poniedziałek, 1 stycznia 2018

Rozdział 62.

Witajcie!
Czasami dziwię się, że mimo tragicznej nieterminowości jeszcze zaglądacie na moje blogi. Jednocześnie cieszę się z tej wytrwałości^^ Zbyt wiele zainwestowałam w (zwłaszcza tę) historię, żeby porzucić ją bez zakończenia. Mimo że zapał dla fanfików osłabł, bo przybyło mi czasochłonnych zajęć w realu.
W wyniku różnych okoliczności rozdział jest noworoczny. Dla mnie zakończenie roku było nostalgiczne - zespół, którego słucham większość życia i którego muzyka zawsze towarzyszy mi przy pisaniu rozdziałów, miał wczoraj ostatni koncert w karierze. Nawet dobre rzeczy muszą mieć swój kres. Pora wziąć się w garść i doprowadzić fanfiki do końca.
A jakie Wy macie uczucia żegnając stary rok? Życzę Wam samych powodzeń, radości w 2018!


Ino siedziała na skraju sofy, nerwowo stukając palcami w blat. Gaara zajął miejsce po drugiej stronie stolika. Frustrowało go samo patrzenie, jak dziewczyna się męczy.
Ale nie mógł jej dać tego, czego oczekiwała. Nie zamierzał jej okłamywać.
- Przykro mi, że moje słowa nie są zgodne z twoimi oczekiwaniami – oświadczył. Zabrzmiało to niezamierzenie chłodno, wskutek tego, że próbował powściągnąć zdenerwowanie.
- Nie mam do ciebie pretensji. Zresztą, to nic dziwnego. Usprawiedliwiłeś to, co zrobiłeś, żeby pozbyć się wyrzutów sumienia. Ludzki mózg tak działa, że nie mogąc sobie z czymś poradzić, musi to zracjonalizować. Nawet powody do… skrzywdzenia kogoś.
Dla Gaary jej wypowiedź brzmiała niepewnie, jakby sama siebie chciała przekonać.
- Odczuwasz wyrzuty sumienia likwidując karalucha? – zapytał i natychmiast zdał sobie sprawę, że mówienie pewnych rzeczy wprost w tym przypadku tylko szkodzi. Ino popatrzyła na niego, jakby ktoś uderzył ją w twarz.
- Nie możesz tak mówić o ludziach. Nawet jeśli uważasz, że masz… powód albo słuszność, nie jesteśmy od tego, żeby wydawać wyroki. Poza wszystkim innym, taką pychą obrażasz przodków.
Gaara zacisnął szczękę. Nie znosił kiedy Ino zaczynała tematy ideologiczne, ponieważ zawsze wyrażała się tak, jakby jej wiara była wiedzą pewną i jakby każdy musiał wyznawać podobny światopogląd – nawet jeśli twierdził inaczej.
- Nie mieszaj w to przodków – powiedział, nie pozwalając, by opanowała go irytacja.
Ino nic nie odpowiedziała, jakby przypomniała sobie, że sama zaczyna sprowadzać rozmowę na tematy, o których nie chce mówić.
- Sama widzisz, że się w tej sprawie nie dogadamy – skwitował krótko. Czuł rozczarowanie, gdyż wbrew wszelkiej logice liczył na osiągnięcie jakiejś płaszczyzny porozumienia. – Wiem, że chcesz usłyszeć, że żałuję, Ino. Z powodów etycznych i niepodważalnej wartości ludzkiego życia, ale tak nie jest. Żałuję, że narobiłem sobie problemów. A także tego, że teraz ta sprawa stoi między nami. Ale nie zwykłem żałować ludzkich śmieci.
Ino postanowiła puścić ostatnie zdanie mimo uszu. Chwilami zastanawiała się, czy Gaara celowo wszystko utrudnia. Że celowo kaleczy jej uszy słowami, które ona uważała za obraźliwe dla ludzi i dla bogów. Ale gdyby chciał się z nią kłócić, chyba nie kluczyłby w ten sposób.
- Nie mówię tego, żeby cię ranić – zreflektował się. – Obiecaliśmy sobie szczerość.
Ino chwilami żałowała, że Gaara traktuje tak dosłownie tę obietnicę.
- W porządku. Rozumiem – odpowiedziała, chociaż tak naprawdę niektóre rzeczy w postępowaniu Gaary całkowicie wymykały się granicom jej umysłu. Bardzo nie chciała, żeby to wpłynęło na ich relację. Ale żeby tak się nie stało, niektóre rzeczy musiała po prostu przyjąć do wiadomości i przestać o nich myśleć. To było trudniejsze niż się spodziewała. Pomyśleć, że kiedyś jej największym zmartwieniem były dziewczyny, z którymi Gaara zadawał się w przeszłości. Kiedyś sądziła, że to będzie zawsze największe źródło napięć w ich związku, a potem przestała się nimi przejmować i widziała wszystko w jasnych barwach. Nie sądziła, że w przeszłości Gaary napotka na tak mroczny punkt, którego nie będzie w stanie zaakceptować i puścić w niepamięć.
- Ino… - zaczął Gaara, ale od początku było dla niej jasne, że i tak nie wiedział, co powiedzieć.
- Jak sam mówisz, na pewnej płaszczyźnie się nie porozumiemy. Nie szkodzi. Ułatwisz mi życie, jeśli przestaniesz podkreślać, że we własnym mniemaniu jesteś ponad prawem, a zasady są dla głupców. Ja w zamian po prostu przyjmę to do wiadomości i nie będę tego wypominać.
Gaara nie był zadowolony z takich ustaleń, podobnie jak ona, ale najwyraźniej nie miał też lepszego rozwiązania.
- Brzmi jak bardzo słaby kompromis – skomentował.
- Niektóre pewnie muszą takie być – odpowiedziała, siląc się na dobry humor. A potem, jakby chciała przekonać sama siebie, dodała: - Przebrniemy przez to.
Gaara skinął głową. Bezczynność zaczynała mu doskwierać. Postanowił zmienić temat, co było nawet po myśli Ino – ale nie w tym kierunku.
- Dobrze, pomyślmy, co będziemy w najbliższym czasie robić? Chciałaś żebym oderwał się od pracy i znalazł dla ciebie więcej czasu…
- Dla nas – wpadła mu w słowo, nie wiedząc nawet, dlaczego się czepia.
- A więc pomyślałem o urlopie. Chciałaś pojechać do Sapporo.
Ino wpatrzyła się w niego z zastanowieniem.
- Może nie teraz.
Gaara starał się nie okazać zniecierpliwienia.
- Dąsanie się w niczym nie pomoże.
- Nie dąsam się, po prostu… Nie mam ochoty nigdzie jechać. Poza tym, skoro masz więcej czasu, może go wykorzystać na naprawę relacji, o które dawno powinieneś zadbać. Kankuro zaprosił nas na kręgle.
Było to już jakiś czas temu, ale ostatnio nawet nie miała kiedy o tym pomyśleć.
- Nie musisz mnie umawiać z moim bratem – skomentował chłopak.
- Myślałam, że się porozumieliście.
- I tak jest. To nie znaczy automatycznie, że mam ochotę zacieśniać więzy – odpowiedział Gaara. Jednak widząc jej minę, stwierdził: - Dobrze, skoro cię to uszczęśliwi, zadzwonię do Kankuro.

***
Był wczesny wieczór - pora największego ruchu na ściance wspinaczkowej. Pracująca w recepcji Matsuri niemal przeoczyła Gaarę wychodzącego z szatni.
  - Już wychodzisz? - zapytała. Spodziewała się, że instruktorzy z wcześniejszej zmiany zostaną dłużej, ponieważ umówili się na sake po pracy. Ona także została zaproszona.
  Gaara spojrzał wymownie na zegarek.
  - W tym tygodniu pracuję tylko po osiem godzin - poinformował. - Nie mam wolnego wieczoru. Bawcie się dobrze.
  - Ale - Matsuri musiała lekko podnieść głos, bo chłopak nie zatrzymał się i zmierzał do wyjścia - jakaś dziewczyna o ciebie pytała, powiedziałam że zaraz kończysz i miała czekać na dole.
  Piętro niżej była kafejka, do której pracownicy zwykle chodzili na lunch.
Gaara zatrzymał się.
  - Jaka dziewczyna?
  Matsuri wzruszyła ramionami.
  - Nie widziałam jej tu wcześniej.
 
***
Gaara nie próbował zgadywać, kto mógł być na tyle natarczywy, żeby nachodzić go w pracy, ale zakładał, że Fu nie będzie wystarczająco zdesperowana. I miał rację - w kafejce przy stoliku czekała na niego Hotaru. Pomyślał, że powinien być zaskoczony, ale tak naprawdę nie był. Hotaru nie była słowna, więc kiedy powiedziała, że nie zamierza za nim chodzić, nie mógł traktować jej słów jako gwarancję.
Był jednak zirytowany jej widokiem. Na tę chwilę miał wystarczająco dużo problemów bez niej. Postanowił więc postawić sprawę jasno, mimo że jej współczuł. Utakata przechodził kolejną chemioterapię, a z informacji, które czasami przekazywał - mejlami albo telefonicznie - wynikało, że Hotaru znosiła stres związany z leczeniem gorzej od niego.
Gaara kontaktował się z Utakatą, bo interesował go jego stan zdrowia, ale dawny kumpel przy okazji próbował przerzucić na niego swoje problemy i zmusić, żeby poczuł się do odpowiedzialności. Jego intencje były aż zbyt oczywiste.
Gaara wiedział, że Hotaru łatwiej poradziłaby sobie z chorobą przyjaciela gdyby mogła pogadać o tym z kimś trzecim, z kimś kto - przynajmniej w jej przekonaniu - zrozumie. Ale nie zgadzał się z opinią Utakaty, że akurat on ma jej pomóc.
Z pewnego punktu widzenia, wiedział, że powinien. Hotaru zawsze wspierała jego, więc Utakata uciekał się do małego szantażu twierdząc, że Gaara ma do wypełnienia zobowiązania ze względu na wszystko, co ich dawniej łączyło.
Jednak właśnie z tego powodu Gaara nie chciał się w to pakować i postanowił trzymać się z dala, nawet jeśli dawny przyjaciel ma mieć do niego słuszny żal. Nie mógł sobie pozwolić na to, żeby Hotaru uwiesiła się na nim emocjonalnie.
Uśmiechnęła się i przywitała, ale on nie odpowiedział, tylko odsunął gwałtownie krzesło.
  - Czego chcesz? - zapytał, siadając przy stoliku.
  Hotaru popatrzyła na niego spod przymrużonych oczu.
  - Możesz się nie wysilać na wrogość. Nie przyszłam towarzysko - stwierdziła cierpko.
  - Nic mnie to nie kosztuje - odpowiedział. - Poza tym, że zajmujesz mi czas. O co chodzi?
 Hotaru przymrużyła oczy, najwidoczniej rozzłoszczona.
  - Serio, skończ z tą postawą. Czyż nie ochroniłam twojej dziewczyny przed Fumi?
Gaara uznał, że porusza ten temat po to, by go rozzłościć - bo chyba nie liczyła na wdzięczność. Musiałaby być naiwna, żeby grać tą kartą.
  - Ona ma imię - powiedział chłodno, przypominając sobie, żeby nie pozwolić się sprowokować
  - Każda miała imię. Nigdy ich nie pamiętam - odparła szatynka wyzywająco.
  - Dostaniesz je ładnie wykaligrafowane na zaproszeniu ślubnym. Wtedy zapamiętasz? - spytał.
 Hotaru posłała mu zjadliwy uśmiech.
  - Zawsze mnie raniłeś słowami. Gdybym nie znała cię lepiej, pomyślałabym, że to lubisz.
  Gaara miał ochotę zakląć.
  - Ranią cię moje słowa? Nie powinny.
  - Masz na myśli: już nie powinny, bo miałam czas na uodpornienie się? Skoro do tej pory się nie odkochałam, twoja strategia jest nieskuteczna. Ale cieszę się, że przy niej trwasz. To znaczy, że obchodzą cię moje uczucia.
  Bacznie obserwowała jego reakcję, jakby oczekiwała potwierdzenia.
  - Obchodzą mnie tylko wtedy, gdy rzucasz mi je w twarz. A raczej pod nogi. Nie rób tego; zaczynam myśleć, że nie masz godności.
  Hotaru przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. Gaara miał wrażenie, że źle pokierował tą rozmową. Dziewczyna odzyskała pewność siebie.
  - Przyszłam tu, żeby cię namówić do porozmawiania z Fu. Przecież obiecałam, że nie będę za tobą chodzić, i zamierzam się tego trzymać. Mam na tyle godności. Ale zupełnie różnie rozumiemy to słowo. Nie czuję się upokorzona przyznając, że cię kocham. A ty mylisz się traktując mnie jak wroga. Nie jestem Fu. Nie szkodzę ludziom, na których mi zależy.
  Gaara przywołał na twarz lekceważący wyraz. Nie był jednak pewien, czy jest wystarczająco przekonujący. Hotaru zawsze potrafiła go przejrzeć. Wiedziała, że obchodzi go bardziej niż by sobie tego życzył.
  - Nie lubię gdy jesteś w pobliżu nie dlatego, że mogłabyś komuś zaszkodzić. Po prostu drażni mnie twój sposób bycia. Każda kobieta traci na atrakcyjności, gdy za bardzo pokazuje, że jej zależy.
 Przez twarz Hotaru przemknął cień, najwyraźniej komentarz był trafnie wyważony. Ale nie straciła rezonu.
  - Wiem. Wolisz nieszczere. Ciekawe, co jakiego stopnia - stwierdziła. - I a propo nieszczerych, musisz coś zrobić. Fu wariuje.
  Gaara pokręcił przecząco głową, chociaż odpowiadała mu zmiana tematu.
  - Niczego nie muszę.
  Hotaru żachnęła się.
  - Więc powinieneś. Fu jest teraz w fazie maniakalnej i biega z imprezy na imprezę. Potem wpadnie w depresję. Potraktowałeś ją za ostro, jest przekonana, że skreśliłeś ją na dobre.
Gaara wzruszył ramionami.
  - A ty myślisz inaczej? To jesteś w błędzie.
  Z wyrazu twarzy Hotaru wywnioskował, że zrozumiała dwuznaczność tej uwagi.
  - Fu wie, że powinna pójść na terapię. Jeśli naprawdę chcesz jej pomóc, to ją do tego przekonaj.
  Hotaru prychnęła.
  - Uważasz, że przekonam ją do czegoś, do czego ty nie zdołałeś? Przeceniasz mnie.
- Nie pierwszy raz.

*** 
Sakura wyrównała rząd książek stojących na półce. Zrobiła to tylko po to, żeby zyskać na czasie i zapanować nad wyrazem twarzy.
Było jej przykro, choć sama nie wiedziała, czy bardziej dlatego, że temat jest dla niej bolesny czy dlatego, że Ino zachowywała się zgodnie z jej oczekiwaniami. A jednocześnie wbrew nim.
Do tego momentu uważała, że blondynka jest w większym stopniu przyjaciółką jej niż Sasuke. Ale to się widać zaczęło zmieniać.
Tak naprawdę, to nie niespodzianka.
  - Namawiasz mnie, żebym umawiała się z Sasuke - oceniła, odwracając się do koleżanki.
  Ino siedziała przy jej biurku. Spotkały się, żeby dobrać ciuchy na zbliżającą się imprezę, ale żadna z nich nie myślała teraz o ubraniach.
Ino zmieszała się.
  - Nie. Uważam tylko, że popełniasz błąd tak ucinając znajomość. A chyba to właśnie robisz?
  Sakura usiadła na łóżku. Starała się zachowywać swobodnie, chociaż nieprzyjemne uczucie paliło ją od wewnątrz. Poczucie zdrady.
  - Sasuke ci tak powiedział? Że się od niego odcięłam?
  Ino wahała się przez chwilę.
- Nie. Widzę po jego zachowaniu - powiedziała niechętnie, jakby wiedziała, że to, co powie, odsłoni jej brak argumentów.
Dla Sakury to znaczyło coś całkiem innego. Ale nie mogła tego powiedzieć Ino, bo wyglądałoby, że jest zazdrosna.
Podejmując decyzję, by uporządkować swoje życie i zacząć nim kierować świadomie, musiała przestać się okłamywać i przyznać, że nie potrafi przyjaźnić się z Sasuke. Zresztą, wnioskując po jego reakcji, Sasuke także wiedział, że budowanie przyjaźni w tym przypadku to mrzonka. Wyglądało jednak na to, że on byłby skłonny brnąć w ten układ, przyjaźni podszytej jej niezrealizowanymi oczekiwaniami i jego pragnieniem naprawienia błędów, mimo że na takich podstawach nie sposób budować normalnej relacji. Żadnej, a już na pewno nie romantycznej.
Sasuke nie zastanawiał się nad tym, że starając się być lepszym człowiekiem niż dotąd i jednocześnie inwestując w relację z nią, podsyci w niej uczucia. Zresztą, chyba wiedział, że nie przestała go kochać, ale już mu to tak bardzo nie przeszkadzało. Nie podjął jeszcze decyzji, co z tym zrobić, ale nie przeszkadzało mu, że ta znajomość ewoluuje - nie w kierunku przyjaźni tylko związku.
Nie przeszkadzało mu to, bo mu na niej za bardzo nie zależało. Dla niego to była kwestia spróbowania, rzucenia kości i zobaczenia, co z tego wyniknie.
Sakura nie mogła się na to zgodzić.
  - Muszę się od niego odciąć. - Zdecydowała się na szczerość, chociaż nie mogła jej oczekiwać od przyjaciółki. Nie mogła też oczekiwać zrozumienia dla rozsądnych argumentów, bo Ino w tym przypadku nie kierowała się myślą, co dla niej było najlepsze. Dbała przede wszystkim o Sasuke. Pewnie robiła to nieświadomie, ale to nie sprawiało, że Sakurę nielojalność przyjaciółki mniej bolała. Wręcz przeciwnie. - Z prostego powodu. Ja go kocham. On mnie nie.
  Ino nie była zaskoczona tą odpowiedzią.
  - Może oczekujesz zbyt wiele, w tym momencie. Zależy mu na tobie, wiesz to.
  Tak, wiedziała, ale mogłoby zależeć mu bardziej. Wiedziała to z obserwacji.
  - Tak, i jeszcze rok temu bym na to poszła, szalejąc z radości. Ale nie teraz. Obydwa przypadki, z Sasuke i z Sasorim, nauczyły mnie, żeby nie czynić uczuć przedmiotem kompromisu. Powinnaś być zadowolona, bo kiedy biegałam za Sasuke, powtarzałaś, że powinnam cenić się wyżej. I to zamierzam teraz robić. Nie będę pakować się w żaden układ, tylko dlatego, żeby on mógł sprawdzić, czy w ogóle jest zdolny do miłości. Ani żeby miał dodatkową motywację do zejścia ze ścieżki samozniszczenia.
  Ino sprawiała wrażenie, jakbyzamierza z nią polemizować. Dlatego Sakura postanowiła uciąć temat.
- Bo przecież głównie na tym ci zależy. żeby ktoś go pilnował. Co za szczęście, że jestem pod ręką.
Ino uniosła wysoko brwi i wpatrywała się w nią. Była świadoma, że to oskarżenie, ale czy wiedziała, o co właściwie jest oskarżona?
Sakura też nie była pewna, jak można to nazwać. Wiedziała jednak, że jest wściekła, trochę na siebie, trochę na Sasuke, ale najbardziej na Ino.
To, co powiedziała, było prawdą - nie chciała angażować się w relację z Sasuke, po to, żeby się chronić. Nie chciała drugi raz przeżywać huśtawki emocjonalnej ani odrzucenia, jakie już jej zafundował - i tym razem mogłoby być gorzej, bo wcześniej chodziło tylko o seks, a teraz o coś więcej.
Ale jednocześnie była to tylko część prawdy. I tylko część powodów. Kolejnym powodem, dla którego Sakura nie mogła się pakować w tę relację, była właśnie Ino.
Wiedziała, że związek można budować i bez jakiejś wielkiej miłości, że pewnie ona przychodzi z czasem. Ale jak miałaby budować z Sasuke cokolwiek, widząc, że bardziej niż o nią dba o jej najlepszą przyjaciółkę?
Zanim miałaby szansę rozkwitnąć jakakolwiek miłość, Sakura zatrułaby ją zazdrością i poczuciem poniżenia.
Nawet nie sądziła, by to była czyjakolwiek wina. Sasuke mógł mieć dobre intencje. Miał duże doświadczenie w spotykaniu się z dziewczynami i żadne w kwestii związków. Mogło mu nie przyjść do głowy, że jak już chce rozwijać relację bez miłości - do której we własnym przekonaniu nawet nie jest zdolny - to musiałby przynajmniej próbować z dziewczyną, która wie, że jest dla niego najważniejsza. Inaczej to nie ma szans się udać.
Ino powinna to wiedzieć, a wiedząc - nie powinna namawiać Sakury, żeby angażowała się w coś, co może ją zniszczyć emocjonalnie. Jednak wyglądało na to, że w tym momencie Ino nie oceniała właściwie sytuacji. Miała zbyt wiele własnych problemów, żeby przeanalizować całą sytuację i zauważyć, iż jej dobre intencje przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Sakura nie miała wątpliwości, że to właśnie Ino zbudowała w Sasuke przekonanie, że niczego mu nie brakuje i też może stworzyć normalny związek. Może nawet obudziła w nim taką potrzebę. Niewątpliwie pod jej wpływem zaczęło mu przeszkadzać, że żyje tylko dla rozrywek, skoncentrowany wyłącznie na sobie.
Świetnie, że zaczął ogarniać swoje życie. Sakura miała nadzieję, że mu wyjdzie. Ale nie chciała zostać przypadkową ofiarą, jeśli coś pójdzie nie tak albo okaże się, że ona nie pasuje do obrazka.
Ino zamierzała się bronić, ale Sakura nie dała jej dojść do słowa.
  - Nie zrozum mnie źle: ja też chcę, żeby Sasuke  zrobił coś konstruktywnego ze swoim życiem. I wiem, że byłby bardziej konsekwentny, gdyby kogoś miał. Ale on musi budować dla siebie, a nie dla kogoś. Poza tym, nie wierzę, że dobre chęci wystarczą, żeby zmienił się w wiernego misia, i nie chcę ryzykować. Ty zaryzykowałaś. Co z tego masz?
  Świadomie zmieniła temat, ponieważ nie miała ochoty rozmawiać z Ino o Sasuke, ani słuchać jej tłumaczeń. Nie było jej intencją poruszanie drażliwego tematu związku przyjaciółki, ale refleksja, żeby trzymać język za zębami przyszła za późno. Ino popatrzyła na nią, jakby dostała w twarz.
Sakura domyślała się, że blondynka nie chce o tym rozmawiać - jak ognia unikała wspominania o Gaarze. Ale zdaniem Sakury pewne rzeczy należało sformułować wprost, a upływ czasu na pewno nie działał na plus.
  - Gaara mnie nie zdradził - powiedziała Ino z pochmurną miną.
  Dla Sakury wcale nie brzmiało to przekonująco. Zresztą dziewczyna nie sprawiała wrażenia, jakby chciała kogokolwiek przekonać.
  - Jeśli nie, to w czym rzecz?
  Ino nie odpowiedziała od razu, najwyraźniej ważąc w myślach słowa.
  - Nagromadziło się zbyt wiele rzeczy naraz i czuję, jakby coś się wypaliło.
  Sakura uniosła brwi ze zdziwieniem. Nie sądziła, że dziewczyna będzie skłonna to przyznać.
  - No: przynajmniej nie udajesz, że nie widzisz jak to się kończy.
  Ino przymrużyła oczy. Wydawała się rozgniewana.
  - Kończy? To, że nie jest super, nie znaczy, że to koniec. W relacjach między ludźmi nie zawsze jest świetnie.
 Sakura pokręciła głową. Nie lubiła, kiedy tłumaczyło się jej oczywistości, a to brzmiało jakby Ino swoją bezradność próbowała ukryć pod pustymi frazesami.
  - Jasne, że nie zawsze jest. Zresztą najwyższy czas, żeby ten związek ewoluował, bo dotąd byłaś na emocjonalnym haju. Ale, wybacz mi szczerość, dotąd polegałaś wyłącznie na uczuciach. Nie wydaje ci się, że wasza więź jest za słaba w zderzeniu z rzeczywistością?
  Ino nie próbowała udawać, że nie wie o czym mowa - zresztą jaki by to miało sens? Też wiedziała, że po - wyjątkowo długim w tym przypadku - okresie fascynacji drugą osobą przychodzi czas na konfrontację z realiami życia i wtedy dopiero okazuje się, czy dwie osoby potrafią być razem.
Sakura miała do niedawna wrażenie, że w tym przypadku, mimo różnicy charakterów, udaje się coś zbudować. Już nawet zaakceptowała, że jej przyjaciółka związała się z chłopakiem, który wydawał się nieodpowiedni.
Jednak, nawet jeśli Gaara nie dopuścił się zdrady, to jednak Fu sprowokowała coś, co zaowocowało momentem otrzeźwienia. Sakurze przykro było patrzeć, jak Ino się męczy. Jednak na dłuższą metę mogło jej to wyjść na dobre. Sakura od początku uważała, że chociaż Gaara jest pociągający, nie można na nim polegać. Może przyjaciółka też to dostrzegła.
 Ino popatrzyła na nią wyzywająco. Nie podobało jej się, że jest namawiana do podjęcia trudnej, ale - przynajmniej tak wydawało się Sakurze - nieuniknionej decyzji.
  - Kocham Gaarę i jeszcze się nie poddałam - zakomunikowała blondynka, uznając, że tak zakończy temat.
  Sakura żachnęła się.
  - Och, przestań. Jesteś bierna, co do ciebie w ogóle nie podobne. Jakby ci już nie zależało. Złościłaś się, kiedy Gaara całe dnie spędzał w pracy - a przynajmniej tak twierdził i ty mu niby wierzysz. A teraz, kiedy się ocknął... Bo ja nie mam wątpliwości, że zaproponował ci wyjazd na urlop w celu ratowania cokolwiek zepsuł... Ty wymawiasz się brakiem czasu. Odnawiasz zaniedbane relacje z koleżankami i umawiasz się na piwo z Sasuke. Dla mnie to wygląda jakbyś już sobie odpuściła, i trudno mi to krytykować, bo ostatnie tygodnie przeorały cię emocjonalnie. Ale dlaczego nie chcesz tego przyznać wprost?
 Ino potrząsnęła głową.
  - Potrzebuję czasu na przemyślenie wszystkiego. To nie znaczy, że się poddaję.
  - Tylko tak twierdzisz. W niektórych sytuacjach upływ czasu tylko wszystko pogarsza.

***
  - A więc wszystko zaklepane? - Hotaru starała się nie brzmieć przesadnie entuzjastycznie.
  Wraz z Fumi siedziała w zadymionym pubie, który ostatnio był jedynym ich miejscem spotkań. Hotaru sama nie wiedziała, dlaczego tak chętnie umawia się z Fu. Może to była kwestia odreagowania choroby Utakaty, może oderwania myśli od Gaary.
A może po prostu chciała korzystać z towarzystwa Fumi póki jeszcze dziewczyna jest w Tokio.
Lubiła spędzać czas z Fu, ale i tak liczyła, że koleżanka wyjedzie na bardzo długo. Ich przyjaźń zawsze opierała się na mieszance sympatii i niechęci. Hotaru nie potrafiła tego rogryźć. Ale dla Fu to było normalne - wszystkie jej relacje z ludźmi opierały się na przeciwstawnych uczuciach.
  - Nie będziesz próbowała mnie zatrzymywać? - spytała Fu, chowając bilet lotniczy do kieszeni. Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. - Przydałabym się na miejscu. Mogłabyś w dalszym ciągu udawać, że się o mnie martwisz, żeby coś na tym ugrać.
 Hotaru popatrzyła na nią niechętnie. Nie znosiła, gdy Fu traktowała ją w tak protekcjonalny sposób. I kiedy udawała, że jest jej do czegoś potrzebna - może nawet nie udawała, tylko naprawdę w to wierzyła.
  - Nigdy nie potrzebowałam ciebie, żeby coś ugrać - skomentowała. - Przeciwnie. Pewnie nie uwierzysz mi na słowo, ale zawsze, kiedy znikałaś z pola widzenia, układało się idealnie.
  Fu wykrzywiła pogardliwie usta.
  - Chyba nie do końca. Nie było mnie w Tokio szmat czasu i w tym czasie Gaara się od ciebie odciął. Tak więc rzeczywistość wygląda trochę inaczej niż sobie życzysz.
  Ta uwaga była wymierzona celnie, ale Hotaru nie pozwoliła się wytrącić z równowagi.
  - Bo biernie czekałam, aż się samo ułoży. I tu miałaś rację, nie powinnam zostawiać spraw własnemu biegowi.
  Fu patrzyła na nią wesoło.
  - Nie wierzysz już w przeznaczenie? - zapytała kpiąco.
   Z pewnością dobrze się bawiła. Wiedziała, że przegrała, ale myśl, że nie była w tym sama, poprawiała jej humor.
 Hotaru nie pozwoliła wytrącić się z równowagi.
  - Przeznaczeniu czasem trzeba pomóc. Postanowiłam skorzystać z twojej rady.
  Fumi uniosła brwi z zainteresowaniem.
  - O, a jednak.
  Hotaru zawahała się. Nie była pewna, jak Fu zareaguje. Zależało to głównie od jej nastroju.
  - Wiesz, gdzie Sasuke chodzi po pracy?
  Fu sprawiała wrażenie jakby to pytanie ją ucieszyło.
  - Nie wiem. Ale znam barmanów w prawie każdym pubie, więc dowiem się - stwierdziła. - Jednak przyznajesz mi rację, że musisz wykorzystać Sasuke?
 Hotaru nie potrafiła ukryć irytacji.
  - Nie jaraj się tak. Masz chorą wyobraźnię. Nie muszę go uwodzić, żeby zapewnił mi wstęp do tego towarzystwa.
 Fu wzruszyła ramionami.
  - Nie byłabym tego taka pewna. I nie wiń mnie, że źle zrozumiałam. A więc, z której mojej rady skorzystasz?
  - Nauczę się przekonująco kłamać.

7 komentarzy:

  1. Hej, hej kochaniutka! :)

    Ja tam na temat długiej nieterminowości się wypowiadać nie mogę. W końcu zniknęłam z bloggera na długi okres czasu. Co do starego roku to przeszedł jak burza. Od zachwiań emocjonalnych dotyczących pisania opowiadań dalej, jak i decyzji, żeby zakończyć to co kiedyś zaczęłam tworzyć już na stałe, by móc napisać coś z bardziej dojrzałym podejściem i nie tworzyć multum rzeczy w tym samym czasie. xD

    Co do rozdziału to mi się bardzo podobał, pomimo dużej ilości powtórzeń w fragmencie z rozmową między Ino i Sakurą. Pierwszy fragment z Gaarą oraz Ino był bardzo dobry, tak samo kolejny dotyczący rozmowy Hotaru i Gaary. Kupił jednak mnie wątek dotycząc związku pomiędzy bohaterami. To prawda, że na początku zawsze jest fascynacja, a później następuję moment prawdy i podzielam tutaj akurat zdanie Sakury oraz mogę zrozumieć jej decyzję dotyczącą Sasuke. Chłopak sam najpierw musi poukładać swoje życie, żeby mógł się aktualnie z kimś związać. Ostatni fragment był przecudowny. Chyba zaczynam lubić przyjaźń między Fu, a Hotaru. Jednej się nie udało to druga wkracza do akcji. Jestem ciekawa co miała na myśli Hotaru o przekonywującym kłamaniu? ^^

    SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2018, KOCHANA!

    Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję, że przeczytałam :D Tylko jakoś z głowy wyleciało mi napisanie komentarza... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja cały czas czekam na kolejne rozdziały. Jestem z Tobą. Super praca! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem od czego to zależy ale probuje dodać komentarz któryś raz z kolei. Przeczytałam od razu kiedy wyszło ale komentarze się nie wyswietlily. Mam ma dzieje że ten się doda Bo nie mogę doczekać się na dalszą część. Jestem strasznie ciekawa jak daleko poniesie Cię wyobraźnia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ok jestem chora. Ale tego bloga przeczytałam w 2 dni. To chyba też twój prawda ? Jak któraś jest też spragniona to polecam w 100% http://narutonakama.blogspot.com/2015/08/19-koniec-i-poczatek.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Tak, Nakama to pierwszy ff jaki przeczytałam. Mam do niego duży sentyment i cieszę się, że Ci się podoba ;) A tutaj - dopiero zaczynam pisać nową notkę. Najpierw muszę skończyć i opublikować Sunagakure, bo tam mam już dużo zrobione - i wtedy zabiorę się za gaaino.

      Usuń