Ino
wiedziała, że Gaara nie lubi drogich lokali, dlatego była nieco
zdziwiona, gdy w poniedziałek po zajęciach zabrał ją do
restauracji w Gizie. Nie miała szansy pojechać do domu, żeby się
przebrać i w pierwszej chwili przeraziła ją myśl o obiedzie w
najdroższej dzielnicy Tokio. Okazało się, że niepotrzebnie, bo
nie weszli do snobistycznej restauracji, w której obowiązywały
wyjściowe stroje. Poszli do restauracji urządzonej w tradycyjnym
japońskim stylu, serwującej wyłącznie typowo japońskie dania.
Jadano tam przy niskich stolikach na podłodze, a każdy stół był
w osobnym pomieszczeniu, z emakimono na ścianach i podłogami
wyścielanymi tatami. Wnętrza przypominały tradycyjne pomieszczenia
do ceremonii herbacianej.
Ino
nie przepadała za sztuką parzenia herbaty, zbyt wiele godzin
spędziła na uczeniu się wszystkich zasad. Jednak podobał jej się
wystrój restauracji i wybór w menu – wszystko, z wyjątkiem cen.
Wybrała
zupę krabową i sałatkę z owoców morza, powstrzymując się przed
komentarzem, że mogli pójść do jakiegoś tańszego lokalu.
Było
oczywiste, że Gaara zaprosił ją w to miejsce, żeby przeprosić za
swoje ostatnie zachowanie i postanowiła to bez zastrzeżenia
zaakceptować. Skoro chciał odkupić domniemane przewinienie
zapraszając ją do restauracji w Gizie, widocznie tego potrzebował.
Musiała
przyznać, że ceny nie wynikają tylko z lokalizacji. Nigdy
wcześniej nie jadła tak dobrze przyrządzonych owoców morza.
-
Byłeś już tutaj kiedyś? - zapytała, gdy skończyli drugie danie
i czekali na deser. Wcześniej rozmawiali na mało ważne tematy, ale
teraz chciała poruszyć sprawę, która nie dawała jej spokoju.
Gaara był zbyt przewrażliwiony na punkcie Kankuro, by mogła to
zignorować. Szukała sposobności, by delikatnie go o to wypytać.
Oczywiście,
od dawna wiedziała, że Gaara nie lubi rozmawiać o swojej rodzinie.
Chyba wolał ograniczać myślenie o nich tylko do Temari i swojej
matki. Nie ukrywał niechęci do ojca, chyba nawet nie miał dla
niego żadnego szacunku. Jednak sprawa z Kankuro była bardziej
skomplikowana.
-
Moja matka lubiła tę restaurację, kiedyś przychodziliśmy tu
przynajmniej dwa razy w miesiącu – powiedział. Siedział
naprzeciw niej, po drugiej stronie stolika i teraz położył otwartą
dłoń na blacie. - Mają tu najlepsze homary w Tokio. Szkoda, że
się nie skusiłaś.
Trudno
było jej to skomentować. Zdawała sobie sprawę, że Gaara ma
wyrzuty sumienia, ponieważ wyładował na niej złość, ale bardzo
wątpiła, że to by się zmieniło gdyby wydał na obiad
równowartość miesięcznej wypłaty.
-
Nie musisz być dla mnie tak wyszukanie miły – powiedziała,
opierając łokieć o blat stołu i splatając z Gaarą dłonie. -
Poza tym, ciekawa jestem, co zrobisz w ramach przeprosin jeśli
kiedyś naprawdę zawinisz.
Powiedziała
to dla rozładowania armosfery, bo Gaara był zauważalnie spięty.
Tylko pogorszyła sytuację.
-
Nic takiego się nie zdarzy – powiedział poważnym tonem. - Więcej
cię nie przestraszę w taki sposób. Jednak – tutaj zauważyła
wahanie w jego głosie – może powinnaś o tym z kimś porozmawiać.
Ino
spodziewała się czegoś takiego. Nie w tej chwili, ale wiedziała,
że wypłynie temat terapii i tym podobnych. Tylko, że ona już to
przerabiała. W nadmiarze.
-
Wystarczy mi rozmowa z tobą. Psycholodzy to nie jest remedium na
całe zło. - Widziała wyraz jego twarzy i zdawała sobie sprawę,
że zamierza z nią polemizować. - Mam już dość terapii, całej
tej otoczki. I, naprawdę, jest ze mną wszystko w porządku.
Gaara
wpatrywał się w nią intensywnie.
-
Nie jestem do tego przekonany. Ktoś, komu ufałaś, bardzo nadużył
tego zaufania i teraz...
Ino
domyślała się, co on chce powiedzieć i pomyślała, że jedną
rzecz koniecznie musi wyjaśnić.
-
Nie boję się ciebie. Przerosła mnie sytuacja, ale... To nie
sprawia, że mniej ci ufam.
Gaara
przez chwilę się nad czymś zastanawiał. W tym czasie otworzyły
się przesuwane drzwi i do pokoju weszła kelnerka ubrana w cienką
yukatę. Ino cofnęła ręce i wyprostowała się na swoim miejscu.
Kelnerka postawiła na stole pucharki z deserem, a potem wyszła. Gdy
drzwi się za nią zamknęły, Gaara wstał i przeniósł się na
miejsce obok Ino. Zamiast jednak usiąść na poduszce przepisowym
sposobem, usiadł po turecku bokiem do stołu. Ino obróciła się na
piętach, zwracając się twarzą do niego. Położyła dłonie na
kolanach, ale Gaara podniósł jej dłonie do ust i pocałował.
-
Nie ukrywaj przede mną tak ważnych rzeczy. I pamiętaj, że zawsze
możesz na mnie liczyć.
Wiedziałaby,
nawet gdyby tego nie powiedział. Jednak czasami dobrze usłyszeć
coś takiego.
Nie
chciała psuć nastroju, ale nawet wiedząc, że to zrobi, musiała
pewną rzecz wyjaśnić.
Gaara
powiedział jej, że nie chce, żeby miała cokolwiek wspólnego z
Kankuro, bo nie wierzy w jego czyste intencje – bo ma powody w nie
nie wierzyć – ale uzasadnienie budziło jej wątpliwości.
-
Jeśli mowa o ukrywaniu – odezwała się, podejmując w końcu
decyzję – to czy ty zrobiłeś coś takiego, by twój brat miał
powód ci szkodzić?
Gaara
był niezadowolony z pytania, ale raczej nie był zaskoczony.
Wypuścił jej dłonie z rąk i popatrzył na nią poważnie.
-
Nie jestem dla Kankuro bratem. Jestem kimś, kto uzurpuje sobie prawo
do jego dziedzictwa. W tym sensie, tak, zrobiłem coś, za co może
pragnąć się odegrać.
Ino
potrząsnęła z niedowierzaniem głową.
Nie
powiedziałaby o Kankuro, że jest sympatyczny lub szczególnie godny
zaufania... Właściwie, po tych kilku spotkaniach nie wiedziała, co
o nim myśleć. Za każdym razem wywierał na niej inne wrażenie.
Niezmiennie irytował ją tym, że otwarcie krytykował Gaarę i
wypowiadał się o nim z niechęcią. Jednak nie widziała w jego
zachowaniu nienawiści.
Jej
zdaniem Kankuro nie zachowywał się jak ktoś, kto chce się mścić
z powodu urażonej dumy. Albo z jakiejkolwiek innej przyczyny.
-
On wcale tak o tobie nie myśli – oceniła.
Gaara
uśmiechnął się drwiąco, ale był to bardzo gorzki grymas.
-
Tak własnie myśli, dokładnie to mi powiedział. I naprawdę mu się
nie dziwię. Nie tylko jest najstarszy i ma prawo do tej firmy, ale
też ciężko pracował, żeby coś w niej znaczyć. Zależy mu, żeby
ojciec go docenił, ale wszystkie jego wysiłki są beznadziejne, bo
nasz ojciec nie ceni czegoś takiego jak ciężka praca czy
zdolności. On jedynie robi wszystkim na przekór, żeby pokazać, że
ma władzę.
Ino
rzeczywiście nie myliła się sądząc, że Gaara nienawidzi swojego
ojca. Widać nie tylko za to, że upokarzał jego matkę znajdując
sobie kolejne kochanki, ale także za to, jakim jest człowiekiem.
-
Więc blokuje karierę Kankuro, żeby udowodnić, że ma władzę? -
zapytała.
Zastanawiała
się, czy starszemu bratu Gaary w ogóle zależy na tej karierze. Gdy
ostatnio z nim rozmawiała poruszyli różne tematy, nie tylko ich
rodziców, ale także firmy. Kankuro nie powiedział nic konkretnego,
ale miała wrażenie, że on nie czuje się na swoim miejscu. Kiedy
mówili o studiach chętnie opowiadał o projektowaniu i miała
wrażenie, że to go interesuje znacznie bardziej niż zarządzanie.
-
Nie widzę innego wytłumaczenia – odpowiedział Gaara. Po chwili
zastanowienia dodał: - Mój ojciec ma ewidentny kompleks niższości,
wychował się w biednej wielodzietnej rodzinie i wspiął się
wysoko tylko dlatego, że poślubił bogatą kobietę... Nie traci
okazji, żeby pokazywać całej rodzinie, jak wielką zrobił
karierę. Rzeczywiście, rozwinął tę firmę. Ale byłby nikim
gdyby nie wżenił się w ten biznes i tak samo byłby nikim, gdyby
nasza matka się z nim rozwiodła. Bardzo dobrze o tym wie. Jednak
wywalczył sobie pozycję, z której teraz nikt już go nie zrzuci,
dlatego nie traci okazji, żeby udowadniać to wszystkim w otoczeniu.
Najbardziej sobie.
Ino
już wcześniej uważała, że ojciec Gaary musi być skrzywionym
człowiekiem, ale nie przyszło jej do głowy mu współczuć. Ze
wszystkiego, co o nim słyszała – więcej od Temari niż od Gaary
– mogła z łatwością wywnioskować, że Rasa Sabaku jest nie
tylko wymagający i surowy, ale też całkowicie oziębły
emocjonalnie. I wyrachowany. Wiedząc, jak traktował swoję żonę,
trudno byłoby posądzić go o zdolność do jakichkolwiek uczuć.
Mając minimalną wrażliwość, nie romansowałby otwarcie z
niezliczonymi kobietami, praktycznie na oczach żony i dzieci.
-
Jesteś pewny, że on chce tobie przekazać firmę?
-
O, tak. Truje o tym przy każdej okazji – odpowiedział Gaara
niechętnie. - To jest bardzo w jego stylu, zmuszać ludzi, by
postępowali wedle jego życzenia i wbrew własnej woli. Chociaż
nawet mnie dziwi, jak jest w tym zakresie uparty. Może uważa, że
najdobitniej udowodni swoją władzę jeśli za kilkanaście lat
ustąpi ze stanowiska i firmę szlag trafi. Może to dla niego miara
sukcesu. Zbudować coś, żeby ostatecznie to zniszczyć.
***
Sakura
siedziała przy stoliku w ogrodzie przed kawiarnią i mieszała
nerwowo łyżeczką w filiżance z herbatą. Zastanawiała się, jak
do tego doszło, że znalazła się w takiej sytuacji.
Jak
doszło do tego, że czuła się, jakby musiała się tłumaczyć ze
swoich decyzji.
Przyszła
na spotkanie z Sasorim z założeniem, żeby powiedzieć mu to, co ma
do powiedzenia – czyli niewiele ponadto, że więcej się z nim nie
spotka. Z nadzieją, że nie będzie z nią polemizował.
I
teraz, gdy Sasori wysłuchał jej z zupełnie obojętnym wyrazem
twarzy, uświadomiła sobie, że spodziewała się, że jednak będzie
chciał ją jakoś przekonać, by z nim nie zrywała. Albo że
zareaguje w jakikolwiek sposób, zamiast chłodno przyjąć fakt do
wiadomości.
Nie
był rozzłoszczony. Ba, chyba nawet nie był rozczarowany.
-
Rozumiem – powiedział, gdy skończyła mówić.
W
tej chwili było dla niej oczywiste, że nie rozumiał. On naprawdę
nie wiedział, czego ona od niego oczekiwała. To sprawiło, że
sama, nie pierwszy raz w ostatnich dniach, zaczęła się
zastanawiać, jakie były jej faktyczne oczekiwania.
Cóż,
spodziewała się jakiegoś afektu. Ale dla Sasoriego, chociaż
okazywał jej zainteresowanie, w gruncie rzeczy pozostawała
obojętna. Może lubił z nią rozmawiać, ale nie darzył jej
szczególną sympatią.
To
oczywiste, że z Sasorim jest coś nie tak, ale to już w tej chwili
nie był jej problem. Jej problem polega na tym, że z nią także
jest coś bardzo nie w porządku.
Rok
temu nie spotykałaby się z chłopakiem, który ledwie okazuje jej
zainteresowanie. Nie traciłaby na niego czasu.
No
dobrze, straciła dużo czasu wzdychając do Sasuke, chociaż on od
początku odrzucał jej uczucia. Jednak traktował ją z sympatią,
jak dobrą koleżankę, przynajmniej do czasu, gdy się ze sobą
przespali. I później, gdy postanowili zapomnieć o urazach i
spróbować się zaprzyjaźnić. Nie traktował jej z obojętnością.
Jakiekolwiek
uczucia są lepsze niż obojętność. Ale są też ryzykowne, bo
dają nadzieję. Cały czas liczyła, że Sasuke z biegiem czasu
zacznie ją traktować inaczej niż jak koleżankę. Jednocześnie
wiedziała, że on by sobie na to nie pozwolił. Może dlatego tak
rozpaczliwie chciała się od niego uwolnić.
Jej
starania nie przyniosły założonego efektu. Od wakacji mało kiedy
ze sobą rozmawiali. Wypracowana nić porozumienia rozpadła się w
pył. Łatwo było ją zniszczyć, bo niewiele trzeba, by Sasuke
zaczął traktować kogoś z chłodnym dystansem. Tylko, że to nie
tak miało być. To ona miała się do niego zdystansować, jakoś
uporządkować swoje uczucia.
Teraz
wiedziała o sobie mniej niż przedtem. Nie wiedziała, czego chce i
czy to, że brakuje jej dawnego kontaktu z Sasuke oznacza, że
powinna spróbować odzyskać przyjaźń, którą mieli, czy wręcz
przeciwnie.
Przecież
to był taki nierówny układ. Z jej strony to zawsze była więcej
niż przyjaźń, a z jego – znacznie mniej.
Mogła
sobie wmawiać, że może coś być między nimi skoro jej zaufał,
ale teraz widziała to zupełnie inaczej. To, że zdradził jej kilka
nieprzyjemnych faktów o swojej rodzinie chyba nie znaczyło, że ma
do niej zaufanie albo traktuje ją inaczej niż resztę. Mogło być
tak, że przypadkowo trafiła na moment jego słabości.
To
nie mógł być tylko alkohol, bo gdyby tak było, znacznie więcej
osób byłoby wtajemniczonych w mroczną tajemnicę rodziny Uchiha.
Sasuke, pijany czy nie, nigdy nie rozmawiał o swoich rodzicach ani o
bracie. Możnaby pomyśleć, że nie mają dla niego znaczenia skoro
są martwi.
Ona
jednak była przekonana, że mają znaczenie. Fizycznie już ich nie
ma, ale istnieją w jego głowie i czynią w niej straszne
spustoszenie. Jego rodzice musieli być strasznie trudnymi ludźmi
skoro byli wierni doktrynie kościoła uważanego za sektę, ale
oprócz tego, musieli też być ludźmi niegodnymi zaufania. Ktoś,
kto daje się omamić ideologom do tego stopnia, by poświęcać
własne dzieci, nie może być godny zaufania. Sasuke chyba to
wiedział. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek inaczej postrzegał
swojego brata, o którym teraz wypowiadał się z taką nienawiścią.
***
Sasuke
gwizdnął.
-
Pętla się zaciska – powiedział.
Temari
mogła się spodziewać takiego komentarza z jego strony. I,
niestety, był zupełnie trafny.
Siedzieli
w mieszkaniu Uchihy na podłodze z otwartymi puszkami piwa. Sasuke
zaproponował jej alkohol, gdy tylko ją zobaczył.
Temari
nie zwykła zapijać smutków... No, z wyjątkiem niektórych
sytuacji. To była taka sytuacja.
-
Więc twój ojciec podarował ci mieszkanie. Oglądałaś je już?
Skinęła
twierdząco głową. Owszem, pojechała na to strzeżone osiedle,
blisko firmy, w której zaraz po obronie dyplomu miała zacząć
pracę. W pierwszej chwili nie chciała o tym słyszeć, oddała ojcu
klucze jak tylko jej je podarował. Ale dwa dni później przysłał
je kurierem.
Oczywiście,
nie mogła powstrzymać ciekawości, więc poszła obejrzeć
apartament. Blok został wybudowany przez ich firmę, mało tego, to
był jeden z nielicznych zrealizowanych projektów autorstwa matki.
Oczywiście, że musiała zobaczyć to mieszkanie.
Ojciec
perfekcyjnie to rozegrał. Wiedziała, że postępuje dokładnie tak,
jak on to sobie wymyślił. Widząc, jak systematycznie coraz
bardziej ingeruje w jej życie, powinna była dzisiaj pójść do
niego i oddać mu te klucze, rezygnując jednocześnie z propozycji
pracy.
Jednak
wiedziała już, że tak nie postąpi. Gaara by tak zrobił,
oczywiście. Ale ona wciąż dbała o to, co ojciec o niej myśli.
Nie
mówiąc już o tym, że chciała mieć to mieszkanie. Niezależnie
od tego, jak Ino i Karui będą rozczarowane, musiała z końcem
semestru się wyprowadzić. Po ostatnim spotkaniu z Shikamaru nie
widziała innego wyjścia.
On
teraz, inaczej niż wcześniej, nawet nie szukał z nią kontaktu,
nie pisał do niej mejli. Gdy spotykali się na korytarzu, ledwie ją
zauważał.
Odkryła
przed nim karty i teraz był górą, dobrze o tym wiedziała. Pewnie
sądził, że teraz to tylko kwestia czasu nim ona do niego przyleci,
z przeprosinami za to, że chciała go wykorzystać... Albo pod
jakimkolwiek innym pretekstem.
Miała
wrażenie, że wcale się nie mylił, uporczywe ignorowanie jej było
najlepszą metodą, żeby zmusić ją do myślenia o nim... Może nie
bez przerwy, ale często.
W
tej sytuacji musiała się wyprowadzić.
Od
marca zacznie nowy etap życia. Nie będzie miała czasu na
imprezowanie ze studentami.
-
Nie miej wyrzutów sumienia, nikt cię nie ocenia. Jeśli ktoś na
tym straci, to właśnie ty, nikt inny – powiedział Sasuke.
Nie
musiał pytać, żeby wiedzieć, jaką podjęła decyzję. Tak, jak
nie pytał, czy przyjmie pracę w firmie ojca. Wiedziała, że nie
popiera jej decyzji, zupełnie jak Gaara, i tak samo jak on nie
będzie jej od niej odwodzić.
Miała
sporo do stracenia. Przyjmując ofertę pozwalała ojcu, od którego
próbowała się uwolnić, żeby znowu ingerował z jej życie. Ale
nie mogła się tak po prostu odciąć od rodziny. Praca w tej firmie
to zawsze było jej marzenie. Chciała udowodnić, że ojciec i
dziadek się mylą – kobiety wcale nie są tak bezużyteczne, jak
im się wydaje. Chciała udowodnić, że może sporo osiągnąć,
nawet jeśli będą robić wszystko, żeby zatrzymać ją gdzieś na
niskim szczeblu, pokazując jej miejsce w szeregu.
Spodziewała
się, że będą robić jej trudności. W teorii za wiele lat, gdy
ojciec zrezygnuje z kierowania firmą, mieli nią zarządzać we
troje – ona, Kankuro i Gaara. Oczywiście, że ona miała mieć z
założenia najniższą pozycję i że ojciec nie zamierza jej
dopuścić do faktycznego udziału w ważnych decyzjach, wymagając
by zadowoliła się udziałem w zyskach. Ale ona wcale nie zamierzała
pozwolić, by wszystko było po jego myśli. Uważała, że jeśli
dostanie szansę udowodni, że potrafi zarządzać firmą i będzie
mogła brać udział w decyzjach. Mogłaby być kimś ważniejszym
niż specjalistką od HR.
Ojciec
bezwiednie dawał jej tę szansę i zamierzała ją wykorzystać,
nawet jeśli to oznacza, że od tej chwili będzie musiała o
wszystko walczyć zębami i pazurami.
Zamierzała
udowodnić, że pomysł matki na tę firmę to nie była żadna
mrzonka i że jej dzieci mogłyby kierować nią razem. W ten sposób
może byliby znowu rodziną, którą matka za wszelką cenę starała
się utrzymać w całości.
Teoretycznie
przyszła do Sasuke po radę, ale teraz zrozumiała, że ani on nie
zamierza jej udzielić, ani ona jej naprawdę nie oczekiwała. Dawno
podjęła decyzję.
Żeby
odsunąć od siebie myśli o niepewnych konsekwencjach, postanowiła
zmienić temat.
-
Cały czas spotykasz się z Karin? - zapytała.
Nie
widziała dziewczyny od kilku dni i liczyła, że może wreszcie
zniknie z pola widzenia. Najwyższy czas, bo miesiąc celibatu był
bliski końca. Jednak gdy przyszła Sasuke umawiał się z kimś
przez telefon i miała złe przeczucie, że nie jest to żadna nowa
laska tylko właśnie ta ruda zdzira.
Trudno
powiedzieć, skąd wzięło się to przekonanie.
Musiała
przyznać, że mimo całej antypatii jaką dla niej miała, Karin ją
zaintrygowała. Wedle jej oceny, Sasuke nie wyłamałby się z umowy,
ale dziewczyna nie powinna tego przetrwać.
Sasuke
popatrzył na nią z pewnym zdziwieniem. Raczej nie spodziewał się
takiej zmiany tematu.
-
Widujemy się. Nadal ci to przeszkadza? - Mówił tonem, który
sugerował, że niezbyt interesuje go odpowiedź.
Temari
przygryzła wargi w wyrazie frustracji.
-
Nie wiem – przyznała szczerze. - Sądziłam, że ona leci na
ciebie... Wiesz, czysto fizycznie. A jednak kręcicie na poważnie.
Sasuke
żachnął się.
-
Na poważnie? Nie żartuj.
To
dziwne, że zaprzeczał takim oczywistym faktom.
-
Gdyby chodziło jej o seks, już by jej nie było – oceniła Temari
z okrutną bezpośredniością. - Chyba, że pociągają ją
pieniądze. Zakładam jednak, że jej nie płacisz. Tak szczerze, nie
mam pojęcia, co te wszystkie laski w tobie widzą. Poza atrakcyjnym
ciałem, oczywiście.
Sasuke
sięgnął po piwo.
-
Szczerze? Ja też nie wiem – odpowiedział beznamiętnie.
Jednak
miała wrażenie, że tą swobodną odpowiedzią maskuje irytację.
***
Karin
była zdziwiona, że Sasuke umówił się z nią w parku. Zwykle
spotykali się w pubie.
On
nie był typem człowieka, który wsłuchuje się w śpiew ptaków i
kontempluje przyrodę. Ona też nie.
Nie
był też typem, który zadaje dociekliwe pytania. Prezentował
pragmatyczne podejście do życia.
Dlatego
zdziwiło ją, gdy zadał jej trudne pytanie. Sprowokował ją tym do
zastanowienia się nad czymś, nad czym wcześniej zbyt wiele nie
myślała.
Czego
ona właściwie od niego oczekuje, oprócz seksu – to było
dociekliwe.
-
Niczego nie oczekuję. Lubię cię, to wszystko – powiedziała
wprost. - Czy ty nie spotykasz się ze mną dlatego, że mnie lubisz?
Nie
używała tego słowa w dwuznacznym kontekście. Rzeczywiście, po
prostu darzyła go sympatią. Oprócz tego, że pociągał ją
fizycznie.
-
Spotykam się z tobą, ponieważ mam za dużo wolnego czasu –
odpowiedział Sasuke, niespodziewanie szorstko. - Nie obraź się,
świetna z ciebie laska... Ale zwykle nie sypiam z dziewczynami,
które szanuję.
Nie
była zdziwiona taką odpowiedzią. Jednak coś ją zaciekawiło.
-
W takim razie, co robisz, jeśli jakaś dziewczyna cię zainteresuje?
Sasuke
spojrzał na nią z oczywistym zaskoczeniem. Mówiąc jej, że nie
czuje do niej żadnej sympatii, na pewno nie spodziewał się w
odpowiedzi takiego rzeczowego pytania. Raczej pretensji lub
niedowierzania z jej strony.
Jeśli
tak myślał, źle ją ocenił.
Jasne,
że było jej przykro, bo doskonale wiedziała, do czego ta rozmowa
zmierza albo raczej co Sasuke teraz jej chce powiedzieć.
Zamierzał
dać jej kosza, ponieważ w przeciwieństwie do innych dziewczyn nie
wykorzystywała go do seksu lub po to, żeby podnieść sobie prestiż
na uczelni.
Cóż,
nie studiowała na jego uniwersytecie, więc o to drugie od samego
początku nie mógł jej podejrzewać.
-
Wykorzystuję rozpraszacze uwagi – powiedział bez wahania.
I
znów, nie była zdziwiona jego odpowiedzią.
-
Więc jestem środkiem do rozproszenia uwagi – podsumowała.
W
jego zachowaniu ani wyrazie twarzy nie było nawet śladu zmieszania,
gdy powiedział obojętnie:
-
Nie chcę cię obrazić. Nie bierz tego do siebie.
Machnęła
niecierpliwie ręką.
-
Daruj sobie, Sasuke, nie musisz się tłumaczyć. Uważasz się za
dobrego obserwatora, ale pozwól, że ci coś uświadomię: nie tylko
ty obserwujesz. Widzę, jak na nią patrzysz. Powinieneś lepiej się
maskować, bo gwarantuję ci, gdyby wszyscy w twoim towarzystwie nie
byli tak bardzo skoncentrowani na sobie, bez trudu by cię
rozszyfrowali.
Sasuke
uśmiechnął się drwiąco.
-
Rzeczywiście? Nie chcę podważać wartości twojego odkrycia, ale
zapewniam cię, wszyscy w towarzystwie uważają, że mam słabość
do Sakury. Jesteś tylko jednym z wielu obserwatorów.
Karin
tym razem nie opanowała emocji. Prychnęła z wściekłością.
-
Nie obrażaj mojej inteligencji. Ja naprawdę potrafię wyciągać
wnioski i bez twojego potwierdzenia wiem, że nie bzyknąłbyś
dziewczyny, którą lubisz. - Tym razem użyła tego słowa w
bardziej znaczącym sensie i była pewna, że Sasuke tego nie
przeoczył. On jej nie doceniał, jednak ona była daleka od
lekceważnia jego i wiedziała, że zauważy subtelną różnicę. -
Jak również, że nie znosisz być okłamywany, unikasz kłamania
komuś w oczy, ale znajdujesz dziwną przyjemność w oszukiwaniu
samego siebie.
Rozzłoszczenie
go przyniosło jej więcej satysfakcji niż zakładała.
-
Spławiasz mnie po kilku tygodniach całkiem... ciekawej relacji i
powinnam być na ciebie wściekła, a może powinnam się użalać
nad sobą, bo naprawdę myślałam, że coś razem przeżyjemy. W
końcu tobie jest wszystko jedno, kogo wykorzystasz jako rozpraszacz uwagi.
Ale nie mogę się złościć, choćbym nawet chciała, bo jest mi
ciebie żal. - Nie mówiła tego złośliwie, lecz całkowicie
szczerze. Właściwie, dlaczego miałaby nie pozwolić sobie na
szczerość. Dopóki się spotykali uważała na to, co do niego mówi, bo
gdyby podzieliła się z nim jakimikolwiek spostrzeżeniami pod jego
adresem, natychmiast by ją spławił. Zaczęłaby mu
przeszkadzać. - Wydaje ci się, że perfekcyjnie panujesz nad swoim
życiem, że w tym szaleństwie jest metoda. Że, bez względu na to,
jaki zawód spotkał cię w przeszłości, teraz już nikt cię nie
zawiedzie, bo na to nie pozwolisz. Odepchniesz każdego, na kim
mogłoby ci zależeć. Więc zatapiasz się w zabawie, która nie
sprawia ci żadnej przyjemności, szukasz oderwania od rzeczywistości
w alkoholu i patrzysz przez szklaną szybę, jak inni żyją
prawdziwym życiem. Jestem pewna, że czasami aż skręca cię z
zazdrości, ale wciąż zachowujesz na zewnątrz tę zimną
obojętność. To wszystko nie jest kwestią twojego wyboru, ani
niezdolności do podejmowania wyborów, ani strachu przed
odpowiedzialnością... Nie, ty nie boisz się odpowiedzialności. I
na pewno nie boisz się tego, że mógłbyś kogoś zranić, w końcu
wciąż kogoś ranisz. Mimo wszystko największą krzywdę robisz
sobie i myślę nawet, że dobrze o tym wiesz, jednak to cię nie
powstrzyma... Bo tym, co kieruje twoim życiem, jest strach, że ktoś
mógłby stać się dla ciebie zbyt ważny.
Wypowiedziała
to wszystko prawie jednym tchem, zdziwiona własną gadatliwością.
Ku jej zdziwieniu, Sasuke jej nie przerwał. Patrzył na nią z
nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Nie wiedziała, czy jest wciąż
rozzłoszczony, czy może już wcale nie. Może jest pod wrażeniem
dokonanej psychoanalizy, a może uważa wszystko, co powiedziała, za
stek bezwartościowych bzdur.
-
Nie zaprzeczysz, nie powiesz, że się mylę co do ciebie? -
zapytała, rozczarowana brakiem reakcji.
-
Nie, Karin. Jest mi wszystko jedno, co o mnie myślisz.
******************************************
Nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału, ale nie znajdę czasu by go poprawić, dlatego wrzucam taki jaki jest... Nie bijcie za to :P
Nie mam nawet fragmentu kolejnego i nie będę mieć czasu na pisanie dlatego kolejna notka będzie prawdopodobnie dopiero za dwa tygodnie. Wiem, szok, bo Was rozpieszczałam częstymi wpisami :P Chwilowo nie mam czasu pisać ^ Nie znalazłam cytatu na tytuł, mam nadzieję że w wolnym czasie to uzupełnię.
Co do wyników ankiety: 2. seria GaaIno wygrywa, nie powinno mnie to dziwić (ciekawe, czy gdybym zamieściła na innym blogu byłby inny wynik :D). Mam dwie różne koncepcje na drugą serię, wykluczające się wzajemnie... Dlatego nie wiem, czy nie skończy się na tym, że na razie porzucę kontynuację (do czasu aż uporządkuję myśli) i będę pisać coś innego. Ostatnio zbyt często zmieniam zdanie, może więc nie powinnam niczego zapowiadać :D
Pozdrawiam wszystkich :D
No nie, dopiero za dwa tygodnie? :( Rzeczywiście, za bardzo nas rozpieszczałaś. Przyzwyczaiłam się do częstych wpisów, choć sama się obijam na swoich blogach. Ale cóż, co do samego rozdziału, dużo Sakury i Sasuke - kupiłaś mnie. Trochę rozczarował mnie fakt, że Sasori tak beznamiętnie zareagował na jej słowa. Chyba łudziłam się, że ta dwójka jakoś szczególnie ma się ku sobie. Uradowała mnie za to rozmowa Karin z Sasuke. Szczera, bez niedomówień, trochę o Sakurze. Generalnie mi się podobało. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Też mnie denerwuje, że uwielbiani autorzy nic nie piszą, ale i u mnie będzie lekki przestój na blogu... Ale dwa tygodnie to tak naprawdę niedużo. Może zmobilizujesz się do notki przez ten czas :P
UsuńPacnę Cię gazetą w głowę zaraz. Jak możesz nie być zadowolona z rozdziału? Ja jestem z ciebie bardzo dumna i oczywiście bezzmiennie - podobało mi się ;) Sama wylatuję na dłuższy czas, więc wszystko przeczytam i skomentuję po powrocie, wybacz :( Teraz też nie mam zbyt wiele czasu, ale oczywiście cieszę się, że wiele wątków zostało wyjaśnionych i rozwiązanych. Trochę zdziwiło mnie zachowanie Sasoriego, gdyż myślałam, że będzie walczyć. No ale nic, lepiej dla niej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana i do zobaczenia za... dwa miesiące ;(
Dwa miesiące? Załamałaś mnie teraz. Mam nadzieję, że jedziesz w jakieśprzyjemne miejsce i ten czas będzie mile spędzony :P Ja będę tęsknić :D
UsuńZ tego duetu GaaIno o wiele bardziej lubię Gaarę, Ino zawsze widziałam jedynie jako przyjaciółkę Sakury. Pomimo że nie lubię tego parringu to czytam, ponieważ szczerze to opowiadanie nie ma za bardzo nic wspólnego z prawdziwymi bohaterami mangi xd Sasuke i Gaara przyjaciółmi to coś dla mnie niewyobrażalnego. W końcu jednak to fanfic.
OdpowiedzUsuńMasz dobry styl oraz pomysł na fabułę, który potrafisz dobrze zrealizować. Przeważnie w książce/opowiadania jest albo jedno albo drugie. Na szczęście dbasz o ortografię i interpunkcję, bo niedbałość o język ojczysty mnie denerwuje.
Jedyne co mi się nie podoba w tym opowiadaniu to brak uczuć. Jest to o miłości i związku, a dla mnie uczucia bohaterów są letnie. Za to bardzo podoba mi się kreacja bohaterów. Są spójni psychologicznie. Świetnie również prowadzisz akcję, powoli dowiadujemy się wszystkich tajemnic. Dobrze, że wprowadzasz wiele wątków i postaci, a nie koncentrujesz się jedynie na dwójce głównych bohaterów. Brakuje mi jednak Naruto e tym opowiadaniu xd Za to Sasuke mnie tutaj intryguje, chociaż i tak go nie lubię. Po prostu nie odpowiadają mi takie osoby w rzeczywistości. Mogłabym spokojnie wyobrazić sobie, że coś takiego się naprawdę wydarzyło. Bardzo również cenię sobie, że dbasz o szczegóły i o to, żeby realia były japońskie, a nie polskie. Mam nadzieję, że nie obrazisz się, piszę jedynie własne przemyślenia. Życzę weny i czekam na następny rozdział.
Jestem daleka od obrażania się, wytykaie błędów jest jak najbardziej w cenie :) Zresztą głównie chwalisz :P Miło wiedzieć, że przekonałam Ciebie do opowiadania stylem i fabułą, a nie osobami bohaterów :D Bardzo dziękuję za komentarz
UsuńMam chwileczkę to nadrobiłam i dodam komentarz, ale nie wiem kiedy pojawi sie nastepny ;/
OdpowiedzUsuńMyslalam, ze Sasori bedzie bardziej wariowal i pokazywal sceny zazdrosci po tym wszystkim, ale to dobrze ze Sakura z nim zerwala ;)
Ogladajac arty zobaczylam zdjecia Karin i Sakury. Moze ta pierwsza ze zlosci podrywalaby ja? xD Chyba nie, czy bedzie pokazywac, ze jest zazdrosna, czy zniknie juz z opowiadania?
1. http://data.whicdn.com/images/177291699/large.jpg
2. http://t12.deviantart.net/iymag3VBC_SZCh5PXJhsFuNql1M=/300x200/filters:fixed_height(100,100):origin()/pre13/ce0b/th/pre/f/2012/091/d/0/gaaino_morning_tea_by_cloveruka-d4ukzmj.jpg
3. http://e-shuushuu.net/images/2007-07-18-63650.jpeg
4. http://orig14.deviantart.net/85aa/f/2007/244/9/7/sasori_and_sakura_by_chibi_kawaii.jpg
5. http://img13.deviantart.net/ad56/i/2012/140/e/a/_sasusakukarin_who_will_you_chose_sasuke__by_omakisakura-d50fjks.jpg
6. http://media.animevice.com/uploads/0/9455/380486-screenshot095.jpg
7. http://i.ytimg.com/vi/DTBgLxnsWdY/hqdefault.jpg
Hanabi.
Miło że znalazłaś czas :) Co do Karin... Na razie znika :) Jeśli kiedyś napiszę drugą serię może się w niej pojawić. Nie wiem jeszcze, mam bardzoe mgliste plany :)
UsuńKarin ma u mnie dużego plusa, że tak idealnie przedstawiła postrzeganie przez ze mnie Saska.xD Co do tej postaci troszkę wkurzała, ale kiedy minęła jej ta cała "miłość" do Uchihy wydaję się całkiem spoko. Po za tym, przecież czeka na nią Suigetsu.xD Tia... Ja to ja. Chociaż z tego co wiem to ten paring istnieje, więc ze mną nie jest, aż tak źle.
OdpowiedzUsuńCo do kontynuacji - Zrób tak jak chcesz. Obojętne mi to. Jak poinformujesz, że coś nowego to zacznę czytać. Jak kontynuacjia - Mi to Rybka. Ważne, żebyś miała na to to chęci, ponieważ pisać coś wymuszonego jest bardzo źle. Wiem, ponieważ sama coś takiego ostatnio miałam. A ważne, żeby sprawiało to przyjemność, więc Tobie zostawiam tą decyzję. Co do częstotliwości rozdziałów. Emm... Dwa Tygodnie? Naprawdę? Tak mało czasu pomiędzy wstawieniem kolejnego rozdziału? -0-0- Proszę Naucz mnie Tego! Ja wstawiam rozdziały raz na miesiąc, a Ty mi mówisz o dwóch tygodniach.xD Teraz to w sumie już tydzień, ale co tam. W każdym razie rozdział jest fajny i przyjemnie się go czytało.
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
hah, może powinnam zacząć prowadzić kurs korespondencyjny z tego jak motywować się do regularnych notek xP Póki jeszcze moje blogi wyglądają w tym zakresie wiarygodnie ;)
Usuń