sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 43.

Ino wiedziała, że Gaara nie lubi drogich lokali, dlatego była nieco zdziwiona, gdy w poniedziałek po zajęciach zabrał ją do restauracji w Gizie. Nie miała szansy pojechać do domu, żeby się przebrać i w pierwszej chwili przeraziła ją myśl o obiedzie w najdroższej dzielnicy Tokio. Okazało się, że niepotrzebnie, bo nie weszli do snobistycznej restauracji, w której obowiązywały wyjściowe stroje. Poszli do restauracji urządzonej w tradycyjnym japońskim stylu, serwującej wyłącznie typowo japońskie dania. Jadano tam przy niskich stolikach na podłodze, a każdy stół był w osobnym pomieszczeniu, z emakimono na ścianach i podłogami wyścielanymi tatami. Wnętrza przypominały tradycyjne pomieszczenia do ceremonii herbacianej.

Ino nie przepadała za sztuką parzenia herbaty, zbyt wiele godzin spędziła na uczeniu się wszystkich zasad. Jednak podobał jej się wystrój restauracji i wybór w menu – wszystko, z wyjątkiem cen.

Wybrała zupę krabową i sałatkę z owoców morza, powstrzymując się przed komentarzem, że mogli pójść do jakiegoś tańszego lokalu.
Było oczywiste, że Gaara zaprosił ją w to miejsce, żeby przeprosić za swoje ostatnie zachowanie i postanowiła to bez zastrzeżenia zaakceptować. Skoro chciał odkupić domniemane przewinienie zapraszając ją do restauracji w Gizie, widocznie tego potrzebował.
Musiała przyznać, że ceny nie wynikają tylko z lokalizacji. Nigdy wcześniej nie jadła tak dobrze przyrządzonych owoców morza.
- Byłeś już tutaj kiedyś? - zapytała, gdy skończyli drugie danie i czekali na deser. Wcześniej rozmawiali na mało ważne tematy, ale teraz chciała poruszyć sprawę, która nie dawała jej spokoju. Gaara był zbyt przewrażliwiony na punkcie Kankuro, by mogła to zignorować. Szukała sposobności, by delikatnie go o to wypytać.
Oczywiście, od dawna wiedziała, że Gaara nie lubi rozmawiać o swojej rodzinie. Chyba wolał ograniczać myślenie o nich tylko do Temari i swojej matki. Nie ukrywał niechęci do ojca, chyba nawet nie miał dla niego żadnego szacunku. Jednak sprawa z Kankuro była bardziej skomplikowana.
- Moja matka lubiła tę restaurację, kiedyś przychodziliśmy tu przynajmniej dwa razy w miesiącu – powiedział. Siedział naprzeciw niej, po drugiej stronie stolika i teraz położył otwartą dłoń na blacie. - Mają tu najlepsze homary w Tokio. Szkoda, że się nie skusiłaś.
Trudno było jej to skomentować. Zdawała sobie sprawę, że Gaara ma wyrzuty sumienia, ponieważ wyładował na niej złość, ale bardzo wątpiła, że to by się zmieniło gdyby wydał na obiad równowartość miesięcznej wypłaty.
- Nie musisz być dla mnie tak wyszukanie miły – powiedziała, opierając łokieć o blat stołu i splatając z Gaarą dłonie. - Poza tym, ciekawa jestem, co zrobisz w ramach przeprosin jeśli kiedyś naprawdę zawinisz.
Powiedziała to dla rozładowania armosfery, bo Gaara był zauważalnie spięty. Tylko pogorszyła sytuację.
- Nic takiego się nie zdarzy – powiedział poważnym tonem. - Więcej cię nie przestraszę w taki sposób. Jednak – tutaj zauważyła wahanie w jego głosie – może powinnaś o tym z kimś porozmawiać.
Ino spodziewała się czegoś takiego. Nie w tej chwili, ale wiedziała, że wypłynie temat terapii i tym podobnych. Tylko, że ona już to przerabiała. W nadmiarze.
- Wystarczy mi rozmowa z tobą. Psycholodzy to nie jest remedium na całe zło. - Widziała wyraz jego twarzy i zdawała sobie sprawę, że zamierza z nią polemizować. - Mam już dość terapii, całej tej otoczki. I, naprawdę, jest ze mną wszystko w porządku.
Gaara wpatrywał się w nią intensywnie.
- Nie jestem do tego przekonany. Ktoś, komu ufałaś, bardzo nadużył tego zaufania i teraz...
Ino domyślała się, co on chce powiedzieć i pomyślała, że jedną rzecz koniecznie musi wyjaśnić.
- Nie boję się ciebie. Przerosła mnie sytuacja, ale... To nie sprawia, że mniej ci ufam.
Gaara przez chwilę się nad czymś zastanawiał. W tym czasie otworzyły się przesuwane drzwi i do pokoju weszła kelnerka ubrana w cienką yukatę. Ino cofnęła ręce i wyprostowała się na swoim miejscu. Kelnerka postawiła na stole pucharki z deserem, a potem wyszła. Gdy drzwi się za nią zamknęły, Gaara wstał i przeniósł się na miejsce obok Ino. Zamiast jednak usiąść na poduszce przepisowym sposobem, usiadł po turecku bokiem do stołu. Ino obróciła się na piętach, zwracając się twarzą do niego. Położyła dłonie na kolanach, ale Gaara podniósł jej dłonie do ust i pocałował.
- Nie ukrywaj przede mną tak ważnych rzeczy. I pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Wiedziałaby, nawet gdyby tego nie powiedział. Jednak czasami dobrze usłyszeć coś takiego.
Nie chciała psuć nastroju, ale nawet wiedząc, że to zrobi, musiała pewną rzecz wyjaśnić.
Gaara powiedział jej, że nie chce, żeby miała cokolwiek wspólnego z Kankuro, bo nie wierzy w jego czyste intencje – bo ma powody w nie nie wierzyć – ale uzasadnienie budziło jej wątpliwości.
- Jeśli mowa o ukrywaniu – odezwała się, podejmując w końcu decyzję – to czy ty zrobiłeś coś takiego, by twój brat miał powód ci szkodzić?
Gaara był niezadowolony z pytania, ale raczej nie był zaskoczony. Wypuścił jej dłonie z rąk i popatrzył na nią poważnie.
- Nie jestem dla Kankuro bratem. Jestem kimś, kto uzurpuje sobie prawo do jego dziedzictwa. W tym sensie, tak, zrobiłem coś, za co może pragnąć się odegrać.
Ino potrząsnęła z niedowierzaniem głową.
Nie powiedziałaby o Kankuro, że jest sympatyczny lub szczególnie godny zaufania... Właściwie, po tych kilku spotkaniach nie wiedziała, co o nim myśleć. Za każdym razem wywierał na niej inne wrażenie. Niezmiennie irytował ją tym, że otwarcie krytykował Gaarę i wypowiadał się o nim z niechęcią. Jednak nie widziała w jego zachowaniu nienawiści.
Jej zdaniem Kankuro nie zachowywał się jak ktoś, kto chce się mścić z powodu urażonej dumy. Albo z jakiejkolwiek innej przyczyny.
- On wcale tak o tobie nie myśli – oceniła.
Gaara uśmiechnął się drwiąco, ale był to bardzo gorzki grymas.
- Tak własnie myśli, dokładnie to mi powiedział. I naprawdę mu się nie dziwię. Nie tylko jest najstarszy i ma prawo do tej firmy, ale też ciężko pracował, żeby coś w niej znaczyć. Zależy mu, żeby ojciec go docenił, ale wszystkie jego wysiłki są beznadziejne, bo nasz ojciec nie ceni czegoś takiego jak ciężka praca czy zdolności. On jedynie robi wszystkim na przekór, żeby pokazać, że ma władzę.
Ino rzeczywiście nie myliła się sądząc, że Gaara nienawidzi swojego ojca. Widać nie tylko za to, że upokarzał jego matkę znajdując sobie kolejne kochanki, ale także za to, jakim jest człowiekiem.
- Więc blokuje karierę Kankuro, żeby udowodnić, że ma władzę? - zapytała.
Zastanawiała się, czy starszemu bratu Gaary w ogóle zależy na tej karierze. Gdy ostatnio z nim rozmawiała poruszyli różne tematy, nie tylko ich rodziców, ale także firmy. Kankuro nie powiedział nic konkretnego, ale miała wrażenie, że on nie czuje się na swoim miejscu. Kiedy mówili o studiach chętnie opowiadał o projektowaniu i miała wrażenie, że to go interesuje znacznie bardziej niż zarządzanie.
- Nie widzę innego wytłumaczenia – odpowiedział Gaara. Po chwili zastanowienia dodał: - Mój ojciec ma ewidentny kompleks niższości, wychował się w biednej wielodzietnej rodzinie i wspiął się wysoko tylko dlatego, że poślubił bogatą kobietę... Nie traci okazji, żeby pokazywać całej rodzinie, jak wielką zrobił karierę. Rzeczywiście, rozwinął tę firmę. Ale byłby nikim gdyby nie wżenił się w ten biznes i tak samo byłby nikim, gdyby nasza matka się z nim rozwiodła. Bardzo dobrze o tym wie. Jednak wywalczył sobie pozycję, z której teraz nikt już go nie zrzuci, dlatego nie traci okazji, żeby udowadniać to wszystkim w otoczeniu. Najbardziej sobie.
Ino już wcześniej uważała, że ojciec Gaary musi być skrzywionym człowiekiem, ale nie przyszło jej do głowy mu współczuć. Ze wszystkiego, co o nim słyszała – więcej od Temari niż od Gaary – mogła z łatwością wywnioskować, że Rasa Sabaku jest nie tylko wymagający i surowy, ale też całkowicie oziębły emocjonalnie. I wyrachowany. Wiedząc, jak traktował swoję żonę, trudno byłoby posądzić go o zdolność do jakichkolwiek uczuć. Mając minimalną wrażliwość, nie romansowałby otwarcie z niezliczonymi kobietami, praktycznie na oczach żony i dzieci.
- Jesteś pewny, że on chce tobie przekazać firmę?
- O, tak. Truje o tym przy każdej okazji – odpowiedział Gaara niechętnie. - To jest bardzo w jego stylu, zmuszać ludzi, by postępowali wedle jego życzenia i wbrew własnej woli. Chociaż nawet mnie dziwi, jak jest w tym zakresie uparty. Może uważa, że najdobitniej udowodni swoją władzę jeśli za kilkanaście lat ustąpi ze stanowiska i firmę szlag trafi. Może to dla niego miara sukcesu. Zbudować coś, żeby ostatecznie to zniszczyć.

***

Sakura siedziała przy stoliku w ogrodzie przed kawiarnią i mieszała nerwowo łyżeczką w filiżance z herbatą. Zastanawiała się, jak do tego doszło, że znalazła się w takiej sytuacji.
Jak doszło do tego, że czuła się, jakby musiała się tłumaczyć ze swoich decyzji.
Przyszła na spotkanie z Sasorim z założeniem, żeby powiedzieć mu to, co ma do powiedzenia – czyli niewiele ponadto, że więcej się z nim nie spotka. Z nadzieją, że nie będzie z nią polemizował.
I teraz, gdy Sasori wysłuchał jej z zupełnie obojętnym wyrazem twarzy, uświadomiła sobie, że spodziewała się, że jednak będzie chciał ją jakoś przekonać, by z nim nie zrywała. Albo że zareaguje w jakikolwiek sposób, zamiast chłodno przyjąć fakt do wiadomości.
Nie był rozzłoszczony. Ba, chyba nawet nie był rozczarowany.
- Rozumiem – powiedział, gdy skończyła mówić.
W tej chwili było dla niej oczywiste, że nie rozumiał. On naprawdę nie wiedział, czego ona od niego oczekiwała. To sprawiło, że sama, nie pierwszy raz w ostatnich dniach, zaczęła się zastanawiać, jakie były jej faktyczne oczekiwania.
Cóż, spodziewała się jakiegoś afektu. Ale dla Sasoriego, chociaż okazywał jej zainteresowanie, w gruncie rzeczy pozostawała obojętna. Może lubił z nią rozmawiać, ale nie darzył jej szczególną sympatią.
To oczywiste, że z Sasorim jest coś nie tak, ale to już w tej chwili nie był jej problem. Jej problem polega na tym, że z nią także jest coś bardzo nie w porządku.
Rok temu nie spotykałaby się z chłopakiem, który ledwie okazuje jej zainteresowanie. Nie traciłaby na niego czasu.
No dobrze, straciła dużo czasu wzdychając do Sasuke, chociaż on od początku odrzucał jej uczucia. Jednak traktował ją z sympatią, jak dobrą koleżankę, przynajmniej do czasu, gdy się ze sobą przespali. I później, gdy postanowili zapomnieć o urazach i spróbować się zaprzyjaźnić. Nie traktował jej z obojętnością.
Jakiekolwiek uczucia są lepsze niż obojętność. Ale są też ryzykowne, bo dają nadzieję. Cały czas liczyła, że Sasuke z biegiem czasu zacznie ją traktować inaczej niż jak koleżankę. Jednocześnie wiedziała, że on by sobie na to nie pozwolił. Może dlatego tak rozpaczliwie chciała się od niego uwolnić.
Jej starania nie przyniosły założonego efektu. Od wakacji mało kiedy ze sobą rozmawiali. Wypracowana nić porozumienia rozpadła się w pył. Łatwo było ją zniszczyć, bo niewiele trzeba, by Sasuke zaczął traktować kogoś z chłodnym dystansem. Tylko, że to nie tak miało być. To ona miała się do niego zdystansować, jakoś uporządkować swoje uczucia.
Teraz wiedziała o sobie mniej niż przedtem. Nie wiedziała, czego chce i czy to, że brakuje jej dawnego kontaktu z Sasuke oznacza, że powinna spróbować odzyskać przyjaźń, którą mieli, czy wręcz przeciwnie.
Przecież to był taki nierówny układ. Z jej strony to zawsze była więcej niż przyjaźń, a z jego – znacznie mniej.
Mogła sobie wmawiać, że może coś być między nimi skoro jej zaufał, ale teraz widziała to zupełnie inaczej. To, że zdradził jej kilka nieprzyjemnych faktów o swojej rodzinie chyba nie znaczyło, że ma do niej zaufanie albo traktuje ją inaczej niż resztę. Mogło być tak, że przypadkowo trafiła na moment jego słabości.
To nie mógł być tylko alkohol, bo gdyby tak było, znacznie więcej osób byłoby wtajemniczonych w mroczną tajemnicę rodziny Uchiha. Sasuke, pijany czy nie, nigdy nie rozmawiał o swoich rodzicach ani o bracie. Możnaby pomyśleć, że nie mają dla niego znaczenia skoro są martwi.
Ona jednak była przekonana, że mają znaczenie. Fizycznie już ich nie ma, ale istnieją w jego głowie i czynią w niej straszne spustoszenie. Jego rodzice musieli być strasznie trudnymi ludźmi skoro byli wierni doktrynie kościoła uważanego za sektę, ale oprócz tego, musieli też być ludźmi niegodnymi zaufania. Ktoś, kto daje się omamić ideologom do tego stopnia, by poświęcać własne dzieci, nie może być godny zaufania. Sasuke chyba to wiedział. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek inaczej postrzegał swojego brata, o którym teraz wypowiadał się z taką nienawiścią.

***

Sasuke gwizdnął.
- Pętla się zaciska – powiedział.
Temari mogła się spodziewać takiego komentarza z jego strony. I, niestety, był zupełnie trafny.
Siedzieli w mieszkaniu Uchihy na podłodze z otwartymi puszkami piwa. Sasuke zaproponował jej alkohol, gdy tylko ją zobaczył.
Temari nie zwykła zapijać smutków... No, z wyjątkiem niektórych sytuacji. To była taka sytuacja.
- Więc twój ojciec podarował ci mieszkanie. Oglądałaś je już?
Skinęła twierdząco głową. Owszem, pojechała na to strzeżone osiedle, blisko firmy, w której zaraz po obronie dyplomu miała zacząć pracę. W pierwszej chwili nie chciała o tym słyszeć, oddała ojcu klucze jak tylko jej je podarował. Ale dwa dni później przysłał je kurierem.
Oczywiście, nie mogła powstrzymać ciekawości, więc poszła obejrzeć apartament. Blok został wybudowany przez ich firmę, mało tego, to był jeden z nielicznych zrealizowanych projektów autorstwa matki. Oczywiście, że musiała zobaczyć to mieszkanie.
Ojciec perfekcyjnie to rozegrał. Wiedziała, że postępuje dokładnie tak, jak on to sobie wymyślił. Widząc, jak systematycznie coraz bardziej ingeruje w jej życie, powinna była dzisiaj pójść do niego i oddać mu te klucze, rezygnując jednocześnie z propozycji pracy.
Jednak wiedziała już, że tak nie postąpi. Gaara by tak zrobił, oczywiście. Ale ona wciąż dbała o to, co ojciec o niej myśli.
Nie mówiąc już o tym, że chciała mieć to mieszkanie. Niezależnie od tego, jak Ino i Karui będą rozczarowane, musiała z końcem semestru się wyprowadzić. Po ostatnim spotkaniu z Shikamaru nie widziała innego wyjścia.
On teraz, inaczej niż wcześniej, nawet nie szukał z nią kontaktu, nie pisał do niej mejli. Gdy spotykali się na korytarzu, ledwie ją zauważał.
Odkryła przed nim karty i teraz był górą, dobrze o tym wiedziała. Pewnie sądził, że teraz to tylko kwestia czasu nim ona do niego przyleci, z przeprosinami za to, że chciała go wykorzystać... Albo pod jakimkolwiek innym pretekstem.
Miała wrażenie, że wcale się nie mylił, uporczywe ignorowanie jej było najlepszą metodą, żeby zmusić ją do myślenia o nim... Może nie bez przerwy, ale często.
W tej sytuacji musiała się wyprowadzić.
Od marca zacznie nowy etap życia. Nie będzie miała czasu na imprezowanie ze studentami.
- Nie miej wyrzutów sumienia, nikt cię nie ocenia. Jeśli ktoś na tym straci, to właśnie ty, nikt inny – powiedział Sasuke.
Nie musiał pytać, żeby wiedzieć, jaką podjęła decyzję. Tak, jak nie pytał, czy przyjmie pracę w firmie ojca. Wiedziała, że nie popiera jej decyzji, zupełnie jak Gaara, i tak samo jak on nie będzie jej od niej odwodzić.
Miała sporo do stracenia. Przyjmując ofertę pozwalała ojcu, od którego próbowała się uwolnić, żeby znowu ingerował z jej życie. Ale nie mogła się tak po prostu odciąć od rodziny. Praca w tej firmie to zawsze było jej marzenie. Chciała udowodnić, że ojciec i dziadek się mylą – kobiety wcale nie są tak bezużyteczne, jak im się wydaje. Chciała udowodnić, że może sporo osiągnąć, nawet jeśli będą robić wszystko, żeby zatrzymać ją gdzieś na niskim szczeblu, pokazując jej miejsce w szeregu.
Spodziewała się, że będą robić jej trudności. W teorii za wiele lat, gdy ojciec zrezygnuje z kierowania firmą, mieli nią zarządzać we troje – ona, Kankuro i Gaara. Oczywiście, że ona miała mieć z założenia najniższą pozycję i że ojciec nie zamierza jej dopuścić do faktycznego udziału w ważnych decyzjach, wymagając by zadowoliła się udziałem w zyskach. Ale ona wcale nie zamierzała pozwolić, by wszystko było po jego myśli. Uważała, że jeśli dostanie szansę udowodni, że potrafi zarządzać firmą i będzie mogła brać udział w decyzjach. Mogłaby być kimś ważniejszym niż specjalistką od HR.
Ojciec bezwiednie dawał jej tę szansę i zamierzała ją wykorzystać, nawet jeśli to oznacza, że od tej chwili będzie musiała o wszystko walczyć zębami i pazurami.
Zamierzała udowodnić, że pomysł matki na tę firmę to nie była żadna mrzonka i że jej dzieci mogłyby kierować nią razem. W ten sposób może byliby znowu rodziną, którą matka za wszelką cenę starała się utrzymać w całości.
Teoretycznie przyszła do Sasuke po radę, ale teraz zrozumiała, że ani on nie zamierza jej udzielić, ani ona jej naprawdę nie oczekiwała. Dawno podjęła decyzję.
Żeby odsunąć od siebie myśli o niepewnych konsekwencjach, postanowiła zmienić temat.
- Cały czas spotykasz się z Karin? - zapytała.
Nie widziała dziewczyny od kilku dni i liczyła, że może wreszcie zniknie z pola widzenia. Najwyższy czas, bo miesiąc celibatu był bliski końca. Jednak gdy przyszła Sasuke umawiał się z kimś przez telefon i miała złe przeczucie, że nie jest to żadna nowa laska tylko właśnie ta ruda zdzira.
Trudno powiedzieć, skąd wzięło się to przekonanie.
Musiała przyznać, że mimo całej antypatii jaką dla niej miała, Karin ją zaintrygowała. Wedle jej oceny, Sasuke nie wyłamałby się z umowy, ale dziewczyna nie powinna tego przetrwać.
Sasuke popatrzył na nią z pewnym zdziwieniem. Raczej nie spodziewał się takiej zmiany tematu.
- Widujemy się. Nadal ci to przeszkadza? - Mówił tonem, który sugerował, że niezbyt interesuje go odpowiedź.
Temari przygryzła wargi w wyrazie frustracji.
- Nie wiem – przyznała szczerze. - Sądziłam, że ona leci na ciebie... Wiesz, czysto fizycznie. A jednak kręcicie na poważnie.
Sasuke żachnął się.
- Na poważnie? Nie żartuj.
To dziwne, że zaprzeczał takim oczywistym faktom.
- Gdyby chodziło jej o seks, już by jej nie było – oceniła Temari z okrutną bezpośredniością. - Chyba, że pociągają ją pieniądze. Zakładam jednak, że jej nie płacisz. Tak szczerze, nie mam pojęcia, co te wszystkie laski w tobie widzą. Poza atrakcyjnym ciałem, oczywiście.
Sasuke sięgnął po piwo.
- Szczerze? Ja też nie wiem – odpowiedział beznamiętnie.
Jednak miała wrażenie, że tą swobodną odpowiedzią maskuje irytację.

***

Karin była zdziwiona, że Sasuke umówił się z nią w parku. Zwykle spotykali się w pubie.
On nie był typem człowieka, który wsłuchuje się w śpiew ptaków i kontempluje przyrodę. Ona też nie.
Nie był też typem, który zadaje dociekliwe pytania. Prezentował pragmatyczne podejście do życia.
Dlatego zdziwiło ją, gdy zadał jej trudne pytanie. Sprowokował ją tym do zastanowienia się nad czymś, nad czym wcześniej zbyt wiele nie myślała.
Czego ona właściwie od niego oczekuje, oprócz seksu – to było dociekliwe.
- Niczego nie oczekuję. Lubię cię, to wszystko – powiedziała wprost. - Czy ty nie spotykasz się ze mną dlatego, że mnie lubisz?
Nie używała tego słowa w dwuznacznym kontekście. Rzeczywiście, po prostu darzyła go sympatią. Oprócz tego, że pociągał ją fizycznie.
- Spotykam się z tobą, ponieważ mam za dużo wolnego czasu – odpowiedział Sasuke, niespodziewanie szorstko. - Nie obraź się, świetna z ciebie laska... Ale zwykle nie sypiam z dziewczynami, które szanuję.
Nie była zdziwiona taką odpowiedzią. Jednak coś ją zaciekawiło.
- W takim razie, co robisz, jeśli jakaś dziewczyna cię zainteresuje?
Sasuke spojrzał na nią z oczywistym zaskoczeniem. Mówiąc jej, że nie czuje do niej żadnej sympatii, na pewno nie spodziewał się w odpowiedzi takiego rzeczowego pytania. Raczej pretensji lub niedowierzania z jej strony.
Jeśli tak myślał, źle ją ocenił.
Jasne, że było jej przykro, bo doskonale wiedziała, do czego ta rozmowa zmierza albo raczej co Sasuke teraz jej chce powiedzieć.
Zamierzał dać jej kosza, ponieważ w przeciwieństwie do innych dziewczyn nie wykorzystywała go do seksu lub po to, żeby podnieść sobie prestiż na uczelni.
Cóż, nie studiowała na jego uniwersytecie, więc o to drugie od samego początku nie mógł jej podejrzewać.
- Wykorzystuję rozpraszacze uwagi – powiedział bez wahania.
I znów, nie była zdziwiona jego odpowiedzią.
- Więc jestem środkiem do rozproszenia uwagi – podsumowała.
W jego zachowaniu ani wyrazie twarzy nie było nawet śladu zmieszania, gdy powiedział obojętnie:
- Nie chcę cię obrazić. Nie bierz tego do siebie.
Machnęła niecierpliwie ręką.
- Daruj sobie, Sasuke, nie musisz się tłumaczyć. Uważasz się za dobrego obserwatora, ale pozwól, że ci coś uświadomię: nie tylko ty obserwujesz. Widzę, jak na nią patrzysz. Powinieneś lepiej się maskować, bo gwarantuję ci, gdyby wszyscy w twoim towarzystwie nie byli tak bardzo skoncentrowani na sobie, bez trudu by cię rozszyfrowali.
Sasuke uśmiechnął się drwiąco.
- Rzeczywiście? Nie chcę podważać wartości twojego odkrycia, ale zapewniam cię, wszyscy w towarzystwie uważają, że mam słabość do Sakury. Jesteś tylko jednym z wielu obserwatorów.
Karin tym razem nie opanowała emocji. Prychnęła z wściekłością.
- Nie obrażaj mojej inteligencji. Ja naprawdę potrafię wyciągać wnioski i bez twojego potwierdzenia wiem, że nie bzyknąłbyś dziewczyny, którą lubisz. - Tym razem użyła tego słowa w bardziej znaczącym sensie i była pewna, że Sasuke tego nie przeoczył. On jej nie doceniał, jednak ona była daleka od lekceważnia jego i wiedziała, że zauważy subtelną różnicę. - Jak również, że nie znosisz być okłamywany, unikasz kłamania komuś w oczy, ale znajdujesz dziwną przyjemność w oszukiwaniu samego siebie.
Rozzłoszczenie go przyniosło jej więcej satysfakcji niż zakładała.
- Spławiasz mnie po kilku tygodniach całkiem... ciekawej relacji i powinnam być na ciebie wściekła, a może powinnam się użalać nad sobą, bo naprawdę myślałam, że coś razem przeżyjemy. W końcu tobie jest wszystko jedno, kogo wykorzystasz jako rozpraszacz uwagi. Ale nie mogę się złościć, choćbym nawet chciała, bo jest mi ciebie żal. - Nie mówiła tego złośliwie, lecz całkowicie szczerze. Właściwie, dlaczego miałaby nie pozwolić sobie na szczerość. Dopóki się spotykali uważała na to, co do niego mówi, bo gdyby podzieliła się z nim jakimikolwiek spostrzeżeniami pod jego adresem, natychmiast by ją spławił. Zaczęłaby mu przeszkadzać. - Wydaje ci się, że perfekcyjnie panujesz nad swoim życiem, że w tym szaleństwie jest metoda. Że, bez względu na to, jaki zawód spotkał cię w przeszłości, teraz już nikt cię nie zawiedzie, bo na to nie pozwolisz. Odepchniesz każdego, na kim mogłoby ci zależeć. Więc zatapiasz się w zabawie, która nie sprawia ci żadnej przyjemności, szukasz oderwania od rzeczywistości w alkoholu i patrzysz przez szklaną szybę, jak inni żyją prawdziwym życiem. Jestem pewna, że czasami aż skręca cię z zazdrości, ale wciąż zachowujesz na zewnątrz tę zimną obojętność. To wszystko nie jest kwestią twojego wyboru, ani niezdolności do podejmowania wyborów, ani strachu przed odpowiedzialnością... Nie, ty nie boisz się odpowiedzialności. I na pewno nie boisz się tego, że mógłbyś kogoś zranić, w końcu wciąż kogoś ranisz. Mimo wszystko największą krzywdę robisz sobie i myślę nawet, że dobrze o tym wiesz, jednak to cię nie powstrzyma... Bo tym, co kieruje twoim życiem, jest strach, że ktoś mógłby stać się dla ciebie zbyt ważny.
Wypowiedziała to wszystko prawie jednym tchem, zdziwiona własną gadatliwością. Ku jej zdziwieniu, Sasuke jej nie przerwał. Patrzył na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Nie wiedziała, czy jest wciąż rozzłoszczony, czy może już wcale nie. Może jest pod wrażeniem dokonanej psychoanalizy, a może uważa wszystko, co powiedziała, za stek bezwartościowych bzdur.
- Nie zaprzeczysz, nie powiesz, że się mylę co do ciebie? - zapytała, rozczarowana brakiem reakcji.
- Nie, Karin. Jest mi wszystko jedno, co o mnie myślisz.


******************************************
Nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału, ale nie znajdę czasu by go poprawić, dlatego wrzucam taki jaki jest... Nie bijcie za to :P
Nie mam nawet fragmentu kolejnego i nie będę mieć czasu na pisanie dlatego kolejna notka będzie prawdopodobnie dopiero za dwa tygodnie. Wiem, szok, bo Was rozpieszczałam częstymi wpisami :P Chwilowo nie mam czasu pisać ^ Nie znalazłam cytatu na tytuł, mam nadzieję że w wolnym czasie to uzupełnię.

Co do wyników ankiety: 2. seria GaaIno wygrywa, nie powinno mnie to dziwić (ciekawe, czy gdybym zamieściła na innym blogu byłby inny wynik :D). Mam dwie różne koncepcje na drugą serię, wykluczające się wzajemnie... Dlatego nie wiem, czy nie skończy się na tym, że na razie porzucę kontynuację (do czasu aż uporządkuję myśli) i będę pisać coś innego. Ostatnio zbyt często zmieniam zdanie, może więc nie powinnam niczego zapowiadać :D
Pozdrawiam wszystkich :D

10 komentarzy:

  1. No nie, dopiero za dwa tygodnie? :( Rzeczywiście, za bardzo nas rozpieszczałaś. Przyzwyczaiłam się do częstych wpisów, choć sama się obijam na swoich blogach. Ale cóż, co do samego rozdziału, dużo Sakury i Sasuke - kupiłaś mnie. Trochę rozczarował mnie fakt, że Sasori tak beznamiętnie zareagował na jej słowa. Chyba łudziłam się, że ta dwójka jakoś szczególnie ma się ku sobie. Uradowała mnie za to rozmowa Karin z Sasuke. Szczera, bez niedomówień, trochę o Sakurze. Generalnie mi się podobało. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie denerwuje, że uwielbiani autorzy nic nie piszą, ale i u mnie będzie lekki przestój na blogu... Ale dwa tygodnie to tak naprawdę niedużo. Może zmobilizujesz się do notki przez ten czas :P

      Usuń
  2. Pacnę Cię gazetą w głowę zaraz. Jak możesz nie być zadowolona z rozdziału? Ja jestem z ciebie bardzo dumna i oczywiście bezzmiennie - podobało mi się ;) Sama wylatuję na dłuższy czas, więc wszystko przeczytam i skomentuję po powrocie, wybacz :( Teraz też nie mam zbyt wiele czasu, ale oczywiście cieszę się, że wiele wątków zostało wyjaśnionych i rozwiązanych. Trochę zdziwiło mnie zachowanie Sasoriego, gdyż myślałam, że będzie walczyć. No ale nic, lepiej dla niej.
    Pozdrawiam kochana i do zobaczenia za... dwa miesiące ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa miesiące? Załamałaś mnie teraz. Mam nadzieję, że jedziesz w jakieśprzyjemne miejsce i ten czas będzie mile spędzony :P Ja będę tęsknić :D

      Usuń
  3. Z tego duetu GaaIno o wiele bardziej lubię Gaarę, Ino zawsze widziałam jedynie jako przyjaciółkę Sakury. Pomimo że nie lubię tego parringu to czytam, ponieważ szczerze to opowiadanie nie ma za bardzo nic wspólnego z prawdziwymi bohaterami mangi xd Sasuke i Gaara przyjaciółmi to coś dla mnie niewyobrażalnego. W końcu jednak to fanfic.
    Masz dobry styl oraz pomysł na fabułę, który potrafisz dobrze zrealizować. Przeważnie w książce/opowiadania jest albo jedno albo drugie. Na szczęście dbasz o ortografię i interpunkcję, bo niedbałość o język ojczysty mnie denerwuje.
    Jedyne co mi się nie podoba w tym opowiadaniu to brak uczuć. Jest to o miłości i związku, a dla mnie uczucia bohaterów są letnie. Za to bardzo podoba mi się kreacja bohaterów. Są spójni psychologicznie. Świetnie również prowadzisz akcję, powoli dowiadujemy się wszystkich tajemnic. Dobrze, że wprowadzasz wiele wątków i postaci, a nie koncentrujesz się jedynie na dwójce głównych bohaterów. Brakuje mi jednak Naruto e tym opowiadaniu xd Za to Sasuke mnie tutaj intryguje, chociaż i tak go nie lubię. Po prostu nie odpowiadają mi takie osoby w rzeczywistości. Mogłabym spokojnie wyobrazić sobie, że coś takiego się naprawdę wydarzyło. Bardzo również cenię sobie, że dbasz o szczegóły i o to, żeby realia były japońskie, a nie polskie. Mam nadzieję, że nie obrazisz się, piszę jedynie własne przemyślenia. Życzę weny i czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem daleka od obrażania się, wytykaie błędów jest jak najbardziej w cenie :) Zresztą głównie chwalisz :P Miło wiedzieć, że przekonałam Ciebie do opowiadania stylem i fabułą, a nie osobami bohaterów :D Bardzo dziękuję za komentarz

      Usuń
  4. Mam chwileczkę to nadrobiłam i dodam komentarz, ale nie wiem kiedy pojawi sie nastepny ;/
    Myslalam, ze Sasori bedzie bardziej wariowal i pokazywal sceny zazdrosci po tym wszystkim, ale to dobrze ze Sakura z nim zerwala ;)
    Ogladajac arty zobaczylam zdjecia Karin i Sakury. Moze ta pierwsza ze zlosci podrywalaby ja? xD Chyba nie, czy bedzie pokazywac, ze jest zazdrosna, czy zniknie juz z opowiadania?

    1. http://data.whicdn.com/images/177291699/large.jpg

    2. http://t12.deviantart.net/iymag3VBC_SZCh5PXJhsFuNql1M=/300x200/filters:fixed_height(100,100):origin()/pre13/ce0b/th/pre/f/2012/091/d/0/gaaino_morning_tea_by_cloveruka-d4ukzmj.jpg

    3. http://e-shuushuu.net/images/2007-07-18-63650.jpeg

    4. http://orig14.deviantart.net/85aa/f/2007/244/9/7/sasori_and_sakura_by_chibi_kawaii.jpg

    5. http://img13.deviantart.net/ad56/i/2012/140/e/a/_sasusakukarin_who_will_you_chose_sasuke__by_omakisakura-d50fjks.jpg

    6. http://media.animevice.com/uploads/0/9455/380486-screenshot095.jpg

    7. http://i.ytimg.com/vi/DTBgLxnsWdY/hqdefault.jpg

    Hanabi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło że znalazłaś czas :) Co do Karin... Na razie znika :) Jeśli kiedyś napiszę drugą serię może się w niej pojawić. Nie wiem jeszcze, mam bardzoe mgliste plany :)

      Usuń
  5. Karin ma u mnie dużego plusa, że tak idealnie przedstawiła postrzeganie przez ze mnie Saska.xD Co do tej postaci troszkę wkurzała, ale kiedy minęła jej ta cała "miłość" do Uchihy wydaję się całkiem spoko. Po za tym, przecież czeka na nią Suigetsu.xD Tia... Ja to ja. Chociaż z tego co wiem to ten paring istnieje, więc ze mną nie jest, aż tak źle.
    Co do kontynuacji - Zrób tak jak chcesz. Obojętne mi to. Jak poinformujesz, że coś nowego to zacznę czytać. Jak kontynuacjia - Mi to Rybka. Ważne, żebyś miała na to to chęci, ponieważ pisać coś wymuszonego jest bardzo źle. Wiem, ponieważ sama coś takiego ostatnio miałam. A ważne, żeby sprawiało to przyjemność, więc Tobie zostawiam tą decyzję. Co do częstotliwości rozdziałów. Emm... Dwa Tygodnie? Naprawdę? Tak mało czasu pomiędzy wstawieniem kolejnego rozdziału? -0-0- Proszę Naucz mnie Tego! Ja wstawiam rozdziały raz na miesiąc, a Ty mi mówisz o dwóch tygodniach.xD Teraz to w sumie już tydzień, ale co tam. W każdym razie rozdział jest fajny i przyjemnie się go czytało.
    Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah, może powinnam zacząć prowadzić kurs korespondencyjny z tego jak motywować się do regularnych notek xP Póki jeszcze moje blogi wyglądają w tym zakresie wiarygodnie ;)

      Usuń