Ino siedziała na
kanapie w salonie i teoretycznie czytała książkę, ale w większym stopniu
pochłaniało ją smsowanie z Sasuke.
Kiedy Gaara
wszedł do pokoju odruchowo zablokowała telefon i odłożyła go na bok. Sekundę
później poczuła się winna. Smsowanie chyba nie było niczym złym. Ale ukrywanie
z kim pisze?
Ostatnio
nieustannie towarzyszyła jej mieszanka niepokoju i niepewności. Nie potrafiła
przejść do porządku dziennego nad tym, czego dowiedziała się o Gaarze.
Powiedziała jemu - i sobie - że jego przeszłość między nimi nic nie zmienia. I
wydawało jej się, że nie powinno. A jednocześnie miała wrażenie, że na siłę
próbuje zbagatelizować pewne rzeczy. Gaara pozbawił życia człowieka i udawał,
że w żaden sposób nie obciąża to jego sumienia. Ino analizowała to tysiące razy i nie potrafiła ocenić, jak powinna
się zachować.
Coś, co Gaara
zrobił - przypadkiem, gdy miał 15 lat - nie mogło przecież mieć wpływu na to,
co jest teraz. Czy to coś między nimi zmieniało? Uważała, że nie powinno, a jednocześnie czuła, że zmieniało
wszystko. Chwilami myślała, że przyjmując jego wyjaśnienia, przyjmując poglądy
jakie głosił, w jakimś sensie staje się współwinna. To, co można było przypisać
nieszczęśliwemu wypadkowi, było jedną sprawą. Czymś innym było wartościowanie ludzkiego życia.
Z jednej strony chciała, żeby sprawy w jej
związku wreszcie zaczęły się układać, a z drugiej zachowywała się w sposób,
który kompletnie wykluczał jakąkolwiek poprawę. Bez zastanowienia torpedowała
każdą propozycję wspólnego wyjścia i wynajdywała preteksty do spędzania
wieczorów poza domem.
Czuła się źle,
nie będąc z Gaarą, i czuła się źle w jego obecności. Kompletnie nie potrafiła
zrozumieć niektórych swoich zachowań i niektórych emocji.
A teraz do tego wszystkiego dołączyły wyrzuty
sumienia, ponieważ ukryła przed Gaarą, że umówiła się z detektywem i poprosiła
Sasuke, żeby z nią poszedł. Choć i wcześniej czuła, że postępuje nieuczciwie,
wycofując się z tego związku, co zresztą sprowokowało Sakurę do stwierdzenia,
że nie chce już w nim być.
Chciała być z
Gaarą. Nawet kiedy opowiedział jej mroczną historię ze swojej przeszłości i
nawet kiedy drażnił ją twierdzeniem, że niczego nie żałuje - nie przyszło jej do głowy, żeby się z nim rozstać.
Jednak nie
potrafiła normalnie się zachowywać, wałkowała w myślach ten tamet, a także
tysiące innych, które wcześniej odsuwała na bok. Wcześniej Gaara bez przerwy brał nadgodziny w pracy i
jej unikał, a w Ino rósł niepokój. Teraz chłopak zmienił strategię, ale w niej wątpliwości narastały. Na dodatek, kiedy
myślała o przyszłości, nie widziała nic. Nie potrafiła sama przed sobą
określić, jak dalej wyobraża sobie swój związek z Gaarą.
Wcześniej
denerwowało ją, że nie znajdował dla niej czasu, a teraz była zirytowana za
każdym razem, gdy okazywał dobrą wolę i coś proponował. Nie wiedziała nawet,
dlaczego tak reaguje.
Teraz też rozdrażniło
ją, że przerwał jej smsową konwersację.
- Pogadajmy - powiedział, siadając na pufie
po drugiej stronie stolika kawowego.
Ino mogła domyślić się po wyrazie jego
twarzy, że to nie będzie przyjemna rozmowa.
- Męczy mnie to, jak się zachowujesz.
Mogłabyś określić wprost, czy chcesz się rozstać.
Patrzyła na niego przez chwilę zupełnie bez
zrozumienia.
Wiedziała, że
jej zachowanie działa mu na nerwy - ale chyba nie na tyle, żeby mówić o rozstaniu.
Poza tym Ino
wydawało się, że z nich dwojga to ona ma większe powody do drastycznych rozwiązań. Gaara nie mógł mówić poważnie - raczej chciał wywrzeć
na nią presję, żeby osiągnąć zamierzony skutek.
Poprzedniej nocy
był na nią bardzo zły, wiedziała to. Od jakiegoś czasu unikała zbliżeń. Gaara na początku po prostu przyjmował do wiadomości, że ona nie
ma ochoty, ale z czasem zaczął tracić cierpliwość, a Ino widząc jego tłumioną
złość czuła się rozdrażniona. I rosły w niej niewypowiedziane pretensje, bo
uważała, że Gaara jak zwykle wykazuje się zerowym poziomem wrażliwości. Czuła
jakąś blokadę, nie potrafiła nawet się do niego przytulić, ale Gaara zdawał się
tego nie zauważać. Dla niego problem pojawiał się wtedy, gdy nie mógł jej
wykorzystać, żeby się rozładować seksualnie.
Przekonanie, że
inicjował tę rozmowę tylko dlatego, że przeszkadzał mu brak seksu, sprawiło, że
była wrogo nastawiona jeszcze zanim się odezwał. Dopiero później sobie to
uświadomiła.
- Czy chcę się z tobą rozstać? - powtórzyła
głucho.
Czuła się, jakby ktoś jej przywalił obuchem
głowę. Zupełnie czymś innym było usłyszeć taką sugestię od Sakury, a czymś
innym od Gaary.
Zareagowała
jeszcze większą irytacją.
- O co ci chodzi? - zaperzyła się.
Gaara patrzył na nią z denerwującym, chłodnym
spokojem jakby nic nie mogło go wyprowadzić z równowagi.
- Unikasz mnie, Ino. Nie da się bardziej z
kimś mijać żyjąc pod jednym dachem - ocenił.
Ino odłożyła książkę, którą wcześniej miała na
kolanach i usiadła prosto, szykując się na konfrontację.
- To musi być dla ciebie coś nowego. Teraz
wiesz, jak się czułam kiedy kursowałeś między uczelnią a pracą ledwie
odnotowując moją obecność w polu widzenia?
- Czyli co, teraz się mścisz? - Ino miała
wrażenie, że w głosie chłopaka brzmiało lekceważenie. - Obrażanie się uważasz
za sposób na rozwiązywanie problemów?
Ino ściągnęła usta w wąską kreskę. Gaara
najwyraźniej próbował jej udowodnić, że jest od niej mądrzejszy.
- Zapewne nie. Po prostu nie chcesz rozwiązać
problemu - skomentował.
Ino teraz poczuła się atakowana.
- Musisz tak naciskać?
- Czym naciskam, tym, że próbuję z tobą
rozmawiać? - odparł Gaara. - Rozumiem, dlaczego jesteś zła; zachowywałem się
jak baran. Ale teraz, kiedy próbuję to naprawić, ty robisz wszystko, żeby mi to uniemożliwić.
- Nie chcę jechać na Kaukaz - powiedziała
Ino. W tej chwili to oświadczenie zabrzmiało w jej uszach jak odpowiedź
upartego dziecka. Gaara tak kierował rozmową, żeby wyszła na upartą i
dziecinną.
- Więc zaproponuj cokolwiek innego.
- Nie chcę wyjeżdżać nigdzie - odparła,
przyparta do muru.
Gaara zachowywał się, jakby za jedyne źródłe
problemów uważał nagromadzenie niefortunnych okoliczności. Wyobrażał sobie, że
urlop z dala od Tokio miałby cokolwiek naprawić? Ona obawiała się, że mógłby
tylko wszystko pogorszyć.
- Potrzebuję czasu... I przestrzeni, żeby to
wszystko uporządkować - oświadczyła.
- Czyli potrzebujesz czasu i przestrzeni,
żeby odpocząć ode mnie? - spytał Gaara.
Ino miała ochotę nim potrząsnąć. Dlaczego
zawsze stawia własnę osobę w centrum zainteresowania?
- Szukasz pretekstu do rozstania? - zapytała
ze złością.
- Tak. Dlatego wracam wcześnie z pracy, tylko
po to, by dowiedzieć się, że ty masz własne plany na popołudnie i wieczór.
Ino z irytacją przymrużyła powieki. Gaara najwyraźniej wcale nie chciał się z nią porozumieć skoro sięgał po sarkazm.
Wydawało się, że czekał na jej odpowiedź, ale Ino milczała. Może to go sprowokowało.
- Skoro ci przeszkadzam, usunę się - oświadczył.
Ino nie była na to przygotowana.
- Co? - zapytała.
- Mam dość życia z tobą przez ścianę -
oświadczył Gaara bez mrugnięcia okiem. - Na każdym kroku okazujesz, że się ze
mną męczysz. A ja nie zamierzam cię do tego zmuszać. Zastanów się, czego
chcesz, Ino, zamiast robić uniki. I daj mi jednoznaczną odpowiedź.
Ino przypatrywała się Gaarze z
niedowierzaniem.
Sugerował
rozstanie. Tak po prostu, po tym wszystkim, i to z takim nastawieniem, jakby go
to wcale nie ruszało. Jakby na chłodno analizował możliwości.
- Nie
chcesz już ze mną być - powiedziała Ino, zupełnie bezwiednie. Usłyszała
niedowierzanie we własnym głosie. Była zaskoczona - nagle odniosła wrażenie, że
wszystko przedstawia się zupełnie inaczej niż sądziła.
Gaara poruszył się, jakby chciał wstać, ale
ona drgnęła i odsunęła się. Gaara zmienił zdanie i nie ruszył się z miejsca.
- Gdybym nie chciał, to by mnie tu nie było -
odparł. Miała wrażenie, że jest zniecierpliwiony. - Ja wiem, czego chcę. Ty
wyraźnie nie wiesz, czego chcesz.
Ino nie wiedziała, co miałaby na to
odpowiedzieć. Gaara miał oczywiście rację. Nie była pewna, co zrobić. Kierować
się uczuciami czy rozumem. Nie wiedziała nawet, co każde z nich jej podpowiada.
Wydawało jej się, że z racjonalnego punktu widzenia żadne z ostatnich wydarzeń
nie powinno być zdolne czegokolwiek między nimi zniszczyć. A jednak skutecznie niszczyło.
A może to ona
wszystko niszczyła.
Gaara wciąż mówił spokojnie. Nie rozumiała,
jak może tak kompletnie nie angażować emocji, mówiąc o końcu ich związku.
- Powiedziałem ci kiedyś, że nie chciałabyś
być ze mną, gdybyś wiedziała o mnie wszystko. I to jest ta prawda.
Spowodowałem czyjąś śmierć. Nigdy nie zrobiłem nic gorszego.
Ino uświadomiła sobie, że Gaara po raz
pierwszy powiedział to wprost - że jednak uważa to, co zrobił, za obiektywnie
złe. Chyba nawet nie zauważył, że przyznał coś, przed czym wcześniej się
wzbraniał.
- Jeśli ciebie to przerasta, zrozumiem. I nie
będę cię na siłę zatrzymywać.
Ino przypatrywała się Gaarze, mając nadzieję,
że emocje nie znajdują odzwierciedlenia w jej twarzy.
Dominującym w
niej uczuciem było rozczarowanie. Chociaż nie powinno. Gaara najwyraźniej
próbował wykazać się zdrowym rozsądkiem, dojrzałością - trudno było powiedzieć,
czy to go coś kosztuje. Dawał jej wybór. Powinna być zadowolona.
A jednak była
rozczarowana. Bo jeśli nie chciał rozstania, dlaczego to proponował? Chciał
pokazać, że z łatwością może na bok odłożyć uczucia? A może naprawdę nie miał z
tym aż takiego problemu?
Dlaczego w takim
razie jej uczucia przesłaniały zdroworozsądkowe myślenie? Nie potrafiła sobie
wyobrazić życia bez Gaary, nawet teraz - gdy dopuszczała do siebie myśl, że
trwając w tym związku postępuje głupio i ze szkodą dla siebie.
Gaara
najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, że tą swoją zdroworozsądkową, wyrozumiałą postawą
łamie jej serce. Było widać jak na dłoni, że Gaara potrafi zachować zdrowy rozsądek, którego jej brakowało. Zawsze się obawiała, że nie będzie potrafiła się wycofać nawet mając pewność, że powinna.
- Biorę wolne w przyszły poniedziałek i jadę
na weekend w skałki - oświadczył. - Prześpię się dzisiaj w hotelu. Najlepiej
zniknę ci z oczu na kilka dni. Dam ci przestrzeń, której potrzebujesz, a ty
zastanów się, czego chcesz, i daj mi odpowiedź.
- To twoje mieszkanie. Ja się powinnam
wyprowadzić - odpowiedziała Ino bezbarwnym tonem.
Nie była w stanie zdobyć się na nic innego.
Nawet po wszystkim, co Gaara powiedział przed chwilą, było dla niej szokiem, że
z taką łatwością podejmuje tego rodzaju decyzje. Jak łatwo potrafi to
zorganizować.
- Nie wyprowadzam się - zaprzeczył Gaara.
Ino nic na to nie odpowiedziała. Przygryzła
boleśnie dolną wargę i odwróciła w bok głowę, żeby nie patrzeć na Gaarę i nic
już nie powiedzieć. Gdyby się odezwała, wylałaby się z niej fala goryczy. Nic
już do niej nie czuł czy po prostu stawiał ultimatum, bo nie potrafi wytrzymać bez seksu?
Gdyby się
odezwała, rozpętałaby awanturę. Więc dała Gaarze do zrozumienia, że nie chce
rozmawiać.
A on, zgodnie z
obietnicą, jej nie zmuszał. Spakował kilka rzeczy i wyszedł.
Ino nawet się
nie ruszyła ani się nie odezwała. Czuła pustkę w środku. Nie mogła uwierzyć,
że Gaara postanowił tak to rozwiązać. Jej zachowanie go do tego zmusiło?
Bzdura, po prostu tak było dla niego wygodnie.
Ino wierzyła mu
na słowo - gdyby nie chciał z nią być, to by ją zostawił. Gaara, w
przeciwieństwie do niej, wiedział czego chce i nie miał problemu z
podejmowaniem drastycznych decyzji. Chciał więc ją przymusić, żeby przestała
się szamotać.
Ino zupełnie nie
rozumiała, skąd ta nagła niecierpliwość. Aż tak do rozdrażniła tym, że wczoraj
była niewrażliwa na czułe słówka, które służyły tylko jednemu celowi?
Może postanowił
nocować gdzieś indziej, żeby mieć swobodę. Podjął tę decyzję z dnia na dzień
jakby nie mógł już wytrzymać.
Ino wcześniej
liczyła, że może Gaara zacznie z nią rozmawiać na tematy, które były dla niego
niewygodne. Albo przynajmniej spróbuje zrozumieć, co ją dręczy. Ale on
najwyraźniej patrzył tylko na siebie, jak zwykle. I chciał rozwiązać sprawę po
swojemu, sprawiając, żeby ona poczuła się zagrożona i dostosowała się do niego,
żeby tylko go nie stracić.
Oczywiście może
zakładać, że ona wpadnie w panikę i zrobi wszystko pod jego dyktando.
Praktycznie zawsze ostatnie słowo należało do niego. Jedyny raz, kiedy nie
zachowała się po jego myśli, dotyczył sytuacji, gdy nie zaakceptowała jego
kiepskich wymówek na usprawiedliwianie sypiania z Tayuyą. Ale wtedy też nie
musiał się starać. Wystarczyło, że przez kilka tygodni nie byli razem, a ona
zaczęła panikować i wynajdować argumenty za tym, że przesadza. Mając w perspektywie, że wszystko między
nimi miałoby się skończyć, przeszła do porządku dziennego nad czymś, co
wcześniej wydawało jej się nie do zaakceptowania.
Gaara wtedy
nawet nie starał się zrozumieć jej punktu widzenia. I dlaczego miałby - to nie
ona spotykała się z nim za dnia, "nie na serio", wieczorami
umawiając się z kimś innym na bzykanko.
Nie próbował jej
zrozumieć wtedy, nie starał się później, ani nie musiał postarać się teraz.
Jeśli dla Ino pewne informacje i wydarzenia, które miały ostatnio miejsce, były
trudne do zaakceptowania, to w oczach Gaary był to tylko jej problem. Nie
proponował jej rozwiązania. Mogła z nim zerwać albo się dopasować. Żadna opcja
nie wymagała zaangażowania od niego.
Sasuke od
początku wytykał jej, że jest zbyt uległa, i to się na niej zemści.
Tylko, że Ino sama po sobie nie spodziewałaby się innego zachowania. To był
podstawowy błąd, który popełniała w każdej relacji - z matką, z Junem, z
Kimimaro. Za bardzo jej zależało i dzięki temu kręcili nią, jak chcieli.
Terapeutka
powiedziała jej, że głównie z powodu tego, jak została wychowana, za bardzo
uzależnia się od ludzi. W każdym okresie swojego życia miała kogoś, na kim
podświadomie musiała się oprzeć i bez kogo nie potrafiła funkcjonować. Więc nie
potrafiła się od niego odciąć, nawet jeśli tylko na tym cierpiała, tak jak
wtedy gdy była z Junem.
Ino wiedziała z
niezliczonej ilości książek, że osoby z taką cechę osobowości nie tworzą
związków partnerskich - oplatają drugą połówkę jak bluszcz i wtedy partner nie
może z nimi wytrzymać, albo stają się nadmiernie uległe i cierpią na tym same.
Mimo to nie
chciała wtedy kontynuować terapii. Z każdą sesją u psycholożki czuła się tylko
gorzej we własnej skórze - jak dziwadło, bo jej koleżanki w wolne popołudnia
planowały randki, a ona spotkania z terapeutką. Uznała więc, że poradzi sobie
sama, a ojciec ją poparł, bo uważał, że jej wizyty u psychologa nie przynoszą
żadnych pozytywnych efektów.
Ino nauczyła się
myśleć, że rozumie własne zachowania wystarczająco dobrze, by wiedzieć, czego
robić nie powinna. Ale to nie była do końca prawda. Nie radziła sobie, kiedy
musiała wybierać między rozumem a emocjami.
Dawno temu,
kiedy wyszła na jaw sprawa z Tayuyą, Ino powinna była zmusić Gaarę, żeby
wyszedł poza swoje ego i postarał się zrozumieć jej punkt widzenia zamiast
przyjmować własny, mocno kontrowersyjny światopogląd i system wartości za
jedyny wyznacznik dobra i zła. Dla niego nie było nic złego w tym, że umawiał
się z kimś za jej plecami - tak długo, jak także jej nie traktował poważnie.
Jej zdaniem to nie było etyczne zachowanie, i uważałaby je za nie fair nawet
gdyby dotyczyło kogoś innego, a nie dotykało jej osobiście. Ale przyjęła do
wiadomości, że Gaara ma takie, a nie inne podejście do rzeczywistości, do ludzi
i do życia w ogóle. Musiała przyjąć jego tłumaczenie, że wtedy, kiedy umawiał
się z nią z innych powodów niż uczuciowe, Tayuya nie liczyła się jako zdrada. I
że spotykając się z nią na poważnie, nie zdradzi.
Jednocześnie
Gaara nie zastanawiał się nad tym, co ona czuła i myślała uświadomiwszy sobie,
że spędzał z nią miło czas, żartował albo prowadził poważne rozmowy, uczył ją
wspinaczki i szukał przy tym okazji, żeby niby przypadkiem jej dotknąć - co ona
odczytywała jako subtelne sygnały, że lubi ją bardziej niż chciałby przyznać -
a potem tymi samymi dłońmi dotykał Tayuyi.
Ino nie
próbowała drążyć tego tematu, bo w niczym by jej to nie pomogło. Ale może powinna
była. Nauczyła się ufać Gaarze, bo wyjaśnił jej, jakie stawia sobie - i innym -
granice. I mogła na tym polegać. Ale jednocześnie nie udało jej się nakłonić
Gaary, żeby wyszedł o krok poza swoją egoistyczną perspektywę i spróbował choć
trochę ją zrozumieć. Jakoś nie wydawało jej się, że Gaarze byłoby wszystko
jedno, gdyby miała kogoś na boku kiedy się z nim spotykała, mimo że na początku
nie chodziło o niego, a jedynie o to, żeby zrobić na złość jego koledze.
Widać będąc z
Gaarą i mając jakiś problem, zawsze będzie musiała radzić sobie sama, bo Gaara
nie postara się dla niej choćby raz na chwilę wyjść poza swoje opinie i
poglądy.
Mało tego,
będzie musiała się mu podporządkować. A obiecywała sobie, że już nigdy nie
będzie robić nic wbrew sobie, żeby spełnić czyjeś oczekiwania lub zachcianki.
Robiła tak, kiedy była z Junem, i czuła się jak nic nie warta rzecz.
Oczywiście, że
teraz było inaczej. Czy Gaara zmusiłby ją do czegoś, czego nie chciała?
Świadomie na pewno nie. Ale, ostatecznie, na jedno wychodziło. Nie chciał dać
jej czasu na przemyślenia, ponieważ się niecierpliwił. Chciał więc, żeby się
określiła, a ona była gotowa to zrobić, po to żeby się nie wyprowadzał -
wiedziała, czym kończą się takie "przerwy na przemyślenia".
Poza tym nie
potrafiła wyrzucić z głowy myśli, że długo go odrzucała, emocjonalnie i
fizycznie, a Gaara w reakcji na to po prostu spakował się i wyszedł. Mógł teraz
pójść dokądkolwiek.
Kiedy miała siedemnaście lat i groziła Junowi, że zostawi go, jeśli nie pójdzie na leczenie, on
szantażował ją, że w takim przypadku rzuci marihuanę i przerzuci się na heroinę
- której, jak się później dowiedziała, już wtedy nie unikał. Sypiała z nim,
żeby uciąć jego spekulacje, że ma kogoś innego, i nie dawać mu pretekstu do
ładowanie sobie igieł w żyły. A potem zorientowała się, że Jun doskonale wiedział, w
których miejscach ślady po igle będą najmniej widoczne.
Na pogrzebie
matka Juna nic do niej nie powiedziała, ale Ino widziała w jej spojrzeniu
oskarżenie. Wszyscy znajomi uważali, że Jun zaćpał się, ponieważ go rzuciła.
Prawda była nawet gorsza. Teraz jednak tak naprawdę jej nie obchodziła.
W którymś
momencie, kilka tygodni temu, zdała sobie sprawę, że całe jej rozżalenie na
Kimimaro miało swoje źródło w zupełnie innym miejscu niż jej się zdawało. Nie
miała do niego żalu o to, że zlecił jakimś ciemnym typom pozbycie się Juna i
upozorowanie przedawkowania. Chciała się odciąć od Kimimaro, żeby ukryć - przed
nim i przed sobą - że tak naprawdę jest mu wdzięczna. Jun po wyjściu z ośrodka
zaczął za nią chodzić, a ona się go bała. Kimimaro na kilku różnych polach
wyświadczył jej przysługę. Uchronił ją przed konsekwencjami tego, do czego sama
doprowadziła. Mogąc obarczyć go odpowiedzialnością za śmierć Juna, zrzucała z
siebie odpowiedzialność za to, że sama była winna i za to, że na wieść o jego
przedawkowaniu nie czuła smutku tylko ulgę. I coś w rodzaju mściwej
satysfakcji, za którą się nienawidziła.
W końcu
wiedziała, że Jun nie był aż tak winny, by życzyć mu śmierci. Chłopak, ktory ją
krzywdził, był otumaniony przez narkotyki. A do jego uzależnienia sama się
przyczyniła, bo nie reagowała tak, jak powinna. Chociaż wiedziała, jak działa
nałóg i że szantażom ćpuna nie powinno się ulegać, przymykała oczy na rzeczywistość i w rezultacie zaszkodziła nie
tylko sobie.
Teraz stanęła
w obliczu klasycznego szantażu, innego a jednak takiego samego. Zgodzisz się na
moje warunki czy chcesz się rozstać?
Jeśli nie chcesz
się ze mną kochać, na pewno masz na oku kogoś innego. To przez ciebie sięgam po
prochy.
Jeśli nie chcesz
ze mną rozmawiać, najwyraźniej ci przeszkadzam. Dam ci więcej przestrzeni, a ty
się zastanów.
Nie musisz ze
mną być. Najwyżej pójdę do innej.
Ino czuła, że
robi jej się niedobrze z obrzydzenia do samej siebie. Miała wrażenie, że i tym
razem, jak zawsze, popełnia błąd za błędem i w ten sposób zniszczyła coś, co
bardzo dobrze się rozwijało. Matka zawsze ją upominała, że popełnia błędy, bo
jeśli nawet wystarczająco się stara, wybiera źle i nie wychodzi tak, jak
trzeba. Nie tylko w szkole, ale też - a może zwłaszcza - w relacjach z ludźmi.
I teraz też
wybierała źle. Jednak ten wniosek w niczym nie pomagał, bo nie wiedziała, co ma
robić dalej.
Przywykła do pytania matki o zdanie w obliczu dylematu, ale teraz to nie wchodziło w grę,
bo Mako nie chciała z nią rozmawiać. Zresztą matka uważała, że Ino podejmuje
same złe decyzje odkąd pojawił się Gaara. Może miała rację, choć nie w
kwestii rozmaitych zajęć pozalekcyjnych, których porzucenie było w jej opinii
niewybaczalne, ale w kwestiach relacji międzyludzkich.
Ino nieraz
miewała myśli, że bez matki nie potrafi podejmować dobrych decyzji, ale z
powodzeniem je odpędzała. Teraz jednak ta myśl kotłowała jej się w głowie, jak
wtedy gdy w pierwszym profesjonalnym konkursie tanecznym - w podstawówce -
wystąpiła w wybranej przez siebie sukience, ponieważ ojciec kupił jej taką, na
jaką się uparła, mimo niezadowolenia matki. Sukienka była za długa, z
falbanami, i materiał niewygodnie plątał się podczas tańca. Ino wtedy prawie
się przewróciła i zajęła bardzo odległe miejsce, co w tamtym czasie było
wystarczającym powodem, by doprowadzić ją do łez.
Co najlepszego
zrobiłaś? Powinnaś czasem mnie posłuchać zamiast uważać, że wszystko wiesz
lepiej.
Ino nie była już
małą dziewczynką i nauczyła się nie przejmować tym, co powiedziałaby jej matka.
Ale zawsze, kiedy czuła, że coś się w jej życiu sypie, gdzieś z tyłu głowy
słyszała jej głos.
Ino, nie
zepsułabyś tego, gdybyś była odrobinę mądrzejsza i czasem pomyślała.
Ino, skoro nie
potrafisz samodzielnie myśleć, lepiej mnie zapytaj.
Podejmujesz złe
decyzje i z głupoty zniszczysz sobie życie.
Czasami
chciałaby móc kogoś zapytać, co zrobić, gdy Gaara zachowuje się jakby był
niezdolny do empatii i w efekcie ona nie może zrobić nic innego niż się
dostosować, pozwalając, żeby wszystko było po jego myśli. Ale w takiej sytuacji
jak teraz nie mogła zapytać nikogo - to byłoby jak przyznanie się do porażki.
Pewne cechy jej
charakteru powodowały, że nie umiała stworzyć związku, w którym dwie osoby
liczyłyby się tak samo. Zawsze musiała z czegoś rezygnować. W którymś momencie
traciła szacunek do samej siebie.
Ino sięgnęła po
telefon, zignorowała nieodczytaną wiadomość od Sasuke i zaczęła przeglądać
książkę telefoniczną. Zatrzymała się przy numerze matki, którą w telefonie
miała podpisaną tak samo, jak często nazywała ją w myślach - "Mako".
Matka dała jej
do zrozumienia, żeby do niej nie dzwoniła, chyba że zmieni zdanie przynajmniej
w kwestii powrotu do tańca na poziomie konkursowym. Ino miała świadomość, że
jeśli mimo to do niej zadzwoni, będzie miała najlepszy dowód swojej słabości.
Była zła na siebie, że w ogóle przyszło jej to do głowy. Tak samo zły byłby
Gaara czy choćby jej ojciec, który wprost powiedział jej, że mocne ograniczenie
kontaktów z Mako będzie dla niej lepsze niż jakakolwiek terapia.
A jednak cały
czas wpatrywała się w ten numer. Było w tym coś masochistycznego. Gdyby
zadzwoniła do matki i powiedziała, że jej związek się rozpada,
usłyszałaby że sama jest sobie winna. Może zresztą chciała to usłyszeć. Jakby
potrzebowała potwierdzenia od najwyższego trybunału - tak, jak zawsze
potrzebowała opinii matki, kiedy sądziła, że dobrze jej poszło. Nawet
zwycięstwo nie dawało jej pewności, że dobrze się spisała, jeśli nie usłyszała
pozytywnego komentarza Mako.
Porażki stawały
się realne, kiedy matka ją skrytykowała. Wcześniej były niejednoznaczne.
Czasami wydawało
jej się, że poległa na całej linii, a jednak Mako mówiła, że nie jest tak źle,
wystarczy pewne rzeczy poprawić.
Może liczyła, że
to właśnie mogłaby usłyszeć. Bardzo naiwnie i wbrew zdrowemu rozsądkowi, biorąc
pod uwagę, że Mako nie cierpiała Gaary do tego stopnia, by z jego powodu
praktycznie zerwać z nią kontakty. Rozwiązanie drastyczne, zwłaszcza kiedy ma
się tylko jedno dziecko, ale z perspektywy Mako rozsądne. Pod wpływem Gaary Ino
powiedziała jej, że zamierza żyć po swojemu zamiast spełniać jej ambicje. A jednak Mako nie przestała twierdzić, że karząc jej wybierać - matka albo chłopak - działa
wyłącznie dla jej dobra.
Ino miała
świadomość przynajmniej części manipulacji, jakimi Mako się posługiwała, żeby
ją kontrolować. Mimo to przez długi czas to akceptowała. Wydawało jej się, że
lepiej poświęcić swoje prawo do wolnego wyboru niż stracić matkę. Ostatecznie,
Mako naprawdę wierzyła, że jej córka będzie szczęśliwa żyjąc według
opracowanego scenariusza, pod jej dyktando. Może ta wiara przeszła z matki na córkę.
Ino zdawała
sobie sprawę, że wiele złych decyzji podjęła dlatego, że przez większość życia
bardzo chciała swojej matce wierzyć. I teraz chyba też chciała wierzyć, że Gaara
ma rację uważając, że aby mogli być razem - ona musi zgodzić się na jego
warunki. Kiedy wyszedł z domu, czuła, że w jakimś sensie ją zostawia. Nazywa to
nocowaniem przez kilka dni gdzieś indziej, a nie przymiarką do przeprowadzki -
ale była to tylko próba ukrycia szantażu. Mógł przewidywać, jak ona zareaguje
na takie ultimatum - całe życie im ulegała. Raz przeciwstawiła się szantażowi
matki i zrobiła to dla niego.
Sama była sobie
winna, bo każdy mężczyzna testuje granice i traktuje swoją partnerkę tak, jak
ona mu na to pozwala.
Ino czuła się
podle myśląc, że tak właśnie pozwoliła myśleć Gaarze - że można nią sterować za
pomocą dobrze sformułowanego szantażu. Jeszcze gorzej myślała o sobie, będąc
przekonaną, że Gaara nie reagowałby tak - jej zdaniem przesadnie - gdyby wbrew
złej atmosferze i własnym emocjom sypiała z nim, tak jak oczekiwał.
Przeszło jej
nawet przez myśl, że trzeba było się zgodzić kiedy nie miała na to ochoty,
zamiast dokładać kolejne źródło nieporozumień. Ale natychmiast przypomniała
sobie, jak się czuła po seksie z Junem. Kiedy miała zupełną jasność, że jej
uczucia się nie liczą, że została sprowadzona do roli przedmiotu, ciała bez
myśli i emocji. Że sama na to pozwalała. Wtedy zaczęła nienawidzić Juna, ale
także gardzić sobą.
I teraz
uświadomiła sobie, że z jakiegoś, kompletnie niezrozumiałego powodu, znów jest
na najlepszej drodze do uczynienia siebie - swojego ciała, ale przede wszystkim uczuć i
decyzji - przedmiotem daleko idącego kompromisu, który tak naprawdę kompromisem
nie jest.
***
Poprzedniej nocy
Ino położyła się
spać wcześnie, jak to ostatnio miała w zwyczaju. Jak zwykle miała problem z
zaśnięciem.
Nigdy nie lubiła
zasypiać sama. Kiedyś sypiała z misiem. Potem, gdy Mako jej tego zabroniła,
potajemnie wpuszczała do łóżka kota. Malinka wolała spać w ciasnym koszyku, ale
Brzoskwinka zawsze przychodziła na zawołanie. Nie wołana, spała na szafie albo
z siostrą.
Gaara nie
tolerował kotów w sypialni, a już zwłaszcza na pościeli, ale Ino postanowiła,
że tym razem postąpi wbrew niemu. Przemyciła kota do pokoju, kiedy Gaara
pracował w salonie przy komputerze.
On uważał, że
Ino na zbyt wiele pozwala zwierzakom - wciąż sprzeczali się, które miejsca w
mieszkaniu powinny być całkowicie cats-free (choć Gaara wolał określenie, nieco
złośliwe, "fur-free"). Zgadzała się z nim, że za bardzo
rozpieściła swoje koty. Były przyzwyczajone, że wolno im skakać po wszystkich
meblach, bo kiedy były młode i można było je czegoś nauczyć, Ino była dzieckiem
i wcale nie chciała im narzucać ograniczeń. Przy każdej okazji próbowały
wskakiwać do szafy, otwierać szuflady i fuczały, kiedy je z nich wyrzucano.
Wskakiwały na stół kuchenny, próbowały zaglądać do garnków i pić z filiżanek -
to ostatnie było zasługą jej głupoty, bo jako dziesięciolatka urządzała dla nich wieczorki herbaciane. Każda z jej kotek miała swoją filiżankę.
Zaczęła
wprowadzać jakieś pozory rygoru kiedy dorosła, ale każdy kot mógł pić z
prywatnej filiżanki. Jakoś nie wydawało jej się to szkodliwe dopóki nie
zamieszkała ze współlokatorkami, w mieszkaniu, w którym często było dużo osób,
a ona zdała sobie sprawę, że trzeba pilnie strzec każdej herbaty, bo koty
pakują łapy do szklanek kiedy wydaje im się, że nikt nie widzi.
Karui i Temari
czasami złościły się i wyklinały na podłe maniery parki uroczych skądinąd
zwierzaków. Jednak nie robiły afery. A Gaara szybko stracił cierpliwość.
Ściągał je, zaspane, z mebli, i zamykał w łazience, jakby nie rozumiał, że
czternastoletniego kota już się nie da pewnych rzeczy oduczyć. I że nie pomoże
w tym nawet wypasiony drapak.
W końcu
rozwiązali ten problem sprytnie rozmieszczonymi w niektórych miejscach pudełkami
i kilkoma półkami wysoko pod sufitem w salonie, ale Gaara wciąż nie pozwalał
kotom przebywać w sypialni, w określonych porach w kuchni, a jeśli kręciły się
w pobliżu stołu w porach posiłków zamykał je w łazience, gdzie miały swój
koszyk. Ino w końcu doszła do wniosku, że żadna krzywda im się z tego powodu
nie dzieje, zwłaszcza, że obie kotki były w wieku starczym i niewiele je
interesowało poza wygodnym miejscem do spania. Ale kwestia kotów zawsze była drażliwa.
Nie zamierzała
podnosić jej znowu i niepotrzebnie prowokować kłótni, ale wiedziała, że przy
swoim obecnym stanie ducha i natłoku myśli i tak szybko nie zaśnie; zdąży
przemycić kota niepostrzeżenie poza sypialnię. Gaara miał przed sobą ostatnie
egzaminy i uczył się do późna, więc sądziła, że nie musi się spieszyć. Nie
zmieniła zdania, chociaż chłopak wcześniej niż zwykle poszedł pod prysznic.
Musiała mieć
minę kogoś, kto zawinił, gdy Gaara wszedł do sypialni. Nie zapalił dużego
światła, jedynie słabą lampkę koło łóżka, więc nie spostrzegł jej zmieszania.
Brzoskwinka, dla
której sypialnia była miejscem obcym i która wcześniej długo kręciła się
tropiąc zapachy, by w końcu położyć się na kołdrze, schowała się pod łóżkiem.
- Nie masz nauki? - zapytała Ino z nutą paniki
w głosie. Wiedziała, że Gaara się wścieknie - w końcu ustalili, że tutaj koty
bezwzględnie nie mają wstępu. W niektórych wypadkach był do bólu zasadniczy.
- Podobno dla dobra związku należy chodzić do
łóżka razem - odpowiedział Gaara.
Chodzenie spać o jednej porze było jedną z
wielu złotych rad, jakie przeczytała w poradnikach i o których mu opowiadała -
paradoksalnie, kiedy takich rad nie potrzebowali. Ino uważała tę akurat
wskazówkę za dobrą, ale w tej akurat chwili nie była zadowolona, że ktoś ją wymyślił.
Nie miała ochoty
przytulać się do Gaary, Nie wiedziała, dlaczego, miała jakąś blokadę. Nie
uczuciową - z całą pewnością mogła powiedzieć, że jej uczucia się nie zmieniły.
Ale psychiczną. Ostatnio nie potrafiła dojść do ładu z własnymi myślami, źle się
czuła we własnej skórze, i próbowała to przeczekać.
Ale Gaara miał
ochotę na rozmowy i zagadnął ją o pracę na zajęcia z ikebany. Ino unikała
patrzenia mu w oczy, bo nie chciała, żeby zaczął się dopatrywać jakichś
sygnałów z jej strony. Opowiedziała jednak o projekcie, nad którym teraz
pracowała, a Gaara zadawał pytania jakby naprawdę był zainteresowany. I byłoby
miło, gdyby nie to, że Brzoskwinka wyszła spod łóżka i zaczęła drapać w drzwi.
- Wpuściłaś tu kota?!
Ino słyszała złość w głosie Gaary i zaczęła
się tłumaczyć, ale on wcale jej nie słuchał.
- Prosiłem cię o
coś, Ino - skomentował i wypuścił kotkę z pokoju. Potem przez kilka minut się
nie odzywał, co było ewidentną oznaką irytacji. Jednak się zreflektował.
- Przepraszam.
Gaarze
przeprosiny zawsze przychodziły z trudem, nawet kiedy chodziło o błahostkę. I
normalnie pewnie wzięłaby to za dobrą monetę i nie złościłaby się, że podniósł
na nią głos. Wydawało jej się jednak, że Gaara jest rozdrażniony i zachowuje
się ugodowo tylko dlatego, że szuka kontaktu fizycznego.
I chociaż nie
powinna doszukiwać się w tym czegoś złego zirytowało ją, kiedy pocałował ją w
obojczyk.
- Jesteś zła.
Spójrz na mnie, kwiatuszku. - Gaara mówił łagodnie, więc nawet przy najbardziej
sceptycznym podejściu nie mogłaby oburzać się, że jej rozkazuje. Przesunęła się
i zwróciła do niego przodem. - Co się dzieje?
Ino zawahała
się. Gdyby chciała określić, co się dzieje, nie wiedziałaby od czego zacząć. Bo
też o co naprawdę jej chodziło? Nie potrafiła jednoznacznie określić, co jej
doskwiera. Czy czuła się źle sama ze sobą czy czuła się źle z tym związku. Czy
bardziej frustruje ją to, że matka nie zadzwoniła do niej od tygodni czy to, co
się stało ostatnio w klubie - lub fakt, że musiała sporo naściemniać ojcu,
którego nigdy wcześniej nie okłamywała. Była przygnębiona, ponieważ nie potrafiła
szczerze porozmawiać z Sakurą, która miała teraz poważny problem, a ona się do
niego przyczyniła. Jednocześnie prześladowało ją to, co Sakura jej powiedziała
- że Gaara otacza się zaburzonymi ludźmi. Fu ewidentnie była zaburzona, dlatego
- jak kiedyś określił Gaara - w pewnym sensie się na nim uwiesiła.
Ino zastanawiała
się, co Gaara sobie myślał, kiedy spotykał się z nią i im bliżej ją poznawał
tym lepiej widział, że ona też ma poważne problemy. Nie takie, które możnaby
zaklasyfikować jako jednostkę chorobową, ale jednak - takie, których nie można
było zignorować. Ino pamiętała, że strasznie się bała przyznać, że chodziła na
psychoterapię - martwiła się, że Gaara uzna ją za chorą psychicznie, bo normalni ludzie nie potrzebują psychoterapeuty. Teraz
uważała za dziwne, że się nie wycofał.
Może
rzeczywiście podświadomie ciągnęło go do skrzywionych ludzi, a ona była
bardziej zaburzona niż sądziła. Nie chciała stać się dla niego ciężarem, ale
miała wrażenie, że powoli do tego wszystko zmierza.
- Nie jestem zła, tylko zmęczona. Wszystkie
zlecenia są teraz na mojej głowie. - Prawdą było, że jej szef wyjechał na
tydzień i zostawił jej do realizacji kilka niedokończonych spraw, ale była to
tylko wymówka.
Wiedziała
zresztą, że Gaara tę wymówkę przejrzał, ale nie miał zwyczaju naciskać kiedy
nie chciała o czymś rozmawiać.
- Dlatego powinnaś jeszcze raz przemyśleć
sprawę urlopu - powiedział swobodnie.
Dotknął jej uda i przesuwał dłonią po ciele, co zwykle sprawiało jej
przyjemność, ale teraz wywoływało sprzeczne uczucia. Wiedziała, że miał dobre
intencje, ale był jak zwykle uparty i nie przyjmował do wiadomości, że ona może
nie mieć ochoty. Tak samo było z propozycją wyjazdu, do której niepotrzebnie
wrócił. - Odpręż się. - Jego usta znalazły się tuż przy jej uchu i chociaż nie
było to nieprzyjemne, nie podobało jej się, że Gaara próbował ją podejść w taki
sposób. Łatwo było rozpoznać kiedy miał ochotę na seks, bo był wtedy wyjątkowo
miły. Nie chodziło o to, że zwykle traktował ją oschle - bywał szorstki kiedy
miał zbyt wiele do zrobienia albo kiedy się posprzeczali; nie mogła jednak
uznać, że źle ją traktuje. Ale pewien poziom wyrozumiałości i czułości to była
tak naprawdę gra wstępna. Pewnie dlatego było między nimi najlepiej, gdy
uprawiali seks codziennie. Chociaż równie dobrze zależność mogła być odwrotna.
Ino nie wiedziała, czy wszyscy tak mają, ale u nich bliskość emocjonalna zawsze
szła w parze z fizyczną. Może dlatego chwilami nachodziły ją wątpliwości, czy
jego uczucia są stałe.
Kiedyś jej to zupełnie nie przeszkadzało, że
Gaara wyrażał miłość głównie w - i po - seksie. I teraz też nie widziała
obiektywnego powodu, by mieć mu to za złe. Może nie byłoby problemu, gdyby tak
wiele nie analizowała. Jednak ostatnio robiła to bez przerwy - rozkładała na
czynniki pierwsze swoje zachowania i zachowania Gaary, teraźniejsze i przeszłe,
i próbowała ocenić, jak to rokuje na przyszłość. Rokowało słabo.
Złościła się,
kiedy Gaara zachowywał się nieprzewidywalnie, ale także wtedy, kiedy sprawdzały
się jej przewidywania.
Gaara wodził
dłonią po jej ciele, muskał jej skórę delikatnie palcami - tak, jak lubiła, ale w tej chwili tylko ją irytowało, że sprawia jej to przyjemność. Szeptał jej do ucha czułe słówka i
komplementy, jak zawsze, kiedy uważał, że trzeba ją pobudzić - uważał, że czego
nie zdziała dotyk, zdziałają słowa. I miał oczywiście rację, ale nie dlatego,
że - jak sądził - słowa bardziej ją podniecały. Po prostu lubiła, kiedy starał
się, by czuła się ważna. Kiedy nie spieszył się i poświęcał jej czas.
Gaara pokazał
jej nieznany rodzaj seksu - szybki, ostry, kiedy doznania były intensywniejsze, bo
mniej rozłożone w czasie. Taki, który kiedyś uważała za płytki i pozbawiony
uczuć, dobry na szybki numerek. Kręciły go spontaniczne decyzje i szybkie
działanie, kiedy nie było miejsca na czułości, wyznania miłości były zastąpione
przez lubieżne półsłówka, a zamiast komfortowego łóżka i aksamitnej w dotyku
pościeli wykorzystywali cokolwiek - stół, blat kuchenny, podłogę. Ino czerpała
z tego przyjemność i sama prowokowała takie gierki, ale musiała sobie w myślach
powtarzać, że to jedynie konwencja i że Gaara nie mówi o "braniu" jej
na poważnie.
Wiedziała, że
pojawiająca się w niej czasem niepewność nie jest zawiniona przez Gaarę - nawet
nie chciałaby, żeby obchodził się z nią jakby była ze szkła. Ale też nie
musiałaby powtarzać sobie, że nawet szybki numerek nie jest pozbawiony uczuć, gdyby Gaara po
wszystkim mówił, że ją kocha. Gdyby powtarzał jej to tak często jak wtedy, gdy zaczęli być razem.
- Kusi mnie twój zapach. Co powinienem z tym
zrobić? - Przysunął się do niej i teraz już wiedziała, nie tylko domyślała się,
że ma erekcję. Drgnęła. Zastanawiała się, jak się z tego wymiksować.
Gaara odsunął się na pół łokcia.
- Nie chcesz, prawda?
Nie potrafiła określić, czy był choć trochę
zdziwiony.
Czuła ucisk w
żołądku, ponieważ wiedziała, że na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Niechęć
do mechanicznego seksu Gaara mógł wziąć za niechęć do niego, w rezultacie
dokładała tylko kolejną cegiełkę do szeregu problemów. Ale sypianie z nim,
dlatego że on miał ochotę, niczego by nie naprawiło.
- Nie.
Gaara starał się trzymać nerwy na wodzy, ale
widziała, że jest zniecierpliwiony.
- Dlaczego?
I tak nie
wiedziałaby, co odpowiedzieć. Nie mogła w nieskończoność utrzymywać fizycznego
dystansu, który dla niej też był nieznośny. Ale żeby porozmawiać z Gaarą
szczerze, najpierw sama musiała ocenić, co jest przyczyną, a co skutkiem.
Przez chwilę
miała wrażenie, że Gaara wybuchnie gniewem.
- To się staje nie do wytrzymania. -
Powiedział cierpko. Trudno byłoby określić, czy mówił o swoim niezaspokojonym
libido czy o jej zachowaniu w szerszym kontekście. - Dobranoc.
Wyszedł z sypialni zamykając za sobą drzwi.
Ino wiedziała, że już się nie położy dzisiaj spać, nie z nią we wspólnym łóżku
i chociaż sama do tego doprowadziła, czuła się podle.
Chciała, żeby
był blisko, ale nie za blisko, a w konsekwencji sprawiała, że się oddalał. Popełniała błąd za błędem, wiedząc, że może ją to dużo kosztować.
Ino za dużo myśli... Niestety w tym rozdziale jestem jak najbardziej #teamGaara i nawet przyznaję mu rację. Określ się kobieto :D Mam nadzieję, że nie zrobi się nagle Love Sasuke (go też lubię ��), bo nie przeżyła bym tego iż najlepsze opowiadanie o Gaarze przeszło na ciemną stronę i Ino zostawiła by go dla Sasuke ��
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nich i nie mogę się doczekać następnej części ��
Zapomniałam, że emotki się nie dodają :P
UsuńW tym przypadku też jestem teamGaara :D zresztą jak chyba w każdym. Dziękuję za komentarz ;)
UsuńRozumiem doskonale perspektywę Ino. Jej przemyślenia pokazują, że powinna naprawdę się na coś zdecydować samodzielnie. A jeżeli ma z tym problem to powinna wrócić do terapii. Wiadomo, iż spotykanie z terapeutą zamiast wychodzenie do kina czy na randki według Ino nie działa, lecz moim zdaniem by jej to aktualnie pomogło. Jest to trochę zabawne, jak i smutne, że robi ona psychoanalizy u innych osób, lecz nie potrafi pomóc samej sobie. Chociaż zgadzam się po części z Gaarą, żeby Ino się określiła to zupełnie nie popieram wywołania na nią presji oraz limitu czasowego. Tym bardziej, iż Gaara wie jakie problemy miała kiedyś Ino.
OdpowiedzUsuńI ja też mam nadzieję, że się to nie zmieni w opowiadanie Love Sasuke. x'DD Tym bardziej, że Hotaru ma wobec niego jakieś niecne plany. -c-c- Poza tym lubię SasuSaku w tym opowiadaniu. (Bardzo trudne do zrobienia, bo nie przepadam za Sasuke w M&A, aż tak bardzo. Chociaż rozumiem jego motywy.) Ach, no i kibicuję im obu kiedy sobie ogarną życie oraz ustabilizują emocjonalnie. ^^ Chociaż może to być trudne przez ostatnie wydarzenia. Co mnie intryguję to jakim cudem Sakura oraz Ino poznając Sasuke miały kompletnie inne wrażenie dotyczące jego osoby? (Zapewne przez to, że poznały go w zupełnie innych okolicznościach oraz miejscach, ale to trochę mnie śmieszy.)
Kibicuję Ino, żeby podjęła decyzję dotyczącą jej związku samodzielnie i bez czucia presji z strony Gaary. Albo sama rzuciła mu jakimś podobnego rodzaju ultimatum, bo na obecny moment oboje mnie denerwują swoim zachowaniem z zupełnie różnych powodów. Jednak także życzę im jak najlepiej w życiu. Jestem ciekawa co się dzieje również z innymi postaciami takimi jak np. Temari, ale obecne problemy w związku Ino oraz Gaary są bardzo wciągające.
PS. Lubię również parę SaixIno, która jest kanoniczna, jednak para GaaraxIno w Twoim wykonaniu zawsze mi się podobała. Dla przykładu w Nakamie! ;)
Pozdrawiam Serdeczne Lavana Zoro ;)
hej ;) też lubię w mandze kanoniczny paring z Saiem(chociaż dziecko im się wizualnie nie udało!)Zresztą bardzo lubię Saia, ale jakoś nigdy nie miałam na niego pomysłu, na tyle, żeby wprowadzić do opowiadań. W moich ff chyba zawsze GaaIno będzie rządzić, mimo że ten paring wyszedł mi w Nakamie kompletnie przypadkiem, bez wcześniejszego zamysłu, to przemówił mi do wyobraźni. Oczywiście w opowiadaniu będzie jeszcze trochę miejsca poświęconego Temari i Shikamaru. ale w ostatnich rozdziałach jakoś mi się nie zmieścili - nie ze względu na objętość tylko kontekst wydarzeń. Generalnie jednak, ponieważ opowiadanie zmierza do końca, należy się spodziewać zdecydowanej dominacji GaaIno.
UsuńNie mogę doczekać się jakiś wątków SasuSaku, których niestety od dawna już nie było. Brakuje mi również jakiś mocnych intryg. Swoją drogą - kiedy wznowisz pisanie na mojej ukochanej nakamie?
OdpowiedzUsuńI na Konoha Crime? ;(
OdpowiedzUsuńTo są pytania mocno dla mnie niewygodne :D Noszę się z zamiarem zaprzestania pisania ff po skończeniu dwóch obecnych blogów. Miałam zaplanowaną 3 część nakamy, ale teraz nie wiem już nawet, czy potrafiłabym kontynuować tę historię - może tak, ale w radykalnie innej formie, bo zmieniłam styl pisania. Mało publikuję i gdybym miała coś kontynuować chyba ciągnęłoby się to dekadę. Tutaj koniecznie muszę zakończyć historię SasuSaku, albo w zwykłych rozdziałach albo dodam dla nich jakiś rozdział ekstra w formie one shota.
UsuńKiedy ja mam nienasyconą nadzieję, że ją zaczniesz zamiast kończyć :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kryminały więc KC zapowiadało się naprawdę obiecująco. Wciąż będę skrycie trzymała kciuki byś poprowadziła to opowiadanie. Brak czasu jednak każdemu psuje szyki. Cóż ... Prawdopodobnie nie musiałabyś nawet stosować w tym regularnosci :D wciąż Pozostajesz mą idolką.
Hanabi
OMG, nawet nie wiesz jak się cieszę, że się podpisałaś :D
UsuńTwsknilas :D
UsuńHanabi
Oj, żebyś wiedziała. Jesteś jedną z dwóch użytkowniczek, których komentarzy mi brakowało. A tu okazuje się, że jesteś i czytasz, made my day :D
UsuńCzytam, czytam, Jednakże długo byłam za granicą i zbiorczo czytałam rozdziały, po kilka. Brak czasu na wszystko musiał się odbić i na Tobie za co najmocniej przepraszam. A teraz nie udzielaj się tutaj, tylko w końcu coś dodaj :D <3
OdpowiedzUsuńHanabi
Piszę, piszę, nie idzie mi tak szybko jak bym chciała, ale w ten weekend rozdział będzie ;) Mam nowy przypływ weny tylko czasu mało. Gdzie byłaś i co robiłaś? Pamiętam jak pisałaś, że wyjeżdżasz i jakiś czas Cię nie będzie... Ile to było lat temu :D Podobało Ci się czy jednak wszędzie dobrze, ale w Polsce najlepiej?
Usuń