W południe w
centrum handlowym w Shibuyi były dzikie tłumy. Możliwe, że
każdego innego dnia byłoby podobnie, niezależnie od pory.
Shikamaru z reguły unikał takich miejsc, głośnych i
przepełnionych nachalnymi hostessami wciskającymi ludziom
opakowania chusteczek higienicznych z logo najróżniejszych firm.
Po dwóch godzinach
w centrum miał kieszenie wypchane chusteczkami, mógłby otworzyć
hurtownię.
Nie miał pojęcia,
dlaczego dał się na to namówić. Jeśli chciał zjeść pizzę,
preferował dostawę do domu. Dlaczego Temari upierała się na
pizzerię i to w takim miejscu – pozostawało dla niego tajemnicą.