Było wczesne
popołudnie. Pub otwarto niedawno, w środku było jeszcze niewielu klientów.
Tayuya usiadła przy
stoliku i postawiła przed sobą szklankę Jacka Daniels’a.
Lubiła whisky, ale nie
zamierzała jej wypić. Miała nadzieję, że przynajmniej tym wkurwi Gaarę, który
nawet nie mrugnął okiem, gdy zamówiła jeden z najdroższych trunków w lokalu.
Próbował zachować
fason, a ona postawiła sobie za punkt honoru wyprowadzić go z równowagi.
Gaara nic nie zamówił. Obserwowała, jak płaci przy barze i bez pośpiechu podchodzi do stolika, jakby chciał zamanifestować, że to ostatnie miejsce, w którym chciałby być.
Gdy zajął miejsce naprzeciwko,
Tayuya popatrzyła na niego wyzywająco.
- Nie powiesz czegoś miłego,
że ładnie wyglądam lub coś w tym rodzaju? Przypominam, że to nasza pierwsza
randka, patrząc na to z pewnej perspektywy.
- I ostatnia –
odpowiedział Gaara ozięble. – Nie mam ochoty na dziecinne gierki. Powiedz, co
masz do powiedzenia, najlepiej krótko.
Tayuya sięgnęła dłonią
po whisky, ale przypomniała sobie, że z założenia alkohol ma zostać nietknięty
– więc zacisnęła palce na szklance, ale jej nie podniosła.
- Dlaczego uważasz, że
mam ci coś konkretnego do przekazania? – zapytała, starając się brzmieć
lekceważąco.
- Jeśli nie masz, nie
powinnaś nalegać na spotkanie – odpowiedział Gaara bez ogródek. – To strata
twojego i mojego czasu.
Tayuya oparła się
wygodniej na krześle.
- Nie bądź taki zimny.
Nasza… relacja… trwała całkiem długo i miała sporo miłych momentów, nawet jeśli
teraz tobie to nie pasuje. Chyba nie chciałeś jej zakończyć przez telefon? To
byłoby niegrzeczne.
- Czego chcesz? –
zapytał Gaara, nie kryjąc zniecierpliwienia.
Tayuya przesunęła
szklankę na bok i położyła dłonie na blacie. Gaara cofnął się nieznacznie,
jakby sądził, że zacznie się do niego dobierać.
Ale ona nie przyszła
tutaj po to, żeby się kompromitować lub próbować go przekonać, by dalej się z
nią spotykał. Miała zamiar okazać, że to nie ona przegrała.
Przez ostatnie kilka
tygodni była wobec niego zbyt natarczywa, wysyłając smsy, gdy on unikał spotkań.
To on miał nad nią przewagę. Ale teraz może przynajmniej trochę ją zniwelować.
- Szczerze porozmawiać,
chociaż raz. W niczym to nie zaszkodzi, prawda? – odparła. Gaara nie zareagował
na jej słowa. – Oczywiście, wiesz, że uraziłeś moją dumę. Jak twój nowy obiekt
zainteresowania? Brunetka, blondynka, wyższa
ode mnie? – z satysfakcją zauważyła, że chłopak po raz pierwszy tego wieczoru
spojrzał na nią uważniej, rezygnując z obojętnej postawy. – Nie stresuj się.
Tak tylko pytam. Z ciekawości. Gdzie znalazłeś dziewczynę, której nie
przeszkadza twój niewyobrażalny egoizm w każdej dziedzinie życia?
Gaara wykrzywił
pogardliwie wargi.
- Skoro jestem tak
bardzo wadliwy, dlaczego się mnie uczepiłaś? Powinnaś z radością przyjąć taki
obrót sytuacji i znaleźć sobie lepszy egzemplarz.
Tayuya przymrużyła
oczy, zirytowana jego arogancją.
- Może tak zrobię, a
może nie. Ty z pewnością jeszcze zmienisz zdanie, a to dlatego, że lubisz łatwe
rozwiązania. Nawet jeśli masz jakąś moralność, naginasz ją kiedy tak jest
wygodnie. Nie kasuj mojego numeru, bo pewnie jeszcze się przyda.
***
Karui prychnęła ze
zniecierpliwieniem.
Nie lubiła, gdy
stawiano ją pod presją. Teraz czuła się jak na przesłuchaniu. Na dodatek osobą,
która ją strofowała, była Temari. Nietypowe jak na nią zachowanie, bo zwykle
nie była taka wścibska.
- Intuicja cię zawodzi –
powiedziała Karui. – Jak mogło ci przyjść do głowy, że podoba mi się Nara? Nie
spojrzałabym na tego nerda, nawet gdyby był ostatnim mężczyzną na kuli
ziemskiej.
- Coś mi się wydaje, że
tylko tak mówisz – odparła blondynka prowokująco.
Karui spojrzała na nią
ze złością.
Siedziały na ławce
przed centrum sportowym. Mimo trwających wakacji, na deptaku przed budynkiem
było równie tłoczno jak w czasie roku akademickiego. Okolice wydziału
wychowania fizycznego były zawsze najbardziej obleganymi przez studentów
rejonami kampusu.
Karui już pożałowała,
że zgodziła się pójść z Temari i Ino, by razem obejrzeć mieszkanie do
wynajęcia. Z początku myślała, że to dobry pomysł – była zdecydowana bronić tej
lokalizacji i zawsze mogła przekonać Temari, gdyby ta miała jakieś wątpliwości.
Niestety, szybko
okazało się, że blondynka postanowiła zasypać ją pytaniami. Karui pomyślała, że
to jest pierwszy i ostatni raz, gdy przyszła na umówione spotkanie przed
czasem. Gdyby Ino już tutaj była, łatwiej byłoby sprowadzić rozmowę na jakieś
inne tory.
Temari wyciągnęła przed
siebie dłonie i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom.
- Nie ma w czym
wybierać, a że nie podejrzewam cię, byś chciała wyrwać jakiegoś pryszczatego
chłopaczka z pierwszego roku - kontynuowała z niewinną miną – Nara to jedyna
opcja.
Karui oczywiście wiedziała,
że Temari bezczelnie ją prowokuje, testując kiedy straci cierpliwość. Co
gorsza, to jej się udawało.
Karui nie mogła sobie
pozwolić na to, by Temari zaczęła rozpowszechniać absurdalne przypuszczenie
jakoby leciała na Shikamaru – nie, żeby było z nim coś nie tak, ale popularne
dziewczyny nie gustują w studentach informatyki. Nara jest uosobieniem
wszystkiego, co nie jest aktualnie w
modzie.
- Dobrze – powiedziała
z rezygnacją. – Inuzuka.
Temari przypatrywała
jej się przez chwilę z zagadkowym wyrazem twarzy. Potem uśmiechnęła się szeroko
i zaczepnie szturchnęła ją w ramię.
- To całe szczęście. Bo
już myślałam, że podoba ci się Uzumaki, a to byłaby katastrofa.
- Dlaczego? – zapytała
Karui, zaskoczona jej reakcją. Temari nie przepadała za Kibą, więc można było
się po niej spodziewać jakichś złośliwych komentarzy, a nie aprobaty. -
Uważasz, że idę tak bardzo z prądem i zwróciłabym uwagę na Naruto, ponieważ odkąd
odnosi sukcesy na meczach dziewczyny zaczęły zwracać na niego uwagę? Martwi
cię, że mogłabym być taką oportunistką?
Temari wzruszyła
ramionami.
- A, skąd. Jak może
zauważyłaś – a jeśli nie, to właśnie się dowiedziałaś - Naruto i przyjaciółka
Ino mają się ku sobie. A ja nie chcę tutaj żadnych konfliktów. W końcu mamy
razem mieszkać.
Karui zmarszczyła brwi.
Właśnie przypomniano jej o czymś, co wcale jej się nie podobało.
- Nie uznawałabym
sprawy za przesądzoną. Ino nie jest specjalnie chętna, a ty chyba nie
zamierzasz jej namawiać?
- Zamierzam. Jak
sobie to inaczej wyobrażasz, do trzeciego pokoju weźmiemy jakąś osobę z
przypadku? Możesz nie darzyć jej sympatią, ale chyba nie masz też powodu do
antypatii. Hm?
Temari oczekiwała
odpowiedzi na to pytanie, ale Karui wcale nie kwapiła się jej udzielić.
- Jaki masz z nią
problem? – zapytała blondynka po chwili.
Karui zastanowiła się.
Podzielenie się z nią myślami nie powinno zaszkodzić.
- Nie chcę, żeby
popsuła mi szyki. To oczywiste, że ma coś do Kiby.
Temari prychnęła głośno
– trudno powiedzieć, czy był to wyraz rozbawienia, czy gniewu.
- Skąd ci to przyszło
do głowy? – zapytała.
Zdaniem Karui,
zabrzmiało to nieszczerze, jakby Temari wcale nie była taka zaskoczona jej
sugestią. Tylko wzmocniło to jej obawy.
- W kampusie wciąż ich
widuję razem – powiedziała niechętnie. „Wciąż” było z pewnością mało
przekonujące, bo studiowała na innym wydziale i mało kiedy widywała na uczelni
Ino lub Kibę – ale faktem było, że jeśli już spotykała kogoś z nich, zwykle
byli razem. Karui miała co do tego złe przeczucia.
- Cóż, jeśli tak
uważasz, powinnaś podwoić wysiłki, żeby Inuzuka wreszcie cię zauważył –
odrzekła Temari. – Ino w niczym ci nie przeszkodzi, ponieważ aktualnie spotyka
się z moim bratem.
- Jedno drugiemu w
niczym nie przeszkadza – odpowiedziała Karui z przekąsem. W oddali, po drugiej
stronie ulicy za tłumem studentów, dostrzegła jasne włosy i jasnoróżową bluzkę
i była pewna, że należą one do Ino – nowa koleżanka Temari miała oczywistą
słabość do pastelowych kolorów.
Na twarzy Temari
wykwitł złośliwy uśmiech. Nagle poprawił jej się humor.
- Przemawia przez
ciebie zazdrość. Nie stresuj się, nie musisz podejrzewać Ino o takie zagrania.
- Nie znasz tego
powiedzenia? Cicha woda brzegi rwie. Twoja koleżanka właśnie obściskuje się z
jakimś… hm, co tu dużo mówić, wyjątkowo atrakcyjnym obiektem – odparła Karui,
usatysfakcjonowana, że może jej przygadać.
Temari powiodła
wzrokiem za jej spojrzeniem.
Chłopak, który
przytulał Ino, był bez wątpienia kilka lat starszy. Miał na sobie ciemne
spodnie i biały t-shirt, który opinał się ciasno na umięśnionej klatce
piersiowej, a jasne włosy związał w kucyk.
- Temari – odezwała się
Karui. Nie miała czasu kontemplować zmieszania przyjaciółki; ciekawość
zwyciężyła. – Gdzie ona wyrwała taki gorący towar?
- Jeśli się nie mylę,
na kursie tańca – odpowiedziała Temari i wstała z ławki. – Jak wyglądam?
- Jak zawsze,
rewelacyjnie – przyznała Karui niechętnie, podrywając się z miejsca. – Czyżbyś
na widok dobrze zbudowanego mena zapomniała o twojej nieszczęśliwej miłości do…
- Och, zamknij się,
Karui – ucięła Temari. - Pamiętaj, że ty dopiero co upatrzyłaś sobie miłośnika
psów, nie powinnaś tak często zmieniać obiektu westchnień. Więc milcz i pozwól
mi działać – powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Karui nie miała innego
wyjścia jak zaprzestać ironicznych uwag, przynajmniej na ten moment.
Temari bez wahania
podeszła do Ino i jej kolegi, rozmawiających po drugiej stronie ulicy. Po
drodze blondynka rozpięła dwa guziki cienkiej bluzki, eksponując dekolt.
Karui poszła za nią,
trochę zirytowana, ale przede wszystkim ciekawa, jak rozwinie się sytuacja.
Z jej perspektywy wcale nie wyglądało, jakby ten koleś był dla Ino tylko kolegą - trzymali się w podejrzanie bliskiej odległości względem siebie. Chociaż zawsze można byłoby to zbić argumentem, że ona, Karui, się na tym nie zna - w końcu nie miała żadnego bliskiego przyjaciela płci przeciwnej.
Z jej perspektywy wcale nie wyglądało, jakby ten koleś był dla Ino tylko kolegą - trzymali się w podejrzanie bliskiej odległości względem siebie. Chociaż zawsze można byłoby to zbić argumentem, że ona, Karui, się na tym nie zna - w końcu nie miała żadnego bliskiego przyjaciela płci przeciwnej.
- Cześć, Ino – odezwała
się blondynka, ledwie obdarzywszy koleżankę spojrzeniem, i zwróciła się do jej
towarzysza. – Cześć…
Chłopak spojrzał na
Ino, a potem przeniósł wzrok na Temari.
- Kimimaro –
przedstawił się i skłonił lekko głowę.
- Jestem Temari –
odpowiedziała dziewczyna.
Rozmówca posłał jej coś
w rodzaju półuśmiechu.
Jest cholernie
seksowny, pomyślała Karui. I ta głęboka barwa głosu…
Natychmiast przywołała
się do porządku. W pewnych sytuacjach lepiej nie podejmować rywalizacji.
- Domyśliłem się –
odpowiedział Kimimaro. Karui poczuła na sobie jego wzrok i mimowolnie oblała
się rumieńcem.
- Karui – odpowiedziała
na nie zadane pytanie.
- Miło mi was poznać –
powiedział chłopak.
- Domyśliłeś się? –
zapytała Temari, chcąc najwidoczniej przyciągnąć jego uwagę. Karui była w tym
momencie za to wdzięczna. Była pewna, że wszystkie emocje odmalowały się na jej
twarzy.
- Tak, Ino dużo o tobie
mówi – odpowiedział Kimimaro, przenosząc wzrok na Yamanakę, jakby oczekiwał, że
potwierdzi jego słowa.
- O tobie także –
odpowiedziała natychmiast Temari. – Jednak pominęła kilka istotnych szczegółów
– dodała, bez skrępowania taksując go wzrokiem.
Karui pomyślała z
zazdrością, że mając choćby połowę jej pewności siebie, już dawno zdobyłaby nie
tylko Kibę, ale i Sasoriego – gdyby tylko chciała.
Oczywiście, to tylko
teoria. Odpuściła sobie Akasunę. Po tym, gdy prawie wprost powiedział jej, że
nie jest nią zainteresowany –chociaż ona go przecież o to nie pytała ani nie
dawała do zrozumienia, że chciałaby wiedzieć – uznała, że najwyższy czas
przestać się uganiać za zarozumiałym arogantem.
Zdecydowanie najwyższy
czas znaleźć sobie normalnego faceta – takiego, który nie ma rozbuchanego ego.
Temari też dobrze by zrobiła, gdyby zaczęła dostrzegać normalnych mężczyzn.
No, ale ona nie zwraca
uwagi na żadne przejawy adoracji ze strony innych, skoro widzi tylko Sasuke. I
teraz upatrzyła sobie kolejnego casanove. Bo że chłopak do skromnych nie
należy, to wydawało jej się oczywiste – nie ma szans, z takim wyglądem i
ujmującym sposobem bycia.
Temari go kokietowała,
a on wydawał się całkiem dobrze bawić odpowiadając na jej zaczepki. Karui
przestała wsłuchiwać się w ich konwersację. Za to zwróciła jej uwagę nagła
zmiana na twarzy Ino, która bez wątpienia zbladła, gdy Temari rzuciła niewinnym
tonem:
- Wpadnij do klubu na
imprezę w przyszłym tygodniu.
- Niestety, nie znajdę
czasu. Mam dość napięty grafik – odpowiedział chłopak od niechcenia. Karui
zastanawiała się, czy to nie jest tylko wymówka, żeby ją spławić.
- W takim razie
zarezerwuj sobie trochę czasu pod koniec wakacji, bo na parapetówkę musisz
wpaść – nie poddała się blondynka.
Cudownie, pomyślała
Karui. Teraz Temari zrobi wszystko, żeby namówić Yamanakę na wspólne
zamieszkanie.
- To zależy –
powiedział Kimimaro i spojrzał na Ino. – Twój brat się pojawi?
- Zapewne – odparła
Temari. – Mam nadzieję, że pytasz tylko dlatego, że jesteś nadopiekuńczy, a nie
dlatego, że wolisz mężczyzn.
Kimimaro uśmiechnął się
kpiąco.
- Postaram się przyjść.
Z narzeczoną – powiedział.
Zignorował zszokowaną minę Temari i podszedł
do Ino, żeby coś jej powiedzieć. Temari odwróciła się twarzą do Karui, a w jej
spojrzeniu czaiło się nieme pytanie, czy bardzo się skompromitowała. Jednak już
po chwili odzyskała wigor.
- Trzeba było mnie
uprzedzić – wyszeptała z pretensją, gdy Ino podeszła do nich, a Kimimaro był
już w drodze na parking, poza zasięgiem głosu.
- O narzeczonej?-
spytała Ino z rozbawieniem.
Temari wzruszyła
ramionami.
- Akurat, narzeczona to
jeszcze nie żona – odpowiedziała przytomnie. – Znasz takie ciacho i nawet się
nie zająknęłaś. Musisz go zaprosić na jakąś imprezę.
Ino potrząsnęła
przecząco głową.
- Temari, dlaczego nie
zainteresujesz się kimś, kto jest w zasięgu twoich możliwości? – zapytała.
Blondynka obruszyła
się.
- A co jest ze mną nie
tak? – zapytała.
Ino zmierzyła ja
spojrzeniem.
- Wszystko z tobą w
porządku, skarbie. Niestety, nie jesteś w jego typie.
Temari dumnie zadarła
głowę.
- To się zawsze może
zmienić – powiedziała. – A z tą narzeczoną to pewnie ściema.
Ino pokręciła głową z
pobłażaniem.
- Akurat to nie jest
ściema.
***
- To jest jakiś
koszmar. Nie mam się w co ubrać – oznajmiła Ino z desperacją.
Wyłoniła się zza
ogromnej szafy, ubrana w ciemnoszarą sukienkę sięgającą kolan, z rękawami do
łokci i golfem przy szyi.
Kimimaro nie znał się
na kobiecym ubiorze, ale nawet on uznał, że to strój bardziej odpowiedni na
pogrzeb niż na spotkanie towarzyskie. Poza tym Ino w ciemnych ciuchach to był
niespotykany widok.
Siedział na krześle
przy biurku. Był to jedyny obszar w niewielkim pokoju nie zawalony ciuchami.
Wyglądało na to, że Ino wyciągnęła połowę rzeczy z przepastnej garderoby.
- Można by pomyśleć, że
nigdy wcześniej nie byłaś na randce – powiedział, postanawiając, że nie
skomentuje kuriozalnego wyboru sukienki na ten wieczór. – Całe popołudnie
przymierzasz ciuchy? – blondynka posłała mu wrogie spojrzenie, w związku z czym
postanowił jej za bardzo nie krytykować. – W każdym razie, kończ już tę zabawę.
Nawet jeśli nie dbasz o to, czy się spóźnisz, ja muszę być u rodziców
punktualnie.
Ino przymrużyła oczy.
Ze zrezygnowanym wyrazem twarzy usiadła na stosie ubrań rozrzuconych na łóżku.
- Skoro to taki kłopot,
nie musisz czekać. Nie mam pojęcia, dlaczego chcesz mnie podwieźć, nawet nie
masz po drodze – stwierdziła. W jej głosie brzmiała podejrzliwość.
- Mam po drodze, bo
najpierw muszę odebrać Tay od kosmetyczki – odpowiedział Kimimaro niechętnie.
Wiedział, że brzmi jak pantoflarz. – Nie martw się, nie czaję się na twojego adoratora. Nie muszę, dzięki twojej koleżance.
Ino spoważniała.
- Chyba nie zamierzasz
przyjąć zaproszenia na imprezę od Temari. Ona może to źle zinterpretować.
Kimimaro zareagował
wzruszeniem ramion. Ino zmarszczyła czoło.
- Nie zamierzasz chyba
bajerować moich koleżanek –
powiedziała z potępieniem.
Chłopak rozłożył ręce w
obronnym geście.
- Ależ skąd. To ty mnie
powinnaś zaprosić na parapetówkę – oznajmił. – No nie mów, że tego nie zrobisz.
Nie zamierzam czepiać się twojego chłopaka, przynajmniej dopóki sobie nie
zasłużył. A to przecież taka ważna okazja. Można powiedzieć, że początek nowego
etapu w życiu – powiedział z emfazą.
Ino pokręciła głową.
- Skąd w ogóle wniosek,
że to moja impreza? Nie przeprowadzam się, nie dostałam pozwolenia.
Kimimaro zmarszczył
brwi.
- Chyba żartujesz. Nie
starałaś się być przekonująca.
Ino zrobiła obrażoną
minę.
- Mylisz się. Po prostu
moja matka jest przekonana, że w mieszkaniach studenckich nauka to ostatnie, co
się robi, więc argument z dobrą lokalizacją jest słaby. Mówiłam ci, tam
wszystko wynajmują studenci.
Kimimaro wzruszył
ramionami.
- W takim razie
porozmawiam z nią, zmieni zdanie – powiedział.
Ino znów posłała mu
podejrzliwe spojrzenie – jakby uważała, że zamierza podrywać jej matkę.
- Ach, więc wstawisz
się za mną? Aż tak chcesz się mnie pozbyć?
- Chyba nie myślisz, że
przez całe trzy lata twoich studiów zamierzam być szoferem – odpowiedział,
jakby mówił coś oczywistego.
***
Gaara stał oparty o
drzewo w parku. Ino podeszła do niego.
Gdy chowała aparat do
torebki dostrzegła kątem oka, że chłopak patrzył na nią wzrokiem, w którym
zmieszanie przeplatało się z irytacją.
- Ile ty masz lat, że
uganiasz się po parku za wiewiórką? –
zapytał.
Ino zamknęła torebkę i
spojrzała na niego, udając, że nie wie, o co chodzi.
Rzeczywiście, zabrało
to dużo czasu, ale…
- Zrobiłam niesamowite
zdjęcia – oświadczyła. – Wielka szkoda, że nie mam ze sobą lustrzanki… Zobaczysz, gdy je wywołam, że warto było poświęcić trochę czasu.
- I stracić seans –
odparł Gaara. W tej chwili wydawał się rozbawiony, co powinna potraktować za
dobrą monetę.
Nie musiała patrzeć na
zegarek, by wiedzieć, że uwaga jest celna.
- Nie możemy pójść na
następny?
- Okej. Pójdziemy na
następny – odpowiedział Gaara ugodowo.
- Świetnie. Ty oczywiście
zabierasz aparat w Alpy? – zapytała, chcąc delikatnie zmienić temat.
Gaara popatrzył na nią
tak, jakby podejrzewał, że w tym niewinnym pytaniu kryje się podstęp.
- Po co? – zapytał,
szczerze zdziwiony.
- Jak to? Żeby
przywieźć mnóstwo zdjęć. Fotki robione telefonem są jedynie dowodem
niewykorzystanego potencjału.
Gaara uśmiechnął się
lekko i potrząsnął głową.
- Jeśli chcesz zobaczyć
Alpy, wpisz je sobie w google. Nie jadę w góry, żeby robić zdjęcia.
Teraz to Ino była
zdziwiona.
- Wiem, ale skoro już tam
będziesz, nie zrobienie zdjęć będzie
ogromną stratą. Po powrocie będziesz żałował, że nie masz fotek.
Gaara nawet się nie
zastanawiał nad tym, co powiedziała.
- Wolę zobaczyć coś na
własne oczy i nie tracić czasu na utrwalanie zza obiektywu. Po co
później oglądać zdjęcia, które są tylko bladym odbiciem czegoś,
w czym się uczestniczyło?
Trudno było walczyć z
taką argumentacją. Postanowiła się nie wykłócać, chociaż nie podzielała tego
sposobu myślenia.
- Więc jesteś
kolekcjonerem doświadczeń. Patrzysz, zdobywasz, a potem szukasz następnych
przygód nie oglądając się wstecz – skomentowała.
Wiedziała, że to
zabrzmiało dwuznacznie, chociaż naprawdę miała na myśli tylko fotografowanie
łańcuchów górskich.
- Pod pewnym względem
tak, bo wolę nie tracić różnych okazji w życiu przez oglądanie się za siebie.
Ale ty pewnie uważasz, że to jest ślizganie się po powierzchni, bez czasu na
refleksję. To oskarżenie trochę na wyrost.
Ino przymrużyła oczy.
- Jak sam zauważyłeś,
tylko trochę. W końcu nie jedziesz w Alpy kontemplować przyrodę, tylko zdobywać
szczyty i udowodnić, że potrafisz pokonać przejście na poziomie 9a.
Gaara chciał coś
powiedzieć już na początku jej wypowiedzi, ale zmienił zdanie.
- Znasz skale trudności
na drogach wspinaczkowych? – zapytał ze zdziwieniem.
Gdyby potwierdziła,
pewnie zrobiłaby na nim pozytywne wrażenie. Ale prawda była taka, że kilka informacji
wyhaczonych w internecie jej do tego nie upoważniało.
- Wystarczy zajrzeć do
wikipedii, prawda? Skoro Céüse jest we Francji to pewnie kategoria trudności
jest według skali francuskiej, a 9a to jest prawie najwyższa nota. – W toku
wypowiedzi mówiła coraz bardziej niepewnie.
Miała wrażenie, że Gaara
przygląda jej się podejrzliwie i natychmiast przypomniała sobie porady, którymi
Temari bombardowała ją przez ostatnie dwa dni. Ino słuchała ich niezbyt
uważnie, szczególnie że większość uważała z bezużyteczne. Ale niektóre
zapamiętała, a już zwłaszcza tę, żeby pod żadnym pozorem nie dać Gaarze odczuć,
że jest przez nią kontrolowany.
Sprawdzanie ścianki
wspinaczkowej w internecie pewnie podpada pod kategorię kontrolowania, więc nie
powinna się z tym zdradzać.
- To miłe, że się o
mnie troszczysz – odpowiedział Gaara. Nie doszukała się w jego głosie ironii i
miała nadzieję, że jej nie przeoczyła. – Ale nie skręcę sobie karku. Nie będziemy
się porywać na taką ścianę bez asekuracji.
Ino żachnęła się.
- No, nie gadaj. Ktoś
mógłby być na tyle głupi, żeby wspinać się na takich wysokościach bez
asekuracji?
- Znajdą się tacy –
odpowiedział chłopak zdawkowo. – Tak czy inaczej, nie zawracaj sobie głowy wczytywaniem
się w skale trudności. W następnej kolejności zaczniesz czytać o wypadkach na
trasach wspinaczkowych i w trzy tygodnie stracisz mnóstwo nerwów.
Ino w tym punkcie
musiała się z nim zgodzić.
- Oszczędziłbyś mi
tego, gdybyś chociaż raz na dzień dał znak życia – wypaliła.
Gdyby zdążyła się
zastanowić, pewnie nie wygłosiłaby takiej uwagi. Kolejna złota myśl Temari – nawet jeśli masz zawsze przy sobie komórkę,
w kontaktach z Gaarą telefon nie istnieje.
Ale Gaara zareagował
inaczej niż można by się po nim spodziewać.
- Biorę telefon, więc
mogę wysłać do ciebie smsa dziennie – powiedział ugodowo. – O ile będzie
zasięg. Ale nie będę chodzić z komórką w ręce i odpisywać na dziesiątki mejli.
- Nie ma takiej
potrzeby – odpowiedziała radośnie. – Jeden sms jest optymalny.
- I komu to próbujesz
wmówić? – odparł Gaara z kpiącym uśmieszkiem. – Ilekroć dostaniesz smsa,
zawsze musisz na niego odpisać. Tracisz pół życia na stukanie w klawiaturę.
To był niestety celny zarzut. Nie mogła mu zaprzeczyć.
- Lubię być poinformowana,
i lubię mieć kontakt z ludźmi. – Spróbowała się usprawiedliwić. – Za to ty
sprawiasz wrażenie, że nie interesuje cię nic, co cię bezpośrednio nie dotyczy,
dlatego nawet nie podejmiesz wysiłku odpisać komuś na smsa.
- Nieprawda –
zaprzeczył Gaara. – Po prostu wolę bardziej… bezpośrednie formy kontaktu –
powiedział znacząco.
Było oczywiste, że aluzja
w tej wypowiedzi była zamierzona.
Ino podejrzewała, że
Gaara wcale nie oczekiwał od niej reakcji na zaczepkę. W końcu spacerowali w
tym parku przez prawie godzinę, a on zachowywał wręcz nienaturalny dystans.
Było to na swój sposób
urocze. I dawało jej przewagę.
- Z ciekawości… jak
bezpośrednie? – zapytała. Z satysfakcją zaobserwowała błysk paniki w jego oczach,
gdy podeszła bliżej niego, na odległość ramienia.
Była pewna, że chętnie
by się cofnął co najmniej krok do tyłu – ale nie mógł, ponieważ miał za sobą
drzewo.
Ino wyciągnęła rękę i wolno
powiodła palcami wzdłuż jego torsu – od pasa w górę. Gaara miał na sobie ciemny t-shirt. Zatrzymała dłoń na linii
mostka.
- To już chyba nasza dwudziesta
randka – powiedziała kokieteryjnie.– Co prowadzi mnie do wniosku, że wbrew
temu, co o tobie mówią, jesteś nieśmiały.
Gaara pokręcił
lekko głową, nie odwracając od niej spojrzenia.
- Tamte się nie liczą.
Wcześniej chodziło o zakład, i ty także chciałaś coś ugrać. To pierwsza randka.
Ino cofnęła dłoń,
chociaż wcale nie miała ochoty. Ale wciąż stała w tym samym miejscu, licząc, że
Gaara mimo wszystko nie próbuje jej w ten sposób spławić.
- Skoro tak – odezwała się,
maskując rozczarowanie – to na której randce mnie pocałujesz?
Gaara uśmiechnął się
lekko.
- To zależy od ciebie.
Na trzeciej mogę zaryzykować, może mi się poszczęści.
Ino przymrużyła oczy.
- Skoro tak mówisz.
Zakładam, że nigdy nie cofasz danego słowa.
Dobra, no to teraz moja rozkmina co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńWięc Gaara pojedzie w góry i oczywiście nie będzie pisał żadnych wiadomości. Postanowi iść samemu w jakąś strasznie trudna trasę i coś sobie złamie. Ponownie spotka byłą dziewczynę (ona będzie się nim opiekowała w szpitalu oooo), która stwierdzi, że jednak go kocha, więc postanowi wrócić z nim na studia. Ino będzie zazdrosna, ale jakoś to przetrzyma. Oczywiście Yamanaka będzie mieszkać razem z Temari. W między czasie Sauke stwierdzi, że Ino mu się podoba przez co Sakura i Temari dostaną kota. No i potem jeszcze jakiś happy end, ale jeszcze nie wiem...
Dobra, to ja już kończę.
Rozdział bardzo mi się podobał i niecierpliwie czekam na następny.
Pozdrawiam i weny życzę.
Muszę przyznać, że Twoja teoria poprawiła mi humor :D Jeszcze powinnam tam dodać motyw, że Ino zrozpaczona brakiem smsów od Gaary puściła się z... hm, Kibą, bo Sasuke na początku powinien bronić sie przed rosnącym uczuciem. Perspektywa Saska pałającego afektem do kogokolwiek i walczącego z uczuciami rozbawiła mnie jak nic w tym tygodniu :P Moja koncepcja na rozwój wydarzeń jest trochę inna, czy ciekawsza czy niestety nudna mam nadzieję że ocenisz :D Pozdrawiam
UsuńCiesze się, że ci poprawiłam humor :)
Usuńa tak już bardziej serio, to zastanawiam się czy Tay o której wspomina Kimimaro to nie przypadkiem ta sama osoba... (nie nie powiem tego, no nie powiem tego, ale jeśli mam rację to na tej całej parapetówce będzie niezła awantura) Rany... ja i moje historie spiskowe.
Twoja koncepcja prawdopodobnie i tak mnie zaskoczy :)
Mam nadzieję, że kolejny rozdział już wkrótce.
Powyższy komentarz jest trafny...mam nadzieję ;-) ale do rzeczy... Nie obwiniam cie za to.ze tak późno wstawialas rozdział w końcu na takie coś to bym nawet z dwa miesiące poczekala...juz nie mogę doczekać się ich trzeciej randki. Dużo weny życzę :-D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wydarzenia przed randką też Cię zaciekawią ;) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam^
UsuńO, weszłam tak po prostu zobaczyć czy jest rozdział, a tutaj zmiany widzę :D Jak duuużo Gaary w rozdziale <3 I nie, nie mam pojęcia co zamierzasz. Zawsze jak o czymś pomyślę to w następnym rozdziale zaginasz moje plany. Po prostu poczekamy, zobaczymy :D
OdpowiedzUsuńSo far mój ulubiony rozdział. I o dziwo chyba dzięki pojawieniu się Kimimaro. Odczytuje to , ajko bietnice na ciekawe tematy drugoplanowe z jego udzialem. ale całość czyta się zdecydowanie z zaciekawieniem. I.. o dnosi sie do kilku rozdziałów wstecz, podoba mi się, że Sasori jest wplatany tak niepozornie. Nic o nim jeszcze nie wiemy, Wiem, że masz zmiara to troche zepsuć (cóż, raczej już zepsułaś, to ja nadrabiam z zaległościami P), ale zaczynam wierzyć, że paring jaki mu pryszykowałas, jednak nie będzie totalnym fiaskie o.O Czekam na niego w każdym razie.
OdpowiedzUsuń