sobota, 4 lutego 2017

Rozdział 56.


Nie umknęło uwagi Hotaru, że Gaara patrzył na nią jakby chciał posądzić ją o kłamstwo. Poczuła się tym prawie dotknięta.
Prawie. Z jakiegoś powodu żadnej nieprzyjemności z jego strony nie potrafiła traktować zbyt poważnie. Ani zbyt długo o niej pamiętać. Ważniejsze było dla niej, że wciąż dbał o nią wystarczająco, by chcieć ją wesprzeć. Bez względu na to, jak się zachowywał, wiedziała też, że stan zdrowia Kenjiego nie jest mu obojętny. Że oboje nie są mu obojętni.

  - Skąd ci przyszło do głowy, że Ino umówiłaby się z Fu gdziekolwiek? - zapytał wrogo.
Ewidentnie chciał ją zniechęcić, ale musiałby postarać się o wiele bardziej.
  - Słyszałam, jak się umawiały. A ty, z czym masz problem? Trudno ci uwierzyć, że dziewczyna gdzieś pójdzie bez twojego pozwolenia?
 Gaara nie odpowiedział tylko sięgnął po telefon. Hotaru poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku. Jeśli laska teraz odbierze, Gaara natychmiast wyperswaduje jej pomysł imprezowania z Fu. I jej rola jako informatorki automatycznie straci na wartości.
Spokojnie, pomyślała sobie, gdy Gaara wybierał numer drugi raz. W klubach zawsze jest głośno, kto by się przejmował telefonem?
Ona odzyskiwała równowagę, za to Gaara ewidentnie tracił zimną krew. Miała szansę jeszcze pokazać się jako ta, która ratuje sytuację. Lub przynajmniej próbuje.
  - Fu też nie odbiera. Zadzwoń do Sakury - powiedział do Sasuke, kompletnie lekceważąc jej obecność.
 Brunet wyglądał na zaskoczonego.
  - Musimy ją w to wciągać? - zapytał, ale mimo wszystko sięgnął do kieszeni po telefon. Ale on też najwyraźniej trafił na głuchy sygnał. Hotaru opanowała triumfalny uśmiech. - Stary, co cię tak wytrąciło z równowagi? Zrobiłeś coś, za co Fumi chciałaby szukać zemsty?
 Gaara nie zadawał sobie trudu odpowiedzi, ale za to znów zwrócił uwagę na nią.
  - Gdzie się umówiły?
  I tu pojawiały się schody. Hotaru chciała wykazać się czymś więcej niż​ dobrą wolą, ale nie miała możliwości.
  - Nie wiem - przyznała niechętnie.
  - Nie wiesz? - Odpowiedź Gaary brzmiała spokojnie, ale kryła się za nią zimna furia. Hotaru miała nadzieję, że jednak gniew wyładuje na Fu. Ona była tylko posłańcem, czy mógł ją winić?
  - Myślisz, że by mi powiedziała? - spytała ze złością. - Ale wiem, do jakich klubów chadza. Pewnie wybrała taki, którym najbardziej zajdzie ci za skórę.
  - "Pandemonium" - wtrącił się Sasuke. Gdyby się nie odezwał, z łatwością zapomniałaby o jego obecności.
 Hotaru prychnęła ze złością.
  - Kuriozalny pomysł. My tam nie chodzimy - oświadczyła z irytacją. Fu mogła mieć wiele głupich pomysłów, ale nie pchałaby się między ćpunów. Poza tym, zaprosić tam aktualną sympatię Gaary było jak wypowiedzieć mu otwartą wojnę.
 Jednak jego wyraz twarzy sprawił, że musiała te kwestię przemyśleć jeszcze raz.
Co to musiało oznaczać? Jeśli Fu chciała postawić sprawę na ostrzu noża, wybierając się do miejsca, w którym już raz zabalowała za ostro i w którym sprowokowała Gaarę do zabicia człowieka, a na dodatek postanowiła zaciągnąć tam Ino, to oznaczało, że chciała mu coś udowodnić albo go sprawdzić.
Wcześniej Hotaru nie przyszło do głowy, że chodziło o formę zemsty na Gaarze. Można było się raczej spodziewać, że Fu ma problem tylko z Ino. Sama powiedziała, że drażni ją sposób bycia tej dziewczyny i że zmusi ją, żeby przestała udawać niewiniątko. Przeszkadzało jej, że w porównaniu z nową miłością Gaary wychodzi na zdzirę? To chyba powinna była wybrać sobie inne miejsce na łowienie facetów.
Ponieważ trudno było przewidzieć konsekwencje tak głupiego postępowania, Hotaru miała poczucie, że powinna się bardziej martwić. A jednak nie mogła nie być zadowolona. Jeśli Fu zaczynała zachowywać się jakby nie miała nic do stracenia musiała spostrzec, że jej wpływ na Gaarę spadł niemal do zera. Może złamał jej serce.
Popełniała duży błąd sądząc, że osiągnie coś pozytywnego przez prowokację, ale to nie był problem dla Hotaru. Fu sama wykreślała się z listy jej problemów.
  - Przyjechałam autem. Podwiozę was - zaoferowała. Starała się nie brzmieć zbyt entuzjastycznie, ale nie chciała też przegapić rozwoju wydarzeń.
  - Ja też mam auto - zripostował Sasuke.
 Hotaru uśmiechnęła się złośliwie.
  - O tak, zauważyłam, bo kto inny przyjechałby tu wypasionym cabrioletem. Jesteś pewien, że chcesz go parkować pod "Pandemonium"?
 Mina bruneta powiedziała jej, że strzał był celny. Co prawda od dawna nie miała z Sasuke zbyt dobrego kontaktu, więc nie mogłaby powiedzieć, że go dobrze zna - ale wyglądał na jednego z tych kolesi, którzy dowartościowują się przy pomocy samochodu. I na pewno nie chciałby go stracić w szemranej dzielnicy.
  - Pojedziemy moim samochodem. Sasuke prowadzi. - Gaara, jak zwykle, nie proponował, lecz podejmował za nich decyzje. - Ty, Hotaru, idź do domu.
 Popatrzyła na niego z oburzeniem. Naprawdę chciał ją wykluczyć? Przydałaś się, dzięki za fatygę, nara?
Zamierzała głośno zaprotestować, jednak Gaara nie dał jej dojść do słowa.
  - Posłuchaj, dość już zrobiłaś. Dzięki - wyraźnie się zawahał, ale w końcu sięgnął do kieszeni i podał jej wizytówkę. - Poproszę cię jednak o jeszcze jedną przysługę. Jeśli Fu się odezwie, zadzwoń do mnie.
 Na takie postawienie sprawy nie miała już odpowiedzi, więc po prostu przyjęła wydane instrukcje. Gaara i Sasuke błyskawicznie poszli w stronę wyjścia, Gaara oczywiście wkurwiony. Przyglądała się podanej laminowanej kartce, ale i tak spostrzegła, że Uchiha zerknął za nią z nachmurzoną miną.
Wizytówka miała logo klubu sportowego. Sabaku no Gaara, instruktor wspinaczki. Podał jej numer służbowej komórki, ale to i tak jej nie zraziło. Może nawet lepiej, bo takiego numeru szybko nie zmieni. Mogła go traktować jako inwestycję długoterminową. Miała czas, by obmyślić, jak go najlepiej wykorzystać.

***
Kilka godzin wcześniej

Sakura weszła do mieszkania i już od drzwi, przez otwarte drzwi pokoju dziennego, dostrzegła torbę podróżną. Ino musiała zgodnie z zapowiedzią wybrać się rano do domu po swoje rzeczy. Sakura miała nadzieję, że mimo wszystko, nie będzie tak zaogniać sytuacji.
Może powinna była zadzwonić do Gaary i go uprzedzić. Może, gdyby to zrobiła, urwałby się z pracy i do teraz wyjaśniliby cokolwiek było do wyjaśnienia. Może czułaby się wtedy winna, że za bardzo ingeruje. Ale teraz czuła się winna, bo ingeruje za mało.
Znalazła się w patowej sytuacji.
Pospiesznie ściągnęła buty i weszła do pokoju. Ino siedziała na kanapie i przeglądała kosmetyki rozłożone na stole. Sakura usiadła w fotelu naprzeciw i westchnęła. Miała złe przeczucia.
  - Proszę cię, nie mów mi, że chcesz skorzystać z propozycji tej dziuni i iść z nią na balety.
  - Czemu nie miałabym? - odparła Ino, nie obdarzywszy jej uważniejszym spojrzeniem.
  - Bo dziewczę ewidentnie cię podpuszcza - stwierdziła, niezadowolona, że w ogóle musi wdawać się w tę dyskusję. - Chce cię onieśmielić, żebyś poczuła się źle we własnej skórze. Po co w ogóle podejmować rękawicę, kiedy ty nie masz jej nic do udowodnienia?
 Ino specjalnie chciała jej dać do zrozumienia, że nie dba o jej opinię, dlatego przeniosła wzrok na rozrzucone na kanapie ciuchy.
  - Mała czarna czy dżinsy? - zapytała.
  - Lateksowy kostium - odpowiedziała Sakura opryskliwie. Nie było prostszego sposobu, by dać jej do zrozumienia, co myśli o tej rywalizacji. Ino powinna czuć się wygrana, po co więc dawać się w to wciągać? - I kurewskie czerwone kozaczki.
Ino popatrzyła na nią karcąco. Wydawało się, że wpadnie w złość, ale wzruszyła ramionami.
  - Dżinsy - zadecydowała, zerkając na stos ubrań, a potem przeniosła wzrok na koleżankę. - Wiem, co myślisz. I masz rację. Fu prowadzi swoją gierkę. W innych okolicznościach bym się nie przejmowała. Sęk w tym, że muszę z nią porozmawiać. Na jej warunkach, w jej środowisku? To mnie nie martwi, poczuje się na wstępie wygrana, łatwiej będzie ją podejść i uzyskać parę odpowiedzi.
 Ino uważała, że jej punkt widzenia jest racjonalny, co więcej - dobrze przemyślany. Sakura nie wyglądała na przekonaną.
  - Dlaczego nie uzyskać tych odpowiedzi od Gaary?
 Ino potrząsnęła głową.
  - Interesuje mnie, jakie Fu ma intencje. Nie potrafię jej rozgryźć. Więc poszukam rozwiązania u źródła, to nielogiczne?
  - Fumi chce ci odbić faceta. Myślisz, że będzie z tobą szczera? Może ci wciskać każdą ściemę, żeby cię wyprowadzić z równowagi.
  - Wiem - zgodziła się blondynka. - Ale to też mi wiele powie o jej intencjach. - Ponieważ Sakura wyglądała na zupełnie nieprzekonaną, dodała: - Nie szukam konfliktu, ale najwyższa pora się z nią skonfrontować, bo do tej pory jej unikałam, za bardzo.
Sakura pokręciła głową z zafrasowaną miną.
  - To nie Fu jest problemem. Jeśli nie masz zaufania do Gaary, problem leży gdzieś indziej.
  - Mam do niego zaufanie.
  Sakura żachnęła się.
  - O, przestań. Prawie wyprowadziłaś się z domu. Nie krytykuję, masz powód. Ale to, że Gaara coś przed tobą zataił, albo ma swoje usprawiedliwienie albo nie. Potrafisz to zrozumieć albo nie. Zrywasz z nim albo nie. To, co ta lalunia ma do powiedzenia, nie powinno mieć żadnego znaczenia.
 Ino wpatrywała się w przyjaciółkę, zszokowana. Nie spodziewała się po niej takiego postawienia sprawy.
Może Sakura coś źle zrozumiała, bo ona wczoraj pojawiła się u niej dość roztrzęsiona. Miała przed oczami różne czarne scenariusze. Nie to, żeby one całkiem znikły, ale teraz była w stanie przeanalizować wszystko spokojniej. Zdawała sobie sprawę, że wczoraj przesadziła, powinna wyjaśnić sprawy z Gaarą do końca. Ale tego nie zrobiła i teraz musiała zachować się stosownie do tego. Poza tym, może to, że zareagowała tak gwałtownie bardziej nim wstrząśnie. Bo że Gaara musi zmienić nastawienie, to było jasne.
  - Uważasz, że powinnam z nim zerwać? - zapytała dość niepewnie, gdyż ciężko jej było uporządkować myśli wobec takiej ewentualności.
  - To zależy. Uważasz, że cię zdradził? Choćby emocjonalnie. - Sakura zaczęła się nieco plątać, widocznie w obawie przed jej reakcją. - Zdradził twoje zaufanie, to na pewno. Przecież świadomie zataja przed tobą spotkania z... sama nie wiem, byłą - przeszłą - niedoszłą? Nie dziwne, że cię tym zranił.
 Ino zawahała się. Nie była pewna, czy potrafi ubrać w słowa swoje myśli. Ani ile z nich chce zdradzać Sakurze.
Nie uważała, że Gaara ją zdradza. Nie romansowałby świadomie za jej plecami. Ale wiedziała też, że coś się wydarzyło, z jego przemyślanym udziałem bądź nie, i ta rzecz zniszczy ich związek, zwłaszcza jeśli Gaara dalej będzie tak podchodził do sprawy. Pozostawiał niedomówienia, nie informował jej o czymś, bo wydaje mu się, że ona nie musi mieć tej wiedzy albo będzie szczęśliwsza bez niej.
  - Gaara nie spotyka się z Fu ani się z nią nie przespał - powiedziała, chcąc na zawsze uciąć spekulacje, jakby to, że ona była tego zdania, było dla Sakury wystarczająco przekonującym dowodem. Mimo wszystko wierzyła w te słowa. Z pewną dozą niepewności, może dlatego powiedziała to na głos, miała nadzieję sama siebie przekonać, rozwiać jeden procent wątpliwości. - Problem w tym, że... Ona na niego leci, on o tym wie, ale jest tak bardzo przekonany, że ma kontrolę nad sytuacją, że w jego rozumieniu ja nie powinnam się tym przejmować. Spotyka się z nią czy nie, nie powinno mnie to martwić, bo jego intencje są czyste, tak? A laska na tym korzysta, licząc na odwrócenie sytuacji. Dla niej jest super, bo ma na coś nadzieję, dla niego okej, bo nie ma sobie nic do zarzucenia, a ja... Cóż, ja się tym przejmuję, ale udaję, że nie, bo przecież to by znaczyło, że nie mam zaufania. A chyba to, co ja czuję powinno bardziej go obchodzić niż zadowolenie z siebie, że nad wszystkim panuje? - Zaperzyła się. - Gaara tego nie rozumie, więc zmuszę go, żeby dostrzegł jak to wygląda  mojej perspektywy. I dopóki nie zmieni nastawienia, nie wracam do domu. To nie znaczy, że zamierzam na tobie żerować, może zatrzymam się u ojca, ogarnę ten temat... po prostu później, dzisiaj mam pewną bezczelną laskę do utemperowania.
Sakura pokręciła głową.
  - W niczym mi nie przeszkadzasz, miło mieć towarzystwo - odparła. - Jednak wiesz, że sama sobie zaszkodziłaś? Nie za długo tolerowałaś, że Fu się do niego przyczepiła, tylko po to, żeby pokazać, jak jesteś wyrozumiała?
 Właściwie, w tych słowach podsumowała połowę problemu.
Oczywiście, była jeszcze druga.
  - Tak, dlatego teraz nie będę wyrozumiała - oznajmiła. - Wiesz, co mnie najbardziej wkurzyło w tym, jak rozmawiała ze mną przez telefon? Fu nabrała przekonania, że jestem jakąś zalęknioną istotką, która nie miałaby odwagi się z nią skonfrontować. I to jest oczywiście moja własna zasługa, bo działałam zachowawczo, tolerowałam kiedy traktowała Gaarę jak prywatną taksówkę, a potem pozwoliłam, żeby sam się z nią rozmówił, trzymając się z boku, jakbym nie miała nic do powiedzenia. Stąd Fu nabrała przekonania, że może sobie pogrywać jak chce; że jestem dziewczyną, która nie powie słowa widząc jak wyrywa mojego faceta; taką, która będzie obgryzać paznokcie ze zdenerwowania, ale nic nie powie, bo jeszcze ktoś mógłby poczuć się urażony. Otóż nie. Jeśli mała dziwka chce wojny, będzie ją miała.

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny. Ale zostawiłaś cliffhangera, że człowiek już chce czytać co stało się w klubie. Ja jestem jak najbardziej za drugą częścią.
    Podoba mi się strasznie realizm tego opowiadania. Widać wyraźnie, że Ino się zmieniła, dorosła i zmądrzała. U Gaary również widać pewne drobne zmiany, które w czasie zachodzą i po takiej ilości rozdziałów widać różnicę. To że postacie są dynamiczne jest ogromnym plusem. W wielu książkach i opowiadaniach poatacie to kamienne bloki, które stoją nieruchomo i za groma nie chcą się ani trochę zmienić.
    Chociaż nie mogę zrozumieć dlaczego Hotaru, Gaara i Fumi się przyjaźnią. Mam wrażenie, że oni nawet się nie lubią.
    Postacie Sakury i Sasuke są również na plus. Może w końcu Uchiha też się ogarnie.
    Czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej super ze dodajesz nadal. Jestem ciekawa dalszych losów :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń