Gaara
wyszedł. Gdy zamknęły się za nim drzwi, Ino odczuła pokusę podejścia do okna i
sprawdzenia, czy wsiądzie od razu do samochodu. Czy się zawaha. Czy może wróci.
Jednak nie ruszyła się, stała wciąż w tym samym miejscu w pokoju i tępo
patrzyła w ścianę.
Towarzyszyło
jej poczucie odrealnienia, jakby naprawdę jej tu nie było, jakby wszystko było
nierzeczywiste. Zupełnie jak w czasie napadów paniki. Było to do tego stopnia
podobne, że przyłapała się na myśli, że właśnie nadchodzi jeden z takich
ataków. Czekała na przyspieszone bicie serca, fale gorąca, duszności, ale nic
takiego się nie pojawiło.
Malinka
zaczęła ją zaczepiać, ocierając się o jej nogi i przywracając do
rzeczywistości. Ino przyklęknęła, żeby ją pogłaskać. Pamiętała jeszcze z
terapii, że jeśli przeczuwa napad paniki powinna spróbować się uspokoić. Mało
co tak uspokajało jak mruczenie kota.
Po
chwili jednak uświadomiła sobie, że jej obawy są niczym nieuzasadnione.
Opadł z niej stres. Obojętnie, czego tak
naprawdę się obawiała - czy tego, że Gaara w końcu będzie miał jej dość i ją
zostawi czy tego, że właśnie bez względu na wszystko tego nie zrobi i ona
będzie w coraz większym stopniu od niego uzależniona - teraz wszystko się
zmieniło. Czuła pustkę, nie strach.
Miała
jednak wrażenie, że zwariuje przebywając sama ze sobą i zaczęła szukać w
myślach możliwości, żeby być wśród ludzi. Przyszło jej do głowy, by zadzwonić
do Sakury, jednak sekundę później pomyślała, że Sakura ostro uczy się do
egzaminów. A nawet gdyby miała czas, po ostatnich wydarzeniach z udziałem Fu nie pójdzie już z nią na żadną
imprezę. Na pewno nie teraz, może nigdy.
Przyszło
jej do głowy, że teraz, gdy rysowała się przed nią nieograniczona ilość
niezapełnionego niczym czasu, powinna spotkać się z Hinatą, z którą od dawna
miała się umówić. Jednak od kilku tygodni konsekwentnie unikała Hinaty.
Dziewczyna była zbyt przenikliwa, by w obecnej sytuacji Ino mogła czuć się
swobodnie w jej towarzystwie.
Nie
miała ochoty rozmawiać z Hinatą czy z kimkolwiek innym. Za to chętnie wybrałaby
się gdzieś, gdzie było za głośno, by usłyszeć własne myśli.
Była
sama kilka minut i już nie mogła tego znieść.
Sasuke
po odwiezieniu Ino nie pojechał do domu tylko wstąpił do pubu, w którym od
dawna nie bywał. Miał ochotę zebrać myśli i nic nie wydawało mu się bardziej
pomocne niż kufel lanego, belgijskiego piwa.
Miał
wrażenie, że barman na jego widok znacząco uniósł brwi. Kiedy nalewał mu piwo
przy barze, spojrzał w bok. Sasuke z zaciekawieniem odwrócił się w tamtym
kierunku. Zauważył Hotaru, która wstała od znajdującego się nieopodal stolika.
Jego
umysł najwyraźniej działał w zwolnionych obrotach, bo nie zdążył
przeanalizować sytuacji nim dziewczyna do niego podeszła i usiadła na stołku
barowym obok. Jednego jednak był pewien, nigdy wcześniej jej tutaj nie spotkał.
I nie spodziewałby się spotkać, bo Hotaru nie należała do osób, które
wczesnym popołudniem wybierają się na piwo zamiast na obiad.
Dziewczyna
przyniosła kufel ledwie napoczętego piwa, który postawiła przed sobą na blacie
barowym.
- Co za przypadek - odezwała się, nie patrząc
na niego tylko na ścianę z trunkami.
Sasuke upił trochę złocistego napoju,
odstawił kufel i wtedy odwrócił się do niej.
- Przecież nie wierzysz w przypadki -
zauważył.
Hotaru popatrzyła na niego, jakby się nad
czymś zastanawiała, i przytaknęła.
- To prawda. Wierzę w przeznaczenie. A ty?
Jednak
na tym zakończyła wypowiedź, jakby testowała jego reakcję.
Sasuke
rozejrzał się.
- Przychodzisz na piwo, sama, tutaj? -
zastanowił się. - Nie, w takie przypadki nie wierzę.
Rzeczywiście, coś mu nie pasowało w tak
prostym zbiegu okoliczności. Ale bardziej nawet dziwiła go jego własna reakcja. Zawsze
darzył Hotaru sympatią, u której podstaw leżał fakt, że dziewczyna nie była w
niczym podobna do Fumi. Kiedy chodziło o Gaarę, jej upór graniczył z
szaleństwem, ale nawet to było do zaakceptowania. Przynajmniej była stabilna i
przewidywalna, w przeciwieństwie do swojej najbliższej - i znienawidzonej - przyjaciółki.
Dawniej
rozmawianie z Hotaru sprawiało mu przyjemność, niezależnie od tego, jakie w
danej chwili były jej relacje z Gaarą - a te podlegały sporym wahaniom, w dużej
mierze zależąc od tego, czy Fu akurat była w fazie depresyjnej czy maniakalnej
i czy miała większą niż zwykle ochotę zatruwać ludziom życie. To, że Hotaru nie próbowała
uciąć chorej relacji w trójkącie było dla Sasuke irytujące, ale nie zmniejszało
jego sympatii do niej. Postrzegał ją jako jedyną normalną we
wspinaczkowo-hazardowej grupie towarzyskiej.
Jednak
zaczął myśleć o niej inaczej, gdy groziła Ino w jego obecności. Zaczął się
zastanawiać, co tak naprawdę siedzi w jej głowie i do czego byłaby zdolna się
posunąć, żeby usunąć coś, co uważała za przeszkodę na swojej drodze.
Na
pewno nie zrobiłaby nic, czym mogła zrazić do siebie Gaarę, ale i tak miała spory wachlarz możliwości.
- Może tak jak ty uważam, że lepiej
kontemplować smak piwa niż własną samotność - powiedziała Hotaru z przewrotnym
uśmiechem. - Stałeś się okropnie zgryźliwy, nieźle cię przeorali na tych
studiach. A może w pracy? Słyszałam, że pracujesz... A w każdym razie, że
chodzisz do firmy. Nie wyobrażam sobie ciebie za biurkiem.
Sasuke
uśmiechnął się kpiąco.
- To tylko świadczy o ograniczonej wyobraźni.
A ty, co robisz?
Hotaru uśmiechnęła się szeroko, nieszczerze.
- Miło, że pytasz. Studiuję public relations.
Ale teraz zapisałam się jeszcze na grafikę komputerową weekendowo.
- Masz za dużo wolnego czasu?
Hotaru spoważniała. Po jej wyrazie twarzy
widać było, że powie coś, o czym wcale nie ma ochoty mówić.
- Żebyś wiedział. Kenji ma teraz chemię i nie
chce, żebym za dużo z nim przebywała. Dla mojego komfortu psychicznego,
powinnam bywać z ludźmi. - Spojrzała mu prosto w oczy. - Jakoś nie mam serca mu
powiedzieć, że poza nim nikogo nie mam.
Sasuke wiedział, że Hotaru poruszyła trudny
dla siebie temat, ale wiedział też, że zrobiła tak tylko dlatego, by wywołać w
nim oczekiwane współczucie. Nie zwierzałaby mu się, a jeśli już, to nie z
potrzeby serca, tylko by coś na tym ugrać. Ich relacja była zbyt płytka, a
Hotaru była zbyt skryta, by rozmawiać szczerze o swoich uczuciach z prawie
obcymi ludźmi. Również dlatego kiedyś ją lubił. Nie próbowała udawać, że łączą
ją z kimś większe więzi niż miało to miejsce w rzeczywistości. I nie miała zbyt
wysokich oczekiwań.
Ale
teraz ewidentnie czegoś od niego chciała. Może powinien być zdziwiony, ale nie
był.
Hotaru
wzruszyła ramionami i zamaszystym ruchem sięgnęła po kufel.
- I tak oto odkryłam, że mają tu dobre piwo -
powiedziała entuzjastycznie. - Ty też powinieneś się trochę oderwać od twojej
korpo, od kolegów, którzy już planują rozmowy kwalifikacyjne i śluby, i
urządzić jakąś mega imprezę.
Sasuke zastanowił się.
- Wiesz, to niezły pomysł. Zaproszę cię. Ale
nie spotkasz tam naszych wspólnych znajomych.
Hotaru machnęła lekceważąco ręką.
- Myślisz, że o to mi chodzi? Przecież Gaara
i tak by nie przyszedł. Pewnie niedługo będą z dziewczyną wybierać kolorki
mebelków dla dziecka.
Gdyby w jej tonie dostrzegł choć nutę goryczy,
może nie zorientowałby się, że go podpuszcza.
Hotaru
rzeczywiście musiała uważać go za nierozgarniętego umysłowo skoro sądziła, że
drugi raz wciągnie go we własne gierki.
Odwrócił się do baru i sięgnął po kufel z
piwem.
- Nie zaproszę Gaary. Ani Ino - skwitował
obojętnym tonem.
Rozczarowanie w jej głosie było prawie
namacalne.
- A co ty jesteś taki piesko lojalny? -
syknęła.
Sasuke spojrzał na nią.
- Może po prostu podoba mi się twój wyraz twarzy, gdy ci odmawiam.
Na twarzy Hotaru odmalowała się czysta
wściekłość - chyba pierwsze w stu procentach szczere uczucie, jakie pozwoliła
sobie ujawnić od początku rozmowy. Przez chwilę sprawiała wrażenie, jakby miała
uderzyć go w twarz, ale zapanowała nad sobą.
- Pomyśleć, że kiedyś podobało mi się twoje
poczucie humoru - westchnęła. - I że uważałam, że jesteś dobrze wychowany. Ale
nie mam ci za złe chamstwa. Życie ci dokopało nie mniej niż mnie.
Sprawiała wrażenie jakby dopiero się
rozkręcała, ale Sasuke nie dowiedział się, co miała na myśli. Rozległa się
melodyjka z Mission Impossible, dziewczyna sięgnęła po telefon i spojrzała na
ekran.
- O, miłość mego życia - powiedziała
opryskliwie, przenosząc na niego wzrok, jakby spodziewała się odzyskania nigdy
nie istniejącej nici porozumienia. - Fu. Wyjeżdża na trzy miesiące i przeżywa
to, jakby miała nigdy nie wrócić. Ale w takie szczęście nie wierzę. Zaraz
wracam.
Sasuke miał świadomość, że oczekiwała od
niego jakiejś odpowiedzi, ale milczał. Wpatrywał się w drzwi wyjściowe jeszcze
chwilę po jej wyjściu.
Zastanawiał
się, w co ona pogrywa, a przede wszystkim - czy on miał ochotę na takie gierki.
Ostatnio się nudził, ale w niektóre rzeczy lepiej się nie pakować.
***
Prawie trzy lata wcześniej, port w zatoce tokijskiej
Sasuke
leżał na pokładzie jachtu, plecami do podłogi, i palił papierosa. Samotna
chmura sunęła po prawie czystym, błękitnym niebie, a on starał się
skoncentrować na tym obrazie, ignorując jednocześnie gniewną tyradę, której
musiał wysłuchiwać od kilku minut.
Pierwszy
raz przyszło mu do głowy, że naprawdę, mógłby lepiej wykorzystać czas, zamiast
spotykać się dziewczyną, której w jakimś
stopniu chciał pomóc, ale która bynajmniej pomocy nie oczekiwała. Przynajmniej
nie takiej, jaką mógł zaoferować.
- Pieprzony dziwkarz. Niech go szlag -
usłyszał już chyba po raz trzeci. Tym razem słowom towarzyszyło brutalne
szturchnięcie w bok. - A ty, kurwa, co jesteś taki z siebie zadowolony? Król
życia na jebanym luksusowym jachcie.
Sasuke niechętnie podniósł się do pozycji
półleżącej i rozejrzał się dookoła.
- To tylko mała łódka - powiedział, czując,
że powinien odnieść się do którejś części wypowiedzi, z której większości wolał
nie komentować.
Hotaru nie powinna specjalnie oburzać się
jego słowami. Nie trzymał w Tokio luksusowego jachtu, nie opłacałoby się tam
cumować czegoś, czym nie bardzo było gdzie pożeglować. Rodzice Hotaru mieli
lepszy żaglowiec.
Hotaru
siedziała obok z założonymi na kolanach rękami. Spojrzała na niego z ukosa.
- Bawi cię to?
Sasuke nie mógł być pewien, o co dokładnie
jej chodzi, ale do jakiejkolwiek części tej sytuacji odnosiło się jej pytanie -
nie, nie bawiło go to. Zwłaszcza jej zachowanie, które było bardzo nietypowe -
od jej słowotoku i niepotrzebnych wynurzeń po przekleństwa. Szczerze powiedziawszy,
Hotaru tak go irytowała swoją postawą oburzonej dziewczynki, że miał ochotę nią
potrząsnąć i kazać się obudzić.
- Daj sobie spokój. Nie warto - mruknął,
patrząc w bok i gasząc papierosa na desce idealnie wypolerowanego pokładu.
Hotaru popatrzyła na niego, jakby powiedział
coś dziwnego.
- Wiesz co? Masz rację. Jeszcze będzie mnie
prosił, żebym do niego wróciła.
Sasuke spojrzał na nią z powątpiewaniem. Nie
zdążył jednak nic powiedzieć, Hotaru odezwała się pierwsza.
- Myślałam, że kiedy Fu wyjedzie, Gaara się
uspokoi - oświadczyła płaczliwym tonem.
Normalnie pomyślałby, że się upiła, bo po
alkoholu nie zawsze panowała nad sobą. Ale oboje byli trzeźwi. Hotaru sprawiała
wrażenie zamroczonej własnymi emocjami.
Sasuke
popatrzył na nią, będąc przekonanym, że widać po nim zniecierpliwienie i
irytację. Miał nadzieję, że dziewczyna wreszcie się otrząśnie.
- Minęło... ile... trzy miesiące? Nie
jesteście już razem. Czego ty oczekujesz?
Hotaru prychnęła ze złością.
- Zbyt wiele - oceniła, po czym popatrzyła na
niego jakby go dopiero teraz zobaczyła. Od razu było wiadomo, że przeniesie na
niego złość. - A już na pewno od ciebie. Wygodnie ci tak, grać na dwa fronty i
szlajać się z nim po klubach? Miałeś mi pomóc.
Sasuke potrząsnął głową.
- O, nie. Nie wrobisz mnie w to. Nigdy nie
powiedziałem, że pomogę ci wrócić... Do poprzedniego stanu. Którym jest co?
Lubisz, jak się tobą pomiata?
Hotaru żachnęła się z oburzeniem.
- Ty jesteś zbyt płytki, żeby zrozumieć, co
między nami było.
Zwykle wolał się nie wgłębiać w ten temat,
ale tym razem pozwolił sobie na komentarz.
- Chyba rozumiem to lepiej od ciebie.
Usiadł po turecku, chcąc zrównać się z nią
wzrokiem. Jeśli już musiał gadać z nią na poważnie, to przynajmniej miał
nadzieję, że uda się to przeprowadzić szybko.
Hotaru przesunęła się i usiadła na piętach
niemal naprzeciw niego. Szykowała się na konfrontację.
- Co masz na myśli?
Sasuke
zastanawiał się, jak wyrazić się możliwie najkrócej.
- Zasługujesz na coś lepszego - stwierdził,
chociaż wiedział, że zabrzmiało to jak frazes. Było frazesem, zupełnie nie w
jego stylu. Ponadto Hotaru zapewne słyszała to już nie raz. - Zapomnij o tym, i
tyle.
Dziewczyna przyglądała mu się jakoś dziwnie.
Może powiedział za dużo. Kiedy pochyliła się w jego stronę, nie od razu
wychwycił jej intencje. Pocałowała go zanim się cofnął. Gdy poczuł jej wargi na
swoich, gwałtownie odchylił się do tyłu. Wylądował plecami na deskach, a Hotaru
upadła na niego. Odsunął ją dość gwałtownie i zerwał się na nogi.
Miał
w myślach wiele niecenzuralnych słów,
ale żadnego nie wypowiedział. Kiedy minął pierwszy szok, włączyło się chłodne
myślenie. W szybkim ogarnięciu sytuacji pomógł mu widok twarzy Hotaru. Nie była
zaskoczona, ale ewidentnie rozdrażniona.
- Teraz się wycofujesz? - spytała. - Oboje
wiemy, co rozumiesz przez "zapomnieć". I to, że nie traciłbyś ze mną czasu gdybym ci się nie podobała.
Sasuke powstrzymał się przed parsknięciem
śmiechem. Nie wypadało, nawet jeśli uważał całą sytuację za śmieszną. Hotaru
najwyraźniej uważała, że jej życie to realizacja scenariusza trzeciorzędnej telenoweli.
Poniekąd
miał za swoje, bo dobrowolnie zapisał się do udziału w tym cyrku.
- Nie. W obu przypadkach się mylisz -
powiedział chłodno.
Nie dodał, że trudno uważać ją za atrakcyjną,
widząc jak się płaszczy, byle utrzymać przy sobie chłopaka. Dlatego też trudno
byłoby mu skrytykować Gaarę za to, że skorzystał z pierwszego pretekstu, by się
z nią rozstać. Wiele rzeczy w jego zachowaniu zasługiwało na krytykę, ale nie
to.
- Nie myślisz racjonalnie - ocenił. Tak uważał, chociaż już wtedy zaświtało mu w
głowie, że choć Hotaru nie planowała go uwieść, to jednak od początku chciała
go wykorzystać do wzbudzenia zazdrości w Gaarze.
Dopiero później uświadomił sobie, że jego
pomysł na pokazanie Hotaru, że istnieje jakieś życie poza, od początku był
skazany na niepowodzenie. Ona nie chciała tego dostrzec.
***
Barman, zagadnięty przez Sasuke, spojrzał w
kierunku drzwi.
- Tak, kojarzę dziewczynę. Była tu z pól roku
temu ze znajomymi. Teraz sporadycznie przychodzi, sama.
Sasuke nie wyraził uznania do jego
fotograficznej pamięci względem ludzi sprzed pół roku.
- Ile ci zapłaciła? - zapytał.
Chłopak udawał zdziwionego.
- Co?
- Drugi raz nie zapytam.
Barman zawahał się przez chwilę.
- Pięć.
Kłamstwo miał niemal wypisane na twarzy.
- Słabo łżesz - skomentował.
Barman skrzywił się z niezadowoleniem.
- Trzy tysiące. Wiesz, jak trudno tu wyżyć za
napiwki?
Sasuke nie słuchał go, lecz położył na ladzie sześć tysięcy jenów.
- Więc?
Chłopak zwinął kasę i dopiero na niego
spojrzał.
- Będzie z tydzień odkąd się pojawiła.
Codziennie zajmuje stolik ze dwie godziny, wypije piwo i wychodzi. Gdzieś ty
się szlajał?
Sasuke zlekceważył jego ostatnie słowa. Wyjął
z kieszeni telefon, głównie po to, by zająć czymś ręce. Miał ochotę
przypierdolić kolesiowi za barem.
-
Trzy kawałki? Tanio mnie sprzedałeś.
- Sam byłbyś sobie winny, gdybyś to kupił.
Nie, żeby to była moja sprawa, ale zalecam ostrożność. Jedna z nich w końcu cię wrobi w
bachora.
Sasuke ledwie go słuchał. Otworzył
nieprzeczytaną wiadomość tekstową od Ino.
"Jaki
outfit obowiązuje w tej twojej knajpie?"
Zawahał
się. Jaki? Nigdy nie zwracał na takie rzeczy uwagi. W końcu odpisał: "Jak
w Hiszpanii. Im mniej, tym lepiej. Wtorek?"
- Wraca twoja fanka - odezwał się barman.
Byłby zdumiony wiedząc, jak bardzo się w tym przypadku myli.
Sasuke wygasił ekran w komórce i odwrócił
się. Faktycznie, Hotaru podeszła do niego.
- Coś mi wypadło, muszę iść - powiedziała. -
Pamiętaj, że obiecałeś zaprosić mnie na imprezę.
Sasuke nie odpowiedział. Odchylił się w
krześle, gdy chciała pocałować go w policzek.
- Z ciebie jednak jest cały czas dzieciak -
skomentowała Hotaru lekkim tonem. - Do zobaczenia wkrótce.
Sasuke uznał jej zachowanie za niepokojące -
nie tyle to, że tak nagle zwinęła żagle i się wycofała, co to, że była w
ewidentnie dobrym humorze.
Uznał jednak, że Hotaru
to na szczęście już nie jego problem.
***
Dziesięć
minut wcześniej
Zanim
Hotaru wyszła przed budynek pubu, telefon przestał dzwonić. Jednak już po
chwili zadzwonił ponownie. Uparta bestia.
Tym
razem odebrała natychmiast.
- Czego dusza pragnie? - spytała z wystarczającą dawką sarkazmu, by Fumi
wiedziała, że nie jest mile widziana - czy raczej słyszana - ale nie na tyle
opryskliwie, by ją urazić.
- Wierzysz w dobre wróżki? - usłyszała w
słuchawce.
- Co?
- We wróżki, słonko. Może cię sporo ominąć,
jeśli pojawi się jedna z nich i tak ją nieuprzejmie potraktujesz.
Hotaru powstrzymała się przed wyrażeniem
zniecierpliwienia, chociaż nie miała ochoty na przegadywanki słowne. Była
zirytowana i bez głupich telefonów od Fu. Sasuke zachowywał się inaczej niż
przewidziała i uświadomiła sobie, że nie będzie tak łatwo go zmanipulować.
Być
może powinna zagrać w otwarte karty. Fu sądziła, że Sasuke z ochotą pomógłby
jej w wyrzuceniu Ino z obrazka. Jednak jego zachowanie wcale na to nie
wskazywało. Odslonić się przed nim było
sporym ryzykiem, a ona nie chciała ryzykować dopóki miała inne możliwości.
Niebezpieczne
byłoby też dla niej, gdyby Fu się na nią obraziła, nawet jeśli jedną nogą była
już poza Japonią. Hotaru postanowiła zmienić ton wypowiedzi.
- Czy nie powinnaś się teraz pakować?
Myślałam, że jutro jedziesz do... Yokohamy. - Powstrzymała się przed użyciem
słowa "dom". Fu z pewnością była zdruzgotana koniecznością
zwrócenia się do matki z prośbą o dodatkowe pieniądze. Lepiej było jej
nie drażnić.
- Jestem już spakowana - odparła dziewczyna
swobodnie. Chwila milczenia sugerowała, że się waha. - Przyjechałam pogadać z
Gaarą.
Hotaru zastanowiła się, czy powinna to jakoś
skomentować. Zdecydowała, że lepiej nie. Nawet gdyby próbowała być uprzejma, i
tak powiedziałaby coś niewłaściwego. Fu wykazywała się daleko posuniętą
naiwnością, jeśli naprawdę sądziła, że Gaara będzie jej współczuć konfrontacji
z matką i udzieli jej wsparcia. Cokolwiek zrobiła, wystarczyło, żeby Gaara się
od niej odwrócił, a jej problemy rodzinne tego nie cofną.
- I porozmawiałaś z nim? - zapytała,
zachowując neutralny ton, chociaż czuła pogardliwą satysfakcję. Wyglądało na
to, że Fu dzwoniła do niej, żeby się wypłakać.
- Nie. - Forma odpowiedzi kłóciła się z jej
treścią. Fumi sprawiała wrażenie zadowolonej. - Trafiłam na niedobry moment,
zapewne nie powinnam mu się teraz pchać w pole widzenia. Wynosi się z domu.
Hotaru myślała przez chwilę, że źle
usłyszała.
- Słucham?
Fu cmoknęła ze zniecierpliwieniem, ale też
samozadowoleniem.
- Gaara wyfruwa z tego gniazdka, które sobie
uwili. Zabiera sprzęt wspinaczkowy.
Hotaru prychnęła. Wiedziała, że nie powinna
traktować Fu zbyt poważnie.
- Widać wyjeżdża za miasto - mruknęła.
- Być może - odparła Fumi z niesłabnącym
entuzjazmem. - Ale nie pakowałby tylu rzeczy. Poza tym, jest wściekły. Pewnie
laska puściła go kantem. - Chwila milczenia. - Nie, to chyba ja uczyniłam.
Myślałam, że jej nie ruszyło, ale ruszy każdą, z wyjątkiem ciebie, bo jesteś
beznadziejnie zakochana i beznadziejnie głupia.
Hotaru znała tę śpiewkę, pod tytułem: wiem
coś, czego nie wiesz ty. Nie zamierzała dać się w to wciągnąć, chociaż rzecz jasna
ciekawiło ją, czym Fu tak skutecznie naraziła się Gaarze. Zawsze miała wiele
głupich pomysłów, którymi jakoś wcześniej nie zdołała go do siebie zrazić.
- A więc co zrobiłaś? - zapytała obojętnym tonem.
Fu oczywiście udzieliła wymijającej
odpowiedzi.
- Wyświadczyłam ci przysługę. Przypadkiem,
tak naprawdę - powiedziała swobodnie. - Myślałam, że trochę ci ułatwię, nie zamierzałam zostawić pustego pola do działania. Aż żałuję, że wyjeżdżam.
Hotaru nie była pewna, czy powinna to
odczytywać jako obietnicę kłopotów.
- Narwale cię potrzebują bardziej niż ja -
zauważyła kąśliwie.
- To akurat jest prawda - stwierdziła Fu. -
Ale nie wyjeżdżam na zawsze, więc na twoim miejscu bym się pospieszyła.
Hotaru miała wrażenie, że dziewczyna ją
podpuszcza... Nie, właściwie była tego pewna.
- Dlaczego do mnie zadzwoniłaś? - zapytała.
- To dobre pytanie. Chyba musiałam się z kimś
podzielić tragikomizmem mojej sytuacji. A może oczekuję od ciebie wdzięczności?
To dość przewrotne, że mnie nienawidzisz, a ja nieświadomie sprawiam ci
prezenty. W każdym razie, już nie skorzystam na małym kryzysie, który
wywołałam. Nie mam pojęcia, gdzie Gaara może się wybrać, jeśli rzuciła go
dziewczyna. Ale ty wiesz, prawda?
W tym pytaniu też kryła się złośliwość.
Oczywiście, że Hotaru nie miała pojęcia, gdzie Gaara mógłby pojechać. Ale miała
nadzieję, że się domyśla.
Omg. Tyle czekania, tyle emocji! Oh, Ino! Nie bądź głupia! Weź się w garść i zrób coś, żeby to wszystko ogarnąć!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej. Będę cierpliwie czekać!
Ile jeszcze pozostało do końca?
Tyle tu manipulacji, że głowa od nich boli. Nie zmienia to faktu, że martwię się o Sakurę, a tym bardziej przez to, iż Hotaru pròbuję manipulować Sasuke. Na szczęście on się na to nie nabrał. Punkt dla niego Ino powinna szczerze porozmawiać o jej lękach z przyjaciòłmi . Pomogłoby jej to się uspokoić.
OdpowiedzUsuń"Jak w Hiszpanii. Im mniej, tym lepiej. Wtorek? Czekam na wtorek 😍
OdpowiedzUsuńNie podjudzaj mnie ;) Nie mogę tutaj zrobić SasuIno, to by była niesłychana zbrodnia ;)
UsuńA ja bym bardzo chciała, by Hotaru tak zmanipulowała Sasuke, że ten (nawet niekoniecznie specjalnie) sprawiłby Sakurze dużą przykrość, jeżeli najzwyczajniej na świecie by jej nie skrzywdził. Wówczas moglibyśmy zauważyć jego diametralną przemianę w męczennika, który za wszelką cenę chciałby Sakurze wynagrodzić swoje zachowanie ;)
OdpowiedzUsuńKiedy druga część nakamy? Czekam i czekam... Miałaś zakończyć to opowiadanie i zacząć drugi tom tamtego...
OdpowiedzUsuńCześć. Tak jak napisałam - nowa część nakamy będzie od stycznia. Jeśli tylko kilka osób się znajdzie chętnych ją czytać.
UsuńKiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńMam nowe zdjęcia, z których można byłoby cos wykombinować, jeżeli chodzi o skórkę bloga. Takie odświeżenie :) I coś dla weny ;)
OdpowiedzUsuńHanabi
O brzmi ekstra. Jak coś ja też mam parę zapisanych :)
UsuńChętnie obejrzę zdjęcia ;) Nie wiem, czy zrobię z nich użytek, bo do bawienia się z graficzną stroną bloga nigdy nie miałam chęci ani umiejętności - co zresztą widać, wizualnie wszystko tu jest proste tak, że bardziej się nie da.
Usuń