niedziela, 27 sierpnia 2017

Rozdział 60.


    Ino przez pół dnia odsypiała stresy minionej nocy. Miała tyle szczęścia, że następny dzień był wolny od pracy. Jak tylko wstała i się ogarnęła, a także nakarmiła koty - głodne, co oznaczało, że Gaara albo je zlekceważył albo wcześnie wyszedł z domu - przypomniała sobie, że byli umówieni w klubie i wysłała do Temari smsa z nieprzekonująco brzmiącym usprawiedliwieniem na wieczór. Wiedziała, że Temari będzie wściekła, bo od dawna nigdzie razem nie były, i dlatego do niej nie zadzwoniła. Nie czuła się na siłach wysłuchiwać jej wymówek lub dociekliwych pytań. Naturalnie, i tak nie mogła uciec przed jej złością, a jedynie odroczyć konfrontację na później.

Na wszelki wypadek wyłączyła na dwie godziny telefon, wcześniej wysyłając kilka wiadomości. Gdy włączyła aparat, odpowiedzi od Gaary na pytanie, kiedy wróci, nie było. Była odpowiedź od Sakury, że wszystko w porządku - oschła, bo pozbawiona choćby jednej emotki - i dwie motywująco-pokrzepiające wiadomości od Sasuke. W drugiej chłopak stwierdzał, że Temari prawdopodobnie jutro wszystkich ich zabije, więc jeśli chcą, mogą wpaść z Gaarą do niego wieczorem. Z dopiskiem: „Sakura ma pierwszeństwo. Zadzwoń do niej, może cię potrzebować”.
Ino potraktowała wiadomość poważnie i zadzwoniła do Sakury, która delikatnie, ale stanowczo ją zbyła mówiąc, że uczy się do egzaminu. Ino nie uwierzyła, ale nie próbowała nalegać. Uznała, że Sakura może czuć się podobnie do niej i nie mieć ochoty na spotkania towarzyskie, nieważne jak kameralne. Nie miała też żadnej ochoty na rozmowę z nią, i to Ino także potrafiła zrozumieć, chociaż czuła się dotknięta. Nie bardziej niż nieobecnością Gaary, który najwyraźniej nie miał ochoty z nią rozmawiać.
Zadzwoniła więc do Sasuke.
  - Co robisz? - zapytała.
  - Piję - odpowiedział, czym ją zaskoczył.
  - Świetnie. Uciekasz w używki? - spytała kwaśno.
  - Z umiarem. I samotnie. Gaara wyciska na siłowni.
 Ino pozostawiła bez komentarza niewypowiedzianą sugestię, że zadzwoniła do niego tylko po to, by wyśledzić Gaarę. Co nie było do końca prawdą.
  - A więc od ciebie odbiera telefon? - zapytała z irytacją. Nie dzwoniła do Gaary - ograniczyła się do smsa, zakładając, że chłopak i tak by nie odebrał, a poza tym jeśli mieliby się kłócić to przynajmniej nie przez telefon. A może po prostu nie wiedziała, co mogłaby mu powiedzieć.
  Uważała, że nie ma powodu i nie powinna przepraszać - bo czy Gaara sam nie sprowokował jej swoim niejasnym zachowaniem do umówienia się z Fu? - ale jednocześnie czuła się winna, nie wiedząc nawet, wobec kogo bardziej. Wobec Sakury, którą w to wciągnęła? Sasuke, który - jak zauważyła - oberwał rykoszetem, chociaż nie zrobił nic innego poza wspieraniem przyjaciół? Może wobec Gaary, ponieważ złamała niepisaną umowę nie zbliżania się do jego znajomych, o których wprost mówił, że nie są towarzystwem dla niej, a w sposób niespecjalnie zawoalowany sugerował, że są nieprzewidywalni.
 Wiedziała, że Gaara był wściekły, ale nie potrafiła ocenić, w jakim stopniu wściekły na nią. Jednocześnie nie mogła pozwolić na przypisanie sobie całej winy.
  - Nie odbiera telefonu, po prostu wiedziałem, gdzie go szukać - odpowiedział Sasuke.
  - A więc nie tylko miałeś dzięki mnie atrakcyjną noc, ale jeszcze uganiasz się za Gaarą po mieście - skonstatowała gorzko. - Wiesz, to może teraz mało znaczyć, ale...
  - Nie przepraszaj - przerwał jej Sasuke. - Nie sądzę, by Gaara ci powiedział, jakiego kalibru problemy emocjonalne ma jego była. Po prostu wyciągnij wnioski i się z nią nie socjalizuj.
 Ino postanowiła zostawić na później przeanalizowanie tego, co powiedział o Fumi.
  - Spodziewałam się raczej rady w rodzaju: nie spuszczaj wzroku z drinka - skomentowała.
  - Nie mam kwalifikacji, żeby cię pouczać. To pewnie z powodzeniem robi twój ojciec.
  Ino parsknęła śmiechem.
  - O, nawet sobie nie wyobrażasz - skomentowała.
  - Wolę nie - odparł Sasuke i zamilkł, po czym dodał poważnie: - Jak się czujesz?
 Ino zawahała się przed udzieleniem mu odpowiedzi.
  - Sama nie wiem. Jak idiotka, która przez własną głupotę pakuje się w tarapaty.
  - Dlaczego?
  - Słucham?
  - Mogłabyś powiedzieć, że jesteś zła, bo miałaś pecha znaleźć się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie, ale ty wybierasz winienie siebie. I jakoś nie zauważyłem, żebyś była zła na Gaarę, a to on doprowadził do tej sytuacji, a teraz jak zwykle ucieka.
  - Przesadzasz - odpowiedziała Ino defensywnie, chociaż Sasuke powiedział dokładnie to, co chciała usłyszeć.
  - Nie przesadzam. Gaara ucieka, odreagowuje, bo taką ma potrzebę i w tym momencie nie myśli o tym, że go potrzebujesz. To nie znaczy, że mu nie zależy. To znaczy, że wybiera najprostsze dla siebie rozwiązania, bo w niewłaściwej kolejności poukładał priorytety. Oszczędź sobie kolejnych takich sytuacji i powiedz mu, żeby postawił się czasem w twojej sytuacji, może przemówisz mu do wyobraźni i oboje na tym skorzystacie.
  Ino uśmiechnęła się bezwiednie, chociaż trudno było znaleźć coś zabawnego w tej sytuacji.
  - Naprawdę się o mnie troszczysz, Sasuke. To słodkie - powiedziała bez zastanowienia.
  - Co? - Ino mogła bez trudu sobie zwizualizować zniesmaczoną minę rozmówcy. - Nieprawda, a poza tym nie wolno ci tak do mnie mówić. Rozłączam się.
  - Okej. Dzięki.
  - Nie ma za co.
  - Jest za co. Dziękuję.
 
***
 Fumi nie była zdziwiona, gdy pod wieczór zadzwonił do niej Gaara. Początkowo chciała nie odbierać, potem pomyślała, że może zbyć go jakąś wymówką - ale już przykładając słuchawkę do ucha wiedziała, że to nie przejdzie. Nie próbowała więc nawet szukać pretekstu, żeby go spławić.
Pół godziny później Gaara zaparkował samochód przed jej blokiem. Fumi, wychodząc z mieszkania, była świadoma, że Karui obserwuje ją z zaintrygowaniem, ale zignorowała ją.
Gaara opierał się o maskę samochodu i nawet się nie poruszył na jej widok. Fu miała wrażenie, że czegoś jej brakuje - czegoś innego niż pozytywnego nastawienia - i wtedy uświadomiła sobie, że Gaara kiedyś czekając na nią, paliłby papierosa. Nie z głodu nikotynowego, ale dla podtrzymania imidżu.
Zrezygnowała z pomysłu zapraszania go do mieszkania. Zresztą, pomysł sam w sobie był głupi, bo nie chciała, żeby Karui była świadkiem jej upokorzenia.
Zakładała, że zachowa się z godnością i nie będzie mówić pierwsza, że ograniczy się do lakonicznych odpowiedzi, ale jak zwykle gdy chodziło o Gaarę nie panowała nad sobą.
  - Wiem, jak to wygląda, ale nie miałam złych zamiarów - powiedziała szybko. - Nikogo nie chciałam nastraszyć, ani sprowokować, chciałam tylko, żebyś zwrócił na mnie uwagę...
  Urwała, gdy Gaara na nią spojrzał.
  - Udało ci się. Przyciągnęłaś uwagę - skomentował. - Co z tym teraz zrobisz?
  Fu przypatrywała mu się, niepewna, jakiej oczekuje odpowiedzi.
  - Powiem ci, co zrobisz. Wykasujesz mój numer, skasujesz numer Ino; zapomnisz, że nas kiedykolwiek znałaś.
 Fu przymrużyła oczy.
  - Ale co to znaczy? Że nie chcesz ze mną rozmawiać?
  - Nie chcę cię oglądać, Fu - powiedział Gaara spokojnie, ale z naciskiem.
  Dziewczyna potrząsnęła głową.
  - Nie możesz tak mówić. Nikogo innego nie mam, oprócz ciebie.
  - To twój problem.
  Fu gapiła się na niego oniemiała. Łzy cisnęły jej się do oczu.
  - Nie jestem terapeutą, Fu. Przyjaźnienie się z tobą polega na minimalizowaniu szkód, a ja już nie mogę tego robić. Nie potrafię ci pomóc. Jeśli pakujesz się w kłopoty, robisz to na własny rachunek. Ale kiedy wciągasz w to innych...
  - Nie zbliżę się do Ino. Nie odcinaj się ode mnie – powiedziała szybko.
  Gaara się nad czymś zastanawiał, i zaczęła myśleć, że może zmięknie.
  - Nie wierzę ci. Nawet jeśli dziś coś postanowisz, jutro zrobisz inaczej.
  Fu otworzyła usta, żeby zaprotestować. Gaara wyprostował się i podszedł, spoglądając na nią z góry.
  - Ja nie zmienię zdania. Idź do lekarza, rozwiąż swoje problemy, bo nikt nie zrobi tego za ciebie. Może wtedy pogadamy.
Fu zacisnęła dłonie w pięści, wbijają w skórę paznokcie. W przeszłości poruszali ten temat wiele razy.
- Nie dam się usadzić na kozetce i faszerować psychotropami - oświadczyła. Inne uczucia ustąpiły miejsca złości. Nienawidziła, kiedy ludzie traktowali ją protekcjonalnie albo próbowali ją pouczać. Tym bardziej nie znosiła, gdy Gaara zachowywał się, jakby również był przeciw niej.
- Twój wybór. Nie dzwoń do mnie więcej, bez względu na okoliczności. Nie możesz na mnie liczyć.
Fu wiedziała, że nie powiedziałby czegoś takiego - nie do niej - gdyby nie zamierzał dotrzymać słowa.

*** 
  - Naprawdę fatalnie tańczysz - powiedziała Temari ze śmiechem.
  Shikamaru postanowił przyjąć tę uwagę z godnością i na nią nie odpowiedział. Jednak Temari, gdy nie odpowiadało się na jej zaczepki, z reguły nakręcała się jeszcze bardziej.
  - Gaary wołami nie zaciągniesz na parkiet, a i tak ma ma lepsze poczucie rytmu - zakpiła. - Jak przebrnąłeś przez wszystkie imprezy szkolne?
  - Nie chodziłem na nie - odparł Shikamaru.
 Temari skinęła głową, jakby na znak, że akceptuje tę odpowiedź. Była lekko wstawiona. Ochroniarz podejrzliwie obserwował ich oboje, gdy weszli do hallu apartamentowca.
  - Chodź na górę. Muszę ci coś powiedzieć - oświadczyła Temari.
  Shikamaru niepewnie spojrzał w kierunku windy.
  - Cokolwiek to jest, nie może zaczekać do jutra?
  Temari potrząsnęła głową.
  - Jestem na tyle trzeźwa, że wiem, co mówię. I na tyle nietrzeźwa, żeby nie zmienić zdania. Chodź.
 Weszła do mieszkania nawet nie ściągając butów i kazała mu usiąść w salonie przy stoliku.
  - Będziesz coś pić?
  Zaprzeczył, ale i tak przyniosła wodę i dwie szklanki, które postawiła na stoliku kawowym. Potem usiadła  na sofie, twarzą do niego. Shikamaru skoncentrował spojrzenie na niej, unikając przyglądania się wnętrzu. Był już kiedyś u Temari, ale unikał umawiania się u niej. Wszystko w mieszkaniu ociekało luksusem, który mu się nie podobał, a poza tym przypominał, że dziewczyna należy do zupełnie innej klasy społecznej niż on.
  - Zaskoczyłeś mnie. Zadeklarowałeś się - zauważyła.
  - Ja nigdy nie miałem z tym problemu.
 Temari skinęła głową. Odwróciła się bokiem, żeby nalać sobie wody do szklanki.
Zachowywała się nienaturalnie, może ze zdenerwowania, może dlatego, że chciała go sprawdzić. On miał tego trochę dość.
  - Słuchaj Temari, nie będę za tobą biegać jak szczeniak. Również, nie mam ochoty na zabawy w kotka i myszkę, gdy ty zależnie od humoru mnie ignorujesz albo się do mnie kleisz.
  Temari napiła się wody i spojrzała na niego z niezadowoloną miną.
  - Kleję się.
  - Dobrze wiesz, o co mi chodzi - odpowiedział Shikamaru.
  - Myślałam, że jestem w ciąży. - Temari tym jednym stwierdzeniem skutecznie zamknęła mu usta.
 Uświadomił sobie, że wgapia się w nią z niewątpliwie głupią miną, a ona ewidentnie oczekiwała bardziej zdecydowanej reakcji.
- I jesteś? - zapytał rzeczowo.
Temari patrzyła na niego, jakby zadała pytanie, a on unikał na nie odpowiedzi. Naturalnie wiedział, o co jej chodzi. Ale zanim odniesie się do sytuacji, wolał wiedzieć, jak ona wygląda.
- Trzymajmy się faktów - zasugerował.
Temari przymrużyła oczy z irytacją.
  - Nie, nie jestem.
 Shikamaru nie był zdziwiony, i tak samo chyba nie byłby zszokowany przeciwną odpowiedzią. Nie mógł jednak tego wiedzieć - nie wybiegał myślami w przyszłość, koncentrował się na konkretach.
  - Wobec tego dlaczego tak myślałaś?
Temari prychnęła.
  - Bo gumki pękają, tabletki mogą zawieść, bo mogłam mieć pecha... - zatrzymała się z wygłaszaniem gorączkowej tyrady, widząc jego spojrzenie. - Chcesz, żebym cię wprowadzała w szczegóły mojego cyklu?
  Chyba nie myślała, że wprawi go w zażenowanie i tym samym się go pozbędzie.
  - Jeśli to mi wyjaśni, dlaczego wcześniej panikowałaś, a teraz jesteś zdenerwowana, to tak, proszę bardzo - zachęcił.
  Temari żachnęła się.
  - Dlaczego nie możesz zachować się jak przeciętny facet? Super, nie wpadliśmy, alarm odwołany, czy masz pod ręką gumki?
  Shikamaru wykazał się opanowaniem, choć ewidentnie dążyła do konfliktu i zepchnięcia rozmowy na boczne tory.
  - Temari.
  Dziewczyna patrzyła na niego przez chwilę. Shikamaru czekał na jej odpowiedź nie okazując zniecierpliwienia. Temari miała taki wyraz twarzy, jakby przegrała walkę.
Test siły woli wypadł na jego korzyść. Plus pięć punktów doświadczenia.
  - Mogę mieć endometriozę.
  - Co to jest?
  Temari prychnęła.
  - Nic śmiertelnego, okej? Nic bardzo poważnego. Chcesz zobaczyć wyniki badań, gdy je dostanę?
  - Byłoby świetnie.
  Temari wydała z siebie okrzyk wściekłości. Wyglądała jak młoda lwica.
  - Robisz wszystko, żebym się rozmyśliła.
  - Rozmyśliła się z czego?
  Temari patrzyła na niego z rozdrażnieniem spod przymrużonych powiek.
  - Ta sytuacja uświadomiła mi, że dziecinadą jest bawienie się w relację bez zobowiązań. Więc musimy coś postanowić. Ale jednocześnie, Shikamaru, czy ty potrafisz sobie wyobrazić nas w poważnym związku? Nie mamy prawie nic wspólnego. Nawet nie wiem...
 Shikamaru doskonale wiedział, do czego je wypowiedź zmierza. Zanim wymieni wszystkie punkty przeciw pomysłowi, która chciała teraz przedstawić, sama się z niego wycofa. Udowodniwszy sobie, że zabawa w poważny związek również nie ma najmniejszego sensu.
  - Niczym nie ryzykujemy - stwierdził.
  - Słucham?
  - Nie mamy wspólnych znajomych, wspólnych ulubionych klubów ani podstaw przyjaźni, które romantyczna relacja mogłaby zaprzepaścić. Nie mamy nic do stracenia.
  Do Temari prawdopodobnie przemówiła logika jego wypowiedzi.
  - Jaka więc będzie twoja odpowiedź? - zapytała.
  - Czy dwa plus dwa może dać wynik inny niż cztery?

***
- Miło, że raczyłeś się w końcu pojawić – skomentowała Ino.
Gaara, którego od progu powitała dość wrogo, nie sprawiał wrażenia dotkniętego. Nie wyczuła też od niego alkoholu, ale jakoś nie zmniejszało to jej złości.
- Nie teraz, Ino. Porozmawiajmy jutro, miałem ciężki dzień.
Ino oparła się o framugę drzwi i założyła ręce na siebie.
- Naprawdę? Kto by pomyślał.
Gaara, który chyba faktycznie myślał, że na tym się skończy – spławi ją paroma słowami i odłoży konfrontację do jutra – teraz spojrzał na nią uważnie.
- Czego ode mnie oczekujesz, Ino? Słów współczucia? Pocieszenia? Dałaś się podpuścić Fu, chociaż cię ostrzegałem.
Ino potrząsnęła głową z niedowierzaniem.
Spodziewała się, że Gaara będzie na nią zły - poniekąd miał rację, a może i prawo do tego, żeby się wściekać, bo dostał burę od jej ojca, tak jakby ponosił odpowiedzialność za to, że ona pakuje się w kłopoty. Ino zdawała sobie sprawę, że jej rodziciel był spoko gościem, ale tylko do pewnego momentu, potrafił być nieprzyjemny, a swój gniew z jakiegoś powodu skierował na jej chłopaka. Gaara miał okazję przekonać się, co to znaczy być w związku z córką nadopiekuńczego ojca.
Wiedziała też, że podjęła kilka głupich decyzji i mogło się to źle skończyć. Mimo to, tak jak sugerował Sasuke, oczekiwała, że Gaara odsunie na bok swoją złość, skoro potrzebowała mieć w nim oparcie. Z drugiej strony, czy naprawdę uważała, że Gaara w takiej sytuacji potrafił się wznieść ponad swoje ego? Gaara nie był takim typem człowieka, a ona nawet chyba nie powinna mieć o to pretensji, takiego go sobie wybrała.
Mimo to, a może właśnie dlatego, złościło ją jego zachowanie. Taktyka, wedle której najpierw się izolował i porządkował sprawy we własnej głowie, a dopiero potem był gotowy o tym porozmawiać i spojrzeć na coś z jej perspektywy, źle rokowała na przyszłość. Ona była dziewczyną, która ponad wszystko potrzebowała poczucia akceptacji – bezwzględnej akceptacji, nawet udzielonej na kredyt. Przecież nie za darmo, ona wieczór wcześniej poparła Gaarę nie oczekując tłumaczeń, chociaż zachował się jak niezrównoważony brutal. Czy on nie mógł odwdzięczyć się tym samym i zadeklarować wsparcia, nawet jeśli był rozczarowany jej naiwnością, może głupotą? Czy nie mógł zachować się równie dojrzale jak Sasuke, nawet jeśli oznaczało to postawienie kogoś ponad miłość własną?
- Pomyliły ci się twoje eks dziewczyny – powiedziała z przekąsem. Te słowa brzmiały wrednie nawet dla niej samej, ale nie potrafiła ugryźć się w język. – Może po prostu jest ich za dużo, żeby odróżnić jedną od drugiej?
Gaara nie spodziewał się ataku na tym polu, można to było poznać po jego minie. Patrzył na nią ostro i z pewnością nie zamierzał cierpliwie wysłuchiwać jej zarzutów.
- O co ci chodzi, Ino? – zapytał.
Bolało ją, w jaki sposób wypowiadał jej imię. Kiedy się kłócili, mówił je w taki sposób, jakby zawierało w sobie wszystkie jej najgorsze cechy. Równie dobrze mógłby powiedzieć „Jaki znowu masz problem, przewrażliwiona histeryczko?”
- To o Hotaru mówiłeś, żebym się trzymała od niej z daleka. Miała być ta niezrównoważoną i niebezpieczną, i zaczynam się zastanawiać, wszystkie takie są? Masz upodobanie do naprawdę pokręconych ludzi.
- Mogłaś zauważyć już wcześniej. Naprawdę nie wiesz, dlaczego tak jest? – odparł Gaara sarkastycznie. – Na wypadek gdybyś nie zauważyła, nie jestem normalny. Na pewno nie w twojej, czarno-białej wizji świata. Fu zadała sobie mnóstwo trudu, żeby ci to uświadomić. Nie zauważyłaś? Chcesz rozmawiać o tym teraz? W porządku, zapytaj, kiedy odpuściłbym temu ścierwu, gdybyś mnie nie zatrzymała.
Ino nie odpowiedziała, wpatrywała się w niego bez słowa. Nieczęsto zdarzało się, żeby Gaara ściągnął maskę niewzruszonego spokoju. Nie spodziewała się, że okaże emocje akurat teraz. Najwyraźniej jednak chciał odkładać rozmowę do jutra, bo myślał, że ona będzie czynić mu wymówi albo oczekiwać wyjaśnień o tym, co wcześniej zrobił – podczas gdy ją bardziej martwiło to, jak zachowuje się teraz. Jak odcina się od niej emocjonalnie w obliczu problemu.
- Skończyłbym go lać, kiedy przestałby oddychać. A może i wtedy jeszcze nie – oświadczył Gaara.
Spodziewał się chyba, że będzie zszokowana, ale Ino znała odpowiedź i wcześniej. Znała takie przypadki. Ojciec zawsze najbardziej się złościł, kiedy miał do czynienia z tak zwanymi zabójstwami w afekcie. Czasami ludzie nad sobą nie panują i robią coś, czym mogą zniszczyć sobie całe życie. Inoichi Yamanaka w takich przypadkach wydawał opinie psychologiczne, które miały duże znaczenie dla wymiaru wyroków. Nigdy nie traktował podejrzanych pobłażliwie, więc opinie były druzgoczące. Ojciec twierdził, że ktoś, kto zabił a afekcie, wciąż zasługuje na surową karę. On został psychologiem, żeby rozumieć ludzką psychikę i motywy postępowania. Ale w pierwszej kolejności czuł się policjantem, który chroni społeczeństwo przez likwidowanie zagrożeń.
Gaara chyba sądził, że ona nie wie, jakiej sytuacji była świadkiem. Ale Ino wystarczająco dobrze wiedziała, jak może skończyć się taka akcja. Gdyby miała o tym mniejsze pojęcie, nie uciekałaby się do użycia policyjnego paralizatora.
- Nie zamierzałam cię o to pytać – powiedziała.
To oświadczenie tylko bardziej rozzłościło Gaarę.
- Dlaczego nie? Ponieważ boisz się odpowiedzi? Czy dlatego, że jej nie chcesz zaakceptować?
To było dobrze zadane pytanie, ale Ino nie chciała teraz się nad nim zastanawiać.
- Fu wybrała ten klub z określonego powodu. Tego pewnie też nie chcesz wiedzieć, ale i tak to do ciebie dotrze, może więc wolisz dowiedzieć się ode mnie?

3 komentarze:

  1. No no akcja się coraz bardziej rozkreca ;) Coś mi sie zdaję że Ino z pomocą przyjdzie do Sasuke. Gaara jak to Gaara. Mialam w pewnej chwili wrażenie ze ja uderzy :\ Cos mi sie zdaje ze sie pokłócą i to na skle światową. Co do Temari i Shikamaru hmm sama nie wiem co o nich juz myslec ;) Cos mi sie wydaje ze Fu sie nie odczepi i na dokładkę jeszcze przysporzy problemów ;) Czekam na nasteona notke ;* Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Lubię takie niespodzianki. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej!^^
    Czuję się trochę głupio, że nie zauważyłam wstawienia tego rozdziału.xD
    Pierwszy fragment pokazuję, że Sasuke jest świetnym przyjacielem i oberwał rykoszetem przypadkowo. Nadal chcę by jakoś pomiędzy nim oraz Sakurą się ułożyło oraz wrócili na płaszczyznę przyjaźni.xD Jednak oboje muszą się porządnie ogarnąć. Biedna Sakura przeżyła bardzo mocno całą sytuację. Patrząc wstecz nawet do pierwszych rozdziałów była biedna. xD Pecha ma dziewczyna. -o-0-
    Niepokoi mnie rozmowa Gaary z Fumi. Wiem, że facet chciał dobrze i uważam, iż miał po części rację jednakże... Fumi dla mnie jest niebezpieczna oraz może zrobić coś Ino nawet pomimo jego ostrzeżenia, a on nawet się o tym nie dowie. -c-c-
    Biedna Temari. ^^ Z powodu endometriozy czuła się niepewnie i stąd jej zmiany zachowania. Uwielbiam jak zareagował na to Shikamaru oraz moja opinia o jego byciu najbardziej dojrzałym facetem w opowiadaniu się nie zmieniła. ^^ Nie wiem jak to jest z Naruto, Nejim lub Lee, ponieważ rzadko się w pojawiali w historii.
    Ostatni fragment dosłownie wbił mnie w ziemię. Skończyć w taki sposób rozdział jest okrutny dla czytelników. ^^ Jednak jako, że sama pisałam opowiadania po części to rozumiem. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :D
    Pozdrawiam Lavana Zoro :)

    OdpowiedzUsuń