Ino
przyszła do Sakury po krótkiej zapowiedzi telefonicznej. Nie była zadowolona,
że musi się z nią zobaczyć.
Widziały
się tylko trzy razy od czasu feralnego wyjścia z Fumi do klubu. Sakura za każdym
razem wpędzała ją w coraz większy dołek, otwarcie namawiając, żeby rzuciła
Gaarę.
Na
dodatek twierdziła, że Ino nie zrywa z nim tylko dlatego, że nie chce się
przyznać do porażki.
W
innych okolicznościach Ino nie przejmowałaby się słowami Sakury tak bardzo - w
końcu dziewczyna na początku jej znajomości z
Gaarą była tak bardzo krytycznie nastawiona, że niemal nie dawała jej
żyć - ale tym razem dochodziło coś jeszcze. Wydarzenia w klubie wstrząsnęły
Sakurą bardziej niż to okazywała, chyba też bardziej niż Ino.
Można
by pomyśleć, że dopiero teraz uświadomiła sobie, na jakim świecie żyje. Ale Ino
wiedziała, że chodzi o coś innego - że spotkanie z Fu i gość, który dosypał jej
do drinka tabletkę gwałtu stały się katalizatorem dla uzewnętrznienia
negatywnych uczuć, które Sakura za długo tłumiła w sobie.
Dlatego
dokonała uproszczonego podsumowania całej sytuacji: znalazły się w
niebezpiecznej sytuacji z wyłącznej winy Sasuke i Gaary, którzy zadają się z
niezrównoważonymi dziewczynami w rodzaju Fu. I że wobec tego powinny się od
nich odciąć - obie - a życie wróci do normy.
Ino
podejrzewała, że Sakura podświadomie chce w ten sposób cofnąć rzeczy, których
cofnąć się już nie da. Teraz przynajmniej mogła obwiniać Sasuke bez wyrzucania
sobie, że tak naprawdę przerzuca na kogoś swoje poczucie winy.
Ino
od dawna uważała, że dla Sakury byłoby o wiele zdrowiej, gdyby dwa lata temu
potrafiła przyznać się sama przed sobą, jak bardzo Sasuke ją zranił, i gdyby
wtedy ukierunkowała na niego swoją wściekłość. Ale ona nie chciała go obwiniać.
Może dlatego, że nadal nie wyleczyła się z zauroczenia. Może dlatego, że nie
była gotowa przyznać sama przed sobą, że koleś z zajęć angielskiego, który tak
bardzo jej się spodobał, jest zupełnie inną osobą niż to sobie wyobrażała.
A
może dlatego, że - jak to kiedyś wyznała przyjaciółce w chwili szczerości -
Sasuke był wtedy naprawdę pijany i nie pamiętał, jak znalazła się w jego łóżku. Sakura też sporo wypiła, ale nie na tyle, żeby nie wiedzieć, co robi.
Może
dlatego nie potrafiła zrzucić na niego winy.
Ino
uważała, że o wiele lepiej byłoby - dla Sakury - gdyby zapomniała o
okolicznościach łagodzących i pozwoliła sobie być wściekłą właśnie na Sasuke.
Wtedy,
nie teraz. Tym razem Sasuke jest niewinny - jeśli nawet można winić Gaarę za
znajomość z Fumi, to nie ma powodu rozszerzać tego na kolejne osoby - ale
Sakura znalazła sobie wreszcie sytuację, w której może go obciążyć nie
analizując własnego zachowania.
Może
to lepiej, że Sakura wreszcie uwolniła z siebie złość, ale Ino wolałaby tego
nie widzieć. Wolałaby nie zobaczyć tak wyraźnie, że Sakura nadal nie
uporała się z przykrym doświadczeniem, które z pozoru sama sobie zafundowała,
ale za które ona także była odpowiedzialna.
Może
była bardziej winna niż Sakura czy Sasuke. Ino pamiętała, jak na nią spojrzał na
tamtej imprezie - jakby za wszelką cenę chciał jej coś udowodnić - i chociaż
nie mogła przewidzieć biegu wypadków powinna mieć na tyle rozumu, żeby nie zostawiać
Sakury samej.
Razem
przyszłyśmy, razem wychodzimy - zawsze tak było. Ale tym razem oślepiła ją wściekłość. Gdyby wzięła pod uwagę, że to nie przed nią Sasuke się
popisuje - on kreował się raczej przed całym światem - chyba nie wyszłaby sama
z imprezy.
Ino
wiele by dała, żeby przestać to już analizować.
Wiele
by dała za to, żeby pozbyć się dławiącego poczucia winy, ale nie mogła tego
osiągnąć nie opowiadając Sakurze całej historii - a na to nie mogłaby się
zdobyć. Sakura nie wybaczyłaby jej tych wszystkich drobnych kłamstw, które -
niemal niezauważalnie - zamieniły się w oszustwo na dużą skalę.
Dlatego
teraz, widząc że pozorne pogodzenie się z przeszłością to ze strony Sakury
tylko gra, ciężko było się z nią spotykać. Ino wolała jej unikać. Teraz jednak
nie miała wyjścia. Po tym, gdy inspektor Yamada zadzwonił do niej z propozycją
spotkania sądziła, że ona i Sakura powinny działać razem.
Nie
spodziewała się ze strony przyjaciółki takiego oporu.
-
Ino. Koleś zadzwonił do ciebie i o mnie nawet nie wspominał. Jak dla mnie to
znaczy, że znalazł sobie tylko wygodny pretekst i wcale nie chce rozmawiać o
sprawie - powiedziała Sakura, być może nie
zdając sobie sprawy, że mówi rzeczy oczywiste. - Nigdzie nie zamierzam iść. I
ty też nie powinnaś, chyba, że detektyw wpadł ci w oko.
Ino
zachowała zimną krew, chociaż gdyby nad sobą nie panowała skrzywiłaby się z
gniewu. Można zrozumieć, że Sakura cierpi, ale nie musiała wyżywać się na niej
takimi uszczypliwościami. Zignorowała zaczepkę.
-
Muszę wiedzieć, co ma na myśli mówiąc o nowych wątkach w sprawie. Może nie
kłamie - powiedziała bez przekonania.
-
Tak, i zaprasza cię do kawiarni, żeby to omawiać - skomentowała Sakura kwaśno.
- Na pewno to samo przyszłoby mu do głowy, gdyby nie miał haka na Gaarę. Widać świetnie trafił, skoro grasz w jego
gierkę. Idealnie nadajesz się na ofiarę stalkingu.
Ino
zacisnęła dłonie w pięści, żeby opanować wściekłość. Wiedziała, że intencją
Sakury jest nią wstrząsnąć, nie obrażać, ale jednak jej słowa można było uznać
za napastliwe.
- Wobec tego co twoim zdaniem powinnam
zrobić? - zapytała ze zniecierpliwieniem.
Sakura miała triumfujący wyraz twarzy.
- Cieszę się, że pytasz. Od czego masz ojca
policjanta? Powiedz mu, że chłopak cię nagabuje i nie jesteś pewna jego
intencji. Zrobi z nim porządek.
Ino mogła się tego spodziewać. Nie wiedziała
jednak, czy Sakura wysunęła propozycję, ponieważ jest złośliwa czy brakuje jej wyobraźni.
- Dobrze wiesz, że nie mogę tego zrobić. Mój
ojciec dowiedziałby się wtedy, jak bardzo ten raport jest przekłamany. Pierwszy
zadbałby, żeby Gaara został oskarżony o pobicie.
Sakura uniosła brwi w wyrazie udawanego
zdziwienia.
- Naprawdę, a dlaczego tak uważasz? Nie
spodobałoby mu się, że twój chłopak ma kłopot z panowaniem nad agresją? Może
dla niego to byłby problem, chociaż dla ciebie, jak widać, nie jest.
- Demonizujesz - skomentowała Ino.
- Być może - odparła Sakura. - Może
przesadzam. A może po prostu patrzę na sprawę szerzej. Junowi trochę zajęło
zanim zaczął się nad tobą psychicznie znęcać.
Ino zdała sobie sprawę, że emocje musiały
odbić się na jej twarzy, skoro Sakura natychmiast się zreflektowała.
- Przepraszam, za daleko zabrnęłam, ale ty
chyba nie rozumiesz, że powielasz cały czas te same zachowania - powiedziała
szybko. - Chcesz chronić Gaarę, nie biorąc pod uwagę, że w pierwszej kolejności
powinnaś chronić siebie.
Ino nie odniosła się do tego zdania - bo też
co miałaby powiedzieć? Przyznać Sakurze rację? Przecież nie mogła pozwolić,
żeby Gaarze z jej powodu postawiono zarzuty - takie, za które może nie idzie
się od razu do więzienia, ale za to na pewno zostałby wyrzucony ze studiów, do skończenia których zostało mu kilka tygodni.
- Mogłabyś przestać najeżdżać na wszystkich i
robić z Gaary przemocowca - powiedziała z przekąsem.
Sakura potrząsnęła głową.
- Wybacz, ale nie jesteś obiektywna. Też tam
byłam. Gaara zatłukłby tego kolesia na śmierć gdybyś go nie powstrzymała -
oceniła. - Bez względu na okoliczności, to nie jest normalne. Wybacz, że w
związku z tym mam problem z poukładaniem sobie pewnych rzeczy w głowie. Może
słabo znam Gaarę i nie wiem, co o tym myśleć.
- Widać ja wiem, co myśleć, bo znam go lepiej
- odcięła się Ino.
Sakura nawet nie wie, jak bardzo się nie
myli, twierdząc, że Gaara w takiej sytuacji mógłby zabić - w każdym razie on
był przekonany, że mógłby. Ino
wiedziała znacznie więcej niż by chciała i może dlatego tak ją drażniło,
że Sakura najeżdża na Gaarę na każdym możliwym froncie.
Ona
teraz miała poważny problem z zaakceptowaniem, jak jej chłopak postrzega pewne
rzeczy, jak się zachowuje - ale wiedziała na pewno, że nie byłby agresywny
wobec niej.
Sakura
pokręciła ze zniecierpliwieniem głową.
- Ino, wiem: myślisz teraz, że próbuję
torpedować twój związek, może z zawiści. Ale tak nie jest. Po prostu mam
wrażenie, że ty nie dostrzegasz jak to wszystko się wokół ciebie piętrzy. Już
masz kłopoty i możesz mieć znacznie poważniejsze. Co teraz zrobisz? Prześpisz
się z inspektorem, żeby was nie wsypał?
Ino żachnęła się.
- Przestań.
Sakura rozłożyła ręce w geście bezradności.
- Kiedy ja pytam poważnie. Co zrobisz?
Mogłabyś oczywiście poprosić o pomoc Kimimaro, on na pewno wie, jak sobie
radzić z natrętnymi policjantami nadużywającymi władzy.
Ino nie zareagowała na te słowa. Sakura nawet
nie wiedziała, jak skutecznie Kimimaro potrafi sobie radzić - jak poradził
sobie z Junem. Za to Ino wiedziała teraz, dlaczego Gaara sprawiał wrażenie, że
popiera jego metody i dlaczego oburzał się, że nie potrafiła tamtego wybaczyć.
Teraz jej kontakty z Kimim i Tayuyą można było uznać za poprawne, zgodziła się być świadkiem na ich ślubie - ale też nie potrafiła z nimi rozmawiać. Kimimaro przestał być osobą, do której mogła się zwrócić z każdym problemem.
- Wybacz, że ci to uświadomię, ale nie masz
zbyt wielu możliwości. Kogo poprosisz o pomoc? - zapytała Sakura, pewna, że
trafiła w punkt.
Ino wolała nie mówić tego przyjaciółce, ale od początku wiedziała, kogo o nią
poprosi.
***
Dwa lata wcześniej
Dwa lata wcześniej
Całe
ferie przed rozpoczęciem studiów Ino spędziła poza Tokio. Na początku wakacji
była na obozie integracyjnym organizowanym przez uczelnię. Potem pojechała do
Europy. Matka nazywała to wspólnym wypadem na krótkie wakacje, chociaż głównie
zajmowała się pracą. Ino sama chodziła z aparatem po miastach i może nie byłoby
to takie złe, gdyby nie to, że większość czasu spędziły w Paryżu - a zaśmiecona
stolica Francji przynosiła jej jedno rozczarowanie za drugim.
Ino
cieszyła się końcem przerwy wiosennej jak jeszcze nigdy. Próbowała sama siebie
przekonać, że to tylko niecierpliwość przed rozpoczęciem, podobno najbardziej
beztroskiego, etapu edukacji i całkiem nowego etapu w życiu. Starała się
odsunąć myśli od Sasuke, ale skutek był dokładnie przeciwny. Im bardziej
chciała być wyluzowana i obojętna, tym bardziej jego "do zobaczenia"
brzmiało w jej myślach jak obietnica.
Z
jednej strony miała ochotę skorzystać z zaproszenia na imprezę przed
rozpoczęciem roku akademickiego, ale z drugiej wyobrażała sobie triumfującą
minę Sasuke jeśli faktycznie ją tam zobaczy. Zastanawiała się: pozwolić mu
wygrać czy jednak się z nim podroczyć i udawać, że zapomniała? Pomijając to, że
miała ochotę wybrać się na tę imprezę, istniało prawdopodobieństwo, że Sasuke
poczuje się urażony jeśli ona nie przyjdzie.
On
danego słowa dotrzymał - nie zadzwonił do niej ani razu.
Oczywiście,
istniało prawdopodobieństwo, że przez te kilka
tygodni o niej zapomniał, a ona przychodząc na imprezę tylko się wygłupi.
Też
mogła wziąć od niego numer telefonu, żeby teraz zadzwonić choćby z
potwierdzeniem obecności - w rozmowie telefonicznej mogłaby wyczuć sytuację i
uniknąć ewentualnego późniejszego upokorzenia.
W
końcu postanowiła, że zapyta o zdanie koleżanki. Lepiej było zbłaźnić się przed
Sakurą niż publicznie, w razie jeśli chłopak poznany na obozie zmienił zdanie
lub od początku tylko sobie z nią pogrywał.
Kiedy
Ino wróciła z Francji, Sakura była na wsi u dziadków. Spotkały się dwa dni
później, razem z Tenten, która obwieściła im radośnie, że dostała się na tę
samą uczelnię - od tygodni trzymała w tajemnicy, gdzie będzie studiować.
Ino
zaprosiła koleżanki do siebie, specjalnie na tę okazję robiąc porządek ze stosem
rzeczy, które przywiozła i które dotąd leżały nierozpakowane.
Miały
do obgadania tak wiele tematów, że dopiero po dwóch filiżankach herbaty i
stosie zjedzonych ciastek (dietetycznych, które w opinii Tenten smakowały jak
owies) postanowiła przedstawić koleżankom problem.
Tak
naprawdę wolałaby gadać tylko z Sakurą, ale już nie za bardzo wiedziała kiedy
miałaby zorganizować spotkanie we dwójkę. Sakura po zakończeniu roku szkolnego
najpierw pojechała do Londynu szlifować angielski, a potem chodziła na różne dodatkowe
zajęcia stacjonarne. Zgodziła się na spotkanie powakacyjne i trzeba było z tego
korzystać.
Nawet
mimo obawy, że Tenten ją wyśmieje. Ino wiedziała, że szatynka jej zbyt łatwo
nie odpuści - dlatego, że wcześniej Ino pozwoliła sobie na pewne złośliwości z
powodu Nejiego.
- Zastanawiam się, czy wybrać się na pewną
imprezę - odezwała się w końcu od niechcenia i położyła na stole zaproszenie.
Parę chwil później miało się okazać, że
właśnie ten gest ją uratował. Wolała nie wiedzieć, jakie piekło by się
rozpętało, gdyby zaczęła opowiadać o sytuacji na obozie zanim Sakura zobaczyła,
od kogo jest to zaproszenie.
Tenten
na szczęście jej nie wsypała, ani wtedy ani potem - może też nigdy się nie
domyśliła, że Ino traktowała flirt z Sasuke serio. Albo chociaż pół-serio. W
końcu ona sama nie potrafiłaby powiedzieć, na ile poważnie go traktowała.
Sakura, czytając, lekko pobladła.
- Skąd je masz? - zapytała, patrząc na nią
znad zadrukowanej kartki papieru.
Ino
speszyła się.
- To podobno duża impreza dla studentów z
naszej uczelni - powiedziała tonem usprawiedliwienia. - Dostałam je na obozie.
Sakura odłożyła kartkę ostrożnie na
stolik.
- Oczywiście - powiedziała z miną osoby,
która nagle coś sobie uświadomiła. - To był obóz dla zawodników baseballu,
prawda? Nigdy mnie nie ma tam, gdzie dzieje się coś ciekawego. - Popatrzyła na
Ino z promiennym uśmiechem. - Tu jest napisane: z osobą towarzyszącą. Pójdziemy
razem, prawda?
Ino była zaskoczona jej nagłym entuzjazmem.
Sakura już w liceum przestała interesować się chodzeniem na imprezy.
W
mózgu zdążyła zapalić się czerwona lampka - nie trzeba być geniuszem, żeby
połączyć pewne fakty. Wtedy wtrąciła się Tenten.
- Nie
chcę was martwić, ale tam może wcale nie być sympatycznie. Sasuke średnio co
miesiąc organizuje imprezy dla setek osób i to jest... jakby powiedzieć
delikatnie... masakra. - Na zdziwione spojrzenia koleżanek odpowiedziała: -
Neji powiedział, że był tylko raz i teraz też się nie wybiera, chociaż nie
potrzebuje zaproszenia.
- A ten twój Neji kumpluje się z Sasuke? -
zainteresowała się Sakura.
Tenten spojrzała na Ino, jakby spodziewała
się nawiązać z nią jakąś nić porozumienia, ale Ino nie zareagowała. Poczuła, że
robi jej się słabo.
- Dlaczego to cię ciekawi? - zapytała
szatynka.
Ach,
więc to ten Sasuke.
Sakura
zwykle nie używała imienia, kiedy opowiadała o koledze z kursu angielskiego, który od miesięcy jej się podobał. Ale parę razy oczywiście użyła jego imienia i Ino je
znała.
To
przecież nie jest takie rzadko spotykane imię. A ponadto była przekonana, że
obiekt fascynacji Sakury studiuje w Kyodai. Opowiadała o nim, jakby był
geniuszem.
Serio,
to jest ta sama osoba? Na obozie sportowym Ino usłyszała o Sasuke jak najgorsze
opinie.
I
wcale nie chciała wierzyć, że choćby część to prawda. Sasuke Uchiha potrafi
sprawić, żeby dziewczyna sądziła, że wszystko, czym się otacza to fasada, a
jego zachowania - maska. I że właśnie ona zajrzała głębiej i dostrzegła za tą maską
coś prawdziwego.
Niedowartościowane
dziewczyny najłatwiej nabierają się na wizerunek wrażliwego faceta ukrytego za
maską bad boy'a.
Przecież
już dawno to wiedziała, już dawno tak go próbowała zaszufladkować - a jednak
zadecydowała przeciw. To nie ten przypadek.
A
jeśli tak?
Nawet
jeśli nie, co to zmienia?
- Przecież to mój Sasuke - odpowiedziała
Sakura na pytanie zadane przez Tenten.
Uchiha
wynajął na cały wieczór dwupiętrowy klub, żeby zorganizować imprezę dla
znajomków z uczelni.
Teraz
mogła na to popatrzeć tak, jak rzeczywiście się przedstawiało - kolejna próba
udowodnienia, że jest królem życia, ponieważ może sobie pozwolić na szastanie
pieniędzmi i płacenie za zabawę ludzi, których tak naprawdę nie zna i którzy
nie znają jego. Nie oczekiwać nic w zamian i na drugi dzień o nich wszystkich
zapomnieć.
Kiedy
na obozie kolejka za kolejką leciały na jego koszt, Ino spojrzała na
niego z boku - przystojny chłopak skupiający na sobie uwagę wszystkich, mimo
jawnego lekceważenia otoczenia i okazywania, że na tym wszystkim mu nie zależy.
A jednak płacił za alkohol, żeby kupić sobie ich przyjaźń. Miała ochotę go
wtedy zapytać: jakiego rodzaju pustkę próbujesz zapełnić tym tłumem fałszywych
przyjaciół?
Na
uczelni robi to samo, tylko na większą skalę. Przez ten tłum najebanych kumpli
i wielbicielek nie przedostanie się nikt, kto mógłby go naprawdę poznać i nikt,
komu mogłoby naprawdę zależeć. Czy nie o to właśnie mu chodzi?
Kiedy
rozmawiali po którejś dyskotece szczerze mu powiedziała, jak go postrzega.
Powiedziała też: "Nie chcesz prawdziwych przyjaciół i prawdziwych uczuć,
ponieważ boisz się, że ktoś cię dobrze pozna i uzna, że widzi pustkę. Że jesteś
osobą powierzchowną z zewnątrz i bezwartościową w środku".
Powiedziała
mu to głównie dlatego, że chciała się odegrać i udowodnić mu, że nie tylko on
jest dobrym obserwatorem. Zapracował sobie na to w momencie, gdy podszedł do
niej w klubie i zaczepił w sposób, który mógł zostać uznany za bezczelny:
"Ktoś cię bardzo skrzywdził, ale to nie powód, żeby bać się jednego
tańca". Wydawało mu się, że znalazł na nią metodę.
Może
zresztą rzeczywiście ją podszedł. Ostatecznie nie zostawiła go z przekonaniem,
że ona tak go ocenia - jako osobę pustą w środku. Powiedziała mu coś całkowicie
przeciwnego.
Może
tym go zachęciła do dalszych umizgów - nabrała się na jego strategię wyrywania
dziewczyn. Dlatego wpakowała się we flirt, który trwał przez cały obóz, chociaż
mówiła sobie, że to tylko żarty i zapomni o tym, jak tylko wysiądzie na stacji
w Tokio - ferie się skończą, a ona wróci do codziennego życia, w którym ma za
dużo na głowie, a facet jest ostatnim, czego jej trzeba. Tym bardziej facet, który
ma ze sobą ewidentne problemy, może poważniejsze niż jej własne.
Myślała
o tym teraz, wchodząc wraz z Sakurą do klubu wypełnionego ludźmi, z których już
na początku zabawy połowa była wstawiona.
Nieważne,
jak jest naprawdę i jakie były intencje Sasuke. Ona nie potrzebuje w swoim
życiu faceta - nawet gdyby nie okazał się on tym samym chłopakiem, w którym
durzy się jej przyjaciółka.
Ale
po tym, co powiedziała Tenten Ino wiedziała, że musi tu przyjść - i przyszłaby
nawet gdyby Sakura uporczywie nie nalegała. Impreza z alkoholem lejącym się
strumieniami, Sasuke w swojej ulubionej roli - to było dokładnie to, czego
potrzebowała, żeby spojrzeć na niego tak, jak wszyscy inni. Tak, jak życzył
sobie być widziany. Pozerstwo, szastanie kasą, alkohol i panienki - gdy takim
go zapamięta z łatwością będzie go lekceważyć przez następne lata, gdy może
mieć pecha spotykać go na uczelni lub w klubie studenckim.
Sakura
także ma teraz okazję zobaczyć swego wybranka w naturalnym środowisku i
zmądrzeć.
A
nawet jeśli tak nie będzie i Sakura postanowi kręcić się w pobliżu Sasuke - to
już nie będzie problemem dla Ino, bo ona się z niego skutecznie wyleczy. Łatwo
było ją bajerować i udawać czarującego, gdy nikt nie patrzył i gdy nie
ryzykował kompromitacji przed kolegami, w obecności których pozuje na
prymitywnego macho mena.
Ino
spojrzała na zegarek jak tylko weszły i muzyka - nie tak głośna jak zwykle w
klubach, a więc nie dudniąca w uszach - spowodowałam, że trzeba było rozmawiać
z bardzo bliska.
- Z zegarkiem w ręku, za godzinę wychodzimy -
powiedziała koleżance do ucha.
Sakura skinęła głową, ale wzrokiem
przeszukiwała otoczenie i z pewnością nie przykładała w tej chwili zbyt
wielkiej wagi do jej słów.
- Okej, widzimy się tutaj za godzinę. W razie
czego jest telefon - przytaknęła.
Ino w pierwszej chwili chciała zaprotestować
- wcześniej nie było mowy o tym, żeby się rozdzielać. Ale pozwoliła
Sakurze się oddalić i zniknąć w tłumie. Nie chciałaby spotkać Sasuke będąc w
jej towarzystwie. Pewnie będzie wstawiony i mógłby powiedzieć bez zastanowienia
coś, z czego ona potem musiałaby się tłumaczyć.
Ino
dopuszczała też myśl, że Sasuke potraktuje ją lekceważąco, a ona nie będzie
potrafiła ukryć rozczarowania. Nie potrzebowała świadków. Ona i Sakura przyszły
tutaj z różnych pobudek - obie powinny uporać się same ze swoimi złudzeniami.
Ino
nie spodziewała się zobaczyć tutaj innych znajomych niż zawodnicy z drużyny
bejsbolowej - których nie nazwałaby swoimi znajomymi, ale kojarzyła ich imiona. Jednak
kiedy podeszła do baru, zobaczyła Karui.
Jej
także Ino nie mogłaby nazwać swoją znajomą. Dziewczyna też była na obozie i
czasami dosiadała się do niej i Tenten. Wymieniły kilka grzeczności i kilka
razy się pokłóciły.
- O, cześć. - Karui zaczepiła ją, choć równie
dobrze mogła ich zignorować. - Chłopaki są u góry, tam jest drugi bar -
powiedziała. Zanim Ino zdążyła zapytać, dlaczego ją o tym informuje, dodała: -
Wkręcisz mnie tam?
Ino przypatrywała jej się przez chwilę,
analizując, czy dobrze zrozumiała.
- Spoko, nie jestem napalona na Sasuke -
dodała rudowłosa, jakby spodziewała się, że dla Ino ma to jakieś znaczenie.
Ino powstrzymała się przed zadaniem pytania,
na kogo z drużyny jest w takim razie napalona - nie zapytała nie dlatego, że
mogłaby zostać uznana za wredną, lecz dlatego, że mogłaby usłyszeć odpowiedź. A
naprawdę nie chciała wiedzieć, co Karui myśli o zawodnikach uczelnianej drużyny.
- Nie wkręcę cię - odpowiedziała.
Nie usłyszała już odpowiedzi Karui - na pewno
było to coś opryskliwego - ale skierowała się po schodach na górę.
Powtórzyła
sobie w myślach, że nie przyszła tutaj dlatego, że chce, tylko dlatego, że
postanowiła obrzydzić sobie osobę Sasuke raz na zawsze, w jego naturalnym
środowisku.
Na
górnym piętrze było nieco mniej tłoczno, może dlatego, że było więcej stolików,
a parkiet znajdował się w drugiej połowie sali. Ino odszukała wzrokiem bar, w
przekonaniu, że gdzieś tam zdeprawowani gracze drużyny baseballowej mają swoją norę.
Nie
pomyliła się za bardzo: zauważyła wnękę w ścianie prowadzącą do dużego
pomieszczenia w rodzaju loży z kilkoma stolikami i sofami z granatowymi
obiciami.
Z
punktu przy schodach Ino nie widziała wiele, dostrzegła jednak Sasoriego kilka znajomych twarzy.
Wzdrygnęła się, gdy ktoś dotknął jej ramię.
Ino
spojrzała w bok. Sasuke cofnął się o krok z dłońmi cofniętymi w obronnym
geście.
- Nie bij. Nie chciałem cię wystraszyć.
- To się nie skradaj - odpowiedziała szybko.
- Co tutaj robisz?
Jej pytanie oczywiście zabrzmiało głupio.
Chciała zapytać, co robi tutaj zamiast w loży vipów - wtedy dostrzegła za jego
plecami trzy mniejsze sofy i stolik, gdzie siedzieli jego trzej koledzy - z
których dwóch uważała za najbardziej chamskich - i dwie cheerleaderki
przyklejone do jednego z nich.
Chciała
zachować obiektywizm albo choćby poczuć czystą pogardę na widok tego cokolwiek
odstręczającego obrazka - wszyscy byli zamroczeni. W tamtej chwili myślała, że po prostu się upili. Jkaś część jej mózgu
zaczęła analizować to, co widzi, i starała się ocenić, czy jedna z tych
wstawionych dziewczyn nie wygląda, jakby przed chwilą ją porzucono, więc
musiała uczepić się cudzego ramienia.
Dopiero
po sekundzie zdała sobie sprawę, że sofy są trzyosobowe, więc do tego trójkąta
raczej nikt by się już nie zmieścił. Chociaż wszystko możliwe.
Dotarło
do niej, że Sasuke coś do niej mówi.
- Jaką odpowiedź chciałabyś usłyszeć, Ino?
Przeżywam słodkie katusze czekania na ciebie. W pewnym sensie mi to obiecałaś.
- Postanowiłeś się pochwalić, że pamiętasz
moje imię. Brawo - odparła, ale nie zabrzmiała nawet w połowie tak opryskliwie
jakby chciała. Nie wyszło jej planowane z góry, wredne zachowanie - może
dlatego, że wbrew oczekiwaniom Sasuke nie był wstawiony. A może dlatego, że
jego słowa świadczyły o tym, że pamięta nie tylko jej imię, ale słowo w słowo
rozmowę sprzed kilku tygodni.
Musiała sobie przypomnieć, że to nic nie
znaczy, a nawet gdyby znaczyło - należało pozbawić to znaczenia. Co pomyślałaby
Sakura?
Ino
starała się pamiętać, że nie może za nic pozwolić się wciągnąć w rozmowę -
Sasuke potrafił być czarujący, jeśli chciał - ale po chwili już nie musiała
sobie o tym przypominać.
- Muszę coś udowadniać? Twierdziłaś,
że nie przyjdziesz, a jednak przyszłaś - Sasuke zbliżył się do niej, ale i tak
trudno było go usłyszeć. W pobliżu były głośniki. - Chcesz porozmawiać gdzieś
indziej?
Uderzył ją w nozdrza znajomy zapach.
- Macie trawę - powiedziała. - Jesteś
upalony.
Sasuke cofnął się, nie sprawiając wrażenia,
jakby się przejął.
- Nie. Ale wszystko tutaj przesiąkło marychą,
to fakt.
Ino czuła, jak krew pulsuje jej w uszach. Za
wszelką cenę próbowała się uspokoić.
Zgoda,
nie był najarany - potrafiła to bez trudu rozpoznać.
- Ale paliłeś to gówno - powiedziała z
niedowierzaniem.
Sasuke przyglądał jej się dziwnie, jakby to
jej zachowanie było nie na miejscu.
- Próbujesz mnie pilnować? Jeszcze się na
tyle nie znamy.
Ino go nie słuchała. Później, gdy się nad tym
zastanawiała, nie potrafiła powiedzieć, dlaczego tak gwałtownie zareagowała -
dlaczego się wściekła.
Wyszła
na niezrównoważoną, oczywiście. Podeszła do stolika, przy którym siedzieli
Shin, Masato i Kai - ten ostatni ciasno opleciony przez zamroczone
prochami dziewczęta.
Na
środku stolika leżał susz i papierki do robienia skrętów. Ino wylała na to
zawartość najbliżej stojącego kufla.
Zrobiło
się zamieszanie, wszyscy zerwali się z miejsc sypiąc przekleństwami. Ino
pomyślała, że powinna się ewakuować - a może oddalić z godnością, póki jakaś
jej pozostała. Zamiast tego stała w miejscu i mierzyła wyzywającym spojrzeniem
Kaia, który doskoczył do niej i zaczął się
wydzierać.
Słyszała
gorsze epitety pod swoim adresem od gorzej naćpanych od niego.
Miała
już nigdy nie mieć do czynienia z ćpunami - była przekonana, że już się od nich
odcięła i że ci ludzie należą do innego świata. Może dlatego obecna sytuacja
wydawała jej się tak surrealistyczna. Może dlatego czuła zimną wściekłość,
która nie pozostawiała miejsca na strach, chociaż wiedziała, jak ludzie
przestają się kontrolować po prochach. Kai był tak wściekły, że mógł w każdej
chwili ją uderzyć, a jednak nie przyszło jej do głowy się odsunąć.
Sasuke
wtrącił się i przywrócił jej poczucie rzeczywistości. Szarpnął kolegę brutalnie
za ramię.
- Wypierdalać. Wszyscy.
Ino nie miała ochoty na niego patrzeć, więc
odwróciła się, ale Sasuke złapał ją za ramię. Wyszarpnęła się.
- To nie było do ciebie, Ino. Pogadajmy -
powiedział z zadziwiającym w tych okolicznościach spokojem.
- Nie dotykaj mnie. Zwariowałeś? Wiesz, że
nawet posiadanie małych ilości jest karalne?
- Wybacz, ale to ty zachowujesz się jak
wariatka. Co ci do tego, co palimy?
Ino potrząsnęła gniewnie głową.
- Nic. To twoja sprawa, czy chcesz zryć sobie
mózg i w jakim towarzystwie - odcięła się.
Sasuke próbował obrócić to w żart.
- Zawsze jesteś tak zasadnicza? Moja matka
nie zrobiłaby takiej afery o jednego skręta.
Ino
tylko bardziej rozzłościło, że tak lekko to potraktował, dlatego wypowiedziała
następne słowa. Pożałowała ich o wiele później - kiedy dowiedziała się, że jego
rodzice nie żyją
- Jesteś pewny? Widząc to wszystko dookoła?
Może jednak byłaby rozczarowana widząc, jak się kurwisz.
Sasuke spoważniał.
- Myliłem się co do ciebie. Nie jesteś
zasadnicza; jesteś nienormalna.
- Pozwól, że ja nie będę przytaczać w jak
wielu rzeczach się pomyliłam - skomentowała Ino kwaśno. - Baw się w oparach
trawy, skoro inaczej nie potrafisz.
- Bawię się, jak mi się podoba, Ino, a to, że
cię tu zaprosiłem nie znaczy, że jesteś niezbędna. Mam tuzin lasek na twoje miejsce.
A jednak się pojawiłaś, chętna. Pies nie weźmie, jak suka nie da.
Jeszcze zanim skończył mówić - zanim zdążył
się zastanowić, jak to zabrzmiało - Ino trzasnęła go otwartą dłonią w twarz.
Sasuke
wyglądał na zszokowanego - trudno powiedzieć, czy całą sytuacją czy tym, jak
zareagowała. Spojrzał na nią w milczeniu. Ino zdała sobie sprawę, jak silnie go
uderzyła i zrobiło jej się okropnie wstyd. Dlatego, że straciła panowanie nad
sobą, że go spoliczkowała - a nie powinna - i przede wszystkim dlatego, że
tutaj przyszła. Oczekując nie wiadomo czego.
- Skoro tylko o to ci chodziło mogłeś
oszczędzić sobie wysiłku i powiedzieć od razu. Może bym ci dała - powiedziała
chłodnym tonem, chociaż wewnętrznie trzęsła się z wściekłości.
- Nie miałem tego na myśli. Sprowokowałaś
mnie - odpowiedział Sasuke.
- Nie wątpię, że zawsze ktoś cię prowokuje.
Nie jesteś wart mojego czasu.
Sasuke nic na to nie powiedział, a ona
odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku schodów.
Chciała
wyjść i nigdy więcej już go nie oglądać.
Przeczytałam dwa razy. Rano i teraz :) umililas mi dzień. Wiem, że brakuje nam czasu na wszystko, ale mam ogromną nadzieję że kolejne pojawi się ciut szybciej. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńOooo, w końcu! Już myślałam, że nowy post się nie pojawi!
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam już kilka dni temu, ale historia zapowiada się coraz ciekawiej! Także relacja Sasuke z Ino jest interesująca. Jestem ciekawa jakim cudem prezentował się przed innym dwiema różnym paniami (Sakura, Ino) kompletnie inaczej. x'DD Nawiązuję do tamtego okresu czasu, ponieważ wiadomo, iż sporo wszyscy już przeszli.
Co do Gaary podzielam trochę zdanie Sakury. Związek Ino i Gaary na obecny moment jest bardziej toksyczny niż relacja Sakury oraz Sasuke. x'DD Ino coś często analizuję charakter innych, lecz mam wrażenie, iż nie potrafi przenalizować swojego własnego zachowania :P Takie analizowanie czasami może przysporzyć więcej problemów niż pożytku. <--- Wiem z doświadczenia. x'D Zobaczymy w jakim kierunku to pójdzie, bo na razie większość pań pragnie użyć do czegoś Sasuke. Jak nie do pomocy to do manipulowania. Zaczynam mu nieco współczuć. Ach, no i Sakura powinna się uporać z swoimi negatywnymi uczuciami, żeby w razie czego uratować swoją BFF od sideł zła! x'DD
Pozdrawiam Lavana Zoro :)