście. Mógł się czegoś podobnego spodziewać.
Jednak mógł się pocieszyć, że mimo tego, co powiedziała, raczej nie wyciągnęła wniosków z jego zachowania. Był skłonny zrzucić winę na gadatliwość Karui.
- Twoim zdaniem te dwie rzeczy się wykluczają? – odpowiedział, nie pozwalając, by uzyskała nad nim przewagę.
Nie odpowiedziała na pytanie, zresztą wcale tego nie oczekiwał.
- Więc uważasz, że masz dobre intencje, bo chciałbyś więcej niż tylko zaciągnąć ją do łóżka. Jaka szkoda, że jesteś taki nieporadny.
- Musisz się bardziej postarać, jeśli chcesz mnie obrazić – odpowiedział z lekceważeniem.
Chociaż czuł się urażony, że posądzała go o płytkie ambicje i nadmiernie rozbuchane ego.
- Wcale nie chcę cię obrażać – odpowiedziała obronnym tonem. – Próbuję ci uświadomić, że słabo się starasz. Nie ma dziewczyn nie do zdobycia, to tylko kwestia użytych środków.
Kiba skrzywił się z niesmakiem. Zaczynał rozumieć, do czego jego rozmówczyni zmierza i nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jednak źle ją ocenił.
Dotąd uważał, że jest lekko stuknięta, ale nie perfidna.
- Pomogę ci, jeśli ładnie poprosisz. – Próbowała go podjudzić.
- Żartujesz, prawda? – odpowiedział niechętnie.
Fumi wzruszyła ramionami.
- Oczywiście – odpowiedziała swobodnie.
Nie był w stanie domyślić się, co jej chodzi po głowie, ale wiedział na pewno, że nie chciałby mieć w niej wroga.
Przyjaciółki też nie.

*********************************************************
Fumi siedziała na ławce przed szkołą i za wszelką cenę starała się nie rozpłakać.
Gaara, który zajmował miejsce obok niej, dla odmiany był wyjątkowo spokojny. Zachowywał się, jakby mu nie zależało, chociaż ona wiedziała, że przyjmuje tylko obojętną pozę.
Nigdy wcześniej nie próbował przed nią grać. Chyba dlatego tak świetnie się dogadywali. Nigdy nie ukrywał przed nią, co naprawdę myśli... Aż do tej pory.
Dwa tygodnie temu zabił człowieka i udawał, że w ogóle go to nie rusza. Wolałaby, żeby tak było. Lub żeby przynajmniej był z nią szczery.
Wiedziała, że przyjął taką, a nie inną postawę, żeby ją chronić, ale to tylko pogarszało sytuację. Twierdził, że jej nie wini za to, co się stało, ale nawet nie zareagował, kiedy Sasuke na nią najeżdżał. Chyba nawet tego nie zauważył.
Sasuke wkurzał ją strasznie. Obsesyjnie próbował wymusić na Gaarze przyznanie się do poczucia winy. Fumi uważała, że powinien zostawić tę sprawę, lecz on, oczywiście, nie mógł tego zrobić. Jeszcze nie przeszedł do porządku nad sprawą z Itachim i była przekonana, że to jest jedyny powód, dla którego jest taki uparty. Chciał usłyszeć od Gaary, że kłamie mówiąc, że niczego nie żałuje – albo, że próbował oszukać sam siebie. Sasuke poczułby się lepiej, gdyby mógł sobie ten przykład przełożyć na swojego brata.
W końcu, Itachi już nigdy nie okaże skruchy.
Uchiha lepiej by zrobił, gdyby to zostawił, bo jego święte oburzenie mogło wszystko rozpieprzyć.
Niestety, wiedziała też, że prawdziwy problem leży poza nim. Uchiha nie sprowokował tej nieszczęsnej sytuacji, ona to zrobiła. I na początku nie zdawała sobie sprawy, jak poważne będą konsekwencje.
Teraz już zawsze będzie dla Gaary częścią czegoś, co musiał uważać za najgorszy dzień swojego życia. Na razie sobie tego nie uświadamiał, ale jeśli pewnego dnia to zauważy... I dostrzeże jej winę, nic już nie będzie jak dawniej.
Zresztą, co ona próbowała sobie wmówić. Nie było żadnej szansy na to, żeby było jak dawniej.
- Nie bądź taka przybita. To nie jest żadna tragedia – powiedział oschłym tonem.
- Może dla ciebie. Mam nadzieję, że nie – odpowiedziała, przywołując na twarz grymas, który przy dużej dozie dobrej woli mógł być uśmiechem. – Bo dla mnie... Nie wiem, co mam teraz robić. To po prostu się nie uda.
- Rozumiem.
W rzeczywistości, nic nie rozumiał. Ale wolała, by myślał, że zrywa z nim z powodu czegoś, co zrobił, niż z powodu obawy, że zacznie ją traktować jak najgorsze przekleństwo swojego życia.
- Możemy być przyjaciółmi. Chciałabym, żeby tak było. Chociaż, z drugiej strony... Może lepiej nie.
- Dlaczego? – spytał lakonicznie. Wcześniej sprawiał wrażenie, jakby wszystko działo się poza nim, teraz przynajmniej zdradził jakieś zainteresowanie.
- Bo za jakiś czas przygruchasz sobie jakąś dziewczynę, a ja tego nie zniosę. Taki mam charakter, jestem piekielnie zazdrosna.
Gaara żachnął się, jakby go to rozbawiło.
- Co ty opowiadasz. Nie interesują mnie dziewczyny.
Fumi prychnęła z irytacją.
- Teraz tak mówisz. Potem się zakochasz i zapomnisz o mnie.
- Niemożliwe – skomentował z lekceważeniem.
- Nie?
- Nie. Kocham tylko siebie.
- Wytatuuj to sobie na czole, może uwierzę.
Gaara popatrzył na nią, jakby rzuciła mu wyzwanie.
- Kto wie, może to zrobię.
- Koniecznie – odpowiedziała, uśmiechając się drwiąco. – Wtedy ja się zafarbuję na niebiesko. Będziemy do siebie pasować, dwoje stukniętych furiatów. Versus normalna reszta świata.
**************************************************

Temari mieszkała już w nowym mieszkaniu, chociaż wciąż coś jakiś czas bywała w starym. W wygodnym apartamencie czuła się nieswojo, a oprócz tego... Było tam strasznie pusto.
Dlatego też zobowiązała się posprzątać po piątkowej imprezie. Karui, nietypowo, nie była zwolenniczką organizowania czegokolwiek, bo planowała pojechać na weekend do rodziców. Zwinęła się zaraz jak tylko wyszli goście, żeby zdążyć na nocny pociąg. Ino w ogóle nie przyszła na spotkanie, bo, jak twierdziła, miała tego dnia mnóstwo innych spraw. Temari była rozczarowana - impreza, którą zainicjowała, pierwotnie miała być spotkaniem na jej pożegnanie. To była znacząca data, gdyż właśnie dzisiaj Ino zabrała ze sobą koty. Wiadomo, że teraz już nie ma odwrotu. Etap wspólnego studiowania, imprez, kłótni o rozdzielenie obowiązków – był bezpowrotnie zamknięty.
I teraz, gdy Ino już zabrała wszystkie swoje rzeczy, oba wolne pokoje zostaną zajęte przez nowe lokatorki. Fu co prawda jednak się tu nie wprowadza, ale i tak... To już nie było ich mieszkanie. Dla Temari oznaczało to koniec z weekendowym pomieszkiwaniem, będzie musiała oddać klucze.
Te niewesołe myśli skłoniły ją do wyjścia na papierosa.
Nieformalna palarnia na półpiętrze nie była wolna... Oczywiście, mogła to przewidzieć.
- Nara. Jak zawsze tam, gdzie jesteś pożądany – powiedziała opryskliwie.
Shikamaru zgasił papieros w popielniczce leżącej na parapecie i odwrócił się od okna.
- Wiesz, że to już nie jest twój korytarz? – przypomniał.
Przymrużyła ze złością oczy.
- Świetnie. Dzięki za przypomnienie.
Z pewnością nie spodziewał się po niej kapitulacji, taka odpowiedź musiała go zaskoczyć. Temari, w pewnym sensie, poczuła się zwyciężczynią w tej krótkiej wymianie słownej. Zamierzała okazać swoją wyższość, więc się odwróciła, ale wtedy Shikamaru złapał ją za łokieć. Odwróciła się i spojrzała na niego hardo.
- Co ty sobie wyobrażasz, bezczelny...
Nie dokończyła wypowiedzi, bo zamknął jej usta pocałunkiem.

***
Temari próbowała nie zdradzać, że ta nocna wizyta jej przeszkadza.
- Jaka pilna sprawa przygnała cię tu o dziesiątej w nocy? – zapytała.
Ino była zajęta przekopywaniem szuflad w salonie.
- Pluszowa mysz - oznajmiła. – Malinka bez niej nie zaśnie.
Temari miała się roześmiać z tego nieco dziwacznego żartu, ale zorientowała się, że dziewczyna mówi serio. Spojrzała na Gaarę, który stał w progu pokoju i przyglądał się wysiłkom Ino z nieco zniecierpliwioną miną.
- To jest lekkie wariactwo. I ty jej na to pozwalasz?
Gaara wzruszył obojętnie ramionami.
- Wszystko, byle futrzaki nie pchały nam się do łóżka – skomentował.
Temari nie zdążyła wymyślić żadnej złośliwej odpowiedzi. Ino przyciągnęła jej uwagę triumfalnym okrzykiem.
- Mam! Wiedziałam, że gdzieś tu będzie – powiedziała i wstała z podłogi, podnosząc do góry szarą maskotkę wielkości ludzkiej pięści. – Wybacz, że ci przeszkodziliśmy.
- W niczym mi nie przeszkodziliście – odburknęła Temari niechętnie.
Gdy za uroczą parką zamknęły się drzwi wejściowe, Shikamaru wychynął z jej pokoju.
Nawet się nie ubrał, arogancki palant.
- Nasz związek wkracza na nowy etap skoro muszę ukrywać się przed twoim bratem – ocenił.
Temari spiorunowała go wzrokiem.
- Jaki związek. To jednorazowy numerek.
- Rzeczywiście? Powinnaś uprzedzić, nie czekałbym na ciebie nago.
Zlustrowała go wzrokiem.
No, dobrze... Może nie tak bardzo jednorazowy. Z pewnych okazji grzechem byłoby nie skorzystać.

***
Ino usiłowała zachować zimną krew i nie drżeć, ale to było z góry skazane na niepowodzenie.
W pewnym sensie była przyzwyczajona do jego dotyku, ale wciąż, nie robiąc nic innego niż tylko wodząc dłońmi po jej skórze, potrafił sprawić, że wszystko w niej wrzało.
- O czym myślisz? – zapytała, próbując skierować uwagę na coś innego. Gaara delikatnie muskał palcami zewnętrzną stronę jej uda, ale miała wrażenie, że jego dłoń nie pozostanie w tym miejscu zbyt długo.
Na łóżku była rozłożona pościel w kolorze ecru. Porzucona kołdra leżała na podłodze. Jej by to nie przeszkadzało, bo w mieszkaniu było naprawdę gorąco – ale podczas gdy ona spała w bieliźnie, Gaara nie podjął trudu, by okryć się czymkolwiek.
To ją tak strasznie rozpraszało, że po przebudzeniu nie mogła już ponownie zasnąć, chociaż to właśnie powinna zrobić o czwartej rano.
- Myślę o tym, że odniosłem znaczące zwycięstwo. Może jeszcze nie dostrzegłaś, jak znaczące – odpowiedział Gaara.
- Tak? – spytała zaczepnie.
Gaara uniósł się lekko na łóżku i podparł głowę na ręce zgiętej w łokciu. Druga z jego dłoni niespiesznie przesunęła się w górę jej biodra.
- Tak. Gdyż dzisiaj, jutro, za tydzień, za miesiąc i za rok... Codziennie będę się budzić rano, a ty będziesz obok, w moim... przepraszam, naszym, łóżku.
Ino w pierwszej chwili nie wiedziała, co odpowiedzieć, gdy dotarło do niej, jak prawdziwe są te słowa.
- Masz niewielką wyobraźnię, skoro dobrnąłeś tylko do roku – oceniła ze złośliwym uśmiechem.
Gaara nie pozwolił się zbić z tropu tym zdaniem.
- O nie, mam bardzo bujną wyobraźnię – te słowa wypowiedział cichszym tonem, nachylając się tuż do jej ucha. – Biorąc pod uwagę to i ograniczoną wytrzymałość materialnych wytworów ludzkiej kreatywności, nie liczę, że to łóżko będzie nam służyć dłużej niż rok.
Ino przymrużyła powieki, mając nadzieję, że to odwróci jego uwagę od rumieńca, który na pewno wykwitł na jej policzkach. Gaara uwielbiał wprawiać ją w zażenowanie, a ona tak łatwo dawała się podejść.
- Nie bądź taka nieśmiała, różyczko – powiedział z rozbawieniem. Jego palce powędrowały w górę jej ramienia. Dotknął dłonią obojczyka, delikatnie pogłaskał szyję i sięgnął policzka. Ino bezwiednie przymknęła na moment powieki, gdy musnął palcami jej wargi. – W tej wersji podniecasz mnie najbardziej.
Oczywiście, próbował wprawić ją w tym większą konsternację.
Ino obróciła się i usiadła na nim okrakiem, wcale nie unikając miejsca, które – tak, jak przewidziała – w kontakcie z jej prawie niczym nie osłoniętym ciałem zauważalnie zesztywniało.
- Jesteś pewny? – spytała prowokacyjnie.
Wyraz jego twarzy sugerował, że nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.
- Mówiłaś, że nie jesteś w nastroju.
Tak, ale to było dobre dziesięć minut temu.
- Jesteś romantyczny, chociaż starasz się to ukryć za frywolnymi żartami – odpowiedziała, nachylając się, żeby go pocałować. – I mam dla ciebie złą wiadomość: właśnie odkryłam, jak bardzo mnie to podnieca.


###
Możecie mi zarzucić, że rozdział jest dość krótki - też tak uważam :) Nawet myślałam o dodaniu jeszcze jednej sceny, ale to by mi trochę zaburzyło konstrukcję kolejnych rozdziałów.
Nie skończę ficka w magicznej liczbie 50, szacuję 52-53. Sceny do drugiej serii mnie prześladują, więc pewnie jednak ją napiszę... Ale na odrębnym blogu i zważywszy moje kiepskie wyczucie estetyki poszukałabym tym razem pomocy na szabloniarni. Możecie kogoś polecić, jakieś pozytywne doświadczenia? ^^

3 komentarze:

  1. Faktycznie trochę krótkie... Ale to nic. Mam tylko nadzieję że znajdziesz trochę czasu i napiszesz jak najszybciej nowy rozdział... I jak najwięcej GaaIno plisssss... A tak poza tym to bardzo interesuje mnie wątek z Shikamaru i Temari, dlaczego ona jest taka uparta... Ale facet też nie pomaga, oby jak najszybciej się zeszli. Co do Gaary i Ino to bardzo ale to bardzo mnie ucieszył tok wydarzeń w rozdziale, oby tak dalej. Czekam na nexta z niecierpliwością i pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie miałam czasu na ten weekend napisać. Ale postaram się ;) Dziękuję:)

      Usuń
  2. Przeczytałam całość już z 3 razy, a do napisania komentarza zbierałam się jeszcze dłużej :D
    Fantastyczna historia, wciągająca, lekka i zaskakująca :) Dlatego zapewne tyle razy do niej wracałam ^^
    Ja jestem bardzo nie wymagającym czytelnikiem jeżeli chodzi o długość rozdziałów :D Ważne żeby był, a czy krótki czy mega długi... bez różnicy ^^

    Jeszcze życzeń Bożo Narodzeniowych nie składam, bo zapewne wrócę :D

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń