niedziela, 14 października 2018

Rozdział 68.

Sakura siedziała w maleńkim salonie, przy stoliku kotatsu, na którym rozłożyła materiały do nauki anatomii, wśród których już nie potrafiła się odnaleźć. Zdawało jej się, że od nadmiaru informacji jej mózg zaraz wybuchnie.
Gdy usłyszała dźwięk przychodzącego smsa, poczuła ulgę, że na chwilę oderwie się od książek. Chwilę potrwało nim wygrzebała telefon spod notatek.
SMS od Sasuke - który od dłuższego czasu do niej nie pisał, ponieważ go o to prosiła. Ucieszyła się, że się do niej odezwał, i natychmiast zbeształa się za to w myślach.
Wiadomość była krótka: „Jesteś w domu?”
Zaintrygowało ją to, bo Sasuke nigdy się do niej nie wpraszał ani nie próbował jej namawiać na spotkanie na ostatnią chwilę. Zresztą, na palcach jednej ręki mogła policzyć przypadki kiedy umówili się sami, bez otoczenia przyjaciół.
Mogło więc chodzić o coś ważnego. Ona jednak obiecała sobie, że zerwie z nim kontakt, więc po chwili wahania odpisała: „Jestem zajęta, wyślij email, po egzaminach dostaniesz odpowiedź”.
Chwilę patrzyła na tekst zanim go wysłała. Postępowała trochę wbrew sobie, bo tak naprawdę chciała go zobaczyć. Z drugiej strony sądziła, że jeśli się spotkają, znowu wpadnie w złość. Wieczór, w którym poszła z Fu i Ino do pubu i obcy chłopak wrzucił jej GHB do drinka, utkwił jej w pamięci. Wyprowadziło ją to z równowagi z kilku powodów. Z jednej strony dlatego, że miała świadomość, że z własnej głupoty wpakowała się w szkodliwą sytuację – i to kolejny raz. Trudno jej było sobie z tym poradzić. Na dodatek, poczuła dotkliwe ukłucie zazdrości, gdy Sasuke pocieszał Ino przed komisariatem policji. Jak zwykle traktował ją lepiej.
Sakura zdawała sobie sprawę, że to głupia zazdrość. Pomijając wszystko inne, nie miała prawa oczekiwać, by Sasuke akurat ją wyróżniał spośród swoich licznych koleżanek. Była rozczarowana sobą, bo uświadomiła sobie, że jednak tego oczekiwała. Złościło ją, że Sasuke okazuje Ino więcej zainteresowania.
Dlatego nie widziała możliwości kontynuowania tej znajomości, w jakiejkolwiek formie. Była toksycznie zazdrosna.
Obiecała sobie, że wyrzuci Sasuke z głowy, tym razem naprawdę. Próba traktowania go wyłącznie jak przyjaciela i nie oczekiwania niczego innego spaliła na panewce, pora się z tym pogodzić.
Próbowała wrócić do książek, ale i bez myślenia o Sasuke było to trudne. Bezładnie przerzucała notatki, do chwili, gdy usłyszała dzwonek do drzwi.
Oderwała się od notatek z przeczuciem, że wie, kogo zobaczy na progu, i wcale się nie pomyliła.
- Puk, puk – powiedział z irytująco beztroskim wyrazem twarzy.
Sakura starała się nadać swemu spojrzeniu bezwzględny wyraz.
- Źle znosisz odrzucenie, co? – Ku swojemu zdziwieniu, nie była nawet zirytowana. Sasuke przynajmniej dostarczył jej okazji do oderwania się od książek, a miała wrażenie, że i tak wielogodzinne ślęczenie nad nimi nie przynosi efektu.
Coś w spojrzeniu Sasuke kazało jej jednak pomyśleć, że jej słowa zabrzmiały bardziej zniechęcająco niż chciała.
- Zajmę ci tylko kilka minut – powiedział i wyciągnął przed siebie otwarte dłonie, jakby chciał pokazać, że jest nieszkodliwy.
Sakura cofnęła się, żeby wpuścić go do środka. Miała malutkie mieszkanko i mikroskopijny przedpokój, w którym ciężko było się ruszyć, więc wchodząc do środka Sasuke prawie musnął ją ramieniem. Sakura nagle uświadomiła sobie, że nigdy nie była z nim sam na sam w zamkniętym pomieszczeniu – nigdy, od czasu przeklętej nocy, którą razem spędzili. I która akurat teraz musiała jej przyjść na myśl.
Zazwyczaj starała się usilnie nie myśleć ani o tamtej pechowej imprezie ani o tym, co nastąpiło po niej. Było to nieprzyjemne wspomnienie, które wywoływało w niej jednocześnie zmieszanie, poczucie winy i – jednak, choćby nie wiadomo jak się starała – poczucie krzywdy. Ale jednak było w nim coś jeszcze, coś, co nie pozwalało sklasyfikować go jako jednoznacznie złe doświadczenie. To tylko wszystko pogarszało. Uświadamiało jej, że kilka razy przespała się z Sasorim tylko po to, żeby udowodnić sobie, że już wyleczyła się z Sasuke i że nie ma w nim nic wyjątkowego. Nie mogła pozbyć się myśli, że gdyby nie Sasuke, nie popełniłaby najgorszych w życiu błędów, ale mając żal do niego myślała coraz gorzej o sobie. W końcu była dorosła i powinna podejmować dorosłe decyzje, a winienie innych za swoje porażki było z jej strony niedojrzałe.
- Pokój jest na wprost – powiedziała, kiedy Sasuke zdjął buty i się do niej odwrócił. Nie musiała tego mówić, drzwi były otwarte i sam by się domyślił, gdzie się skierować. Chciała mu jednak przypomnieć, że powinien się ruszyć. Czuła ogromny dyskomfort będąc tak blisko niego.
Sasuke poszedł więc do pokoju i od razu jego wzrok padł na książki – zresztą w tak zwanym salonie Sakura nie miała mebli z wyjątkiem kotatsu, kilku poduszek zafu i dużego regału. Nagle poczuła się głupio, uświadamiając sobie, jak ciasno i skromnie wygląda wynajmowane przez nią mieszkanie. Pamiętała, w jakim była szoku, gdy zobaczyła, jak mieszka Sasuke – w apartamentowcu na strzeżonym osiedlu,  z usłużnym recepcjonistą na dole budynku, gdzie salon pomieściłby całe piętro jej bloku.
Sasuke był wtedy pijany, może dlatego był też rozmowny i zadawał jej różne pytania, jakby po raz pierwszy ją zauważył – chociaż wcześniej przez dwa semestry nauki w szkole językowej bezskutecznie próbowała przyciągnąć jego uwagę. Ona też była wstawiona, pierwszy raz w życiu przesadziła z alkoholem, jednak zachowała na tyle trzeźwości umysłu, by nie powiedzieć za dużo. Unikała mówienia o swojej rodzinie, bo czuła, że skompromitowałaby się przyznając, że jej rodzice są rolnikami, a ona studiowała w Tokio tylko dzięki stypendium i kredytowi studenckiemu.
Drugi raz czuła podobny dyskomfort, gdy Sasuke urządził u siebie domówkę i znowu musiała sobie przypomnieć, jak wielka dzieliła ich przepaść społeczna i ekonomiczna. Przebywając na co dzień z Sasuke łatwo było o tym zapomnieć. Raczej nie afiszował się ze swoim bogactwem, chyba że za afiszowanie się uznać szastanie pieniędzmi na rozrywki. Zdaje się jednak, że robił to tylko dlatego, bo kiedyś nie miał innego pomysłu na życie niż utrzymywanie grona interesownych znajomych przez sponsorowanie im przyjemności.
Sakura uprzytomniła sobie, że nawet jeśli wcześniej udawało jej się skutecznie ukrywać, Sasuke musiał teraz uprzytomnić sobie, że ona jest biedna.
To ją rozdrażniło.
- Czego chcesz? Niedługo sesja i nie mam dla ciebie czasu – powiedziała opryskliwie.
- Wiem, że nie masz dla mnie czasu i że nie chcesz ze mną gadać – odparł Sasuke. Trudno było powiedzieć, czy poczuł się dotknięty, chyba nie. – Znajdź czas dla Ino. Teraz może cię potrzebować, niezależnie od tego, czy trwa sesja i ile masz egzaminów.
Sakura poczuła złość. Nie dość, że przyszedł do niej niezaproszony – i to z powodu Ino, czego mogła się spodziewać, bo w jakiej innej sprawie miałby się tu fatygować, nie wiedząc nawet, czy ją zastanie w domu – to jeszcze między wierszami wytykał jej, że zawodzi jako przyjaciółka.
Być może, ale Ino tez nie stanowiła dla niej oparcia w trudnych chwilach, więc były kwita.
Niezadowolenie i irytację musiała mieć wypisane na twarzy, Sasuke domyślił się, że go pośle w diabły.
- Zerwała z Gaarą – uzupełnił.
Sakurę zszokowała ta informacja – mimo tego, że sama naciskała na Ino, żeby zakończyła związek. Ale starała się nie dać tego po sobie poznać.
- To dobrze. Teraz może być tylko lepiej – oceniła.
Sasuke, choć wydawał się niewzruszony, chyba jednak zaczął tracić do niej cierpliwość. Zdawała sobie sprawę, że z jego perspektywy zachowywała się dziecinnie. Z własnej też. Wylewała swój żal i frustrację na wszystkich wokół, włącznie ze znajomymi ze studiów. A Sasuke był jeszcze łatwiejszym celem, w jego obecności niemiłe słowa same cisnęły jej się na język, bo był częściowo odpowiedzialny za jej złe samopoczucie. Tylko częściowo, ale to wystarczało, przynajmniej miała na kogo ukierunkować swoją złość.
Już to wcześniej zrobiła, miało się to nie powtórzyć. Niepotrzebnie przyszedł.
Podszedł do niej i spojrzał na nią poważnie.
- Posłuchaj: wiem, że jesteś na mnie wściekła. I zapewne zasłużyłem sobie na gorsze traktowanie po tym, co ci zrobiłem. Ale nie wyżywaj się na wszystkich dookoła. To ci nie pomaga.
Sakura cofnęła się. Paradoksalnie, to, że Sasuke zaczął zachowywać się tak dojrzale i z wyrozumiałością, jeszcze bardziej ją złościło. To, że próbował sprawiać wrażenie, jakby rozumiał, co ona sobie myśli, sprawiało, że miała ochotę go pobić. Do szewskiej pasji doprowadzało ją jego opanowanie.
Tak, słusznie interpretował jej zachowanie. Miała żal, że się z nią przespał nic do niej nie czując, teraz nawet większy niż półtorej roku temu. I było to spowodowane jego obecnym zachowaniem. Traktował ja w taki sposób, który nasuwał jej uporczywe myśli, że gdyby nie tamten przypadkowy seks, dzisiaj mieliby zupełnie inną relację. Nie wierzyła już, że mógł być między nimi romans, ale mogła być przyjaźń, taka prawdziwa, nie podszyta wszystkimi toksycznymi zawirowaniami, które wyniknęły po drodze. Gdyby się z nią nie przespał, nie czułby teraz, że jest jej coś winien i nie próbowałby wmawiać jej i sobie, że traktuje ją inaczej niż koleżankę. Nie próbowałby robić kroku do przodu w ich relacjach, po to by potem się zawahać i cofnąć, dlatego, że wcale jakiejś głębszej relacji z nią nie chciał.
Traktował ją, jakby mu na niej zależało, bo wydawało mu się, że powinno mu zależeć. Kiedy poszedł z nią do łóżka, było mu wszystko jedno. Myślał o sobie jako o ostatnim gnojku i zachowywał się w sposób, jaki pasował do tego obrazka. A przez ostatnie miesiące uznał, że jednak może być porządnym człowiekiem. Sakura uznała, że pewnie stała się dla Sasuke żywym przypomnieniem błędów. Zaliczył wiele dziewczyn takich jak ona, ale tamte nie pozostawały w kręgu jego przyjaciół, nie musiał o nich myśleć.
- Nie schlebiaj sobie, nie wszystko kręci się wokół ciebie – powiedziała gorzko. – I nie wyżywam się na Ino. Może to nie jest dla ciebie jasne, ale ona nie potrzebuje mojej rady. Bo co ja mogę jej powiedzieć? To, co powtarzam od dawna, że najzdrowiej dla niej jest się wyplątać z tej chorej relacji. – Popatrzyła na Sasuke wyzywająco. – Bo jest chora. Wybacz, nie mam nic do ciebie ani do Gaary, ale obaj macie wybitny talent do pakowania się w problemy. Najpierw wydawało mu się, że jest bogiem i robi jej jakąś niesamowitą łaskę, bo się z nią w ogóle spotyka, nic nie obiecując, potem zszedł z piedestału, zapewne myśląc, że to wielkie poświęcenie z jego strony: przestać bzykać laski na prawo i lewo, bo któraś okazała się go warta, przynajmniej na chwilę. Potem okazuje się, że jakąś jednak bzykał. A kiedy już niby się wszystko uspokoiło wkracza jego była i zaprasza nas do najgorszej speluny w tym mieście, w której stałymi klientami są pierdoleni gwałciciele! – Ostatnie słowa już wykrzyczała. Może i dramatyzowała, ale nie powiedziała słowa nieprawdy.
Sasuke może był zszokowany jej wybuchem, ale tego nie okazał.
- Masz rację. Namieszałem w twoim życiu.
Sakura potrząsnęła głową.
- W ogóle nie chodzi o ciebie.
Sasuke zrobił zdecydowany krok w jej stronę, nie zdążyła się cofnąć.
- Popatrz na mnie – powiedział. – Słowo, że zaraz sobie pójdę. Ale spójrz na mnie.
Sakura przestała uciekać wzrokiem, chociaż w tej chwili naprawdę nie miała ochoty na niego patrzeć. Miała ochotę krzyknąć, żeby się od niej odczepił.
 - Przepraszam, że cię wykorzystałem. Gdybym mógł cofnąć czas, to bym to zrobił. Nie mogę jednak tego cofnąć, ani tego, że zachowywałem się wobec ciebie jak ostatni cham. Przykro mi. Przykro mi, że przez znajomość ze mną poszłyście do klubu, w którym wrzucono ci tabletkę gwałtu do drinka.
Sakura szarpnęła się, wyswabadzając dłoń z jego ręki.
- Nie oczekuję od ciebie przeprosin. – Nie przypomniała, że już ją przeprosił kilka miesięcy temu. Chciałaby, żeby to wystarczyło do zapomnienia o sprawie.
- A ja nie oczekuję od ciebie wybaczenia – odpowiedział Sasuke. – Oboje wiemy, że próbowałaś, ale nie umiesz mi wybaczyć. To w porządku. Chciałbym tylko, żebyś wiedziała, że potraktowałem cię jak  jedną z dziewczyn, które łaziły za mną dla fejmu albo dla zabicia nudy, tylko dlatego, że wziąłem  cię za jedną z nich. Ale pomyliłem się, zarówno w szacowaniu twoich oczekiwań, jak i w tym, na co zasługujesz.
Sasuke chyba naprawdę nie zdawał sobie sprawy, że właśnie takimi wypowiedziami tylko wszystko utrudniał. Nie chciała wiedzieć, jak wtedy wydawała mu się natrętna, ani tego, jak bardzo teraz tego żałował. Nie chciała też, żeby nieustannie jej przypominano, że sama wpakowała mu się do łóżka, przyłączając się do sporego wianuszka chętnych, których nie musiał uwodzić ani nic im obiecywać. Które jednak w przeciwieństwie do niej nie były naiwne i nie oczekiwały od niego prawdziwego zainteresowania.
Sakura i bez jego wyjaśnień wiedziała, że zaprosił ją do siebie po imprezie tylko dlatego, bo była dla niego jedną z dziewczyn, które gdzieś krążą po orbicie i szukają okazji, żeby go wykorzystać do przebicia się na wyższą pozycję w towarzystwie. Kłopot w tym, że zrozumiała to o wiele za późno. Po kilku drinkach nie myślała rozsądnie, w ogóle nie myślała. A Sasuke był wtedy chłopakiem, którego ledwie znała, który od długiego czasu jej się podobał, ale przy takiej powierzchownej znajomości nie myślałaby  o seksie. W ogóle nie myślała o seksie. Popłynęła z prądem, a Sasuke musiał wtedy pomyśleć, że tak samo zrobiłaby z każdym innym facetem, który okazałby jej chwilowe zainteresowanie. Chwilami sama tak o sobie myślała. Uderzył jej do głowy nie tylko alkohol, ale cały splendor tej rzekomo ekskluzywnej imprezy, sposób bycia Sasuke, który zachowywał się jakby nie istniało nic poza tu i teraz. Imponował jej ten klimat beztroski. W efekcie poszła do łóżka z kompletnie pijanym chłopakiem i nie było ani przyjemnie ani beztrosko. Próbowała pozbyć się kompleksu dziewczyny z prowincji w wielkim mieście i wtopić się w uniwersyteckie życie w najgorszy z możliwych sposobów. Został jej tylko kac moralny i nadzieja, że może na trzeźwo Sasuke też poświęci jej trochę uwagi, może przyzna, że sprawy zaszły za daleko, ale można to spróbować wyprostować. Że umówi się z nią chociaż raz, żeby pokazać, że ją szanuje, a ona wtedy – być może – nie czułaby się jak łatwa zdobycz.
Późniejsza próba wykorzystania Ino do niskiej zemsty świadczyła o niej jeszcze gorzej. Nie znała wtedy Sasuke dość dobrze, by wiedzieć, że w sprzyjających warunkach nie zachowa się jak bydlę dosypujące dziewczynom narkotyki do drinków. Nie powinna była pozwolić, żeby Ino prowokowała Sasuke ani podrywała Gaarę, bo dla nich obu mogło się to marnie skończyć.
Była jednak tak sfrustrowana i zła, że przez jakiś czas ignorowała zdrowy rozsądek. I starała się o tym nie pamiętać, aż pewnego dnia Fu postanowiła pokazać im swoje włości, swój styl bycia, i przy okazji zaprezentowała, jak bardzo się narażały. Wtedy, ale może i teraz, bo kto mógł zagwarantować, że Gaara nie miał więcej panienek, które prowokują niebezpieczne sytuacje tylko po to, żeby zrobiś komuś na złość albo komuś coś udowodnić.
- Posłuchaj, nie porozmawiam z Ino, na nic jej się nie przydam – powiedziała, chcąc skierować uwagę Sasuke na właściwe tory: przecież po to tutaj przyszedł, dla Ino, nie dla niej. – Ona dobrze wie, co myślę, i ma do mnie o to pretensje. Jeśli podjęła taką decyzję, to znaczy, że postanowiła zdać się na zdrowy rozsądek. – Widać było, że Sasuke chciał się wtrącić, potrząsnęła głową, by jej nie przerywał. – Z uczuciami musi poradzić sobie sama.

***
Kitagawa, schronisko górskie niedaleko Tokio

Gaara wyszedł ze schroniska przez wąskie drzwi, poczuł na twarzy przyjemnie górskie powietrze. Dochodziła siódma,słońce wciąż nie świeciło zbyt mocno i w efekcie było chłodno, takie warunki były idealne do biegania.
Zamierzał posłuchać muzyki i już wyciągał z kieszeni słuchawki i telefon, ale zwrócił uwagę na dziewczynę, która stała kilka metrów dalej, plecami do niego, i paliła papierosa.
Mógł jej unikać i zobaczyć dokąd to go zaprowadzi, ale wolał bezpośrednią konfrontację. Tym bardziej, że nie chciał, by narzucała mu się ze swoim towarzystwem później, gdy wróci zjeść śniadanie i zabrać sprzęt wspinaczkowy.
I chociaż nie zakładał, że za nim chodzi - był skłonny zrzucić jej obecność w tym miejscu na karby przypadku - zwrócił się do niej tonem dalekim od uprzejmości.
  - Co tutaj robisz?
  Hotaru odwróciła się z wyrazem zaskoczenia na twarzy. Jednak to szybko zniknęło i uśmiechnęła się szeroko.
  - Cześć - powiedziała z entuzjazmem. - Zdziwiony?
  Gaara nie był pewien odpowiedzi na to pytanie. Z jednej strony mógł łatwo się domyślić, że Hotaru - i nie tylko ona, ale wszyscy inni z ekipy - wciąż tu przyjeżdżają. Kitagawa miała sporo do zaoferowania, turystycznie i sportowo. Ale nie spodziewałby się jej tu spotkać, i to akurat teraz.
  - Widziałem cię wczoraj.  Dziwi mnie, że przyjechałaś sama - powiedział wymijająco.
  - Kenji teraz musi tkwić w Tokio, więc wszelkie wyjazdy muszę planować sama - odpowiedziała Hotaru, spokojnym tonem, jakby nigdy nic, choć kryło się za tym wiele emocji. Gaara cenił, że dziewczyna nie próbuje eksponować przed nim swojego bólu i niepokoju. Utakata nie wyglądał zbyt dobrze, chemia odbierała mu siły, ale nie wiadomo było, czy równie skutecznie atakuje raka. Gaara miał mieszane myśli patrząc na to z boku i dobrze pamiętał, co czuł, gdy oglądał swoją matkę w podobnej sytuacji. Co prawda z nią było dużo gorzej. Ale nie zmieniało to faktu, że trudno jest uwierzyć w leczenie, które ma tak wiele skutków ubocznych dla człowieka.
  Gaara założył jednak, że nie będzie o tym rozmawiać z Hotaru, bo nie chciał, by zaczęła na niego liczyć.
  - Ale tego wyjazdu nie planowałam - oświadczyła nagle dziewczyna i spojrzała na niego przenikliwie. - Przyjechałam sprawdzić, czy się tutaj pojawisz. Po tym, jak, przynajmniej według Fumi, zerwałeś z dziewczyną, i nie jesteś uwiązany w Tokio na krótkiej smyczy.
 Gaara ledwie zarejestrował końcówkę jej wypowiedzi. 
  - Fu powinna spożytkować nadmiar energii na szpiegowanie kogoś innego - stwierdził kwaśno. Dziewczyna wszędzie miała jakichś znajomych, ale nie spodziewałby się ich wśród sąsiadów.
  - Spożytkuje. Wyjeżdża- odparła Hotaru, przyglądając mu się, jakby oceniała, czy  ta informacja wywrze na nim jakieś wrażenie. - Meritum sprawy jest takie: masz wolną rękę, przyjeżdżasz tutaj. Jednak jesteś skurwysynem.
  Gaara popatrzył na nią badawczo. Nie domyślał się, o co jej chodzi.
  - Mieliśmy umowę - kontynuowała Hotaru. - Wiem, że kusi cię ta skała, ale przez dwa lata jakoś nie złamałeś danego słowa. I co, zrobisz to teraz? -  Przez chwilę się nad czymś zastanawiała, po czym dodała: - Co chcesz tym udowodnić, że nic z tego już nie ma dla ciebie znaczenia? Udowodnisz coś całkiem przeciwnego.
  Słusznie byłoby jej przerwać zanim się nakręci.
  - Hotaru - odezwał się.
  Ona pokręciła gwałtownie głową, ewidentnie nie chcąc pozwolić, by jej przerwał.
  - Dane słowo łatwo jest złamać, ale odkręcić to już nie tak łatwo - powiedziała szybko. - Ale, skoro już tu jestem, możemy zrobić to wejście razem.
  Gaara poniekąd się tego spodziewał, nawet nie musiał się zastanawiać tylko odpowiedział automatycznie:
  - Nie.
 Hotaru prychnęła ze złością. Nie była zaskoczona, ale zła na pewno.
  - Myślisz, że sam wejdziesz na tę skałę? Poza tym, jakie ty masz przygotowanie? Założę się, że ostatnio wspinałeś się tylko na sztucznych ścianach, siedziałeś w Tokio i pilnowałeś dziewczyny i pracy na etat - stwierdziła opryskliwie.
  Gaara miał ochotę nią potrząsnąć. Naprawdę myślała, że przyjechał tutaj, żeby jej coś udowodnić?
  - Nie mam zamiaru wspinać się na Nishikigaure -  powiedział swobodnie.
  - Czyżby? - odparła dziewczyna z powątpiewaniem.
  Gaara zwrócił się twarzą do niej. Chciał, by potraktowała go poważnie.
  - Doskonale pamiętam, na co się umawialiśmy. Zdobędziemy tę skałkę razem albo wcale. Nie przyjechałem się na nią wspinać, Nishikigaura już mnie nie interesuje.
  Z twarzy Hotaru łatwo było wyczytać, że jest rozczarowana.
  - Więc po co tu jesteś?
  - Akibadaigongen, 5.12 b. Minboo i może Battle, jeśli wystarczy mi czasu - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Uparliśmy się na Nishikigaurę tylko dlatego, że jest najwyżej sklasyfikowana. Myślisz, że warto się przy czymś upierać, tylko dlatego, że jest podobno najtrudniejsze?
  Hotaru przymrużyła oczy.
  - Po prostu wiesz, że nie wejdziesz na tę skałę. Za dużo czasu poświęcasz na uczenie amatorów podstaw wspinaczki - stwierdziła. Nie był pewien, czy powiedziała wprost to, co myśli czy raczej chciał mu wejść na ambicję.
  - Masz rację. Nie mam przygotowania na tę trasę. Jeśli ty masz, próbuj.
  Hotaru zastanowiła się przez chwilę.
  - Chcesz przez to powiedzieć, że nie będziesz się ze mną wspinać.
  - Dlaczego miałbym?
Hotaru wzruszyła ramionami, niby obojętnie, ale na jej twarzy widać było wściekłość.
  - Och, nie wiem, dlatego że samotna wspinaczka jest ryzykowna, a teraz nadarza się okazja? Zachowujesz się jakbyś myślał, że chodzę za tobą, żeby cię uwieść.
  Gaara zastanowił się.
 - A po co tu jesteś? Fu mówi ci, że podobno rozstałem się z Ino i przyjeżdżasz do Kitagawy, żeby zobaczyć, czy nie złamię umowy sprzed trzech lat? Nie masz nic lepszego do roboty?
Hotaru skrzywiła się, jakby miała się rozpłakać.
  - Wyobraź sobie, że nie mam. Pojechałabym w góry, ale nie mam z kim. Yagura został korpo-szczurem, Yugito wychowuje dziecko, a Fu... Dajmy spokój z Fu. Dobrze wiesz, że Kenji jest wyczerpany chemią, prawda? Wiesz, bo się z nim widujesz, ale koniecznie w taki sposób, żeby mnie nie spotkać. Co ja takiego ci zrobiłam, że nawet nie możesz ze mną normalnie porozmawiać? - Mówiła coraz gwałtowniej, jakby za chwilę miała zacząć krzyczeć.
  - Odnoszę wrażenie, że masz wobec mnie nierealne oczekiwania. Na tym polega problem - odpowiedział Gaara chłodno.
   Nie chciał, żeby Hotaru miała wrażenie, że może coś ugrać na temacie Utakaty. Musiała poradzić sobie z tym sama, bo gdyby zaczęła szukać wsparcia u niego, już by się od niej nie uwolnił.
  - To nie z moimi oczekiwaniami masz problem tylko z własnym sumieniem - odparła Hotaru niespodziewanie spokojnie. - Uważasz, że jesteś mi coś winien, dlatego obawiasz się, że mogłabym zacząć czegoś od ciebie oczekiwać. Nie mógłbyś odmówić.
 Gaara nie musiał analizować jej słów. Wiedział, że miała rację, ale nie chciał tego przyznać.
  - Czy nie wystarczy,  że obiecam nie mieć żadnych oczekiwań?
  Gaara nie odpowiedział. Zastanawiał się, czy Hotaru świadomie stawia go pod ścianą.
Nie mógł powiedzieć, że ona ani Utakata nic go nie obchodzą - to byłoby kłamstwo. Wiedział, że jest jej teraz ciężko. Niemniej jednak łatwiej byłoby z nią utrzymywać kontakty, gdyby miała kogoś innego, na kim mogła się oprzeć. On nie mógł ani nie chciał zostać tą osobą, a miał wrażenie, że niezależnie o deklaracji - Hotaru właśnie tego szukała.
  - Przyznam, że nie umiem sobie wyobrazić okoliczności, w jakich moglibyśmy być przyjaciółmi - powiedział wymijająco. - Jeśli czasem chcesz pogadać przez telefon albo napisać, w porządku - powiedział, mając nadzieję, że nie będzie żałować skłonności do kompromisu. - Ale nie pojadę z tobą w góry, nie ma takiej opcji.
 - Z tego, co pamiętam, chciałeś zrobić "Silence" i kilka innych dróg w Norwegii - odpowiedziała Hotaru. - Masz na to innych chętnych?
Gaara poczuł, że zaczyna tracić cierpliwość.
  -Nie przeginaj. Nawet gdybym wybierał się do Norwegii, nie zepnę się z tobą liną. Nie chcę być za ciebie odpowiedzialny - odpowiedział bez ogródek.  - Niezależnie od tego, czy jestem z kimś w związku czy nie.
Hotaru uśmiechnęła się lekceważąco.
  - To jest twój sposób na powiedzenie mi, że rozstałeś się z dziewczyną, ale mam sobie nie robić nadziei? - zapytała.
  Roztropnie nie powiedziała, czy na coś liczyła. Gaara, mimo że męczyła go ta gierka, nie zamierzał wprost zapytać.
  - Nie - poinformował. - Nie rozstałem się z dziewczyną.
  Obserwował reakcję Hotaru, ale nie sposób byłoby powiedzieć, czy się zmartwiła. Cokolwiek czuła, przykryła to złośliwym uśmiechem.
  - Fu widziała, że laska wyrzuciła cię z domu - stwierdziła sarkastycznie. - A ty masz zamiar za nią biegać?
  Gaara uznał za znamienne, że dziewczyna tak to ujęła. Czy miał zamiar narzucać się Ino, biegać za nią? Nie. Ale czy to "nie" było jednoznaczne z tym, żeby z niej zrezygnować? Na to chyba było za wcześnie.
Od jakiegoś czasu miał wrażenie, że Ino traktuje jego obecność jak zło konieczne. Że to, czego się o nim dowiedziała, wzbudziło w niej odrazę. Nie sposób było pozbyć się myśli, że budzi w niej niechęć, gdy widział, jak reagowała kiedy ją dotykał. Dlatego na jakimś poziomie był zadowolony, wychodząc z domu z założeniem, że to koniec. To było pod pewnym względem proste. Odwrócić się, odejść, nie myśleć o tym, jak ona go widzi. Był wręcz zdecydowany na to, żeby niczego już nie próbować naprawiać. Nie mógł niczego zmienić jeśli postrzegała go jako mordercę.
Wczoraj jednak wybrał się na wspinaczkę i miał dużo czasu, by to przemyśleć. Przede wszystkim uznał, że jeśli mają się rozstać, przynajmniej chciał wiedzieć na pewno - dlaczego, zamiast się tylko domyślać. Chciał wiedzieć, w którym momencie popełnił największy błąd. Nie chciał, by kiedyś okazało się, że największy błąd popełnił, rezygnując bez walki.
I teraz, rozmawiając z Hotaru, uświadomił sobie, dlaczego - mimo przeświadczenia, że zaczął budzić w Ino odrazę - miał poczucie, że nie może tak tego zostawić. Otóż Ino nie powiedziała, że nie chce już z nim być. A on, z nie do końca zrozumiałych nawet dla siebie powodów, chciał to usłyszeć. Że taka jest jej decyzja.
Na tę chwilę miał poczucie, że to on ją zostawił. Chociaż na płaszczyźnie racjonalnej wiedział, że to Ino się wycofała - świadomie czy nie, zaczęła się od niego odcinać - nie mógł sam siebie przekonać, że postąpił w najlepszy sposób wynosząc się z domu. Zbyt dobrze pamiętał, jaki miała wyraz twarzy, kiedy wychodził.
Nie wszystko zostało powiedziane. On postanowił, że zamknie ten rozdział, rozstanie się z Ino, ale tylko wtedy, gdy ona mu powie, że tego chce. 
    Nie mógł tak tego przedstawić Hotaru. Każde jego słowo interpretowała tak, jak jej było wygodnie.
 - To zależy. Jeśli Ino sobie tego życzy, będę za nią biegać.    
 Hotaru wykrzywiła usta, jakby zjadła coś kwaśnego.
- Kiedy ty się zrobiłeś taki… - urwała, jakby szukała odpowiedniego słowa.
- Jaki? – zapytał, gdy nie doczekał się zakończenia wypowiedzi.
Hotaru przymrużyła oczy, patrząc wprost na niego.
- Ustępliwy. Może to ostatni moment, żeby nie wpaść pod pantofel.
Gaara nie mógł nie dostrzec ironii sytuacji. Hotaru wciąż sądziła, że go zna i że potrafi przewidzieć jego zachowanie.
- Nie jestem takim facetem, za jakiego mnie uważasz. Ani takim, jakiego chciałaś. Może nigdy nie byłem. Teraz jest dobry moment, żeby to przyjąć do wiadomości.


6 komentarzy:

  1. W sumie nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony bardzo podoba mi się paring gaara ino, a z drugiej shippuje teraz sasuino sami przeciwko wszystkim sakura mi tu psuje wyobrażenie 😂 ciekawi mnie tylko czy sakura i gaara dowiedzą się co było między ino i sasuke oraz czy on dokonczy swoją myśl z kawiarni mam na myśli " ...to zapytaj mnie czemu się przesłałem z sakura.." idzie to wszystko w ciekawą stronę. No a ja jak to przystało na psychofsnke jesteM tu codziennie, sprawdzam czekam ddopinguje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejo, sprawdzam jak zyjecie ? Pusto tu ostatnio :( buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, dziękuję ;) żyję, napisałam rozdział na drugiego bloga, więc mogę wreszcie na poważnie zająć się nową notką tutaj, jest dopiero w powijakach. Trzymaj się ciepło.

      Usuń
  3. Dość długo zbierałam się, żeby coś napisać, bo jeśli chodzi o to opowiadanie mam zbyt wiele przemyśleń, najczęściej sprzecznych.

    Będę powtarzać się do znudzenia - jest Gaara, jest świetnie. Ale w tym przypadku miałam wiele zgrzytów. Zapewne to dlatego, że nigdy nie pozwalałam wybiegać swoim myślom dotyczącym tej postaci poza uniwersum Naruto.

    W pierwszej kolejności może się wytłumaczę z czegoś. Kiedy czytam to opowiadanie, robię to w pewien sposób na dwóch płaszczyznach. W tej pierwszej patrzę na historię, jakby to była jedynie opowieść o przeciętnych ludziach, bez tej całej narutowskiej otoczki. I wtedy podoba mi się niesamowicie. Mogłabym czytać chyba kilka rozdziałów dziennie i nie znudziłabym się przez długi czas.

    Ale kiedy dodaję do tego właśnie tę narutowską otoczkę... pewien czar pryska. Nie dlatego, że postaci mi nie odpowiadają - wręcz przeciwnie, cholernie podoba mi się to, jak dobrze udało Ci się odcisnąć ich oryginalne piętno na wykreowanych postaciach w świecie rzeczywistym. Mi chodzi jedynie o postać Gaary. Kiedy czytam tę historię myśląc, że to są przypadkowe postaci współczuję Ino, rozumiem postępowanie Gaary, Fu, Hotaru, Sasuke i wszystkich innych. Wciąga mnie ten świat i nie potrafię się oderwać. Ale kiedy myślę, że to postaci z Naruto... Zgrzyt za zgrzytem. Moje myśli są jednokierunkowe "Boże, dlaczego Ino nie potrafi po prostu tego z siebie wykrztusić?! Po co zawraca Gaarze głowę?! On tyle rzeczy dla niej zmienił w swoim życiu, a ta blond małpa nie potrafi tego docenić!" Oczywiście nie dosłownie, ale w tym duchu.

    Mimo wszystko podsycam swoje masochistyczne zapędy i jak z kilkoma innymi blogami ten wędruje do spisu tych, które na pewno przynajmniej raz do roku muszę sobie przypomnieć (chyba jeszcze nie wspomniałam w komentarzach o tym ultra-normalnym zwyczaju? xD). Nie muszę chyba dodawać, że Opowieści z wioski Piasku mają już tam zaklepane miejsce ;)

    Dzięki za reklamę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Nawet mnie nie dziwi ten zgrzyt ;) W końcu warunki życia kształtują osobowość. Bohaterowie w universum Naruto mają poważne problemy i walczą o życie, a gdy przenosi się ich do współczesnej rzeczywistości przypisuje się im zupełnie zwykłe problemy. Jak w realnym świecie nie zatracić ich najbardziej charakterystycznych cech? Mnie osobiście największy kłopot zawsze sprawia Sasuke, bo jak uzasadnić jego zachowanie, odrzucanie przyjaciół, pomijając sytuację wymordowania jego rodziny i jedynego celu życiowego pt. "muszę zabić brata"? Żeby zachować podobieństwo niektórych narutowskich postaci trzeba albo ufundować im niezwykłe traumy (ja tak robię, ale to niestety ma przykre konsekwencje w postaci przesadnego dramatyzmu) albo sprawić, żeby zachowywali się w niewytłumaczalny sposób (problemy psychiczne?). Dlatego zarówno wolę pisać, jak i czytać historie z universum Naruto. Ale te nie tak łatwo zbudować.
      Nie martw się, niedługo zakończę katusze bohaterów. Gdy postawię ostatnią kropkę, chyba upiję się z radości.
      Mam nadzieję, że nigdy więcej nie przyjdzie mi do głowy wymyślanie takich rozbudowanych fabuł ;)

      Usuń
    2. Narzekasz, ale to właśnie Sasuke najbardziej mnie urzekł, co jest dość dziwne, bo w kanonie średnio go trawię. Ta łatka luzaka i świrniętego, choć opanowanego, psychopaty genialnie Ci wyszła. Pomimo oczywistości, że to o Gaarze najlepiej mi się czyta, Sasuke dałabym na drugim miejscu, może nawet na równi z Gaarą. ShikaTema postawiłabym na trzecim miejscu. Cały ten dawny gang wspinaczkowy najmniej do mnie trafiał. Pozostali bohaterowie byliby gdzieś pomiędzy. Rasa jest wyjątkiem - nadal sugeruję bolesną śmierć. Oczywiście nie musisz spełniać tej mojej perwersyjnej zachcianki, ale przemyśl ją :D

      Daj znać kiedy postanowisz świętować sukces, a dołączę do Ciebie na odległość, ale w przeciwieństwie do Ciebie raczej z żalu, że ta historia się kończy :(

      Rozbudowana fabuła jest fantastyczna dla czytelnika, ale potrafię zrozumieć, że dla autora niekoniecznie ;)

      Usuń